Widok
Brzydka Ona, Brzydki On, a taka ładna Miłość- 28.07.2012
Od 28 lipca minęło już trochę czasu więc chyba czas na moją krótką relację;-) Skupię się raczej na ocenie usługodawców, a nie moich osobistych odczuciach, bo przecież każdy wie jakie emocje towarzyszą pannie młodej w tym dniu i że dla niej to najpiękniejszy dzień życia. Powiem tylko, że ani przez chwilę nie poczułam tego dnia czegoś co można by nazwać stresem, przez cały dzień byłam prze szczęśliwa, nie uroniłam ani jednej łezki (chociaż normalnie płaczę przy każdej możliwej okazji i wzruszam się nawet przy M jak Miłość;-)
Dzień ślubu zaczął się dla mnie o godz. 8. Uznałam, że nie ma sensu wstawać wcześniej,lepiej się wyspać , bo przez 2-3 kolejne dni dzieje się tyle, że nie ma na to czasu.
Najpierw standardowo prysznic i do fryzjera. Po 2 próbnych nieudanych fryzurach ślubnych w końcu wybrałam fryzjerkę, do której nawet nie miałam możliwości umówić się na czesanie próbne. Po prostu w sobotę rano usiadłam na fotelu, powiedziałam, że nie mam pojęcia jaką fryzurę chcę, a po 45 minutach (czas łącznie z umyciem i wysuszeniem głowy) już byłam gotowa. I pomyśleć, że na próbnych u innych fryzjerów siedziałam w fotelu po 2-3 godziny;-)
Po godzinie 10 tej już byłam w domku i....zaczęłam się strasznie nudzić. Wszyscy byli zajęci- mama i świadkowa u fryzjera, świadek i Pan młody pojechali odebrać ciasta, bukiet i zawieźć ostatnie rzeczy na salę, a ja siedziałam samiutka w domu i modliłam się żeby czas szybciej leciał, bo chciałam się zacząć szykować. Ponieważ tego dnia temperatura sięgała 30 stopni i było naprawdę gorąco wzięłam kolejny prysznic i dalej cierpliwie czekałam. O godzinie 12stej w końcu się coś ruszyło- przyjechała Ania Olejnik, która miała mnie malować. Ponieważ wizji mojego makijażu również nie miałam Ania spytała się tylko czy boję się kolorów i po przeczącej odpowiedzi zabrała się do dzieła. Zrobiła coś na co w życiu bym się nie zgodziła gdyby zaproponowała mi to wcześniej- zielony makijaż. Ale byłam mega zadowolona. Makijaż wyglądał super. Na twarzy nie miałam tzw. maski mimo, że Ania nałożyła kilka warstw utrwalacza (w takiej temperaturze było to niezbędne) a makijaż trzymał się do samiutkiego rana mimo, że pociłam się niemiłosiernie;-). Na marginesie dodam, że do sesji po ślubie malowała i czesała mnie pani Martyna Rodacka i tu mam mieszane uczucia, bo zadowolona byłam tylko z fryzurki, a makijaż po pewnym czasie zaczął się rolować i po godzinie twarz nie wyglądała za ciekawie. Ale fryzurka była idealna więc mimo wszystko polecam. W międzyczasie gdy malowała mnie Ania dojechał kamerzysta- Kamil z Grupy Obiektywni- bardzo sympatyczny facet, efektów pracy jeszcze nie widziałam, ale na pewno będzie dobrze. Co mi się najbardziej podobało to to, że Kamil był zupełnie niewidoczny. Byłam ostatnio na weselu, na którym kamerzysta dosłownie wjeżdżał gościom kamerą w twarz, tutaj tego na szczęście nie było.Poza tym przyjechał dobrze przygotowany do pracy, ze swoimi pomysłami, widać że chłopak robi to co lubi i że do każdego klienta podchodzi indywidualnie.
