Re: wpadli o świcie, przetrząsnęli dom, trzy godziny trzymali pod strażą,
> To samo jest z miekkimi dragami.
Nie róbmy rozróżnienia miękkie/twarde bo to i trudne i niepotrzebne
> Dziesięciu nic się nie stanie,jedenasty trafi na Forty.
rozwiń
> To samo jest z miekkimi dragami.
Nie róbmy rozróżnienia miękkie/twarde bo to i trudne i niepotrzebne
> Dziesięciu nic się nie stanie,jedenasty trafi na Forty.
Trudno.
Lajf is brutal and ful of zasadzkas
> I ja się martwię o tego właśnie.
A jakie masz prawo do tego, aby się martwić o innych, dorosłych ludzi?
Twoje zmartwienie albo kompletnie nic nie da - albo będzie powodowało tendencje do ograniczania wolności jednostki (jak to napisał K&K).
> I dlatego nie popieram legalizacji.
Nie widzę związku.
Przez tysiące lat ludzkie społeczności (bo nawet nie społeczeństwa) żyły wśród trucizn i narkotyków. Pojęcie "legalizacja" nawet nie istniało - bo nie istniało prawo inne, poza zwyczajowym.
Kto miał zdechnąć - ten zdechł. Reszta, nauczona przykładem zdechlaka, albo omijała temat, albo szła w jego slady.
I jakoś cywilizacja się rozwijała.
Narkotyki to problem wyłącznie w wymiarze jednostki - a nie społeczeńśtwa. O ile nie mamy społeczeńśtwa socjalistycznego, gdzie każdy MUSI wyciągnąć pomocną rękę do upadłego samowińcy a WSZYSCY MUSZĄ się na niego złożyć finansowo.
zobacz wątek