Widok

Bardzo chciałabym ... a nie mogę

Rodzina i dziecko Temat dostępny też na forum:
Chciałabym bardzo dzielić z Wami radości poczatków ciąży, II kreseczek, pierwszych ruchów no i oczywiście samego dziecka ... ale nie jest mi to dane ... nie możemy mieć dzieci ... znaczy ja mogę ale mąż niestety nie, wiemy napewno, że nie pozostaje nam nic innego jak in vitro i to w tej najbardziej skomplikowanej wersji...tak abrdzo bym chciała i tak bardzo się boję :( ... nie wiem czy kiedykolwiek dane nam będzie posiadać własne dzieci :(

Czy któras z Was też była w takiej sytuacji?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Czy bycie rodzicami adopcyjnymi nie wchodzi w grę?

Pozdrawiam,

wiesia
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nie myślałam o tym, chciałabym mieć własne dziecko...po prostu nie oswoiłam sie jeszcze z tym wszystkim i nie chce narazie myśleć o adpocji to za trudne dla mnie, dla nas... :(
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
pomyślcie też o tym, że in vitro nie zawsze udaje się za pierwszym razem, pary starają się nawet po kilka, kilkanaście razy! Osobiście znam małżeństwo, którym udało się zajść w ciążę za trzecim razem...

popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Znajomi mojej siostry też starali sie przez in vitro i im udało sie za pierwszym razem i będą mieć 3-jaczki :).
Fakt, że jest to bardzo kosztowna metoda i niezawsze udaje sie za pierwszym razem.
Życzę szczęścia.

image

popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
a rozważaliście wstrzyknięcie nasienia dawcy? jeśli ty możesz mieć dzieci, to nie potrzebne jest in vitro, tylko nasienie ... nie znam przyczyny niepłodności twojego męża, ale jeśli jets to za mała ilość albo nieruchliwośc albo brak plemników to czy rozważaliście opcję udania się do banku spermy po nasienie? fakt nie będzi eto dziecko twojego męża, więc to może być główna trudnośc, w każdym razie, skoro ty jetses zdrowa, to nie trzeba rozważać in vitro czy adopcji ...

papilio1@op.pl
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
nie możesz sie poddawać ja jestem po in vitro udało sie za pierwszym razem.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nie poddawaj się - jeżeli in vitro to jedyna szansa to wykorzystaj ją. Na pewno się uda.
Wg mnie trzeba wykorzystać każdą możliwość, żeby mieć własne dzieci. Adopcja to dla mnie ostateczność, chociaż wątpię czy bym się na nią zdecydowała...
Nam się udało za pierwszym podejściem do in vitro :-) Dzięki Invikcie będziemy mieli bliźniaki. Radzę poczytać wątek invictowy na forum www.nasz-bocian.pl
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
ja zdecydowałabym się na adopcję - znam już parę rodzin, które wzięły do adopcji niemowlaczki - naprawdę kocha się jak swoje !

Myślę, czy samej nie wsiąść takiego biednego Niuńka do siebie, wspaniała sprawa uchronić chociaż jednego malucha przed poczuciem odrzucenia... zobaczymy

image
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Jak ja lubię takie odpowiedzi - pewnie Tobie udało się za pierwszym razem? Łatwo tak mówić jak się nie ma problemów i można mieć własne dzieci bez zachodu. wydaje mi się ,że każda kobieta pragnie mieć własne dziecko i chce wykorzystać każdą szansę.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Właśnie... ciągle tylko MIEĆ i MIEĆ dzieci. A Rodzicem wypada BYĆ.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Niestety na IUI mamy za malo żołnierzyków, natomiast mąż ma oczywiście żywe i dobre plemniki ale jest ich mniej niz 1%...leczymy się w Invikcie i tak bardzo chciałabym, żeby nam tam pomogli....jednak wiadomo nie zawsze udaje się za pierwszym razem a i koszt nie jest mały bo jednaorazowo ok 10 tys...heh mam mętlik w głowie...

