Widok
to ja w druga strone napisze. bylam w pizza hut w gdyni. jak zlozyla zamowienie weszla para z dzieckiem. dzieciak wyl non stop. ani zjesc ani pogadac sie nie dalo. klienci raz dwa zjedli i zwiali z lokalu. zwrocenie uwagi mamusce zeby zajela sie swoim dzieckiem i je uspokoila nic nie dalo. kobiety jak wasz dzieci zle sie achowuja w miejscach publicznych to nie ciagajcie je ze soba.
Nawiązując do pytania. Teraz gdy moja córka ma ponad 4 lata znalazłam takie jedno miejsce w Gdyni. Np. Zusu na władysława IV. Jest tam taka ala restauracja. Bardzo dobre jedzenie. Oliwia dostała kredki i kartki do pisania a na koniec lizaka.
W cocodrilo w porcie rumia też jest stolik dla dzieci z układankami.
I telewizory z bajkami w sklepach obuwniczych.
Dla mniejszych dzieci oprócz krzesełek to nie spotkałam innych udogodnień dla dzieci.
Swoją drogą w pizza hut chyba też jest specjalny stolik dla maluchów...
W cocodrilo w porcie rumia też jest stolik dla dzieci z układankami.
I telewizory z bajkami w sklepach obuwniczych.
Dla mniejszych dzieci oprócz krzesełek to nie spotkałam innych udogodnień dla dzieci.
Swoją drogą w pizza hut chyba też jest specjalny stolik dla maluchów...
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
Nie chodzi o to, by zamknąć się w domu z dzieckiem, ale by wczuć się w sytuację innych ludzi. Rodzice, decydując się na wyjście z dzieckiem powinni brać za nie odpowiedzialność, bo inni ludzie nie koniecznie chcą wysłuchiwać płaczu dzieci. Np idziecie na kolację, zostawiacie swoje maleństwa z dziadkami/opiekunkami i chcecie miło spędzić czas, np pierwszy wspólny wypad od roku...Sorki, ale tolerancja w obie strony powinna działać. Niektórym płacz dzieci przeszkadza, innym nie.
zgadzam sie z toba całkowicie ale na poczatku jak Bartek sie urodzil to karmilam piersia na żądanie i nie odciągałam pokarmu, poszlismy z maluchewm 1 miesiecznym do restauracji na obiad i patrzyli sie na nas wszyscy jakbysmy byli z kosmosu. Bo co to z takim maluchem mozna gdzie s w ogóle wyjść? to własnie mówił wzrok tych ludzi.
dodam ze maly byl spokojny , najedzony i nie łakał.
dodam ze maly byl spokojny , najedzony i nie łakał.
Ale z jednej strony nie wszyscy mają taki komfort by dziecko podrzucać komuś gdy chce się wyjść. Zdarzyła mi się sytuacja gdy Oli była mniejsza, że nagle w trakcie obiadu zaczęła płakać. Czasami uspokajanie dziecka nic nie daje, bo ma taki kaprys. Co mam zrobić w takiej sytuacji? Wyjść???
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
Niedawno mialam sytuacje w tramwaju, gdy moja roczna corka nagle sie rozplakala. Naprzeciwko nas siedziala starsza kobieta, ktora kasliwym glosem krzyknela- niech pani uspkoi dziecko, sluchaa sie tego nie da! Nim zdazylam cokolwiek powiedziec , jeden z pasazerow odparowal do tej kobiety- a co za stara jest pani,ze nie pamieta jak sama byla pani dzieckiem. I kto to narzeka -kobieta. Tylko pouczac innych potrafimy,, wiecej wyrozumialosci dla innych. I tym ją zgasil....
mi płacz nie przeszkadza bo go rozumiem, w końcu sama mam dziecko i jak ktoś wspomniał powyżej, zdarza się, że coś mu przeszkadza, ma taki kaprys i sobie popłacze. Nie toleruje za to matek, które nie potrafią pilnować swoich dzieci, nie chce mówić, że nie wychowanych bo to już nie moja sprawa.
Np. Dzisiaj byłam w przychodni gdzie pełno dzieci, biegał sobie jakiś chłopiec 4 letni z kijem, podszedł do mnie, gdzie ja swoją Małą na kolanach trzymałam i wymachiwał tym kijem Małej koło głowy, nie daj Boże by się potknął i komuś albo sobie krzywdę zrobił. A mamusia stała 5 metrów dalej i pisała sms-y. Tragedia
Np. Dzisiaj byłam w przychodni gdzie pełno dzieci, biegał sobie jakiś chłopiec 4 letni z kijem, podszedł do mnie, gdzie ja swoją Małą na kolanach trzymałam i wymachiwał tym kijem Małej koło głowy, nie daj Boże by się potknął i komuś albo sobie krzywdę zrobił. A mamusia stała 5 metrów dalej i pisała sms-y. Tragedia
Sylwia, zgadzam się z Tobą. Mi również nie przeszkadza płacz dziecka, ale właśnie zachowanie takich matek, jak piszesz. Mam znajomą, która odwiedzała mnie ze swoimi dziećmi (jak jeszcze ja nie miałam małej) i była wielce oburzona, że nie mam domu przystosowanego do dzieci. Przed jej wizytami starałam się jakoś przygotować, ale wiadomo, dzieci to dzieci. Miałam wrażenie, że jak przekraczała próg mojego domu, to dzieci puszczone samopas. Ja za nimi biegałam i na nie uważałam, żeby im się krzywda nie stała oraz żeby za dużo szkód mi w domu nie zrobiły. A jakby co, nigdy nie usłyszałam "przepraszam", tylko właśnie pretensje :(( Dodam, że dzieci (szczególnie jedno) należały do baaardzo aktywnych. Zamiast pogaduch ze znajomą, niańczyłam jej dzieci, a ona się relaksowała. To chyba taki specyficzny typ.
stacja benzynowa przyjazna rodzicom
Może komuś się przyda. Na trasie Wejherowo-Lębork, bliżej Lęborka, w Ługach jest świetna stacja BP (obok karczmy Krywań). Mają osobne zamykane pomieszczenie z przewijakiem, nie robią wielkich oczu jak się usiądzie i karmi, nie komentują jak dziecko płacze.
