Widok

Alimenty, rozwód - mój komentarz do wątku "Ile płacicie alimentów na jedno dziecko"

W zasadzie unikałem tego wątku i nie chciałem się w nim wypowiadać - ale zmieniłem zdanie. Również postanowiłem napisać swój komentarz rozpoczynając nowy wątek.

Utrzymywanie własnego dziecka jest rzeczą oczywistą i bezdyskusyjną - w końcu kochamy nasze dzieci i chcemy zapewnić im jak najlepsze życie. Tak jest z reguły ale do czasu rozwodu/rozstania rodziców. Jak ogólnie wiadomo, rozwód/rozstanie jest jednym z najbardziej traumatycznych przeżyć, zaraz po śmierci bliskiej osoby - bo rozwód to swego rodzaju śmierć pewnej więzi, rozpad uczuć i dramat pękniętego serca; dziecka i naszego, a często i naszego partnera/żony/męża. Wtedy też zapominamy o dziecku, o jego uczuciach, o tym że ono najbardziej cierpi z nas wszystkich.

Gdy już wyschły łzy, rozpoczyna się zimne, formalne "załatwianie" formalności - czyli rozwód. Sądy rodzinne i nieletnich, pozbawione jakiejkolwiek empatii, traktują uczestników postępowania/procesu, jak podmioty, obdzierając je z resztek ludzkiej godności. W ten czas człowiek traci wiarę w miłość, w sens życia i albo bezwolnie poddaje się destrukcji albo w szale nienawiści do partnera pałając żądzą zemsty, używa wszelkich możliwych metod, aby zatruć życie osobie, której jeszcze chwilę temu przysięgał/ła miłość, wierność aż po ostatnie dni. Dziecko przestaje być dzieckiem, obiektem naszej miłości i radości, a narzędziem do dokonania zemsty na partnerze - zaczynają się oskarżenia o przemoc w rodzinie albo, niezwykle ostatnio modne, molestowanie seksualne. Te dwa zarzuty, o ciężkim kalibrze, z reguły upadają, jednakże po wielomiesięcznym postępowaniu w prokuraturze, dziesiątkach wielogodzinnych przesłuchań, badań biegłych, udowadniania, że "nie jest się wielbłądem". Takie postępowanie, choć umorzone, potrafi złamać każdego człowieka (vide sprawa Bogusława Sobczaka, który po bodajże 5 latach piekła na ziemi został uniewinniony od wszystkich zarzutów)
Rodzic, któremu przyznano opiekę, z reguły w umysł małego dziecka wciska mantrę: "X nas zostawił, X nas nie kocha, X nie chce dać pieniążków i nie mamy co jeść, nie mogę ci kupić jogurciku bo X nie dał na to pieniążków". W tym miejscu prosiłbym o nie zaprzeczanie powyższemu, bo w 90% przypadków pojawia się ten sam tekst - czego miałem okazję wielokrotnie i w różnych przypadkach wysłuchać.

Alimenty
Podstawą do określenia wysokości renty alimentacyjnej są w zasadzie dwie podstawowe przesłanki: usprawiedliwione potrzeby uprawnionego i możliwości zarobkowe zobowiązanego (nie ile zarabia, a ile może zarobić). Proszę zwrócić uwagę, że w tym bezdusznym, prawnym bełkocie z reguły ojciec staje się "zobowiązanym", dziecko "uprawnionym", a matka "ustawowym przedstawicielem" - tu już nie ma mowy o miłości, obowiązku ojcowskim i ojcowskiej miłości, matczynej miłości. Zatem sądy, w myśl przyjętego orzecznictwa, dążą do określenia faktycznych miesięcznych kosztów utrzymania dziecka i dokonania podziału według ogólnie stosowanego wskaźnika 2/3 do 1/3 (2/3 kosztów ojciec, 1/3 matka). Jest to związane wprost z art.135 par.2 krio - z którego wynika, że obowiązek alimentacyjny również wykonuje się poprzez "osobiste starania o wychowanie dziecka". Ale nie będę się tu rozwodził nad wykładnią przepisów określających sposób orzekania w sprawach alimentacyjnych.
Następnie sąd zobowiązuje stronę powodową (żądającą zasądzenia określonej wysokości alimentów) do przedstawienia faktycznych kosztów utrzymania dziecka, a stronę pozwaną do przedstawienia źródeł utrzymania, wysokości dochodów, posiadanego majątku, etc.. Na tej podstawie sądy wydają postanowienia, zasądzając określoną kwotę alimentów.
Strona powodowa z zasady określa koszty miesięcznego utrzymania dziecka, jako niebotyczne, żądając jak najwyższej kwoty. Czasem wręcz dochodzi do absurdu, gdy koszty miesięczne utrzymania kilkuletniego dziecka szacuje na trzykrotność przedstawianych dochodów (i.e. "zarabiam 1500netto, na dziecko wydaję 3500zł, żądam 2500zł alimentów). Logicznym jest, że nasunie się pytanie, skąd zatem strona powodowa pozyskuje środki na pokrycie tej różnicy? Z reguły odpowiedzi są bełkotliwe i wymijające. Jak widzicie, gdzieś po drodze gubi się istota sprawy, czyli miłość do dziecka, jego duchowe potrzeby, utrata bezpieczeństwa, a sprowadza się wszystko do wulgarnego szmalu. Strona powodowa uznaje, że im wyższe zasądzono alimenty, tym bardziej uprzykrzy życie stronie pozwanej, upokorzy ją i będzie miała tzw. "trzymanie" na nią przez następne naście lat - co daje jej czasem nieograniczone możliwości zniszczenia komuś życia cywilnego.
Częstym następnym krokiem w realizacji wendetty jest wszczęcie postępowania egzekucyjnego. Ponieważ renta alimentacyjna jest świadczeniem periodycznym, paradoksalnie wymagalnym w przyszłości, zatem bez przeszkód można wszcząć postępowanie egzekucyjne, które może prowadzić z różnych składników majątku dłużnika alimentacyjnego. Nawet jeśli ten (dłużnik) świadczenie spełnia w zakreślonych terminach przez sąd, wierzyciel ma prawo takowe wszcząć. Wiąże się to oczywiście z kosztami postępowania, zamykającymi się maksymalnie w 15% opłaty stosunkowej. Egzekucję świadczeń periodycznych można prowadzić z różnych składników majątku dłużniku, także bez przeszkód można i.e. zająć mieszkanie i inne nieruchomości, wynagrodzenie za pracę, etc.. To w dzisiejszych czasach może doprowadzić rzekomego dłużnika alimentacyjnego do śmierci cywilnej. Przykład? Jan Kowalski ma zasądzoną kwotę 1000zł miesięcznie na utrzymanie dziecka. Zdarzyło się, że uchybił terminowi zapłaty alimentów o jeden dzień - to dało wierzycielowi podstawę do złożenia wniosku o wszczęcie egzekucji. Komornik, na podstawie tytułu wykonawczego (wyrok sądu) dokonał, na wniosek wierzyciela, zajęcia wynagrodzenia za pracę, wpisał się w hipotekę mieszkania dłużnika (to w zasadzie wystarczy). Pracodawca dłużnika widząc, że ten "nie płaci" alimentów i "ściga go komornik", nie chce mieć takiego pracownika, natomiast bank, w którym dłużnik miał kredyt hipoteczny, dowiedziawszy się, że komornik wpisał się w hipotekę, wypowiada umowę kredytu, dochodząc do wniosku, że kredytobiorca utracił zdolność kredytową (skoro nie stać go nawet na zapłacenie alimentów, to już tym bardziej nie będzie płacić rat kredytu). Także w jednej chwili "zobowiązany", zwany kiedyś tatą, traci pracę, mieszkanie - w zasadzie to początek końca. "Sprawiedliwości" stało się zadość. Ma gnojek za swoje!!
Zapewniam jednakże, że są sposoby na skuteczną obronę - ale nie ma sposobów na zabezpieczenie się przed takim atakiem. Z kolei obrona jest możliwa ale skutkuje wielomiesięcznym postępowaniem sądowym, dość zawiłym przy oczywistej obstrukcji ze strony komornika (w końcu kasa mu ucieka, a tego komornicy nie lubią). Koniec-końców udaje się umorzyć postępowanie w zakresie "przyszłych wymagalnych alimentów" - z reguły wtedy już dłużnik alimentacyjny jest na krawędzi wyczerpania nerwowego i finansowego, o ile w ogóle jeszcze jest.

