Widok
kropeczko
Tych ptaszków w tym roku prztargał ponad 10 szt.
Z myszami ostatnio deficyt.
Ale jak trafi to przynosi systematycznie co dzień (podejrzewam, że eliminuje całe mysie rodziny)
Szczury, średnio w połowie przypadków przynosi podduszone, ale żywe.
Wypuszcza delikwenta i bawi się.
Szczur najczęściej ucieka, ale po kilku dniach i tak zostaje wychwycony w jakimś kącie.
Dużo przez to wszystko jest sprzątania i mycia itd itp..
Z myszami ostatnio deficyt.
Ale jak trafi to przynosi systematycznie co dzień (podejrzewam, że eliminuje całe mysie rodziny)
Szczury, średnio w połowie przypadków przynosi podduszone, ale żywe.
Wypuszcza delikwenta i bawi się.
Szczur najczęściej ucieka, ale po kilku dniach i tak zostaje wychwycony w jakimś kącie.
Dużo przez to wszystko jest sprzątania i mycia itd itp..
Stworku
Re: "Nadrabiając szkołę podstawową"
Zgadzam się w 100%.
Temat sprzątnęłaś mi z przed nosa i ostatecznie wyjęłaś mi go z ust.
Wiesz, w moim wypadku jest tak, poznaję dany termin, gdy mnie zainspiruje badam go i poszukuję źródeł.
Po pierwsze: zadziwia mnie, DLACZEGO tak późno na to trafiłem.
Ale to nie koniec.
Oswajam się z tą nowością, wbijam w pamięć i w przeciągu kilku dni na przestrzeni najbliższego otoczenia, ta rzecz kilkakrotnie "przewija się" przez moje uszy.
Naprawdę bardzo często tak jest.
Wtedy zastanawiam się nad postawieniem na szali dwóch sił: własnej ignorancji i wrażliwości.
Zgadzam się w 100%.
Temat sprzątnęłaś mi z przed nosa i ostatecznie wyjęłaś mi go z ust.
Wiesz, w moim wypadku jest tak, poznaję dany termin, gdy mnie zainspiruje badam go i poszukuję źródeł.
Po pierwsze: zadziwia mnie, DLACZEGO tak późno na to trafiłem.
Ale to nie koniec.
Oswajam się z tą nowością, wbijam w pamięć i w przeciągu kilku dni na przestrzeni najbliższego otoczenia, ta rzecz kilkakrotnie "przewija się" przez moje uszy.
Naprawdę bardzo często tak jest.
Wtedy zastanawiam się nad postawieniem na szali dwóch sił: własnej ignorancji i wrażliwości.
~
uwielbiam taką pogodę
kocham ten chłód, który otacza twarz
mogę bez końca patrzeć
na delikatne zielone punkty życia
które niebawem wybuchną w nieokiełznany sposób
mogę patrzeć w słońce
zwolnić tempo marszu
wychwycić przemykające bokiem obrazy
zanurzyć dłonie w trawie
przestać istnieć w mieście
odrodzić się pod orlim gniazdem
mogę zrobić wszystko to
co jutro się wydarzy
kocham ten chłód, który otacza twarz
mogę bez końca patrzeć
na delikatne zielone punkty życia
które niebawem wybuchną w nieokiełznany sposób
mogę patrzeć w słońce
zwolnić tempo marszu
wychwycić przemykające bokiem obrazy
zanurzyć dłonie w trawie
przestać istnieć w mieście
odrodzić się pod orlim gniazdem
mogę zrobić wszystko to
co jutro się wydarzy
Ćmo
Tak to już jest ze stworkami - czasem wożą bagaże whehikułem czasu zza wschodniej granicy ;)
Centrum to fajny pomysł, jedną z najcenniejszych rzeczy którą chętnie bym widziała (bo nie widziałam w trakcie moich studiów - choć co prawda ja jestem z tego starego, przedwojennego budynku nie ujętego na zdjęciu ;D) to współpraca z firmami jako rzecz, o której mówi się i ułatwia już na studiach, uświadamianie że pieniądze na badania nie biorą się znikąd, praktyki i poźniejsze miejsca pracy.
Centrum to fajny pomysł, jedną z najcenniejszych rzeczy którą chętnie bym widziała (bo nie widziałam w trakcie moich studiów - choć co prawda ja jestem z tego starego, przedwojennego budynku nie ujętego na zdjęciu ;D) to współpraca z firmami jako rzecz, o której mówi się i ułatwia już na studiach, uświadamianie że pieniądze na badania nie biorą się znikąd, praktyki i poźniejsze miejsca pracy.
c
"Ta rzecz" zazwyczaj przewija się w sposób losowy, kwestia tylko czy się ją dostrzega czy nie. Nowo poznana, a poruszająca w jakiś sposób, wyjątkowo uwrażliwia na siebie.
(...prześladuje mnie liczba 323. Dostrzegam ją za każdym razem kiedy ją widzę, jakby była wypisana wielkimi czerwonymi cyframi, w przeciwieństwie do nieskonczoności innych liczb. Mam nawet pewną teorię dlaczego, ale nie powiem ;DD)
(...prześladuje mnie liczba 323. Dostrzegam ją za każdym razem kiedy ją widzę, jakby była wypisana wielkimi czerwonymi cyframi, w przeciwieństwie do nieskonczoności innych liczb. Mam nawet pewną teorię dlaczego, ale nie powiem ;DD)
Scenka rodzajowa
Słyszę z kuchni śmiech naszego współlokatora, M. Zaglądam sprawdzić co się stało, ale nic szczególnego nie widzę, ot kuchenka mikrofalowa na chodzie a M. się śmieje. Pytam o ch chodzi, a on śmieje się jeszcze bardziej. Jednocześnie słyszę z pokoju zdenerwowany głos męża: "Gdzie jest kot? Trzeba znaleźć kota. Gdzie się podział kot?"
:)
:)
Zakochać się...
Zakochać się ...
To jak zamknąć w dwóch palcach
otaczający nas świat
i zmrużyć oczy pod spojrzeniem
słońca
Zakochać się ...
To jak odnaleźć siebie w
nieskończoności życia
i płacić za to łzami szczęścia
Zakochać się ...
To jak stracić kontakt z
rzeczywistością i w płomieniu
radości zatopić smutki
Zakochać się ...
To jak poczuć powiew cichego
wiatru który krzyczy do nas
z głębin naszych serc
Zakochać się ...
To jak spaść z nieba nie
obijając się o ziemskie
kamienie cierpienia
Zakochać się ...
To jak nie mieć nic
a wszystko zdobyć
To jak zamknąć w dwóch palcach
otaczający nas świat
i zmrużyć oczy pod spojrzeniem
słońca
Zakochać się ...
To jak odnaleźć siebie w
nieskończoności życia
i płacić za to łzami szczęścia
Zakochać się ...
To jak stracić kontakt z
rzeczywistością i w płomieniu
radości zatopić smutki
Zakochać się ...
To jak poczuć powiew cichego
wiatru który krzyczy do nas
z głębin naszych serc
Zakochać się ...
To jak spaść z nieba nie
obijając się o ziemskie
kamienie cierpienia
Zakochać się ...
To jak nie mieć nic
a wszystko zdobyć
ogólnie w szczególe
Wiecie ile czasu w Akademii Med. kosztuje 80 letnią osobę,
(z nowotworem, migotaniem przedsionków, chorobą oczu i osteoporozą, powodującą ogromny ból kręgosłupa przy każdym ruchu)
pobranie krwi do dalszych badań?
W zaduchu, tłoku, kłótniach i tumulcie...
Powiem, że odpowiedź nastraja z****iście optymistycznie od samego poranka.
Aż żyć się chce.
Aż wyć z zachwytu.
Taksiarz o świcie miał dziś rację.
Jak mgła się opadnie będzie piękny dzień.
(z nowotworem, migotaniem przedsionków, chorobą oczu i osteoporozą, powodującą ogromny ból kręgosłupa przy każdym ruchu)
pobranie krwi do dalszych badań?
W zaduchu, tłoku, kłótniach i tumulcie...
Powiem, że odpowiedź nastraja z****iście optymistycznie od samego poranka.
Aż żyć się chce.
Aż wyć z zachwytu.
Taksiarz o świcie miał dziś rację.
