Odpowiadasz na:

Wizyta pana Trumpa było niczym spotkanie z prostytutką. Kto był klientem a kto prostytutką można sobie ustalić dowolnie. W każdym razie obie strony dostały czego chciały, a następnie rozeszły się... rozwiń

Wizyta pana Trumpa było niczym spotkanie z prostytutką. Kto był klientem a kto prostytutką można sobie ustalić dowolnie. W każdym razie obie strony dostały czego chciały, a następnie rozeszły się bez wniosków na przyszłość. Bo nie o nie chodziło.

Trumpowi chodziło o fajne obrazki z Europy. Ale nie takie jak w Hamburgu dzień później. Przyjechał do Warszawy, bo w kontakcie miał zagwarantowany plac z wiwatującym tłumem, czego nie dostałby gdzieś indziej. Każdy bolszewicki poseł przywiózł autokar smoleńskiego ludu i było git. Nie przewidzieli tylko, ze Trump będzie witał Wałesę.

Reżim bolszewicki potrzebował natomiast Trumpa do odtrąbienia sukcesu. Tak bardzo go potrzebował, ze zgodził się by na placu Krasińskich Trumpa zapowiadała jego żona, a Duda siedział wtedy cicho jako zaproszony gość, bo przecież organizatorem wszystkiego była Ambasada USA, a nie strona Polska. Oczami wyobraźni widzę jak pod Łukiem Triumfalnym mąż Pani Merkel przedstawia Francuzom swoją małżonkę, a Macron w tym czasie sprowadzony jest tylko do roli widza. Prostytutki podczas pracy o zdanie się nie pyta.
Trump powiedział kilka słodkich słów, coś tam o Powstaniu i wszyscy są szczęśliwi.

zobacz wątek
7 lat temu
~Skydiver

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry