Widok
zgłosiłbym. Niestety, synek prawnika. Psiarnia nie bierze zgłoszeń z nagraniami monitoringu wizyjnego (stacjonarnego czy też ruchomego), umarza sprawy w których podałem imię, nazwisko i adres sprawcy (oczywiście z powodu jego niewykrycia) ale gdybym mu najechał klapę (brakowało centymetrów, kochane tarczówki) to oczywiście by mnie od razu uraczyli wezwaniem do zapłaty a tatuś buraka wyciągał po sądach.
Niestety, motoburactwo się szerzy, panoszy, jakkolwiek grzeczny byś nie był, mają za złe, że żyjesz, a jak takiego wyprzedzisz rowereem, gdy stoi w korku, to budzisz żądzę mordu.
Mam prawie 55 lat i choć jestem siwy, łysawy, miewam takie starcia mniej więcej co kwartał. Mam wrażenie że ta agresja się nasila i że jest coraz gorzej. Dziś kierowcy grożą nam nie tylko potrąceniem, ale też pobiciem. Dawniej tego nie było. Coś złego wisi w powietrzu.
Mam prawie 55 lat i choć jestem siwy, łysawy, miewam takie starcia mniej więcej co kwartał. Mam wrażenie że ta agresja się nasila i że jest coraz gorzej. Dziś kierowcy grożą nam nie tylko potrąceniem, ale też pobiciem. Dawniej tego nie było. Coś złego wisi w powietrzu.
hej,
napisałbyś jaki model hondy... Jesli to czarna honda civic VIII (tzw. ufo), bodajże 3 drzwiowa, to widziałem tego gościa w identycznej sytuacji. Młody łepek w okularach przeciwsłonecznych (typu aviator) na pół twarzy. Blokował drogę rowerzyście, bo akurat sobie uciął pogaduszkę z innym kierowcą. Gdy rowerzysta zwrócił mu uwagę (dość grzecznie zaznaczam), to ten jak poparzony wyleciał z auta z gazem i zaczął mu grozić... Jak dla mnie koleś kwalifikuje się na badania psychiatryczne.
napisałbyś jaki model hondy... Jesli to czarna honda civic VIII (tzw. ufo), bodajże 3 drzwiowa, to widziałem tego gościa w identycznej sytuacji. Młody łepek w okularach przeciwsłonecznych (typu aviator) na pół twarzy. Blokował drogę rowerzyście, bo akurat sobie uciął pogaduszkę z innym kierowcą. Gdy rowerzysta zwrócił mu uwagę (dość grzecznie zaznaczam), to ten jak poparzony wyleciał z auta z gazem i zaczął mu grozić... Jak dla mnie koleś kwalifikuje się na badania psychiatryczne.
no i potwierdzam. Jest to ta sama honda, która ja widziałem - rejestracja się zgadza. Czarna honda civic 8 (ufo). Parkuje na traugutta u notariusza (przy Wirtualnej Polsce).
Dokładnie w takiej samej sytuacji - furiat wyskoczył z gazem w ręku i groził rowerzyście, za to, że ten mu zwrócił uwagę że blokuję drogę...
Dokładnie w takiej samej sytuacji - furiat wyskoczył z gazem w ręku i groził rowerzyście, za to, że ten mu zwrócił uwagę że blokuję drogę...
Skąd u Was tyle agresji i debilnych pomysłów....facet robi źle, widać po wpisach, że nie raz...to czy tak trudno zgłosić taki fakt na policję?...są kamerki, na kaski rowerowe również...nagrać i zgłosić typka....a nie co drugi nawołuje, żeby coś tam porysować (to mało szkodliwy wandalizm)...ale pisanie o przebiciu koła...to i pod kryminał może podejść, jak tagi gość w porę nie zauważy skasuje kilku bogu ducha winnych rowerzystów.
"zwrócił mu grzecznie uwagę,..."
....co poniektórzy, różnie rozumieją i uważają to pojęcie.
Rowerzystów jest dużo, kierowców aut - oszołomów jest jeszcze więcej, więc statystycznie każdy powinien mieć przynajmniej jeden taki incydent w pamięci...a tak nie jest. Za to jest kilka osób, które spotykały się z tym wielokrotnie...co może oznaczać, że problem jest całkiem gdzie indziej (to tak do przemyślenia).
....co poniektórzy, różnie rozumieją i uważają to pojęcie.
Rowerzystów jest dużo, kierowców aut - oszołomów jest jeszcze więcej, więc statystycznie każdy powinien mieć przynajmniej jeden taki incydent w pamięci...a tak nie jest. Za to jest kilka osób, które spotykały się z tym wielokrotnie...co może oznaczać, że problem jest całkiem gdzie indziej (to tak do przemyślenia).
jakby nie rozumieć tego pojęcia, żadne, nawet najbardziej wulgarne zwrócenie komuś uwagi, że to on blokuje pas ruchu, nie powinno prowadzić do agresji ze strony blokującego... To tak do przemyślenia.
Inna sprawa - ja taki incydent widziałem pierwszy i jedyny raz akurat, więc nie rozumiem nawiązania.
Inna sprawa - ja taki incydent widziałem pierwszy i jedyny raz akurat, więc nie rozumiem nawiązania.
Skoro policja nie zamierza działać to zaraz po zgłoszeniu na policję przesłać nagranie do Wprost, TVN, POLSAT, TVP Info wraz z informacją o postawie policji - któreś na pewno się połaszczy na chwytliwy temat.
Samosądu nie popieram ale skoro sąd działa tylko w jedną stronę to myślę, że znajdzie się jakiś prawnik, który klauzuli sumienia nie podpisywał i wie co należy do jego zadań.
A pan prawnik-tatuś powinien zostać usunięty z palestry (po zbadaniu sprawy) zanim synalek ZABIJE człowieka. To nie jest człowiek który powinien w jakikolwiek sposób reprezentować prawo; nawet gdyby to było prawo dżungli.
Samosądu nie popieram ale skoro sąd działa tylko w jedną stronę to myślę, że znajdzie się jakiś prawnik, który klauzuli sumienia nie podpisywał i wie co należy do jego zadań.
A pan prawnik-tatuś powinien zostać usunięty z palestry (po zbadaniu sprawy) zanim synalek ZABIJE człowieka. To nie jest człowiek który powinien w jakikolwiek sposób reprezentować prawo; nawet gdyby to było prawo dżungli.
tutaj aż korci do złośliwej uwagi, że zapewne jeździsz samochodem po mało uczęszczanych drogach, np. w lesie^^ Ale...odpowiadając Tobie zupełnie poważnie, to codziennie widuję rowerzystów, którzy przepisy ruchu drogowego mają głęboko gdzieś; może inaczej jeszcze, mają je gdzieś, bo ich zwyczajnie nie znają, a jednak są pełnoprawnymi uczestnikami ruchu drogowego, ergo MUSZĄ je znać i się do nich stosować.
Nagrałem != Widziałem. Ale skala powodowania zagrożenia bezpieczeństwa przez rowerzystów jest nieporównywalnie mniejsza niż przez kierujących pojazdami. Do niedawna zabroniona była w Sopocie jazda pod prąd ulicą Małopolską i tunelem pod przystankiem SKM Kamienny Potok. Jednak rowerzyści jeździli tamtędy niezgodnie z przepisami, jednocześnie nikomu nie zagrażając. I co się stało? Władze miasta zalegalizowały taki sposób jazdy. Teraz na wielu ulicach jednokierunkowych dopuszczony jest ruch rowerzystów "pod prąd". Ulice stały się jednokierunkowe dla wszystkich z wyjątkiem rowerów jednośladowych.
Jak nic nie jedzie w promieniu 300 metrów, to moje łamanie przepisów mniejsze czy większe na rowerze nikomu nie szkodzi. Przykładowo dziś rano było pusto to sobie zjechałem Łostowicką po asfalcie zamiast scieżką (droga leci prosto, scieżka ma zakręty) i nic z tego nie wynikło dla innych uczestników ruchu.