Jak mgła się opadnie będzie piękny dzień.
Kropeczko
W Polsce, prawie cztery lata temu, film wystąpił pod nazwą "Zakładnik".
Migawki z youtube " na szybko" można skojarzyć z "Gorączką"(Heat), który jest prawie o 10 lat starszym filmem.
Jeśli natomiast nie kojarzysz tego dialogu w taksówce (poniżej w linku)to podejrzewam, że filmu nie miałaś okazji zobaczyć.
Migawki z youtube " na szybko" można skojarzyć z "Gorączką"(Heat), który jest prawie o 10 lat starszym filmem.
Jeśli natomiast nie kojarzysz tego dialogu w taksówce (poniżej w linku)to podejrzewam, że filmu nie miałaś okazji zobaczyć.
A terz coś z zupełnie innej beczki
Wraca zawiany facet z imprezy, a żeby było krócej poszedł przez
cmentarz.
Idzie patrzy, a tam grabarz kopie grób.
Podchodzi od tyłu i zaczyna - UUUHHHUUU!!! , a grabarz - nic I tak
z pięć razy.
W końcu się znudził i postanowił iść do domu. Dochodzi do bramy i
jak nie dostanie w łeb łopatą.
Padając słyszy głos grabarza:
- Drzeć mordę można, straszyć można, ale na zewnątrz nie wychodzimy!
cmentarz.
Idzie patrzy, a tam grabarz kopie grób.
Podchodzi od tyłu i zaczyna - UUUHHHUUU!!! , a grabarz - nic I tak
z pięć razy.
W końcu się znudził i postanowił iść do domu. Dochodzi do bramy i
jak nie dostanie w łeb łopatą.
Padając słyszy głos grabarza:
- Drzeć mordę można, straszyć można, ale na zewnątrz nie wychodzimy!
MAJ 1988 - ROZBROJONA BOMBA
W tym roku huczne obchody w Gdańsku organizują i różne bzdety
wypisują...chciałbym więc przedstawić swoją wersję:
MAJ 1988 - ROZBROJONA BOMBA
Strajk w maju 1988 był dla mnie pewnym zaskoczeniem. Wydawało mi się
wtedy, że ludzie pogodzili się z tym, że komuna będzie panować
wiecznie a spora niegdyś opozycja antykomunistyczna będzie pełnić
taką samą rolę jak dysydenci w innych krajach rządzonych przez
komunistów.
Słyszałem, że po niedzielnej mszy w kościele św. Brygidy, ludzie
krzyczeli "Jutro strajk"...ale podchodziłem do tego sceptycznie. A
jednak! Strajk się rozpoczął. Najpierw w Stoczni Gdańskiej a później
w innych stoczniach. Spotkałem się z kolegami ruchu "Wolność i
Pokój". Stwierdziliśmy, że nie możemy siedzieć bezczynnie. Musimy
wesprzeć strajk.
Pojechaliśmy pod stocznię. Kilkunastu stoczniowców stało pod bramą.
Wśród nich Janek Stanecki, główny organizator strajku (chyba tak się
zwał, choć nawet nie jestem pewien czy dobrze napisałem jego
nazwisko...w ogóle mało kto o nim pamięta - jaki wstyd!). Obok żądań
płacowych żądanie relegalizacji "Solidarności". Ale postulaty
płacowe były tam zdecydowanie na drugim planie. To chyba był jedyny
strajk, kiedy wolność była przed "chlebem" i to od samego początku.
Następnie udaliśmy się do kościoła św. Brygidy, aby tam pod
skrzydłami ks. Henryka Jankowskiego zorganizować pomoc dla
strajkujących. Księdza Henryka wszyscy znaliśmy tylko z widzenia.
Trochę się baliśmy, czy nas nie pogoni. Ale wszystko było OK.
Rozmowa trwała dwie minuty. Ksiądz Henio oddał do naszej dyspozycji
salki katechetyczne obok swojej plebanii i rzucił tylko jedna
uwagę "Jak będziecie kleić plakaty na murach kościoła, to nie
używajcie mocnego kleju, żeby zabytku nie niszczyć".
