Re: Mamy lipcowo- sierpniowe 2014 cz. 22
Witam wszystkie mamy i składam gratulacje. Tu Karol... z terminu na 10 lipca.
Jednocześnie chcę się podzielić moją radością i wrażeniami.
12 lipca o 1.30 trafiłam na...
rozwiń
Witam wszystkie mamy i składam gratulacje. Tu Karol... z terminu na 10 lipca.
Jednocześnie chcę się podzielić moją radością i wrażeniami.
12 lipca o 1.30 trafiłam na porodówkę do Wojewódzkiego. Do 5 rano przeszły skurcze, więc doba na patologii ciąży. W nocy nasilenie skurczy i 13 lipca znowu na porodówkę. Od 7 rano do 15, gdy obok w salach zdążyło urodzić 5 kobiet, u mnie skurcze co 3 min, skakanie na piłce, imersje, masaże szyjki, 4 godziny oksytocyny, aż w końcu przebicie pęcherza po czym myślałam, że skonam. Gdyby nie anioł w białym fartuszku, który mi podał znieczulenie zewnątrzoponowe, po przebiciu pęcherza, to straciłabym przytomność z bólu. Niestety moje męki i uczucie jakbym już parła na nic się zdały, bo rozwarcie zaledwie na 3,5 palca. W końcu stażystkę, która chciała mi podać jeszcze jedną oksytocynę zastąpił przełożony i zadecydował, że przy 18 cm sprzężnej zewnętrznej mojej miednicy i tak bym nie urodziła.
Tak to 13 lipca, po 2 dniach skurczów i 8 godzinnej próbie porodu siłami natury skończyło się na cesarskim cięciu.
Wszystkie męki odeszły o godzinie 15.55, gdy zobaczyłam moją 3560g i 56 cm córkę Łucję. Słyszałam jej pierwszy krzyk, pokazali mi ją, dali dotknąć. Teraz to cały mój świat i chociaż po CC był problem z mlekiem to dziś, gdy już jesteśmy w domu mam już dużo mleka.
Wojewódzki szczerze polecam, choć położne z porodówki średnio miłe.
zobacz wątek