Z lokalami jest ciężko. Mi osobiście podobało się w Mandarynce w Sopocie, można wjechać z wózkiem, zjeść obiad bez dymu (dolna sala z zakazem palenia i ze świetną wentylacją), do tego mają zabawki dla dzieci. Można usiąść na uboczu i nakarmić. Niestety, nie ma jak przewinąć dziecka, nawet w łazience. Obsługa jest serdeczna w stosunku do rodzin.
A jeśli chodzi o płaczące dziecko w restauracji... Porównam to do takiej sytuacji: idziesz do kina, spokojnie siadasz z popcornem i colą. Przychodzi pełnoprawny klient, siada obok i okazuje się że: jest spocony, niedomyty, dopiero co po papierosku i do tego bardzo lubi czosnek. I co, powiesz takiej osobie: pan(i) śmierdzi, proszę się przesiąść?!
Z lokalami jest ciężko. Mi osobiście podobało się w Mandarynce w Sopocie, można wjechać z wózkiem, zjeść obiad bez dymu (dolna sala z zakazem palenia i ze świetną wentylacją), do tego mają zabawki dla dzieci. Można usiąść na uboczu i nakarmić. Niestety, nie ma jak przewinąć dziecka, nawet w łazience. Obsługa jest serdeczna w stosunku do rodzin.
A jeśli chodzi o płaczące dziecko w restauracji... Porównam to do takiej sytuacji: idziesz do kina, spokojnie siadasz z popcornem i colą. Przychodzi pełnoprawny klient, siada obok i okazuje się że: jest spocony, niedomyty, dopiero co po papierosku i do tego bardzo lubi czosnek. I co, powiesz takiej osobie: pan(i) śmierdzi, proszę się przesiąść?!
Malinowy Ogród w Osowej jest przystosowany dla rodzin z dziećmi. Sala dla niepalących, krzesełka, przewijaki w łazience z chusteczkami do pupy, specjalne menu dla maluszków nawet tych rocznych, zabawki, plac zabaw na zewnątrz i latem w niedziele pani, która organizuje zabawy starszym dzieciom. mój syn nie chciał z tamtąd wyjść
no takie mamy z mężem oboje podejście, nie lubimy dzieci, więc wolimy nie chodzić do knajp gdzie prawdopodobieństwo spotkania dzieci jest duże. Że o takich biegających rozpuszczonych nie wspomnę.
A mamom mogę polecić to kino dla mam, chyba w multikinie. Ostatnio koleżanka (z resztą jedna z forumek) mówiła, że jest to fajnie zorganizowane.
[/url]
[/url]
A mamom mogę polecić to kino dla mam, chyba w multikinie. Ostatnio koleżanka (z resztą jedna z forumek) mówiła, że jest to fajnie zorganizowane.


w Gdyni w wiekszosci knajp maja krzeselka do karmienia.. najgorzej jest z miejscem by wjechac wozkiem:)
dzyzyss jak mnie wkurzaja teksty typu dopoki wlasnych dzieci nie bedziesz miec. ja mam ? i co dalej twierdze ze dzieci raczej nie lubie ;) tez mnie czasami wkurzaja jak sie dra w roznych miejscach... no ale niestety nie mam wyjscia i wszedzie musze jezdzic z Paula i tez nie zawsze jestem w stanie utrzymac ja w spokoju ;) a jako ze nie gotuje to jadam w zasadzie codziennie gdzies na miescie :-)
dzyzyss jak mnie wkurzaja teksty typu dopoki wlasnych dzieci nie bedziesz miec. ja mam ? i co dalej twierdze ze dzieci raczej nie lubie ;) tez mnie czasami wkurzaja jak sie dra w roznych miejscach... no ale niestety nie mam wyjscia i wszedzie musze jezdzic z Paula i tez nie zawsze jestem w stanie utrzymac ja w spokoju ;) a jako ze nie gotuje to jadam w zasadzie codziennie gdzies na miescie :-)
Nie rozumiem oburzenia, przecież nie wszyscy muszą zachwycać się dziećmi. Zanim urodziłam synka też unikałam restauracji z dziećmi. Dla człowieka nieprzyzwyczajonego do hałasu dziecka, bo nie wierzę, że wszystkie macie maluchy, które siedzą grzecznie w krzesełku przy stole i przez godzinę nie wydają z siebie żadnych odgłosów, taki pobyt w jednym pomieszczeniu z maluchami to koszmar. Czasami trzeba spojrzeć z innej perspektywy.
no niestety czasem się dziecko pilnuje ale jak się rozedrze to nic nie działa. ja mam dość trudne dziecko tzn. nosi go i mamy problemy chodzić zjeść gdzieś. Zostawić sie nie zawsze da, a poza tym dziecko się musi uczyć zasad i ciągle zostawiać to potem tym bardziej się jak dzikus zachowuje w miejscach publicznych.Raczej szukamy miejsc gdzie sie za długo nie czeka na posiłek bo to dla malucha najgorsze. takie dziecko musi sobie pobiegać bo jeszcze nie wyrabia tyle siedzieć. Dorośli się często irytują czekając ale conajwyżej pomarudzą a co dopiero dziecko.
Wiadomo ikea jest fajna, to nie trzeba polecać
w sfinxie mają fotelik i jakiś drobne zbawki a starsze dostają kolorowanki
w mcdonaldsie mozna dziecko zająć zabawką na moment:)
w kfc- też
Port rumia też jest ok.
Trzeba niestety bardzej na takie miejsca sie nastawiac z dzieckiem a nie jakieś restauracje.
Ale generalnie wychodzeniem z dzieckiem do pewnego wieku to się można tylko bardziej umęczyć niż miło spędzić czas. Choć dzieci też są różne. Nasz też już coraz lepiej powolutku. Ostatnio dajemy mu lizaka- potrafi go to na bardzo długo zająć i siedzi grzeczny :)
A najłatwiej to mówić jak się dzieci nie ma. Moze się wydawać że rodzice nie potrafią wychować ale nie do końca tak zawsze jest.
