Ja jednak już tak radykalna bym nie była i zgadzam się z Tobą, że życie nie jest czarno-białe. Jeżeli to była jedyna taka akcja i Ty jesteś przekonana, że wcześniej nie zdradzał i nie jest z tych...
rozwiń
Ja jednak już tak radykalna bym nie była i zgadzam się z Tobą, że życie nie jest czarno-białe. Jeżeli to była jedyna taka akcja i Ty jesteś przekonana, że wcześniej nie zdradzał i nie jest z tych "kochliwych" to możliwe, że się pogubił lub mówiąc bardziej wprost - padło mu na głowę i uległ pokusie a wtedy w mojej ocenie jest szansa na szczęśliwy finał.
Ale tylko pod jednym warunkiem - czy jesteś w stanie wybaczyć/zapomnieć na 100%? Czy jesteś na tyle silna by naprawdę a nie tylko w teorii oddzielić to co było grubą kreską? Mam na myśli to, że nie będziesz mu wypominać przeszłości na każdym kroku, nie będziesz go obsesyjnie kontrolować i siedzieć w strachu za każdym razem gdy pojedzie w delegację lub z kolegami na piwo. Jeśli nie jesteś na to gotowa to lepiej darować sobie jego powrót bo umęczycie się oboje i końiec będzie taki, że po raz kolejny będziesz cierpiała :(
Jeśli jednak jesteś gotowa to też nie zrobiłabym tak, że od jutra wprowadzasz się do domu i żyjemy jak przedtem. Wolałabym przez jakiś czas pospotykać się na neutralnym gruncie, tak jak na początku związku. Na pewno takie randkowanie się przyda bo coś musiało być nie tak skoro doszło do zdrady. Wprowadzałaby go do swojego życia stopniowo.
I jeszcze jedno - chyba najważniejsze. Czy mąż wraca bo zrozumiał co stracił czy może nie spełnił oczekiwań Nowej Pani i ta go odstawiła. A teraz "biedak" został na lodzie i wraca do Ciebie bo "lepszy rydz niż nic". Jeżeli wiedziałabym lub podejrzewała, że tak jest to nie wróciłabym nigdy. To byłoby dla mnie zbyt upokażające i nie dawało gwarancji, czy nie jestem tylko miejscem na przyczajenie, chłopina przy następnej okazji znowu spotka "miłość swojego życia" i ja po raz kolejny zostanę odstawiona (że już nie wspomnę o dzieciach!).
Pozdrawiam i życzę dużo siły bo to bardzo trudna sytuacja.
zobacz wątek