Widok
Atrakcyjna 27 latka bez partnera
Witam wszystkich. Dlaczego tak się dzieje, ze jestem 27 letnią kobietą, zadbaną , atrakcyjną bez partnera ? Poznaje wielu facetów i wszystko im się we mnie podoba, komplementuja, spotykają się ze mną i zawsze kończy się tak samo, czyli odchodzą. Szukam w życiu realnym, jak i na portalach. Nie jestem desperatka. Szukam w miarę przystojnego, kulturalnego ,zaradnego faceta. Czy w dzisiejszych czasach faceci nie chcą się wiązać?
Właśnie coś w tym chyba jest, że jak szukamy osoby podobnej do nas to nie wychodzi. Zawsze chciałem być z dziewczyną ogarniętą życiowo, trochę szaloną, ambitną w sensie coś a'la chcącą podbić świat (dosłownie i w przenośni), a życie dawało inne scenariusze. W sumie po 5 latach związku rozeszliśmy się i to głownie z różnicy charakterów. Każdy czuł się trochę nie w swoim świecie.
Czemu się tak dzieje, nie wiem :)
Trzeba brać jednego, drugiego i w końcu się trafi.
Ja na przykłąd chętnie wybiorę się na łyżwy, tylko że u mnie tych lat jest 30 :P
Czemu się tak dzieje, nie wiem :)
Trzeba brać jednego, drugiego i w końcu się trafi.
Ja na przykłąd chętnie wybiorę się na łyżwy, tylko że u mnie tych lat jest 30 :P
Wymieniłaś powody, więc czego właściwie nie rozumiesz?
Przeanalizuje Ci to co napisałaś, bo może mówisz coś, a nawet nie rozumiesz.
Jesteś zaradna. Czyli potrafisz sobie poradzić w każdej sytuacji. Wobec tego, jeśli nie masz faceta, to albo go nie chcesz (mniej lub bardziej podświadomie) albo nie jesteś zaradna. A może po prostu go nie potrzebujesz? Z moich obserwacji wynika, że najlepsze związki tworzą ludzie, którzy nie do końca są zaradni. Mają jakąś swoją niszę, ale w innych aspektach są nieudacznikami. Są sfery życia w których są daleko w tyle i potrzebują uzupełnienia w postaci drugiego człowieka. I takie osoby nie powinny szukać kogoś podobnego do siebie, tylko swojego dopełnienia.
Kogoś podobnego powinni szukać ludzie przeciętni, tacy "nigdy ostatni, nigdy nie pierwszy".
Ambitna. Cecha, która do niedawna była wielką przywarą, ale przez korporacyjnych wyzyskiwaczy zyskała znamiona cnoty (bo dla nich tacy ludzie to korzyść). Oni podzielili ją na ambicje cnotę i chorobliwą ambicję, czyli dojście do celu po trupach, ale powiedzmy sobie wprost, ten podział nie istnieje. To tylko kwestia nasilenia. Ambicja oznacza, że masz cel, do którego usilnie dążysz. Jesteś jak łucznik na zawodach, skupiasz się na celu i aby w niego trafić musisz oddalić wszystko inne; stadion, widzowie, okrzyki, konkurencja, rodzina, polityka... nic nie może mieć znaczenia. Jeśli dajesz się rozproszyć, nie osiągniesz celu.
Ambitny człowiek, pragnący awansu, mając do wyboru randkę lub nadgodziny dające mu kilka dodatkowych punktów, wybiera nadgodziny. Prawdopodobnie osiągnie ten awans, a potem ustali sobie nowy cel, do którego będzie dążyć. W ludziach z boku wzbudza podziw, ale nie jest kimś kogo chce się obdarzyć miłością (bo nie otrzyma się odwzajemnienia). Takie osoby zwykle kończą same. Ewentualnie żyją w związkach partnerskich, czyli mają partnera biznesowego, który swoimi osiągnięciami i wyglądem potwierdza ich życiowy sukces. I wszyscy wokół o tym wiedzą.