Widzenia z dzieckiem

Drugim narzędziem, chyba najokrutniejszym, bo rozrywa serca, a nie kieszeń, jest ograniczanie widzeń z dzieckiem. To najprostsza metoda udręczenia i upodlenia drugiej strony. Dziecko, podatne na manipulacje, poddaje się im bez sprzeciwu. Rodzic, któremu przyznano bezpośrednią opiekę nad dzieckiem, może dowolnie kształtować widzenie świata przez dziecko i w szybkim czasie przekonać je, że tatuś/mamusia są bardzo złe (jak pisałem powyżej). Rozpoczyna się dramatyczna wojna o dziecko - wojna w dosłownym tego słowa znaczeniu. Efekty tej wojny znajdują później swoje odzwierciedlenie w artykułach prasowych, vide ostatnie doniesienia o porannym wyrywaniu sobie przerażonego dzieciaka z rąk, sprawa Bogusława Sobaczaka i wiele innych podobnych - co niech będzie podsumowaniem mojej wypowiedzi, nie wymagającym dalszego komentarza.

Konkludując, rozwód dwojga ludzi niesie za sobą piekło na ziemi dla nich samych i dla ich dzieci. One, nie winne niczemu, stają się obiektem manipulacji, podmiotem nie człowiekiem i w imię jego rzekomego dobra dokonuje się rzezi emocjonalnej, duchowej i często finansowej drugiego człowieka. Zatem drogie Mamy i Tatusiowe, zanim zdecydujecie się na rozstanie, dobrze się do tego przygotujcie bo Si Vis Pacem, Para Bellum!
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 2
Śmierć cywilna, dobrze napisane. Przykładem tego jest mój ojciec. Bardzo przykra (dla mnie) sprawa. Jest on dłużnikiem alimentacyjnym od 10 lat, na tę chwilę odsetki przewyższyły sam dług powstały z alimentów. Jest to ok 150 000. Kwota ogromna. Co mogę na ten temat powiedzieć? Widuję go rzadko, długi go wyniszczyły, mieszkał na działce, od 7 miesięcy nie wiem nawet co się z nim dzieje. Zamknięty w sobie. Choć jest człowiekiem pogodnym, inteligentnym niszczy go alkohol. 6 lat temu przeszedł poważny wypadek, potem śmierć swojego ojca. Myślę o nim codziennie. Jest uparty i nie chcę dać sobie pomóc. Myślę, że męska duma mu na to nie pozwala. Z tego miejsca mogę powiedzieć, że rozwody/rozstania rodziców nigdy nie są dobre, dla nikogo. Celem mojej matki stało się uprzykrzenie życia mojemu ojcu, a on przez te lata chował się przed światem nie mając pomocy od nikogo. Gdzie w tym wszystkim są dzieci? Wbrew pozorom nikt wtedy nie kieruje się dobrem dziecka. To tylko walka między dorosłymi. Mój ojciec wiele razy próbował się widywać ze mną i moim bratem, ale oczywiście tak, żeby mama o tym nie wiedziała. Dlaczego? Z prostego powodu, wszyscy chcieli sobie oszczędzić wysłuchiwania tekstów typu " powiedz ojcu, żeby dał pieniądze", " co ojciec mówił? ", " jak to nic nie mówił?" " gdzie ojciec mieszka?" + wiele, wiele innych... Ojciec często dawał mi pieniądze, prosząc żebym kupiła coś bratu nie mówiąc o tym, że to od ojca, bo on mógłby się przypadkiem wygadać mamie, a wtedy ona zaczęłoby się od nowa. Dlaczego tak mało? Dlaczego mi nie powiedziałaś? Dlaczego ojciec sam nie przyjdzie? Wiesz gdzie jest ojciec? itd. Długo by opowiadać... Dla dzieci jest to koszmar na całe życie.
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 0
Jeśli i Ty i Twój brat jesteście osobami pełnoletnimi, to możecie wycofać wniosek o prowadzenie egzekucji, jak również umorzyć cały dług alimentacyjny - pozostaną jedynie opłaty stosunkowe komornika, na naliczenie których można się żalić i próbować je zminimalizować. Wasza Mama już niewiele będzie miała do powiedzenia w tej sprawie.
Wierzycielami są dzieci, nie rodzice, a zatem Ty z bratem - rodzic jedynie reprezentuje dziecko do dnia osiągnięcia pełnoletności. Tak możesz Tacie pomóc - i to od razu.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 3
A dług wobec funduszu alimentacyjnego? Mojemu bratu do pełnoletności brakuje 5-ciu lat, także on nie może jeszcze podjąć jakiejkolwiek decyzji. Tata przez długi jest poszukiwany przez policję. To bardzo trudna i skomplikowana sprawa. Boję się też, że gdy podejmę jakieś kroki, to Mama się na mnie obrazi, będzie miała pretensję, że bronię Ojca. Nie wiem nawet jak mam go znaleźć, żeby powiedzieć mu, że chcę mu pomóc.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
To nie rozmowa na forum publicum. Możemy porozmawiać via PW.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1
nie mów mi ze nie dbam o dobro dziecka, że nie liczę się z jego uczuciami, że traktuję mojego syna jako pretekst/narzędzie do uprzykrzania życia jego ojcu, żadne z tych twierdzeń nie jest prawdziwe. Sześć lat walczyłam o kontakty syna z ojcem, przymykałam oczy na alimenty płacone w części lub wcale, przymykałam oczy na niedotrzymane obietnice, przekładane spotkania, ciągłą krytykę moich metod wychowawczych, podważanie każdych decyzji. Kupowałam prezenty i mówiłam że od taty, organizowałam wycieczki i wakacje, każdy objaw zainteresowania brałam za dobra monetę i nie tylko w stosunku do ojca mojego dziecka ale i w stosunku do jego mamy ( babci dla mojego syna). Doprowadziło to tylko do poczucia kompletnej bezkarności i braku jakiejkolwiek odpowiedzialność ze strony drugiego rodzica. Kiedy to mi poprzewracało się w życiu (pracuję w systemie 3 zmianowym i choroba mojej matki sprawiła że muszę zatrudniać opiekunkę dla synka a to ogromny koszt jak na mój budżet ) ojciec zwany też pozwanym czy winnym łożenia na utrzymanie nie pomógł mi w żaden sposób ani fizyczny ani materialny. Wobec moich nacisków (żeby chociaż alimenty płacił jak powinien skoro nie chce pomagać inaczej) zmienił miejsce pobytu i numer telefonu. Od długiego czasu nie partycypuje w kosztach utrzymania syna, nie widuje go, nie interesuje się nim. Do wystarczające powody do odebrania władzy rodzicielskiej , to wystarczające powody do zgłoszenia przestępstwa do prokuratury ( uchylanie się od obowiązku alimentacyjnego). Czy jestem zła? Oczywiście!!! Po 8 h pracy w trudnych warunkach ( pracuję jako opiekun w domu pomocy społecznej dla dzieci upośledzonych intelektualnie ) sprzątam (trzy razy w tygodniu) klatkę schodową w swoim bloku żeby na czynsz za mieszkanie zarobić. W tak zwanym międzyczasie piorę, prasuję, gotuję i wychowuję dziecko. Ojciec uznał że nie mieścimy się w jego planach na życie, ma inne priorytety. Radzę sobie jak umiem ale nie uważam że to zwalnia drugą stronę z odpowiedzialności, mam swoją godność i nie będę więcej o nic prosić ale mam tez poczucie sprawiedliwości. Niełożenie na utrzymanie syna to gnojstwo, porzucenie własnego dziecka to s************* i nie ma tu dla mnie okoliczności łagodzących, ci którzy tak postępują powinni się wstydzić a nie na forach internetowych szukać popleczników.
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 2
Opowiedziałaś standardową opowieść, w której, również standardowo pojawia się:

- dziecko, którym tatuś się nie interesuje - już wszystkim łza się w oku kręci

- koniecznie element tatusia, który nieregularnie łożył na jego utrzymanie, a teraz nie płaci w ogóle - ach ten gnojek!

- sygnał, że nawet jego matkę (babcię dziecka) "dopuszczałaś" do dziecka - dobra pani z Ciebie:)

- opowieść o kupowaniu prezentów w imieniu tatusia - z pewnością^^

- opowieść o 6 letniej walce o to, aby tatuś się dzieckiem zainteresował - niewątpliwie walczyłaś

- następnie pojawia się 3 zmianowa katorżnicza praca (koniecznie bardzo ciężka i społecznie pozytywna - niepełnosprawne dzieci!), dodatkowo praca która upokarza, np. sprzątanie klatki schodowej we własnym bloku - chwyta za serce!

- element ciekawy: sprzątaczka zatrudnia opiekunkę do dziecka

- element buńczuczny - odebrać władzę rodzicielską, zawiadomić prokuraturę, wsadzić tatusia do więzienia

- i oczywiście chora mama! - to zawsze działa



Wiesz Mea, nie wyszłaś poza schemat - opowiedziałaś historię zawierające standardowe elementy KAŻDEJ tego typu historii. Mamy więc Ciebie, szorującą na kolanach schody, chorą mamę, dziecko porzucone, niepełnosprawne dzieci, "gnojka i s********a" tatusia.

Czy jesteś zła? Oczywiście!!!:) Zobacz ile w Tobie jest nienawiści do człowieka, którego kiedyś kochałaś. Bo chyba dziecko nie poczęło się na imprezie suto zakrapianej wódą?!

