jestem osobą chorą między innymi astma, tak się stało,że zabrakło mi leków,a wizytę u rodzinnego mam za dwa tygodnie.Poszłam więc do Spółdzielni Lekarskiej w Gdyni Lekarz internista "późny emeryt" wystawił mi receptę na leki,które utrzymałyby mnie przy życiu do wizyty w przychodni lecz w aptece okazało się, że jest to recepta z odpłatnością 100%, wróciłam do spółdzielni,chciałam prosić o przepisanie recepty na refundowaną z NFZ, lekarza - emeryta już nie było,zresztą okazało się, że ten lekarz internista nie ma prawa do wystawiania recept refundowanych, natomiast inny lekarz stwierdził,że usługa została wykonana i on nic nie poradzi. Na moje szczęście kobieta,która się temu przysłuchiwała powiedziała,że mi pomoże,znalazła lekarkę,(czekałam1,1/2 godziny)która przepisała receptę nie uwzględniając jednak wszystkich leków przepisanych przez lekarza pierwotnego !!?? co okazało się dopiero w aptece.Straciłam czas od wizyty do realizacji właściwej recepty 5 godzin.Cieszę się,że przeżyłam(pierwszy lekarz sugerował pobyt w szpitalu),a gdyby coś się mi stało na trasie spółdzielnia-apteka,kto by za to odpowiadał?Na koniec ostrzeżenie: przy rejestracji do lekarza pytać jakie recepty wystawia.