Nieudacznik to prawdopodobnie dla Ciebie każdy, kto osiągnął mniej niż Ty (nie jesteś też tak atrakcyjny, zaradny lub ambitny). I znajdując kogoś sobie podobnego spotkałabyś się z taką samą oceną. Musisz zatem trafić na swoje odbicie. Osobę o takich samych cechach i na tym samym etapie co Ty. Jednocześnie, jeśli ma to trwać, to ta osoba musi się poruszać takim samym tempem, co Ty. Szansa jest nikła.
Przeanalizuje Ci to co napisałaś, bo może mówisz coś, a nawet nie rozumiesz.
Jesteś zaradna. Czyli potrafisz sobie poradzić w każdej sytuacji. Wobec tego, jeśli nie masz faceta, to albo go nie chcesz (mniej lub bardziej podświadomie) albo nie jesteś zaradna. A może po prostu go nie potrzebujesz? Z moich obserwacji wynika, że najlepsze związki tworzą ludzie, którzy nie do końca są zaradni. Mają jakąś swoją niszę, ale w innych aspektach są nieudacznikami. Są sfery życia w których są daleko w tyle i potrzebują uzupełnienia w postaci drugiego człowieka. I takie osoby nie powinny szukać kogoś podobnego do siebie, tylko swojego dopełnienia.
Kogoś podobnego powinni szukać ludzie przeciętni, tacy "nigdy ostatni, nigdy nie pierwszy".
Ambitna. Cecha, która do niedawna była wielką przywarą, ale przez korporacyjnych wyzyskiwaczy zyskała znamiona cnoty (bo dla nich tacy ludzie to korzyść). Oni podzielili ją na ambicje cnotę i chorobliwą ambicję, czyli dojście do celu po trupach, ale powiedzmy sobie wprost, ten podział nie istnieje. To tylko kwestia nasilenia. Ambicja oznacza, że masz cel, do którego usilnie dążysz. Jesteś jak łucznik na zawodach, skupiasz się na celu i aby w niego trafić musisz oddalić wszystko inne; stadion, widzowie, okrzyki, konkurencja, rodzina, polityka... nic nie może mieć znaczenia. Jeśli dajesz się rozproszyć, nie osiągniesz celu.
Ambitny człowiek, pragnący awansu, mając do wyboru randkę lub nadgodziny dające mu kilka dodatkowych punktów, wybiera nadgodziny. Prawdopodobnie osiągnie ten awans, a potem ustali sobie nowy cel, do którego będzie dążyć. W ludziach z boku wzbudza podziw, ale nie jest kimś kogo chce się obdarzyć miłością (bo nie otrzyma się odwzajemnienia). Takie osoby zwykle kończą same. Ewentualnie żyją w związkach partnerskich, czyli mają partnera biznesowego, który swoimi osiągnięciami i wyglądem potwierdza ich życiowy sukces. I wszyscy wokół o tym wiedzą.
Nieudacznik to prawdopodobnie dla Ciebie każdy, kto osiągnął mniej niż Ty (nie jesteś też tak atrakcyjny, zaradny lub ambitny). I znajdując kogoś sobie podobnego spotkałabyś się z taką samą oceną. Musisz zatem trafić na swoje odbicie. Osobę o takich samych cechach i na tym samym etapie co Ty. Jednocześnie, jeśli ma to trwać, to ta osoba musi się poruszać takim samym tempem, co Ty. Szansa jest nikła.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Odpowiedź brzmi, jest to normalne, jestem w podobnej sytuacji jako facet. Mam 27 lat, niczego mi nie brakuje, ani mentalnie, ani fizycznie. Pojawiam się wszędzie i analogicznie, nikogo sensownego nie poznaje. Diabeł tkwi w szczegółach, im bardziej chcesz, tym bardziej sie od tego oddalasz, zadna pewnosc siebie i inicjatywa nie pomoże. Przyciagamy to do swojego zycia, ten brak. Chociaz to nie ma ładu i składu, logiki, to tak jest. Mam 27 lat, chętnie sprawdzę czy jesteś piękna i ogarnięta :-) Priv
No właśnie faceci koło 30tki czują silną chęć ustatkowania się i szukają tej jedynej, czas ich nagli więc jeśli czują że to jednak nie to, szybko rezygnują by szukać dalej i moim zdaniem jest to dobra tendencja.
