Widok
nie tylko nazwy stanowisk, zastanawiają, ale brifing, target, coach trener itd., przecież na to wszystko jest polska nazwa...zgadzam się z tobą w 100% w polskiej firmie to bzdura, zwłaszcza, że do kontaktów z zagranicą, albo pracownik przygotowany negocjuje, albo wtedy tworzy się oferty czy odpowiedzi pod klienta...a czy budują prestiż?! ja uważam zę nie chyba podbudowują pracodawców,żeby się przed innymi pracodawcami mogli chwalić, zobacz jaką mam stronę zagraniczną, teraz handlujemy z zachodem...trochę to irytujące, firma która ma kapitał zagraniczny, jest częscią jakiejś światowej grupy, czy zajmuje się czymś co właściwie potrzebuje używania jeżyków obcyh jak lotnisko czy port, to rozumiem, ale tak to...
Trochę to śmieszne a trochę żałosne.
Nawet w przypadku firmy z zagranicznym kapitałem - jeśli klentami są Polacy, to powinno się używać języka polskiego.
A już zupełnie mnie rozbawiła wizytówka Kierownika Zespołu Sprzedaży w jednym z banków, ze 100% kapitałem austriackim: Team Leader.
Skoro już chcą być "zagraniczni" - to raczej powinno być: Gruppenfuhrer.
Nieprawdaż? :)
Nawet w przypadku firmy z zagranicznym kapitałem - jeśli klentami są Polacy, to powinno się używać języka polskiego.
A już zupełnie mnie rozbawiła wizytówka Kierownika Zespołu Sprzedaży w jednym z banków, ze 100% kapitałem austriackim: Team Leader.
Skoro już chcą być "zagraniczni" - to raczej powinno być: Gruppenfuhrer.
Nieprawdaż? :)
język to tylko narzędzie, przywiązywanie do niego jakiejś większej wagi, lub identyfikowanie go z patriotyzmem jest dopiero śmieszne.
"Żal... Żyjemy w Polsce i musimy mówić w innych językach..."
niczego nie musisz
"tam nikt się nie przejmuje, że nie zna angielskiego!"
trochę to sprzeczne, teraz sam wzorujesz się na tym co jest niby gdzieś tam, a zaraz pod tym pitolisz coś o kompleksach.
Nota bene kompletnie się mylisz. Wiele niemieckich, francuskich, belgijskich, holenderskich szkół współpracuje ze szkołami z Wielkiej Brytanii i wysyła tam swoich uczniów/studentów. Głównym celem jest szkolenie języka. Wiele nazw stanowisk wywodzi się również z języka francuskiego, także w Anglii.
Ewolucja języka jest naturalnym procesem czy się to komuś podoba czy nie. Chore ustawy o jego niby ochronie nie wpłyną na szczęście na ten proces. Przez cale stulecia języki różnych krajów, w tym naszego, zmieniają się bardziej lub mniej.
Język angielski dominuje na naszym globie i raczej nic tego nie zmieni. Dla tego warto się go uczyć.
"Żal... Żyjemy w Polsce i musimy mówić w innych językach..."
niczego nie musisz
"tam nikt się nie przejmuje, że nie zna angielskiego!"
trochę to sprzeczne, teraz sam wzorujesz się na tym co jest niby gdzieś tam, a zaraz pod tym pitolisz coś o kompleksach.
Nota bene kompletnie się mylisz. Wiele niemieckich, francuskich, belgijskich, holenderskich szkół współpracuje ze szkołami z Wielkiej Brytanii i wysyła tam swoich uczniów/studentów. Głównym celem jest szkolenie języka. Wiele nazw stanowisk wywodzi się również z języka francuskiego, także w Anglii.
Ewolucja języka jest naturalnym procesem czy się to komuś podoba czy nie. Chore ustawy o jego niby ochronie nie wpłyną na szczęście na ten proces. Przez cale stulecia języki różnych krajów, w tym naszego, zmieniają się bardziej lub mniej.
Język angielski dominuje na naszym globie i raczej nic tego nie zmieni. Dla tego warto się go uczyć.
Powiem tak: "wieś tańczy i śpiewa" - wybitni specjaliści (często konfidenci, co by cię w łyżce wody utopili), d*pochrony i asekuranci w ciągłym "wyścigu szczurów" jarają się i podbudowują swoje proste, (zazwyczaj chłopskie - od korzeni) puste ego anglojęzycznymi nazwami. Bo jest czym: jak taki potem do rodziny np. w głębokie suwalskie pojedzie to się chwali, że: jest takim czy innym menedżerem albo innym merchandiserem a "dziouchy" nic nie zrozumieją, więc zakompleksione, ale dumne bo na "eventcie" z takim są posikane jak je w rytmie disco polo służbowym "Clio' po wiosce przewiezie, a potem "browca" i chleba ze smalcem w remizie postawi.
W POLSCE mieszkam i (póki co) naszym ojczystym językiem jest POLSKI !!!
W POLSCE mieszkam i (póki co) naszym ojczystym językiem jest POLSKI !!!
Załóż firmę za granicą i żądaj CV po polsku. Dowiesz się, dlaczego napisałam "żenada". I mam nadzieję, że nowoczesna wiertarka będzie miała instrukcję obsługi po chińsku. W Polsce językiem urzędowym jest jest język polski i żaden buc nie ma prawa oczekiwać, że będę pisać swoje CV w innym języku. To głupotą Polaków jest wchodzenie w d*pę obcokrajowcom we własnym kraju.
