uwaga na lekarzy z klinicznej
W końcu doszłam do siebie i chcę opisać moją przygodę ze szpitalem na klinicznej. Do szpitala trafiłam 10 dni po terminie porodu po to by poddać się wywołaniu gdyż nie było szans na to bym urodziła...
rozwiń
W końcu doszłam do siebie i chcę opisać moją przygodę ze szpitalem na klinicznej. Do szpitala trafiłam 10 dni po terminie porodu po to by poddać się wywołaniu gdyż nie było szans na to bym urodziła sama. Test oksytocynowy zadziałał natychmiast i zaczęło się wszystko o godz 18.00 w piątek. Z patologii na porodówkę trafiłam o 22. Tam pokoje porodowe owszem super nowoczesne ale podejście niektórych pracowników staroświeckie. Nocna zmiana była ok. O godz 7.00 przyszła zmiana i tu się zaczęło. Połozne były kompletnie złe że rodzę w sobotę rano i wszystko robiły ze złością. Jedna z nich tak mi założyła cewnik że do tej pory mam problem z bolesna cewką moczową(jestem3miesiące po porodzie. Pani doktor w czasie porodu całym swoim cielskiem gniotła mi brzuch i nawet nie pozwoliła spróbować przeć. Kolejna tak mnie zaszyła, że co tydzień po porodzie była u ginekologa który stwierdził, że tak artystycznego szycia to jeszcze nie widział a poza tym powrastały mi szwy. Na koniec przez to że zbyt długo czekały (musiały wypić kawe) dostałam silnego krwotoku i potrzebna była transfuzja. łożysko wyciągnęły ze mnie ręką bo nie było już czasu. To nie wszystko ale złość mnie bierze jak o tym wspominam. Dziewczyny zastanówcie się zanim tam pójdziecie.
zobacz wątek