Widok
mięso oddzielane mechanicznie w słoiczkach Gerbera!!!
dzisiaj przeczytałam, że w jednoskładnikowych gerberkach jest MOM - dramat!!!
a taka znana i poważana firma
zakład żywienia w Instytucie Matki i Dziecka wypowiedział się, że gdyby firma Gerber zwróciła się do nich o ocenę produktu nie uzyskała by pozytywnej opinii
MOM w gerberze to drobiowe mięso oddzielane mechaniczne - zeskrobywane z kości, wypełniacz, to niskowartościowe najtańsze mięso
a taka znana i poważana firma
zakład żywienia w Instytucie Matki i Dziecka wypowiedział się, że gdyby firma Gerber zwróciła się do nich o ocenę produktu nie uzyskała by pozytywnej opinii
MOM w gerberze to drobiowe mięso oddzielane mechaniczne - zeskrobywane z kości, wypełniacz, to niskowartościowe najtańsze mięso
Sól dziecku jest potrzebna, tyle że w rozsądnej ilości. Brak jodowanej soli w Polsce może się zakończyć bardzo źle. W Hippach jest dopiero od któregoś tam miesiąca.
Rossmanowskich słoików też nie polecam, według mnie tam połowa zawrtości to jakiś wypełniacz typu kaszka, kleik, czuć to zwłaszcza w deserach, ale w zupkach też.
W wieloskładnikowych Gerberach chyba tego MOMu, czy jak mu tam, nie ma. Tylko w jednoskładnikowych się wygłupili, a teraz konkurencja to wykorzystuje i internet od kilku dni tylko o tym huczy. Ale te jednoskładnikowe z mięsem tak wyglądały, pachniały (i miały dokładny opis na opakowaniu), że zastanawiam się, kto to dziecku podał... Kupić - sama kupiłam, bo nie chciało mi się w sklepie każdej etykiety czytać.
Rossmanowskich słoików też nie polecam, według mnie tam połowa zawrtości to jakiś wypełniacz typu kaszka, kleik, czuć to zwłaszcza w deserach, ale w zupkach też.
W wieloskładnikowych Gerberach chyba tego MOMu, czy jak mu tam, nie ma. Tylko w jednoskładnikowych się wygłupili, a teraz konkurencja to wykorzystuje i internet od kilku dni tylko o tym huczy. Ale te jednoskładnikowe z mięsem tak wyglądały, pachniały (i miały dokładny opis na opakowaniu), że zastanawiam się, kto to dziecku podał... Kupić - sama kupiłam, bo nie chciało mi się w sklepie każdej etykiety czytać.
ma dwoje dzieci i dawalam im sloiczki szczegolnie na poczatku.
jednak uwazam ze te WSZYSTKIE sloiczki to SCIEMA!!!!
nie wiadomo co tak naprawde tam wsadzaja? dlaczego tyle kosztuja? podobno dlatego ze musza przejsc wiele kontroli ??? a w naszym swiecie łapówkarskim nie wiadomo jak jest naprawdę????
sama stoje przed dylematem co padawac dzieciom-we wszystkim jest chemia :((((
moje dzieci sa w wieku 3 lata i rok.
jednak uwazam ze te WSZYSTKIE sloiczki to SCIEMA!!!!
nie wiadomo co tak naprawde tam wsadzaja? dlaczego tyle kosztuja? podobno dlatego ze musza przejsc wiele kontroli ??? a w naszym swiecie łapówkarskim nie wiadomo jak jest naprawdę????
sama stoje przed dylematem co padawac dzieciom-we wszystkim jest chemia :((((
moje dzieci sa w wieku 3 lata i rok.
Mój synek Gerbera i Hippa nie trawi,Bobovitę i Rossmanna zje,a tak naprawdę to czy gerbery czy inne "srery' wszędzie jest ładowane to samo ścierwo,te opinie instytutu matki i dziecka to też jedne wielkie ściemy jak zdrowe słoiczki.Czy dasz ze słoiczka czy kupisz warzywa,owoce,mięso w sklepie to jedno i to samo tym "ekologicznym" też daleko do ekologii,jak sama nie wyhodujesz to nie wiesz co jesz jak pisały poprzedniczki.