Owszem adoptować dziecko można ale do tego też trzeba dojrzeć i to oboje z nas, trzeba też chcieć, wiem, że jest wiele maluszków, które pokochałabym jak własne i dałabym możliwość na nowe, spokojne i dobre życie....ale nie jestem w stanie narazie się do tego przekonać, nie sądziłam nigdy że problem bezpłodności dotknie akurat nas, więc psychicznie jestem jeszcze w sporej rozterce :(
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
przepraszam za poniższy post ... :(

papilio1@op.pl
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
ej, ja nie rozumiem ... przecież ta dziewczyna może mieć dzieci !!
dlaczego ma się decydowac na adopcję, skoro może mieć własne !!!!!!!!!!!

wiecie co? tak sobie teraz pomyślałam, że ten wątek to jakaś prowokacja ...

papilio1@op.pl
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Tokio rozumiem ze forum jest dostępne jedynie dla osób, którym sie udało a nie dla tych co mają problemy skoro uważasz że to prowokacja!!! Mam problem bezpłodności i nie bardzo mam jak, gdzie i z kim o tym porozmawiać i usłyszeć, że innym też się udało, więc piszę tu i proszę tego za żadną prowokacje nie uważać!!
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ula ... wiele jest prowokacji na forum, jużkika razy się spotkałam z czymś takim, podnosi się ciśnienie rozmawiających, dziewczyny dwoja się i troją by pomóc biednej dziewczynie, w grę wchodzi empatia, współczucie, a potem się okazuje, ze to jedna wielka lipa, dlatego, po przeczytaniu twojego poprzedniego postu ... przeprosiłam cię za moje podejrzenia

papilio1@op.pl
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Dziekuję, pisałyśmy w tym samym miej więcej czasie i nie zdążyłam doczytać. Zapewniam że prowokacji tu nie ma. A ciutk zrozumienia, oparcia i pocieszenia jest jak najbardziej wskazana...

Kobieta, która bardzo pragnie dziecka a nie może go urodzić popada w stany, które nie są dla nikogo dobre, wiec muszę się pozbierać, wziąć w garść...słowa, że komuś się powiodło in vitro naprawdę podnoszą na duchu...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
ja nie przechodziłam in-vitro, ale byłam w INVICCIE, która już po 3 miesiącach leczenia nam pomogła. Mamy ukochaną córeczkę i w wierzę, że prace nad rodzeństwem dla niej obejdą się bez współpracy z Invictą i wspaniałym lekarzem dr Śliwińskim. Dla pocieszenia Ciebie, moje 2 koleżanki podchodziły do in-vitro, jedna za pierwszym razem dostała od razu bliźniaki - urodziła w styczniu tego roku, druga również za pierwszym razem, ma 3 letniego chłopca.Więc nie trać nadziei, będzie dobrze i pamiętaj wiara czyni cuda!!!

image
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ulu - moja wypowiedź, była wyrażeniem moich pragnień, mojego stanowiska i tego, co my planujemy. Forum jest od wypowiadania swojego zdania, co nie znaczy, że miałam zamiar coś Tobie narzucić! Ewentualnie zachęcić ;-P

A do Forumki, która miała potrzebę ataku - noszę ciążę zagrożoną, zadowolona?
Mimo szczęścia z powodu ciąży i tak naprawdę, uważam adopcję za świetną sprawę!

Polecam też odszukać w necie reportaż "Karzełkowo" - o wspaniałej rodzinie,która zdecydowała się na adopcję.

image
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nie, nie zadowolona. Tylko takie doradzanie od razu adopcji jest wg mnie nie na miejscu. Nawet nie wiesz co czują takie osoby, które walczą o dziecko wiele lat.
Do wiesi - co za różnica - chyba mówi się "mam dziecko" a nie "jestem rodzicem". Ale Ty jesteś pewnie z tych, co uważają in vitro za grzech i nic nie można im przetłumaczyć. Ech...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Slonko - spokojnie... co się denerwujesz? ;-)
Nie wiem, czy atakowanie coś da
Rozumiesz to, że to jest forum i każdy mówi coś od siebie?
I nie znaczy to, że Ula,która założyła wątek musi mnie słuchać.