Mówienie 2 latkowi,ze czegoś nie wypada raczej nie poskutkuje :)
Wiadomo ikea jest fajna, to nie trzeba polecać
w sfinxie mają fotelik i jakiś drobne zbawki a starsze dostają kolorowanki
w mcdonaldsie mozna dziecko zająć zabawką na moment:)
w kfc- też
Port rumia też jest ok.
Trzeba niestety bardzej na takie miejsca sie nastawiac z dzieckiem a nie jakieś restauracje.
Ale generalnie wychodzeniem z dzieckiem do pewnego wieku to się można tylko bardziej umęczyć niż miło spędzić czas. Choć dzieci też są różne. Nasz też już coraz lepiej powolutku. Ostatnio dajemy mu lizaka- potrafi go to na bardzo długo zająć i siedzi grzeczny :)
A najłatwiej to mówić jak się dzieci nie ma. Moze się wydawać że rodzice nie potrafią wychować ale nie do końca tak zawsze jest.
Mówienie 2 latkowi,ze czegoś nie wypada raczej nie poskutkuje :)
hej:)
ja polecam restauracje sphinx np. ta na starówce w gdańsku ma mały placyk zabaw i przewijak w toalecie.
w galerii bałtyckiej jest bardzo fajna kawiarenka (nie pamiętam nazwy, nie daleko rekids i home&you) mają tam też kącik zabaw dla dzieci, a toalety z przewijakiem są na pewno na terenie galerii.
trzeba po prostu szukać, my na początku też nie wiedzieliśmy gdzie chodzić, a teraz widzę że tych miejsc jest coraz więcej.
pozdrawiam:)
ja polecam restauracje sphinx np. ta na starówce w gdańsku ma mały placyk zabaw i przewijak w toalecie.
w galerii bałtyckiej jest bardzo fajna kawiarenka (nie pamiętam nazwy, nie daleko rekids i home&you) mają tam też kącik zabaw dla dzieci, a toalety z przewijakiem są na pewno na terenie galerii.
trzeba po prostu szukać, my na początku też nie wiedzieliśmy gdzie chodzić, a teraz widzę że tych miejsc jest coraz więcej.
pozdrawiam:)
Dziewczyny, nie rozumiem tego Waszego "pospolitego ruszenia" na Ajeczkę. Wbrew pozorom, nie każda kobieta ma instynkt macierzyński... A gadanie na forum: "zobaczymy, jak będziesz miała swoje dzieci" jest naprawdę bez sensu, ponieważ nie znając kogoś, nie możemy przewidzieć, czy ta osoba w ogóle będzie miała dzieci. Tak samo gadanie w stylu: "nie nadajesz się na matkę" też jest bez sensu, jeśli nie znamy danej osoby. Co więcej, często jest tak, że lepsze są matki, które "nie świrują" na punkcie swoich dzieci, bo te "świrujące" są zazwyczaj zbyt opiekuńcze, co jest często dla dziecka krzywdzące.
Inna sprawa to, to że niestety w Polsce rzeczywiście brakuje "publicznych" przewijaków i krzeseł do karmienia. Rozumiem, że może to być uciążliwe dla rodziców małych dzieci. W XXI wieku pokoik do karmienia i przewijania powinien być standardem każdej instytucji i restauracji. Jednak podkreślam - OSOBNY POKOIK. Publiczne karmienia i przewijanie mnie osobiście przeszkadza. Jako matka (założenie hipotetyczne) też nie chciałabym karmić czy przewijać dziecka na oczach obcych osób.
Ajeczko i Tasiu, to i ja się łączę z Wami w "bólu";). Ja mam kotka na swoim kocim miejscu;).
Inna sprawa to, to że niestety w Polsce rzeczywiście brakuje "publicznych" przewijaków i krzeseł do karmienia. Rozumiem, że może to być uciążliwe dla rodziców małych dzieci. W XXI wieku pokoik do karmienia i przewijania powinien być standardem każdej instytucji i restauracji. Jednak podkreślam - OSOBNY POKOIK. Publiczne karmienia i przewijanie mnie osobiście przeszkadza. Jako matka (założenie hipotetyczne) też nie chciałabym karmić czy przewijać dziecka na oczach obcych osób.
Ajeczko i Tasiu, to i ja się łączę z Wami w "bólu";). Ja mam kotka na swoim kocim miejscu;).
Słuchaj, każdy może mieć swoje zdanie. Ale mi np. nie spodobało się w jaki sposób zostało one wyżej przekazane. Tak jakby matki z dziećmi w miejscach publicznych miały przepraszać za to że w ogóle wyszły z domu.
Rozumiem, że komuś może obce dziecko przeszkadzać...ale miejsce publicze to jednak miejsce publiczne...przeznaczone dla każdego.
Kwestia dzieci niewychowanych i zostawionych samych sobie, rozwydrzonych to inny zupełnie temat. Bo i mi się to nie podoba...ale co komu zrobiło płaczące dziecko i co w takiej sytuacji ma zrobić mama, która dziecka uspokoić nie może?
Chyba nie muszę mówić że niemowlę to nie piesek czy kotek, które skuli ogon i pójdzie na swoje miejsce gdy Pan/Pani każe.
Czasami mam wrażenie, że zrozumienie ma iść tylko w jedną stronę. Bo jakoś często się podkreśla że mamy powinny unikać miejsc gdzie mogłyby przeszkadzać innym, to gdzie te owe mamy mają się podziać?
Rozumiem, że komuś może obce dziecko przeszkadzać...ale miejsce publicze to jednak miejsce publiczne...przeznaczone dla każdego.
Kwestia dzieci niewychowanych i zostawionych samych sobie, rozwydrzonych to inny zupełnie temat. Bo i mi się to nie podoba...ale co komu zrobiło płaczące dziecko i co w takiej sytuacji ma zrobić mama, która dziecka uspokoić nie może?
Chyba nie muszę mówić że niemowlę to nie piesek czy kotek, które skuli ogon i pójdzie na swoje miejsce gdy Pan/Pani każe.