Jednak są to tylko dwa dania jednoskładnikowe i jest to wyraźnie napisane. Kiedyś chciałam kupić takiego "indyka", ale przeczytałam etykietkę i nie kupiłam i już;-) Nie jest to sensacyjne odkrycie, bo producent tego nie ukrywał.
Co do słoiczków z rossmana, to do wielu dodają TŁUSZCZ PALMOWY - trzeba czytać etykiety
Co do słoiczków z rossmana, to do wielu dodają TŁUSZCZ PALMOWY - trzeba czytać etykiety
a dlaczego uwazacie, ze dziecko nie moze jesc posolonych? ja daje mojej Heinza, ktory jest solony (low salt), ale jak nie byly solone to i tak je doprawialam, bo sama nie chcialabym jesc czegos co wogole nie ma smaku :) oczywiscie nie mowie o soleniu tak jak nam, ale tylko troszke, do smaku. Przeciez nie bedzie jadlo cale zycie jalowych potraw :)
pchelapchela, sol nie jest zdrowa nawet dla doroslego czlowieka (nie bede tu pisac eleboratu dlaczego, mozna poszukac). Nam nie smakuje sloiczkowe jedzenie poniewaz nasz kubki smakowe przyzwyczajone sa do smaku soli a malemu dziecku nie robi to roznicy, bo ono tego smaku jeszcze nie zna i potrafi sie bez niego dokonale obejsc (dopoki go nie pozna). A warto jak najdluzej nie solic chociazby po to aby nie obciazac w pelni jeszcze niewyksztalconych nerek dziecka.
ciekawy artykuł na ten temat
1,4 za kilogram MOM - tu znajdziesz więcej
http://czasnapiwo.blogspot.com/2011/01/gerber-w-polsce-afera-soiczkowa.html
http://czasnapiwo.blogspot.com/2011/01/gerber-w-polsce-afera-soiczkowa.html
z solą jest jak z glutaminianem sodu, jesteśmy przyzwyczajeni do "podrasowanych" potraw i nie potrafimy wyczuć smaku bez dodatkowych dopalaczy ;-)
Dlatego dzieciom jedzącym dużo chipsów, mcDonaldów i innych glutaminianowych dań jedzenie domowe ciężko przełknąć bo wydaje się bez smaku.
Trochę soli jest w niektórych potrawach, które podaje niemowlęciu, ale staram się nie kierować w dosalaniu tym czy mi by to smakowało.
Dlatego dzieciom jedzącym dużo chipsów, mcDonaldów i innych glutaminianowych dań jedzenie domowe ciężko przełknąć bo wydaje się bez smaku.
Trochę soli jest w niektórych potrawach, które podaje niemowlęciu, ale staram się nie kierować w dosalaniu tym czy mi by to smakowało.
:)
Ja rozumiem, ze takiem maluszkowi, ktory dopiero co probuje nowych potraw sie nie soli, ale wiekszemu szkrabowi, co smakuje juz nasze jedzenie, czemu nie dawac? Przeciez i tak bedzie jadla to co my niedlugo. Sól i cukier (moze i niestety :) ) sa w naszym domu uzywane i ona tez bedzie to jesc. Oczywiscie dbam teraz i zadbam pozniej, zeby to byly male ilosci. Sama slodze pol lyzeczki i sole troszke, ale to juz baaardzo zmienia smak :)
Moim zdaniem, wszystko w granicach rozsadku jest ok. Ale podkreslam - MOIM ZDANIEM :)
Ja rozumiem, ze takiem maluszkowi, ktory dopiero co probuje nowych potraw sie nie soli, ale wiekszemu szkrabowi, co smakuje juz nasze jedzenie, czemu nie dawac? Przeciez i tak bedzie jadla to co my niedlugo. Sól i cukier (moze i niestety :) ) sa w naszym domu uzywane i ona tez bedzie to jesc. Oczywiscie dbam teraz i zadbam pozniej, zeby to byly male ilosci. Sama slodze pol lyzeczki i sole troszke, ale to juz baaardzo zmienia smak :)
Moim zdaniem, wszystko w granicach rozsadku jest ok. Ale podkreslam - MOIM ZDANIEM :)
I ja się z Pchelom zgadzam;)
Mój Niko ma rok i już je prawie wszystko to co my...
