Długo by opisywać jak zostałam potraktowana na oddziale położnictwa na Klinicznej, wiem jedno-moja noga tam już więcej nie postanie. Pielęgniarki-niestety nie pamiętam nazwisk,a szkoda..to bezduszne kobiety, które już tak wpadły w rutynę, że zapomniały, że mają do czynienia z człowiekiem, a nie z przedmiotem!!Trafiłam na oddział rok temu z ciążą bliźniaczą zagrożoną, kiedy odchodziły mi wody płodowe pielęgniarka spytała się mnie czemu płaczę, przecież lekarze mi niczego nie obiecywali, więc czego się spodziewałam... pielęgniarki pomimo tego, że nie powinnam się ruszać, chciały mnie przewieźć na badanie na wózku, dopiero po moim głośnym sprzeciwie naburmuszone przewiozły mnie na łóżku. Kiedy zaczął się przedwczesny poród jedna z pielęgniarek zabroniła mi dzwonić do męża twierdząc, że i tak go nikt w nocy do szpitala nie wpuści (oczywiście wpuszczono i czuwał przy mnie do rana)...Nie mam pretensji do lekarzy, wiem, że w moim przypadku nie mogli wiele pomóc, ale powinni przyjrzeć się jak pracuje ich personel, bo to co przeżyłam tam to prawdziwy koszmar, a przez takie potraktowanie mnie mam uraz do końca życia i tak jak już napisałam na początku, powtórzę-mnie tam nigdy nie zobaczą!!