W ten sposób ruszyły Grupy Pomocy Strajkowej, jak nazwaliśmy naszą
akcję wspomagającą. Zaraz dołączyli do nas koledzy z FMW. Część z
nich już wcześniej wylądowała w stoczni, gdzie uruchomili mini-
drukarnię. Wkrótce druga mała drukarnia ruszyła na w "Brygidzie".
Rozpoczęliśmy też zbiórkę żywności i innych potrzebnych rzeczy dla
stoczniowców. Starsi ludzie okazali się bardzo hojni. Ale wręcz
zadziwiające było zaangażowanie młodych ludzi w przenoszenie pomocy
na teren stoczni. Stocznia była otoczona kordonem ZOMO, ale młodzi
ludzie zawsze znaleźli sposób aby się tam dostać.
Na początku w akcji brała młodzież z WiP i FMW oraz innych
organizacji opozycyjnych. Później pojawiało się coraz więcej młodych
ludzi, nigdzie dotąd nie zaangażowanych. I pewnie to szerokie
zaangażowanie młodych ludzi przeraziło dotychczasowych liderów
opozycji, którzy już wtedy powoli przygotowywali się do czegoś w
rodzaju okrągłego stołu. Prawdopodobnie dlatego szybko zaczęli
myśleć o zakończeniu strajku. Ale o tym później.
Strajk w Stoczni Gdańskiej poruszył także studentów. Niezależne
Zrzeszenie Studentów podjęło decyzję o strajku na Uniwersytecie
Gdańskim. Przewodniczącym komitetu strajkowego został Paweł
Adamowicz (aktualny prezydent Miasta Gdańska)- osoba spoza NZS,
ponieważ każdy z "prominentnych" działaczy tej organizacji chciał
objąć tę funkcję, w związku z czym, wszyscy musieli z niej
zrezygnować. Co ciekawe Pawełek od początku był niechętnie
nastawiony do strajku. Można wręcz powiedzieć, że był jego
przeciwnikiem. Wkrótce jego nastrój udzielił się innym członkom
komitetu strajkowego. Po kilku dniach podjęli decyzję o zakończeniu
strajku, mimo protestów sporej części studentów, głównie z
ruchu "Wolność i Pokój". Ja niestety nie mogłem wziąć udziału w tych
burzliwych scenach, bo dzień wcześniej dałem się jak cymbał zamknąć
przy rozrzucaniu ulotek na dworcu PKP.
Niebawem zakończono także strajk w stoczniach. W sierpniu 1988
wybuchł kolejny strajk. Tym razem studenci nie mieli szans na
zorganizowanie strajku, gdyż były wakacje. Strajk został również
szybko wygaszony. Wałęsa i inni pseudo-opozycyjni liderzy, zamiast
rozwijać społeczny opór, zdecydowali się na układy z głównym
milicjantem kraju - Czesławem Kiszczakiem.
Klaudiusz Wesołek
wypisują...chciałbym więc przedstawić swoją wersję:
MAJ 1988 - ROZBROJONA BOMBA
Strajk w maju 1988 był dla mnie pewnym zaskoczeniem. Wydawało mi się
wtedy, że ludzie pogodzili się z tym, że komuna będzie panować
wiecznie a spora niegdyś opozycja antykomunistyczna będzie pełnić
taką samą rolę jak dysydenci w innych krajach rządzonych przez
komunistów.
Słyszałem, że po niedzielnej mszy w kościele św. Brygidy, ludzie
krzyczeli "Jutro strajk"...ale podchodziłem do tego sceptycznie. A
jednak! Strajk się rozpoczął. Najpierw w Stoczni Gdańskiej a później
w innych stoczniach. Spotkałem się z kolegami ruchu "Wolność i
Pokój". Stwierdziliśmy, że nie możemy siedzieć bezczynnie. Musimy
wesprzeć strajk.
Pojechaliśmy pod stocznię. Kilkunastu stoczniowców stało pod bramą.
Wśród nich Janek Stanecki, główny organizator strajku (chyba tak się
zwał, choć nawet nie jestem pewien czy dobrze napisałem jego
nazwisko...w ogóle mało kto o nim pamięta - jaki wstyd!). Obok żądań
płacowych żądanie relegalizacji "Solidarności". Ale postulaty
płacowe były tam zdecydowanie na drugim planie. To chyba był jedyny
strajk, kiedy wolność była przed "chlebem" i to od samego początku.
