Widok

Wątek muzyczno - konwersacyjny.

Bardzo proszę, dyskutujcie i grajcie :)
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 8
Lata praktyki ;)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Vi...Ty to masz talent do puentowania;):D
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Na to nawet nie liczyłam ;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
albo na Mount Everest:))))
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Kurka, myślałam, że dojdziecie do Grunwaldu ;)
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nie, nie upieram, wiem, że dyskusja nie jest po to aby kogoś przekonywać.
Dyskusja jest po to, aby wymieniać się poglądami i oczywiście fajnie jak dochodzi do jakiegoś komprpomisu, czego często brakuje.
Ta i tak wyjątkowo długo trwała ;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
>Czyli cała dyskusja jest bez sensu,

Skoro się przy tym upierasz.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
>Nie, jest po to, byś nie zdołała przekonać mnie:p

No sam napisałeś, że nie można zmusić wierzącego do porzucenia wiary, z czym się zgadzam. Czyli cała dyskusja jest bez sensu, bo ani Ty ani ja nie zmienimy swojego zdania.

>To jest kluczowe, bo od tego zależy interpretacja wcześniejszej wypowiedzi.

No dobrze, żeby nie było, że podaje Ci takie informacje na tacy, trochę to skomplikuje. W roku, w którym się urodziłam, mój ulubiony zespół nagrał pierwszą płytę :)

>To musi być akt jego wolnej woli... i dobrej woli.
Jak to dobrze, że ktoś nam ją dał ;)

>Jesteś pierwszą, która mnie o to błaga:D
Heh, no widzisz, kto by pomyślał, prawda? ;)

>Ciężko powiedzieć, czy się nie da.
Nie da, to właśnie wynika z historii. Gdyby tak było, następne pokolenia mogły by żyć w idealnym świecie, a nic na to nie wskazuje.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
>Myślałam, że ta cała dyskusja jest po to abyś mnie przekonał ;)

Nie, jest po to, byś nie zdołała przekonać mnie:p

>Czy to w sumie jest tak ważne?

To jest kluczowe, bo od tego zależy interpretacja wcześniejszej wypowiedzi.

>ale Ty umrzesz ze świadomością, że przynajmniej próbowałeś.

W obu, że zmarnowałem życie, zamiast je wykorzystać.

>zawsze można, tylko trzeba mieć odwagę.

Można próbować, ale są miejsca, że zwykle kończy się to śmiercią.

>No no, będziesz mi to teraz wypominał? Przekonaj mnie, że jest inaczej ;p

Nie można przekonać wierzącego do porzucenia wiary.
To musi być akt jego wolnej woli... i dobrej woli.
Pewnie sama się o tym przekonasz, jeśli kiedyś tego doświadczysz.

>No błagam Cie ;pp

Jesteś pierwszą, która mnie o to błaga:D

>To tak nie działa, nie da się uczyć na cudzych błędach.

Ciężko powiedzieć, czy się nie da.
Na pewno warto próbować.
Po to przecież uczymy się historii.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Tak, nie wierze. Myślałam, że ta cała dyskusja jest po to abyś mnie przekonał ;)

>Dlatego zwykle te aranżowane związki są aranżowane w młodym wieku - by się nie sprzeciwiali.

Okrucieństwo i perfidia. Sama myśl, że takie rzeczy mogą się dzisiaj dziać, pozbawia mnie złudzeń co do prawdziwej miłości.

>I zapytam kolejny raz, ile masz lat?

Kolejny? Nie przypominam sobie. Kobiet właściwie nie pyta się o wiek. Nie wiem co mam napisać.... Czy to w sumie jest tak ważne?

>To może to uczucie (poczucie krzywdy) trzeba zmienić w swojej głowie?
Absolutnie, gdyby tak było nie mielibyśmy dzisiaj wolnej Polski.

>tak czy inaczej, życie będzie stracone.

ale Ty umrzesz ze świadomością, że przynajmniej próbowałeś.

>Skoro ktoś został poślubiony i nie może od tego uciec (a zwykle nie może)

zawsze można, tylko trzeba mieć odwagę.