Nie - to psuje efekt, ja lubie wklepać cokolwiek z zamkniętymi oczami i przeczytać następnego dnia co wpisałem. O co konkretnie ci chodzi? Ciężko się ustosunkować do twojego posta, nawet nie wiadomo czy to jest pytanie retoryczne czy nie..
Uprzedzając twoje pytanie co do Łostowickiej - to z górki jadę tak szybko jak samochody a nawet szybciej, a pod górkę mogę jechać ulicą, bo ścieżka jest po drugiej stronie odzielonych od siebie dwupasmówek, wiec mam prawo jechać ulicą.
Uprzedzając twoje pytanie co do Łostowickiej - to z górki jadę tak szybko jak samochody a nawet szybciej, a pod górkę mogę jechać ulicą, bo ścieżka jest po drugiej stronie odzielonych od siebie dwupasmówek, wiec mam prawo jechać ulicą.
~hedles...wątpię, żebyś dał radę jechać 90km/h z tej górki na rowerze.
A co za przepis z tymi dróżkami po jednej lub drugiej stronie?...jest na to zapis w KRD? Na morskiej w Gdyni też jest ścieżka albo po jednej albo po drugiej stronie....i tam raczej nie możesz jechać po ulicy, bo tak Ci wygodniej.
A co za przepis z tymi dróżkami po jednej lub drugiej stronie?...jest na to zapis w KRD? Na morskiej w Gdyni też jest ścieżka albo po jednej albo po drugiej stronie....i tam raczej nie możesz jechać po ulicy, bo tak Ci wygodniej.
1. Prawo o Ruchu Drogowym, Art. 33. 1:
"Kierujący rowerem jest obowiązany korzystać z drogi dla rowerów lub pasa ruchu dla rowerów, jeśli są one wyznaczone dla kierunku, w którym się porusza lub zamierza skręcić. (...)"
Sporo osób popełnia błąd, sprowadzając pojęcie kierunku ruchu do tego, co definiujemy jako kierunek w fizyce. Tutaj pomocna okazuje się Konwencja Wiedeńska będąca obowiązującym aktem prawnym nadrzędnym wobec Prawa o Ruchu Drogowym.
Artykuł 1"(...)
z) określenia "kierunek ruchu" oraz "odpowiadający kierunkowi ruchu" oznaczają prawą stronę, jeżeli zgodnie z ustawodawstwem krajowym kierujący pojazdem jest obowiązany wymijać inny pojazd po swojej lewej stronie; w przeciwnym razie określenia te oznaczają lewą stronę."
Z Konwencji wynika jasno: droga rowerowa odpowiada kierunkowi ruchu tylko wtedy, gdy znajduje się po naszej stronie.
2. Rozporządzenie Ministrów Transportu i Gospodarki Morskiej oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji w sprawie znaków i sygnałów drogowych:
"§ 2. 1. Znak drogowy pionowy umieszczony po prawej stronie jezdni lub nad jezdnią dotyczy kierujących znajdujących się na wszystkich pasach ruchu; jeżeli jednak znaki są umieszczone nad poszczególnymi pasami ruchu, to znak dotyczy tylko kierujących znajdujących się na pasie, nad którym znak jest umieszczony.Znak drogowy umieszczony po lewej stronie jezdni lub pasów ruchu stanowi powtórzenie znaku umieszczonego po prawej stronie, chyba że przepisy szczególne stanowią inaczej."
"Kierujący rowerem jest obowiązany korzystać z drogi dla rowerów lub pasa ruchu dla rowerów, jeśli są one wyznaczone dla kierunku, w którym się porusza lub zamierza skręcić. (...)"
Sporo osób popełnia błąd, sprowadzając pojęcie kierunku ruchu do tego, co definiujemy jako kierunek w fizyce. Tutaj pomocna okazuje się Konwencja Wiedeńska będąca obowiązującym aktem prawnym nadrzędnym wobec Prawa o Ruchu Drogowym.
Artykuł 1"(...)
z) określenia "kierunek ruchu" oraz "odpowiadający kierunkowi ruchu" oznaczają prawą stronę, jeżeli zgodnie z ustawodawstwem krajowym kierujący pojazdem jest obowiązany wymijać inny pojazd po swojej lewej stronie; w przeciwnym razie określenia te oznaczają lewą stronę."
Z Konwencji wynika jasno: droga rowerowa odpowiada kierunkowi ruchu tylko wtedy, gdy znajduje się po naszej stronie.
2. Rozporządzenie Ministrów Transportu i Gospodarki Morskiej oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji w sprawie znaków i sygnałów drogowych:
"§ 2. 1. Znak drogowy pionowy umieszczony po prawej stronie jezdni lub nad jezdnią dotyczy kierujących znajdujących się na wszystkich pasach ruchu; jeżeli jednak znaki są umieszczone nad poszczególnymi pasami ruchu, to znak dotyczy tylko kierujących znajdujących się na pasie, nad którym znak jest umieszczony.Znak drogowy umieszczony po lewej stronie jezdni lub pasów ruchu stanowi powtórzenie znaku umieszczonego po prawej stronie, chyba że przepisy szczególne stanowią inaczej."
W przepisach masz jasno, że obowiązują znaki postawione z prawej strony drogi (z kilkoma wyjątkami).
Czyli tak, jeżeli na Morskiej nie ma znaku zakazu ruchu rowerów, to możesz jeździć jezdnią kiedy ddr jest po drugiej stronie.
@Halewicz
Skoro rowerzyści nieznający przepisów są tak niebezpieczni, to co powiedzieć o kierowcach łamiących je z pełną premedytacją?
Problemem nie jest znajomość, a olewanie ich. Jak na razie kierowcy w tym przodują, wystarczy spojrzeć w statystyki kto % ma większy udział w wypadkach rower - samochód.
Czyli tak, jeżeli na Morskiej nie ma znaku zakazu ruchu rowerów, to możesz jeździć jezdnią kiedy ddr jest po drugiej stronie.
@Halewicz
Skoro rowerzyści nieznający przepisów są tak niebezpieczni, to co powiedzieć o kierowcach łamiących je z pełną premedytacją?
Problemem nie jest znajomość, a olewanie ich. Jak na razie kierowcy w tym przodują, wystarczy spojrzeć w statystyki kto % ma większy udział w wypadkach rower - samochód.
udział wynika z ilości, jest więcej samochodów niż rowerów, gdyby ilości były odwrotne...wolę nie myśleć, co by się działo na drogach.
Dzisiaj na skrzyżowaniu Wielkopolskiej i Zwycięstwa 5 (pięciu) rowerzystów przejechało przez przejście dla pieszych i to na czerwonym świetle - dosłownie metr przed zbliżającymi się samochodami (które już miało zielone światło). Stałem pierwszy na światłach i gdybym nie zwolnił, to centralnie wjechałbym w środek grupy rowerzystów...a miałem zielone światło.
Dzisiaj na skrzyżowaniu Wielkopolskiej i Zwycięstwa 5 (pięciu) rowerzystów przejechało przez przejście dla pieszych i to na czerwonym świetle - dosłownie metr przed zbliżającymi się samochodami (które już miało zielone światło). Stałem pierwszy na światłach i gdybym nie zwolnił, to centralnie wjechałbym w środek grupy rowerzystów...a miałem zielone światło.
"~hedles...wątpię, żebyś dał radę jechać 90km/h z tej górki na rowerze."
Nie twierdze, że jadę szybciej niż jakikolwiek jadący tam samochód, tylko ze zdaża mi się jechać szybciej bo samochody jadą przecież obok mnie to widzę. Inna sprawa że jak już pisałem sciezka ma zakręty i barierki wiec nie da się jechać na maksa, a mimo to czesto jadę na równi z samochodem. Tak więc jak bym jechał ulicą ktora jest prosta to wątpię bym tamował ruch komukolwiek kto jedzie przepisowo z dozwoloną w miescie prędkością.