Może napiszesz szczerze dlaczego się rozstaliście, czemu nie poprosiłaś kuratora sądowego aby pomógł ojcu dziecka odnaleźć się w nowej rzeczywistości?
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 6
może i standardowa ale prawdziwa, prawo rodzinne nie jest wymyślone po to aby te podłe, złośliwe i pazerne matki miały możliwość udupiania ojców ale po to aby mogły egzekwować świadczeni należne dzieciom. nie jestem sprzątaczką (chociaż nie widzę w tej pracy nic złego ktoś jest prawnikiem, ktoś lekarzem, ktoś sprzątaczką tak to już jest w społeczeństwie) pracuję jako kwalifikowany opiekun osoby niepełnosprawnej konkretnie dzieci z upośledzeniem intelektualnym a myciem klatki "płacę" czynsz (taką mam umowę z moją wspólnotą mieszkaniową)wolałabym w tym czasie się dokształcać albo pić piwo :P. Co do opiekunki tak zatrudniam bo przedszkole czynne jest do 16.30 i 6 latek raczej nie poczeka przed przedszkolem do 22. I tak walczyłam, nie musisz w to wierzyć , woziłam dziecko do 3miasta( mieszkam w kuj-pomorskim), nie "dopuszczała" do dziecka ale nagabywałam i namawiałam do kontaktów z nim, nigdy nic sie nie działo bez mojej inicjatywy. , prezenty tez kupowałam i też wierzyć nie musisz. Dziwisz się mojej złości? Niestety nie potrafię kochać osoby która okazała się emocjonalnym impotentem niezdolnym do podjęcia jakiejkolwiek odpowiedzialność, potrafię tylko negować taki egoizm.
Praca jest moją pasją, nie oczekuję za nią gloryfikacji ale nie lubię kiedy się umniejsza jej znaczenie, nie uważam jej też za katorgę ale obiektywnie nie jest to praca łatwa. Twoja ironia w wypowiedziach o moim zawodzie oraz sugestia jakobym poczęła dziecko w alkoholowym amoku miały mnie obrazić czy może był to taki akcent specyficznego poczucia humoru? Kurator sądowy nie może nawet przeprowadzić wywiadu u ojca mojego dziecka gdyż w chwili obecnej nie ma go w miejscu zameldowania a zapomniał mi podać aktualne miejsce swojego pobytu. Zadajesz niewłaściwe pytania, należało by zapytać jak doszło do rozpraw bez obecności pozwanego oraz dlaczego do nich doszło ( często jestem w sądzie rodzinnym gdyż jako opiekun prawny 3 dzieci z mojego ośrodka składam "raporty" pisemne i stawiam się na rozprawach w kwestii różnych czynności prawnych związanych z podopiecznymi co wg mojego ex usprawiedliwi jego nieobecność gdyż sąd i tak byłby stronniczy ha ha ha ) Nie rozstaliśmy się, ojciec dziecka porzucił mnie w 5 m ciąży, miał inny plan na życie i nie podejmował w tym temacie żadnych negocjacji.
wszystko to jest jednak moją historią, osobniczą i subiektywną a fakty obiektywne są takie że alimenty trzeba płacić , unikanie ich jest podłe, małostkowe, chamskie i godne pożałowania oraz społecznego i moralnego ostracyzmu.
Oczywiście jeśli Twoja moralność mówi Ci co innego masz do tego prawo tyle że nie znajdziemy żadnej w tym temacie płaszczyzny porozumienia.
Prywatnie mogłabym przesłać ci skany/zdjęcia dokumentujące prawdziwość tej banalnej historyjki np skan mojej umowy o pracę, grafik godzin pracy, potwierdzenie przelewu 1 (jednego) grosza na moje konto przez ojca jako alimentów, dokumenty sądowe itp. tylko co to zmieni? W twojej ocenie (na tle twoich wypowiedzi) matka to chciwa, zgorzkniała zołza mająca za jedyny cel w życiu zrujnowanie byłego partnera (to ty straszny masz ten schemat , nie wiem i nie dociekam dlaczego tak mocno wdrukował Ci się w świadomość). W mojej sytuacji też nie zmieniło by to niczego, nie posprzątałbyś klatki za mnie ani nie zmusił ojca mojego syna do płacenia. Jałowa dyskusja.
Prywatnie mogę też poradzić Ci żebyś nie ferował wyroków i nie rzucał krzywdzących opinii z taką łatwością, świadczy to tylko o tobie a nie o osobach które oceniasz.
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 1
Nie feruję wyroków - oceniam rzeczywistość, tak jak ją prezentujesz. Twoja ocena rzeczywistości jest subiektywna i pozbawiona refleksji.
Przytoczyłaś ważny fakt - że rozstałaś się z ojcem dziecka, gdy byłaś w 5 miesiącu ciąży. Musisz wiedzieć, że czym innym jest instynkt matczynej miłości, nadawany jakby "z urzędu", a czym innym jest instynkt ojcowski, który pojawia się w pełni mniej więcej w 3 miesiącu życia dziecka. Coś co jest Tobie dane od razu, mężczyzna musi w sobie odnaleźć - nagabywanie jest potrzebne, ale umiejętne. Zatem nie bądź zdziwiona, że ojciec dziecka nie czuł więzi z nim, a tym bardziej z Tobą. Jego niedojrzałość emocjonalna nie wynika z założenia: jestem niedojrzały, więc mam to gdzieś - ten człowiek zwyczajnie nie wiedział jak poradzić sobie z nową rzeczywistością. Dojrzałość emocjonalna nie jest czymś, co można kupić lub posiąść od ręki - jak sama nazwa wskazuje, trzeba ją nabyć, czasem przy pomocy partnera.
Powracając zatem do meritum, trudno ojcu dziecka stać się ojcem w warunkach w których nie jest już Twoim mężem/partnerem, nie ma żadnego pozytywnego związku emocjonalnego z Tobą, a siłą indukcji z dzieckiem. Widać Twoją ignorancję i brak zrozumienia mechanizmów psychologicznych dotyczących ojcostwa. Także reagowałaś i reagujesz patrząc na świat poprzez swój pryzmat - mężczyzna to nie kobieta, ma inną psychikę i jeśli chciałaś coś osiągnąć (dla dobra dziecka), trzeba było zasięgnąć opinii psychologa.
Czujesz się porzucona? To zrozumiałe. Być porzuconą w 5 miesiącu ciąży jest ciosem emocjonalnym dla kobiety, a złość i nienawiść do partnera zrozumiała. Jednak do miłości mężczyzny nie zmusisz. A do miłości do dziecka tym bardziej - on musiałby sam do tego dojrzeć. Sąd rodzinny, wyroki/postanowienia, alimenty, prokuratura, komornik - to nie są narzędzia do nawiązania relacji ojca z synem. Spowodowałaś jedynie, że dla tego człowieka jego własny syn będzie synonimem cierpienia, problemów, nienawiści - nie pomyślałaś o tym? Czasami życie przed nami stawia trudne zadania - niektórym jesteśmy w stanie sprostać, innym nie. Twój (Wasz) syn kiedyś będzie dorosły, dojrzeje i będzie zadawać dużo trudnych pytań. Jeśli wzbudzisz w nim nienawiść do ojca, on i tak z nim kiedyś się spotka, żeby dać mu w ryja. Jeśli jednak ojciec przekona go, że historia miała inny wymiar - zostaniesz znienawidzona, że pozbawiłaś go ojca. Tak będzie rozumować - zapewniam Cię. I słowa te piszę w pełnej odpowiedzialności.