Miłość to nie matematyka ani biznes, nic się nie szacuje ani nie dodaje. Tak naprawdę serce nie sługa i to nie działa tak, że wybierasz sobie w kim się zakochasz a w kim nie. To się po prostu dzieje i jest jak wygrana w loterii, albo masz farta albo nie. Jest to jedna ze sfer gdzie mamy na to mały wpływ. Dlatego nie rozumiem tego postu....
Miłość to nie matematyka ani biznes, nic się nie szacuje ani nie dodaje. Tak naprawdę serce nie sługa i to nie działa tak, że wybierasz sobie w kim się zakochasz a w kim nie. To się po prostu dzieje i jest jak wygrana w loterii, albo masz farta albo nie. Jest to jedna ze sfer gdzie mamy na to mały wpływ. Dlatego nie rozumiem tego postu....
wręcz przeciwnie, faceci chcą się wiązać.
błąd jest w tym, że szukasz. wbrew pozorom kiedy jesteś nastawiona na znalezienie partnera pojawia się ten aspekt desperacji czyli spotykasz się z kimś i już nastawiasz się, że to może być twój potencjalny partner. podświadomie nadajesz mu już znaczenie w swoim życiu i rodzą się w tobie oczekiwania. u mężczyzn działa to nieco inaczej tym bardziej, że w ich głowach kwestia realnego rozważania nad związkiem z daną kobietą pojawia się dopiero po około 5-8 spotkaniu. dlatego moja rada brzmi : odpuść szukanie, jeśli się z kimś umawiasz to na spotkanie a nie randkę i bez spiny.
błąd jest w tym, że szukasz. wbrew pozorom kiedy jesteś nastawiona na znalezienie partnera pojawia się ten aspekt desperacji czyli spotykasz się z kimś i już nastawiasz się, że to może być twój potencjalny partner. podświadomie nadajesz mu już znaczenie w swoim życiu i rodzą się w tobie oczekiwania. u mężczyzn działa to nieco inaczej tym bardziej, że w ich głowach kwestia realnego rozważania nad związkiem z daną kobietą pojawia się dopiero po około 5-8 spotkaniu. dlatego moja rada brzmi : odpuść szukanie, jeśli się z kimś umawiasz to na spotkanie a nie randkę i bez spiny.
Myślę, że nie jest to kwestia płci, ale osoby. Dla mnie spotkanie sam na sam z kobietą +5/-15 to spotkanie z "potencjalną partnerką" (osobą, którą mogę pokochać). Zresztą podobnie podchodzę do rozmów 1:1 w necie.
Problem leży w tym, czy ktoś szuka partnera czy miłości.
Miłość to uczucie, nie musi być odwzajemnione i nie podlega oczekiwaniom.
Szukanie partnera wymaga określenia, w czym ten partner ma nam partnerować, czyli wymaga oczekiwań.
Żyjemy w czasach, gdzie wiele osób potrafi w różny sposób zaspokajać swoje potrzeby. Mogą używać partnera do seksu, ale wcale go nie potrzebują, bo mogą te potrzeby zaspokoić samemu lub z kimkolwiek, kto się napatoczy (a o to nie problem). Mają setki znajomych w necie, z którymi mogą pogadać, kilkunastu którzy w życiu realnym mogą zaspokoić ich potrzeby społeczne; wyjście do kina, teatru, na spacer, na rower, i kilku, których mogą zaprosić na wieczór, by nie siedzieć w pustym domu. Czasami ktoś ma potrzebę stworzenia związku partnerskiego, którego celem będzie stworzenie i wychowanie dzieci lub zaspokojenie potrzeb społeczeństwa i najbliższych, aby mieć kogoś zacnego u swojego boku, tym samym podkreślając, że popiera i podtrzymuje społeczny ład.