"dla rowerzystów nie istnieją przepisy ruchu drogowego, chyba że im sprzyjające - taki wniosek można wyciągnąć po przeczytaniu powyższych postów."
Umknęło ci, że pisaliśmy o sytuacji gdy droga jest pusta i brak ruchu. Nie pcham się na ulicę w mieście gdy jeżdzi po niej pełno samochodów, bo najzwyczajniej w świecie nie lubię być zawalidrogą i wiem że jest to irytujące. Ale jak jest 7 rano w sobotę i prawie nic nie jeżdzi to nie widzę problemu nawet jak mam obok ścieżkę, zwlaszcza jak ulica jest wygodniejsza ze względu na brak zakrętów, krawężników czy studzienek.
Poza tym nie wrzucaj mnie do wora z innymi tylko dlatego ze też jeżdzą na rowerze.
Nie twierdze, że jadę szybciej niż jakikolwiek jadący tam samochód, tylko ze zdaża mi się jechać szybciej bo samochody jadą przecież obok mnie to widzę. Inna sprawa że jak już pisałem sciezka ma zakręty i barierki wiec nie da się jechać na maksa, a mimo to czesto jadę na równi z samochodem. Tak więc jak bym jechał ulicą ktora jest prosta to wątpię bym tamował ruch komukolwiek kto jedzie przepisowo z dozwoloną w miescie prędkością.
"dla rowerzystów nie istnieją przepisy ruchu drogowego, chyba że im sprzyjające - taki wniosek można wyciągnąć po przeczytaniu powyższych postów."
Umknęło ci, że pisaliśmy o sytuacji gdy droga jest pusta i brak ruchu. Nie pcham się na ulicę w mieście gdy jeżdzi po niej pełno samochodów, bo najzwyczajniej w świecie nie lubię być zawalidrogą i wiem że jest to irytujące. Ale jak jest 7 rano w sobotę i prawie nic nie jeżdzi to nie widzę problemu nawet jak mam obok ścieżkę, zwlaszcza jak ulica jest wygodniejsza ze względu na brak zakrętów, krawężników czy studzienek.
Poza tym nie wrzucaj mnie do wora z innymi tylko dlatego ze też jeżdzą na rowerze.
A dlaczego on miałby jechać z Łostowickiej 90km/h, żeby jechać równo z samochodami? Coś nie widzę znaku podwyższenia prędkości:
http://tinyurl.com/oy2k9ce
Auta mogą tam jechać 50 km/h i rower tyle jadąc nie może być wyprzedzany bez naruszenia przepisów.
Chyba, że przyjmujemy logikę "on narusza, to mnie też wolno". Ale wtedy, zauważywszy pojazd poruszający się 60 km/h możemy z czystym sumieniem jechać 150?
http://tinyurl.com/oy2k9ce
Auta mogą tam jechać 50 km/h i rower tyle jadąc nie może być wyprzedzany bez naruszenia przepisów.
Chyba, że przyjmujemy logikę "on narusza, to mnie też wolno". Ale wtedy, zauważywszy pojazd poruszający się 60 km/h możemy z czystym sumieniem jechać 150?
"udział wynika z ilości, jest więcej samochodów niż rowerów, gdyby ilości były odwrotne...wolę nie myśleć, co by się działo na drogach"
Ilość nie ma znaczenia, jeżeli masz 100 wypadków, to 60 kierowców było sprawcami i 40 rowerzystów. Jeżeli wypadków będzie 1000, to kierowców 600 i 400 rowerzystów. To jest procent sprawców jedynie ze zdarzeń samochód rower i nijak się odnosi do ogólnej liczby samochodów czy rowerów.
Więcej rowerzystów, to potencjalnie więcej wypadków, ale udział w sprawstwie niekoniecznie się zmieni.
Ciut liczb:
ogół wypadków z rowerzystami: 4723
przyczynili się do nich: 1716
Czyli winni w około 36% wypadkach. Jeżeli tendencja spadkowa się utrzyma, to niedługo poniżej 1/3 sprawców to będą rowerzyści.
Warto też pamiętać, że ogólnie na drogach jest bezpieczniej, mimo wzrostu liczby pojazdów liczba wypadków zmniejsza się z poziomu 5-6 tysięcy w pierwszej dekadzie do powyżej 3 tysięcy w 2013.
Ilość nie ma znaczenia, jeżeli masz 100 wypadków, to 60 kierowców było sprawcami i 40 rowerzystów. Jeżeli wypadków będzie 1000, to kierowców 600 i 400 rowerzystów. To jest procent sprawców jedynie ze zdarzeń samochód rower i nijak się odnosi do ogólnej liczby samochodów czy rowerów.
Więcej rowerzystów, to potencjalnie więcej wypadków, ale udział w sprawstwie niekoniecznie się zmieni.
Ciut liczb:
ogół wypadków z rowerzystami: 4723
przyczynili się do nich: 1716
Czyli winni w około 36% wypadkach. Jeżeli tendencja spadkowa się utrzyma, to niedługo poniżej 1/3 sprawców to będą rowerzyści.
Warto też pamiętać, że ogólnie na drogach jest bezpieczniej, mimo wzrostu liczby pojazdów liczba wypadków zmniejsza się z poziomu 5-6 tysięcy w pierwszej dekadzie do powyżej 3 tysięcy w 2013.
Małe sprostowanie. Nie liczba wypadków a liczba ofiar śmiertelnych. spadła z 5,5 do 3 tys/rok. Dlaczego tak się stało? Przede wszystkim bezpieczniejsze auta (wyposażone w ABS, czasem ESP, poduszki powietrzne, dużo sztywniejszą karoserię) oraz zmniejszenie średniej prędkości jazdy (minimalizacja skutków) a także większe poszanowanie dla prawa a tym samym rzadsze przekraczanie dopuszczalnej prędkości. W ostatnich latach pojawił się kolejny czynnik zwiększający bezpieczeństwo jazdy - kamery samochodowe, pozwalające na nagranie i karanie osób łamiących przepisy. Dzięki temu rośnie kultura jazdy.
Jak jadę przepisowo i widać, że mam zainstalowaną działającą kamerę to liczba agresywnych zachowań osób nieprzestrzegających przepisów PoRD drastycznie spadła. Oni nie chcą być karani, a skuteczną metodą na ostudzenie gorącej głowy jest obiektyw na nią skierowany.
Jak jadę przepisowo i widać, że mam zainstalowaną działającą kamerę to liczba agresywnych zachowań osób nieprzestrzegających przepisów PoRD drastycznie spadła. Oni nie chcą być karani, a skuteczną metodą na ostudzenie gorącej głowy jest obiektyw na nią skierowany.
Chyba jesteś kolejnym gościem z dużymi uprzedzeniami i dlatego nie widzisz jasno rzeczywistości.
Jeżdżę od 20 lat samochodem, w mieście, w trasie, za granicą.... Nigdy, powtarzam nigdy, nie miałem problemu z rowerzystami. Trzeba pamiętać o tym, że rowerzysta będzie zachowywał się trochę jak pieszy. A więc, nie będzie czekał w nieskończoność na zielone światło na pustej jezdni i nie wynika to z jego złej woli, ale z prostego powodu ustawienia wszystkich skrzyżowań pod samochody, tak aby miały zapewniony w miarę płynny przejazd.
Za to nie ma dnia, aby nie było problemów z kierowcami. Polecam na przykład zjazd ze Słowackiego w lewo na Grunwaldzką. Nie ma takiej zmiany świateł, aby jakiś buc nie skręcał z prawego pasa do jazdy prosto.
