Widok

Na odsiecz chromosomom Y - współczesnym mężczyznom nie jest łatwo

Zabawne, kobiety twierdzą, że mężczyźni to wieczni chłopcy, gadżeciarze, u których z wiekiem jedyne co się zmienia to rozmiar i rodzaj zabawek. Same jednak nie dostrzegają jak bardzo zostały zindoktrynowane w dzieciństwie. Nie dostrzegają tego, że wszystkie ich starania w życiu dorosłym sprowadzają się do zmaterializowania marzenia z dzieciństwa, którym to jest domek dla lalek i wózek z bobasem. Jedno i drugie w wersji XXL. Jaskinia jak w mordę strzelił. (O innych atawizmach w stylu egipski makijaż nawet nie ma co wspominać. Gdy widzę kolejną lalę malującą się do wyłączonego telefonu, lub do lusterka podczas seansu w kinie to coś mi się uruchamia. I to ja niby jestem wadliwy.)
Dom z ogródkiem, w domu śliczne duże mebelki, w oknach śliczne duże firaneczki, na stole duże filiżanki do kawy, a na krześle przy stole - w zależności od osobniczki - żywy Ken, lub żywy Pan Miś, który zrobi bobasa, żywego, no bo nie plastikowego.

Wokół tyle biadolenia na tych niezaradnych samców. Pytanie tylko po co dziś zaradnemu samcowi partnerka skoro mężczyzna potrafi już wszystko zrobić sami. Piorę, sprzątam, przyzwoicie gotuję, dbam o siebie, dla siebie i zarabiam tyle, że jestem w stanie co nieco odłożyć.
Jaką w takim razie rolę ma pełnić w moim życiu kobieta? Mam ją utrzymywać? Błagam, mam na co wydawać pieniądze. A może ma leżeć i pachnieć, a ja mam podziwiać? Też niezbyt w moim guście. Może ma służyć do nocnej zabawy? Błagam po raz drugi - nie poniżajmy kobiet. A może mam z nią prowadzić pasjonujące dyskusje? Przepraszam, od tego mam znajomych.

Związek to coraz mniej opłacalna inwestycja, gdyż coraz częściej zaczyna przypominać tresurę mężczyzny za jego własne pieniądze. Na zasadzie - "Ty zarabiaj, a ja ci będę mówiła jaki masz być a jaki nie. Co ci wolno, a czego nie wolne."

Ja mogę oglądać debilne telenowele, ty nie możesz oglądać debilnej piłki nożnej. Ja mogę prowadzić debilne rozmowy z psiapsiułką przy kawie, ty nie możesz prowadzić debilnych rozmów z kolegami przy piwie.

I później widzę takie pary na zakupach: ona wylaszczona do granic możliwości (za jego pieniądze), dumna i przebojowa modliszka, a obok niej zajechany, utyrany, otłuszczony i kiepsko ubrany chłopina, który już nawet nie wie jak się nazywa. Wie, że ma pchać wózek z zakupami i posłusznie wykonywać kolejne polecenia. Wieczorem dostanie pozwolenie na dwa piwa.

Dziękuję, postoję.

I proszę tutaj w odpowiedziach nie zaprzeczać, że jest inaczej bo wiem co widzę.
popieram tę opinię 8 nie zgadzam się z tą opinią 5
piszesz na fali własnych doświadczeń i obserwacji , zrobię to samo i powiem są wyjątki :D
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 1
Nie oczekuję, że mężczyzna będzie debilem i niewolnikiem. Oceniłeś wszystkie kobiety. A co z facetami? To zawsze działa w dwie strony. Kobieta ma ładnie wyglądać i pachnieć?
Nie oglądam telenowel. W ogóle nie oglądam telewizji i tego co tam jest. Szkoda czasu. Wolę czytać. Albo obserwować i rozmawiać . Przede wszystkim rozmawiać. Człowiek to nie przedmiot. Czasami trzeba dawać.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Falo... powiem Ci, że ciekawy temat... ale zastanowiłeś się nad tym, że my kobiety myślimy podobnie ...

