Widok
Życie z psychofagiem
słyszeliście kiedyś kawałek o gotowaniu żaby?
Jeżeli włożysz żabę do wrzątku to żaba wyskoczy oparzona. Jeżeli tą samą żabę wsadzisz do letniej wody to ona nie wyskoczy. Jeżeli wodę będziemy powoli podgrzewać to żaba niestety się ugotuje.
Podobnie jest z ludźmi w toksycznych związkach oni pozwalają się krzywdzić, bo proces ich niszczenia trwa bardzo długo.
Jeżeli włożysz żabę do wrzątku to żaba wyskoczy oparzona. Jeżeli tą samą żabę wsadzisz do letniej wody to ona nie wyskoczy. Jeżeli wodę będziemy powoli podgrzewać to żaba niestety się ugotuje.
Podobnie jest z ludźmi w toksycznych związkach oni pozwalają się krzywdzić, bo proces ich niszczenia trwa bardzo długo.
Chciałabym poświęcić ten wątek ludziom żyjącym w toksycznych związkach, żeby mogli poczuć że ktoś ich rozumie i może dać im siłę do wyjścia z takiego chorego świata.
Ja sama długie lata tkwiłam w takim związku i wiem jak trudno jest przejrzeć na oczy. Ile czasu zajmuje nam przekonanie samego siebie, że to nie z nami jest coś nie tak, tylko z tą drugą osobą.
Ja sama długie lata tkwiłam w takim związku i wiem jak trudno jest przejrzeć na oczy. Ile czasu zajmuje nam przekonanie samego siebie, że to nie z nami jest coś nie tak, tylko z tą drugą osobą.
autorko, rozumiem Cie doskonale, sam się kiedyś męczyłem 4 lata, z nadzieją, że coś się kiedyś zmieni...
jest jeden plus takiego związku - po zakończeniu wiesz czego na pewno NIE chcesz, i nikomu więcej nie pozwolisz sobie wejść na głowę.... wiem po sobie, chociaż to było baardzo dawno temu, pamiętam do dziś tą lekcję :)
jest jeden plus takiego związku - po zakończeniu wiesz czego na pewno NIE chcesz, i nikomu więcej nie pozwolisz sobie wejść na głowę.... wiem po sobie, chociaż to było baardzo dawno temu, pamiętam do dziś tą lekcję :)
> boisz się powtórki i masz problem z zaufaniem po raz kolejny :/
Fakt.
Ale w zasadzie nie ma wyboru. Trzeba zaufać kolejny raz, jeśli nie chce się zostać samemu do końca życia.
Każde doświadczenie, nawet złe, coś wnosi do naszego życia.
Od nas samych zależy, czy te doświadczenia nas zbudują i wzmocnią, czy zadziałają destrukcyjnie.
Fakt.
Ale w zasadzie nie ma wyboru. Trzeba zaufać kolejny raz, jeśli nie chce się zostać samemu do końca życia.
Każde doświadczenie, nawet złe, coś wnosi do naszego życia.
Od nas samych zależy, czy te doświadczenia nas zbudują i wzmocnią, czy zadziałają destrukcyjnie.
Owszem, ale jeden jest duży ;). Myślę, że w naszym otoczeniu jest spora grupa osób, która ma tego typu przejścia za sobą. Często nie mówi się o nich głośno, póki związek trwa, bo ma się nadzieję na poprawę, bo jest uczucie, bo są dzieci etc. Czasami dopiero później, kiedy zaczyna się inne życie, zdajemy sobie sprawę, jakie było nasze życie. Nie opieram się tu na swoim przykładzie, ale znam co najmniej 3 osoby z mojego otoczenia żyjące w takim toksycznym związku :(
Sadyl ma rację, że jeżeli nie chce się być samemu do końca życia to trzeba zaufać kolejny raz...bo czymże jest relacja bez zaufania?