Jeszcze jedno, od roku wsiadłem na rower, bo właśnie takich buców miałem dość i stania notorycznie w korkach. Wbrew temu co często można wyczytać na forach, moim zdaniem nie ma wielkiego konfliktu na płaszczyźnie: piesi-rowerzyści-kierowcy. Nigdy nie spotkałem się z aktami agresji, czasami kierowcy zajeżdżają drogę wbrew przepisom, ale jestem w stanie to zrozumieć ze względu na przebieg ścieżki. Na dodatek zwykle przepraszają.
Jeżdżę od 20 lat samochodem, w mieście, w trasie, za granicą.... Nigdy, powtarzam nigdy, nie miałem problemu z rowerzystami. Trzeba pamiętać o tym, że rowerzysta będzie zachowywał się trochę jak pieszy. A więc, nie będzie czekał w nieskończoność na zielone światło na pustej jezdni i nie wynika to z jego złej woli, ale z prostego powodu ustawienia wszystkich skrzyżowań pod samochody, tak aby miały zapewniony w miarę płynny przejazd.
Za to nie ma dnia, aby nie było problemów z kierowcami. Polecam na przykład zjazd ze Słowackiego w lewo na Grunwaldzką. Nie ma takiej zmiany świateł, aby jakiś buc nie skręcał z prawego pasa do jazdy prosto.
Jeszcze jedno, od roku wsiadłem na rower, bo właśnie takich buców miałem dość i stania notorycznie w korkach. Wbrew temu co często można wyczytać na forach, moim zdaniem nie ma wielkiego konfliktu na płaszczyźnie: piesi-rowerzyści-kierowcy. Nigdy nie spotkałem się z aktami agresji, czasami kierowcy zajeżdżają drogę wbrew przepisom, ale jestem w stanie to zrozumieć ze względu na przebieg ścieżki. Na dodatek zwykle przepraszają.
Niektórych retoryka sprowadza się do tego, że skoro jadą w nocy, jest pusto, nikogo nie ma na drodze to można jechać jak się chce, nawet wbrew przepisom, bo...nikogo nie ma.
W tym miejscu nasuwa się pytanie: a co jeśli nagle ktoś się pojawi, co wtedy, będziecie się tłumaczyć, że "było pusto na drodze"?
Czasami późno wieczorem wracam z pracy do domu, jest już pusto, aż korci trochę przyspieszyć, w szczególności że jeżdżę dość szybkim autem ale pomny życiowego doświadczenia i nieoczekiwanych zdarzeń na drodze zwyczajnie tego nie robią (pomijając już czyhającą na datki drogówkę).
Ergo, rowerzyści argumentujący łamanie przepisów ruchu drogowego w sposób przywoływane w powyższych komentarzach, przepraszam ale zachowują się jak debile, innego określenia na to nie znajduję.
W tym miejscu nasuwa się pytanie: a co jeśli nagle ktoś się pojawi, co wtedy, będziecie się tłumaczyć, że "było pusto na drodze"?
Czasami późno wieczorem wracam z pracy do domu, jest już pusto, aż korci trochę przyspieszyć, w szczególności że jeżdżę dość szybkim autem ale pomny życiowego doświadczenia i nieoczekiwanych zdarzeń na drodze zwyczajnie tego nie robią (pomijając już czyhającą na datki drogówkę).
Ergo, rowerzyści argumentujący łamanie przepisów ruchu drogowego w sposób przywoływane w powyższych komentarzach, przepraszam ale zachowują się jak debile, innego określenia na to nie znajduję.
Czy Ty rozumiesz co piszesz? Czy sens logiczny zdania jest dla Ciebie istotny, czy jedynie przekazywanie emocji? Może pisz wiersze?
Najpierw piszesz, że "jeśli ktokolwiek jeździ niezgodnie z przepisami, zagraża innym uczestnikom ruchu, amen. ", a potem na zarzuty, że napisałeś nieprawdę ( a napisałeś), stwierdzasz, że z zaprzeczenia tego Twojego pierwszego zdania wynika stwierdzenie, że "że skoro jadą w nocy, jest pusto, nikogo nie ma na drodze to można jechać jak się chce, nawet wbrew przepisom".
To ja też może wejdę w Twoja retorykę. Powiem, że każdy, kto kradnie, zabija. Kto się sprzeciwi, zostanie nazwany złodziejem, a co najmniej propagatorem złodziejstwa.
Najpierw piszesz, że "jeśli ktokolwiek jeździ niezgodnie z przepisami, zagraża innym uczestnikom ruchu, amen. ", a potem na zarzuty, że napisałeś nieprawdę ( a napisałeś), stwierdzasz, że z zaprzeczenia tego Twojego pierwszego zdania wynika stwierdzenie, że "że skoro jadą w nocy, jest pusto, nikogo nie ma na drodze to można jechać jak się chce, nawet wbrew przepisom".
To ja też może wejdę w Twoja retorykę. Powiem, że każdy, kto kradnie, zabija. Kto się sprzeciwi, zostanie nazwany złodziejem, a co najmniej propagatorem złodziejstwa.
"Niektórych retoryka sprowadza się do tego, że skoro jadą w nocy, jest pusto, nikogo nie ma na drodze to można jechać jak się chce, nawet wbrew przepisom, bo...nikogo nie ma.
W tym miejscu nasuwa się pytanie: a co jeśli nagle ktoś się pojawi, co wtedy, będziecie się tłumaczyć, że "było pusto na drodze"?"
Mam wrażenie, że ty myślsz że my tu piszemy o jezdzieniu slalomem po Grunwaldzkiej z zamkniętymi oczami bez trzymanki, albo o rozkładaniu sie z leżakiem na środku Huciska...
W tym miejscu nasuwa się pytanie: a co jeśli nagle ktoś się pojawi, co wtedy, będziecie się tłumaczyć, że "było pusto na drodze"?"
Mam wrażenie, że ty myślsz że my tu piszemy o jezdzieniu slalomem po Grunwaldzkiej z zamkniętymi oczami bez trzymanki, albo o rozkładaniu sie z leżakiem na środku Huciska...
Znam właściciela tej Hondy i jego wersja jest baaaaardzo odmienna od Twojej.
Nie chciałbym rozsądzać który z was ma rację, czy który ma większego penisa, ale z kolei on twierdzi że poruszałeś się środkiem pasa, celowo zajeżdżając mu drogę jak próbował Cię wyprzedzić.
A Twoje "zwrócenie uwagi" podobno zacząłeś od walnięcia pięścią w dach i wiązanki której nie powstydziliby się nawet ministrowie obecnego rządu.
Taka prawda że tak gazu pipeprzowego raczej nikt nie wyciąga z powodu "zwrócenia uwagi".
Nie chciałbym rozsądzać który z was ma rację, czy który ma większego penisa, ale z kolei on twierdzi że poruszałeś się środkiem pasa, celowo zajeżdżając mu drogę jak próbował Cię wyprzedzić.
A Twoje "zwrócenie uwagi" podobno zacząłeś od walnięcia pięścią w dach i wiązanki której nie powstydziliby się nawet ministrowie obecnego rządu.
Taka prawda że tak gazu pipeprzowego raczej nikt nie wyciąga z powodu "zwrócenia uwagi".
Hipotetycznie mogło wyglądać to tak: kierowca Hondy próbował wyminąć rowerzystę, który zapewne rozkosznie pomykał środkiem ulicy, nie wiedząc, że ktoś jedzie za nim, kierowca Hondy mógł zasygnalizować swoją obecność sygnałem dźwiękowym, co zapewne wystraszyło rowerzystę i zirytowało, zatem zgodnie z rowerowym zacietrzewieniem i wrodzoną nienawiścią do kierowców samochód, rozpoczął uniemożliwianie kierowcy Hondy wyminięcie go, a gdy ów kierowcy Hondy w końcu go mijał, ten uderzył pięścią w dach, co z kolei skutkowało dalszą akcją "wysiadka-pieprz-groźby-awantura".
p.s. powyższe jest moją subiektywną oceną, nie lubię rowerzystów i ku temu powody. Pewien debil w damskich gaciach rozjechałby moją mopsiczkę, czego mu nie daruję.
p.s. powyższe jest moją subiektywną oceną, nie lubię rowerzystów i ku temu powody. Pewien debil w damskich gaciach rozjechałby moją mopsiczkę, czego mu nie daruję.
