Widok
ja też, o ile nie topią się natychmiast po zetknięciu z ziemią. I lubię ciepłe, bursztynowe światło, które sączy się z okien, kiedy na zewnątrz hula mroźny wiatr, herbatę z miodem, nalewkę, puchaty koc i mruczącego kota na kolanach i srebrzyste zawijasy na szybach.
Ale umówmy się, teraz o wiele bardziej brakuje mi ciepłego wiatru niosącego zapach wiosny.
Ale umówmy się, teraz o wiele bardziej brakuje mi ciepłego wiatru niosącego zapach wiosny.
Wszak oto odczuwam poniekąd obawę,
Że zaraz zwariuję albo też niebawem.
Że zaraz zwariuję albo też niebawem.
bursztynoew światło w ciętym szkle szklanki z "łychą" sączy się z miłego pomruku lubości smakosza tych specjałów.... A ja i moje sierściuchy (2+2) zawinięte w ciepły koc mruczymy przy zimnym "lechu" wygądając za oknem złocistych rewersów zapowiadalących nadejście plotkowanej wiosny ...
Trochę brak ciepłej zapowiedzi z Waszych uroczych ..klawiszy. A nadejście wiosny świętowaliśmy czytaniem archiwalnych postów forum z ulubionymi Potworami i s-ką. Koty były szczęśliwe, kundle pozostały nienasycone (zbyt mało .. bursztynu ?)
Czy już czas umawiać depilację zimowych ubrań ze zmęczonej zimnem wierzchniej warstwy sadełka ?
Czekam na sygnał od kociej braci, i oczywiście z harcerskim/charcerskim pozdrowieniem - niezwykle ranny pantofel.
A najbliższy taras widokowy oczywiście we Wrocławiu . Pa
Trochę brak ciepłej zapowiedzi z Waszych uroczych ..klawiszy. A nadejście wiosny świętowaliśmy czytaniem archiwalnych postów forum z ulubionymi Potworami i s-ką. Koty były szczęśliwe, kundle pozostały nienasycone (zbyt mało .. bursztynu ?)
Czy już czas umawiać depilację zimowych ubrań ze zmęczonej zimnem wierzchniej warstwy sadełka ?
Czekam na sygnał od kociej braci, i oczywiście z harcerskim/charcerskim pozdrowieniem - niezwykle ranny pantofel.
A najbliższy taras widokowy oczywiście we Wrocławiu . Pa
Najbliższy taras mam piętro wyżej na dachu. Co prawda zobaczę z niego co najwyżej jak koty spacerują po murach albo jak sąsiedzi gonią się po pijaku, ale co tam...
dwa sierściuchy to jeszcze rozumiem.
Ale dwa PANTOFLE mruczące przy zimnym piwie?
Schizofreniczne nieco :)
Miałam iść spać a tymczasem nie mogę przestać się śmiać. Im bardziej próbuję nie widzieć jak dwa mruczące pantofle łypią oczkami na oszronioną szklankę pełną piwska i trącają ją na przemian puchatymi nosami, tym bardziej mi nie wychodzi... :))
dwa sierściuchy to jeszcze rozumiem.
Ale dwa PANTOFLE mruczące przy zimnym piwie?
Schizofreniczne nieco :)
Miałam iść spać a tymczasem nie mogę przestać się śmiać. Im bardziej próbuję nie widzieć jak dwa mruczące pantofle łypią oczkami na oszronioną szklankę pełną piwska i trącają ją na przemian puchatymi nosami, tym bardziej mi nie wychodzi... :))
Wszak oto odczuwam poniekąd obawę,
Że zaraz zwariuję albo też niebawem.
Że zaraz zwariuję albo też niebawem.
Czytałam, że przy x piwie można robić gafy, więc :
* nie "lech" a żubrzyk,
* raczej bursztynowy ...
* błędów będę robić całe stada i jednak trochę przepraszam
* czytać uwielbiam, a piszę dysfunkcyjnie i zdechł mi słownik ort.
przepraszam, ale każdy śpiewać może, jeden lepiej a inny trochę gorzej, ale nie o to chodzi jak to komu wychodzi ...
Kłaniam się nisko i licze na względy.
A gdzie c?
* nie "lech" a żubrzyk,
* raczej bursztynowy ...
* błędów będę robić całe stada i jednak trochę przepraszam
* czytać uwielbiam, a piszę dysfunkcyjnie i zdechł mi słownik ort.
przepraszam, ale każdy śpiewać może, jeden lepiej a inny trochę gorzej, ale nie o to chodzi jak to komu wychodzi ...
Kłaniam się nisko i licze na względy.
