Widok

związek z egocentrykiem

Egocentryzm tok rozumowania, który polega na centralnym umiejscowieniu własnej osoby w świecie. Przekonanie o tym, że jest się najważniejszą osobą, a świat "kręci się wokół niej".

Osoba egocentryczna postrzega cały świat wyłącznie z własnego punktu widzenia, poprzez absolutyzowanie własnych doświadczeń, obserwacji i przemyśleń, a marginalizowanie opinii pochodzących od innych osób. Jest głęboko przekonana, że świat wygląda dokładnie tak, jak jej się wydaje i na tej podstawie określa własne relacje z resztą otoczenia, a szczególnie wobec innych ludzi. Osoba taka uważa, że świat funkcjonuje zgodnie z jej mniemaniem, lub że najlepiej by było, gdyby tak funkcjonował, jak ona to postrzega. Efektem tego jest pogląd, iż wszyscy pozostali ludzie powinni postępować tak, jak uważa dana osoba, a szczególnie, że powinni oni postępować w określony sposób (najczęściej korzystny) wobec niej samej. Osoba egocentryczna często obraża i drwi z innych niż swoja opinii, a broni własnej, nawet w sytuacji, gdy ma przeciw niej setki trafnych argumentów.

Ta teoria w 100000% pasuje do mojego byłego narzeczonego.

