Widok

szukam aktywnych

Szukam aktywnych: rower, kajaki, krótkie wyjazdy, biwaki. Sex wykluczony
Kontakt: viki_643@o2.pl
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Sprecyzuj słowo "biwak" a może się skusze.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
hm...
co to za biwak bez sexu...?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja ogólnie nie używam słowa "biwak", ale wiem że ludzie dzielą go na takie:
- namiot i seks
- piwak
- pole namiotowe

W moim wykonaniu to zazwyczaj spacer przeciągający się na nocleg lub dwa. Mały namiot lub koc, zero seksu i alkoholu, za to ognisko, kiełbaski i dziki biegające wokół jak zwariowane:)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja też nie używam słowa "biwak". Ale dla mnie piwko przy wieczornym ognisku (albo grzane wino), mały namiot i seks nie stoją w sprzeczności z intensywnym "spacerem" dnia poprzedniego i następnego.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Wychodzę z założenia że alkohol to zbędny balast.
Ognisko i tłuste kiełbaski wywołują pragnienie, alkohol działa podobnie.
To sprawia że trzeba mieć dwa razy tyle picia, a to kolejny zbędny ciężar na plecach. W efekcie jeśli się myśli o alkoholu to ma się dodatkowe 2l wody +1l (2 szt) piwa. Gdy się myśli jeszcze o seksie to w zależności ile nocy się chce na to poświęcić ma się dodatkowy litr do dwóch wody.

Gdy mam dźwigać 30km dodatkowe 3-5kg, to moje plecy i mózg zaczynają mi podpowiadać że coś trzeba zostawić - namiot 1500g, koc z 500g, płaszcz przeciwdeszczowy 500g, sprzęt do rozpalenia i zgaszania ogniska + zestaw surwiwalowy (z apteczką) z 500g...

I dochodzę do wniosku że łono natury jest najlepszym miejscem do seksu, ale przy spacerze kilku kilometrowym, a nie przy takim kilku dniowym. A alkohol to lepiej do ogniska niedaleko domu, lub do filmu/meczu.

Nie można mieć wszystkiego i nie da się wszystkiego na raz.

Może inni mają lepszą kondycję i silniejszą silną wolę, ale ja po seksie i alkoholu następnego dnia przechodzę 5km i mój mózg z każdym krokiem mówi mi "już ci się nie chce, masz dość, zawróć, czas do domu...". A im lepsza zabawa poprzedniej nocy tym moja słaba silna wole szybciej ulega tym podszeptom:(
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Jeśli biwakujemy w górach to można rozbić się przy strumieniu i mieć wody ile dusza zapragnie. No i nie wyobrażam sobie, jak tu być z ukochaną osobą w romantycznych okolicznościach przyrody i zabić nastój słowami: "skarbie dziś nici z bara-bara bo to dodatkowy litr wody". Alkoholem też nie musi być piwo - herbata z prądem z piersiówki też jest super i doskonale wpływa na trawienie tłustych kiełbas.
Jeśli natomiast biwakujemy na nizinach, to sklepy są na tyle gęsto rozmieszczone, że nie powinno być problemów z zakupem wiktuałów w niezbyt dużej odległości od noclegu.

Ale masz rację, to jest kwestia mózgu. Po hucznej zabawie moja głowa też nie chce zbytnio wychodzić w świat, ale coś takiego we mnie jest, że się podnoszę biorę wór na plecy i hajda. Kac ludojad mi nie straszny.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
I dlatego Iwona by nie zabić nastroju przestrzega już na wstępie:P

Ale masz racje, wiele zależy od tego gdzie się wybierasz na ten spacer.
Ja staram się tak dobierać trasę (przed i w trakcie) aby wokół miejsca na nocleg było przynajmniej 10 km lasu. Jakoś nie czuje komfortu gdy budzę się z psem nad głową, lub inną podobną atrakcją.

Wtedy też pójście do sklepu jest lekko problematyczne. Chociaż na moich trasach sklepy się nie trafiają wcale, przynajmniej nie bezpośrednio na trasie. A gdy mam iść z 3km by wyjść z lasu a potem kolejne 3km by wrócić na szlak, to po kilkunastu km ta myśl strasznie mnie zniechęca.

Co do naturalnych zasobów wodnych, to miałem kiedyś z tym doświadczenie. Szedłem zbyt długo, zaczęło się ściemniać, wybrałem pierwsze lepsze miejsce nie rozglądając się za wiele (nocowałem pod gołym niebem, bez namiotu)... Komary cięły niemiłosiernie i całą noc wokół biegały zwierzęta, rano okazało się że kilkanaście metrów dalej był jakiś strumyczek (tłumaczyć atrakcji raczej nie muszę?)...
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Jeśli nie złożył Ci wizyty Szarmancki Łoś to chyba nie rozumiem jakie to atrakcje były Twoim udziałem.
Ps. Najwięcej hałasu robią kosy.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Zależy czy odnosisz się do pierwszej części czy do drugiej.

Gdy nocujesz pod kocem zbyt blisko cywilizacji to może Cię obudzić liżący cię po twarzy pies, jakiś biegacz który będzie chciał się upewnić czy żyjesz, lub jakiś rowerzysta (osobiście podziwiam tych co o 4 w nocy, latem jeżdżą po lesie).

Jeśli chodzi o zwierzątka, to w okolicach Gdańska główną atrakcją są dziki.
Jak za bardzo przyśniesz i ognisko zacznie przygasać to całe stadko może biegać nawet metr od ciebie. (to mnie spotkało kilkukrotnie)
Jak trafisz na takie przyzwyczajone odwiedzać osiedlowe śmietniki, to bez wahania obwąchają ci buzię i przetrzepią plecak;)

Kiedyś też podczas ulewy trafił się w środku lasu pies. Usiadł sobie po drugiej stronie ogniska, podzieliłem się kiełbaską, zjadł i poszedł. Ale w Polsce zdarzały się już ataki zdziczałych stad psów.