Gdy awaryjnie muszę podać słoiczek,doprawiam bądź dodaję masła.
Słoiczki są jałowe i taka jest prawda,natomiast jezeli moje dziecko je już kanapki z szyneczką to bez sennsu jest dawanie mu słoiczków,które mają taki a nie inny smak czyli jałowy,mam na mysli niekóre słoiczki,bo te po 12miesiącu już jakoś tam smakują.
Mój Niko ma rok i już je prawie wszystko to co my...
Gdy awaryjnie muszę podać słoiczek,doprawiam bądź dodaję masła.
Słoiczki są jałowe i taka jest prawda,natomiast jezeli moje dziecko je już kanapki z szyneczką to bez sennsu jest dawanie mu słoiczków,które mają taki a nie inny smak czyli jałowy,mam na mysli niekóre słoiczki,bo te po 12miesiącu już jakoś tam smakują.
maslo ok,zreszta tam jest juz troche soli jest...nie rozumiem po,co dosalac inne potrawy,,,,,przeciez sol i cukier to biała śmierć!!!! my jadamy np ziemniaczki bez soli sa pyszne z koperkiem... zioła rewelacyjnie zastepuja sol,minimalne ilosci dodaje do miesa natomiast duzo ziół....ale kazdy ma wybór.... coraz wiecej widze dzieci/niemowlat brzydko mowiac zapasionych!!! zreszta rodzice równiez......
sol i cukier biala smierc - w nierozsadnych ilosciach. Kurde, przeciez od wiekow ludzie uzywaja soli i cukru. Prawie kazdy z nas uzywa i jakos zyjemy. Nie popadajcie ze skrajnosci w skrajnosc. Przeciez wedlinki czy sery , ktore dzieci beda jadly tez maja sol. No, chyba, ze chcecie je wychowac na swoich jalowych zupkach do konca zycia ;)
Przeczytajcie to i sprawdzcie, co to znaczy NADUŻYWANIE ;)
http://pl.wikipedia.org/wiki/SĂłl_kuchenna
Przeczytajcie to i sprawdzcie, co to znaczy NADUŻYWANIE ;)
http://pl.wikipedia.org/wiki/SĂłl_kuchenna
2xmama to ta z dych nadgorliwych, której dzieci nie znają soli, cukru, słodyczy, zabawek fp tylko ekologiczne drewniaki. nadambitna mamusia, która po prostu przegina w drugą strone.
laski a wam mamusie soli i cukru też nie dawały? żyjecie?
we wszystkim trzeba zachowac zdrowy rozsądek. odrobina soli czy cukru nie zabijewam dzieciaka. i tak w końcu będzie je jadło czy wam się to podoba, czy nie
laski a wam mamusie soli i cukru też nie dawały? żyjecie?
we wszystkim trzeba zachowac zdrowy rozsądek. odrobina soli czy cukru nie zabijewam dzieciaka. i tak w końcu będzie je jadło czy wam się to podoba, czy nie
Słuchajcie mówiąc,że doprawiam nie mam na myśli tylko soli,tak..
Dodaję trochę masła do słoiczka,bo ma on wtedy zupełnie inny smak,a moje 12 miesieczne dziecko jadając już prawie wszystko pewnie pluło by tym słoiczkiem dalej niż widziało :)
Dziś robiłam pulpeciki w sosie szpinakowym,fak mięso posololiłam,ale sosu już nie,zresztą smietana daje już smak,no i zioła.
Niko zjadł z nami,a i ziemniaki posolone,bo jakoś nie wyobrażam sobie jeść ziemniaki nie solone,mimo że ja za solą nie przepadam,nie solę jajecznicy,pomidorów.
A co do cukrów,ich staram się unikać,choć to trudne,już w kaszce ryzowej po czwartym miesiacu jest cukier to samo w herbatkach od 6 miesiąca.Daję Nikosiowi soczki po 4 miesiacu i ponoć w nich cukru nie ma,ale ile w tym prawdy?