>W którą nie wierzysz:p

No no, będziesz mi to teraz wypominał? Przekonaj mnie, że jest inaczej ;p

>To wtedy może i jesteś pokornym cielęciem, ale zapominasz ssać:d

No błagam Cie ;pp

>Ja pozwalam sobie opierać się na doświadczeniach innych - dzięki temu unikam ich błędów:)

To tak nie działa, nie da się uczyć na cudzych błędach.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
>Jest to możliwe, ale nie jest to prawdziwa miłość.

Ale Ty nie wierzysz w istnienie prawdziwej miłości.

>Gdyby to było teraz, to bym się sprzeciwiła, gdyby to było 10 lat temu...

Dlatego zwykle te aranżowane związki są aranżowane w młodym wieku - by się nie sprzeciwiali.
Lub aranżowane są wewnątrz korporacji, gdzie sprzeciw oznacza rezygnację z kariery zawodowej w tej firmie lub branży!
I zapytam kolejny raz, ile masz lat?

>Jak czujesz w sobie poczucie krzywdy to walcz do końca, inaczej przeżyjesz życie, a na końcu stwierdzisz, że byłeś nieszczęśliwy.

To może to uczucie (poczucie krzywdy) trzeba zmienić w swojej głowie?
Nie widzę większej różnicy pomiędzy uznaniem na finał, że było się nieszczęśliwym i "walce do końca" - tak czy inaczej, życie będzie stracone.

>W dzisiejszych czasach związek na zawsze?

Pisałem o związku aranżowanym, który zwykle nie można skończyć ot tak.

>Kosztem siebie? Nie wierzę, że to czytam :)

I słusznie, że nie wierzysz.
Nigdy nie mówiłem nic w stylu "kosztem siebie" - to byłoby poświęcenie.
Mi chodziło o robienie czegoś dla siebie.
Skoro ktoś został poślubiony i nie może od tego uciec (a zwykle nie może), to może jęczeć przez cały życie lub odnaleźć w tym szczęście.
Możesz to uznać, za takie same podejście jak w przypadku osób niepełnosprawnych.
Jeden gdy trafia na wózek uznaje, że to koniec świata.
A inny tak kieruje swoim życiem, że świata się dla niego otwiera.

>Owszem, ale to tak rzadko sie zdarza, jak prawdziwa miłość ;)

W którą nie wierzysz:p

>ale gdy za bardzo weźmiesz je sobie do serca może przynieść Ci krzywdę.

To wtedy może i jesteś pokornym cielęciem, ale zapominasz ssać:d

Tak jak pisałem, potrzeba równowagi - walki i pokory.

>Ja, jak bronię zaciekle swojej teorii, to dlatego, że z reguły opieram ją na własnych przeżyciach i doświadczeniach.

Ja pozwalam sobie opierać się na doświadczeniach innych - dzięki temu unikam ich błędów:)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
>I czy w takim związku można się zrodzić miłość, czy jest to niemożliwe?

Jest to możliwe, ale nie jest to prawdziwa miłość. Nigdy nie nazwę tego prawdziwą miłością, jest to szacunek, przyjaźń, wspólne dobro, zresztą już to pisałam. Takie związki bywają nawet szczęśliwe, jeżeli obu partnerów ma w sobie dużo pokory, a to rzadkość.

Co ja bym zrobiła? Nie wiem Kłapouchy...to zależy od wielu czynników. Gdyby to było teraz, to bym się sprzeciwiła, gdyby to było 10 lat temu, siedziałabym cicho. Ja całe życie rezygnowałam z siebie na rzecz kogoś, dopiero teraz uczę się asertywności, teraz stawiam siebie na równi z kimś.

>Tak jak cały czas piszę - odpuścić walkę z tym, co już się stało.