Wydaje mi się, że ludzie za bardzo żyją przeszłością, przez co zacierają sobie sami wizję dobrej przyszłości, boją się ryzyka z obawy, że po raz kolejny wdepną w podobne bagno... a przecież takim myśleniem sami przyciągamy do siebie złe rzeczy.
Mało tego, osoba, która wyszła z toksycznego związku często sama sobie niszczy następną relację właśnie przez obawy, przez to, że się zachowuje zapobiegawczo, dokładnie tak, jakby była pewna, że obecny partner zrobi z nią to, co poprzedni...
Wydaje mi się, że ludzie za bardzo żyją przeszłością, przez co zacierają sobie sami wizję dobrej przyszłości, boją się ryzyka z obawy, że po raz kolejny wdepną w podobne bagno... a przecież takim myśleniem sami przyciągamy do siebie złe rzeczy.
Mało tego, osoba, która wyszła z toksycznego związku często sama sobie niszczy następną relację właśnie przez obawy, przez to, że się zachowuje zapobiegawczo, dokładnie tak, jakby była pewna, że obecny partner zrobi z nią to, co poprzedni...
@Mycholina:
Czyli robisz najgorsze, co można zrobić. Zamiast zaangażowania, motyli itp.. obserwacja :/
Ktoś gdzieś npaisał, że jest w wieku, w którym zakochanie i "chemia" już nie rusza.
Jakieś prawie dokładnie 10 lat temu (miałem wówczas jeszcze trójkę z przodu ;]) też sądziłem, że już wszystko przeżyłem. Jestem odporny na "chemię" a motyle pozostawiam młodszym.
Jakże się myliłem :D
Te 10 lat temu myślałem, że przez ostatnie 5 lat zdobyłem więcej doświaadczenia, wiedzy, niż przez całe wcześniejsze życie.
I nadal tak myślę. Co rok jest to coraz bardziej aktualne :D
Ludziom, którzy nie czują radości z nowej relacji.. a są obok niej..w poozycji obserwatora... mogę jedynie współczuć :/
Czyli robisz najgorsze, co można zrobić. Zamiast zaangażowania, motyli itp.. obserwacja :/
Ktoś gdzieś npaisał, że jest w wieku, w którym zakochanie i "chemia" już nie rusza.
Jakieś prawie dokładnie 10 lat temu (miałem wówczas jeszcze trójkę z przodu ;]) też sądziłem, że już wszystko przeżyłem. Jestem odporny na "chemię" a motyle pozostawiam młodszym.
Jakże się myliłem :D
Te 10 lat temu myślałem, że przez ostatnie 5 lat zdobyłem więcej doświaadczenia, wiedzy, niż przez całe wcześniejsze życie.
I nadal tak myślę. Co rok jest to coraz bardziej aktualne :D
Ludziom, którzy nie czują radości z nowej relacji.. a są obok niej..w poozycji obserwatora... mogę jedynie współczuć :/
@mycholina, Anglicy mają powiedzenie "short cut is better by far", co można przetłumaczyć (dla nieznających angielskiego), jako: krótkie cięcie jest lepsze w dłuższej perspektywie.
Osobiście byłem raz w toksycznym związku, męczyłem się dobre trzy lata, po czym udało mi się to zakończyć w miarę nieinwazyjnie. Później trafiały mi się równie toksyczne panie i gdy zauważałem u nich te same toksyczne mechanizmy, które zaczynały rządzić naszą relacją, natychmiast kończyłem taki związek, nie pochylając się zbytnio nad tym. Po prostu koniec i już. Nie stać mnie mentalnie na damsko-męskie gry towarzyskie, szkoda mi czasu. Jestem w tym wieku, że się już nie zauroczę i nie zakocham jak nastolatek.