Zadałem retoryczne pytanie, w kwestii momentu poczęcia, stawiając w oczywistej opozycji, że nie doszło do tego podczas libacji - czytaj ze zrozumieniem. Nie zamierzałem Cię obrażać - gdybym chciał to zrobić, zrobiłbym to wprost, z grubej rury i bez ogródek - nie bawię się w konwenanse.
Napisałaś, że "unikanie płacenia alimentów jest podłe, małostkowe, chamskie, godne pożałowania oraz społecznego ostracyzmu" - no tak, kasa to podstawa, money makes the world around... Godne pożałowania jest utożsamianie płacenia alimentów z dobrem emocjonalnym dziecka. Logicznie wnioskując z Twojej wypowiedzi - jak będzie płacić, będzie dobrym ojcem. Egzotyczna logika, nie mylić z erotyczną:)
Obowiązek alimentacji jest bezdyskusyjny - istotą rzeczy jest, aby wynikał z woli, chęci i miłości do alimentowanego; czyli dziecka. Nie myl pojęć, nie myl priorytetów, patrze szerzej na świat i w przyszłość. Kijem Wisły nie zawrócisz.
Może kiedyś przyjdzie dzień w którym będziesz mogła się dokształcić (z pewności Ci się dodatkowa edukacja przyda) i pić piwo - tak na marginesie, to ciekawe zestawienie.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 5
I znowu oceniasz i dajesz cenne rady ze swojego subiektywnego spojrzenia na rzeczywistość, zarzucasz mi brak zrozumienia czytanego tekstu, wkładasz w moje usta słowa których nie użyłam , zadajesz jak twierdzisz pytania retoryczne, skoro retoryczne czyli nie wymagasz odpowiedzi to biorąc pod uwagę ich treść czemu maja służyć poza upokorzeniem rozmówcy?
1.nigdzie nie napisałam że samo płacenie uczyni go dobry ojcem, nie utożsamiam gotówki z dobrem emocjonalnym ale bezsprzecznie dziecko głodne nie jest dzieckiem szczęśliwym.
2.nie uczę mojego syna nienawiści wobec nikogo, tym bardziej nie wpajam mu gniewu w stosunku do ojca, mając na uwadze dobry rozwój psychiczny synka przedstawiam mu pozytywne wzorce męski, spędza czas z dziadkiem, wujkami, trenerem (niejako w zastępstwie ojca który sam z niego zrezygnował).
3.mylisz się pisząc że miłość matki jest automatyczna, powtarzasz obiegowe opinie, ja również uczyłam się tej miłości nie pojawiła się na pstryknięcie palcami, być może było mi łatwiej z powodu uwarunkowań biologicznych ale zewnętrzne okoliczności były dla mnie daleko trudniejsze .
4.stworzyłam ojcu dziecka wszelkie możliwe okoliczności do nawiązania relacji z synem, wielokrotnie wykorzystywał moja dobra wolę, nie dotrzymywał obietnic, kłamał ,szantażował i straszył
5. z racji wykształcenia i zawodu który wykonuję zarzut ignorancji w temacie podstawowych mechanizmów psychologicznych jest mocno chybiony , z wiedzy którą posiadam korzystałam również starając się
budować nasze relacje w nowej sytuacji ale do tanga trzeba dwojga.
6. dojrzałość emocjonalna to coś czego niektórzy nie osiągają nigdy, podobnie jak empatia nie stanowi cechy przypisanej każdemu człowiekowi. Niedojrzałość emocjonalna nie zwalnia z odpowiedzialności moralnej i prawnej.
7.do miłości nie da się zmusić, przyznaje ci rację, pogodziłam się ze stanem rzeczy, jednak emocjonalna próżnia nie jest w moim odczuciu usprawiedliwieniem. ponieważ nie mogę liczyć na miłość ojca do syna egzekwuję inne rzeczy należne dziecku ( z racji braku kontaktu z ojcem stoi na gorszej pozycji niż większość jego rówieśników, walczę o to aby w innych sferach także materialnie!!! nie odstawał od reszty dzieci).
8.obecnie (po 6 latach) nie dbam o emocje ojca mojego dziecka, próżny to trud, i nie on jest dla mnie priorytetem. Nie mój syn jest przyczyną kłopotów jego ojca, jego niedojrzałość ( nad która nigdy się nie zastanowił) prowadzi do takich a nie innych skutków.
9. na koniec... dokształcać się to pozytywna czynność dla każdego, nikt bowiem nie jest skończony i doskonały i tylko głupiec może sądzić inaczej.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0
Zapomniałem dodać (prywatnie), że mogę oceniać wedle swego uznania, wyrażać swoje opinie i stawiać tezy - to moje niezbywalne prawo i wola. Moje opinie, odczuwane subiektywnie jako krzywdzące, wynikają z analizy wielu spraw z którymi miałem okazję spotkać się w życiu. Także śmiem postawić tezę, że moja ocena jest bardziej obiektywna od Twojej.
P.S. skany dokumentów? Papier wszystko zniesie:)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 6
zadziwiające, że Halewicz ma takie szerokie horyzonty a jednocześnie tyle czasu poświęca pisaniu na forum w internecie i ma coś do powiedzenia na na każdy możliwy temat/wątek.

Osoba - omnibus, zna się na wszystkim i zawsze ma rację
a do tego wielkie... EGO
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 1
Nie bardzo rozumiem, jak można negatywnie oceniać fakt, że posiada się własne zdanie, wyraża opinie i broni stawianych tez. Co ma wspólnego z tym rzekome moje wielkie ego? o_O
Jeśli już chcesz deprecjonować moją osobę, to bądź bardziej konkretny/konkretna - póki co atakujesz moją osobę, a nie moje argumenty. Musisz jeszcze poćwiczyć.
Zatem odwzajemniam się: skoro nie masz nic do powiedzenia, nie potrafisz dyskutować, nie masz własnego zdania, to na kiego grzyba zabierasz głos w tym wątku?