Dlaczego? Jak czujesz w sobie poczucie krzywdy to walcz do końca, inaczej przeżyjesz życie, a na końcu stwierdzisz, że byłeś nieszczęśliwy. Nie po to się żyje :)

>...jeśli nie możesz zmienić (związku, bo jest na zawsze)

Gdzie tacy ludzie jak Ty sie uchowali? W dzisiejszych czasach związek na zawsze? Kosztem siebie? Nie wierzę, że to czytam :)

>A jeśli obie strony to wiedzą, to da się całkiem sporo:)

Owszem, ale to tak rzadko sie zdarza, jak prawdziwa miłość ;)

>"Pokorne ciele dwie matki ssie":)

To bardzo mądre powiedzenie, moja mama powtarza mi to całe życie, ale gdy za bardzo weźmiesz je sobie do serca może przynieść Ci krzywdę. Nie zawsze trzeba się zgadzać z tym co los nam da, trzeba walczyć, bo ta walka powoduje, że sie rozwijamy, dążymy do rzeczy, które pozornie wydają się być niemożliwe, ale jak masz wiarę i odwagę, jesteś w stanie to osiągnąć.

>To tylko moje wrażenie, czy od jakiegoś czasu próbujesz mnie zapytać, czy kogoś mam?;)

To tylko Twoje wrażenie Kałpouchy :)
Jakbym chciała to wiedzieć, zapytałabym wprost. Nie lubię czytać miedzy wierszami, i sama tego nie stosuję wobec innych. Staram sie zadawać proste pytania i oczekuję wtedy prostej odpowiedzi :)

Ja, jak bronię zaciekle swojej teorii, to dlatego, że z reguły opieram ją na własnych przeżyciach i doświadczeniach. Dlatego zapytałam. :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
>No jasne, pięknie ubrałeś to w słowa. W życiu się z tym nie zgodzę.

Co byś zrobiła, gdybyś była uzależniona od rodziny/firmy - bo w takiej kulturze byś żyła - i miałabyś wejść za mąż?
A gdybyś wyszła, to wolałabyś traktować swojego męża jak wroga/obcego, czy umiałabyś odpuścić i spróbować zbudować z tego szczęśliwy związek?
I czy w takim związku można się zrodzić miłość, czy jest to niemożliwe?

>Natomiast jak to ma się do związków aranżowanych? Jak to osiągnąć, jak obie osoby były zmuszone?

Tak jak cały czas piszę - odpuścić walkę z tym, co już się stało.
Zaakceptować, że to już do końca życia i ta osoba jest teraz częścią nas (jest z nami związana/złączona).
I odnaleźć pozytywy aspekt tego stanu - iść w tym kierunku i osiągnąć szczęście.

>Wiele rzeczy można zmienić, to zależy od tego co czujesz.
Albo akceptujesz albo zmieniasz.

O tym cały czas mówię, a jeśli nie możesz zmienić (związku, bo jest na zawsze) to pozostaje akceptacja i dobra wola.
Trzeba grać kartami jakie się trafiły i ugrać ile się da.
A jeśli obie strony to wiedzą, to da się całkiem sporo:)

>W związku partnera ciężko zmienić...

W naszych czasach i naszej kulturze - bo bezrefleksyjnie podchodzimy do wszelkich prób ograniczania naszej wolności.
Oczywiście nie wszyscy - są tacy co wpierw myślą, później decydują.
U nas, chęć zmieniania partnera zwykle pochodzi z egoizmu.
Jest to często bezzasadne oczekiwanie, które działa tylko w jedną stronę i nie niesie korzyści dla związku (obu stron, uczucia).

>Jak można być tak "uległym" wobec życia?

"Pokorne ciele dwie matki ssie":)
W życiu nie można ciągle walczyć.
Trzeba mieć twardy kręgosłup i miękkie dłonie.
Ze światem nie wygrasz, musisz być elastyczna i wiedzieć kiedy walczyć, a kiedy nieść pokój.

>Czyżbyś był w związku aranżowanym? ;)

Nie.
To tylko moje wrażenie, czy od jakiegoś czasu próbujesz mnie zapytać, czy kogoś mam?;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Oj Kłapouchy te nasze odpowiedzi są jak rozprawki i zajmują już więcej niż ekran da rade pomieścić... ;) a ja zamiast pracować, główkuję a bywa że nawet gubię wątek ;)

>Nie oceniam jak kto wierzy - choć czasem przytaczam, jak wierzy.
Doskonale wiesz. że nie da się tego oddzielić prostą linią. Nawet Tobie.