Osobiście byłem raz w toksycznym związku, męczyłem się dobre trzy lata, po czym udało mi się to zakończyć w miarę nieinwazyjnie. Później trafiały mi się równie toksyczne panie i gdy zauważałem u nich te same toksyczne mechanizmy, które zaczynały rządzić naszą relacją, natychmiast kończyłem taki związek, nie pochylając się zbytnio nad tym. Po prostu koniec i już. Nie stać mnie mentalnie na damsko-męskie gry towarzyskie, szkoda mi czasu. Jestem w tym wieku, że się już nie zauroczę i nie zakocham jak nastolatek.
Tak samo jest z socjalizmem i jego wzrostem, wzrostem obciążeń podatkowych. Jak codziennie przez cały rok płacimy drobne kwoty (a w kolejnym roku jeszcze więcej) to tego nie zauważamy. Ale gdyby każdy z nas pod koniec grudnia musiał wykonać przelew do konta państwa na 20.000 zł, to zaraz byłaby manifestacja, tłumy na ulicach, rewolucja i koniec socjalizmu i utrzymywania 700 tysięcy nierobów urzędników (tzn. są bardzo pracowici, ale wykonują nikomu niepotrzebną pracę).
http://www.for.org.pl/pl/Rachunek-od-panstwa-za-wydatki-w-roku-2014
http://www.for.org.pl/pl/Rachunek-od-panstwa-za-wydatki-w-roku-2014
tak to prawda... tutaj głęboka świadomość tego dlaczego tak się dzieje i jak możemy z tym walczyć jest potrzebna... no ale jak nikt nam nie pomaga albo nie mamy dla kogo walczyć to ciężko:(
najgorsze jest to, że psychofag nas wykorzystuje ale jest równocześnie dla nas dobry i wyrozumiały...........no i ta połowiczna przyjemność ze związku
najgorsze jest to, że psychofag nas wykorzystuje ale jest równocześnie dla nas dobry i wyrozumiały...........no i ta połowiczna przyjemność ze związku
Taki podam przykład sprytnego chwytu bo ostatnio do mnie psychol pisał:
Osoba wykorzystywana w związku lubi dzieci. W trakcie zaczyna dostrzegać, że dzieje się z nią coś złego w obszarze psychiki powinna udać się do specjalisty z tego zakresu (żeby sprawdzić czy wszystko dobrze czy to tylko długotrwały stres tak źle na nas wpływa).
Psychofag (dominant) mówi: nie wygłupiaj się psycholodzy molestują dzieci, do nich chodzą tylko wariaci.
Osoba wykorzystywana w związku lubi dzieci. W trakcie zaczyna dostrzegać, że dzieje się z nią coś złego w obszarze psychiki powinna udać się do specjalisty z tego zakresu (żeby sprawdzić czy wszystko dobrze czy to tylko długotrwały stres tak źle na nas wpływa).
Psychofag (dominant) mówi: nie wygłupiaj się psycholodzy molestują dzieci, do nich chodzą tylko wariaci.
Widzę że książka "Moje dwie głowy" Mai F.cieszy się coraz większym zainteresowaniem. To smutne bo albo mamy coraz więcej psychofagów albo rośnie świadomość albo każdą niedoskonałą relacje sprowadzamy do kanału "psychofag" bo w książce napisali. Nie bronie psychofagów, obawiam się jedynie że zamiast znów szukać w sobie winy, będziemy jej szukać w innych a książka będzie umocnieniem naszego przeświadczenia o naszej krzywdzie i racji. Przyznajcie że jest pewne ryzyko pomyłki...
Nie czytam książek popularnonaukowych, tej również nie przeczytałam.
Jak określić czy jesteśmy w toksycznym związku?
Początkowo podzielamy jakieś wspólne zasady moralno-etyczne, których się trzymamy np. nie zdradzamy się. Po pewnym czasie bliska nam osoba robi to...wybaczamy bo poza tym wszystko dobrze się układa. Po pewnym czasie kolejna zdrada, później prośba o zgodę na seks z dodatkową osobą, inną parą...