Jednak bez przesady,Niko dostaje już danonki,a od 6 miesiąca biszkopty,dzieki którym nauczył się gryźć,raz czy dwa zdarzyło się że zjadł kinder czekoladę,tego małego batonika i to tez nie ja mu dałam tylko jego ciocia,ale afery nie robiłam.
Dodaję trochę masła do słoiczka,bo ma on wtedy zupełnie inny smak,a moje 12 miesieczne dziecko jadając już prawie wszystko pewnie pluło by tym słoiczkiem dalej niż widziało :)
Dziś robiłam pulpeciki w sosie szpinakowym,fak mięso posololiłam,ale sosu już nie,zresztą smietana daje już smak,no i zioła.
Niko zjadł z nami,a i ziemniaki posolone,bo jakoś nie wyobrażam sobie jeść ziemniaki nie solone,mimo że ja za solą nie przepadam,nie solę jajecznicy,pomidorów.
A co do cukrów,ich staram się unikać,choć to trudne,już w kaszce ryzowej po czwartym miesiacu jest cukier to samo w herbatkach od 6 miesiąca.Daję Nikosiowi soczki po 4 miesiacu i ponoć w nich cukru nie ma,ale ile w tym prawdy?
Jednak bez przesady,Niko dostaje już danonki,a od 6 miesiąca biszkopty,dzieki którym nauczył się gryźć,raz czy dwa zdarzyło się że zjadł kinder czekoladę,tego małego batonika i to tez nie ja mu dałam tylko jego ciocia,ale afery nie robiłam.
olenko24-wiesz,ze daonki sa polecane od 3 roku zycia? ten deser nalezy traktowac,jako słodycz ie zdrowy nabiał,bo jest mega kaloryczne i strasznie słodkie.....kazdy inaczej podchodzi do diety dziecka,ja dziecku w wieku 12mcy podawalam jogurt natuaralny DANONE pieknie zjadał,do tego miksowałam bananka,jabłuszko,gruszke oczywiscie nie dodajac cukru tez tak można:)
dokładnie zapomniłam napisac ziemniaczki warzywka na parze sa rewelacyjne bez soli pyszne,ale nie zapomnijcie o tym,że do przygotowania marchewki nalezy dodac troche masełka inaczej nie przyswoimy witaminek.... ryba na parze z ziołami jest pyszna,my praktycznie smazonych nie jadamy,,,,no moze sporadycznie 2x do roku ;)
Troszkę solić trzeba, bo inaczej nie mamy skąd brać choćby jodu. Ale TROCHĘ, sama soliłam zawsze bardzo mało, jedzenie "kupne" albo u znajomych jest dla mnie często niejadalne. Odkąd synek je to samo, co my, solę jeszcze mniej. Ale do gotowania na parze odrobinę też dosalam i daję dużo ziół, bo całkowicie jałowego jedzenia też nie lubię.
Roczniak już odrobinę soli potrzebuje i tyle w słoiczkach jest. Ale dosalanie słoików sześciomiesięczniakowi, to przegięcie.
Roczniak już odrobinę soli potrzebuje i tyle w słoiczkach jest. Ale dosalanie słoików sześciomiesięczniakowi, to przegięcie.
Fakt,na parze gotuję codziennie,zwłaszcza ryby bo mój uwieeeeelbia,no i jak się wybierze z chłopakami kilka razy w roku na dorsze to mam całą drugą zamrazarkę wypełnioną filetami z dorsza...
Warzywa na parze mają inny smak,Niko uwielbia brokuła i dodaję trochę masła,to wcina aż mu się uszy trzęsą.
Sama jadam na parze,ale bardziej dlatego by linie utrzymać,niż dlatego że to zdrowe:)
Warzywa na parze mają inny smak,Niko uwielbia brokuła i dodaję trochę masła,to wcina aż mu się uszy trzęsą.