Coraz częściej radzimy sobie same, potrzebowałyśmy mężczyzn kiedyś, gdy nie było takiej cywilizacji, rąbanie drewna, żeby ogrzać dom i inne ciężkie rzeczy, z którymi kobiety zwyczajnie sobie nie radziły. Kobiety nie pracowały, opiekowały się dziećmi więc mężczyzna je utrzymywał.
Kobiety były zależne od mężczyzn, dlatego często mimo, że pił, bił, zdradzał, kobiety były u boku takiego mężczyzny bo nie miały innego wyjścia... bo co one by bez niego zrobiły.

Teraz kobiety pracują, a jeżeli chodzi o te "męskie" rzeczy wystarczy zapłacić komuś aby naprawił samochód, a żeby ogrzać dom wystarczy odkręcić grzejnik :) Ilość rozwodów jest po części spowodowane tym, że kobiety nie pozwalają się tak traktować, myślą pracuję, wyprowadzę się, dam radę sama się utrzymać. Czasami też stwarzają sobie same problemy, bo w związku jest dobrze ale chcą mieć jeszcze lepiej i cały czas dążą do nieosiągalnego. Próbują zmieniać a na końcu dają spokój i odchodzą.

Falo ja też widzę kobiety, które szukają hmmm... sponsora ale wielu mężczyznom to odpowiada, po części chcą aby ich kobiety były od nich zależne, żeby siedziały w domu i nie odważyły się zdradzić.

Kolega kiedyś mi powiedział, że żona musi być przeciętna, nie za bardzo rozrywkowa, żeby jej nie pilnować i żeby wychowała dzieci i z nimi nie odeszła do innego.
Kochanka natomiast ma być przeciwieństwem żony, szalona, ładna, ale nie jest też kandydatką na matkę dzieci.

Po co komplikować ... nie masz nikogo, to nie musisz przejmować się cudzymi problemami, jesteś odpowiedzialny tylko za siebie i sam o sobie decydujesz. Wiem, że to nie jest zdrowe ale czasami tak myślę. Jeżeli 50 % to szczęście z bycia samemu a 50 % nieszczęścia z bycia samotnym. To cokolwiek zrobimy to zawsze coś stracimy. Chyba, ze istnieje coś takiego jak partnerstwo.
popieram tę opinię 10 nie zgadzam się z tą opinią 1
~falo cały Twój post podsumuję słowami: dorośniesz to porozmawiamy.
Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu.

Stanisław Lem
popieram tę opinię 9 nie zgadzam się z tą opinią 7
to jestes wlasnie ty, naczely trojmiejski halewicz ktory przeja po nim paleczke, pewnego dnia w nowym roku tez tak skonczysz na smietniku forumowiczow jak i on
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 7
Cross, przybijam piątkę :)
Mam wrażenie, że temat założyła osoba, która bycie w związku zna jedynie z obserwacji i teorii. Ksiądz, nieatrakcyjna kobieta/mężczyzna, może Anty ;), samotny gej... Jednym słowem INWESTOR teoretyk.
popieram tę opinię 8 nie zgadzam się z tą opinią 2
i same możecie sobie zrobić dziecko ? ;PPPPPP
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 3
Zgadzam się z tym co napisał falo i z tym co napisała Nika (z tym nadzwyczaj często:p), ale oboje piszecie o praktycznym życiu w związku.
W tych czasach większość można zrobić samemu, a czego nie można, zawsze można kupić. Może prócz jednego - miłości. Tego jedna, przez właśnie takie podejście jak opisaliście, w związkach jest niewiele. Zazwyczaj nie ma wcale, bo ta nowa filozofia związków nie przewiduje miłości, co najwyżej krótkotrwałe zakochanie (postrzegane jako choroba).

Społeczeństwo i system mają tym większy zysk im bardziej toksyczny jest związek. Stąd i ten prostacki tekst Crossa, który sprowadza się do "dostosuj się i bądź nieszczęśliwy jak inni, a nie myśl zawczasu, bo jeszcze coś wymyślisz i reszta jeszcze silniej dostrzeże jak zmarnowała swoje życie"

Dużo na tym forum się pisze o związkach.
Miłością zainteresowani nieliczni.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nie wiem czy to kwestia obserwacji, czy ostrożności z tym podejściem do miłości. Wiem, że podświadomie jej szukam, ale jak słyszę od różnych osób, że ktoś jest dla tej drugiej osoby hmmm totalną łajzą ... nie szanuje, wykorzystuje ... a ta pokrzywdzona strona mówi, że nie odejdzie bo kocha ;) to zastanawiam się czy czasem bezpieczniej jest nie kochać.