Jeśli godzimy się na to to znaczy, że jesteśmy osobą podatną na manipulację a psychol świadomie lub nieświadomie potrafi zręcznie nami sterować.
to tylko przykład odnośnie sfery intymnej
Jak określić czy jesteśmy w toksycznym związku?
Początkowo podzielamy jakieś wspólne zasady moralno-etyczne, których się trzymamy np. nie zdradzamy się. Po pewnym czasie bliska nam osoba robi to...wybaczamy bo poza tym wszystko dobrze się układa. Po pewnym czasie kolejna zdrada, później prośba o zgodę na seks z dodatkową osobą, inną parą...
Jeśli godzimy się na to to znaczy, że jesteśmy osobą podatną na manipulację a psychol świadomie lub nieświadomie potrafi zręcznie nami sterować.
to tylko przykład odnośnie sfery intymnej
Ja dodam coś od siebie bo miałem niestety na koncie swoim chyba wszystkie toksyczne związki...Myślę, że gdy pierwszy raz wdepnąłem w takie coś to później świadomie na swojej drodze przyciągnąłem następne tego typu relacje z uwagi na negatywne myśli, które wtedy się rodzą...Trzeba zamknąć ten związek jak najszybciej jeśli nie da się go w żaden sposób uleczyć, a wtedy szybko przeskoczyć na pozytywne myślenie i zastanowić się ile zyskałem plusów, gdy to już zakończyłem. Można to sobie wszystko na kartce rozpisać, aby widzieć dokładnie ;) Warto też podejść do tego w sposób, że to była nauka i droga dla Nas...Wiemy czego potrzebujemy i czego chcemy więc tego się trzymajmy, a jeśli coś jest nie tak to mówmy o tym i wyjaśniajmy dokładnie, naprawiajmy, a jeśli się nie da to trzeba to zakończyć. Dzisiaj problemem chyba są wartości, które zanikają w ludziach...Brakuje szczerości, przyjaźni, miłości, wiary w długiego człowieka...Się rozpisałem (pewnie nikt nie przeczyta :D)
Gdy czytam wypowiedzi panów to odnoszę wrażenie jakby w życiu uczuciowym kierowali się instrukcją obsługi.
Była w dwóch związkach. Raz mnie zostawiono, raz sama zdecydowałam się odejść. Nie wiem co bardziej boli. Chyba to drugie,
gdy nadal się przyglądasz jak tej osobie w życiu się nie układa.
W obu przypadkach nie było tak, że wszystko się nie układało, raczej chodziło o przesuwanie jakiś ważnych dla mnie granic (i to też nie tak od razu ale na przestrzeni dłuższego czasu).
Przykład, który podałam wcześniej nie jest dokładnym przekładem z mojego życia.
Była w dwóch związkach. Raz mnie zostawiono, raz sama zdecydowałam się odejść. Nie wiem co bardziej boli. Chyba to drugie,
gdy nadal się przyglądasz jak tej osobie w życiu się nie układa.
W obu przypadkach nie było tak, że wszystko się nie układało, raczej chodziło o przesuwanie jakiś ważnych dla mnie granic (i to też nie tak od razu ale na przestrzeni dłuższego czasu).
Przykład, który podałam wcześniej nie jest dokładnym przekładem z mojego życia.
Temat bardzo dla mnie aktualny, jednak czytjac kilkuzdaniowe posty tak wielu ludzi latwo jest mi sie pogubic. Chodzi mi o to, ze chetnie porozmwialabym z kims i bardziej wglebie sie w temat. Po 6 latach mojego toksycznego zwiazku siedze sama przed komputerem i pije sama piwo, jedzac jakas gotowa rzecz z supermarketu. I siedze sama i umieram oczywiscie z samotnosci, ale moze potrzebuje jakiegos kopa w d*pe by zakonczyc moj chory zwiazek, bo ciagle gdy tylko klade sie spac, zaczynam o nim myslec jak o wielkiej, jedynej milosci, majac w glowie frazesy, ze prawdziwa milosc wszystko wybacza, ze robin williams poszedl po swoja ukochana do piekla. I ta wiara w prawdziwa milosc, ktora wszystko pokona przyslania mi kazda przekroczona granice, kazde uderzenie, kazde nazwanie mnie dziwka, kazde szarpniecie, znikniecie, kazda zdrade. Jesli ktos chcialby porozmwaic sluze swym meilem: rozazabczynska@gmail.com
a po co na maila... pewnie już tu nie zajrzysz, ale sprawa jest w teorii BANALNA....