A odpowiadając na wątpliwość, abym swoim rozumkiem mogła chociaż minimum cierpienia związanego z niepłodnością ogarnąć -
Wyżej napisałam, mam sporo przypadków dookoła, kiedy rodzina adoptowała dziecko - z jedną psiapsiółką prawie przechodziłyśmy to razem.
Wiadomo, że nie ja czułam to co ona, ale dużo mi dawało bycie z nią - najpierw w cierpieniu bezpłodności, w 10 letnim zmaganiu się z nadzieją, łzami, leczeniem- a potem w radości przyjmowania (adoptowanego) maleństwa! Naprawdę doświadczenie ciekawe.
I jej słowa po pierwszej Wigili "nie wyobrażam sobie, jak akurat tego konkretnego dziecka mogło wcześniej z nami nie być"

A niestety problem z zajściem w ciążę dotyka nas coraz bardziej! Więc masa młodych kumpelek ma problemy zdrowotne i wiadomo, przeżywa się to z nimi.
Przynajmniej mnie to bardzo dotyka i podziwiam kawał świetnej roboty, jaką podejmują dziewczyny, od walki o zdrowie, po walkę o nadzieję...

Chyba tyle, nie ma co dalej siać fermentu.
Pozdrawiam

image
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Denerwuje mnie tylko takie gadanie osób, które nie mają problemów - nie możecie mieć dzieci (być rodzicami - to dla wiesi) to adoptujcie dziecko. To nie takie proste. Do takiej decyzji trzeba dużo czasu i przemyśleń. Nie wszystkich na nią stać.
Również pozdrawiam.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
chciałam tylko zauważyć, ze Wiesia zadała tylko pytanie czy nie wchodzi w grę adopcja...o co takie wielkie halo nagle się zrobiło?? czy ona im kazała adoptowac??

image
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
O tym właśnie pisałam - nie zrozumieją tego osoby, którym udało się za pierwszym podejściem :-(
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
A potem Wiesia przywaliła słynnym tekstem o "maniu" dziecka :)

Też mnie takie gadanie drażni. Właśnie w związku z tym, że chcę być rodzicem swojego dziecka a nie mieć jakiekolwiek dziecko, raczej nigdy na adopcję się nie zdecyduję. Ale niektórym trudno to zrozumieć... Możesz mieć dziecko alkoholiczki, gwałciciela, narkomanki, wykolejonej rodziny? Ale sztuki się zgadzają? To czego narzekasz, babo?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Dzięki Agatha, chociaż Ty rozumiesz o co mi chodzi.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Slonko12 ja ciebie rozumiem bardzo dobrze, jak juz pisałam wyżej nie jestem gotowa na adopcje i jest to bardzo trudny temat, praktycznie nie rozważam go wogóle, cały czas jeszcze mam nadzieje, że jakims cudem nam sie uda...poza tym musimy do tego oboje być gotowi...

Mówienie o adopcji na wstępie, to tak jak np radzenie nam przez inne osoby, że "macie jeszcze przeciez czas na dziecko" "oj a z czym wy sie spieszycie" z tym ze niestety jak ktos ma problem z plodnościa to tym bardziej chciałby tego dziecka i nie jest w stanie odłozyc tego na później...bo później może byc tym bardziej za późno...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
3mam kciuki, próbujcie i wierzcie że wszytsko bedzie dobrze:)
Powodzenia:)
image;
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ula11....jesteśmy w takiej sytuacji jak Wy;-(
My również z mężem chodzimy do gdańskiej Invicty i niestety mamy problem z nasieniem męża, ma tragicznie mało plemników i prawdopodobnie jedyna szansą dla nas będzie in vitro....
Ale walczymy nadal............

