Widok
bajka
Ponieważ piszę na ostatnią chwilę i admin zamknął już wątek bajkowy, wklejam bajkę tutaj z nadzieją, że zostanie jeszcze przeniesiona i weźmie udział w konkursie.
- Śpij smacznie Kruszynko – powiedziała mamusia dając Emilce buziaka na „dobranoc” – Jutro twój wielki dzień. Musisz się dobrze wyspać, żeby mieć dużo siły na zabawę i pracę…
Ale to wcale nie było takie łatwe. Po głowie dziewczynki cały czas biegały niepokojące myśli: jak będzie, co będzie! Najchętniej wcale by tam nie poszła! Wolałaby zostać, jak zawsze, w domu ze swoją Panią Bożenką i swoimi zabawkami. Jak tylko pomyślała, że to będzie już rano, to jej ręce same przykurczały się do brzuszka, nogi sztywniały jak wtedy gdy przemarzła od przemoczonych butów, w oczach robiło się tak dziwnie wilgotno i zaczynał swędzić nos. Tak bardzo się bała tego… no właśnie sama nie wiedziała do końca czego… Ale przecież obiecała tatusiowi, że będzie dzielna, bo jest już dużą dziewczynką. Zamknęła oczy i pomyślała o lodach na które miała pójść z mamusią i tatusiem jak wrócą z pracy – zasnęła.
Rano na szczęście było trochę za mało czasu na strach. A właściwie to zapomniała się bać, bo nie było czasu żeby o tym pamiętać.. Mama i tata cały czas krzątali się to tu, to tam i poganiali ją a to do mycia, a to do jedzenia, a to do pakowania. Dopiero jak już byli prawie gotowi, jak już stali w płaszczach przy wyjściu, mama powiedziała:
- To Twój wielki dzień córeczko. Twój pierwszy dzień w przedszkolu, na pewno będę z ciebie bardzo dumna.
I nagle oczy Emilki znowu zrobiły się dziwnie wilgotne i nos dziwnie swędzący…
- Ojej, Kruszynko a co to za łezki? – spytała mama
- Bo… Bo mi jest tak bardzo, bardzo smutno, że muszę tam iść sama… - wymruczała Emilka
- Myszko kochana, pamiętaj, że mamusia i tatuś bardzo cię kochają! Zobaczymy się dziś zaraz po podwieczorku i przy lodach opowiesz nam wszystko co się w przedszkolu wydarzyło dobrze? – uspokajała mama. – A zdradzę ci pewien sposób, który mi pomaga zawsze gdy jestem smutna: trzeba zamknąć oczy, pomyśleć o tym kogo się bardzo kocha i policzyć w myślach: jeden, dwa, trzy! Wtedy smutek mija i można się znowu radośnie bawić. A na dobry początek dnia damy ci z tatusiem porządnego przytulaska, zgoda?
Emilka przytuliła się do mamy tak mocno, że aż spadła jej torebka! Potem wyściskała się z tatą i razem pojechali samochodem do przedszkola. Chociaż poranna rozmowa dodała jej odwagi, to tuż przed wejściem zatrzymała się niepewnie, tak jakby chciała nagle się odwrócić pobiec do samochodu… W porę jednak przypomniała sobie słowa mamy. Włożyła ręce głęboko do kieszeni, zacisnęła oczy i po cichu policzyła „jeden, dwa, trzy..”
- Gotowa? – zapytał tatuś
- Gotowa! – odpowiedziała córeczka
W szatni było trochę zamieszania… Niektóre dzieci płakały, niektóre krzyczały, jeszcze inne strasznie się przepychały… trochę trudno było zapamiętać gdzie odkładać które rzeczy… Ale najgorzej było wtedy kiedy, mama miała już otworzyć drzwi do sali… Nogi Emilki same zrobiły jeden krok do tyłu, a ręce wplatały się w maminą spódnicę.
- Pamiętasz nasz sekretny sposób? – przypomniała spokojnie mama – Pamiętaj bardzo cię kocham i zobaczymy się tuż po podwieczorku.
Emilka wcisnęła ręce głęboko do kieszeni i wyszeptała „jeden, dwa trzy…”. Otworzyła oczy, które same się niechcący zacisnęły, uśmiechnęła się nieśmiało i już bez mamy weszła do sali. Przywitała się z Panią i szybko pobiegła do okna, żeby pokiwać odjeżdżającym rodzicom. Wepchnęła ręce głęboko do kieszeni, wyszeptała czarodziejskie zaklęcie i otworzyła oczy które same się wcześniej zacisnęły. Dopiero wtedy zauważyła, że w sali jest więcej dzieci, że są gry i zabawki. Nawet się nie spostrzegła, kiedy przyszła pora obiadu, a potem podwieczorku. W ciągu dnia zdarzyło się jeszcze dwukrotnie, że chowała dłonie głęboko do kieszeni zaciskała oczy i wypowiadała swoje magiczne słowa: wtedy, kiedy uderzył ją Wojtek i wtedy kiedy trzeba było w piżamkach odpocząć po obiedzie. Ale zgodnie z obietnicą daną tatusiowi była dzielna i nie poleciała ani jedna łezka!