Sama jadam na parze,ale bardziej dlatego by linie utrzymać,niż dlatego że to zdrowe:)
Bez sensu jest argument, ze my jedlismy, jemy i zyjemy. Sol czy cukier to nie jest cos ze po zjedzeniu lyzeczki padamy trupem, ale sol i cukier sa przyczyna powaznych schorzen w pozniejszym czasie, ktorych potem wiekszosc z nas nawet nie laczy z faktem solenia czy slodzenia przez wiekszosc zycia i ciagle niestety marginalizujemy ich negatywny wplyw.
Nie zgadzam sie rowniez z tym, ze trzeba solic ze wzgledu na zapotrzebowanie sodu, a juz zwlaszcza zapotrzebowanie dziecka. Do 6 roku zycia to zapotrzebowanie pokrywaja produkty naturalnie zawierajace ten pierwiastek a jodu natomiast gdzie jak gdzie ale na Pomorzu nie brakuje. Nikt nie zastanowil sie, ze te jalowe sloiczki tak smakuja, bo tak powinny smakowac i sol w nich jest niewskazana?
Juz pisalam wyzej, ze nam nie smakuje "jalowe" bo przyzwyczailismy nasze kubki smakowe, dziecko nie zna tego smaku i dopoki nie pozna nie bedzie mu przeszkadzal brak soli (mozna gotowac bez soli i doprawic sobie na talerzu gdy dzieci jedza juz "nasze" jedzenie). To, ze nam sie wydaje, ze w malej ilosci bedzie ok, nie znaczy, ze tak bedzie (na marginesie, czy ktos solac "dozwolona dawke" czy "mala ilosc" liczy takze ilosci soli zawarte w wiekszosci produktow na rynku, ktore spozywamy na codzien?). Nie mam zamiaru nikogo przekonywac na sile, kazdy i tak zrobi jak uwaza, ale warto byc swiadomym, ze solenie i slodzenie dziecku nie ma niestety zadnych "plusow dodatnich" a wrecz przeciwnie.
ps. osobiscie porownalabym solenie malemu dziecku do kieliszka wina w ciazy, tak naprawde nie wiemy jak obie rzeczy wplywaja na rozwijajace sie dziecko (pisalam juz o obciazaniu przez sol, ciagle rozwijajacych sie nerek), a warto pamietac, ze ono nie rozwija sie tylko przez pierwsze 9 miesiecy od poczecia.
Nie zgadzam sie rowniez z tym, ze trzeba solic ze wzgledu na zapotrzebowanie sodu, a juz zwlaszcza zapotrzebowanie dziecka. Do 6 roku zycia to zapotrzebowanie pokrywaja produkty naturalnie zawierajace ten pierwiastek a jodu natomiast gdzie jak gdzie ale na Pomorzu nie brakuje. Nikt nie zastanowil sie, ze te jalowe sloiczki tak smakuja, bo tak powinny smakowac i sol w nich jest niewskazana?
Juz pisalam wyzej, ze nam nie smakuje "jalowe" bo przyzwyczailismy nasze kubki smakowe, dziecko nie zna tego smaku i dopoki nie pozna nie bedzie mu przeszkadzal brak soli (mozna gotowac bez soli i doprawic sobie na talerzu gdy dzieci jedza juz "nasze" jedzenie). To, ze nam sie wydaje, ze w malej ilosci bedzie ok, nie znaczy, ze tak bedzie (na marginesie, czy ktos solac "dozwolona dawke" czy "mala ilosc" liczy takze ilosci soli zawarte w wiekszosci produktow na rynku, ktore spozywamy na codzien?). Nie mam zamiaru nikogo przekonywac na sile, kazdy i tak zrobi jak uwaza, ale warto byc swiadomym, ze solenie i slodzenie dziecku nie ma niestety zadnych "plusow dodatnich" a wrecz przeciwnie.
ps. osobiscie porownalabym solenie malemu dziecku do kieliszka wina w ciazy, tak naprawde nie wiemy jak obie rzeczy wplywaja na rozwijajace sie dziecko (pisalam juz o obciazaniu przez sol, ciagle rozwijajacych sie nerek), a warto pamietac, ze ono nie rozwija sie tylko przez pierwsze 9 miesiecy od poczecia.