Jeśli chodzi o fotografów z Fotoinlove, którzy przyjechali jako następni to też nie mogę narzekać. Bardzo sympatyczne małżeństwo, widać że zajmują się fotografią od wielu lat. Wszystkich fotek jeszcze nie mam, ale tutaj można zobaczyć kilka zdjęć z naszego ślubu, które wrzucili na swojego bloga:
http://fotoinlove.blogspot.co.uk/2012/08/plener-angeliki-i-marcina.html#more
http://fotoinlove.blogspot.co.uk/2012/08/angelika-i-marcin.html#more
O godzinie 14 wszystko nabrało tempa- w końcu mogłam ubrać sukienkę: Mori Lee 2505. Polecam każdemu, bo mimo że może na zdjęciach wygląda na ciężką w rzeczywistości jest bardzo lekka i mimo tych 30 stopni czułam się w niej znakomicie. Podobnie jak mój M. w swoim garniturze,mimo upału wytrzymał w marynarce do rana. Garnitur kupowaliśmy w Lancerto na Szadółkach i tu polecam nie tylko producenta garniturów, ale też niezmiernie wesołe i pomocne panie, które pracują w tym sklepie.
Potem błogosławieństwo i przejazd do kościoła- autko wynajęliśmy od tego pana: http://www.limuzyny-pomorze.pl nie zależało nam na jakimś wyjątkowym środku transportu, a Mercedes który wynajęliśmy sprawdził się świetnie, bo jest baaardzo przestronny i wygodny, a do tego w konkurencyjnej cenie więc jak najbardziej polecam.
Dekoracją kościoła zajęła się nasza forumka AgaM., z którą wymieniłam dziesiątki maili i która spisała się świetnie. Dekoracja była super, kolorki takie jak chciałam, ładnie i skromnie. Aga nawet zdążyła pozbierać wszystkie kwiatki z dekoracji w czasie kiedy goście po mszy składali mi życzenia i wręczyła mi je żeby nic się nie zmarnowało. Super!
Oprawę mszy zapewniła moja kuzynka wraz z chórem Juventus. Chór spisał się rewelacyjnie, było wesoło, ale i też momentami wzruszająco (kilka osób podobno płakało) i wielu gości pytało skąd wzięłam tak rewelacyjny chór.
Co do samego wesela to odbywało się ono w Tczewie więc pewnie i tak niewiele z Was wybierze tą salę, którą ja i powiem szczerze, że nie wiem czy polecam. My wybraliśmy ją tylko i wyłącznie z tego względu, że na miejscu jest ok.70 noclegów w przystępnej cenie, a to dokładnie tyle ile potrzebowaliśmy. Plusem sali jest na pewno wystrój i pyszne jedzenie w ogromnych ilościach, a minusem ciężki do współpracy właściciel, który oszczędza na obsłudze i na czy się tylko nie da. Przyznaję, że ogólnie jestem zadowolona, ale gdybym miała jeszcze raz wybierać salę to nie wiem czy byłaby to ta, bo trochę musieliśmy się nadenerwować.
Jeśli chodzi o zespół (Sami Swoi) to również polecam- fajna muzyka, trochę Disco Polo, trochę zagranicznych hitów więc myślę, że nie było najgorzej. Co prawda zauważyłam, że niektórzy starsi goście mało się bawili, ale to raczej z powodu temperatury, a nie złej muzyki- mimo, że na sali działała klimatyzacja to mi samej po 2 przetańczonych piosenkach pot spływał z czoła;-)
Drugiego dnia oprawę muzyczną zapewniał DJ Lech Radziun i to był na pewno dobry wybór bo panu Lechowi udało się wyciągnąć naszych wykończonych gości na parkiet. Nawet moja babcia, zwolenniczka tradycji, która przed weselem na każde wspomnienie o DJu dostawała gorączki, po poprawinach stwierdziła, że miałam rację i że DJ to chyba spisał się jeszcze lepiej niż zespół.
Hmmm, kogo by tu jeszcze polecić. Aha już wiem- tort z cukierni Sowa- pyszny i cenowo wyszedł o wiele taniej niż się spodziewałam, za 3 piętrowy tort na 120 porcji zapłaciłam ok. 850zł (a przy cenniku Sowy liczyłam się z tym że zapłacę ok.1200zł) oraz pan Szymon Teluk- karykaturzysta, który przyjechał aż z Zielonej Góry i który miał rysować naszych gości do godz. 23tej, ale gościom tak się spodobało że pan Szymon rysował do prawie 1szej w nocy a potem został jeszcze kilka godzin razem z nami.
Było też kilka wpadek typu pan od waty cukrowej, który miał być atrakcją dla dzieciaków na poprawinach, z którym nie podpisałam umowy i który nie dojechał, ale może to i moja wina- powinnam zadzwonić do niego jeszcze przed samym weselem czego nie zrobiłam i inne tego typu sprawy, które mimo wszystko nie miały najmniejszego wpływu na poziom szczęścia w dniu ślubu. Dlatego drogie dziewczyny, potwierdzam opinię innych mężatek że nie ma co przejmować się drobiazgami tylko trzeba cieszyć się tym dniem, bo on rzeczywiście bardzo szybko mija.