Błąd jaki popełnia większość, to chęć posiadania partnera, który zaspokoi wszystkie ich potrzeby, te potrzeby osób trzecich, a jeszcze im ugotuje, posprząta, zrobi masaż i pouczy norweskiego. Kogoś kto umie wszystko, ma wszystko, da im wszystko, a do tego zawsze będzie mieć dla nich czas, z chęcią będzie im służyć i nigdy nie będzie zmęczony ani w złym humorze.
I zwykle taki przekaz facet otrzymuje na pierwszej randce, choć skromniej ubrany w słowach, coś bardziej jak "szukam kogoś normalnego, prawdziwego mężczyzny, który będzie o mnie zabiegał, kochał i traktował jak księżniczkę".
Problem leży w tym, czy ktoś szuka partnera czy miłości.
Miłość to uczucie, nie musi być odwzajemnione i nie podlega oczekiwaniom.
Szukanie partnera wymaga określenia, w czym ten partner ma nam partnerować, czyli wymaga oczekiwań.
Żyjemy w czasach, gdzie wiele osób potrafi w różny sposób zaspokajać swoje potrzeby. Mogą używać partnera do seksu, ale wcale go nie potrzebują, bo mogą te potrzeby zaspokoić samemu lub z kimkolwiek, kto się napatoczy (a o to nie problem). Mają setki znajomych w necie, z którymi mogą pogadać, kilkunastu którzy w życiu realnym mogą zaspokoić ich potrzeby społeczne; wyjście do kina, teatru, na spacer, na rower, i kilku, których mogą zaprosić na wieczór, by nie siedzieć w pustym domu. Czasami ktoś ma potrzebę stworzenia związku partnerskiego, którego celem będzie stworzenie i wychowanie dzieci lub zaspokojenie potrzeb społeczeństwa i najbliższych, aby mieć kogoś zacnego u swojego boku, tym samym podkreślając, że popiera i podtrzymuje społeczny ład.
Błąd jaki popełnia większość, to chęć posiadania partnera, który zaspokoi wszystkie ich potrzeby, te potrzeby osób trzecich, a jeszcze im ugotuje, posprząta, zrobi masaż i pouczy norweskiego. Kogoś kto umie wszystko, ma wszystko, da im wszystko, a do tego zawsze będzie mieć dla nich czas, z chęcią będzie im służyć i nigdy nie będzie zmęczony ani w złym humorze.
I zwykle taki przekaz facet otrzymuje na pierwszej randce, choć skromniej ubrany w słowach, coś bardziej jak "szukam kogoś normalnego, prawdziwego mężczyzny, który będzie o mnie zabiegał, kochał i traktował jak księżniczkę".
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Zeżrą Cie koty.
A tak na poważnie. Twój target też ma wyśrubowane wymagania i jest perfekcyjonistą. Jak już wygospodaruje tą godzinę na spotkanie między jogą a Suahili dla początkujących to chce mieć pewność że jesteś szyta na miarę do jego widzimisie. Jeśli się okazuje że choć trochę odbiegasz od jego perfekcyjnego wyobrażenia, to o ile nie jest super zdesperowany po prostu czeka na być może lepszą i bardziej pasującą. Ewentualnie koloryzuje i dochodzi do refleksji że jednak nie będziecie do siebie pasować.
A tak na poważnie. Twój target też ma wyśrubowane wymagania i jest perfekcyjonistą. Jak już wygospodaruje tą godzinę na spotkanie między jogą a Suahili dla początkujących to chce mieć pewność że jesteś szyta na miarę do jego widzimisie. Jeśli się okazuje że choć trochę odbiegasz od jego perfekcyjnego wyobrażenia, to o ile nie jest super zdesperowany po prostu czeka na być może lepszą i bardziej pasującą. Ewentualnie koloryzuje i dochodzi do refleksji że jednak nie będziecie do siebie pasować.
Atrakcyjny, piszesz w swoich postach jakbyś się BARDZO znał. Napisz jaki Ty masz statut rodzinny? Czyżby taki że "stwórzmy" sobie dziecko itd. i jesteś społecznie oki? Co do reszty to hmm zrobiło się tu "weź mnie, nie bo mnie..." atomowej to to chyba na ogłoszenia towarzyskie "szukam 2 połówki" pasuje