Następnie udaliśmy się do kościoła św. Brygidy, aby tam pod
skrzydłami ks. Henryka Jankowskiego zorganizować pomoc dla
strajkujących. Księdza Henryka wszyscy znaliśmy tylko z widzenia.
Trochę się baliśmy, czy nas nie pogoni. Ale wszystko było OK.
Rozmowa trwała dwie minuty. Ksiądz Henio oddał do naszej dyspozycji
salki katechetyczne obok swojej plebanii i rzucił tylko jedna
uwagę "Jak będziecie kleić plakaty na murach kościoła, to nie
używajcie mocnego kleju, żeby zabytku nie niszczyć".
W ten sposób ruszyły Grupy Pomocy Strajkowej, jak nazwaliśmy naszą
akcję wspomagającą. Zaraz dołączyli do nas koledzy z FMW. Część z
nich już wcześniej wylądowała w stoczni, gdzie uruchomili mini-
drukarnię. Wkrótce druga mała drukarnia ruszyła na w "Brygidzie".
Rozpoczęliśmy też zbiórkę żywności i innych potrzebnych rzeczy dla
stoczniowców. Starsi ludzie okazali się bardzo hojni. Ale wręcz
zadziwiające było zaangażowanie młodych ludzi w przenoszenie pomocy
na teren stoczni. Stocznia była otoczona kordonem ZOMO, ale młodzi
ludzie zawsze znaleźli sposób aby się tam dostać.
Na początku w akcji brała młodzież z WiP i FMW oraz innych
organizacji opozycyjnych. Później pojawiało się coraz więcej młodych
ludzi, nigdzie dotąd nie zaangażowanych. I pewnie to szerokie
zaangażowanie młodych ludzi przeraziło dotychczasowych liderów
opozycji, którzy już wtedy powoli przygotowywali się do czegoś w
rodzaju okrągłego stołu. Prawdopodobnie dlatego szybko zaczęli
myśleć o zakończeniu strajku. Ale o tym później.
Strajk w Stoczni Gdańskiej poruszył także studentów. Niezależne
Zrzeszenie Studentów podjęło decyzję o strajku na Uniwersytecie
Gdańskim. Przewodniczącym komitetu strajkowego został Paweł
Adamowicz (aktualny prezydent Miasta Gdańska)- osoba spoza NZS,
ponieważ każdy z "prominentnych" działaczy tej organizacji chciał
objąć tę funkcję, w związku z czym, wszyscy musieli z niej
zrezygnować. Co ciekawe Pawełek od początku był niechętnie
nastawiony do strajku. Można wręcz powiedzieć, że był jego
przeciwnikiem. Wkrótce jego nastrój udzielił się innym członkom
komitetu strajkowego. Po kilku dniach podjęli decyzję o zakończeniu
strajku, mimo protestów sporej części studentów, głównie z
ruchu "Wolność i Pokój". Ja niestety nie mogłem wziąć udziału w tych
burzliwych scenach, bo dzień wcześniej dałem się jak cymbał zamknąć
przy rozrzucaniu ulotek na dworcu PKP.
Niebawem zakończono także strajk w stoczniach. W sierpniu 1988
wybuchł kolejny strajk. Tym razem studenci nie mieli szans na
zorganizowanie strajku, gdyż były wakacje. Strajk został również
szybko wygaszony. Wałęsa i inni pseudo-opozycyjni liderzy, zamiast
rozwijać społeczny opór, zdecydowali się na układy z głównym
milicjantem kraju - Czesławem Kiszczakiem.
Klaudiusz Wesołek
Klaudiuszu
to że nie widzisz wypowiedzi po tym jak kliknąłeś "dodaj wypowiedź" nie znaczy że nie została ona dodana. Zamiast odświeżać stronę, co powoduje powielenie wypowiedzi - przed chwilą sprawdziłam - wejdź w "Forum" w menu powyzej, wybierz Hyde Park i na pewno zobaczysz swój post w jedynej właściwej liczbie egzemplarzy :)
Swoja drogą mógłby ktoś poprawić ten błąd.