Czasami mam wrażenie, że zrozumienie ma iść tylko w jedną stronę. Bo jakoś często się podkreśla że mamy powinny unikać miejsc gdzie mogłyby przeszkadzać innym, to gdzie te owe mamy mają się podziać?
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
Może nie jest to od razu "gorszące", ale mnie przeszkadza i koniec. Co więcej wydaje mi się, że nie jest to też komfortowe dla kobiety karmiącej, no ale to tylko moje zdanie, czyli zdanie nie-matki.
Nie uważam, że mamy powinny "przepraszać za to, że wyszły z domu", napisałam przecież, że tzw. "miejsca publiczne" powinny być lepiej przystosowane dla wszystkich klientów, tak, aby każdy był zadowolony ze swojego tam pobytu.
Dziewczyny, każdemu przeszkadza co innego i to raczej Wy się gorszycie moim zdaniem niż ja Waszym. Napisałam, że nie odpowiada mi widok matki karmiącej czy przewijającej dziecko w mojej obecności, bo naprawdę mi nie odpowiada. Nie znaczy to jednak, że nie rozumiem, że czasem jest to nieuniknione z różnych względów. Dlatego też uważam, że powinno być więcej wydzielonych miejsc dla kobiet karmiących w miejscach publicznych. Oczywiście i to nie rozwiązałoby całkowicie problemu (problemu w znaczeniu nie negatywnym - podejrzewam, że i dla Was brak miejsc do karmienia i przewijania to problem) i ja to doskonale rozumiem. Dlatego też staram się unikać miejsc przeznaczonych dla rodziców z dziećmi. No cóż, mam do tego prawo:). Nie uważam natomiast, że rodzice z dziećmi powinni unikać miejsc publicznych, ale zdecydowanie powinni uszanować to, że niektórym ludziom może przeszkadzać krzyk, płacz czy inne zachowania dzieci. Mnie to przeszkadza też w kościele i tramwaju. Mimo to rozumiem, że nie zawsze da się uspokoić dziecko. Jestem pod tym względem tolerancyjna i wyrozumiała - w końcu dzieci to przyszłość narodu - co nie znaczy, że nie mam na ten temat swojego zdania i własnych - subiektywnych zresztą - odczuć. I nie wynika to z braku szacunku do matek i ojców, do dzieci, bo mam dla Was ogromny szacunek, ale proszę także o uszanowanie mojego zdania. Po tym, jak skomentowałyście słowa Ajeczki, w których moim zdaniem nie było żadnej agresji na Was skierowanej, wydaje mi się, że ludzie, którzy nie mają dzieci i nie planują ich mieć, nie cieszą się tu najlepszą opinią. A szkoda, bo to przecież normalnie ludzie, którzy mają trochę inny pomysł na siebie niż rodzenie i wychowywanie dzieci (nie mówię, że ten pomysł jest zły).
PS. Kotka też nie da się tak łatwo uspokoić ;), z psami jest podobno łatwiej, ale nie wiem, czy to prawda, bo nigdy psa nie miałam:).
Nie uważam, że mamy powinny "przepraszać za to, że wyszły z domu", napisałam przecież, że tzw. "miejsca publiczne" powinny być lepiej przystosowane dla wszystkich klientów, tak, aby każdy był zadowolony ze swojego tam pobytu.
Dziewczyny, każdemu przeszkadza co innego i to raczej Wy się gorszycie moim zdaniem niż ja Waszym. Napisałam, że nie odpowiada mi widok matki karmiącej czy przewijającej dziecko w mojej obecności, bo naprawdę mi nie odpowiada. Nie znaczy to jednak, że nie rozumiem, że czasem jest to nieuniknione z różnych względów. Dlatego też uważam, że powinno być więcej wydzielonych miejsc dla kobiet karmiących w miejscach publicznych. Oczywiście i to nie rozwiązałoby całkowicie problemu (problemu w znaczeniu nie negatywnym - podejrzewam, że i dla Was brak miejsc do karmienia i przewijania to problem) i ja to doskonale rozumiem. Dlatego też staram się unikać miejsc przeznaczonych dla rodziców z dziećmi. No cóż, mam do tego prawo:). Nie uważam natomiast, że rodzice z dziećmi powinni unikać miejsc publicznych, ale zdecydowanie powinni uszanować to, że niektórym ludziom może przeszkadzać krzyk, płacz czy inne zachowania dzieci. Mnie to przeszkadza też w kościele i tramwaju. Mimo to rozumiem, że nie zawsze da się uspokoić dziecko. Jestem pod tym względem tolerancyjna i wyrozumiała - w końcu dzieci to przyszłość narodu - co nie znaczy, że nie mam na ten temat swojego zdania i własnych - subiektywnych zresztą - odczuć. I nie wynika to z braku szacunku do matek i ojców, do dzieci, bo mam dla Was ogromny szacunek, ale proszę także o uszanowanie mojego zdania. Po tym, jak skomentowałyście słowa Ajeczki, w których moim zdaniem nie było żadnej agresji na Was skierowanej, wydaje mi się, że ludzie, którzy nie mają dzieci i nie planują ich mieć, nie cieszą się tu najlepszą opinią. A szkoda, bo to przecież normalnie ludzie, którzy mają trochę inny pomysł na siebie niż rodzenie i wychowywanie dzieci (nie mówię, że ten pomysł jest zły).
PS. Kotka też nie da się tak łatwo uspokoić ;), z psami jest podobno łatwiej, ale nie wiem, czy to prawda, bo nigdy psa nie miałam:).
Coś Wam opowiem na temat karmienia.