I ta wiara w prawdziwa milosc... - istnieje, jeśli obie osoby operują na tym samym poziomie wzajemnego szacunku i zrozumienia
...ktora wszystko pokona... - nie ma czegoś takiego, to jest wykorzystywanie strony która faktycznie kocha
...przyslania mi kazda przekroczona granice... - Dokładnie. Twoja miłość, nie jego.
...kazde uderzenie... - idź na milicję, i do lekarza
...kazde nazwanie mnie dziwka... - zasłużyłaś? jak nie, to nagraj, i na milicję
...kazde szarpniecie... - jak wyżej
...znikniecie... - to się chyba zdarza wszystkim
...kazda zdrade. - to jest niewybaczalne, nigdy, nigdzie, z nikim, w ŻADNYM wypadku, ani ŻADNYM stanie... pijany/naćpany NIEWAŻNE...
I ta wiara w prawdziwa milosc... - istnieje, jeśli obie osoby operują na tym samym poziomie wzajemnego szacunku i zrozumienia
...ktora wszystko pokona... - nie ma czegoś takiego, to jest wykorzystywanie strony która faktycznie kocha
...przyslania mi kazda przekroczona granice... - Dokładnie. Twoja miłość, nie jego.
...kazde uderzenie... - idź na milicję, i do lekarza
...kazde nazwanie mnie dziwka... - zasłużyłaś? jak nie, to nagraj, i na milicję
...kazde szarpniecie... - jak wyżej
...znikniecie... - to się chyba zdarza wszystkim
...kazda zdrade. - to jest niewybaczalne, nigdy, nigdzie, z nikim, w ŻADNYM wypadku, ani ŻADNYM stanie... pijany/naćpany NIEWAŻNE...
Ale w jakim celu mam się puknąć ? , rozumowanie moje jest proste , bicie - mówię tu w sensie wyładowaniu agresji na partnerze w celu przedstawienia swoich racji tudzież bez celu (nie mówię tu o sexy-klapsach i innych miłosnych formach spędzania czasu) jest, określmy to waszym słowem, "niewybaczalne". Nie ma sensu marnować życia na taki związek , bo z miłością ,przyjaźnią nie ma to nic wspólnego.
Natomiast zdrada to już kwestia umowna między partnerami, tak jak w świecie zwierząt niektóre gatunki łączą się na całe życie w pary , a inne robią sobie orgię co dwie godziny co rusz z innymi partnerami tak samo człowiek przejął to całe spektrum , jest to kwestia kultury, wierzeń, własnego postrzegania etyki.
Natomiast zdrada to już kwestia umowna między partnerami, tak jak w świecie zwierząt niektóre gatunki łączą się na całe życie w pary , a inne robią sobie orgię co dwie godziny co rusz z innymi partnerami tak samo człowiek przejął to całe spektrum , jest to kwestia kultury, wierzeń, własnego postrzegania etyki.