Swoja drogą mógłby ktoś poprawić ten błąd.
OSTROPEST PLAMISTY
* jak pozbyć się uciążliwych bólów towarzyszących kolce wątrobowej,
* jak odbudować uszkodzoną wątrobę,
* jak drastycznie i na trwałe pozbyć się kamieni zalegających w woreczku żółciowym,
* jak skutecznie wzmocnić wątrobę po wirusowym zapaleniu wątroby,
* jak zregenerować wątrobę uszkodzoną lekami, chemioterapią, po zatruciach grzybami,
* jak zniwelować wpływ substancji toksycznych (praca w szkodliwych warunkach),
* jak uniknąć marskości wątroby uszkodzonej alkoholem,
* jak minimalnym nakładem mieć dużo energii i i dobre samopoczucie.
* jak odbudować uszkodzoną wątrobę,
* jak drastycznie i na trwałe pozbyć się kamieni zalegających w woreczku żółciowym,
* jak skutecznie wzmocnić wątrobę po wirusowym zapaleniu wątroby,
* jak zregenerować wątrobę uszkodzoną lekami, chemioterapią, po zatruciach grzybami,
* jak zniwelować wpływ substancji toksycznych (praca w szkodliwych warunkach),
* jak uniknąć marskości wątroby uszkodzonej alkoholem,
* jak minimalnym nakładem mieć dużo energii i i dobre samopoczucie.
Stworku
Nic do grabarza nawet nie zagadam. Obiecuję.
Pokażę mu tylko zawartość zawiniętego mojego tobołka, rękawa i wewnętrznych kieszeni jeans'owej kurtki.
Facet szybko zrozumie co to znaczy.
Ci ludzie znają się na życiu.
Można by rzec: myślą przyszłościowo.
Zrozumie grabarz jeden, że jak mnie "u siebie" zakopie, to za chwilę, będzie miał problem z zakręconymi mrówkami, uciążliwie szukającymi prostej drogi do mrowiska.
Czy Ty wiesz, co takie nachlane mrówki mogą poczynić?
Stworku.
Wyobraź sobie.
Gryziesz na cmentarzu delikwenta w rękę, a on błogo uśmiechając odpowiada:
- nic nie czuję, bo wlazły mi mrówki.
;)
Pokażę mu tylko zawartość zawiniętego mojego tobołka, rękawa i wewnętrznych kieszeni jeans'owej kurtki.
Facet szybko zrozumie co to znaczy.
Ci ludzie znają się na życiu.
Można by rzec: myślą przyszłościowo.
Zrozumie grabarz jeden, że jak mnie "u siebie" zakopie, to za chwilę, będzie miał problem z zakręconymi mrówkami, uciążliwie szukającymi prostej drogi do mrowiska.
Czy Ty wiesz, co takie nachlane mrówki mogą poczynić?
Stworku.
Wyobraź sobie.
Gryziesz na cmentarzu delikwenta w rękę, a on błogo uśmiechając odpowiada:
- nic nie czuję, bo wlazły mi mrówki.
;)
:)
Ja bym zamroziła ten moment, kiedy ktoś zanim jeszcze zdąży się przestraszyć, spogląda na dół, na swoją dłoń, na której właśnie zaciskają się czyjeś szczęki. Jego wzrok, pełen bezbrzeżnego zdumienia. Mój wzrok, naturalnie, pulsujący obłędem i dziki spod zmierzwionej grzywki. Ostatnie promienie słońca. Długie cienie kładace się na nagrobkach. Gdzieś w oddali szczekał pies ;p
:)
Całe życie z bokserami. Ponad 20 lat. Ostatnie kilka z Hasiorami. Zapomniałam już jak się boxy cieszą. Pamiętam tylko, że box z radości ugina przednie łapy i merdając ogonem (króciutkim) wprawia w wibry całe ciało, na widok każdej przychylnej istoty. Nie tęsknię. I sama się sobie dziwię. Hasior olewa wszystkich, poza tymi, którzy go karmią. Można go pogłaskać, ale on i tak spojrzy na intruza z dystansem. Jedyne, co go interesuje, to jego pan i bieganie. A jeśli się nudzi, to może być bochenek chleba plus kostka masła (w papierze) na raz (wykradzione z kuchni). Albo serweta eligancko wygryziona we wszystkich rogach. Ewentualnie skarpety pożarte, wyrzygane i zakopane w różnych miejscach (TAJNYCH) ogrodu. I sto tysięcy innych niedozwolonych zachowań, na które państwo załamują ręce, ale się godzą :)
Fajne są hasy, ciepło się z nimi sypia. natychmiast wiedzą, że ich zadaniem jest ogrzewać pana/panią w terenie. Niesamowite jest ich spokojne usposobienie i opiekuńczość. Fakt, trzeba czasu, żeby nawiązały więź. Ale jak już to zrobią, to są towarzyszami do grobowej dechy. Ich łagodność wtedy bywa zdradliwa. Potrafią zerwać się do obrony i walczyć do ostatniej krwi. Wierność ponad wszystko. Wyczucie terenu ponad wszystko. Przewodnictwo na pierwszym planie. To jedno z fajniejszych przeżyć, kiedy mówisz im „ do domu” …i one prowadzą ciebie do domu.
