Re: "wolny zwiazek"?
Gdy jesteśmy młodzi, patrzymy na uczucia bardzo naiwnie i podchodzimy do nich z dużą wrażliwością. Wiążemy się z kimś i chcemy, żeby ta osoba była już właśnie tym kimś, z kim będziemy szczęśliwi....
rozwiń
Gdy jesteśmy młodzi, patrzymy na uczucia bardzo naiwnie i podchodzimy do nich z dużą wrażliwością. Wiążemy się z kimś i chcemy, żeby ta osoba była już właśnie tym kimś, z kim będziemy szczęśliwi. Ale w pierwszych szczeniackich miłostkach dość często się zdarza, że jednej ze stron szybko się "odwidzi" i już jest po wszystkim. Potem już trochę ostrożniej angażujemy uczucia, ale zdarza się, że znowu przychodzi rozczarowanie i przestajemy być naiwni i wierzyć w jakąś wyjątkową, jedyną, wspaniałą, szczęśliwą, wieczną (itd) miłość. I boimy się sparzyć kolejny raz. Powoli zanika w nas wrażliwość, przez którą trudno jest radzić sobie z rozstaniami, a zaczyna dominować wyrachowanie. A wolny związek - daje pozory, że się nie jest samemu, ale gdy się skończy - nie ma po nim wielkiego żalu, bo nie było się w niego zaangażowanym. Niektórym ludziom takie życie odpowiada. A niektórzy takie związki traktują tymczasowo - na przeczekanie, bo przecież łatwiej być z kimś (czasem nawet z kimkolwiek) niż być zupełnie samemu. I nadal czekają na osobę, z którą być może uda się coś trwalszego.
A tak w ogóle, to chyba już lepiej jest nie zastanawiać się nad problemami damsko-męskimi, nad samotnością, miłością itd. Te problemy istniały od zawsze i nie ma na nie łatwej rady. Najlepiej nie myśleć o tym za dużo, nie rozwodzić sie nad przeszłością i po prostu żyć!
zobacz wątek