A gdzie c?
HAAAAAAAAAAAAAAA!!!
Mam ci ja Was.
Uszy mam całe, ale nie wiem gdzie się zaplątał Ranny Pantofel.
ps. Piwo mi się skończyło, zjadłem kabaczka z mielonym w środku. Teraz piję mleko. Za chwilę pójdę na piwo, tylko pomacham trochę Gorącym żelazkiem.
Mam ci ja Was.
Uszy mam całe, ale nie wiem gdzie się zaplątał Ranny Pantofel.
ps. Piwo mi się skończyło, zjadłem kabaczka z mielonym w środku. Teraz piję mleko. Za chwilę pójdę na piwo, tylko pomacham trochę Gorącym żelazkiem.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
najpierw i najlepsze to udać się na koncert
wtedy albo się pokocha, albo nie wiem co ;)
jeśli się pokocha, to chodzić na wszystkie koncerty
nie będę podpowiadać, co najlepsze
nie odbiorę Tobie przyjemności odkrywania
no, może jedna podpowiedź: Klaus Mittfoch
dla mnie właśnie muzycznie Janerka jest fantastyczny
ale może to wynika z mojego upodobania
do rytmicznego, ciężkiego basu, wychodzącego na pierwszy plan
wtedy albo się pokocha, albo nie wiem co ;)
jeśli się pokocha, to chodzić na wszystkie koncerty
nie będę podpowiadać, co najlepsze
nie odbiorę Tobie przyjemności odkrywania
no, może jedna podpowiedź: Klaus Mittfoch
dla mnie właśnie muzycznie Janerka jest fantastyczny
ale może to wynika z mojego upodobania
do rytmicznego, ciężkiego basu, wychodzącego na pierwszy plan
no, czasem marzenia się spełniają :)
sypnęło śniegiem, tak jak lubię
siedzę sobie w cafe strych, atmosfera w stylu K2
dwie pary polarowych gaci, najgrubszy wełniany golf, skarpety z nepalu :)
przez otwarte okno hipnotyzuję się białym, wirującym opadem
kocur grzeje mi miejscówkę w wyrze
mayall zatrzymuje czas
"jenny" ma doskonały rytm na dzisiejszą noc
http://www.youtube.com/watch?v=fjqcicUhm8s
sypnęło śniegiem, tak jak lubię
siedzę sobie w cafe strych, atmosfera w stylu K2
dwie pary polarowych gaci, najgrubszy wełniany golf, skarpety z nepalu :)
przez otwarte okno hipnotyzuję się białym, wirującym opadem
kocur grzeje mi miejscówkę w wyrze
mayall zatrzymuje czas
"jenny" ma doskonały rytm na dzisiejszą noc
http://www.youtube.com/watch?v=fjqcicUhm8s
ja to całkiem przypadkiem jakiś tydzień temu się dowiedziałem co mam. myślałem, że go a okazało się że to pop. w ogóle to zadzwonił bardzo kulturalny pan i dziwy mi prawił, że jak podpiszę cyrograf to dostane wypasiony telefon z radioodbiornikiem i karta pamięci. wstępnie się nawet zgodziłem i już kurier z tym cudem techniki raz klamkę pocałował. bo w domu na spokojnie wszystko przemyślałem. ten mega i meta telefon z 2-letnią gwarancją producenta kupiłem za 2 bańki, załadowałem kartę za 5 dych, dostałem za to dodatkową stówkę bo promocja jakaś była i miałem 3 miesiące spokoju. najbardziej mnie zirytował przymus uiszczenia 50-złotowej dopłaty za przejście na abonament. o przepraszam - to ja mam cyrograf podpisywać i jeszcze za to dopłacać? coś tu jest nie tak. za 5 dych to ja zatankuje ropy na 300 kilometrów prawie. a ile piwa za to wyżłopać można...