Kiedy Has się cieszy, to nie rzuca się całym ciałem. Mruga oczami i jednocześnie strzyże uszami. Ledwo zauważalnie, ale jak się już nauczysz czytać ich humory, to każde machnięcie uchem wzbudzi twoją radość (bo oznacza, że one mają bekę).
Mogłabym o nich rozprawiać godzinami, ale to i tak mało. Po prostu trzeba je spotkać, a najlepiej przespać z nimi przy ognisku noc.
Fajne są hasy, ciepło się z nimi sypia. natychmiast wiedzą, że ich zadaniem jest ogrzewać pana/panią w terenie. Niesamowite jest ich spokojne usposobienie i opiekuńczość. Fakt, trzeba czasu, żeby nawiązały więź. Ale jak już to zrobią, to są towarzyszami do grobowej dechy. Ich łagodność wtedy bywa zdradliwa. Potrafią zerwać się do obrony i walczyć do ostatniej krwi. Wierność ponad wszystko. Wyczucie terenu ponad wszystko. Przewodnictwo na pierwszym planie. To jedno z fajniejszych przeżyć, kiedy mówisz im „ do domu” …i one prowadzą ciebie do domu.
Kiedy Has się cieszy, to nie rzuca się całym ciałem. Mruga oczami i jednocześnie strzyże uszami. Ledwo zauważalnie, ale jak się już nauczysz czytać ich humory, to każde machnięcie uchem wzbudzi twoją radość (bo oznacza, że one mają bekę).
Mogłabym o nich rozprawiać godzinami, ale to i tak mało. Po prostu trzeba je spotkać, a najlepiej przespać z nimi przy ognisku noc.
Adaś
Po pierwsze, nie jestem na bieżąco w temacie.
Szczególnie, jeżeli chodzi o ceny.
Cenę sprawdziłem na necie.
Bardzo mi pasuje.
Chciałbym go poczuć na stromym podjeździe, gdzie trzeba depnąć.
(konieczne byłyby "rogi")
Mam wrażenie, że ta bestia to nowość.
Akcesoria mi odpowiadają.
Bardzo dobre.
Zastanawia mnie tylko:
przedni amorek (wolałbym coś włoskiego tj. Marzocchi, Adaś to naprawdę pracuje)
Pierwsze wrażenie, jeśli idzie o kształt ramy to nasuwa mi się firma Corratec, tyle, że "oni" robią tak, od lat, z górną rurą przedniego trójkąta.
Do tej firmy U. nie mam jednak zaufania.
,3 lata temu bardzo podobał mi się czeski Author model 'Egoist' rama też Easton
(trochę inna jak w moim Stevens)
Szczególnie, jeżeli chodzi o ceny.
Cenę sprawdziłem na necie.
Bardzo mi pasuje.
Chciałbym go poczuć na stromym podjeździe, gdzie trzeba depnąć.
(konieczne byłyby "rogi")
Mam wrażenie, że ta bestia to nowość.
Akcesoria mi odpowiadają.
Bardzo dobre.