Jesteśmy po 2 badaniach nasienia, drugie ciut lepsze ale wciąż bardzo fatalnie, za miesiąc kolejne do powtórzenia........
W dodatku i ja mam problemy z owulacją;-(


Jak chcesz to napisz na emaila;-)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
i bardzo dobrze, że powstają takie wątki......
Nas - starających sie z problemami i marzących o dziecku- jest naprawdę mnóstwo i mam nadzieje, że kiedyś zasilimy szeregi mamusiowe;-))))))))))

Ula11...polecam fajną stronkę www.starania.net...mnóstwo można sie tam dowiedzieć;-)
A jak chcesz pogadać...to wysłałam Ci emailika;-)

trzymaj się;-)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
ula,

moja kuzynka jeździła do jakiejś kliniki do Białegostoku na wszystkie badania przed in vitro. I teraz w styczniu za pierwszym razem zapłodnienie się udało. Mam nadzieję, że Wam też się uda :-)
Jak rok temu trafiłam do ginka i powiedziałam, że juz bardzo bysmy chcieli miec dziecko powiedział, że leczenie może potrwać nawet do 5 lat.
Po zrobieniu podstawowych badań i braniu przez pół roku tabletek w grudniu udało się :-) ale przyznam, ze mysli były różne.
Cały czas prowadziłam kalendarzyk itp. a w grudniu byłam juz wkurzona i nic nie wpisywałam i nagle patrze w Sylwestra a tu dwie kreseczki ... nie wierzyłam.
Życze Ci z całego serca tych dwóch kreseczek. trzymam za was kciuki, napewno bedziecie cudownymi rodzicami :-)

image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Anulka spróbuj na tego maila ula1104@wp.pl bo nic nie dostałam
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Slonko12 napisał(a):

> Nie, nie zadowolona. Tylko takie doradzanie od razu adopcji
> jest wg mnie nie na miejscu. Nawet nie wiesz co czują takie
> osoby, które walczą o dziecko wiele lat.
Ale skąd możesz wiedzieć co będzie za kilka lat? Czy jedna ciąża to szczyt marzeń np. Tysioli? Może w kolejną nie będzie mogła zajść... i też będzie "walczyć"? Nie wiem, świat się nie kończy na jednym dziecku (czy dziesięciorgu... przynajmniej mój). I z podobnych powodów nie kończy się na dziecku z tych samych genów co my. Adopcja to odpowiedź na potrzeby wielu ludzi... Propozycja godna polecenia.

> Do wiesi - co za różnica - chyba mówi się "mam dziecko" a nie
> "jestem rodzicem".
A mów sobie jak chcesz... różnica jest zasadnicza. Dziecko adoptowane, czy potomek, to zawsze odrębny byt. Tak samo jak mąż czy żona nie są własnością. Warto o tym pamiętać, mimo że język polski jest ubogi w sformuowania opisujące relację z członkami rodziny, a pozbawione zabarwienia "własnościowego". Widać w kulturze polskiej, formy własnościowe w rodzinie są bardziej ugruntowane ;-)
Mnie to daje do myślenia... zresztą szczególnie w nawiązaniu do wyścigu o dziecko za wszelką cenę.

> Ale Ty jesteś pewnie z tych, co uważają in
> vitro za grzech i nic nie można im przetłumaczyć. Ech...
Przetłumaczyć to możesz dziecku ;-) Ale wątpię, że z takim bojowo-zaczepnym nastawieniem osiągniesz sukces.
A może raczej spójrz z innej strony? To Ty wrzucasz w "wirtualne usta" wypowiadających się tutaj, zdania które nigdy nie padły...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
wiesia napisał(a):

> Slonko12 napisał(a):
>
> > Nie, nie zadowolona. Tylko takie doradzanie od razu adopcji
> > jest wg mnie nie na miejscu. Nawet nie wiesz co czują takie
> > osoby, które walczą o dziecko wiele lat.
> Ale skąd możesz wiedzieć co będzie za kilka lat? Czy jedna
> ciąża to szczyt marzeń np. Tysioli? Może w kolejną nie będzie
> mogła zajść... i też będzie "walczyć"?