najsmutniejsze jest to,że niektorzy rodzice krzywdza swoje dzieci,dzisiaj w Galerii Bałtyckiej z rana przechodziłam obok restauracji,zauważyłam usmiecjnieta pare rodzicow i ich bliznieta na moje oko 12 mcy a w raczce co frytki,tluste i słone fuuuj,jeszcze troche i ,co drugie dziecko bedzie utuczone!!!!
no tak a potem pewnie dziecko bedzie jadało tylko jałowe i niesolone ? w takim razie trzeba wyeliminowac wszystko co ma sól , cukier itp. trzeba samemu chodowac bo inaczej czlowiek bedzie jadl chemie i trucizne :D
Ja sole i doprawiam i tak samo je moje dziecko , daje tez duzooo ziół , i tak jak niby owa sól taka niezdrowa to wszystko inne, soczki, herbatki nawet dla dzieci rowniez bo same herbatki granulowane maja polowe cukru!!!! czasami choc rzadko lubie wypic sobie cole i moje dziecie tez troche wtedy lyknie i co? spustoszenie w organizmie sie od razu zrobi? :D W rozsądnych ilosciach mozna wszystko ,
corka lubi slodycze jak i ja, wiec czasem rowniez sobie podjemy , no i jakos problemow z waga , alergia zadnych ;)
No i oczywiscie to jak chowamy i zywimy nasze dzieci to wylacznie nasza sprawa, kazdy z nas ma wlasne zdanie na ten temat tylko nie narzucajmy sobie nawzajem ze tylko nasza postawa jest dobra ;) pozdrawiam i zycze milego dnia z bardzooo słodka , goraca , gesta czekolada ;)
Ja sole i doprawiam i tak samo je moje dziecko , daje tez duzooo ziół , i tak jak niby owa sól taka niezdrowa to wszystko inne, soczki, herbatki nawet dla dzieci rowniez bo same herbatki granulowane maja polowe cukru!!!! czasami choc rzadko lubie wypic sobie cole i moje dziecie tez troche wtedy lyknie i co? spustoszenie w organizmie sie od razu zrobi? :D W rozsądnych ilosciach mozna wszystko ,
corka lubi slodycze jak i ja, wiec czasem rowniez sobie podjemy , no i jakos problemow z waga , alergia zadnych ;)
No i oczywiscie to jak chowamy i zywimy nasze dzieci to wylacznie nasza sprawa, kazdy z nas ma wlasne zdanie na ten temat tylko nie narzucajmy sobie nawzajem ze tylko nasza postawa jest dobra ;) pozdrawiam i zycze milego dnia z bardzooo słodka , goraca , gesta czekolada ;)
"nikt nie mowi o dosalaniu solonego ;)"
pchelapchelo ale czy dosalajac niesolone w "malych nieszkodliwych ilosciach" na koniec dnia liczysz calkowita ilosc soli jakie zjadlo Twoje dziecko, zarowno w produktach juz slonych i tych dosolonych przez Ciebie?
To pytanie reteoryczne, nikt tego nie robi i jak widac po tej dyskusji malo kto uwaza to za cos zlego. Male dziecko to male dziecko i nie powinno jesc tak jak dorosly, im szybciej to zrozumiemy tym zdrowsze beda nasze dzieci w przyszlosci (to taka sama inwestycja jak dbanie o nie na innych polach). I nikt tu nie pisze o wyprowadzeniu sie w Bieszczady i zakladaniu wlasnej farmy, wystarczy eliminowac to co eliminowac sie da.
Napisalam tu tylko, bo zapytalas dlaczego uwazamy, ze nie powinno sie solic malym dzieciom. Oczywiscie, ze rodzic moze zrobic ze swoim dzieckiem co tylko zechce, solic , dawac cole, nawet drina z wodka ;) tylko nie piszcie, ze to jest dobre i nic mu nie bedzie, bo nie ma zadnej pewnosci jak wplynie to na maly ciagle rozwijajacy sie organizm w przyszlosci, a wplynie z pewnoscia (nie bede odsylac do badan naukowych bo to tu dziala jak plachta na byka) ;)
Agatha nawet ja zrozumialam o co chodzi kolezance z tymi rosolkami, Ty nie? czy tylko sie czepiasz, bo lubisz "dyskutowac"? :D
pchelapchelo ale czy dosalajac niesolone w "malych nieszkodliwych ilosciach" na koniec dnia liczysz calkowita ilosc soli jakie zjadlo Twoje dziecko, zarowno w produktach juz slonych i tych dosolonych przez Ciebie?