>Przecież jakoś związków wszelakich nie jest stała.

Jakość nie, ale uczucie w teorii, jak jest prawdziwe, powinno być takie samo.

>Chodziło o pokochanie kogoś. Etap od poznania do miłości.
Przecież mówiliśmy o związku trwającym długo...

>Można kogoś kochać, nie mówiąc mu tego co 5 sekund i nie nadskakując wokół niego jak ten szczeniak za patykiem:)

Oczywiście, takie zachowanie nawet jest niewskazane i może narobić więcej krzywdy niż pożytku.

>To nie poświęcenie, to po prostu słuszny wybór zamiast obrażania się na życie;)
No jasne, pięknie ubrałeś to w słowa. W życiu się z tym nie zgodzę.

>Związek, czy lepiej "związanie się" z kimś, to stanie się z kimś jednością.

To co piszesz o związku to prawda, trudno to osiągnąć, ale tak być powinno. Natomiast jak to ma się do związków aranżowanych? Jak to osiągnąć, jak obie osoby były zmuszone?

>Tylko w pewnych kwestiach. Z Liszowskiej Brodki nie zrobisz - takie życie:)
Oczywiście że nie, bo jak stać się kimś innym?
Wiele rzeczy można zmienić, to zależy od tego co czujesz.
Albo akceptujesz albo zmieniasz. Jak jesteś za gruby, to zawsze możesz schudnąć, jak masz za mały biust to możesz go powiększyć. itd.
W związku partnera ciężko zmienić...

>I czy to związek powstały na bazie zakochania, rozsądku czy aranżacji przez rodzinę lub firmę - to bez znaczenia

Jak można być tak "uległym" wobec życia? Czyżbyś był w związku aranżowanym? ;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
>Ośmielasz się ocenić wiarę innych ludzi, oceń i uczucia.

Nie oceniam wiary innych, ale wierzenie samo w sobie.
Nie oceniam jak kto wierzy - choć czasem przytaczam, jak wierzy.
Mówię o religii, o Biblii i Bogu - odnosząc się do tego, co zostało zapisane.

>ale w odniesieniu do jakości uczuć w związku oznacza to samo.

Dlaczego?
Przecież jakoś związków wszelakich nie jest stała.
Więc właśnie ta jakość wpływa na względność czasu.

>Wiesz co, a to nie jest oszustwo? Nie raz jest tak, że ktoś cyklicznie zawodzi Cie przez całe życie, a w takich krótkich chwilach pokazuje Ci jak Cie kocha?

Chodziło o pokochanie kogoś.
Etap od poznania do miłości.
Nie to jak to wygląda na co dzień.
I nie chodzi o to jak ktoś okazuje miłość, ale jak my czujemy miłość do tej osoby.

>Uczucie to nie powinno być ciągłe?

Ciągłe uczucie odczuwane nie musi być ciągłym uczuciem okazywanym.
Można kogoś kochać, nie mówiąc mu tego co 5 sekund i nie nadskakując wokół niego jak ten szczeniak za patykiem:)

>Gdzie mi tu mieszasz prawa fizyki do uczuć? ;)

A czym są uczucia jak nie fizyką (chemią, matematyką etc).

>Odpuszczenie to poświęcenie swojego dobra w imię dobra ogółu.

Nie, gdy ogól to w 50% Ty i to "poświęcenie" da Ci radość, szczęście i życiową satysfakcję.
To nie poświęcenie, to po prostu słuszny wybór zamiast obrażania się na życie;)

>Siebie zawsze możesz zmienić, a związku narzuconego nie.

Związek, czy lepiej "związanie się" z kimś, to stanie się z kimś jednością.
Wielu ludzi o tym zapomniało w tych czasach.
Brak im przez to woli do współtworzenia dobra w związku.
Chcą układu o wzajemnej wymienia usług - zwykle z bilansem + dla siebie.
Są niczym nogi jednego człowieka, które cały czas chcą iść w przeciwnych kierunkach.