Ja go traktowałam jak relikwie, świętość, latałam za nim, obchodziłam się jak z jajeczkiem, żeby czasem nie urazić, no i kochałam na maxa (wiele tu moich postów o mojej miłości do niego, o tym jaki cudowny, a zarazem trudny). No a on dawał mi jakieś resztki miłości, nie chciał słuchać, gdy mówiłam o moich pragnieniach i potrzebach- podważał je, bo skoro on nie potrzebował tego co ja to nie dopuszczał do siebie i nie wierzył w to, że ja mam takie pragnienia. Obrażał się, gdy zwracałam mu uwagę, i... NIE CHCIAŁ ROZMAWIAĆ. Powtarzał "Ty masz problem to se miej, mnie do tego nie mieszaj, ja chcę mieć spokój", lekceważył gdy prosiłam żeby się pogodzić, kpił, drwił i olewał a ja się poniżałam. Nie wspierał mnie i mną manipulował. Wszystko to widziałam, ale i tak kochałam, tłumaczyłam sama przed sobą i wierzyłam naiwnie, że kiedyś się zmieni, wmawiałam że jest wyjątkowy. Nie poświęcał mi 100% uwagi, nie dawał bliskości w postaci pocałunków, pieszczot dotyku (bardzo rzadko), bo na pierwszym miejscu zawsze były jego przyjemności a ja musiałam to akceptować. Odzywał się rzadko w ciągu dnia i mimo setek próśb żeby zwiększył częstotliwość bo ja tego potrzebuje, to i tak miał to gdzieś, uważał to za dziecinadę i nie traktował moich próśb poważnie. Nie zabierał do kina, czy na kolację (raz, dwa razy do roku) i jak się upomniałam to był oburzony i zły i mówił "to Ty mnie zabierz jak Ci się coś nie podoba". Poza tym twierdził, że skoro mnie kocha, zaręczył się ze mną i chce być ze mną na zawsze to nie powinnam oczekiwać innych dowodów miłości. Liczył się on, jego pasje, jego życie, telewizor, komputer, mecze, treningi. Ja musiałam się do tego wszystkiego dostosować, spotykać kiedy mu pasuje i to ja przychodziłam do niego do domu a on nawet nie raczył wstać i przywitać mnie w drzwiach tylko wołał "otwarte" i siedział na komputerze, nie odwoził mnie też do domu i nie mogłam i tak narzekać, no bo jak to zrobiłam to zostałam ukarana w postaci jego chłodu, nie odzywania się i braku kontaktu. No i to ciągłe obwinianie mnie o wszystko, to szantażysta emocjonalny, bo tylko oni posługują się takim narzędziem jak wpajanie komuś nieustannie poczucia winy. Zawsze podczas kłótni stawiał mnie pod murem, nie chciał rozmawiać, pogodzić się nie chciał, więc pytałam roztrzęsiona "co teraz"?, a on na to "NIE WIEM". Nie wiedziałam wtedy co robić, czułam jakby mnie ktoś dusił, a on siadał, włączał tv, lub śpiewał i grał w tym czasie na gitarze, żeby pokazać mi jak głęboko ma to wszystko w d...e. Nigdy nie wyciągał ręki do zgody, bo to on uważał się za skrzywdzonego i nawet gdy ja przepraszałam to potrzebował kilku dni żeby wróciło wszystko do normalności. Często powtarzał "chciałaś mnie takiego-to masz, skoro przed chwilą nie odpowiadało ci jaki byłem i zwróciłaś mi uwagę to teraz proszę, to twoja wina, ty mnie sprowokowałaś." Kiedy mówiłam mu, że wszyscy ludzie się kłócą, ale po chwili rozmowy się godzą jeśli to była błahostka (a u nas były tylko spięcia o pierdoły), on mi wtedy mówił "jak się z tobą od razu pogodzę to nie będziesz miała żadnej nauczki i za chwilę znowu zwrócisz mi uwagę, muszę być konsekwentny". Swoim lekceważeniem doprowadzał czasem do tego, że chcąc zwrócić jego uwagę zachowywałam się histerycznie,a on śmiał się i mówił "no proszę, krzycz dalej, pokaż na co cię stać, pokaż jak się nie potrafisz kontrolować". Czasem nie wytrzymywałam i mówiłam, że jak tak dalej będzie mnie traktował to oddam pierścionek i odejdę, na co on "proszę bardzo, odejdź, zrób to, ja cie na silę nie trzymam". Uważał że to jest dobre postępowanie, że nie robi nic złego. No ale przy ludziach, znajomych, rodzinie to po prostu IDEAŁ, facet z klasą, wdziękiem, kulturą. Nie mogłam czasem na to patrzeć jak zgrywa dżentelmena przy innych a np chwilę wcześniej gdy byliśmy sami był dla mnie okrutny.
Nie brał pod uwagę tego że ja jako inna istota mogę mieć inne zdanie i inne potrzeby. Mówił, że jest dobrym człowiekiem i nikt nie będzie mu zwracał uwagi o to co robi źle lub czego nie robi.Tresował mnie jak zwierzątko jakieś. Nigdy nie krzyczał, ani nie wyzywał, ale to co robił z moją psychiką było dla mnie torturą. A teraz wszystko zobaczyłam czarno na białym i wzięłam życie w swoje ręce... Miał oczywiści także i plusy, nie jest złym człowiekiem, ale mi nie dał miłości i wszystkich innych rzeczy jakie w związku są podstawą. Po dwóch latach miarka się przebrała. Nie ma możliwości dogadać się z takim człowiekiem, bo on nigdy nie traktuje twojego zdania poważnie, a jak żyć z kimś kto nie odbiera ciebie i twoich oczekiwań na serio. Nie wiedziałam że jest egocentrykiem, ktoś ostatnio tak go nazwał a ja sprawdziłam na necie i jak w mordę strzelił wszystko pasuje. Czułam się niszczona przez niego, ale tak kochałam, że chciałam być pomimo wszystko, ale zrobiłam rozrachunek i stwierdziłam, że tego jest zbyt dużo, że on mnie kiedyś wykończy, że nie warto się tak poświęcać, jeśli ktoś ciebie nie szanuje. On sobie z tego sprawy nie zdaje, on myśli że z nim wszystko ok, że postępuje w porządku, no a jeśli tak myśli to się nie zmieni, bo pierwszym krokiem do zmiany jest uświadomienie sobie swoich błędów, choć to nawet nie błąd tylko jego osobowość, więc nie ma szans na zmianę. Zdecydowałam się na rozstanie mimo iż byłam zaręczona, wyznaczona była data ślubu, zamówiona sala i orkiestra. Uratowałam chyba swoje życie... Teraz trudny okres przede mną, choć narazie dobrze sobie radzę to zapewne przyjdą trudne chwile. Wierzę jednak że los wynagrodzi mi moją odwagę i podaruje kogoś kto będzie mnie kochał, szanował i liczył się ze mną...