I co? Wtedy też doradzisz jej od razu adopcję jako lek na wszystkie problemy?
Dla niektórych nawet ta jedna ciąża to szczyt marzeń. Ale co Ty o tym wiesz skoro masz w planach dziesięcioro dzieci...

> > Do wiesi - co za różnica - chyba mówi się "mam dziecko" a nie
> > "jestem rodzicem".
> A mów sobie jak chcesz... różnica jest zasadnicza. Dziecko
> adoptowane, czy potomek, to zawsze odrębny byt. Tak samo jak
> mąż czy żona nie są własnością. Warto o tym pamiętać, mimo że
> język polski jest ubogi w sformuowania opisujące relację z
> członkami rodziny, a pozbawione zabarwienia "własnościowego".
> Widać w kulturze polskiej, formy własnościowe w rodzinie są
> bardziej ugruntowane ;-)
> Mnie to daje do myślenia... zresztą szczególnie w nawiązaniu do
> wyścigu o dziecko za wszelką cenę.

Nie rozumiem o co Ci chodzi z tą własnością. To źle, że mówi się "mam dziecko"???? Jak Ty będziesz mówić/mówisz o swoim dziecku?

> > Ale Ty jesteś pewnie z tych, co uważają in
> > vitro za grzech i nic nie można im przetłumaczyć. Ech...
> Przetłumaczyć to możesz dziecku ;-) Ale wątpię, że z takim
> bojowo-zaczepnym nastawieniem osiągniesz sukces.
> A może raczej spójrz z innej strony? To Ty wrzucasz w
> "wirtualne usta" wypowiadających się tutaj, zdania które nigdy
> nie padły...

Nikomu nic nie wrzucam - napisałam "pewnie" a nie "na pewno". Czytaj ze zrozumieniem.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ula, wysłałam raz jeszcze.....
Mam nadzieję, ze dojdzie;-)

Trzymaj się cieplutko!!
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Slonko nie unoś się tak i nie denerwuj :), każdy ma przecież prawo do własnego zdania w tym temacie i ja się na nikogo z tego powodu nie obrażam, wręcz przeciwnie, ciesze się, że ktoś chce ze mną o tym porozmawiać...niekoniecznie musze się z tym rozmówcą zgadzać przeciez a każda forma pomocy, czyli rady i propozycje co do sytuacji mile widziane...

Wiesiu cenię cię za twoje wypowiedzi (ja się tu nie udzielam ale czytam) i przyjmuje każde słowo, tak więc z góry dziekuję...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ula - życzę Ci siły i powodzenia w staraniach o dziecko. Wiem przez co przechodzisz, bo ja też niedawno to przerabiałam i naprawdę miałam już dość tych wspaniałych rad. Trzymam kciuki za powodzenie :-)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Slonko bardzo sie ciesze ze tobie sie udalo, to bardzo optymistyczne co piszesz, dzieki tobie widze gdzies tam swiatełko w tunelu. Mam nadzieje ze jednak dane nam bedzie utulic kiedys w ramionach wlasne dziecko :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
ja też wiem jak to jest gdy się chce, ale nie może, tzn. my niby obydwoje jesteśmy zdrowi, teraz w marcu tylko czeka mnie sprawdzenie drożności jajowodów, ale wciąż nie jestem w ciąży; czasem sobie myśle i pewnie grzesze, że wolałabym być chora i wiedzieć dlczego nie jestem w ciąży, żeby się konkretnie leczyć, ale coś robić a tak nic; pytałam was tu kiedyś o in vitro, tak to ostateczność ale co czekać na naturę czy coś robić zwłaszcza gdy latka lecą; rozmawiałam z mężem ostatnio o adopcji, czy byłby gotowy na to, ale on narazie chyba nie chciałby, ja bym potrafiła pokochać biologicznie nie swoje dziecko, przecież tak wiele potrzebuje domu i kochających rodziców, facetom to trudniej przychodzi, ja osobiście np. na 100% nie chciałabym takiej opcji, że biorę nasienie od kogoś albo na odwrót; sama nie wiem co mamy teraz robić; na tej wizycie w marcu porozmawiamy o czymś konkretnym z naszym lekarzem; dziewczyny nie ma co się tutaj wyżywać czy niepotrzebnie przygadywać, to bardzo trudny temat i każda z nas ma do tego inne podejście; życzę wam wszystkim i sobie wytrwałości w tych trudnych chwilach, rozumiem smutek jak się bardzo chce, a to się nie udaje... a pragnienie bycia rodzicem jest ogromne; przecię musi nam się to w końcu udać i koniec :) trzymajcie się