Hipotetycznie mogło wyglądać to tak:
wyszedłeś na spacer z Twoją mopsiczką do lasu puszczając ją samopas, a mopsiczka pewnie niewielka i dodatkowo było z górki; pojawił się rowerzysta, który wystraszył Twojego pieska a wystraszony pies nie reaguje zdroworozsądkowo i napatoczył się pod koła rowerzyście.
Na szczęście był to rowerzysta, który bądź to zdążył wyhamować, bądź to wyminął mopsiczkę, w najgorszym wypadku lekko ja poturbował.
Powinieneś kochać rowerzystów, bo gdyby to był samochód, to "hipotetycznie" Twoja mopsiczka nie biegałaby już po tym świecie.
Tak oto wygląda stawianie hipotez:)
wyszedłeś na spacer z Twoją mopsiczką do lasu puszczając ją samopas, a mopsiczka pewnie niewielka i dodatkowo było z górki; pojawił się rowerzysta, który wystraszył Twojego pieska a wystraszony pies nie reaguje zdroworozsądkowo i napatoczył się pod koła rowerzyście.
Na szczęście był to rowerzysta, który bądź to zdążył wyhamować, bądź to wyminął mopsiczkę, w najgorszym wypadku lekko ja poturbował.
Powinieneś kochać rowerzystów, bo gdyby to był samochód, to "hipotetycznie" Twoja mopsiczka nie biegałaby już po tym świecie.
Tak oto wygląda stawianie hipotez:)
"Sorki, chyba nie uważałem na polskim, ale co w tym zdaniu/wyrażeniu jest śmiesznego?"
Jak już kolega odpowiedział - jakoś nie wyobrażam sobie zajeżdzającego drogę rowerzysty, zresztą, nawet jak jechałby srodkiem pasa, to zawsze obok jest drugi pas i mozna sprawnie wyprzedzić. W końcu samochody jakoś się wyprzedzają nawzajem, mimo iż zajmują dużo więcej miejsca jak rower - rower jadąc środkiem swojego nadal zostawia jakieś 1 i 1/3 pasa do wyprzedzania. Poza tym jest w ogole jakiś przepis nakazujący jechać pokornie koło krawężnika?
Jedyne co mi przychodzi do głowy to jak wyżej/niżej - ze kierowca Hondy obtrąbił jadącego ulicą, a ten zwolnił lub wykonał jakiś dziwny manewr - np. lekko skręcił odruchowo bo taki klakson z d*py może serio wystraszyć albo wkurzyć (w zamkniętej kabinie nie brzmi tak głośno jak zaraz za plecami). Jesli mam prawo jechać ulicą, to kierowca nie ma prawa na mnie trąbić. Nie dziwie się rowerzystom ktorzy na przekór takim kierowcom jeszcze bardziej zwalniają. Ale jakoś nie chce mi się wierzyc w blokowanie samochodu przez rower przy próbie jego wyprzedzania. To prosta droga do wypadku - i to takiego w ktorym rowerzysta wpada prosto pod samochód, wątpie by ktoś aż tak ryzykował.
Jak już kolega odpowiedział - jakoś nie wyobrażam sobie zajeżdzającego drogę rowerzysty, zresztą, nawet jak jechałby srodkiem pasa, to zawsze obok jest drugi pas i mozna sprawnie wyprzedzić. W końcu samochody jakoś się wyprzedzają nawzajem, mimo iż zajmują dużo więcej miejsca jak rower - rower jadąc środkiem swojego nadal zostawia jakieś 1 i 1/3 pasa do wyprzedzania. Poza tym jest w ogole jakiś przepis nakazujący jechać pokornie koło krawężnika?
Jedyne co mi przychodzi do głowy to jak wyżej/niżej - ze kierowca Hondy obtrąbił jadącego ulicą, a ten zwolnił lub wykonał jakiś dziwny manewr - np. lekko skręcił odruchowo bo taki klakson z d*py może serio wystraszyć albo wkurzyć (w zamkniętej kabinie nie brzmi tak głośno jak zaraz za plecami). Jesli mam prawo jechać ulicą, to kierowca nie ma prawa na mnie trąbić. Nie dziwie się rowerzystom ktorzy na przekór takim kierowcom jeszcze bardziej zwalniają. Ale jakoś nie chce mi się wierzyc w blokowanie samochodu przez rower przy próbie jego wyprzedzania. To prosta droga do wypadku - i to takiego w ktorym rowerzysta wpada prosto pod samochód, wątpie by ktoś aż tak ryzykował.
Art 16.
4. Kierujący pojazdem jest obowiązany jechać możliwie blisko prawej krawędzi jezdni. Jeżeli pasy ruchu na jezdni są wyznaczone, nie może zajmować więcej niż jednego pasa.
5. Kierujący pojazdem zaprzęgowym, rowerem, wózkiem rowerowym, motorowe-rem, wózkiem ręcznym oraz osoba prowadząca pojazd napędzany silnikiem są obowiązani poruszać się po poboczu, chyba że nie nadaje się ono do jazdy lub ruch pojazdu utrudniałby ruch pieszych.
Oczywiście jest też ust 7:
Na skrzyżowaniu i bezpośrednio przed nim kierujący rowerem, motorowerem lub motocyklem może poruszać się środkiem pasa ruchu, jeśli pas ten umożliwia opuszczenie skrzyżowania w więcej niż jednym kierunku, z zastrzeżeniem art. 33 ust. 1.
oraz art 33 ust 3a:
Dopuszcza się wyjątkowo jazdę po jezdni kierującego rowerem obok innego roweru lub motoroweru, jeżeli nie utrudnia to poruszania się innym uczestnikom ruchu albo w inny sposób nie zagraża bezpieczeństwu ruchu drogowego.
Ale generalnie przepisy każą jechać "możliwie blisko" krawężnika. Oznacza to, że jeżeli nie ma wyrw w jezdni, to nie wolno sobie ot tak posuwać środkiem pasa. Możliwie blisko to nie jest oczywiście "z zahaczaniem pedałem o krawężnik".
Reasumując: jeśli się da, a specjalne paragrafy nie zezwalają, to jedzie się blisko krawężnika.
4. Kierujący pojazdem jest obowiązany jechać możliwie blisko prawej krawędzi jezdni. Jeżeli pasy ruchu na jezdni są wyznaczone, nie może zajmować więcej niż jednego pasa.
5. Kierujący pojazdem zaprzęgowym, rowerem, wózkiem rowerowym, motorowe-rem, wózkiem ręcznym oraz osoba prowadząca pojazd napędzany silnikiem są obowiązani poruszać się po poboczu, chyba że nie nadaje się ono do jazdy lub ruch pojazdu utrudniałby ruch pieszych.
Oczywiście jest też ust 7:
Na skrzyżowaniu i bezpośrednio przed nim kierujący rowerem, motorowerem lub motocyklem może poruszać się środkiem pasa ruchu, jeśli pas ten umożliwia opuszczenie skrzyżowania w więcej niż jednym kierunku, z zastrzeżeniem art. 33 ust. 1.
oraz art 33 ust 3a:
Dopuszcza się wyjątkowo jazdę po jezdni kierującego rowerem obok innego roweru lub motoroweru, jeżeli nie utrudnia to poruszania się innym uczestnikom ruchu albo w inny sposób nie zagraża bezpieczeństwu ruchu drogowego.
