Re: MAMUSIE I DZIECIACZKI LIPCOWO- SIERPNIOWO- WRZEŚNIOWE 2010 CZ. 106 (143)
A my już po wyjeździe. Było ok, chociaż tyle już się wydarzyło od tego czasu, że już prawie zapomniałam.
Londyn wiadomo, oglądaliśmy dinozaury w muzeum natury, poszliśmy na koło,...
rozwiń
A my już po wyjeździe. Było ok, chociaż tyle już się wydarzyło od tego czasu, że już prawie zapomniałam.
Londyn wiadomo, oglądaliśmy dinozaury w muzeum natury, poszliśmy na koło, zaliczyliśmy zakupy w next i dobry obiad. Ale wieczorem mały coś zaczął marudzić, że go brzuszek boli. Myśleliśmy, że to od nadmiaru wrażeń. W niedzielę pojechaliśmy do Legolandu, mały nie miał nastroju. A wieczorem w niedzielę dostał biegunki i wymiotował, tak więc okazało się, że to był rotawirus.
Dziś jest już dobrze, więc chyba łagodnie go przeszedł, za to wczoraj w sklepie mój mąż zasłabł i prawie stracił przytomność. Najgorzej, że był na zakupach sam z Hubciem. Mały strasznie się przestraszył, stał podobno za rogiem i płakał, jakaś pani się nim zajęła, mój biedny mąż na w pół przytomny oczywiście zaczął mówić wszystkim, że uwaga na dziecko. Tak to jest z tymi rodzicami :-) Ktoś ich odprowadził do domu. Potem pojechaliśmy na pogotowie. No wrażeń mieliśmy sporo.
Ale generalnie to Legoland bardzo polecam.
zobacz wątek