http://www.slubnemarzenie.com.pl
Kartki i zaproszenia okolicznościowe dla dzieci i dorosłych
min. na Chrzest, I Komunię, urodziny, rocznice.
Zaproszenia, zawiadomienia, zawieszki, winietki itd. na ślub
Ślubne dekoracje kościołów i sal weselnych
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
witam,
cieszę się że powstał taki wątek na rodzince - ja sama jetem po II in vitro w Białymstoku - niestety nieudanych, teraz planujemy III już w invikcie, na miejscu. W Białymstoku jest taniej ale jak doliczyc dojazdy noclegi itp to na tew dwie próby wydaliśmy ok 16 tys. a w Invikcie wyjdzie ok 10-12 za jedna, ale moim zdaniem bede spokojniesza ze tym razem jestem u sibie w domciu. Zobaczymy w lipcu jaki bedzie wynik, bedziemy próbowac az sie uda :-(
pozdrawiam.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
opowiem Wam pewna historię...

mam znajomych, sa troszeczkę starsi ode mnie...dosyc długo się starali o dziecko i nic...a to on miała złe wyniki a to ona ...stwierdzili że nie ma co czasu tracić i zdecydowali się na in vitro...jeździli do Białegostoku, nie wiem za którym razem się udało ale znajoma urodziła zdrową córeczkę-pełnia szczęścia normalnie
i to byłby koniec historii gdyby nie to...

że nie dalej jak półtora roku później okazało się że będzie drugie dzieciatko tym razem bez niczyjej pomocy :)

image
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Kiedyś pomiędzy Invictą a Białymstokiem była przepaść... Białystok miał świetne statystyki, a Invicta swoje usilnie próbowała ukrywać :) To był najważniejszy argument za tym, żeby jeździć do Białegostoku.

Teraz już Invicta ma bardzo dobre wyniki oraz doświadczonych specjalistów. I nie trzeba nocować w akademiku... Te ceny są jednak coraz bardziej dobijające...