Osobiście nie potrafię związać się z kimś kto mnie nie interesuje, nie ciekawi... nie jestem fanką ... teorii "spróbujcie może się uda".
Czasami warto poszukać szczęścia u kogoś kto będzie dla nas znaczył więcej i z kim będziemy chcieli dzielić się swoimi sprawami.

A co do postu Antego ... "krótkotrwałe zakochanie (postrzegane jako choroba)" nie bez przyczyny, 14 lutego czyli dzień świętego Walentego to dzień zakochanych i psychicznie chorych, bo to praktycznie to samo :D

Miłością zainteresowanych jest wielu, ale trzeba uważać z jej dawkowaniem oby nie dostać obłędu :P
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Kochać kogoś i być z kimś w związku, to dwie różne kwestie. Czasem się łączą, ale częściej nie mają ze sobą nic wspólnego.

Związku określane jako toksyczne, właśnie te w których brak jest szacunku, nie mają nic wspólnego z miłością. Także w tej osobie która jest "ofiarą" nie ma żadnej miłości, to tylko chora zależność, często zwyczajne uzależnienie. I tak jak narkoman w głębi serca nienawidzi narkotyku za to kim go czyni, tak samo ma osoba która nie chce odejść, mimo że jest źle traktowana.

Wielu oczekuje motylków i innych fajerwerków by chcieć się wiązać. Dla mnie opcja "spróbuj, bo może się udać" jest akceptowalny przy tych założeniach które wymieniasz. Czyli że osoba mnie interesuje, ciekawi, fascynuje... Do tego musi się nam dobrze rozmawiać, a zatem musimy mieć spory zestaw podobnych ideałów i poglądów, a reszta musi być przynajmniej zrozumiała (akceptowalna).

Zakochanie lubię:) 14 lutego to święto handlu i konformistów - nie ma nic wspólnego z zakochaniem;)

Miłość wymaga akceptacji i braku oczekiwań - bez tego to jakieś inne uczucia, które łącząc się ze "związkiem" tworzy układ o wzajemnej wymianie dóbr. Bliżej temu do prostytucji niż miłości.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 0
Anty... właśnie zainteresowanie kimś, chęć poznania i bycia z tą osobą jest dla mnie powodem gdzie mogłabym się związać. Czasami im więcej odczuwam emocji tym bardziej chcę je stłumić, żeby móc trzeźwo spojrzeć na sytuację. I zastanowić się czy chcę z kimś się związać czy to tylko burza emocji.

Miłość wymaga akceptacji ale czy braku oczekiwań??? Myślę, że mimo wszystko oczekuje się pewnych rzeczy od osoby, która darzymy miłością, nie wiem czy zdrowym jest kochać mimo wszystko :D

Anty ja ostatnio porównywałam małżeństwo do prostytucji, wymieniając korzyści jakie się osiąga i usługi świadczone sobie wzajemnie ... mina znajomych bezcenna :D Układ to układ, bo miłość nie trwa wiecznie i nic nie jest nam dane na zawsze :)

Opisywane przez nas sytuacje nie są wzorcowymi, nie uważam, że na takich zasadach powinien opierać się świat, bardziej obserwuje i wyciągam wnioski, staram się nie oceniać, a zadawać pytania i zrozumieć. Chciałabym, żeby świat był idealny opierał się tylko na miłości zrozumieniu itd itp niestety życie pokazuje różne scenariusze więc od nas zależy, którą drogą pójdziemy ... :P
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
We mnie to zainteresowanie pobudza emocje. One się rodzą z fascynacji bliskością poglądów, ideałów, myśli.

Ludziom łatwiej przychodzi nie posiadanie oczekiwań niż akceptacja. Te dwie cechy muszą jednak występować razem.
Gdy akceptujemy mając wymagania, to tak naprawdę nie akceptujemy, bo wymaganiami zasłaniamy strefę nieakceptowaną. "Akceptuje Cię w pełni, ale nie możesz robić tego, tego i tego, a masz robić to i to"
Gdy nie mamy wymagań, ale nie akceptujemy, to pozwalamy drugiej stronie na wszystko, ale jej działania które nam się nie podobają zabijają miłość i w końcu już nie potrafimy na tą osobę patrzeć.

