Hmm... Jakby to ująć. Do listopada 2010 artykuły w gazetach na temat salonu fryzjerskiego w którym fryzjer wysłucha tego co masz do powiedzenia, potem zaproponuje Ci "jak Cię widzi", zrelaksujesz się, odprężysz,i zapomnisz o całym świecie wydawały mi się pobożnym życzeniem autorki tekstu. Otóż tak właśnie może wyglądać wizyta!!!!! Przynajmniej w moim przypadku. Do salonu przyszłam jako prawie platynowa blondynka z włosami do ramion. Wyszłam jako ciemna blondynka z włosami do uszu. Poczułam się 5 kg. lżejsza i 10 lat młodsza!:) Otoczenie zareagowało bardzo pozytywnie chociaż tak naprawdę miałam to gdzieś bo najważniejsze, że to ja poczułam się super. Mój niespełna 2 letni synek zrobił brawo jak mnie zobaczył i to był najfajniejszy komplement ze wszystkich a z pewnością najszczerszy:) Kończę bo wyszło z tego opowiadanie;)