Dzień ślubu zaczął się dla mnie o godz. 8. Uznałam, że nie ma sensu wstawać wcześniej,lepiej się wyspać , bo przez 2-3 kolejne dni dzieje się tyle, że nie ma na to czasu.
Najpierw standardowo prysznic i do fryzjera. Po 2 próbnych nieudanych fryzurach ślubnych w końcu wybrałam fryzjerkę, do której nawet nie miałam możliwości umówić się na czesanie próbne. Po prostu w sobotę rano usiadłam na fotelu, powiedziałam, że nie mam pojęcia jaką fryzurę chcę, a po 45 minutach (czas łącznie z umyciem i wysuszeniem głowy) już byłam gotowa. I pomyśleć, że na próbnych u innych fryzjerów siedziałam w fotelu po 2-3 godziny;-)
Po godzinie 10 tej już byłam w domku i....zaczęłam się strasznie nudzić. Wszyscy byli zajęci- mama i świadkowa u fryzjera, świadek i Pan młody pojechali odebrać ciasta, bukiet i zawieźć ostatnie rzeczy na salę, a ja siedziałam samiutka w domu i modliłam się żeby czas szybciej leciał, bo chciałam się zacząć szykować. Ponieważ tego dnia temperatura sięgała 30 stopni i było naprawdę gorąco wzięłam kolejny prysznic i dalej cierpliwie czekałam. O godzinie 12stej w końcu się coś ruszyło- przyjechała Ania Olejnik, która miała mnie malować. Ponieważ wizji mojego makijażu również nie miałam Ania spytała się tylko czy boję się kolorów i po przeczącej odpowiedzi zabrała się do dzieła. Zrobiła coś na co w życiu bym się nie zgodziła gdyby zaproponowała mi to wcześniej- zielony makijaż. Ale byłam mega zadowolona. Makijaż wyglądał super. Na twarzy nie miałam tzw. maski mimo, że Ania nałożyła kilka warstw utrwalacza (w takiej temperaturze było to niezbędne) a makijaż trzymał się do samiutkiego rana mimo, że pociłam się niemiłosiernie;-). Na marginesie dodam, że do sesji po ślubie malowała i czesała mnie pani Martyna Rodacka i tu mam mieszane uczucia, bo zadowolona byłam tylko z fryzurki, a makijaż po pewnym czasie zaczął się rolować i po godzinie twarz nie wyglądała za ciekawie. Ale fryzurka była idealna więc mimo wszystko polecam. W międzyczasie gdy malowała mnie Ania dojechał kamerzysta- Kamil z Grupy Obiektywni- bardzo sympatyczny facet, efektów pracy jeszcze nie widziałam, ale na pewno będzie dobrze. Co mi się najbardziej podobało to to, że Kamil był zupełnie niewidoczny. Byłam ostatnio na weselu, na którym kamerzysta dosłownie wjeżdżał gościom kamerą w twarz, tutaj tego na szczęście nie było.Poza tym przyjechał dobrze przygotowany do pracy, ze swoimi pomysłami, widać że chłopak robi to co lubi i że do każdego klienta podchodzi indywidualnie.
Jeśli chodzi o fotografów z Fotoinlove, którzy przyjechali jako następni to też nie mogę narzekać. Bardzo sympatyczne małżeństwo, widać że zajmują się fotografią od wielu lat. Wszystkich fotek jeszcze nie mam, ale tutaj można zobaczyć kilka zdjęć z naszego ślubu, które wrzucili na swojego bloga:
http://fotoinlove.blogspot.co.uk/2012/08/plener-angeliki-i-marcina.html#more
http://fotoinlove.blogspot.co.uk/2012/08/angelika-i-marcin.html#more
O godzinie 14 wszystko nabrało tempa- w końcu mogłam ubrać sukienkę: Mori Lee 2505. Polecam każdemu, bo mimo że może na zdjęciach wygląda na ciężką w rzeczywistości jest bardzo lekka i mimo tych 30 stopni czułam się w niej znakomicie. Podobnie jak mój M. w swoim garniturze,mimo upału wytrzymał w marynarce do rana. Garnitur kupowaliśmy w Lancerto na Szadółkach i tu polecam nie tylko producenta garniturów, ale też niezmiernie wesołe i pomocne panie, które pracują w tym sklepie.