Nie mając wymagań możemy kogoś zaakceptować, a akceptując nie musimy niczego od niego oczekiwać, bo to co nam daje, jest darem miłości.
Tu pojawia się jednak kwestia kochania i bycia w związku. Bo takie podejście wystarczy do kochania. By jednak być z kimś, ta druga strona musi mieć takie same podejście.

Funkcjonując w związku w którym otrzymujemy miłość, jesteśmy akceptowani i nie czujemy presji oczekiwań możemy odczuwać spełnienie, a wtedy nie potrzebne są nam niektóre oczekiwania (np nie potrzeba od nas oczekiwać wierności, bo musielibyśmy być szaleni, aby jej nie dochowywać).

I jeśli mówiąc "kochać mimo wszystko" masz na myśli realne przegięcia, a także walkę o dominację czy argumenty by móc samemu nagiąć zasady, to czegoś takiego nie ma.

Problem z oczekiwaniami jest taki, że polega to na zmienianiu drugiej osoby do naszych oczekiwań. Dla równowagi, ta druga osoba zmienia nas do swoich oczekiwań. W rezultacie zmieniamy się w osobę która nam się nie podoba, jednocześnie zmieniając tą drugą w osobę inni niż ta w której się zakochaliśmy. Rezultat tego taki, że jesteśmy nieszczęśliwi i nie chcemy być z tą osobą.
Zmiana wynikająca z oczekiwań, to forma poświęcenia, a poświęcenie zabija miłość.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1
Mam wrażenie, że mówimy o tym samym, ale inaczej to nazywamy i idziemy inną drogą.
Oczekując od partnera, nie mam na myśli jakiś swoich wyobrażeń o nim jako o osobie, bo to, że z daną osobą jesteśmy to znaczy akceptujemy jej wady i zalety. Jeżeli oczywiście te wady nie powodują dla nas jakiejś krzywdy.
Chęć zmiany kogoś powoduje, że ta osoba jest sfrustrowana, bo cokolwiek by nie zrobiła i tak to jeszcze nie to. Zmieniać można siebie samego, ale kogoś zmieniać to już prawie, że zabójstwo relacji a czasem i tej osoby. Jedna osoba ma poczucie krzywdy bo uważa, że gdyby ta druga kochała to by się zmienił(a), a druga ma poczucie, że mimo swoich starań jest niedoceniona i wiecznie jest źle i traci poczucie własnej wartości.
Można żyć samemu i to dobrze żyć, ale nie mamy wtedy wsparcia, pomocy, lojalności, zaufania, miłości, bliskości. Tego oczekuję od partnera. Sama sobie tego nie zapewnię choćbym chciała :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Jeśli on Cię kocha tak jak Ty jego, to jakie możecie mieć wobec siebie oczekiwania?
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
falo, jak dojrzejesz do dorosłego życia to zaczniesz "widzieć" Prawdę.
Może nawet zaczniesz odróżniać "lalę" od Kobiety.
Pewnie nawet do głowy Ci nie przychodzi, że w lodówce może być kilka rodzajów dobrego piwa, w barku kilka butelek fajnego alkoholu a Facet po 40-stce woli napić się z żoną herbaty z cytryną albo miętowej ha ha
Ten Facet ma kondycję i wygląd jakich może pozazdrościć Mu 20-latek, o umyśle nie wspomnę...
Z takim Chłopakiem można konie kraść, chce się rodzić Jego Dzieci i poszłoby się za Nim w ogień.
Nic się nie bój. Dostaniesz TO (kobieta) na co zasługujesz ;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
Adultyzm Jako argument niemal mistyczny, a myślałem że po Crossie nikt nie odważy się na głupszy argument:D

Skoro ten facet dobrze się trzyma i wolałby z żoną napić się herbaty miętowej, a ma pełno alkoholu w lodówce i barku, to wniosek z tego taki, że jego żona jest alkoholiczką;)

Gdy 40 latka nazywa się chłopakiem, a jego żona jest alkoholiczką, to rzeczywiście, o umyśle lepiej nie wspominać;)

Widzieć tej prawdy nigdy nie chce:P
Mogę jedynie współczuć.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 3
"Stąd i ten prostacki tekst Crossa, który sprowadza się do "dostosuj się i bądź nieszczęśliwy jak inni, a nie myśl zawczasu, bo jeszcze coś wymyślisz i reszta jeszcze silniej dostrzeże jak zmarnowała swoje życie""

Anty zwykle piszesz z sensem ale tym razem interpretacja mojego wpisu jest niezbyt udana. Przede wszystkim niezbyt lubię kiedy ktoś wkłada mi w usta własne słowa. Poprawniej byłoby gdybyś napisał "Ja uważam że prostacki tekst Crossa sprowadza się do..."