Siebie możesz zmienić?
Tylko w pewnych kwestiach. Z Liszowskiej Brodki nie zrobisz - takie życie:)
W związku podobnie.
Są rzeczy które możesz zmienić i takie których nie.
Związek tworzy jednak dwoje ludzi i od ich dobrej woli zależy, czym uczynią swoją sytuację.
Mogą to zaakceptować, tak jak akceptują siebie samych i swoje niedoskonałości.
Stworzyć coś wspaniałego - i to bez wysiłku.
Mogą też robić to co zwykle robią ludzie w naszych czasach - walczyć o korzyści dla siebie...
...i spaprać życie sobie i drugiej osobie.

I czy to związek powstały na bazie zakochania, rozsądku czy aranżacji przez rodzinę lub firmę - to bez znaczenia, bo ostatecznie wszystko sprowadza się do tej dwójki, która do tworzy.
Do charakteru tych ludzi, ich myślenia i dobrej woli.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
>Nie wiem, jak w tym wszystkim funkcjonuje Twój optymizm.

Nie wszystko musi dać się logicznie wytłumaczyć. W Ciebie nie wierzę bo czemu miałabym, skoro Ci nie znam. W ludzi jako ogół, tak, w jednostki też, ale nie w kwestiach, które bezpośrednio mnie dotyczą.

>Teraz wprowadziłaś nowy termin, na koniec też piszesz:
>Kłapouchy, czy Ty wiesz co to jest prawdziwa miłość? :)

Nie, ja posłużyłam się Twoim terminem. Pytanie na końcu było pytaniem retorycznym. Wydaje mi się, że na początku tej rozmowy powiedziałam, że prawdziwej miłości między mężczyzną a kobietą nie ma. Jest coś co nazywamy potocznie "miłością damsko-męską", ale nie ma ona wiele wspólnego z prawdziwą miłością, tą bezwarunkową i do końca życia.

>Nie wiem, oświeć mnie:)

Czym?? Latarką? ;))

>Nie ośmielę się jednak negować ich uczucia czy podstaw związku.

Tu nie chodzi o negowanie, chodzi o ocenę. Ośmielasz się ocenić wiarę innych ludzi, oceń i uczucia.

>Poczucie czasu jest względne.
Oj Kłapouchy, oczywiście, ale w odniesieniu do jakości uczuć w związku oznacza to samo.

>Co tam w dzień, w czasie jednej rozmowy:)

Wiesz co, a to nie jest oszustwo? Nie raz jest tak, że ktoś cyklicznie zawodzi Cie przez całe życie, a w takich krótkich chwilach pokazuje Ci jak Cie kocha? I dzięki temu Ty przy nim trwasz? Uczucie to nie powinno być ciągłe?

>Nic się nie rodzi samoistnie - to sprzeczne z prawami fizyki:)
Gdzie mi tu mieszasz prawa fizyki do uczuć? ;)

>Nie, odpuszczenie walki i akceptacja nie mają nic wspólnego ani z poświęceniem ani z kombinowaniem.

Odpuszczenie to poświęcenie swojego dobra w imię dobra ogółu.
Kombinowanie owszem, brak akceptacji swojej sytuacji, ale ludzie są tchórzliwi, można to zrozumieć.

W ogóle nie rozumiem Twojego porównania własnego ciała ze związkiem aranżowanym. Nic a nic. Siebie zawsze możesz zmienić, a związku narzuconego nie.

> ....to oba rodzaje związków mają taką samą szansę na pozytywną przyszłość.

Jaki z Ciebie optymista ;))
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
>W Boga, w ludzi czy w siebie? ;))

We mnie:d
W siebie również, jak i w ludzi - co wnioskuje po całokształcie.
Nie wiem, jak w tym wszystkim funkcjonuje Twój optymizm.

>Czy prawdziwa miłość może trwać 3 miesiące? Czy to na pewno jest miłość?

