Widok
Poród Gdańsk Zaspa
Proszę o opinie i informację na temat porodu na Zaspie. Wiem, że takie wątki już były jednak proszę o aktualne informację jak to się ma do Rodzić po Ludzku?
Czy można rodzić w różnych pozycjach czy raczej przykutym do łóżka? Jak jest z nacinaniem i przygotowaniem do porodu typu ( golenie, lewatywa) ?
Czy na sali leży się z dzieckiem i czy po porodzie dziecko zabierają czy kładą na brzuch?
Ilu osobowe są sale poporodowe i ogólnie w jakim stanie jest oddział i np toalety?
Ogólnie jak jest z personelem wredny czy miły?
Czy można rodzić w różnych pozycjach czy raczej przykutym do łóżka? Jak jest z nacinaniem i przygotowaniem do porodu typu ( golenie, lewatywa) ?
Czy na sali leży się z dzieckiem i czy po porodzie dziecko zabierają czy kładą na brzuch?
Ilu osobowe są sale poporodowe i ogólnie w jakim stanie jest oddział i np toalety?
Ogólnie jak jest z personelem wredny czy miły?
Witam,
W lipcu rodzilam na Zaspie. W zwiazku z tym, ze urodzialam wczesniaka to spedzilam prawie trzy tygodnie na oddziale polozniczym wiec sporo widzialam. Atmosfera na oddziale zalezy glownie od tego jaka zmiana poloznych sie trafi. Sa polozne, ktore sa super- pomagaja, odpowiadaja na pytania, udzielaja rad odnosnie laktacji, ale sa tez te "wredne", ktore robia łaske, ze przychodza do pracy i wyzywaja sie na pacjentkach. Sale sa 2-3osobowe, ale z reguly dwie dziewczyny na sali. Toalety i lazienki moze nie rewelacja ale nie jest tez najgorzej. Sporo prysznicow wiec nigdy nie ma kolejek.
Jesli chodzi o sam porod, to krocze nacinaja(wogle tego nie czulam), akurat dzien przed porodem wydepilowalam sie wiec nie wiem jak jest z depilacja krocza, czy robia czy nie, mozna chodzic w trakcie porodu, dziecko klada odrazu na brzuchu. Moje akurat polozyli tylko na kilka sekund bo musial isc do inkubatora. Akurat ja trafilam na cudowna polozna przy porodzie- mam wrazenie, ze urodzila za mnie:) Ogolnie porodowka super, gorzej z oddzialem polozniczym- ale wszystko da sie przezyc, tym bardziej, jak bedziesz lezala trzy-cztery dni. Z wlasnego doswiadczenia- polecam Zaspe. Jak masz pytania to chetnie odpowiem.
W lipcu rodzilam na Zaspie. W zwiazku z tym, ze urodzialam wczesniaka to spedzilam prawie trzy tygodnie na oddziale polozniczym wiec sporo widzialam. Atmosfera na oddziale zalezy glownie od tego jaka zmiana poloznych sie trafi. Sa polozne, ktore sa super- pomagaja, odpowiadaja na pytania, udzielaja rad odnosnie laktacji, ale sa tez te "wredne", ktore robia łaske, ze przychodza do pracy i wyzywaja sie na pacjentkach. Sale sa 2-3osobowe, ale z reguly dwie dziewczyny na sali. Toalety i lazienki moze nie rewelacja ale nie jest tez najgorzej. Sporo prysznicow wiec nigdy nie ma kolejek.
Jesli chodzi o sam porod, to krocze nacinaja(wogle tego nie czulam), akurat dzien przed porodem wydepilowalam sie wiec nie wiem jak jest z depilacja krocza, czy robia czy nie, mozna chodzic w trakcie porodu, dziecko klada odrazu na brzuchu. Moje akurat polozyli tylko na kilka sekund bo musial isc do inkubatora. Akurat ja trafilam na cudowna polozna przy porodzie- mam wrazenie, ze urodzila za mnie:) Ogolnie porodowka super, gorzej z oddzialem polozniczym- ale wszystko da sie przezyc, tym bardziej, jak bedziesz lezala trzy-cztery dni. Z wlasnego doswiadczenia- polecam Zaspe. Jak masz pytania to chetnie odpowiem.