A co do wpisu falo (pomijając późniejszy prostacki atak słowny) cały post to szczeniackie biadolenie faceta o tym jakie to kobiety są złe i niedobre.
Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu.

Stanisław Lem
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 1
Aha czyli to jest tak jak z tym tatarem sokołowa, mozna pisac i mowic dobrze, ale jesli skrytykujesz Crossa to pojedziemy po tobie i pokazemy tobie gdzie jest twoje miejsce, tak ? Pokazuje ci Cross ze jest takie inne zycie poza czatowe, gdzie to ze ktos da plusa czy minusa nie zalezy d tego czy przezyje czy nie. Ja widze ze zawsze i wszedzie wsadzasz swoje 3 grosze, a jesli ktos sie wypowiada negatywnie o tobie to juz jest bee i prostak, ogarnij sie, jestes jak halewicz czy tego chcesz czy nie.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
Nie byłoby poprawniej, bo to że ja tak uważam, wynika samo z siebie;)

Falo podsumował jaka jest rzeczywistość. Nika pokazała to od drugiej strony. Nie odebrałem tego jako mówienia, że kobiety są złe i niedobre. Może dlatego że o ocenę wartościującą można się pokusić gdy dotyczy to pewnej małej grupy, gdy negatywne zachowanie się rodzi. Gdy jest standardem przestajemy dostrzegać w tym coś złego, po prostu się z tym godzimy. Ale skoro Ty wciąż widzisz że to jako złe, to zapewne coś w tym musi być;) Tylko jak to rozwiązać, jakie musiałyby być kobiety aby być dobrymi?

Falo pokazał tą nowoczesną specyficzną mieszankę, tradycjonalizmu i feminizmu jaka zalała nasze ulice, czy jest jakaś inna opcja którą mogą wybrać kobiety by nie być, jak to mówisz "złe i niedobre"?
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1
"Falo podsumował jaka jest rzeczywistość."
Anty...

Nie wszystkie dziewczynki bawią się lalkami, nie wszystkie kobiety marzą o domku z ogródkiem.
To Ty decydujesz ile siebie "inwestujesz" w związek. Zależy co posiadasz i jakie ilości czego jesteś w stanie poświęcić dla wspólnej harmonii. Czy będzie to Twój czas, zainteresowanie, pieniądze, dom, umiejętności, czułość, praca, hobby. Cokolwiek czym potrafisz się podzielić dla wspólnego dobra. Dobra związku.
Podstawowe obowiązki, które wykonuje się dla higieny czy estetyki własnego życia wcale nie czynią człowieka, tudzież mężczyzny, kimś wyjątkowym. No chyba, że faktycznie jest na tyle nieporadny, że upranie, sprzątanie czy upichcenie czegoś uważa za wyczyn godny wyraźnej pochwały.
Wiele kobiet pracuje teraz równie ciężko jak mężczyźni, niekiedy nawet za mniejsze pieniądze.
A kasa zazwyczaj jest wspólna, więc na co kto wydaje to jego sprawa, a raczej sprawa tych dwojga. Może tłustemu zajechanemu mężczyźnie właśnie przyjemność sprawia pokazanie się w galerii handlowej ze śliczną połówką?
A w związkach ogólnie nie jest łatwo, ponieważ ludzie z natury są egoistami. Nawet jeśli zaspokajają potrzeby innych sprawiają przyjemność głównie sobie.
Z miłością różnie bywa. Niekiedy wcale się nie pojawia. Czasem po prostu przestajemy się słuchać, podobać, zauważać.
Ludziom, którzy się dobrze dobrali z całą pewnością jest łatwiej, przyjemniej. A osoby samotne zawsze będą tęsknić za ciepłem uczucia. Choćby nie wiem jak zaprzeczały.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0
>Nie wszystkie dziewczynki bawią się lalkami,
>nie wszystkie kobiety marzą o domku z ogródkiem.