P.S. Powodzenia! Przed zabiegiem napisz na forum. Jesteśmy sprawdzonymi specjalistkami w trzymaniu kciuków :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Mnie tez nie moze zabraknac na tym watku i bardzo sie ciesze, ze taki powstal...
Ja tez jestem w trakcie leczenia w INVIKCIE i rowniez bardzo sobie chwale dr Sliwinskiego, profesjonalizm i podejscie do problemu. Niektorym to moze przeszkadza, ale w tej konkretnej sytuacji bardzo sie ciesze, ze jestem "przypadkiem do wyleczenia", staram sie traktowac kolejne, nie ma co ukrywac, nieprzyjemne badania jako zadania do wykonania. Po prostu niektore dziewczyny musza sie bardziej pomeczyc, zeby miec swoje upragnione malenstwo. Wierze, ze sie uda! Co miesiac przezywam rozczarowanie, ale szybko sie zbieram i daje sobie kopa! :)))
Badzcie silne i cierpliwe, jak widac po wypowiedziach moich poprzedniczek, oplaca sie:)
Powodzenia!
Jezeli chodzi o drazliwy temat adopcji...
Oczywiscie jest to sposob na zaspokojenie pragnienia macierzynstwa... Czy bym sie na nia zdecydowala? Nie mam pojecia...
Kazda z nas jest troszke egoistka i mimo, ze dzieci nie sa niczyja wlasnoscia, to chcemy je za takie uwazac... Chcemy miec przede wszystkim SWOJE dzieci, wlasne geny i to dotyczy w wiekszosci mezczyzn, ktorym ciezko sie przekonac do adopcji.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nas cała procedura i leki kosztowały ok. 10 tys. ale wszystko zależy od ilości leków do stymulacji, czy wybierze się np. AH, PGD...
W Invikcie chodziłam do dra Czecha, którego mogę z czystym sercem polecić - miły, kompetentny, jednym słowem fachowiec. Podczas przygotowań do in vitro miałam wizyty u doc. Łukaszuka a pobranie i transfer robił dr Śliwiński - obaj też świetni.
Życzę powodzenia wszystkim starającym.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
My też chodzimy do dr Sliwinskiego, ja wyniki mam ok, tylko troszke slabiej reaguje na leki, po 24 amp merionalu mialam 9 komórek z czego bylo 6 zarodków. Natomiast problem jest po stronie męża, za tydz bede miala histeroskopie, bo zarodki byly ladne no i trzeba teraz znalezc inna przyczyne tych 2 nieudanych podejsc, immunologia u mnie jest ok, jak histeroskopia nic nie wykaze to juz sama nie wiem :-(. A co to jest AH i PGD? w BS tego nie bylo? W maju na nasza I rocznice slubu fundujemy sobie wyjazd na Krete no a w czerwcu już zaczynamy przygotowania do III próby, już tu na miejscu w Invikcie, zobaczymy jak bedzie, sam embriolog z BS powiedzial ze moze naszym maluszkom lepiej bedzie na innym "podłożu", słyszałam własnie ze invikta ma b. dobre warunki do rozwoju zarodków.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
znalazłam taki o to wątek na innym forum - poczytaj, może doda trochę otuchy :)
http://forum.28dni.pl/discussion/502/komu-sie-udalo-przy-slabych-zolnierzykach/#Item_0
i życze powodzenia...

image
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Paula - AH to nacięcie otoczki zarodka, żeby mógł się łatwiej zaimplantować. Natomiast PGD to diagnostyka genetyczna zarodków. Wykrywa choroby genetyczne i jest zalecane osobom, które wcześniej doświadczyły np. poronień. Obydwie procedury są dodatkowo płatne. My zdecydowaliśmy się na AH. Dla PGD nie było podstaw, więc nie robiliśmy (bardzo drogie to badanie).
Życzę powodzenia w Invikcie.

PS. Wczoraj znowu widzieliśmy nasze dwa maluszki na ekranie monitora - każdemu życzę takich widoków.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Marchew-dzieki za linka, poczytam sobie w domku :-))
Slonko 12- gratuluje widoczków. Mo mąz wpadł wczoraj do domku i krzyczy: "Widziałem bociany - w dodatku dwa - wiesz co to znaczy?"
Dokładnie chodzi mu o bliźniaki, mówi ze tez ma przeczucie ze jak sie w koncu uda to od razu bedzie dwójka :-)
Ty też podchodziłas w Invikcie? Jakie leki brałas? Na jakim protokole?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
no teraz ja sie wypowiem

Ja starałam sie z mężem o dziecko 6 lat i niestety ale po badaniach okazało sie że mam bardzo wysoka prolaktynę , której ni w ząb nie dało sie obniżyć na dłużej, potem okazało sie że na lewym jajniku zagnieździł mi sie niechciany obywatel w postaci endometriozy, która usunęłam w końcu.
Do tego wszystkiego mąż chodził na badania do In vikty nasienia i były bardzo, bardzo słabe.Powiedzieli że leczenie męża nie ma sensu bo w dzieciństwie przyjmował sterydy .