Niech wszyscy, którzy źle mi życzą, pocałują mnie w d*pę.
frustrujesz się jak dzieciak, któremu zabrano lizaka, w dodatku nic nie zrozumiałeś z tego co napisałem, a pisałem po polsku :]
"Załóż firmę za granicą i żądaj CV po polsku"
tak, bo jak pisałem, że to właśnie polski staje się językiem międzynarodowym ;)
"żaden buc nie ma prawa oczekiwać, że będę pisać swoje CV w innym języku"
wysyłaj im po polsku - przy okazji powodzenia życzę ;p
"To głupotą Polaków jest wchodzenie w d*pę obcokrajowcom"
obrażanie przedstawicieli jakiejkolwiek narodowości, za ich wolny wybór to dopiero prawdziwe bucostwo. Poza tym co ma wybór języka z włażeniem komukolwiek w "d*pę"? Na Euro zjechała się cała Europa (wschodnia, zachodnia i środkowa) prawie wszyscy między sobą posługiwali się jednym językiem - zgadnij jakim? :]
"Załóż firmę za granicą i żądaj CV po polsku"
tak, bo jak pisałem, że to właśnie polski staje się językiem międzynarodowym ;)
"żaden buc nie ma prawa oczekiwać, że będę pisać swoje CV w innym języku"
wysyłaj im po polsku - przy okazji powodzenia życzę ;p
"To głupotą Polaków jest wchodzenie w d*pę obcokrajowcom"
obrażanie przedstawicieli jakiejkolwiek narodowości, za ich wolny wybór to dopiero prawdziwe bucostwo. Poza tym co ma wybór języka z włażeniem komukolwiek w "d*pę"? Na Euro zjechała się cała Europa (wschodnia, zachodnia i środkowa) prawie wszyscy między sobą posługiwali się jednym językiem - zgadnij jakim? :]
@chlorek:
Proponuję, abyś sobie kupił (albo wylizingował) bloczki startowe (start blocks). Jeśli nie wiesz, co to jest, zapytaj pana od wuefu (gym trainer)
Znajdź najdłuzsze możliwe studio a może patio i zafiksuj je na jego końcu.
Jak już to zrobisz, to wystartuj jak do spintu i tryknij sobie porządnego baranka o przeciwległą ścianę - bo chyba to tylko może pomóc Twojej łepetynie.
@Amaranth:
Nie szkoda nerwów na przygłupa?
Proponuję, abyś sobie kupił (albo wylizingował) bloczki startowe (start blocks). Jeśli nie wiesz, co to jest, zapytaj pana od wuefu (gym trainer)
Znajdź najdłuzsze możliwe studio a może patio i zafiksuj je na jego końcu.
Jak już to zrobisz, to wystartuj jak do spintu i tryknij sobie porządnego baranka o przeciwległą ścianę - bo chyba to tylko może pomóc Twojej łepetynie.
@Amaranth:
Nie szkoda nerwów na przygłupa?
Cóż, kiedy jeden ze znajomych zwierzał się, że pracuje jako "menager" uznałam, że dla mnie to troszkę żenujące. Afiszuje się z tym typ ludzi. którzy choćby ich pokroili nie przyzna się, że robi zakupy w Biedronce. Nie chciałabym pracować w firmie, która tak nazywa stanowiska, choć nie wykluczam, że życie mogło by mnie do tego zmusić..
Nazwy smiesza jesli sa to male firmy, i nijak sie maja wielkie nazwy do faktycznych stanowisk, ale ale
wiele firm podlega lub dziala na licencji zagranicznych korporacji i wtedy nazwy stanowisk sa ujednolicone na calym swiecie, stad anglojezyczne nazwy, ktore potem pojawiaja sie w papierach i statystykach korporacji.
W sumie co za roznica... mi to wisi jak zwa sie stanowiska, nazwy wkurzaja chyba ludzi ktorzy maja zbyt bujna wyobraznie, albo jej brak.
Slowo manager sprawia ze zlaczki im dymia. Otoz manager w UK np moze oznaczac super wuyksztalconego kolesia ktory zarabia 80-200k funa rocznie,a takze moze oznaczac managera niskiego szczebla ktory robi za najnizsza krajowa, zarzadza 5 zdzichami na magazynie.
Naprawde nie ma sie czym podniecac...
lepiej manager niz brygadzista..
wiele firm podlega lub dziala na licencji zagranicznych korporacji i wtedy nazwy stanowisk sa ujednolicone na calym swiecie, stad anglojezyczne nazwy, ktore potem pojawiaja sie w papierach i statystykach korporacji.
W sumie co za roznica... mi to wisi jak zwa sie stanowiska, nazwy wkurzaja chyba ludzi ktorzy maja zbyt bujna wyobraznie, albo jej brak.
Slowo manager sprawia ze zlaczki im dymia. Otoz manager w UK np moze oznaczac super wuyksztalconego kolesia ktory zarabia 80-200k funa rocznie,a takze moze oznaczac managera niskiego szczebla ktory robi za najnizsza krajowa, zarzadza 5 zdzichami na magazynie.
Naprawde nie ma sie czym podniecac...
lepiej manager niz brygadzista..
Dwa dodam ze coraz popularniejsze jest wybywanie z kraju za chlebem, stad w historii zatrudnienia za granica "manager" albo team leader bedzie znacznie lepiej zrozumiany niz brygadzista, kadrowy czy biurwa sezonowa :)
wyzluzujcie
naprawde
na rynku pracy jest wiele powazniejszych i smutniejszych problemow niz nazwy
wyzluzujcie
naprawde
na rynku pracy jest wiele powazniejszych i smutniejszych problemow niz nazwy