Po podwieczorku Emilka nie miała już ochoty na zabawę. Stojąc przy oknie wypatrywała samochodu rodziców. Kiedy tak stała i czekała, niepokój znów zaczął się zakradać do małego serduszka… Już miała włożyć ręce do kieszeni, kiedy pani zawołała:
- Emilka po ciebie…
- Kruszynko jak Ci minął pierwszy dzień w przedszkolu – zapytała mamusia podając Emilce lody truskawkowe
- Dobrze… - odpowiedziała dziewczynka ściskając w kieszeni guzik, który rano urwała ukradkiem z mamy płaszcza…

Uploaded with ImageShack.us
Emilka 13 miesięcy
aga.ds11@wp.pl
- Śpij smacznie Kruszynko – powiedziała mamusia dając Emilce buziaka na „dobranoc” – Jutro twój wielki dzień. Musisz się dobrze wyspać, żeby mieć dużo siły na zabawę i pracę…
Ale to wcale nie było takie łatwe. Po głowie dziewczynki cały czas biegały niepokojące myśli: jak będzie, co będzie! Najchętniej wcale by tam nie poszła! Wolałaby zostać, jak zawsze, w domu ze swoją Panią Bożenką i swoimi zabawkami. Jak tylko pomyślała, że to będzie już rano, to jej ręce same przykurczały się do brzuszka, nogi sztywniały jak wtedy gdy przemarzła od przemoczonych butów, w oczach robiło się tak dziwnie wilgotno i zaczynał swędzić nos. Tak bardzo się bała tego… no właśnie sama nie wiedziała do końca czego… Ale przecież obiecała tatusiowi, że będzie dzielna, bo jest już dużą dziewczynką. Zamknęła oczy i pomyślała o lodach na które miała pójść z mamusią i tatusiem jak wrócą z pracy – zasnęła.
Rano na szczęście było trochę za mało czasu na strach. A właściwie to zapomniała się bać, bo nie było czasu żeby o tym pamiętać.. Mama i tata cały czas krzątali się to tu, to tam i poganiali ją a to do mycia, a to do jedzenia, a to do pakowania. Dopiero jak już byli prawie gotowi, jak już stali w płaszczach przy wyjściu, mama powiedziała:
- To Twój wielki dzień córeczko. Twój pierwszy dzień w przedszkolu, na pewno będę z ciebie bardzo dumna.
I nagle oczy Emilki znowu zrobiły się dziwnie wilgotne i nos dziwnie swędzący…
- Ojej, Kruszynko a co to za łezki? – spytała mama
- Bo… Bo mi jest tak bardzo, bardzo smutno, że muszę tam iść sama… - wymruczała Emilka
- Myszko kochana, pamiętaj, że mamusia i tatuś bardzo cię kochają! Zobaczymy się dziś zaraz po podwieczorku i przy lodach opowiesz nam wszystko co się w przedszkolu wydarzyło dobrze? – uspokajała mama. – A zdradzę ci pewien sposób, który mi pomaga zawsze gdy jestem smutna: trzeba zamknąć oczy, pomyśleć o tym kogo się bardzo kocha i policzyć w myślach: jeden, dwa, trzy! Wtedy smutek mija i można się znowu radośnie bawić. A na dobry początek dnia damy ci z tatusiem porządnego przytulaska, zgoda?
Emilka przytuliła się do mamy tak mocno, że aż spadła jej torebka! Potem wyściskała się z tatą i razem pojechali samochodem do przedszkola. Chociaż poranna rozmowa dodała jej odwagi, to tuż przed wejściem zatrzymała się niepewnie, tak jakby chciała nagle się odwrócić pobiec do samochodu… W porę jednak przypomniała sobie słowa mamy. Włożyła ręce głęboko do kieszeni, zacisnęła oczy i po cichu policzyła „jeden, dwa, trzy..”
- Gotowa? – zapytał tatuś
- Gotowa! – odpowiedziała córeczka
W szatni było trochę zamieszania… Niektóre dzieci płakały, niektóre krzyczały, jeszcze inne strasznie się przepychały… trochę trudno było zapamiętać gdzie odkładać które rzeczy… Ale najgorzej było wtedy kiedy, mama miała już otworzyć drzwi do sali… Nogi Emilki same zrobiły jeden krok do tyłu, a ręce wplatały się w maminą spódnicę.
- Pamiętasz nasz sekretny sposób? – przypomniała spokojnie mama – Pamiętaj bardzo cię kocham i zobaczymy się tuż po podwieczorku.
Emilka wcisnęła ręce głęboko do kieszeni i wyszeptała „jeden, dwa trzy…”. Otworzyła oczy, które same się niechcący zacisnęły, uśmiechnęła się nieśmiało i już bez mamy weszła do sali. Przywitała się z Panią i szybko pobiegła do okna, żeby pokiwać odjeżdżającym rodzicom. Wepchnęła ręce głęboko do kieszeni, wyszeptała czarodziejskie zaklęcie i otworzyła oczy które same się wcześniej zacisnęły. Dopiero wtedy zauważyła, że w sali jest więcej dzieci, że są gry i zabawki. Nawet się nie spostrzegła, kiedy przyszła pora obiadu, a potem podwieczorku. W ciągu dnia zdarzyło się jeszcze dwukrotnie, że chowała dłonie głęboko do kieszeni zaciskała oczy i wypowiadała swoje magiczne słowa: wtedy, kiedy uderzył ją Wojtek i wtedy kiedy trzeba było w piżamkach odpocząć po obiedzie. Ale zgodnie z obietnicą daną tatusiowi była dzielna i nie poleciała ani jedna łezka!
Po podwieczorku Emilka nie miała już ochoty na zabawę. Stojąc przy oknie wypatrywała samochodu rodziców. Kiedy tak stała i czekała, niepokój znów zaczął się zakradać do małego serduszka… Już miała włożyć ręce do kieszeni, kiedy pani zawołała:
- Emilka po ciebie…
- Kruszynko jak Ci minął pierwszy dzień w przedszkolu – zapytała mamusia podając Emilce lody truskawkowe
- Dobrze… - odpowiedziała dziewczynka ściskając w kieszeni guzik, który rano urwała ukradkiem z mamy płaszcza…

Uploaded with ImageShack.us
Emilka 13 miesięcy
aga.ds11@wp.pl