Mam bardzo podobne zdanie co koleżanka wyżej. Ja również rodziłam w lipcu i zgadzam się że porodówka jest super, ja miałam rewelacyjną położną, która wyglądała dość powściągliwie a okazała się kochana i do dzisiaj dziękuję jej że wszystko tak sprawnie się potoczyło bo od momentu wejścia na porodówkę mój synek był na świecie po 3 godzinach :)
Natomiast jeśli chodzi o oddział to jest już gorzej:( Ja odniosłam wrażenie że większość położnych ma gdzieś pacjentki i nic ich nie obchodzi. U mnie synek miał problem w wydaleniem smołki i wydalił z pomocą dopiero po 2 dobach. Stąd tracil na wadze dłużej niż inne dzieci. Jako że nastawiona byłam od początku na karmienie piersią a jest to pierwsze moje dziecko to początki były bardzo trudne. Nim laktacja się rozkręci to trzeba dużo się napracować. Płakałam w szpitalu że mój synek traci na wadze że nie mogę go wykarmić i niestety nikt mi nie pomógł np. podpowiadając że mogę dokarmiać dziecko nim będę miała dużo swojego pokarmu a co ważniejsze nikt mi nie pomógł aby nauczyć się co zrobić by mieć więcej pokarmu. ja chodziłam do szkoły rodzenia ale rzeczywistość zawsze jest inna. Poszłam zatem prosić o pomoc z płaczem bo dziecko mi traci na wadze i nie wiem co robić i przypadkiem trafiłam na oddziałową o czym się później dowiedziałam i ona wskazała położna która miała mi pomóc. Z wielką łaską przyszła i przyniosła mi laktator i kazała ściągać pokarmi. Powiedziała że przyjdzie później bo idzie na śniadanie!!!!! I już nigdy nie przyszła, wkurzyłam się wtedy i poszłam znowu prosić o panią od laktacji i owszem przyszła ale była dosłownie 5 min. Nie zdążyłam jej nawet zadać pytań dotyczących karmienia piersią bo jej już nie było. Również ona już nigdy nie przyszła do mnie zobaczyć czy wszystko ok:( Więc siedziałam w pokoju sama bo koleżanka już wyszła i gdyby nie nowa dziewczyna z innego pokoju to chyba bym w wariatkowie wylądowała bo byłam już tak wykończona psychicznie:( Ona mi poradziła natychmiast dokarmiać dziecko. pokazała mi jak to robić strzykawką aby mały nadal chciał pierś. I dzięki niej i sztucznemu jedzeniu mały następnego dnia miał przyrost wagi i nas wypuścili. Wszystko trwało 5 dni :/ Pobyt na oddziale był gorszy od całego porodu i wszystkich bóli. Zresztą jak rozmawiałam z innymi dziewczynami to też przyznały że czasami płakały przez położne. Przez wszystkie dni tylko 2 położne byly kochane, niestety późno na nie trafiłam:(
Dodam że w domu na spokojnie mi pokazała wszystko siostra i mam dużo pokarmu i cały czas synka karmię tylko moim mleczkiem z piersi i super rośnie :) Czyli wystarczy tylko dobrych chęci..... Mam nadzieję że nie zanudziłam cię moją historią. Powodzenia w podejmowaniu decyzji.
aha zapomniałam dodać ze na zaspie o ile mi wiadomo nie ma porodów w wodzie. Ja rodziłam na łóżku i nikt mi nie proponował innych pozycji ale jakoś mi na tym nie zależało. Było dość wygodnie, brakowało mi jedynie poręczy na ręce by się odpychać w czasie parcia. Ale i tak porodówka rewelacyjna. Mi dziecko położyli od razu na piersiach i małego miałam 40 min przez cały czas jak mnie zszywali bo byłam rozcinana i nikt nie pyta o zdanie w tym temacie ale to również było mi obojętne:)
Ponieważ już doszłam do siebie po porodzie i tych przeżyciach bardzo się zastanawiam nad złożeniem zażalenia na tą położną i panią od laktacji.