Byłam jakiś czas temu na ślubie mojej przyjaciółki i wzięłam Maryśkę ze sobą, bo nie miałam jej z kim zostawić. Nie było wesela, ale obiad w takiej restauracji w hotelu w Gdyni, nie pamiętam teraz nazwy. W każdym razie podchodzę do pana, który był pracownikiem hotelu i sprawował pieczę nad wszystkim co dotyczyło restauracji. Pytam go, gdzie mogłabym nakarmić dziecko (piersią), a on (facet niewielkiej postury) zawiesił wzrok na moich cyckach na kilkanaście sekund i spytał zdziwiony: to pani karmi??? Cycki mam raczej nie małe... Powiedział, że mogę małą w szatni nakarmić. Było ciepło więc poszłam do samochodu... Zrobiło mi się bardzo głupio, bo raczej staram się nie karmić w miejscach publicznych, a tu jeszcze taki zonk. Na szczęście mam przyciemniane szyby i dużo miejsca w aucie :)
Byłam jakiś czas temu na ślubie mojej przyjaciółki i wzięłam Maryśkę ze sobą, bo nie miałam jej z kim zostawić. Nie było wesela, ale obiad w takiej restauracji w hotelu w Gdyni, nie pamiętam teraz nazwy. W każdym razie podchodzę do pana, który był pracownikiem hotelu i sprawował pieczę nad wszystkim co dotyczyło restauracji. Pytam go, gdzie mogłabym nakarmić dziecko (piersią), a on (facet niewielkiej postury) zawiesił wzrok na moich cyckach na kilkanaście sekund i spytał zdziwiony: to pani karmi??? Cycki mam raczej nie małe... Powiedział, że mogę małą w szatni nakarmić. Było ciepło więc poszłam do samochodu... Zrobiło mi się bardzo głupio, bo raczej staram się nie karmić w miejscach publicznych, a tu jeszcze taki zonk. Na szczęście mam przyciemniane szyby i dużo miejsca w aucie :)
hmm, obojętnie kim jest monia, to wyraziła w sumie moje odczucia... Ale ja ich nie chciałam podawać w tak drastycznej formie, bo tak, jak pisałam wyżej - rozumiem, że czasem trzeba (czasem to nie znaczy, że zawsze trzeba w miejscu publicznym, bo czasem można się schować na uboczu:)), poza tym rozumiem, bo szanują trud rodzicielstwa. Niestety w Polsce (nie wiem, jak jest w innych krajach, bo się tym nie interesowałam) jest za mało miejsc wydzielonych do karmienia i przewijania, gdzie mama miałaby zapewniony spokój i intymność, a inni nie musieliby się "gorszyć" (nadal uważam, że to nieodpowiednie słowo, ale jakoś nie mogę wymyślić lepszego, może to przez to, że jestem chora...).
Ludzie lubią nadużywać słowa gorszyć w tej sytuacji bo pierś niektórym za bardzo kojarzy się z seksualnością, która w tej sytuacji nie ma znaczenia.
Wercia, rozumiem że innym taka sytuacja może się nie podobać. Ale wyrażanie swojej opinii w bardzo nieelegancki sposób jest chyba nie na miejscu.
Ty jakoś potrafisz wypowiedzieć się w przyzwoity sposób.
Wercia, rozumiem że innym taka sytuacja może się nie podobać. Ale wyrażanie swojej opinii w bardzo nieelegancki sposób jest chyba nie na miejscu.
Ty jakoś potrafisz wypowiedzieć się w przyzwoity sposób.
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
Dopiero zauważyłam, ?że klikając na "restauracje" powyżej,w menu trójmiasta można wybrać opcje ważne dla nas, czyli np zaznaczenie, które miejsca mają udogodnienia dla dzieci, bądź sale dla niepalących. To oczywiście deklaracje restauratorów, ale w sumie powinny być wiążące :)
Wcześniej tego nie widziałam, a może się przydać :))
Wcześniej tego nie widziałam, a może się przydać :))
no nie ja bym w publicznym miejscu nigdy nie karmiła. Nie zdarzyło mi sie to przy pierwszym i nie będę przy drugim i też mi to przeszkadza. Przeszkadza mi też jak jem a obok matka przewija dziecko z wielką kupą, bo taki przypadek też zanotowałam:) Zgadza sie,że powinno być więcej ustronnych mejsc gdzie można takie rzeczy robić.
Tak samo jak przeszkadzają mi osoby palące w miejscach publicznych i też brak dobrze wydzielonych przestrzeni. Nestety jeszcze trochę sobie poczekamy. Ale chyba zauważyłyście,ze to się zmienia na lepsze
Tak samo jak przeszkadzają mi osoby palące w miejscach publicznych i też brak dobrze wydzielonych przestrzeni. Nestety jeszcze trochę sobie poczekamy. Ale chyba zauważyłyście,ze to się zmienia na lepsze
Karmienie jędrnym, zylastym, czy innym cyckiem jest PIĘKNE i tyle!
Nie przeszkadza mi mama karmiąca nawet stolik obok, absoltunie!
Za to przeszkadza mi matka, która niepotrafi "opanować" swojego dziecka, dziecko mnie nie drażni,m tylko bierna postawa matki i widok,jak dziecko rzuca się po podłodze i wije jak wąż a ta stoi i się przygląda albo co gorsza- nie reaguje!
Mają racje te dziewczyny, które napisały, że takie matki nie powinny wychodzić w miejsca gdzie zbierają się ludzie, jak nie potrafią wychować sobie dzieci.
Niech siedzą w domu i obserwuja swoje dzieci i uczą sie od nich jak się wychowuje rodziców;)!
Nie przeszkadza mi mama karmiąca nawet stolik obok, absoltunie!
Za to przeszkadza mi matka, która niepotrafi "opanować" swojego dziecka, dziecko mnie nie drażni,m tylko bierna postawa matki i widok,jak dziecko rzuca się po podłodze i wije jak wąż a ta stoi i się przygląda albo co gorsza- nie reaguje!
Mają racje te dziewczyny, które napisały, że takie matki nie powinny wychodzić w miejsca gdzie zbierają się ludzie, jak nie potrafią wychować sobie dzieci.