Potem błogosławieństwo i przejazd do kościoła- autko wynajęliśmy od tego pana: http://www.limuzyny-pomorze.pl nie zależało nam na jakimś wyjątkowym środku transportu, a Mercedes który wynajęliśmy sprawdził się świetnie, bo jest baaardzo przestronny i wygodny, a do tego w konkurencyjnej cenie więc jak najbardziej polecam.
Dekoracją kościoła zajęła się nasza forumka AgaM., z którą wymieniłam dziesiątki maili i która spisała się świetnie. Dekoracja była super, kolorki takie jak chciałam, ładnie i skromnie. Aga nawet zdążyła pozbierać wszystkie kwiatki z dekoracji w czasie kiedy goście po mszy składali mi życzenia i wręczyła mi je żeby nic się nie zmarnowało. Super!
Oprawę mszy zapewniła moja kuzynka wraz z chórem Juventus. Chór spisał się rewelacyjnie, było wesoło, ale i też momentami wzruszająco (kilka osób podobno płakało) i wielu gości pytało skąd wzięłam tak rewelacyjny chór.
Co do samego wesela to odbywało się ono w Tczewie więc pewnie i tak niewiele z Was wybierze tą salę, którą ja i powiem szczerze, że nie wiem czy polecam. My wybraliśmy ją tylko i wyłącznie z tego względu, że na miejscu jest ok.70 noclegów w przystępnej cenie, a to dokładnie tyle ile potrzebowaliśmy. Plusem sali jest na pewno wystrój i pyszne jedzenie w ogromnych ilościach, a minusem ciężki do współpracy właściciel, który oszczędza na obsłudze i na czy się tylko nie da. Przyznaję, że ogólnie jestem zadowolona, ale gdybym miała jeszcze raz wybierać salę to nie wiem czy byłaby to ta, bo trochę musieliśmy się nadenerwować.
Jeśli chodzi o zespół (Sami Swoi) to również polecam- fajna muzyka, trochę Disco Polo, trochę zagranicznych hitów więc myślę, że nie było najgorzej. Co prawda zauważyłam, że niektórzy starsi goście mało się bawili, ale to raczej z powodu temperatury, a nie złej muzyki- mimo, że na sali działała klimatyzacja to mi samej po 2 przetańczonych piosenkach pot spływał z czoła;-)
Drugiego dnia oprawę muzyczną zapewniał DJ Lech Radziun i to był na pewno dobry wybór bo panu Lechowi udało się wyciągnąć naszych wykończonych gości na parkiet. Nawet moja babcia, zwolenniczka tradycji, która przed weselem na każde wspomnienie o DJu dostawała gorączki, po poprawinach stwierdziła, że miałam rację i że DJ to chyba spisał się jeszcze lepiej niż zespół.
Hmmm, kogo by tu jeszcze polecić. Aha już wiem- tort z cukierni Sowa- pyszny i cenowo wyszedł o wiele taniej niż się spodziewałam, za 3 piętrowy tort na 120 porcji zapłaciłam ok. 850zł (a przy cenniku Sowy liczyłam się z tym że zapłacę ok.1200zł) oraz pan Szymon Teluk- karykaturzysta, który przyjechał aż z Zielonej Góry i który miał rysować naszych gości do godz. 23tej, ale gościom tak się spodobało że pan Szymon rysował do prawie 1szej w nocy a potem został jeszcze kilka godzin razem z nami.
Było też kilka wpadek typu pan od waty cukrowej, który miał być atrakcją dla dzieciaków na poprawinach, z którym nie podpisałam umowy i który nie dojechał, ale może to i moja wina- powinnam zadzwonić do niego jeszcze przed samym weselem czego nie zrobiłam i inne tego typu sprawy, które mimo wszystko nie miały najmniejszego wpływu na poziom szczęścia w dniu ślubu. Dlatego drogie dziewczyny, potwierdzam opinię innych mężatek że nie ma co przejmować się drobiazgami tylko trzeba cieszyć się tym dniem, bo on rzeczywiście bardzo szybko mija.
