Re: uwaga na lekarzy z klinicznej
ja rodziłam w marcu tego roku(2013) i przyznaje ze duzo w tym co piszecie sie zgadza,tyle ze nie wszystko i musze troche wziac w obronę personel.
przede wszystkim pamietam,ze...
rozwiń
ja rodziłam w marcu tego roku(2013) i przyznaje ze duzo w tym co piszecie sie zgadza,tyle ze nie wszystko i musze troche wziac w obronę personel.
przede wszystkim pamietam,ze przyjmowała mnie (lekarz) jakas Chinka czy Wietmamka,niewiem,w kazdym razie jakas Azjatka-pani doktor.ktora stwierdzila ze nic sie jeszcze u mnie nei zaczyna i po co ja przyjechalam(przyjechalam o 4.30 w nocy wiec moze zbudziłam ją ze snu-no ale to chyba nie moja wina ze akurat w tamtych chwilach tak okropnie wział mnie przeszywający ból ktory trwał od 3 dni ze nie mogłam juz wytrzymac nawet do tej 6 rano...).
na porodówce tez była zmiana ok 7 rano albo o 6 niepamietam juz z tego bólu i strachu... i tez jakas pani chyba pielnegniarka mowila ze sie nie wyspala z eona tez ma dzieci i te dzieci musiala zostawic i isc do pracy tak rano,hm ...
tez dostałąm oksytocyne,tetno maluszka zanikało wiec zrobili cc,znieczulenie nie podziałało tak jak trzeba i pierwsze cięcie (rozcinanie brzucha) czyułam normalnie na żywca...zaczełam jęczec z bólu i m0owic,ze ja wszystrko czuję ze mnie strasznie boli,wiec pamietam tylko ze ktos powiedział by dac mi jeszcze dodatkowo gaz...
po gazie-juz było ok tzn nie bolało ale dostałam głupawki tak jakby mi ktos podał jakies straszne mocne ogłupiajace narkotyki,niewiedzialam czy ja wogole jeszcze zyje i gdzie ja jesatem,to jakby działo się wszystko obok mnie...
zaczełam kontaktowac dopiero po paru godzinach na sali pooperacyjnej,co do personelu to OK,tylko mysle ze zle potraktowali jedną bardzo otyła pania ktora naprawde nie mogla wstac a one jej kazały na siłe a ona plakala,to było strasznie upokarzające dla niej i był przy tym jje mąż i nic nie mogł zrobić tylko patrzył jak cierpala...
ja poradziłam sobie ok,wstałam bez pomocy niczyjej i sama poszłam do lazienki,dałam radę.
ogólnie personel w porzadku,tylko w nierdzielę wieczorem skonczyły sie tabletki p.bólowe (ja rodziłam w sobote wiec w niedz ich bardzo potrzebowałam) no ale coz-to nie ich-pielegniarek wina.
poczawszy od mlekarzy,skonczywszy na salowych-ogólnie panie i panowie byli mili i wporzadku,starali się jak mogli (pani roznoszaca jedzenie zorientowala się ze nikt mnie nie odwiedza,i nie mam zadnych swoich porcji jedzenia,wiec nakladała mi wieksze porcje.).
takze lekarze ok tyle ze sam szpital stary (dzwonki,okna wszystko stare) -akurat jak lezałam n asali po operacji to był jeden pan elektryk i wymieniał dzwonki.
zaspa-bardziej nowoczesna wrecz luksusowa.
zobacz wątek