To chyba oczywiste, że aby cokolwiek wyrazić słowami zawsze uogólniamy. To samo robimy gdy mówimy że niebo jest niebieskie a trawa zielona;)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
"To Ty decydujesz ile siebie "inwestujesz" w związek. Zależy co posiadasz i jakie ilości czego jesteś w stanie poświęcić dla wspólnej harmonii."

I to Ty decydujesz jaki będzie Twój związek j jaką będziesz pełnił w nim rolę. I tak mężczyzna może być głową rodziny szanowaną i kochaną przez swoich bliskich albo zajechanym, otyłym facecikiem z galerii handlowej. Kobieta analogicznie może być ciepłą i kochającą osobą albo wylaszczoną do granic możliwości zołzą.(przykłady są oczywiście nieco przejaskrawione)

A co do krytykowania Crossa to merytorycznie można mnie krytykować do woli ale krytyka ad personam typu "jesteś jak Halewicz itp. powoduje że automatycznie osobę robiącą coś takiego uznaję za trolla.
Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu.

Stanisław Lem
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0
Jakieś uogólnienia- czy jak kobieta zadbana to od razu zołza?
Tylko, dlaczego jak mężczyzna zapracowany to od razu musi być zaniedbany? co? Nie mam nic przeciwko zapracowaniu ale i dbaniu o siebie i kobietę. Mam wrażenie, że mężczyźni wymagają, żeby kobieta była piękna, zadbana ze zgrabną figurą a sami to mogą mieć wielkie opony i zarost tygodniowy- bo on pracuje zawodowo...
Możecie mnie zakrakać Panowie.
Czy to, że Panowie potrafią ugotować coś to jakiś wielki wyczyn? Ile radości sprawia robienie coś razem- nawet wspólne przygotowanie śniadania. I kobieta i mężczyzna ma dwie ręce i może coś zrobić.
Czy prawdziwa kobieta, to taka która zakłada kapcie na nogi męża bo wrócił z pracy i biegnie mu z talerzem, bo zupa ostygnie? Po drodze z pracy zrobi zakupy i odbierze dzieci ze szkoły. To jest lepszy obraz polskiej rodziny? Kobieta od pracy zarobkowej, sprzątania, gotowania, dzieci, zakupów i usługiwania a mężczyzna pan i władca bo On ciężko pracuje?
Tak jak pisze Nika- kobiety pracują i łatwiej jest im odejść jeżeli nie czują zadowolenia ze związku. Dają sobie radę same. Mężczyźni też potrafią się odnaleźć i rosną im ręce potrafiące prać, sprzątać i gotować samemu.
Ale wciąż brakuje, kogoś kto się o nas zatroszczy, pokocha i przytuli jak jest nam źle a tego nikt nie dostanie za pieniądze.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
Cross to za kogo uznajesz siebie, bo to Ty zacząłeś mówiąc "dorośniesz to porozmawiamy". To nie był żaden argument, niczego to nie wnosiło do rozmowy, nie było nawet zabawną ripostą. Zwykła flejmowa prowokacja za którą na wielu forach dostaje się ostrzeżenie - minimum.

Przekaz Twych słów jest taki sam jak stwierdzeń typu "wynoś się" czy "zamknij mordę".

Na merytoryczną krytykę trzeba sobie zasłużyć;)

Ale jak widać po podniesionych kciukach, kółeczko wzajemnej adoracji działa.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1
"to Ty zacząłeś mówiąc "dorośniesz to porozmawiamy""

Troch racji masz ale to stwierdzenie w moim zamyśle nie było przytykiem ad personam. Wpis autora odebrałem jak pisałem powyżej jako szczeniackie biadolenie o tym jakie kobiety są złe jak i jak to zajeżdżają swoich partnerów. Stąd skrót myślowy.
Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu.