A czy ktoś z Was miał do czynienia z egocentrykiem i jak to u Was wyglądało?
popieram tę opinię 9 nie zgadzam się z tą opinią 2
toksyczny związek; zamknąć tę książkę, odłożyć na półkę i nigdy więcej do niej nie wracać. Wiwisekcja tego związku nie jest wskazana, a nawet szkodliwa dla Ciebie samej. Odeszłaś, toksyna nie wlewa się do Twojego życia, przed Tobą nowy dzień. Skup się na "jutro", a nie na "wczoraj", na to drugie nie masz już wpływu.
popieram tę opinię 12 nie zgadzam się z tą opinią 0
Zgadzam sie z Halewiczem.
Nie powinnas nawet wracac myslami do czasow, kiedy jeszcze byliscie razem. To niestety bedzie trudne-- ale nie niemozliwe.
Z wlasnego doswiadczenia, moge ci napisac, ze w tym przypadku nowy mezczyzna zagoi twoje rany. Pod warunkiem oczywiscie, ze nie bedzie ci w niczym przypominal twojego bylego.-- tak bylo w moim przypadku.
Narazie zamknij tę ksiązkę, postaraj sie nie analizowac tego co przeszlas i ciesz sie wolnoscia. Pamietaj, ze on nie zasluguje na taka
kobiete jak ty. Bedac egocentrykiem, nie interesowaly go twoje potrzeby, mimo iz ty dawalas z siebie wszystko, by czul ze jest przez ciebie kochany.
Na szczescie nie wszyscy mezczyzni sa tacy jak twoj byly i napewno znajdzie sie taki, ktory skradnie twoje serce i to on, -- bedzie zabiegal o ciebie.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 2
z tego co piszesz to byla to jak najbardziej prawidlowa decyzja. w tej chwili moze byc ciezko bo cale twoje zycie, przyzwyczajenia, rytm codziennosci krecil sie wokol niego. calosc sie zmienilo i poczatkowo mozesz czuc puste, ale to przejdzie... potrzeba jedynie czasu, wolne miejsce wypelni sie czyms innym, bardziej wartosciowym ;) bedzie dobrze, powodzenia :)
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
Temat interesujący... ale zwykła uczciwość nakazuje wspomnieć, że znalazłaś go na innym forum. Krótkie stwierdzenie, że wydał Ci się wart zastanowienia i z tego powodu poddajesz go pod dyskusję zatarłoby wrażenie niesmaku, przynajmniej u mnie.

Z mojej strony w ramach komentarza i z życzeniami wyczerpującej zagadnienie lektury :)

http://www.netkobiety.pl/t20177.html

http://fom.nmj.pl/printview.php?t=2054&start=0&sid=ec3cf206993dcf713a1f0c6d95ffa77a

popieram tę opinię 17 nie zgadzam się z tą opinią 3
uuuu Sissel, gratuluję wnikliwości - wyjątkowo bezczelna osoba; w zasadzie wątek nadaje się do śmietnika za to copy&paste
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 1
Mam podobnie:( Z tym,że po toksycznym małżeństwie,partner,który wyssał ze mnie życie i niestety dwójka dzieci,każde z innego związku.Pomyśl,jak może być źle...Mam 27 lat i czuję się jak staruszka,taki bagaż...I nikt nie pomoże...To niestety na moje życzenie,nikomu już się nie żalę...nie ma sensu
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
Asia, ja tez mam dziecko z toksycznego zwiazku...tez czulam sie przez pewien czas jak staruszka, zero energii, zero sensu zycia, tak jakby nic juz dobrego nie moglo mnie w zycu spotkac...Podaj mi do siebie namiary, spotkamy sie i wymienimy doswiadczeniami, ja jestem chetna do chocby wysluchania tego co przeszlas...Bo wg mnie takie sooby co juz przeszly takie cos są wielkie i wzorem do nasladowania :) podaj mi swojego maila to odezwe sie i spotkamy na kawe :) Pozdrawiam!
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
hej hej, ja mam za soba 2 toksyczne zwiazki-jeden z socjopata, drugi z egocentrykiem. Mialam wczesniej b. fajne, udane zwiazki, ale cholera wie co mi bylo, ze nie chcialam kntynuacji (ogolnie bylam na pewne zobowiazania jeszcze wtedy za mloda). Po tym pierwszym toksycznym juz sie wylizalam (przynajmniej tak mysle), pomimo, ze mamy razem dziecko i tym bardziej bylo trudniej 'zamknac ten rodzial'...I sądziłam, że już nic gorszego nie mże mnie spotkać ze str. faceta, w związku...a jednak trafilam na egocentryka, ciągnęło nas do siebie tak samo jak jeden drugiego powoli wykańczał...Wszystko było robione pod niego, organizacja zycia, pracy, domu dziecka...Bylo dla mnie nie do pojecia jak mozna patrzec na zycie tylko przez pryzmat samego siebie...Ja tak nigdy nie potrafilam, chocby z racji ze mam dziecko i wszystko musze 'przesiac' przez niego...Uwolnilam sie ze zwiazku z egocentrykiem, bylo cholernie ciezko, ale motywacja w postaci spieprzenia zycia dziecku i sobie byla cholernie budująca. Unikalam go, bo twarza w twarz bylam za slaba by to zakonczyc... w takim zwiazku wazne zebysmiala kogos bliskiego obok siebie - kogos kto Cie zna od dluzszego czasu, Ty czesto nie jestes swiadoma tego co sie dzieje, pranie mozgu etc...Mowiac pewne rzeczy bliskim otwierasz sobie sama tym oczy i p pewnym czasie potrafisz nazywac rzeczy po imieniu...Powodzenia :)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Przeczytałem 1/10 postu i uciekaj kobieto. :)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Moja ex była egocentryczką, ona musiała być w centrum uwagi a jak nie szło po jej myśli od razu foch, szloch itp. Mogła wszystko, wieczorami z kumplami na imprezy, ja oczywiście miałem zakaz wychodzenia gdzieś z koleżankami bez niej :D Związek nie przetrwał 2 tyg :) Powiedziałem jej że trafiła pod zły adres jak próbowała ze mnie zrobić jelenia :D
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 3
> Związek nie przetrwał 2 tyg :)

