Bez czekania na źródło rozpocząłem zdejmowanie metodą na goryla, czyli siłowo, a jak nie da rady to z pomocą narzędzi leżących w około miejsca pobytu. Na początek rdzewiejące obcęgi kowalskie, aby...
rozwiń
Bez czekania na źródło rozpocząłem zdejmowanie metodą na goryla, czyli siłowo, a jak nie da rady to z pomocą narzędzi leżących w około miejsca pobytu. Na początek rdzewiejące obcęgi kowalskie, aby oponę wyciągnąć tak, aby trzymały ją już tylko zakleszczone w feldze blokady. Potem wkrętakiem pamiętającym Breżniewa (teraz już takich nie da się kupić) wyważałem te blokady jedna po drugiej. Gdyby producent opon opracował stosowny przyrząd to byłoby dużo łatwiej i bez kancerowania felgi żelastwem, bo siły muszą być naprawdę duże. Nie jestem pewien, czy tak zdjęta opona będzie jeszcze trzymała się dobrze felgi po założeniu tych wyszarpanych blokad?
zobacz wątek