przeważnie nie używam dużych liter. to nie lekceważenie kogokolwiek. to nawet nie bunt. to po prostu lenistwo
wiosna, wiosna, promieniowce, kurna, ciepły wiatr, psia mać, zapach geosminy, szlag by to... Gdzieś coś w środku mojej głowy zgłosiło nagłe a pilne zapotrzebowanie na miód, ale teraz, natychmiast nał. Krótka wycieczka do kuchni zaowocowała przerażającą konkluzją: miodu niet. Wyjrzałam oknem i w jednej chwili wizja parującej pysznej herbatki z miodem i cytryną stojącej na moim stole została przysłonięta szarosinym widmem kilkunastu minut drogi do sklepu - w marznącej mżawce. Zapotrzebowanie było jednak tak naglące, że podjęłam wyzwanie. Naturalnie w jakąś minutę po wyjściu z domu przestałam widzieć cokolwiek, ale jakimś cudem, na słuch chyba, przeklinając brak wycieraczek do okularów, dotarłam do sklepu. Jak to zwykle bywa okazało się ze warto wziąć nie tylko miód i właśnie wtedy, kiedy sklep znikał za moimi plecami, obarczonymi ciężkim od różnych różności plecakiem, sypnęło gradem. Bynajmniej nie wiosennie. Momentalnie zrobiło się ciemno, wiatr zawył upiornie i rzucił we mnie falą lodowatych kulek. DOKŁADNIE w wyczyszczone przed chwilą okulary, ma się rozumieć. Nie wiem co się dokładnie działo później, mam tylko niejasne wspomnienia jednolitej białej ściany napierającej na mnie ze wszystkich stron. Kiedy wróciłam do domu, w przerażonym kocim spojrzeniu wyczytałam, ze tak na dobrą sprawę brakuje mi tylko miotły. I marchewki zamiast nosa. W chwilę później, kiedy pakowałam solidną i zasłużoną łychę miodu do herbaty, chmury znikły gdzieś magicznie i z niebieskiego nieba radośnie zaświeciło słońce, rozświetlając tęczowo milion kropelek topniejącego gradu. Zazgrzytałam zębami aż szklanki wpadły w rezonans i ciężkim krokiem oddaliłam się w kierunku najbliższej klawiatury, co by odreagowagować słownie.
K...@#!!!***!!!%^#@@ mać!
K...@#!!!***!!!%^#@@ mać!
Wszak oto odczuwam poniekąd obawę,
Że zaraz zwariuję albo też niebawem.
Że zaraz zwariuję albo też niebawem.
gogle trzeba było założyć (ach, te świetne, spóźnione DOBRE RADY ;)
a na tym słoiku z miodem, to co jest napisane? znaczy, skąd ten miód? że tak zapytam z ciekawości
mnie się ta pogoda podoba, tylko nie mam czasu jej pokontemplować
i właśnie przed chwilą dostałam od ojca "hit sezonu, najmodniejszą obecnie wzdłuż i wszerz" czapkę narciarską :)
jest jedno małe "ale":
na obu stronach, białe na czarnym tle, widnieją OGROMNE napisy ADIDAS :)
siedzę sobie w niej przed kompem, ciepło całkiem
jak zobaczycie we wrzeszczo lub oliwie kogoś w czapce z wielkimi napisami ADIDAS - to ja.
koniec z patrolówką!
mnie się ta pogoda podoba, tylko nie mam czasu jej pokontemplować
i właśnie przed chwilą dostałam od ojca "hit sezonu, najmodniejszą obecnie wzdłuż i wszerz" czapkę narciarską :)
jest jedno małe "ale":
na obu stronach, białe na czarnym tle, widnieją OGROMNE napisy ADIDAS :)
siedzę sobie w niej przed kompem, ciepło całkiem
jak zobaczycie we wrzeszczo lub oliwie kogoś w czapce z wielkimi napisami ADIDAS - to ja.
koniec z patrolówką!
trochę musiałam poszukać, ale udało się:
http://wyborcza.pl/1,76842,4929154.html
od dawna nie kupuję miodu ot tak w sklepie
mam swojego ulubionego bartnika, u którego kupuję zapas miodu na cały rok podczas jarmarku wdzydzkiego, a jesienią zamawiam telefonicznie jeszcze miód wrzosowy.
od niedawna można kupić jego miody w niektórych sklepach, ale na jarmarku są sporo tańsze, a do tego gość jest niesamowicie kontaktowy i chętnie oraz barwnie opowiada o zwyczajach pszczół.
pan nazywa się Patalas, a gospodarstwo Eko-Barć.
uwielbiam od niego miód wrzosowy, chabrowy i leśny. generalnie wszystkie lubię :)
http://wyborcza.pl/1,76842,4929154.html
od dawna nie kupuję miodu ot tak w sklepie
mam swojego ulubionego bartnika, u którego kupuję zapas miodu na cały rok podczas jarmarku wdzydzkiego, a jesienią zamawiam telefonicznie jeszcze miód wrzosowy.
od niedawna można kupić jego miody w niektórych sklepach, ale na jarmarku są sporo tańsze, a do tego gość jest niesamowicie kontaktowy i chętnie oraz barwnie opowiada o zwyczajach pszczół.
pan nazywa się Patalas, a gospodarstwo Eko-Barć.
uwielbiam od niego miód wrzosowy, chabrowy i leśny. generalnie wszystkie lubię :)