@wdr - specjalnie dla Ciebie...
nie, bicie nie jest wybaczalne... niezależnie od tego, czy bije żonę facet, czy to żona/dziewczyna okłada typa pazurami i rzuca talerzami - znam przypadki...
taką osobę (reprezentującą JAKIEKOLWIEK patologiczne przypadki, w tym szczególnie agresję) trzeba zostawić... i to jak najszybciej, chyba jasno wyraziłem się w którymś z pierwszych postów tego wątku, nieuważnie czytałeś :)
dodatkowo, trzeba powiadomić milicję nie z uwagi na zemstę, tylko dlatego, że wtedy taka osoba zostanie ukarana... nawet jeśli dostanie zawiasy, to następnym razem się 5x się zastanowi - a jak jest za tepy, to za recydywe już zawiasów nie będzie :)
rozumiesz już, czy jeszcze coś Ci trzeba wytłumaczyć WDR?
nie, bicie nie jest wybaczalne... niezależnie od tego, czy bije żonę facet, czy to żona/dziewczyna okłada typa pazurami i rzuca talerzami - znam przypadki...
taką osobę (reprezentującą JAKIEKOLWIEK patologiczne przypadki, w tym szczególnie agresję) trzeba zostawić... i to jak najszybciej, chyba jasno wyraziłem się w którymś z pierwszych postów tego wątku, nieuważnie czytałeś :)
dodatkowo, trzeba powiadomić milicję nie z uwagi na zemstę, tylko dlatego, że wtedy taka osoba zostanie ukarana... nawet jeśli dostanie zawiasy, to następnym razem się 5x się zastanowi - a jak jest za tepy, to za recydywe już zawiasów nie będzie :)
rozumiesz już, czy jeszcze coś Ci trzeba wytłumaczyć WDR?
@ W takim przypadku należy renegocjować umowę....
Czyli jesteś za poinformowaniem partnerki/a przed zdradą, a nawet za uzyskaniem pozwolenia od drugiej strony ? O ile sama koncepcja jest słuszna o tyle realizacja jej może napotkać pewne trudności....
...załóżmy że cudem się uda czy to będzie wtedy zdrada ?
Czyli jesteś za poinformowaniem partnerki/a przed zdradą, a nawet za uzyskaniem pozwolenia od drugiej strony ? O ile sama koncepcja jest słuszna o tyle realizacja jej może napotkać pewne trudności....
...załóżmy że cudem się uda czy to będzie wtedy zdrada ?
ad hoc co konkretnie ukrywasz pod słowem "TO" , nie wiedząc tego nie mogę tobie odpowiedzieć ;P
ale na 90% co by tam nie było pod tym "TO" ,to ja się nie zastanawiam czy powiedzieć... żonie ;P walę prosto z mostu... niestety z reguły nieskutecznie ;D
A ty mikro jak tam swego czasu - "dumałaś" czy powiedzieć mężowi i co mówiłaś ? czy rezygnowałaś ? ;P
ale na 90% co by tam nie było pod tym "TO" ,to ja się nie zastanawiam czy powiedzieć... żonie ;P walę prosto z mostu... niestety z reguły nieskutecznie ;D
A ty mikro jak tam swego czasu - "dumałaś" czy powiedzieć mężowi i co mówiłaś ? czy rezygnowałaś ? ;P
okey ja zarzucę jak ty nie chcesz... z dedykacją dla ciebie ;P
http://www.youtube.com/watch?v=sq5haSjhBdo
http://www.youtube.com/watch?v=sq5haSjhBdo
Ratuj się czym prędzej ! Znęcanie psychiczne już jest karalne, a co dopiero fizyczne !! Masz prawo do szczęścia, więc zawalcz o siebie !! Na policję ! Jeśli nie możesz się sama otrząsnąć to musisz pogadać z kimś kto ma podobne przejścia na koncie :) Możesz też iść do poradni psychologicznej - takie porady są bezpłatne, a oni Ci nakreślą co powinnaś zrobić w tej chorej sytuacji ! To nie jest miłość...
Możesz się zgłosić tutaj http://www.gcpu.pl/
Możesz się zgłosić tutaj http://www.gcpu.pl/
Różo
Jesteśmy osobami kochającymi za bardzo i niestety oszukujemy się i wierzymy w poprawę. Tylko, że ona nie nadchodzi.
To jest chory związek, jeżeli pozwalamy sobie na ograbianie nas z godności w jak perfidny sposób by to się nie odbywało.