Natomiast jeśli chodzi o oddział to jest już gorzej:( Ja odniosłam wrażenie że większość położnych ma gdzieś pacjentki i nic ich nie obchodzi. U mnie synek miał problem w wydaleniem smołki i wydalił z pomocą dopiero po 2 dobach. Stąd tracil na wadze dłużej niż inne dzieci. Jako że nastawiona byłam od początku na karmienie piersią a jest to pierwsze moje dziecko to początki były bardzo trudne. Nim laktacja się rozkręci to trzeba dużo się napracować. Płakałam w szpitalu że mój synek traci na wadze że nie mogę go wykarmić i niestety nikt mi nie pomógł np. podpowiadając że mogę dokarmiać dziecko nim będę miała dużo swojego pokarmu a co ważniejsze nikt mi nie pomógł aby nauczyć się co zrobić by mieć więcej pokarmu. ja chodziłam do szkoły rodzenia ale rzeczywistość zawsze jest inna. Poszłam zatem prosić o pomoc z płaczem bo dziecko mi traci na wadze i nie wiem co robić i przypadkiem trafiłam na oddziałową o czym się później dowiedziałam i ona wskazała położna która miała mi pomóc. Z wielką łaską przyszła i przyniosła mi laktator i kazała ściągać pokarmi. Powiedziała że przyjdzie później bo idzie na śniadanie!!!!! I już nigdy nie przyszła, wkurzyłam się wtedy i poszłam znowu prosić o panią od laktacji i owszem przyszła ale była dosłownie 5 min. Nie zdążyłam jej nawet zadać pytań dotyczących karmienia piersią bo jej już nie było. Również ona już nigdy nie przyszła do mnie zobaczyć czy wszystko ok:( Więc siedziałam w pokoju sama bo koleżanka już wyszła i gdyby nie nowa dziewczyna z innego pokoju to chyba bym w wariatkowie wylądowała bo byłam już tak wykończona psychicznie:( Ona mi poradziła natychmiast dokarmiać dziecko. pokazała mi jak to robić strzykawką aby mały nadal chciał pierś. I dzięki niej i sztucznemu jedzeniu mały następnego dnia miał przyrost wagi i nas wypuścili. Wszystko trwało 5 dni :/ Pobyt na oddziale był gorszy od całego porodu i wszystkich bóli. Zresztą jak rozmawiałam z innymi dziewczynami to też przyznały że czasami płakały przez położne. Przez wszystkie dni tylko 2 położne byly kochane, niestety późno na nie trafiłam:(
Dodam że w domu na spokojnie mi pokazała wszystko siostra i mam dużo pokarmu i cały czas synka karmię tylko moim mleczkiem z piersi i super rośnie :) Czyli wystarczy tylko dobrych chęci..... Mam nadzieję że nie zanudziłam cię moją historią. Powodzenia w podejmowaniu decyzji.
aha zapomniałam dodać ze na zaspie o ile mi wiadomo nie ma porodów w wodzie. Ja rodziłam na łóżku i nikt mi nie proponował innych pozycji ale jakoś mi na tym nie zależało. Było dość wygodnie, brakowało mi jedynie poręczy na ręce by się odpychać w czasie parcia. Ale i tak porodówka rewelacyjna. Mi dziecko położyli od razu na piersiach i małego miałam 40 min przez cały czas jak mnie zszywali bo byłam rozcinana i nikt nie pyta o zdanie w tym temacie ale to również było mi obojętne:)
Ponieważ już doszłam do siebie po porodzie i tych przeżyciach bardzo się zastanawiam nad złożeniem zażalenia na tą położną i panią od laktacji.