Pisanie na forum jest niczym innym, jak publiczne zabieranie głosu w różnych sprawach - od tego jest FORUM. Mogę poświęcać czas na co mam ochotę - również na pisanie na forum, nic Tobie do tego.
Jak chcesz atakować Halewicza, otwórz nowy wątek - z przyjemnością się z Tobą zderzę na argumenty. W tym wątku pisz merytorycznie na temat.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 2
papier jak papier... zobacz ile znosi internetowe forum. nie jest problemem że masz swoja subiektywna opinię, problemem jest że nie dopuszczasz iż możesz się mylić.
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 2
Dopuszczam, że mogę się mylić - jednakże jeśli spotkałem się w moim życiu z przypadkami podobnymi do Twojego, a 90% z nich powielało te same schematy, zatem moje zdanie opieram na doświadczeniu życiowym, a nie subiektywnym postrzeganiem rzeczywistości. Poza tym, Twoja retoryka, literalnie jest identyczna to podobnych spraw - faktyczny stan było zgoła odmienny i nie tak jednostronny, jak go prezentujesz. Nikt nie jest do końca dobry, ani do końca zły.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 6
faktyczny stan byłby zgoła odmienny?? czyli że co??? to mnie ubawiłeś... pewnie faktycznie to było całkiem inaczej... możesz mi opowiedzieć jak było faktycznie? przeczytam jak wrócę z pracy... pewnie to dobry chłopak był i mało pił :) narka.
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 2
Podsumowując krótko - skoro zdecydowałaś się kiedyś być z tym człowiekiem, mieć z nim dziecko, to znaczy, że łączyło Was uczucie. Czyżbyś nie wiedziała, że jest niedojrzały emocjonalnie, zanim zdecydowałaś się z nim być??
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 8
może dała mu szansę a on ją zmarnował, może obiecywał złote góry a okazał się draniem? Nie można jeździć po kobiecie za to że wierzyła w człowieka i jego dobre zamiary.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 2
nie wiedziałam, nasze relacje nie wymagały aż takiej odpowiedzialności, zawsze byłam osobą samodzielną i nigdy wcześniej nie musiałam liczyć na jego pomoc w takim wymiarze, nie sprawdził się w tej sytuacji i nie ma w tym mojej winy. Nawet jeśli uznać że byłam naiwna nie znaczy to że mam sobie teraz sama dziecko wychować i sama utrzymać. Moja naiwność w żaden sposób nie zwalnia mnie z moich obowiązków wobec syna, podobnie jego niedojrzałość niczego nie usprawiedliwia.
Podsumowując, gdyby natura uważała że tylko kobieta ma ponosić odpowiedzialność za potomstwo rodziłybyśmy przez partenogenezę ( jak wiemy w historii znany jest tylko jeden taki wypadek ;P ).
Na ojcu mojego dziecka położyłam krzyżyk drażni mnie tylko bronienie dłużników alimentacyjnych, szukanie dla nich wymówek i gotowych rozwiązań na uniknięcie alimentacji.
popieram tę opinię 6 nie zgadzam się z tą opinią 1
i jeszcze w kwestii formalnej na sprawie alimentacyjnej wnioskowałam o 450 zł na mocy ugody sądowej zgodziłam się na 300 ( to pozwany bełkotał w odpowiedzi za co żyje skoro podobno nie pracuje ) sędzina nie nazwała mojego syna nigdy uprawnionym, w aktach sprawy nazywany jest dzieckiem lub Tymkiem ( tak zdrabniam jego dosyć poważne imię) pomimo tego że moje( jak je nazywasz żądania ) nie były wygórowane pozwany nie dotrzymuje ugody którą sam zawarł. Inne rozprawy w toku ( wcześniej podejmowałam próby negocjacji jak widać bezskuteczne). Nie są one aktem zemsty ale koniecznością uporządkowania prawnej sytuacji mojego dziecka (np na umowie do przedszkola muszą widnieć podpisy obojga rodziców, co roku muszę długo tłumaczyć dlaczego ojciec podpisu nie złoży)
popieram tę opinię 6 nie zgadzam się z tą opinią 1
Można negatywnie ocenić kolejną opinię, jeśli się zauważy że ktoś ma czas wymądrzać się na każdym wątku na każdy temat i w każdej kategorii...
Nie od dziś wiadomo, że jak się ktoś zna na wszystkim to tak naprawdę na niczym.
Skoro tyle czasu osoba poświęca forom internetowym to kiedy zdąża posiąść na każdy temat głęboką wiedzę nie wyłączając nawet babskich ploteczek ?
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 1
@a to moja opinia" - Już Ci napisałem, że jeśli chcesz ze mną dyskutować, to merytorycznie - póki co zarzucasz mi nadmiar wiedzy i jej brak oraz to, że mam czas - więc informuję: mam czas, dużo czasu, dużo pracy i robię to, na co mam ochotę.
DYSKUTUJ merytorycznie - obal moje argumenty, postaw własną tezę, bo póki co piszesz nie na temat.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 3
@mea - przepraszam, ale po ile mieliście lat, po 16???
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 5
piszę że byłam samodzielną osobą a ty mnie pytasz czy miałam 16 lat... męczą mnie twoje insynuacje. cokolwiek napiszę próbujesz przekręcić to na moja niekorzyść(np tłumaczysz mi jak dziecku że należało dać możliwość nawiązania się więzi emocjonalnej pomiędzy ojcem a synem - głupia tego nie robiłaś a kiedy ja piszę że owszem robiłam to głupia mea robiłaś to zbyt nachalnie) to nie jest merytoryczna dyskusja.
popieram tę opinię 6 nie zgadzam się z tą opinią 2
czy uważasz że 300 zł alimentów/m to kwota prowadząca do zrujnowania i wykluczenia społecznego ojca mojego dziecka? czy uważasz że to wygórowane żądania? czy uważasz że zdrowy dorosły człowiek nie może podjąć pracy w której te 300 zł zarobi? to są pytania retoryczne bo odpowiedź na nie jest oczywista.
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 2
Mea, z Twoich wypowiedzi wynika, że ojciec się dzieckiem nie interesuje. Możesz go pozbawić władzy rodzicielskiej, wtedy nie będziesz musiała tłumaczyć się w przedszkolu dlaczego tata się nie podpisuje. Co do alimentów to zawsze możesz wnieść o podwyższenie, jeśli uważasz, że kwota 300zł to zbyt mało. Ojciec dziecka płaci 300zł, Ty również dajesz 300zł to daje 600zł - a to jest już kwota odpowiednia, żeby utrzymać małego człowieczka. Wiadomo, że mamy do płacenia mieszkanie, rachunki, żywność, nie wspominając już o odzieży, czy zwykłych 'przyjemnościach', na które też chcielibyśmy, aby było nas stać.
Nic nie zmieni tego, że niektórzy się na ojców nie nadają.
Prawda, że może My Matki, nie dajemy Ojcom możliwości nawiązania więzi z dzieckiem, ale, gdybym była w takiej sytuacji podejrzewam, że nie miałabym po prostu na to siły. Byłoby to dla mnie zbyt bolesne. Sama myśl, że jest się 'samotną matką' skutecznie demobilizuje do jakichkolwiek prób kontaktów z 'tym, który mnie zostawił"
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 0
czy wy czytacie co ja piszę? ojciec dziecka nie płaci. sprawa o pozbawienie władzy rodzicielskiej w toku. a 300 zł to nawet na przedszkole za mało.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 1
a fundusz alimentacyjny?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
@mea - chyba jednak nie rozumiesz słowa "przenośnia". Rozumiesz tekst wprost, nie widząc przenośni. Trudno zatem prowadzić dyskusję z adwersarzem, który nie rozumie co się do niego napisało.
Pozwolę sobie nie dać wiary, że żądałaś 450zł - możesz mnie zapewniać, że było inaczej ale po prostu nie wierzę.
Pisząc "czy mieliście po 16 lat" (tu wyjaśnię) miałem na myśli to, czy byłaś świadoma z kim się wiążesz, gdy zaszłaś w ciążę. Jedynie naiwni nastolatkowie "wpadają", a nie osoby samodzielne i dorosłe.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 9
@mea - skoro 300zł to za mało na przedszkole, a żądałaś 450zł, to coś kręcisz. To nie wiedziałaś jakie są koszty utrzymania dziecka? 150zł różnicy niewiele zmienia.
Możesz napiszę wprost i bez ogródek - KŁAMIESZ, a cała ta Twoja historia, to bujda na resorach. I nie insynuuje, a twardo stwierdzam.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 8
ZA DUŻO ZARABIAM NA FUNDUSZ :) (720 netto na osobę moze byc do zasiłku)
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
5 lat temu moje dziecko nie chodziło do przedszkola (sam kręcisz) sprawa o podwyższenie w toku. wcześniej żal mi było gnojka.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1
halewicz nie wiem na jakiej podstawie twierdzisz że konfabuluję może z powodu własnego zakłamania? to twój argument? stwierdzam że kłamiesz i koniec ... ? szkoda gadać.
popieram tę opinię 7 nie zgadzam się z tą opinią 0
i nie wiem w jakiej bajce ty człowieku żyjesz ale mocno ona jest odrealniona.
popieram tę opinię 6 nie zgadzam się z tą opinią 0
Żal Ci było gnojka? Znowu kłamiesz, kręcisz, bujasz, kombinujesz - bardzo przepraszam, ale mało już mnie zajmuje Twoja historia.
Mój wątek dotyczy problemu, nie Twojego przypadku, także bądź tak miła i pisz na temat. Powodzenia w sądzie! Pomysłów na "dokopanie" tatusiowi dostarczyłem Ci w moim poście - zapewne skorzystasz ^^
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 9
skoro bujam to komu mam dokopać? problemem jest że ludzie tacy jak ty utwierdzają dłuzników alimentacyjnych w ich postępowaniu podają im recepty na dalsze unikanie alimentacji i jeszcze myślą że robią coś dobrego... puknij się w czoło.
popieram tę opinię 7 nie zgadzam się z tą opinią 1
Póki co, dokopujesz sobie - enjoy!
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 8
Zbyt często sam sobie zaprzeczasz, żeby mieć prawo mówić to o innych.
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 0
To poproszę o konkretny przykład, gdzie zaprzeczyłem sobie - ale konkretny, więc skup się zanim coś napiszesz.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 4
w forum towarzyskim w wątku o stripteasie H pisze "że jest ekstrawertykiem, cholerykiem i apodyktycznym samcem." a
w hydeparku w wątku o sobie samym, że ma "stalowe nerwy"!