Teraz wprowadziłaś nowy termin, na koniec też piszesz:
>Kłapouchy, czy Ty wiesz co to jest prawdziwa miłość? :)

Nie wiem, oświeć mnie:)
Dla mnie jest miłość, albo jej nie ma.
Prawdziwa miłość zakładałaby jakąś nieprawdziwą, ale przecież nieprawdziwa to nie miłość, zatem z dodatkiem prawdziwa, to takie masło maślane:)
Chyba, że masz na myśli jakieś teorie o przeznaczeniu, drugiej połówce (i to nie wódki) czy innych kosmicznych kochankach;)
Dla mnie to okrucieństwo nie do przyjęcia:d

>Łączy ich miłość czy kochanie? Czy to jest jednoznaczne? Czy może łączy ich tęsknota, która wydaje się być miłością?

Nie wiem, co ich łączy.
Nie jestem w stanie wniknąć w innych i poznać ich po całości.
Nie ośmielę się jednak negować ich uczucia czy podstaw związku.

>10 lat to 10 lat :)

Poczucie czasu jest względne.
30 minut w ramionach ukochanej osoby mija w mgnieniu oka.
30 minut po złej stronie toalety to wieczność:)
Więc 10 lat to wcale nie 10 lat - to znaczenie jakie ten czas niesie.
Doświadczenia, przeżycia, myśli i uczucia.
Możesz w jeden dzień doświadczyć więcej (także miłości) niż przez całe życie.
Co tam w dzień, w czasie jednej rozmowy:)
Dla związku to też ma znaczenie.

>Każdy istnieje, dlaczego np. ona zasługuje na Twoją miłość a inna nie?

Kiedy mówię "istnieje" mam też na myśli jak to robi.
Drzewo również istnieje, ale mówiąc "istnieje" względem niebo i człowieka, masz pewne jasne wyobrażenie tego istnienia.
Na istnienia składają się myśli, uczucia, czyny, przeszłość i przewidywalna przyszłość - wszystko!

>Ja myślałam, że to rodzi się samoistnie, nie panujemy na tym, nie oceniamy i nie decydujemy.

Nic się nie rodzi samoistnie - to sprzeczne z prawami fizyki:)
Oceniamy i decydujemy - tylko większa część tej góry lodowej znajduje się w podświadomości.

>>Inny odpuszcza, akceptuje sytuację
>Czyli poświęca się, albo kombinuje na boku. Owszem to zależy od osobowości. Ja ciesze się, że możemy sami decydować o swoich uczuciach. To musiało być okropne.

Nie, odpuszczenie walki i akceptacja nie mają nic wspólnego ani z poświęceniem ani z kombinowaniem.
Kombinowanie to właśnie skrajny brak akceptacji swojej sytuacji.
To jakbyś miała budowę ciała niczym Liszowska.
Możesz marzyć by mieć ciało niczym Brodka, przerabiać swoje zdjęcia photoshopem lub coś podobnego.
Co tam, pewnie mając odpowiednią ilość pieniędzy możesz walczyć z tym ciałem dzięki medycynie.
Niczym pewien czarny piosenkarz, który chciał być biały;)
Możesz też zaakceptować to ciało, pokochać je, być z nim szczęśliwa i cieszyć się jego walorami.
A czasem nawet nie musisz akceptować, bo jesteś z niego zadowolona od początku:)
Tak postrzegam związki aranżowane.

A że ludzie się zmieniają i rożnie wyglądają związki zainicjowane z zakochania - to oba rodzaje związków mają taką samą szansę na pozytywną przyszłość.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
>Możesz, ale i tak będę Cię lubił;)
Dogłębnie się da... o ile ktoś chce się uzewnętrzniać:p

O dziękuję za pozwolenie ;) to miłe :)
Jak się domyślasz, mnie się nie da, bo nie lubię tego robić. A i tak sporo odkryłam rozmawiając z Tobą tak otwarcie.....

Ech, kobieto, małej wiary:)

W Boga, w ludzi czy w siebie? ;))

>Chcesz bym się aż tak uzewnętrzniał na forum?
Odpowiesz mi tym samym?

Jak uważasz, ja oczywiście tego nie zrobię ;) A już na pewno nie na forum publicznym.

>I czy czas związku ma kluczowe znaczenie?

Myślę, że na pewno ma. Czy kluczowe, możliwe, że w mniejszym stopniu. Ale skoro powinnam się trzymać własnej teorii o uczuciach między kobieta a mężczyzną, to ma znaczenie dosyć duże. Czy prawdziwa miłość może trwać 3 miesiące? Czy to na pewno jest miłość?
Nie bez kozery mówi się miłość aż po grób.