Przestaliśmy sie starać tak na poważnie bo powiedzieli że tylko zapłodnienie pozaustrojowe da jakieś rezultaty.Niestety do dla nas duża kasa więc odłożyliśmy to w czasie.

W lutym zeszłego roku usunęli mi endometriozę a w październiku miałam kontrolne USG i co -jestem w ciąży.Zagrożonej co prawda ale jestem .
nie poddawajcie się, skoro nam sie udało z takimi wynikami , które nie wróżyły nam naturalnego poczęcia to i wam sie uda.


popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
pmagdalena, cieszy mnie twój "przypadek" i bardzo podnosi na duchu, wiem, że jest wiele takich "cudów" które nie miały prawa zostać poczete wg lekarzy przy danych wynikach...wiadomo jednak że jezeli chodzi o własna osobę to chiałoby sie bardzo a jednak ma się chwile zwątpienia...My bedziemy najprawdopodobniej podchodzić do ICSI w sierpniu, bo do tego czasu jeszcze nam lekarz dał czas na naturalsika.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Paula - Tak, podchodziliśmy do in vitro w Invikcie na długim protokole, tzn. najpierw antyki, w międzyczasie decapeptyl a potem stymulacja. Najpierw przyjmowałam fostimon a potem menopur.
W naszym przypadku naturalne poczęcie było niemożliwe. Po 3 nieudanych inseminacjach zdecydowaliśmy sie na ICSI.
A bociany to może być dobry znak ;-)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Slonko - mam nadzieje ze bedzie to dobry znak
Ula - my tez planujemy jakos na wakacje tylko ze to bedzie juz nasze III ICSI, tzn w czerwcu antyki i pewnie lipiec wypadnie transfer
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Dzięń dobry
Ja konkretnie do Wiesi,.
Jestem słabego zdrowia i bardzo chce mniec "własne" dziecko wyjaśniam dlaczego:
Genów nie da sie oszukać np. moja mama mówi, że jest we mnie duzo z jej nieżyjącej mamy, nerwowa jestem straszliwie i mam wygląd duży i ociężały.
Mi sie marzy, aby moje dziecko było mądre i miało poczucie humoru mojej mamy albo niech juz bedzie rezolutne jak moja teściowa;).
Dzieci daja nam nieśmiertelność.
Jeżeli dziecko jest niegrzeczne i sobie z nim nie radzimy to zwalamy to na "złe i nienasze" geny.
Oczywiscie wiem, że wyda Ci sie to śmieszne.



Muszę też przyznać,że draznia mnie takie "katolickie mamy", które w wieku 35 lat maja po 6 dzieci i proponują innej (często zchorowanej i umęczonej kobiecie ) adopcje, bo tyle biednych dzieci czeka.
Same rodza "własne" dzieci i nie palą sie do adopcji. W ramach chrzescijańskiego miłosierdzia wystarczy dobrze zobserwować NPR i zamiast rodzic "własne" 7 dziecko zadoptować jakiegoś biednego malucha z FAS.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Inne tematy z forum Rodzina i dziecko bez ogłoszeń

Zatrudnij profesjonalnego hakera! (5 odpowiedzi)

Moje doświadczenie to programowanie, uruchamianie exploitów, konfigurowanie ataków DDOS i lubię...

Pomysł na wieczór panieński ? (17 odpowiedzi)

Przyjaciółka poprosiła mnie żebym została świadkową na jej ślubie. Zgodziłam się i wiąże się z...

Jak odpieluchować malucha? (37 odpowiedzi)

Dziewczyny doradźcie mi proszę co mam zrobić :) Mój synek ma rok i 7 m-cy i od dziś postanowiłam...

do góry