dalej często broni się, że nie obraża i nie ocenia ludzi tylko ich argumenty a zaraz potem pisze (wiele by wymieniać) ale np.: "Jedna pani z nadwagą i w depresji, druga samotna mama pełna nienawiści do ex-partnera" albo "w żadnej mierze nie jesteś w stanie zrozumieć moich słów." albo "Jesteś synonimem wszystkiego, czego w życiu unikałem - agresywnych, sfrustrowanych i pełnych niespełnionych marzeń kobiet."

przykłady możnaby mnożyć. PISZESZ JAK CI WYGODNIE raz tak a raz inaczej aby tylko kogoś zmieszać z błotem. Przeklejenie kilku żartów nie jest dowodem niskiego poziomu, to tylko skopiowane żarty nie miałam zamiaru silić się na wysublimowane przycinki miałeś tylko zauważyć że się czepiam bo ty się czepiasz innych. Nie muszę na siłę wciskać do tekstu wyszukanych słów wykutych ze słownika wyrazów obcych, żeby zachować twój naciągany poziom - litości! Inteligencji nie mierzy się ilością wtrącanych "trudnych" słów, choć tobie się tak wydaje. I nie oceniaj całej cudzej osobowości po kilku postach. Nie chce mi się z tobą gadać H.
p.s. z małej litery piszę celowo bo i tak jesteś w swoich oczach Wielki.
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 1
A jaki związek widzisz pomiędzy żartobliwym wątkiem o męskim stripteas`ie, a poważną sprawą dotyczącą relacji między ludzkich po rozwodzie?
Dokonujesz żałosnej w swej wymowie taniej manipulacji, odbiegając od meritum. Moje spojrzenie na żartobliwe życiowo sytuacje (a za takie uważam męski striptease, tudzież szaleńczą walkę z dwie fałdkami), ma się jak pięść do oka, gdy poruszamy tematy poważne i bolesne.
Ponadto, pomyliłaś wątki - jeszcze chcesz prowadzić swoje dywagacje na temat "co powiedział Halewicz" masz swój wątek i się go trzymaj - w tym wątku nie wprowadzaj zamętu i pisz na temat.
Jeśli zamierzasz merytorycznie wypowiedzieć się w przedmiocie rozwodów i dramatów z tym związanych, to bardzo proszę - z chęcią przeczytam Twoje zdanie.
Jeśli natomiast dalej zamierzasz poruszać problem paru fałdek, frustracji związanych z Halewiczem, to otwórz może kolejny wątek, a nawet kilka.
p.s. podtrzymuję swoje słowa - jesteś synonimem kobiet, które należy omijać szerokim łukiem.
p.s.2 PISZ NA TEMAT W TYM WĄTKU!!!!
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 6
Jesteś niepoważny, prosisz o przykład a potem mącisz i chcesz zbyć że to nie na temat. Na temat bo odpowiadam na twoje pytanie! Nie do wiary jak ty się zachowujesz. W dodatku masz krótką pamięć bo tego ostatniego komentarza nie kierowałeś do mnie tylko do Pani od alimentów! Oczywiście zaraz zaczniesz się bronić, że aktualnie również i mnie podłączasz pod ten komentarz ale mnie to nie interesuje śmieszna osobo. I jak sam pisałeś (ale nie bierzesz lecytyny a pamięć już nie ta) to jest Hydepark i każdy może pisać co chce i gdzie chce!
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
a o stalowych nerwach w kontraści do choleryka pisałeś na wątku o halewiczu a nie w bolesnym temacie rozwodów bystrzacho! Nie trzymają się kupy twoje argumenty Mr. Oksymoron!
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 1
Dajcie lepiej spokój z tym całym Halewiczem. Już sam fakt tego, że siedzi tutaj cały dzień, od razu odpisuje na wszystkie wątki, wypowiedzi itp., świadczy o tym, że to człowiek bez żadnego życia osobistego. Jaki NORMALNY człowiek, który ma żonę, czy rodzinę, pracę i np. jakieś pasje w życiu siedzi od rana do nocy na forum (w ogóle przy komputerze) i tylko patrzy, co by tu skomentować, jaki by tu znowu wątek założyć itp. Dla mnie to mówi samo za siebie. Swoje "mądrości" świata chce tutaj każdemu prezentować. Żona ma go pewnie w nosie i sama się z niego śmieje (o ile w ogóle taki człowiek przyklejony do klawiatury ma żonę...). Tyle w temacie. Człowiek podobny do tych oglądających tasiemce. Tylko cudzym życiem żyje. Jak dla mnie to katastrofa :)
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 1
Tak, lepiej dajcie spokój. Na szczęście mogę robić to, co chcę, a nie to co muszę - tym się od Ciebie "czujnie" różnię.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 7
Czepiacie sie halewcza , mimo ze widac ze ma n****ne w glowie, tworzy osobny temat zeby umiescic swoje zdanie, a sadzadz po ilosci nabitych postow wie do czego sluzy po prawej stronie "odpowiedz" -