To pytanie reteoryczne, nikt tego nie robi i jak widac po tej dyskusji malo kto uwaza to za cos zlego. Male dziecko to male dziecko i nie powinno jesc tak jak dorosly, im szybciej to zrozumiemy tym zdrowsze beda nasze dzieci w przyszlosci (to taka sama inwestycja jak dbanie o nie na innych polach). I nikt tu nie pisze o wyprowadzeniu sie w Bieszczady i zakladaniu wlasnej farmy, wystarczy eliminowac to co eliminowac sie da.
Napisalam tu tylko, bo zapytalas dlaczego uwazamy, ze nie powinno sie solic malym dzieciom. Oczywiscie, ze rodzic moze zrobic ze swoim dzieckiem co tylko zechce, solic , dawac cole, nawet drina z wodka ;) tylko nie piszcie, ze to jest dobre i nic mu nie bedzie, bo nie ma zadnej pewnosci jak wplynie to na maly ciagle rozwijajacy sie organizm w przyszlosci, a wplynie z pewnoscia (nie bede odsylac do badan naukowych bo to tu dziala jak plachta na byka) ;)
Agatha nawet ja zrozumialam o co chodzi kolezance z tymi rosolkami, Ty nie? czy tylko sie czepiasz, bo lubisz "dyskutowac"? :D
Ja pitole kazdy robi jak uwaza i już...
jezeli od małego będzie się na dziecko chuchało,dmuchało to z pewnością pozniej będzie tylko chorowało,tak samo jest z jedzeniem,alergie mogą pojawić się dużo pozniej gdy dziecko w koncu zetknie się z syfiastym jedzeniem,a to prędzej czy pozniej nastąpi,bo pójdzie do szkoły i być moze tam będzie jadało obiady,moze samo sobie kupić coś niezdrowego,jest dużo opcji.
Nic dziewnego,ze dzieci tzw. patologi które praktycznie wychowują się na ulicy i o które nikt nie dba najmniej chorują,a to dlatego że od malucha mają wyrobioną odporność i nic ich już się nie łapie,a dziecko wiecznie trzymane pod kloszem łapie wszystko co popadnie,choroby,alergie itd.
To samo tyczy się jedzenia.A już najbardziej wkurzają mnie matki,które swojemu 2letniemu dziecku nie pozwplą pobawić się w piaskownicy z innymi dziecmi,bo zarazki i ojejkiu jakie to nie higieniczne.No i co z tego?Niech się nawet naje tego piachu,byleby było szczęśliwe.To się liczy Dziewczyny...liczy się,aby Wasze dzieci były tylko szczęśliwe.
jezeli od małego będzie się na dziecko chuchało,dmuchało to z pewnością pozniej będzie tylko chorowało,tak samo jest z jedzeniem,alergie mogą pojawić się dużo pozniej gdy dziecko w koncu zetknie się z syfiastym jedzeniem,a to prędzej czy pozniej nastąpi,bo pójdzie do szkoły i być moze tam będzie jadało obiady,moze samo sobie kupić coś niezdrowego,jest dużo opcji.
Nic dziewnego,ze dzieci tzw. patologi które praktycznie wychowują się na ulicy i o które nikt nie dba najmniej chorują,a to dlatego że od malucha mają wyrobioną odporność i nic ich już się nie łapie,a dziecko wiecznie trzymane pod kloszem łapie wszystko co popadnie,choroby,alergie itd.
To samo tyczy się jedzenia.A już najbardziej wkurzają mnie matki,które swojemu 2letniemu dziecku nie pozwplą pobawić się w piaskownicy z innymi dziecmi,bo zarazki i ojejkiu jakie to nie higieniczne.No i co z tego?Niech się nawet naje tego piachu,byleby było szczęśliwe.To się liczy Dziewczyny...liczy się,aby Wasze dzieci były tylko szczęśliwe.