Zastanawia mnie tylko:
przedni amorek (wolałbym coś włoskiego tj. Marzocchi, Adaś to naprawdę pracuje)
Pierwsze wrażenie, jeśli idzie o kształt ramy to nasuwa mi się firma Corratec, tyle, że "oni" robią tak, od lat, z górną rurą przedniego trójkąta.
Do tej firmy U. nie mam jednak zaufania.
,3 lata temu bardzo podobał mi się czeski Author model 'Egoist' rama też Easton
(trochę inna jak w moim Stevens)
JEST TAKA INSTYTUCJA
Dopóki ludzie się liczą
z każdą tajemnicą
to wieje silny przeciąg
on był jest i będzie instytucją polityczną
gdy ludzie na to lecą.
Póki średnia wykształcenia
jest jaka jest
nie da się tu niczego zmieniać
więc jechał to pies.
Niezależnie kto jest Biskupem
i jacy następcy nie przyjdą
część ludzi i tak dostanie w ...
jak to jest z każdą polityką.
To od rzeczy tajnej i nieznanej
po prostu mózg staje
a tajemnicę można tylko świadomością przełamać
a to nie jest na żadną Świętość zamach.
Samoobrona już nie grozi
a teraz on wpływa na tych samych ludzi
gdy tylko Boga o pomoc prosi
wszelki postęp szybko zdusi.
Grzegorz Rymopis
z każdą tajemnicą
to wieje silny przeciąg
on był jest i będzie instytucją polityczną
gdy ludzie na to lecą.
Póki średnia wykształcenia
jest jaka jest
nie da się tu niczego zmieniać
więc jechał to pies.
Niezależnie kto jest Biskupem
i jacy następcy nie przyjdą
część ludzi i tak dostanie w ...
jak to jest z każdą polityką.
To od rzeczy tajnej i nieznanej
po prostu mózg staje
a tajemnicę można tylko świadomością przełamać
a to nie jest na żadną Świętość zamach.
Samoobrona już nie grozi
a teraz on wpływa na tych samych ludzi
gdy tylko Boga o pomoc prosi
wszelki postęp szybko zdusi.
Grzegorz Rymopis
Czy ktoś pamięta...
Dawno dawno temu, gdzieś w połowie lat 80 miałem nieprzyjemność uczestniczyć w wypadku tramwajowym. Jesli mnie pamiec nie myli, tramwaj lini 3 jeżdżacy wtedy pomiędzy brzeźnem a zaspą, staranował zielonego dużego fiata. Zdarzenie miało miejsce na skrzyżowniu dzisiejszych ulic hallera i czarny dwór. Czy ktoś coś pamięta na ten temat? czy ktoś może udzielić jakiś informacji? Będę bardzo wdzięczny. Pozdarwiam.
Czy ktoś pamięta...
Dawno dawno temu, gdzieś w połowie lat 80 miałem nieprzyjemność uczestniczyć w wypadku tramwajowym. Jesli mnie pamiec nie myli, tramwaj lini 3 jeżdżacy wtedy pomiędzy brzeźnem a zaspą, staranował zielonego dużego fiata. Zdarzenie miało miejsce na skrzyżowniu dzisiejszych ulic hallera i czarny dwór. Czy ktoś coś pamięta na ten temat? czy ktoś może udzielić jakiś informacji? Będę bardzo wdzięczny. Pozdarwiam.
...
Od razu maniacy...
Ktoś założył kamerkę i podglądnął pracę shimano, a następnie s****'a.
Choć ogólnie wiadomo, że XTR najlżejszy i działa, powiedziałbym, najhigienicznej, to także najdroższy.
Zastanawia wpływ amortyzacji na amortyzację. ;)
Znaczy wpływu pochłaniania drgań (lub ich braku) na szybkość zużywania się,
i co za tym idzie precyzję działania elementu.
Ktoś założył kamerkę i podglądnął pracę shimano, a następnie s****'a.
Choć ogólnie wiadomo, że XTR najlżejszy i działa, powiedziałbym, najhigienicznej, to także najdroższy.
Zastanawia wpływ amortyzacji na amortyzację. ;)
Znaczy wpływu pochłaniania drgań (lub ich braku) na szybkość zużywania się,
i co za tym idzie precyzję działania elementu.