angelika84, "krytycznym podejściu do siebie"? Dziewczyno, wizualnie jesteś bez zastrzeżeń, czego potwierdzeniem może być fakt, że przystojnego męża udało Ci się "upolować" :) No chyba, że tak z czystej kokieterii napisałaś tylko o tym nie spodziewaniu się komplementów ;) Świetna figura, piękne włosy, łądny uśmiech, ładna twarz, a w szczególności magnetyczne spojrzenie, a ta marudzi.. Serio- więcej wiary w siebie! :)
dużoooooooooooooo SZCZĘŚCIA i oby każdy dzień wspólnego, "jałbuszkowego" życia był tak słoneczny jak Wasza Sobota:). ciesze sie, że dekoracja, którą przecież wspólnie wymyśliłyśmy się podobała :)
Hm... No tak. Szczególnie w kościele nasze twarze są prześwietlone, po prostu białe plamy ale w sumie na filmach, które pokazywał nam Kamil jeszcze przed podpisaniem umowy tez tak było. Nie wiem jak to wysżlo na materiale surowym, który otrzymaliśmy na 3 oddzielnych płytach. No ale mówię, jak za taką cenę to nie narzekamy zbytnio. Montaż wiele wynagradza :)
piękna Panna Młoda trafiła na facebook'ową tablicę :)
http://www.facebook.com/photo.php?fbid=424562767581140&set=a.234932173210868.57913.174967245874028&type=1&theater
http://www.facebook.com/photo.php?fbid=424562767581140&set=a.234932173210868.57913.174967245874028&type=1&theater
a jeśli chodzi o film czy to Wy ?? http://www.youtube.com/watch?v=2G0gAPMcj3M&list=UU6tBoPdiemv70s6ylZZorzw&index=8&feature=plcp znalazłam obiektywnych i patrze to chyba Wy :)
[/url]

Zdjęcia są już gotowe więc na początku przyszłego tygodnia będę miała płytkę. Jestem straszliwie ciekawa jak wyszły. A co do filmu- tak to my;-) ; kamerzysta testował na nas swój nowy sprzęt, ale na efekty jeszcze czekamy. Co prawda film miał być gotowy wczoraj, ale i tak nie mamy jak go odebrać więc daliśmy Kamilowi jeszcze trochę czasu na obróbkę.
Aha, dzięki dziewczyny za wszystkie miłe komentarze:-)
Aha, dzięki dziewczyny za wszystkie miłe komentarze:-)
Dla tych z Was, które zastanawiają się nad Fotoinlove- pokaz slajdów z niektórych zdjęć z pleneru:
http://www.youtube.com/watch?v=sKDJA-5tcrk
http://www.youtube.com/watch?v=sKDJA-5tcrk
Bardzo przewrotny tytul relacji. Pieknie wygladalas. Makijaz zielony przesliczny. Zdjecia super modelka pierwsza klasa. Wybralam dwoch tych samych uslugodawcow Magde z fotoinlove.pl i Kamila z obiektywnych. Mam nadzieje ze rownie bede zadowolona z efektow. Powiedz mi prosze pytanie z troche innej beczki jak fotograf i kamerzysta sie dogadywali ? bo nie chcialabym by wlazili sobie w kadry itp ostatnio bylam na weselu pod Krakowem i tragedia kamerzysta wchodzil fotografowi w kadr i prawie z kamera siedzial na parze mlodej...
Okruszek- nie musisz się martwić. Między Kamilem i fotoinlove panowała świetna atmosfera, zresztą to nie był pierwszy raz kiedy razem współpracowali co było widać. Poza tym nie musisz się zupełnie obawiać wchodzenia sobie w drogę, oni nawet Tobie nie będą wchodzić w drogę;-) Na serio pracują tak, że są praktycznie niewidoczni (szczególnie Kamil). Nawet się trochę obawiałam jak będzie wyglądał film skoro nie zauważałam kamerzysty;-) ale niedawno go odebrałam (a raczej Kamil dostarczył go do mojego domu!) i jestem baaardzooo zadowolona. Film jest krótki (trwa ok 80 minut), ale to akurat jego plus, bo ogląda się go bez problemu w całości, a nie jak niektóre filmy na których samo składanie życzeń przez gości zajmuje 45 min (parę młodą może i to interesuje, ale ktoś inny oglądając taki film może się zanudzić na śmierć), świetne podkłady muzyczne (Kamil posłuchał moich sugestii, dodał trochę od siebie i wyszło super). Zapewniam cię, że będziesz zadowolona zarówno z fotografa jak i kamerzysty. Jakbyś miała jakieś pytania pisz na priv.