Widok
Bez męża...
Dziewczyny, Zony plywajacych.. i nie tylko.. Co porabiacie gdy Wasi mezowie sa daleko na dlugo..? Moj wlasnie wyplynal na kontrakt i jak zawsze w tej sytuacji nie wiem co ze soba poczac zeby nie myslec o tym jak bardzo tesknie... Moze macie jakas rade czym sie zajac zeby nie zwariowac...?
Ja mam psa, który bardzo absorbuje moją uwagę ;-)
Wkurzajace stworzenie, ale za to czas szybciej mija i nie czuję się taka sama.
Poza tym jestem w trakcie organizowania ślubu, więc to też pochłania mój czas i uwagę.
A tak poza tym to pomaga mi też NIE patrzenie na jego zdjęcia :-) Głupio to brzmi, ale jak zacznę przyglądać jego fotki to już w ogóle się rozklejam.
Głowa do góry! Jakoś ten czas zleci, a powroty są cudowne! :-)
Wkurzajace stworzenie, ale za to czas szybciej mija i nie czuję się taka sama.
Poza tym jestem w trakcie organizowania ślubu, więc to też pochłania mój czas i uwagę.
A tak poza tym to pomaga mi też NIE patrzenie na jego zdjęcia :-) Głupio to brzmi, ale jak zacznę przyglądać jego fotki to już w ogóle się rozklejam.
Głowa do góry! Jakoś ten czas zleci, a powroty są cudowne! :-)
hmmm.. ja tez mam psa, ale ze wzgledu na poranne i wieczorne wychodzenie ( z dzieckiem czasami jest to niemozliwe do wykonania) spedza czas u tesciow... Co do zdjec to doskonale to rozumiem.. ale niestety w kazdym kacie znajdzie sie cos co mi przypomina meza.. no i wtedy sie zaczyna.. a jak juz sie zacznie no to wiadomo.. Koszmarek... Mimo wszystko bardzo dziekuje za slowa otuchy... Wzajemnie!!! Zycze duzo wytrwalosci...
A co zrobic gdy ta tesknota meczy non stop... Chwilami zaczynam myslec,ze zachowuje sie jak chisteryczka.. Tlumacze sobie , ze przeciez wroci, ze ludzie przezywaja gorsze tragedie itd.. ale to pomaga na krotko.. pozniej znowu spojrze na jego rzeczy i lzy same leca... to jest chyba nienormalne bo ja mam tak za kazdym razem jak On wyplywa... a wkoncu to nie koniec swiata... prawda..?
kiepsko prawda... Niby nic sie nie dzieje zlego, a my sie czujemy strasznie... ja to mam wrazenie jakbym zostala sama ze wszystkim bez zadnego wsparcia, bez nikogo obok i wogole... a to nie prawda... przeciez mam synka, rodzicow,siostre, znajomych... jestem duza ,zaradna dziewczynka... poprostu nie potrafie przyzwyczic sie do zycia bez meza u boku... dlaczego to takie trudne..?
Jest trudne,bo przyzwyczajamy się do tego,że jest ktoś obok, do kogo można się przytulić, wyżalić. Jak byłam młodsza to sobie obiecałam,że nigdy w życiu nie będę miała męża marynarza. Wiem też, że najtrudniejsze są te pierwsze dni, 1,5 miesiąca szybko zleci-jak będzie ładna pogoda,to jeszcze szybciej, u mnie w domu rodzinnym bywało tak, że brata z tatą przez pół roku nie było. Teraz tata pływa 2 m-ce na 2 m-ce ,a brat m-c na m-c
No wlasnie mojemu mezowi skutecznie wybilam z glowy kontrakty 6 m-cy/2-3 m-ce, teraz nie ma go ok 1,5 m-ca, a wraca tylko na 2 tygodnie.... Wiec nawet nie zdazymy sie soba nacieszyc... Do tego wszystkiego dobijaja mnie ciagle pytania Malego ( w maju 5lat, taty na urodzinkach nie bedzie..) ile juz dni minelo jak taty nie ma, kiedy wroci gdzie jest itd...