Ale generalnie przepisy każą jechać "możliwie blisko" krawężnika. Oznacza to, że jeżeli nie ma wyrw w jezdni, to nie wolno sobie ot tak posuwać środkiem pasa. Możliwie blisko to nie jest oczywiście "z zahaczaniem pedałem o krawężnik".
Reasumując: jeśli się da, a specjalne paragrafy nie zezwalają, to jedzie się blisko krawężnika.
ogólnie:
- jeśli nie ma krawężnika to 10-20 cm od białej bocznej linii
- przy krawężniku - 20-50 cm będzie ok
- gdy jest pas dziur i łat - środkiem pasa, albo jego lewą stroną
- gdy jest gładkie asfaltowe pobocze, szerokości większej niż 20 cm - po prawej stronie bocznej linii
- przed skrętem w lewo, na rondzie - środkiem pasa, aby samochodowi jadącemu za nami nie przyszło do głowy wyprzedzanie. Oczywiście przez zjazdem na środek należy sie upewnić, że nikt nas nie zabije, a jeszcze wcześniej (albo nieco później) zasygnalizować chęć skrętu. Choć nie jest to zmiana pasa, a jedynie zjazd na jego środek, lepiej sygnalizować, bo w końcu i tak będzie trzeba pokazać ochotę na skręt. Oczywiście nie należy tego robić ani za wcześnie (bo będziesz niepotrzebnie blokować samochody) ani za późno (bo cię rozjadą, albo będą gwałtownie hamować.
Ja staram się sygnalizować zjazd na środek pasa, jeśli pojawiają się dziury, np. w drodze z Chwaszczyna do Osowej, gdzie ponad 50% drogi rower musi jechać środkiem pasa.
- jeśli nie ma krawężnika to 10-20 cm od białej bocznej linii
- przy krawężniku - 20-50 cm będzie ok
- gdy jest pas dziur i łat - środkiem pasa, albo jego lewą stroną
- gdy jest gładkie asfaltowe pobocze, szerokości większej niż 20 cm - po prawej stronie bocznej linii
- przed skrętem w lewo, na rondzie - środkiem pasa, aby samochodowi jadącemu za nami nie przyszło do głowy wyprzedzanie. Oczywiście przez zjazdem na środek należy sie upewnić, że nikt nas nie zabije, a jeszcze wcześniej (albo nieco później) zasygnalizować chęć skrętu. Choć nie jest to zmiana pasa, a jedynie zjazd na jego środek, lepiej sygnalizować, bo w końcu i tak będzie trzeba pokazać ochotę na skręt. Oczywiście nie należy tego robić ani za wcześnie (bo będziesz niepotrzebnie blokować samochody) ani za późno (bo cię rozjadą, albo będą gwałtownie hamować.
Ja staram się sygnalizować zjazd na środek pasa, jeśli pojawiają się dziury, np. w drodze z Chwaszczyna do Osowej, gdzie ponad 50% drogi rower musi jechać środkiem pasa.
Wszystko fajnie póki nie ma rzeczonych łat, dziur i studzienek kanalizacyjnych. Ja poza tym jadę tak zeby mieć możliwosć odbicia w prawo i nie wlecieć na krawężnik jak ktoś mnie postanowi minąć na obcierkę - czyli bliżej tych 50 centymetrów jak 20.
Oczywiscie dla narwanego kierowcy to moze już być za szeroko i na środku pasa.
Oczywiscie dla narwanego kierowcy to moze już być za szeroko i na środku pasa.
Chłopcy, dziury nie są argumentem, żeby jechać środkiem drogi. Masz jechać możliwie najbliżej jak się da prawej krawędzi jezdni lub wyznaczonego pasu ruch na wielopasmowej drodze. Jak jedziesz autem to tych mijanych z naprzeciwka też spychasz z drogi czy jednak zjeżdżasz, żeby się bezpiecznie wyminąć?
Zasada jest prosta: jeżeli jesteś wolniejszym użytkownik drogi i inny pojazd ma zamiar Cię wyprzedzić, to masz zas@#@ny obowiązek mu to umożliwić...czyt. maksymalnie jak to się da zjechać do prawej krawędzi jezdni.
A już jazda na rondzie środkiem drogi to nie będę komentował.
Zasada jest prosta: jeżeli jesteś wolniejszym użytkownik drogi i inny pojazd ma zamiar Cię wyprzedzić, to masz zas@#@ny obowiązek mu to umożliwić...czyt. maksymalnie jak to się da zjechać do prawej krawędzi jezdni.
A już jazda na rondzie środkiem drogi to nie będę komentował.
Nie są argumentem powiadasz? A chciałbyś żebym ci się na dziurze wywalił tuż przed maską? Bo ja bym nie chciał. Poza tym ja osobiście zanim odbiję na środek ulicy upewniam się że mnie ktoś nie mija akurat i sygnalizuję taki manewr lewą ręką, wiec nie jest tak że nagle z kosmosu wyskakuje na srodek drogi. Tak jest np. na Świętokrzyskiej miedzy Kowalami, a Chełmem, droga jest miejscami fatalna na skraju i trzeba omijać spore dziury i jechać środkiem pasa.
Jeżeli jest za tobą auto, to jak najbardziej nie jest to argument, żebyś je blokował, bo akurat chcesz ominąć dziurę w jezdni. Jak jest dziurawa droga i jesteś "zmuszony" dla własnej wygody jechać środkiem...to niestety, ale cały czas powinieneś kontrolować, co dzieje się wokół Ciebie...i jak spostrzeżesz zbliżający się pojazd, powinieneś wrócić na swój pas...czy wręcz zbliżyć się do prawej krawędzi jezdni aby innym. szybszym uczestnikom ruchu umożliwić manewr wyprzedzania. ... i w tym przypadku, dziurawa droga nie jest żadnym argumentem, żebyś nie zjechał na bok, chyba że dziura w drodze jest tak duża, że uniemożliwia Ci przejazd...wówczas odpowiednio wcześniej sygnalizujesz zmianę kierunku, pasa ruchu.
Samochodem też walisz po dziurach? Nie spotkałem się z agresywnym zachowaniem ze strony kierowców na trasie Chwaszczyno-Osowa, bo są normalni i widzą i czują pod prawym kołem jaka jest sytuacja.
Co do wolniejszego pojazdu, to nie słyszałem o obowiązku ustępowania z drogi tirów, maszyn roboczych, czy kombajnów. Ppdobnie ty nie musisz zjeżdżać na pobocze gdy zbliża się ferrari.
Powyżej napisałem jak jeżdżę i jakie są przepisy. Możliwie blisko to nie jest "przy krawędzi bez względu na okoliczności".
Co do wolniejszego pojazdu, to nie słyszałem o obowiązku ustępowania z drogi tirów, maszyn roboczych, czy kombajnów. Ppdobnie ty nie musisz zjeżdżać na pobocze gdy zbliża się ferrari.
Powyżej napisałem jak jeżdżę i jakie są przepisy. Możliwie blisko to nie jest "przy krawędzi bez względu na okoliczności".
Panie Ryśku, auto ma dwa "ślady"....a rower zwykle tylko jeden...i taki kierowca widząc, że rowerzysta zjeżdżając do boku mógłby swobodnie umożliwić wyprzedzanie (nawet jak ktoś jedzie z przeciwka) a nie robi tego, to jednak u części kierowców (nie każdy jeździe rekreacyjnie) może podnieść ciśnienie....z drugiej strony, jeżeli jest wąsko i musimy wyprzedzić taki rower, to nie róbmy tego z prędkością przy której wiatr zdmuchuje tego rowerzystę do rowu.
Kierowca widząc rowerzystę podnosi ciśnienie innym kierowcom? Samym widzeniem?