Stanisław Lem
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
aż tak cię ciągnie do tej lodówki i barku?
nie połam szczęki na tym swoim "współczuciu" ;)
Widać, że wyżej d...y nie podskoczysz w swoich poetyckich przemyśleniach.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
"Pytanie tylko po co dziś zaradnemu samcowi partnerka skoro mężczyzna potrafi już wszystko zrobić sami."
To akurat działa w obydwie strony,w sumie chyba to jeden z powodów,że jest tak dużo rozwodów.
Skoro jedna osoba zaczyna chcieć zmieniać drugą i coś jej narzucać bo tak jej/mu wydaje się że będzie lepiej,to albo dla świętego spokoju się jedna ze stron poddaje,albo obie strony są na tyle uparte i walczą że w końcu dochodzi do rozpadu związku.
Tylko jeszcze pozostaje pytanie,czy to że żyją sami,to jest złe?Czy każdy musi żyć z drugim człowiekiem?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Mi się nasuwa w sumie tylko jedna myśl. Skoro autor wpisu jest samowystarczalny, taki fajny i oh i ah....to po co w ogóle bierze możliwość życia w związku pod lupę.
Gdyby mnie interesowało życie singla to pewnie nie roztrząsałabym nad tym, że po co mi facet skoro w sex shopie dobrze zaopatrzyć się mogę.

W zasadzie cały ten post przypomina mi gadanie mojego młodszego brata, który liczy tylko złotówki i twierdzi, że kobieta tylko uszczupliłaby mu portfel.;) Więc w związku z tym w najbliższym czasie ma zamiar żyć jako radosny singiel. Braciszku to Ty???;) Już Ci mówiłam, że ciocią chciałabym zostać:P A tata wspomina coś o przedłużeniu nazwiska:P W Tobie nadzieja;)
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
TB, bo niezależnie jak bardzo ktoś jest gotów być sam, jak bardzo mu to odpowiada, w głębi serca i tak wolałby być z kimś. Tak już jesteśmy stworzeni.
Autor nie odrzuca bycia z kimś, tylko wyraża swoją frustrację, że tak ciężko mu znaleźć kobietę która mogłaby poruszyć jego serce:)
Także Twój brat zapewne łatwo poddałby się uczuciu gdyby trafił na taką co myśli podobnie jak on, co potrafi go zaakceptować takim jakim jest, i dać mu to za czym tęskni.

Frustracja jaką widzę po drugiej stronie, czyli tych kobiet którym się jego oczekiwania nie podobają, wynika z tego, że ów kobiety należą do grupy która wybrała bardziej egoistyczne podejście do życia i drażnią je słowa Autora, bo godzą w ich dobre mniemanie o sobie.
Mówiąc w skrócie "prawda w oczy kole":P
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Przecież autor tylko zapakował kobiety do jednego worka, ukazał jakie są łase na kasę i wypindrzone lansują się kosztem swojego zapracowanego męża/ partnera. Mnie to osobiście rozbawiło i po poście Crossa doszłam do wniosku, że napisać mogła to jedynie osoba bez doświadczenia w dłuższym związku.
Ba, ja nawet nie znam w swoim otoczeniu kobiet, które żyją jak te przedstawione przez autora harpie. No, może jedną znam.
Trudno też zaakceptować w partnerze wszystko ot tak od samego początku. Przecież zupełnie nieznajoma osoba nie odkryje się od razu zupełnie. Amor pacnie bez łeb i nie ma bata, aby się zastanawiać nad tym czy oby napewno żona będzie znała teorie Ockhama czy Eckharta. Poza tym autor od dyskusji ma znajomych.
Odniosłam wrażenie, że ma się on za kogoś lepszego, za jednostkę wybitną mającą w pogardzie "debilne" kobiety i "debilnych" mężczyzn. Stwierdzeniem "dziękuję, postoję" odciął się od chęci stworzenia z kimś związku, więc po co ten temat? By obrazić obie płcie?
Rozumiem poniekąd ograniczenia jakimi chce się autor kierować przy ewentualnym wyborze kandydatki na partnerkę. Są przeciętne, ponieważ każdy w swym egoistycznym podejściu do życia nie chce grać drugich skrzypiec w związku. Chce być dla partnera numerem jeden. Ale autor powinien jeszcze zaznaczyć, że partnerka powinna być sierotą, bo zazdrość o mamusię lub tatusia może być o wiele silniejsza od zazdrości o psa czy byłego partnera, ewentualnie dziecko.
Nie szukasz miłości. Szukasz inteligentnej fanki Twojego wybujałego ego.
I ten cytat... "Może ma służyć do nocnej zabawy? Błagam po raz drugi - nie poniżajmy kobiet. " Do zabawy to sobie można kupić rzeczy, o których wspomniała TB. Seks jest naturalnym elementem związku, więc dlaczego kobieta miałaby zostać poniżona?!
I nie zgadzam się się z Tobą A., że aby coś opisać trzeba posłużyć się uogólnieniami. Wręcz przeciwnie, by coś wiarygodnie opisać należałoby poprzeć to konkretami a nie założeniami, że tak może być. Pakowanie wszystkich do jednego wora zawsze wzbudzało wrzawę i bunt, więc nie dziw się normalnym kobietom, że sprzeciwiają się uznaniu je za takie, jakimi widzi je autor wątku. :) I wątpię by znalazła się tu chętna na poznanie takiego samowystarczalnego samczyka:)
popieram tę opinię 6 nie zgadzam się z tą opinią 1
Dobrze wiec, a teraz czas na orginal:
http://foch.pl/foch/1,133963,14725337,Na_odsiecz_chromosomom_Y___wspolczesnym_mezczyznom.html
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
~falo brawa za odważny post .
spodziewałem sie ze będzie większe oburzenie pan poszukiwaczek księciunia którego wezmą na smycz , wyznaczając im co im wolno , a co nie wolno ,stawiające coraz wyższe wymagania .