Kiedyś na Otominie (ale z 10 lat temu) pod jezioro, w środku nocy, przyszła sarna, więc nawet im się zdarza cierpieć na bezsenność (a może spać nie mogła z pragnienia)

Nie jest istotne to co robi hałas, bo to z czym możesz nawiązać kontakt wzrokowy:))
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Mi noclegi w terenie bez namiotu nie zdarzały się zbyt często, więc takie przygody mi się nie przytrafiały.
Uważaj na te dziki ;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
W lato, jak jest upał, to w namiocie nie da się zasnąć.
Lepiej być pokąsanym, niż nie zmrużyć oka w saunie.

Zresztą namiot to ciężka rzecz, a niebezpieczeństwo ze strony zwierząt jest mocno przesadzone.
Mimo wielu (kilkudziesięciu) bliskich kontaktów ze zwierzętami (sarnami, dzikami, lisami, jeżami, psami i innymi) nigdy nie zostałem pogryziony:)
W lesie najniebezpieczniejsze są kobiety:P
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Odniosłem wrażenie, że właśnie opisywałeś niebezpieczeństwa związane ze zwierzętami - te psy, dziki.
Ja śpię w lesie zwykle przy okazji dłuższych wycieczek, jakoś nie przyszło mi do głowy spędzać samotnie nocy nad jeziorem Otomińskim. Skoro jednak tak to zareklamowałeś (jakoby miały być w lasach niebezpieczne kobiety), to może spróbuję (i stawię im czoła).
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
W Otominie byłem na noc na rybach, grupą.
Co do wycieczek, to nie jestem typem człowieka który jedzie na drugi koniec Polski by sobie posiedzieć w lesie, kiedy ma las pod nosem. Trójmiejski Park Krajobrazowy to niemal 200km kwadratowych, na obszarze 8 gmin.
Pójście do takiego lasu to mimo wszystko długa wycieczka:P
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
A ja właśnie jestem :). Mogę chodzić po Bieszczadach, spać w namiocie, pić wodę ze strumienia, a od czasu do czasu wnieść nawet piwo na połoninę.
Swoją drogą ciekawa sprawa. Pewnie hasła Harpagan, Darżlub, Tułacz nie są Ci obce. Może tak się zdarzyć, że znamy się choćby z widzenia. Bo Trójmiasto jest małe ;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Są mi obce. Lubię samotne spacery, ewentualnie takie w małej grupie. Bez presji trafienia dokładnie w konkretne miejsce i bez patrzenia na zegarek.
Las i imprezy, zwłaszcza takie za które trzeba płacić, to dla mnie całkowite zaprzeczenie tego co daje mi las.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Dwie z tych imprez robione są po kosztach. Trzecia trochę zarabia ale podejrzewam, że też niewiele. Koszta nie są powalające.
Czasem odzywa się we mnie nutka rywalizacji. Jeśli wybiorę się raz, dwa razy do roku na takie zawody to jest to dla mnie jakaś tam odmiana.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Wiem że to małe koszta i wiem że są one uzasadnione (druk map, przygotowanie trasy etc), ale mi nie chodzi o to ile to kosztuje, ale że kosztuje.
Rozumiem samą ideę tej imprezy, ten aspekt rywalizacji o którym mówisz, czy sprawdzenia się w terenie.

Ja do lasu chodzę by się odchamić, by odpocząć od tej codzienności, pieniędzy, rywalizacji, seksualności i całej tej otoczki.

Tam mogę być wolny, mogę postanowić sobie że będę szedł jakimś szlakiem a w połowie pójść w inną stronę. Mogę iść przez 12 godzin, albo wejść w las, położyć się i kilka godzin patrzyć w niebo.

Z jednej strony mogę sobie porozmyślać, z drugiej długi spacer wyłącza mój umysł (zatrzymuje potok myśli, jak medytacja).

Są ludzie którzy każdy aspekt życia muszą zmienić w działanie, w osiąganie jakiegoś celu, nawet odpoczynek musi być "aktywny". Są też i ludzie im przeciwni, w ostatnich latach spychani na margines, postrzegania jako lenie. Do nich zaliczam się ja:)))
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Może nie od razu "lenie". Moja aktywna postawa jest opozycją do siedzenia tłustym tyłkiem na rozgrzanej plaży i wcierania w swój tłusty brzuch olejku do opalania, albo do notorycznego spędzania weekendów przy grillowisku-śmierdzisku.
Może jestem uzależniony od wydzielanych przy wysiłku endorfin. Może moja żądza rywalizacji jest zbyt silna (nawet jeśli rywalizuję tylko ze sobą z dnia wczorajszego) na taki relaks. Może chodzi o "nagrodę" - najpierw się porządnie zmęczyć a potem przez pół dnia patrzeć w niebo.
Nie wiem, nie zastanawiam się bo mi to pasuje :).
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Inne tematy z forum Poznajmy się

Poznam przyjaciolke bratnia dusze (11 odpowiedzi)

Poznam przyjaciolke, bratnia dusze, mam przyjaciolke czy znajomych ale czesto musze sie prosic o...

Żona dla Męża (3 odpowiedzi)

Męża itd., już mam. Poznam i zaprzyjaźnię się (może na resztę życia) z Mężczyzną w wieku 46 lat....

Poznam koleżankę na babskie wypady (6 odpowiedzi)

Poznam koleżankę, może młodą mamę gdyż tez jestem 26 letnia mamą. Chętnie wyjdę ja babskie...

do góry