A poważnie, jeśli z naprzeciwka nic nie jedzie to się w ogóle nie krępuję jechać środkiem. Aby umożliwić wyprzedzanie czasem zwalniam i wyjeżdżam w te dziury, o ile jestem w stanie, ale na pewno nie zabiję się wyłącznie dla przyjemności kierowcy.
2:1
A poważnie, jeśli z naprzeciwka nic nie jedzie to się w ogóle nie krępuję jechać środkiem. Aby umożliwić wyprzedzanie czasem zwalniam i wyjeżdżam w te dziury, o ile jestem w stanie, ale na pewno nie zabiję się wyłącznie dla przyjemności kierowcy.
2:1
Napiszę jeszcze grzecznie Panie Ryśku, niech Pan czyta ze zrozumieniem....w przeciwnym razie ta dyskusja nie ma sensu.
"A poważnie, jeśli z naprzeciwka nic nie jedzie to się w ogóle nie krępuję jechać środkiem."...jeżeli tak robisz, gdy jedzie jakieś auto z tyłu i ma zamiar Cię wyprzedzić, to w małym skrócie łamiesz przepisy o ruchu drogowym.
"A poważnie, jeśli z naprzeciwka nic nie jedzie to się w ogóle nie krępuję jechać środkiem."...jeżeli tak robisz, gdy jedzie jakieś auto z tyłu i ma zamiar Cię wyprzedzić, to w małym skrócie łamiesz przepisy o ruchu drogowym.
Jadę zgodnie z przepisami możliwe blisko prawej krawędzi gdy 15 cm na prawo będę jechał niebezpiecznie blisko prawej krawędzi. Opcją nie jest w takim przypadku jazda bardziej po prawej, ale zejście z ulicy i uznanie, że auta mają więcej prawa do poruszania się drogą. Jeżdżę rowerem po ulicach od 45 lat, a samochodem od 39. Rozumiem punkt widzenia kierowców i rowerzystów., staram się śledzić zmiany przepisów i stosować je, oraz być wyrozumiałym w sprawach nieujętych w kodeksie. Nigdy noe spotkałem się z nakazem wpadania w dziury czy wywracania się pod loła samochodów, za to nakaz unikania takich sytuacji jest ujęty w PORD. Nakaz jazdy możliwie bliskoprawej kkrawędzi nie zaprzecza temu ze względu na słowo "możliwie".
Granica niegrzeczności została osiągnięta dzięki imiesłowowi?
Granica niegrzeczności została osiągnięta dzięki imiesłowowi?
Możesz podać datę, kiedy ostatnio walnąłeś w ryj rowerzystę? Ani razu nie zostałeś oskarżony o pobicie? Nikt ci nie oddał? Mnie się zdaje, że żaden rowerzysta nie zauważył, ze dostał od ciebie w ryj. Na forum wolno wypisywać dyrdymały, ale dziwią mnie ludzie, którzy uwielbiają robić z siebie idiotę. To jakaś forma masochizmu?
Halewicz: Przez ostatnie 1165 dni 8209 komentarzy na forum.trojmiasto, czyli w ciągu niewiele ponad 3 lat, średnio 7 postów dziennie, świątek, piątek, czy niedziela.
Mam nadzieję, że to był już 7 post dzisiaj i następne przeczytamy dopiero jutro. A ja nawet nie wiem, co to jest ten bilobil. Jakiś dopalacz dla trzęsących się staruszków? Jakieś nowe EPO? To się bierze przed, czy po rowerze?
Mam nadzieję, że to był już 7 post dzisiaj i następne przeczytamy dopiero jutro. A ja nawet nie wiem, co to jest ten bilobil. Jakiś dopalacz dla trzęsących się staruszków? Jakieś nowe EPO? To się bierze przed, czy po rowerze?
http://www.youtube.com/watch?v=VWwxO49anN4 drobna próbka wyczynów pedelarzy na drogach...naprawdę drobna
Pechowo wczoraj nie włączyłem kamerki na ul.Rdestowej. Moim błędem było zawierzenie, że zwalniający przed ściżką kierowca mnie widzi i chce przepuścić. Zawsze nawiązuję kontakt wzrokowy, zanim skorzystam ze swego pierwszeństwa. Tym razem uznałem, że skoro ewidenrnie zwalnia, to stanie przed ścieżką i przestałem zwalniać. Władowałem się na drzwi. Gdybyś Ty tam był, to pewnie by się bez policji nie obyło. Ale kierowca się kajał, a mnie szczęśliwie nic się nie stało. Odpuściłem. Z obu stron są durnie, nieuważni i porządni. Wojenka internetowa nie ma sensu, a wylewanie frustracji kierowcy na forum rowerowym ma znamiona trollingu, albo jest głupotą. Wybieraj kim jesteś.
Wątek jest podpięty w dziale Motoryzacja - Na Drogach Trójmiasta, w dziale Rowerowym nie bywam...Rysiu.
Gdybym ja tam był, gdzie Ty byłeś, zapewne bym Ciebie przepuścił, chyba że celowo wjechałeś w drzwi samochodu, czego nie można wykluczyć - to typowe dla niektórych rowerzystów.
To nie jest "wojenka internetowa" - to realna wojna na drodze z grupą uczestników ruchu (rowerzyści), która uważa, że wolno im więcej. Nie wolno.
A to zdjęcie jest tego jaskrawym przykładem - ten człowiek uważał to za normalne i gdy właściciel auta wysiadł i zrobił mu awanturę...ten chciał wzywać policję, bo mu się "grozi".
Gdybym ja tam był, gdzie Ty byłeś, zapewne bym Ciebie przepuścił, chyba że celowo wjechałeś w drzwi samochodu, czego nie można wykluczyć - to typowe dla niektórych rowerzystów.
To nie jest "wojenka internetowa" - to realna wojna na drodze z grupą uczestników ruchu (rowerzyści), która uważa, że wolno im więcej. Nie wolno.
A to zdjęcie jest tego jaskrawym przykładem - ten człowiek uważał to za normalne i gdy właściciel auta wysiadł i zrobił mu awanturę...ten chciał wzywać policję, bo mu się "grozi".
1.nie lubię insynuacji
2. w nikogo celowo noe wjeżdżam. Życie mi miłe, szkoda mi roweru, lubię kierowców i sam nim jestem.
3. Wojny nie zauważam, ani gdy pedałuję, ani gdy siedzę za kółkiem. Tytułowi debile to w realu z obu stron margines, a w necie mainstream.
4. Kilka razy oparłem się o dostawczak na światłach, osobówek nie tykam. Z reguły nie dotykam aut.
2. w nikogo celowo noe wjeżdżam. Życie mi miłe, szkoda mi roweru, lubię kierowców i sam nim jestem.
3. Wojny nie zauważam, ani gdy pedałuję, ani gdy siedzę za kółkiem. Tytułowi debile to w realu z obu stron margines, a w necie mainstream.
4. Kilka razy oparłem się o dostawczak na światłach, osobówek nie tykam. Z reguły nie dotykam aut.
Już ci pisałem, używając określeń typu "pedalarz" czy "brudna łapa", nie osiągniesz niczego poza poparciem ze strony Tobie podobnych zafiksowanych na tym samym problemie kierowców. No chyba, że chodzi ci tylko o wylanie swoich żalów.
Poza tym nie wiem czy wiesz, ale to że on się oparł o samochód, sprawi że ruszając nie będzie musiał się wpinać w pedał, co sprawi że zrobi to szybciej, sprawniej i przede wszystkim bezpieczniej - także dla ciebie. No ale wiadomo, dotknięcie samochódu to jedna z większych zniewag ze strony rowerzysty.
Poza tym nie wiem czy wiesz, ale to że on się oparł o samochód, sprawi że ruszając nie będzie musiał się wpinać w pedał, co sprawi że zrobi to szybciej, sprawniej i przede wszystkim bezpieczniej - także dla ciebie. No ale wiadomo, dotknięcie samochódu to jedna z większych zniewag ze strony rowerzysty.