Niech siedzą w domu i obserwuja swoje dzieci i uczą sie od nich jak się wychowuje rodziców;)!
ja dzis byłam z Paulina na nalesniku w ArtBio w Gdyni na Abrahama.. i jak zaczelam wychodzic przyszła do mnie właścicielka i pogratulowała mi dziecka:D heh Bo Paula ze 40 minut se w wozku siedziala gadala do siebie i ludzi zaczepiala i ani razu nie zamarudzila.. i wlasnie poiwedziala ze nie często sie tak zdarza ze wiekszosc dzieci marudzi strasznie :))
A więc, jak widać po wypowiedzi Betrisy, można sobie poradzić bez karmienia i przewijania w miejscach publicznych. Choć wiadomo, czasem to nie takie łatwe. No, trochę zmienia się na lepsze. Już na niektórych stacjach paliw, bodajże na BP, pojawiają się przewijaki, więc świat zdecydowanie idzie do przodu. Niestety na razie bardzo powoli:(. No a z paleniem, to też niestety racja. Kiedyś widziałam kobietę w zaawansowanej ciąży palącą papieros na przystanku tramwajowym... Widziałam też kobiety w ciąży spożywające alkohol, niby w małych ilościach, ale jednak... To mnie też bardzo bulwersuje. Ciąża to na pewno trudny dla kobiety okres, ale nie powinno się go ułatwiać sobie używkami, to jest po prostu gówniarskie. Przepraszam za tę dygresję, ale tak mnie jakoś naszło, jak Betrisa wspomniała o tym paleniu:).
Karmienie dziecka jest CUDOWNYM WIDOKIEM!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Pięknym - mało powiedziane!
Taki maluszek obejmujący mamnkowy cycuś, łapkami i taki zapatrzony w mamusię;)- najpiekniejszy obraz życia i miłości, cud!!!
Narazie nie znam nic piekniejszego.
Szanuję zdanie odmienne, ale dziwię się, że kobiety nie widzą w tym nic pięknego;(
Pięknym - mało powiedziane!
Taki maluszek obejmujący mamnkowy cycuś, łapkami i taki zapatrzony w mamusię;)- najpiekniejszy obraz życia i miłości, cud!!!
Narazie nie znam nic piekniejszego.
Szanuję zdanie odmienne, ale dziwię się, że kobiety nie widzą w tym nic pięknego;(
Ja kładę zawsze Jaska na pieluszce, jeśli widzę, że jest mało sterylnie.
Albonakocyku jakimś.
Ostatnio jak mieliśmy "grubszą sprawę" do przebrania- i nie miałam nic przy sobie sensownego- położyłam go na jego kurtce i pod to pieluszkę- przeżył i nic się nnie stało takiego!..
Nawet na jakiejs swojej garderobie można dziecko położyć, aby uniknąc kontaktu z tymi miejscami mało czystymi.
Albonakocyku jakimś.
Ostatnio jak mieliśmy "grubszą sprawę" do przebrania- i nie miałam nic przy sobie sensownego- położyłam go na jego kurtce i pod to pieluszkę- przeżył i nic się nnie stało takiego!..
Nawet na jakiejs swojej garderobie można dziecko położyć, aby uniknąc kontaktu z tymi miejscami mało czystymi.
No właśnie, poziom higieny w publicznych toaletach, to niestety kolejny problem, który o pomstę do nieba woła! Coś mnie na narzekanie dziś wzięło;). Na Okęciu w każdej kabinie jest pojemnik z chusteczkami nawilżonymi antybakteryjnym płynem, przeznaczonymi do czyszczenia deski klozetowej. Zawsze to jakiś postęp cywilizacyjny. Szkoda tylko, że spotkałam się z takim "wynalazkiem" tylko w jednym miejscu w Polsce, a podróżuję dość dużo. Najlepiej to jest w toalecie w Galerii Baltyckiej - przed wejściem do toalety jest stolik a na nim talerzyk na pieniądze, powyżej wielki napis, że to dobrowolna opłata składana na potrzeby zakupu środków czystości. Dodane jest jeszcze, że można jej oczywiście nie uiścić, ale niech się wtedy klienci nie dziwią, jeśli zastaną toaletę zanieczyszczoną. Ten tekst mnie naprawdę powala na kolana:D. Za przeproszeniem, "kibel za co łaska":D.
Ja osobiście nigdy nie karmiłam w miejscu publicznym, co nie zmienia faktu. że mi to nie przeszkadza. Przebierałam nie raz, ale starałam się odejść w jakieś ustronne miejsce. Prawda jest taka, że mimo tego, że idziemy do przodu, nadal jest trudno o miejsca gdzie można dziecko nakarmić czy przewinąć. Np. Ostatnio przebierałam dziecko w łazience pomiędzy umywalkami. Dlatego tak naprawdę, nie można mieć pretensji do matek robiących to czy tamto, bo gdzie mają to robić, skoro warunków nam do tego nie stworzyli?
Co do wogóle obecności dzieci. Zgadzam się z Tinker Bell. Nie wszyscy dzieci muszą lubić, bo to, że ja je mam, nie znaczy że muszą wszyscy. Chodzi o tolerancję wobec siebie i takie zwykłe ludzkie zachowania.
Co do wogóle obecności dzieci. Zgadzam się z Tinker Bell. Nie wszyscy dzieci muszą lubić, bo to, że ja je mam, nie znaczy że muszą wszyscy. Chodzi o tolerancję wobec siebie i takie zwykłe ludzkie zachowania.
ja to mam cały zestaw podróżny :-) ale nie zmienia to faktu ze raczej staram sie unikac takich miejsc... staram sie miescic w 3-4 h poza domem i w domu ja przebierać.
Wiperku tego akurat ze karmienie cycem ulatwia zycie to nigdy nie bede podwarzać... sama ja przeciez akarmilam w nocy przez sen... dobrze ze po przejsciou na butle od razu zaczela noce przesypiać ;)
Wiperku tego akurat ze karmienie cycem ulatwia zycie to nigdy nie bede podwarzać... sama ja przeciez akarmilam w nocy przez sen... dobrze ze po przejsciou na butle od razu zaczela noce przesypiać ;)
~Ania1979, jak ja czytam ten Twój opis to mi się normalnie niedobrze robi... Przepraszam, ale takie mam odczucia - być może ja na matkę się nie nadaję, nie wiem:).