To mogą być już opisywane zdrady, przemoc słowna, fizyczna, upokarzanie przez różne rzeczy.
Ja bardzo długo bałam się głośno o tym komuś powiedzieć, bo co w domu to zostawało między czterema ścianami. To był błąd. Czasem trzeba otworzyć się przed innymi. U mnie okazało się, że mam wielu wspaniałych ludzi wokół siebie, którzy lecieli mi z bezinteresowną pomocą. Ludzi, których bym o to nawet nie podejrzewała. Jestem wdzięczna im za to, że pomogli mi przejść te najgorsze momenty i pomogli mi stanąć na nogach.
Różo, Ty tak na prawdę śniąc o Nim mówisz o tym czego pragniesz, ale rzeczywistość jest inna, jeżeli On Cię źle traktuje to nagle się nie zmieni nawet jak przez chwilę jest miło. To jest to tylko chwila, którą Ci daje, żeby uderzyć jeszcze raz. On staje się silniejszy w swojej ocenie jak Cię poniży czy uderzy. Taki człowiek w swoje złe czyny ubiera Ciebie. On zdradzi, ale to Ciebie nazwie dziwką. To nie jest miłość. Na pewno nie jest to miłością do Ciebie, co najwyżej miłość samego siebie.
Zapytaj się samej siebie, czy jakby ten mężczyzna poznając Cię zaproponował: Różo bądźmy razem, będę Cię bił i szarpał jak zrobisz coś co mi się nie spodoba, albo tak bez powodu uderzę Cię bo jak się kobiety nie bije to jej wątroba gnije, będę znikał z domu bez słowa na dzień dwa no wiesz mężczyzna musi się wyszaleć, przy jednej dziurze kot by zdechł, to byś chciała takiego związku? Zgodziłabyś się na to?
Jesteśmy osobami kochającymi za bardzo i niestety oszukujemy się i wierzymy w poprawę. Tylko, że ona nie nadchodzi.
To jest chory związek, jeżeli pozwalamy sobie na ograbianie nas z godności w jak perfidny sposób by to się nie odbywało.
To mogą być już opisywane zdrady, przemoc słowna, fizyczna, upokarzanie przez różne rzeczy.
Ja bardzo długo bałam się głośno o tym komuś powiedzieć, bo co w domu to zostawało między czterema ścianami. To był błąd. Czasem trzeba otworzyć się przed innymi. U mnie okazało się, że mam wielu wspaniałych ludzi wokół siebie, którzy lecieli mi z bezinteresowną pomocą. Ludzi, których bym o to nawet nie podejrzewała. Jestem wdzięczna im za to, że pomogli mi przejść te najgorsze momenty i pomogli mi stanąć na nogach.
Różo, Ty tak na prawdę śniąc o Nim mówisz o tym czego pragniesz, ale rzeczywistość jest inna, jeżeli On Cię źle traktuje to nagle się nie zmieni nawet jak przez chwilę jest miło. To jest to tylko chwila, którą Ci daje, żeby uderzyć jeszcze raz. On staje się silniejszy w swojej ocenie jak Cię poniży czy uderzy. Taki człowiek w swoje złe czyny ubiera Ciebie. On zdradzi, ale to Ciebie nazwie dziwką. To nie jest miłość. Na pewno nie jest to miłością do Ciebie, co najwyżej miłość samego siebie.
Zapytaj się samej siebie, czy jakby ten mężczyzna poznając Cię zaproponował: Różo bądźmy razem, będę Cię bił i szarpał jak zrobisz coś co mi się nie spodoba, albo tak bez powodu uderzę Cię bo jak się kobiety nie bije to jej wątroba gnije, będę znikał z domu bez słowa na dzień dwa no wiesz mężczyzna musi się wyszaleć, przy jednej dziurze kot by zdechł, to byś chciała takiego związku? Zgodziłabyś się na to?