Akurat to rozumiem. Święte prawo własności nie dopuszcza dotykania maski samochodu i żaden kierowca tego nie lubi. O ile dostawczaki i ciężarowe tolerują, to osobowe nie i trzeba to uszanować, nawet gdy po zapaleniu zielonego ryzykujesz, ze w pośpiechu żle się wepniesz i noga "poleci". 50% wpinek na skrzyżowaniach, gdy staram się to zrobić sprawnie tak u mnie wygląda, (ciekawe, ze w normalnych warunkach wpinam sie w 100% poprawnie) ale nie usiłuję opierać się na maskach aut.
Jak ktoś jest zdolny, to zawsze można zrobić stójkę :)
Jak ktoś jest zdolny, to zawsze można zrobić stójkę :)
Literówka, czasami mi się zdarza uciąć literę lub gdzieś dodać - doskonale wiesz, że nie popełniam błędów językowych...no ale gdzieś trzeba znaleźć punkt zaczepienia, gdy brakuje argumentów, prawda? o_O
To może wróćmy do meritum, czyli opierania się o rower - czy stojąc na przejściu, pozwolisz mi się oprzeć o swój rower? Tak lekko się oprę, dla lepszej wpinki w but, co Ty na to powiesz?
To może wróćmy do meritum, czyli opierania się o rower - czy stojąc na przejściu, pozwolisz mi się oprzeć o swój rower? Tak lekko się oprę, dla lepszej wpinki w but, co Ty na to powiesz?
Prawda. Punkt zaczepienia z bilo-czymśtam? Nie pamiętam ;)
Swój pogląd na temat opierania się wyłuszczyłem w tym wątku o 11:57.
Kiedyś na przejeździe rowerowym, poprosiłem jedną panią pieszą, by się odsunęła, bo chciałbym się oprzeć o sygnalizator. Zrobiła miejsce i uśmiechnęliśmy się do siebie. To była ta Twoja słynna wojna wszystkich z rowerzystami.
Teraz na przejazdach często do sygnalizatorów montują takie rurki - chyba właśnie do opierania się.
A jak będziesz czuł się słabo, to cię jeszcze podtrzymam i na 112 zadzwonię. Wyjątek - alkohol. Są we mnie pokłady znieczulicy i aspołecznej postawy.
Swój pogląd na temat opierania się wyłuszczyłem w tym wątku o 11:57.
Kiedyś na przejeździe rowerowym, poprosiłem jedną panią pieszą, by się odsunęła, bo chciałbym się oprzeć o sygnalizator. Zrobiła miejsce i uśmiechnęliśmy się do siebie. To była ta Twoja słynna wojna wszystkich z rowerzystami.
Teraz na przejazdach często do sygnalizatorów montują takie rurki - chyba właśnie do opierania się.
A jak będziesz czuł się słabo, to cię jeszcze podtrzymam i na 112 zadzwonię. Wyjątek - alkohol. Są we mnie pokłady znieczulicy i aspołecznej postawy.
Twój punkt widzenia z godziny 11:57 nie jest odpowiedzią na moje, skądinąd proste, pytanie, zatem zadam jest ponownie:
"czy stojąc na przejściu, pozwolisz mi się oprzeć o swój rower? Tak lekko się oprę, dla lepszej wpinki w but, co Ty na to powiesz?"
Odpowiedź chyba nie wymaga jakiejś szczególnej licentia poetica? Tak, zgodziłbym się/Nie, nie zgodziłbym się.
"czy stojąc na przejściu, pozwolisz mi się oprzeć o swój rower? Tak lekko się oprę, dla lepszej wpinki w but, co Ty na to powiesz?"
Odpowiedź chyba nie wymaga jakiejś szczególnej licentia poetica? Tak, zgodziłbym się/Nie, nie zgodziłbym się.
Jesli jestes już w tym wieku w ktorym ma sie problemy z utrzymaniem równowagi na dwóch nogach to proszę bardzo. Domyślam się ze i z wyższymi funkcjami masz ten sm problem, skoro uważasz, że rower będzie równie stabilny co kilkusetkilogramowy samochód na czterech kołach, wiec dla twojego bezpieczeństwa ci podpowiem - nie jest. Jak sie nie chcesz glebnać na bok razem z rowerem i rowerzystą i niedaj boże nadzieć na kierownicę, to odradzam.
Strasznie się plączecie obydwaj w odpowiedziach...Przecież chodzi o zasadę, nie o faktyczne opieranie się o bicykla, ale doskonale i Ty i Twój przedmówca o tym wiecie ^_^
Zasada wzajemności - skoro nie widzicie nic niestosownego w opieraniu się o cudzy samochód, to powinniście nie mieć nic przeciwko opieraniu się o Wasz rower. Nieprawdaż? o_O
Zasada wzajemności - skoro nie widzicie nic niestosownego w opieraniu się o cudzy samochód, to powinniście nie mieć nic przeciwko opieraniu się o Wasz rower. Nieprawdaż? o_O
A gdzież ja się placzę? Przecież ci napisałem że jak masz problemy z ustaniem na dwóch nogach to się śmiało opieraj.
Tylko osobiscie ci to odradzam bo rower w przeciwieństwie do auta nie jest zbyt stabilny tym bardziej gdy ktoś na nim siedzi. Zrobisz krzywdę sobie, rowerzyscie i jeszcze komuś innemu obok. Lepiej skorzystać z lampy, słupa czy barierki.
Tylko osobiscie ci to odradzam bo rower w przeciwieństwie do auta nie jest zbyt stabilny tym bardziej gdy ktoś na nim siedzi. Zrobisz krzywdę sobie, rowerzyscie i jeszcze komuś innemu obok. Lepiej skorzystać z lampy, słupa czy barierki.
Zasada wzajemności nie dotyczy wszystkiego i wszystkich sytuacji. Ja jako pieszy mogę przechodzić przez jezdnię, ty jako kierowca po chodniku nie możesz jeździć. O ile rozumiem, że kobieta z wózkiem oczekuje ode mnie, że pomogę wytargać ten wózek z tramwaju/po schodach, to kompletnie nie oczekuję, że ta kobieta, albo pasażer wózka poniosą mnie do budki z piwem. Ja mogę się przepychać w korku prawą i lewą stroną (bo tak stanowi prawo), samochód nie.
Odpowiedź na pytanie:
Jeśli by starszy człowiek złapał za ramę i oparł się, to bym w pierwszym odruchu przytrzymał mocniej rower, potem spojrzał na człowieka, o co chodzi.
Ale gdybym rozpoznał Halewicza, to bym złapał swój bicykl i uciekł z krzykiem.
Generalnie - NIE, nie zgadzam się, aby przechodnie tłumnie opierali się o mój rower i rozumiem kierowców, że nie są zadowoleni/robią awantury - z innych powodów - ja, bo tracę stabilność, kierowca, bo się lakier rysuje/bo naruszane jest święte prawo własności.
Jak pisałem, dostawczaki i ciężarówki w większości tolerują takie praktyki.
I na tym urywam dyskusję.
Odpowiedź na pytanie:
Jeśli by starszy człowiek złapał za ramę i oparł się, to bym w pierwszym odruchu przytrzymał mocniej rower, potem spojrzał na człowieka, o co chodzi.
Ale gdybym rozpoznał Halewicza, to bym złapał swój bicykl i uciekł z krzykiem.
Generalnie - NIE, nie zgadzam się, aby przechodnie tłumnie opierali się o mój rower i rozumiem kierowców, że nie są zadowoleni/robią awantury - z innych powodów - ja, bo tracę stabilność, kierowca, bo się lakier rysuje/bo naruszane jest święte prawo własności.
Jak pisałem, dostawczaki i ciężarówki w większości tolerują takie praktyki.
I na tym urywam dyskusję.