Oczywiście że można się przezwyczaić, wystarczy tylko myśleć, że mamy cel np. budowę wspólnego domu, domu naszych marzeń i nie ma innej szansy. Ja też zawsze mówiłam że nigdy nie chcę mieć na kontraktach ale cóż życie bywa przewrotne. Grunt to się nie nakręcać i tyle. My codziennie piszemy smsy a raz w tyg. rozmowa tel. Oczywiście sa takie chwile że bardzo go potrzebuję bo się coś wydarzy, też wielokrotnie ryczałam a on tam przeżywał że nie może mi pomóc, przytulić. To jest wybór coś za coś. Ae ja staram się zajmować na maksa różnymi rzeczami, podejrzewam, że wy które jesteście matkami macie o wiele trudniej, ja nawet sobie nie wyobrażam być z dzieckiem a mąż tak daleko... Grunt to myśleć pozytywnie i niepotrzebnie się nie nakręcać. Uda się nam wszystkim to przeżyć.
Boze jakim trzeba byc silnym psychicznie zeby znosic to normalnie... My tez piszemy smsy,ale nie duzo bo 2 dziennie no i rozmowa tel. raz w tyg 15 min... Niby to jest jakis kontakt, ale jak bez emocji wytlumaczyc dziecku,ze tata nie moze go utulic do snu, albo wyjsc z nim na rowerek... Ja sie staram,ale nieraz tak mnie dopadnie tesknota,ze mam ochote zadzwonic do meza i powiedziec zeby natychmiast wracal... Zycze Wam Dziewczyny duzo sily i jak najmniej momentow "zalamania"...
Hej moj tez plywa i wlasnie wrocil :)takie rozlaki sa ciezkie ale z drugiej strony...Jak wraca to tak jakby byl znowu nasz pierwszy raz :).Teraz ma krotsze kontrakty ale bywalo ze i 4 miesiace go nie widzialam i bylo mi ciezko bo mieszkalam sama za granica zdala od rodziny.Teraz jestem juz w kraju i jak go nie ma to spedzam czas z rodzinka i kolezankami.
Pozdrawiam :)
Pozdrawiam :)
Iwonka
Tedik puknij sie w glowe. Zawod jak kazdy inny. Tyle, ze ja nie mam az tak zle niby, maz jak nie ma jakis dziwnych akcji na statku plywa 2/2, ostatnio bylo 6/1, teraz wracamy do normalnego rozkladu. Ale ja patrze na to tak (tyle ze mam go tyle samo w domu, co go nie ma), mezus jak wraca to te 2 miesiace jestesmy na okraglo ze soba, gdyby pracowal w Polsce, wracalby po pracy zmeczony i tyle byloby pociechy :). Tyle, ze jeszcze nie mamy dzieci, niestety. Za to mamy dwa psiaki, ale to i tak nie wypelnia calego czasu, szczegolnie gdy kolezanki zostaly w Gdansku, a ja za mezem wyemigrowalam do Gdyni :). No i popieram poprzedniczke, powroty to jest cos na co warto czekac, zwiazki ludzi pracujacych na ladzie tego nie maja. Moze to wlasnie jest jakas nagroda? No i na pocieszenie to, zwiazki z marynarzami sa zazwyczaj trwalsze, nie zdazy dopasc rutyna. Mam w rodzinie marynarzy i sa przykladem :). Takze glowa do gory, moze mezus zlapie jakis lepszy kontrakt i bedzie lepiej. Pozdrowionka, dla marynarzowych :). Jagusia
P.S. Jak bedziesz miala dosc to smialo mozesz do mnie napisac, posmucimy sie razem :). Chociaz ja jeszcze miesiac z mezusiem pobede ..
P.S. Jak bedziesz miala dosc to smialo mozesz do mnie napisac, posmucimy sie razem :). Chociaz ja jeszcze miesiac z mezusiem pobede ..