No... faktycznie: poważne doświadczenie ;)
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 0
Sadyl bo nie dało rady :D Po co tworzyć coś co nie ma sensu tak? Licząc na to że druga osoba się zmieni? Męczycie się, a później marudzicie. Wiesz że nie dajesz rady to odcinasz się, skoro druga osoba nie może poświecić się dla ciebie to po co masz się poświecić dla niej
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
Taa ale 2 tyg to tak jak by w ogóle nie było.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0
jak dla mnie 2 tygodnie to nawet nie związek, to po prostu znajomość
Kiedyś traktowałam ludzi dobrze, teraz z wzajemnością....
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 0
Zwał jak zwał, grunt że pozbyłem się ciężaru
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
@Boski - przepraszam za osobiste pytanie ale ile Ty masz lat?
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
A ile dajesz? Panie Halewicz gdzie widzisz problem? Z tym że pozbywam się problemów, że wole święty spokój?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
"...ja oczywiście miałem zakaz wychodzenia gdzieś..."

Hmmm... Ile lat może mieć ktoś dostający zakaz wychodzenia z domu? :)
Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu.

Stanisław Lem
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nie odpowiada się pytaniem na pytanie, to po pierwsze. Po drugie, moje pytanie w zakresie Twojego wieku było uzasadnione tym, że jeśli jesteś młodym człowiekiem, to doskonale Ciebie rozumiem; wiek ma swoje prawa, tak z jednej jak i z drugiej strony - jeśli jednak jesteś osobą dojrzałą...to Sadyl słusznie zauważył.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
No pewnie 12 :D
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Miałem wtedy 22 lata
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
to dobrze, że tej pani nie pobiłeś @_@

p.s. ciekawa historia ale absolutnie nieprawdziwa ^_^
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
No jeśli tak uważasz panie hałewicz, to niech i będzie że ta historia jest zmyślona ^^ Ja w odróżnieniu od Ciebie nie wyżywam się nad własną rodziną :D
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
jak opowiesc ze snu ,lub odbicie mysli w lustrze
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
No,
To samo tylko w żeńskim wydaniu. I najlepsze - to JA byłem egocentrykiem. Tylko u mnie było bardziej skomplikowanie, bo dziecko, dziecko było megawymówką na przykrycie faktu, że się znudziłem w końcu. Po dwóch latach mniej lub bardziej intensywnej walki o to, że rodzina to 2ka dorosłych ORAZ dziecko poddałem się.
Z perspektywy czasu nie za długiego klamka zapadła 2 lata temu tylko byłem zakochany i ślepy.
Więc jak mówią amerykańskim pilotom: EJECT!EJECT!
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Inne tematy z forum Towarzyskie

Zdrady wkoło (7 odpowiedzi)

Moja sytuacja jest trudna, narzeczony mnie zdradził na początku roku i nadal sie z tego nie...

Gry (18 odpowiedzi)

Jaj myślicie gry są porzyteczne czy są jedyną rozrywką XXI-wieku?

Gay Gdańsk (178 odpowiedzi)

JA 21 lat strarówka...

do góry