Chyba ze dazy do zalozenia osobnego dzialu

" poznaj zdanie halewicza na temat"



Cóż sa ludzie i halewicz :-)
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 1
Póki co, żadne z Was, nie napisało nic konkretnego. Ot takie nawijki bez ładu i składu.
W końcu HydePark służy do wyrażania swojego zdania - nawet jeśli, w Twoim przypadku, jest bełkotem frustrata.
Jak na razie, jest ciekawie - każda taka wypowiedź świadczy za autorem. Halewicz pisał, pisze i pisać będzie - wolność słowa.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 7
Aha - zapomniałem dodać, że naprawdę te teksty spływają po mnie, jak woda po kaczce:))) Ale zapraszam, z chęcią się z Wami poprzekomarzam - moje ulubione hobby.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 9
jasne w końcu ty masz czas siedzieć na forum, pracuje za ciebie sekretarka a jak się nie wyrobi to ją zwolnisz no nie?
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0
pewnie ze mozna pisac, nikt sie tego nie czepia, sadze ze to raczej swego rodzaju troska, jak pewnie wiesz (w koncu ty wszystko wiesz/wujek google ci wszystko powie) pisanie o sobie w trzeciej osobie to rodzaj zaburzen psychologicznych, moze warto wstac sprzed komputera i zapoznac sie z opinia eksperta (lekarza psychologa/psychiatra)? A u ciebie te zaburzenia sa nagminne,bo co roz czytam twoje posty i jest "halewicz to/halewicz tamto."- na prawde halewicz idz sie leczyc,a przyznanie do choroby to pierwszy krok do bycia zdrowym.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0
ja wracam do pracy bo nie mam sekretarki. Pa!
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
no właśnie!! DO ROBOTY! I koleżanki też zagoń do pracy, zamiast na forum siedzieć!!!!
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 11
Wasze posty są dla niego jak woda na młyn. Zostawcie go samemu sobie, potraktujcie jak powietrze, nie czytajcie, nie odpisujcie, słowem, nie dajcie się jakkolwiek sprowokować. Boże, czy to takie trudne? Przestanie Wam wątroba gnić, przestaniecie opluwać się jadem. No, chyba, że lubicie tę adrenalinę, gdy ze złości i świętego oburzenia krew się gotuje. Najlepsza droga do zgorzknienia.
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 1
napisałam ci wiele konkretnych odpowiedzi, wykazałam wiele sprzeczności w twoich wypowiedziach (zawartych w jednym wątku )wszystkie je albo przemilczałeś albo przekręciłeś albo zbyłeś obelgą. masz racje każdy post świadczy o autorze, każdy twój niewybredny atak i każdy chamski epitet świadczą o tobie
... a poza tym KŁAMIESZ! ( i nie stawiam tu tezy ale ogłaszam jedyna słuszną prawdę ;P )
popieram tę opinię 6 nie zgadzam się z tą opinią 2
zatrzęsło mną kiedy przeczytałam co pisze ten drań Hulewicz.Tylko łajdak moze tak podchodzić do tematu.Zimny wyrachowany drań, cwaniak ktory nie ma pojęcia o takich włąsnie sprawach.Moze to prowokacja z Twojej strony Hulewicz do podjęcia dyskusji w tym temacie, ale Ci nie wyszła.Ty grafomanski szowinisto
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
jaki sens jest pisac "grafomański szowinisto" oraz "Ty" - dużą literą? Jedno to brak szacunku, drugie to wyraz szacunku.
Wszak oto odczuwam poniekąd obawę,
Że zaraz zwariuję albo też niebawem.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 2
pisanie Ty z duzej litery to nawyk, a epitety mają wyrazić moje zniesmaczenie i obrzydzenie tekstem Halewicza,
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1
Nawyk, który bywa absurdalny. Jeśli kogoś nie szanujesz, szlag go od małej literki nie trafi, a i hipokryzji będzie mniej ;)
Wszak oto odczuwam poniekąd obawę,
Że zaraz zwariuję albo też niebawem.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 1
Zdanie ktore zaczyna sie wielka litera to wyraz szacunku, czy ortografia?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Rozsądny sposób, który ułatwia optyczne rozdzielanie poszczególnych zdań. Łatwiej się czyta tekst, w którym zdania są zaczęte dużą literą. Z tego powodu stało się to oficjalną zasadą pisowni.

"Ty" pisane bez względu na okoliczności dużą literą to zupełnie inna historia. W zdaniu typu "Nie chciałbym być takim kretynem jak Ty" coś po prostu zgrzyta.
Wszak oto odczuwam poniekąd obawę,
Że zaraz zwariuję albo też niebawem.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Zaczela zdanie od slowa "ty", zatem nie musi byc to wyraz szcunku a jezeli szacunku to tylko to ogtografii.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
ale "Twojej" użyła już w środku zdania, prawda?
Wszak oto odczuwam poniekąd obawę,
Że zaraz zwariuję albo też niebawem.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
racja nie doczytalam, moj blad.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Inne tematy z forum Hydepark

Jaka jest najlepsza strona do pobierania darmowych dzwonków? (6 odpowiedzi)

Cześć wszystkim, Czy kiedykolwiek bolała Cię głowa, szukając strony internetowej, z której można...

Czy mężczyźni mogą chodzić w spódnicy? (26 odpowiedzi)

Tu i ówdzie kreatorzy mody zachęcają mężczyzn do założenia spódnicy. Chodzi o spódnicę szytą dla...

Kawa czy Herbata - rano (194 odpowiedzi)

Piszcie co lubicie wypić rano - i dlaczego. Ja pijam wcześnie rano sypaną 2 łyżeczki z mlekiem +...

do góry