Dziewczyny, ani w swoich wypowiedziach, ani w wypowiedziach Ajeczki (powołuje się na jej komentarze, bo to właśnie one sprowokowały mnie do wzięcia udziału w tej dyskusji) nie widzę żadnego "nieludzkiego zachowania". Ja staram się Was rozumieć i szanuję Wasz rodzicielski trud, co jednak nie zmienia faktu, że nie wszystkie zachowania mam mi odpowiadają. To raczej Wy macie negatywny stosunek do kobiet, które nie czują instynktu macierzyńskiego. Oczywiście nie wszystkie, ale wydaje mi się, że większość z Was ocenia takie kobiety trochę negatywnie i to ja właśnie chciałam zaapelować w tym wątku o normalne traktowanie kobiet, które nie szaleją na punkcie dzieci i o przyjęcie w ogóle do wiadomości, że mogą istnieć kobiety, które nie marzą o dziecku. Wydaje mi się, ze dla większości z Was ten fakt jest trudny do zrozumienia. Być może ja jestem przeczulona na tym punkcie, ale chciałabym, żeby tolerancja była obustronna, a to właśnie niektóre mamusie mają z tym czasami problem, bo wydaje im się, że dziecku wszystko wolno, że wszystko mu się należy, a wszyscy dokoła powinni się nim zachwycać. Tak, jak napisałam - niektóre, nie wszystkie:).
Dziewczyny, ani w swoich wypowiedziach, ani w wypowiedziach Ajeczki (powołuje się na jej komentarze, bo to właśnie one sprowokowały mnie do wzięcia udziału w tej dyskusji) nie widzę żadnego "nieludzkiego zachowania". Ja staram się Was rozumieć i szanuję Wasz rodzicielski trud, co jednak nie zmienia faktu, że nie wszystkie zachowania mam mi odpowiadają. To raczej Wy macie negatywny stosunek do kobiet, które nie czują instynktu macierzyńskiego. Oczywiście nie wszystkie, ale wydaje mi się, że większość z Was ocenia takie kobiety trochę negatywnie i to ja właśnie chciałam zaapelować w tym wątku o normalne traktowanie kobiet, które nie szaleją na punkcie dzieci i o przyjęcie w ogóle do wiadomości, że mogą istnieć kobiety, które nie marzą o dziecku. Wydaje mi się, ze dla większości z Was ten fakt jest trudny do zrozumienia. Być może ja jestem przeczulona na tym punkcie, ale chciałabym, żeby tolerancja była obustronna, a to właśnie niektóre mamusie mają z tym czasami problem, bo wydaje im się, że dziecku wszystko wolno, że wszystko mu się należy, a wszyscy dokoła powinni się nim zachwycać. Tak, jak napisałam - niektóre, nie wszystkie:).
Wrecia05: oj mogę się podpisać pod wszystkimi Twoimi wypowiedziami, rękoma i nogami ;)
Mnie też wkurza ten brak tolerancji dla ludzi bezdzietnych z wyboru. Wiele (nie wszystkie, ale powtarzam: wiele) matek ma bardzo roszczeniową postawę wobec całego świata.
Tu na forum też parę wypowiedzi było w takim tonie, że skoro nie mam dzieci to jestem gorsza.
A dlaczego gorsza? nie rozumiem? Bo wolę inaczej spędzić życie, mieć inne rozrywki, niż wątpliwe (dla mnie) rozkosze macierzyństwa?
Ja potrafię zrozumieć, że Wam ciężko, że siedzicie z dziećmi w domu i chcecie się wyrwać i zrobić coś innego niż zwykle. Że musicie się mocować z ciężkimi wózkami, że jak już się wyrwiecie, to nie macie gdzie tych dzieci nakarmić lub przewinąć. Ok.
To i Wy zrozumcie, że MAM PRAWO omijać miejsca gdzie są matki z dziećmi. Nie lubię dzieci, denerwują mnie dźwięki przez nie wydawane. Po co mam się dobrowolnie męczyć w knajpie pełnej dzieci. Ja idę do restauracji odpocząć, nacieszyć się smacznym jedzeniem, porozmawiać w spokoju i nie chcę płacić za stres związany z obecnością dzieci. To tak trudno zrozumieć?
A że mam odwagę się do tego przyznać, to jestem linczowana...
Polecam do przemyślenia notatkę napisaną przez matkę bliźniaków:
http://cloudy.blog.pl/archiwum/index.php?nid=14343849
Na szczęście coraz więcej moich znajomych matek ma podobne nastawienie, jak autorka :)
[/url]
[/url]
Mnie też wkurza ten brak tolerancji dla ludzi bezdzietnych z wyboru. Wiele (nie wszystkie, ale powtarzam: wiele) matek ma bardzo roszczeniową postawę wobec całego świata.
Tu na forum też parę wypowiedzi było w takim tonie, że skoro nie mam dzieci to jestem gorsza.
A dlaczego gorsza? nie rozumiem? Bo wolę inaczej spędzić życie, mieć inne rozrywki, niż wątpliwe (dla mnie) rozkosze macierzyństwa?
Ja potrafię zrozumieć, że Wam ciężko, że siedzicie z dziećmi w domu i chcecie się wyrwać i zrobić coś innego niż zwykle. Że musicie się mocować z ciężkimi wózkami, że jak już się wyrwiecie, to nie macie gdzie tych dzieci nakarmić lub przewinąć. Ok.
To i Wy zrozumcie, że MAM PRAWO omijać miejsca gdzie są matki z dziećmi. Nie lubię dzieci, denerwują mnie dźwięki przez nie wydawane. Po co mam się dobrowolnie męczyć w knajpie pełnej dzieci. Ja idę do restauracji odpocząć, nacieszyć się smacznym jedzeniem, porozmawiać w spokoju i nie chcę płacić za stres związany z obecnością dzieci. To tak trudno zrozumieć?
A że mam odwagę się do tego przyznać, to jestem linczowana...
