Widok
Praca trójmiasto cukiernie , sklepy
Witam szukam pracy. Nie ukrywam że chciałabym zarabiać ok 1800 zł.. Oczywiste jest również to że zapewne nie dostanę pracy od poniedziałku do piątku. Ale nie chciałabym pracy w godzinach nocnych. Przeglądam oferty na różnych stronach wszystko to prawie sklepy itp. Pomyślałam może o jakiejś cukierni może kojarzycie czy gdzieś potrzebują. Widziałam też ogłoszenia w sklepie max&xawier czy możecie powiedzieć coś o tej pracy? będę wdzięczna :)
Opowiem Ci fajną lecz krótką historyjkę.
Pracowałem za granicą przez 12 lat, swoje zarobiłem ale tęskno mi było do kraju i rodziny wiec pewnego dnia postanowiłem wrócić. Wszyscy mi mówili po coś wrócił? Tu jest bieda, Tu nie zarobisz. Ale ja postanowiłem się tak łatwo nie poddawać i poszukać. Za cel ustaliłem sobie kwotę 3000zł/m-c. Oczywiście byłem na kilku rozmowach gdzie oferowano mi 1700zł, ja śmiałem się z tego i szukałem dalej. Przypomnę tylko że nie jestem wykwalifikowanym pracownikiem w jakimś konkretnym kierunku, nie mam też wyższego wykształcenia. To co mam to biegłą znajomość j. angielskiego. Nawet nie próbowałem szukać pracy w korporacjach bo tam tylko wyższe studia, lata doświadczeń, trzeba mieć te wszystkie komputery w jednym palcu i multum innych umiejętności. Zatrudniłem się jako kierowca auta dostawczego, wynegocjowałem... pensje w wysokości od 2800 - 3800 w zależności co robiłem i gdzie jechałem, ale niestety nie ma nic za darmo, trzeba było się napracować (najeździć), większość weekendów w trasie itp., więc zacząłem szukać dalej. Znalazłem ogłoszenie, handlowiec z j. angielskim, se myślę wysłać CV nie zaszkodzi, tak też zrobiłem. Po 4 dniach się odezwali i zaprosili na rozmowę, pomyślałem pewnie jacyś poławiacze CV i chcą tylko się dowiedzieć co taki prostak bez szkoły może im zaoferować. Po tygodniu zadzwonili ponownie i zaproponowali mi zatrudnienie i pieniążki podobne jak w poprzedniej firmie. W tej chwili jestem w trakcie załatwiania wszystkich niezbędnych dokumentów do podjęcia zatrudnienia.
Po raz pierwszy spotkałem się z tym że pracodawca zaczął zwracać uwagę na człowieka i to co on może wnieść do jego firmy, co ma do zaoferowania a nie ile ma fakultetów i fikcyjnego doświadczenia z klientami z baru na plaży w którym pracował latem. Czasy się zmieniły nie papier się liczy tylko to co sobą reprezentujesz i co swoją osobą możesz zaproponować pracodawcy a nie Twój dyplom ze studiów który także posiada milion innych osób Tobie podobnych i tak na prawdę w praktyce można podetrzeć sobie nim d***. Musisz być ambitna, wiedzieć czego chcesz a nie rzucać się na ochłapy które rozdają tak zwani pracodawcy dorobkiewicze. Jeśli uwarzeasz że cukiernie, piekarnie, Biedronki itp to szczyt Twoich możliwości to nikt nie będzie Ci mógł pomóc. Sama sobie wyznaczasz cele i limity, nikt inny.
Pozdrawiam
Pracowałem za granicą przez 12 lat, swoje zarobiłem ale tęskno mi było do kraju i rodziny wiec pewnego dnia postanowiłem wrócić. Wszyscy mi mówili po coś wrócił? Tu jest bieda, Tu nie zarobisz. Ale ja postanowiłem się tak łatwo nie poddawać i poszukać. Za cel ustaliłem sobie kwotę 3000zł/m-c. Oczywiście byłem na kilku rozmowach gdzie oferowano mi 1700zł, ja śmiałem się z tego i szukałem dalej. Przypomnę tylko że nie jestem wykwalifikowanym pracownikiem w jakimś konkretnym kierunku, nie mam też wyższego wykształcenia. To co mam to biegłą znajomość j. angielskiego. Nawet nie próbowałem szukać pracy w korporacjach bo tam tylko wyższe studia, lata doświadczeń, trzeba mieć te wszystkie komputery w jednym palcu i multum innych umiejętności. Zatrudniłem się jako kierowca auta dostawczego, wynegocjowałem... pensje w wysokości od 2800 - 3800 w zależności co robiłem i gdzie jechałem, ale niestety nie ma nic za darmo, trzeba było się napracować (najeździć), większość weekendów w trasie itp., więc zacząłem szukać dalej. Znalazłem ogłoszenie, handlowiec z j. angielskim, se myślę wysłać CV nie zaszkodzi, tak też zrobiłem. Po 4 dniach się odezwali i zaprosili na rozmowę, pomyślałem pewnie jacyś poławiacze CV i chcą tylko się dowiedzieć co taki prostak bez szkoły może im zaoferować. Po tygodniu zadzwonili ponownie i zaproponowali mi zatrudnienie i pieniążki podobne jak w poprzedniej firmie. W tej chwili jestem w trakcie załatwiania wszystkich niezbędnych dokumentów do podjęcia zatrudnienia.
Po raz pierwszy spotkałem się z tym że pracodawca zaczął zwracać uwagę na człowieka i to co on może wnieść do jego firmy, co ma do zaoferowania a nie ile ma fakultetów i fikcyjnego doświadczenia z klientami z baru na plaży w którym pracował latem. Czasy się zmieniły nie papier się liczy tylko to co sobą reprezentujesz i co swoją osobą możesz zaproponować pracodawcy a nie Twój dyplom ze studiów który także posiada milion innych osób Tobie podobnych i tak na prawdę w praktyce można podetrzeć sobie nim d***. Musisz być ambitna, wiedzieć czego chcesz a nie rzucać się na ochłapy które rozdają tak zwani pracodawcy dorobkiewicze. Jeśli uwarzeasz że cukiernie, piekarnie, Biedronki itp to szczyt Twoich możliwości to nikt nie będzie Ci mógł pomóc. Sama sobie wyznaczasz cele i limity, nikt inny.
Pozdrawiam