w odpowiedzi dla jakiejś kobitki : wolałbym kobietę pachnąca zapachami z kuchni bo to zapowiada dobre żarcie :)) - te które pachną markowymi perfumami najczęściej maja dwie lewe ręce lub ........ maja tylko przydane im przy urodzeniu zdolności

w odpowiedzi reszcie :
przestałem liczyć na miłość i związek bo wcześniej lub później wychodzi drugie dno
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Tekst przeczytałem, komentarze to dla mnie za wiele:p

Zgadzam się z tą kwestią wzrostu, chociaż 180 to dla wielu wciąż za mało. Ostatnio się dowiedziałem że właściwy to 185. A być o 2 cm niższym od dziewczyny, wywołuje w niej ciągłą świadomość tego faktu - mimo że obiektywnie nie da się tego zauważyć:D

Golenie różnych miejsc też staje się modne - okropność.

Irytująca jest też próba ubierania swojego faceta - o czym autorka nie wspomniała. Ogólnie poruszyła głównie te wymagania rodzące się z czasem, które każdy rozsądny facet zwyczajnie zlekceważy, uznając że jego kobiecie odbija:P

Niewiele za to wspomina o tych początkowych.

Ale trzeba uczciwie przyznać że kobiety potrafią nas zdołować pokazując nam że jesteśmy do niczego.
Funkcjonując w jednoczesnym przekonaniu, że faceci nie mają uczuć i można ich krytykować do woli.

Nawet Ci ciągle pewni siebie faceci, tak naprawdę, wewnątrz, są przestraszonymi dziećmi i działa na nich wszystko i to często z jeszcze większą siłą niż na kobiety.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Przez chwile przeszło mi przez myśl, ze przecież też wszystko mam, więc facet nie jest mi potrzebny. Ale wtedy o co mi chodzi? Przecież czegoś mi brakuje.
Porównanie do dzieci jest jak najbardziej trafne, bo tak jak wtedy, nadal wydaje nam się, ze chodzi o posiadanie, zabawek takich czy innych, załatwionych tych czy tamtych spraw. Ale przecież nie chodzi o nalewanie benzyny przez pierwszego lepszego faceta ze stacji ani o to, zeby sobie kupic kwiaty - mam potrzebę, zeby mnie ktoś obdarował, zadbał o mnie, zatroszczyl się, kochał mnie.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Inne tematy z forum Towarzyskie

Kobieta która lubi sex. Obopólna współpraca (4 odpowiedzi)

Cześć jestem osobą prywatną żadna agencja!!!! Szukam kobiety która lubi sex i czerpać z tego...

Moja Żona nie chce sie ze mną kochać (293 odpowiedzi)

I nie pomaga już nic ... Rozmowy były , prośby były a błagać nie chcę. Co z kobietą moją jest nie...

Grupa wsparcia dla rozwiedzionych (27 odpowiedzi)

Witam. Czy obecnie w trojmiescie działa jakas grupa wsparcia dla osob borykajacych sie z...

do góry