>Bywa, że spotykają się raz na kilka tygodni.

Łączy ich miłość czy kochanie? Czy to jest jednoznaczne? Czy może łączy ich tęsknota, która wydaje się być miłością?

>A są i takie, że zamieszkują ze sobą po tygodniu, razem pracują i spędzają ze sobą każdą wolną chwilę.

Tacy mają trudniej, muszą walczyć z prozą życia.

10 lat to 10 lat :)

>Jeśli ktoś zasługuje, tym że istnieje:)

Każdy istnieje, dlaczego np. ona zasługuje na Twoją miłość a inna nie? Ja myślałam, że to rodzi się samoistnie, nie panujemy na tym, nie oceniamy i nie decydujemy. Prawdziwa miłość zdarza się tylko raz, spotykasz ją i wiesz, że to to.

>Inny odpuszcza, akceptuje sytuację
Czyli poświęca się, albo kombinuje na boku. Owszem to zależy od osobowości. Ja ciesze się, że możemy sami decydować o swoich uczuciach. To musiało być okropne.

>I z pewnością wielu udaje się przeskoczyć ten etap zakochani i od razu przejść do miłości.

Owszem można być z kimś bez etapu zakochania. Nawet teraz ludzie wiążą się z rozsądku, aby nie być samotnym. Ale czy to jest prawdziwa miłość? Nie, to przyjaźń, szacunek, wspólne dobro, nawet kochanie się, ale to nie jest miłość.

Kłapouchy, czy Ty wiesz co to jest prawdziwa miłość? :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
>Nie mogę? ;) Dogłębnie przez internet się nie da ;p

Możesz, ale i tak będę Cię lubił;)
Dogłębnie się da... o ile ktoś chce się uzewnętrzniać:p

>Poglądy nie mogą decydować o tym, czy kogoś lubisz czy nie, mogą decydować o tym, czy ktoś wydaje Ci się interesujący i tyle.

Zależy co uważasz w istocie ludzkiej za warte uwagi...
Lub mówiąc inaczej, co Twoim zdaniem, definiuje człowieka.
Skoro można kogoś lubić za poczucie humoru, wygląd, lub coś podobnego, to można za poglądy.
W końcu poglądy nie biorą się z niczego.
Poglądy to nie suche encyklopedyczne fakty.
Jakoś tam świadczą o człowieku.

>To znaczy, że Ty mnie w ogóle nie lubisz ;))

Ech, kobieto, małej wiary:)

>Ok, nie będę się sprzeczać, ile trwa/trwał Twój najdłuższy związek?

Chcesz bym się aż tak uzewnętrzniał na forum?
Odpowiesz mi tym samym?
I czy czas związku ma kluczowe znaczenie?
I jak liczyć czas? W sposób kalendarzowy czy wg przebiegu?
Są związki, gdzie dwoje ludzi uczy się i pracuje, i mają mało czasu dla siebie.
Bywa, że spotykają się raz na kilka tygodni.
A są i takie, że zamieszkują ze sobą po tygodniu, razem pracują i spędzają ze sobą każdą wolną chwilę.
Czy 10 lat tej pierwszej pary, to mniej czy więcej, niż rok ten drugiej?:)

>bardzo nie podoba mi się określenie "zasługiwać na miłość". Dla mnie brzmi bardzo negatywnie.

Nie ma w tym nic złego, jeśli to zasługiwanie nie wymaga wysiłku.
Jeśli ktoś zasługuje, tym że istnieje:)
Na przykład poglądami;)

>Jest to lepsze niż narzucanie komuś partnera na silę.