Polecam do przemyślenia notatkę napisaną przez matkę bliźniaków:
http://cloudy.blog.pl/archiwum/index.php?nid=14343849
Na szczęście coraz więcej moich znajomych matek ma podobne nastawienie, jak autorka :)


forum rodzina i dziecko : Podyskutujesz tutaj o rodzinie, dzieciach, ich wychowaniu oraz ciąży a także trudach związanych z adopcją i wielu innych sprawach związanych z codziennym życiem rodziców.
dopóki nie myslałam o dziecku i nie byłam w ciąży, nawet nie wiedziałam że jest takie forum, więc dziwie się co ciekawego mogą tu znaleźć antydzieciowe :) czyżby podświadomie coś planowały ? :)))
dopóki nie myslałam o dziecku i nie byłam w ciąży, nawet nie wiedziałam że jest takie forum, więc dziwie się co ciekawego mogą tu znaleźć antydzieciowe :) czyżby podświadomie coś planowały ? :)))
hm... nie czytałam opisu forum...
wcześniej udzielałam się na weselniku, teraz dużo mniej mam tam do powiedzenia, a że nudzę się w pracy to weszłam też tu. Z resztą forum jest również o rodzinie. Cóż... to że nie mam dzieci nie znaczy, że nie tworzę z mężem rodziny...
Poza tym mam tu trochę znajomych z weselnika i jestem ciekawa jak tam dalej ich życie itp.
"więc dziwie się co ciekawego mogą tu znaleźć antydzieciowe :)"
a widzisz asiu, właśnie mogą znaleźć coś ciekawego:
jak w tym wątku napisałam w pierwszej mojej wypowiedzi - znajdę tu miejsca, których powinnam unikać ze względu na obecność dzieci :)
[/url]
[/url]
wcześniej udzielałam się na weselniku, teraz dużo mniej mam tam do powiedzenia, a że nudzę się w pracy to weszłam też tu. Z resztą forum jest również o rodzinie. Cóż... to że nie mam dzieci nie znaczy, że nie tworzę z mężem rodziny...
Poza tym mam tu trochę znajomych z weselnika i jestem ciekawa jak tam dalej ich życie itp.
"więc dziwie się co ciekawego mogą tu znaleźć antydzieciowe :)"
a widzisz asiu, właśnie mogą znaleźć coś ciekawego:
jak w tym wątku napisałam w pierwszej mojej wypowiedzi - znajdę tu miejsca, których powinnam unikać ze względu na obecność dzieci :)


wiper: niestety fora szczególnie niemoderowane mają to do siebie, że wątki rozwijają się w niekoniecznie zadanym temacie.
To ja może od siebie dodam, że w Norwegii w każdym kibelku, nawet na największym odludziu jest czyściutko i są estetyczne przewijaki dla mam w każdej damskiej toalecie. Co prawda raz się spotkałam z tym, że babka korzystająca przede mną z toalety zostawiła na przewijaku pieluchę zabrudzoną, ale to chyba nie była Norweżka ;)
Polecam mamom podróżowanie po Norwegii ;)
[/url]
[/url]
To ja może od siebie dodam, że w Norwegii w każdym kibelku, nawet na największym odludziu jest czyściutko i są estetyczne przewijaki dla mam w każdej damskiej toalecie. Co prawda raz się spotkałam z tym, że babka korzystająca przede mną z toalety zostawiła na przewijaku pieluchę zabrudzoną, ale to chyba nie była Norweżka ;)
Polecam mamom podróżowanie po Norwegii ;)


ostatnio byłam a Galerii Bałtyckiej i musiałam korzystać z pokoju dla mam z dziecmi, bo musiałam nakarmić mojego synka.
Galeria jest miejscem, gdzie wszystko błyszczy i jest OK
Niesttey pokój do przewijania i karmienia jest tragiczny
Jak wchodzi się to od razu czuć zapach stęchłych szmat i jest zaduch, bo jest złe odprowadzania powietrza. Pomieszczenie jest małe, na ścianach jakieś dwa wygięte rysunki przedszkolaków i na scianach kolor ciemnopomarańczowy co powduje że to pomieszczenie jest jeszcze bardziej klaustrofobiczne.
Stoi jakaś stara lezanka, 1 krzesło i przewijak - byłam w szoku. To miejsce jest po prostu smutne i nieigieniczne
Galeria jest miejscem, gdzie wszystko błyszczy i jest OK
Niesttey pokój do przewijania i karmienia jest tragiczny
Jak wchodzi się to od razu czuć zapach stęchłych szmat i jest zaduch, bo jest złe odprowadzania powietrza. Pomieszczenie jest małe, na ścianach jakieś dwa wygięte rysunki przedszkolaków i na scianach kolor ciemnopomarańczowy co powduje że to pomieszczenie jest jeszcze bardziej klaustrofobiczne.
Stoi jakaś stara lezanka, 1 krzesło i przewijak - byłam w szoku. To miejsce jest po prostu smutne i nieigieniczne
yłem ostatnio w restauracji Ereka przy Parku Technologicznym w Gdyni.
pierwsza restauracja w której trafiłem na ciekawy kącik zabaw dla maluszków. Rewelacja syn z córką cały czas się bawili się tam a my spokojnie jedliśmy posiłek. Osługa traktowała dzieciaczki jak I klasy klientów! Gorąco polecam dla rodziców którzy chcą zjeść w ciekawym spokojnym miejscu coś dobrego przy okazji nie zostawiając dzieci z opiekunką.
pierwsza restauracja w której trafiłem na ciekawy kącik zabaw dla maluszków. Rewelacja syn z córką cały czas się bawili się tam a my spokojnie jedliśmy posiłek. Osługa traktowała dzieciaczki jak I klasy klientów! Gorąco polecam dla rodziców którzy chcą zjeść w ciekawym spokojnym miejscu coś dobrego przy okazji nie zostawiając dzieci z opiekunką.
Polecam Restauracje Del Bosco w Hotelu Otomin w Otominie, jest to miejsce doskonale przystosowane do odwiedzin rodziców z dziećmi - plac zabaw, menu dla najmłodszych, a dla tych całkiem malutkich miejsce do przewijania i karmienia. Polecam
http://www.hotelotomin.pl
http://www.hotelotomin.pl