Zależy od osobowości.
Jeden czuje się tym ograniczony i próbuje z tym walczyć.
Inny odpuszcza, akceptuje sytuację i otwiera swoje serce chcąc dać z siebie jak najwięcej.
I z pewnością wielu udaje się przeskoczyć ten etap zakochani i od razu przejść do miłości.
Choć dla ludzi, żyjących w tych czasach i kulturze, wydaje się to nierealne.
Co tam nierealne, to wręcz niepojęte:)
W końcu mamy kult wolności, nawet małżeństwo nie jest już decyzją "na zawsze".
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
>To zakochanie może się łączyć z miłością.
No zapewne tak, zakochanie albo znika i związek się rozpada, albo idzie dalej i może ta miłość jest gdzieś na równi z przyjaźnią....?
Ale któż to może wiedzieć?! ;)

>Nie masz tak, że w stanie zakochania jest to "pomimo wad".
A później te wady są coraz bardziej irytujące?

Oczywiście że tak, w stanie zakochania wady są mało istotne, ale jeżeli pomimo upływu czasu, dalej jestem w stanie je zaakceptować i ja również czuje się akceptowana, to wtedy mogę powiedzieć że kocham.

>Nie mówi mi co mogę!:d
Nie muszę Cię znać całkowicie (by nie powiedzieć: dogłębnie) by Cię polubić.

Nie mogę? ;) Dogłębnie przez internet się nie da ;p
Mówię tak, ponieważ nie wiesz jaka ja jestem. Znasz moje poglądy nic więcej. Poglądy nie mogą decydować o tym, czy kogoś lubisz czy nie, mogą decydować o tym, czy ktoś wydaje Ci się interesujący i tyle.

>A jak dowiem się czegoś nieodpowiedniego, to przestanę Cię lubić.
Lubienie moje nie jest na zawsze, więc się nie przyzwyczajaj:p

Nieodpowiedniego? Zabrzmiało jak groźba, normalnie Kłapouchy zaczęłam się bać ;p
To znaczy, że Ty mnie w ogóle nie lubisz ;))

>A skoro to się sprawdza w praktyce, to znaczy, że mogę.
Ok, nie będę się sprzeczać, ile trwa/trwał Twój najdłuższy związek?

>Gdyby tak było, to byśmy kochali absolutnie wszystkich.

Eh...nie, a w ogóle bardzo nie podoba mi się określenie "zasługiwać na miłość". Dla mnie brzmi bardzo negatywnie.

>Ona wtedy się czuje jak piąte koło u wozu, ktoś do pomocy - jak zwykle czuje się mężczyzna w takiej sytuacji.

Nie sądzę, jak związek jest dojrzały a ludzie są mądrzy takie sytuacje nie mają miejsca. A w ogóle to niektórym facetom jest to zwyczajnie na rękę. Oni chcą mieć ugotowane, posprzątane i cała afera z tym, że kobieta nie ma czasu dla męża bo dziecko jest ważniejsze, pojawia się zawsze w momencie, gdy problem jest w łóżku. Tu cały pies pogrzebany.

>Więc czy to wolność, czy narzucony przez kulturę schemat?
Ja dalej twierdze, że wolność.

>Robimy, bo tak chcemy, czy taki taniec godowy w tej kulturze przynosi sukces?
Sukces to pojęcie względne....więc ciężko powiedzieć. Jest to lepsze niż narzucanie komuś partnera na silę.

>To raczej nie są informacje pochodzące z danych statystycznych?

Nie, napisałam że to moje doświadczenia i wiedza książkowa. Ale nie z romansów tylko z biografii, których trochę przeczytałam.

>A jesteś? Często to słyszysz?

Nie, nie wiem czy w ogóle kiedyś to słyszałam, jedynie Ty mi napisałeś coś o chłodnej asertywności ;))
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Inne tematy z forum Hydepark

Koinonia Jan Chrzciciel Bojano wspólnota destruktywna czy.........No właśnie co? (684 odpowiedzi)

Przez roku czasu wraz z żoną uczęszczałem do domu modlitwy wspólnoty Koinonia Jan Chrzciciel z...

Kącik zdrowo Infantylnych cz.2 (2440 odpowiedzi)

https://forum.trojmiasto.pl/Kacik-zdrowo-Infantylnych-t991133,1,30.html

Trójmiasto do bani (382 odpowiedzi)

Mieszkałem w Warszawie, Mieszkałem w Krakowie, teraz przyszedł czas na trójmiasto i tylko...

do góry