Widok

Błagam,pocieszcie mnie jakoś po stracie psa :-((

Wesele bez ogłoszeń Temat dostępny też na forum:
Drogie Forumowiczki,
przepraszam, że tak długo tu nie byłam, a teraz odzywam się z tak smutnym wątkiem. Nie mam jednak do kogo się zwrócić, a bardzo potrzebuję się wyżalić. Dziś zginęła pod kołami samochodu moja najukochańsza suczka. Była ze mną 8 m-cy, 18 kwietnia skończyłaby rok. Przez te 8 m-cy była ze mną dzień w dzień. To był mój pierwszy pies, o którym marzyłam od dzieciństwa. Dostałam go od męża, żebym miała z kim spędzać czas i kim się opiekować, jak go nie ma, gdyż on pływa. I tak oto pokochałyśmy się od razu i stałyśmy się nierozłączne. Wszędzie ją ze sobą zabierałam, a jak nie mogłam Jej gdzieś zabrać lub zorganizować opieki, to po prostu nie szłam. Mój mąż z rejsu pytał o Nią w każdym telefonie, w każdym sms-ie. Czekał, aż wróci do nas do domu i się z nią przywita. Wtedy oni byli nierozłączni, gdy ja szłam do pracy. Tym razem mąż wróci za 1 m-c do domu, w którym już Jej nie będzie... Nigdy sobie nie wybaczę, że nie upilnowałam psa także ze względu na mojego kochanego męża. Nigdy nie wybaczę sobie, że idąc leśną drogą zawołałam ją do siebie, a ona zrozumiała, że jest to przyzwolenie na przejście przez ulicę i wbiegła prosto pod auto. Widziałam jak ją uderzyło i od razu wpadłam w histerię. Jak mnie facet odwoził do lecznicy, to jeszcze miałam nadzieję, bo ona żyła, ale weterynarz powiedział, że to są odruchy agonalne. Zmarła na moich oczach. Ale nie dałam rady pozwolić ją spalić. Pochowałam ją z jej ulubioną zabawką, w jej kocyku, w lesie, po którym tak uwielbiała ganiać. Pożegnałam się, jest mi łatwiej, chociaż płaczę dziś cały dzień. Kochała ją cała rodzina, bo też i ona kochała wszystkich, każdego była ciekawa, każdego chciała powitać, pocałować, ona kochała życie. Mnie to już wogóle nie opuszczała mnie na krok, nawet w nocy. Jezu, tak jest mi żal tego psa, bo tylko on kochał mnie wielką bezwarunkową miłością. Nic nie zastąpi pustki w mym sercu i w moim domu, w którym zostałam sama. Wszyscy płaczą i mają do mnie żal, że to przeze mnie. Tak jest na pewno. Ja też czuję złość i żal. Ten pies miał mnie nauczyć miłości i opiekuńczości dla dziecka, które być może kiedyś będzie. Tymczasem jeśli nie upilnowałam psa, gdy mąż w rejsie, to czy podołam opiece nad dzieckiem? Nic mnie nie cieszy. Stroniłam od ludzi, bo najbardziej lubiłam spacery z Nią :-((((

image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
:( Nie obarczaj siebie winą,widocznie tak musiało być...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2
Zwierzeta sa casami takie "dzikie"...nic nie poradzisz:(....to ich naturalne instynkty...I nie win siebie ze to Twoja wina----ni upilnujesz psa, to zwierze i ma swoje prawa... A zamykac na cale dnie, przed swiatem tez zla kara...ja , jak starcilam pieska, to sobe tlumaczylam---chociaz rok dluzej mu zycie przedluzylam, bo wzielismy go ze schorniska i byl umierajacy...Rozumie Twoj bl, za ukochanym zwierzakiem placze si i teskni czasem bardziej jak za czlwiekiem... Jesli nie mozesz lub nie jestes w stanie wziac zaraz drugiego pieska, to sprobuj zamknac tamten etap...pochowaj zdjecia z pieskiem, pomysl, ze byl Ci wierny i byl tylko psiakiem, z dzika natura i ze swimi zwierzecymi instynktami....A nad tym nawet czlowiek nie jest w stanie zapanowac;(>>.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Olenciu wiem doskonale, co czujesz- rok temu mój Pies zmarł i przeżywałam to bardzo długo, właściwie to wciąz za nim tęsknię. Nie możesz się obarczać za to, co się stało, bo to nic nie pomoże, nie cofnie czasu. Nie zawołałaś Pieska przecież specjalnie, żeby wybiegła na ulicę.
Przeżyj swoją żałobę, płacz ile masz ochotę, myśl o niej, ile masz ochotę i mów o niej, ile masz ochotę. To fakt, że ciężko się z taką stratą uporać i nie można tego negować. Z czasem będzie coraz lepiej, wierz mi. Mąż, jak wróci, na pewno Cię pocieszy, pomoże się z tym uporać.
Pozdrawiam i trzymaj się mocno.

image
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
przykro mi, trzymaj się dzielnie

http://www.slubnemarzenie.com.pl
Kartki i zaproszenia okolicznościowe dla dzieci i dorosłych
min. na Chrzest, I Komunię, urodziny, rocznice.
Zaproszenia, zawiadomienia, zawieszki, winietki itd. na ślub
Ślubne dekoracje kościołów i sal weselnych
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Olencia, tak strasznie mi smutno i żal ciebie. Ktoś juz napisał wcześniej, że swierzęta czasem dostają małpiego rozumu i są takie dzikie. To prawda. Przechodziłam przez to juz nie raz. Kiedyś przeczytałam w Kocich sprawach, że jeśli umrze zwierzak to powinno się wziąć następnego, nawet jeśli żałoba trwa jeśzcze po stracie tamtego. Ma to terapeutyczną moc. Sama się o tym przekonałam. Poza tym, jeśli np. bierze się zwierza z chroniska, to tak jak byś ratowała życie jemu. Pamietaj, że twój pieseczek do ciebie wróci, tylko w innym futerku.

image
image
[b]Lista 2009 - http://buninka.dobrynet.pl/sluby2009.php[/b]
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Olencia ja pożegnałam mojego małego pieska w marcu, też miał mieszczęśliwy wypadek, żal jest ogromny, ból serca straszny ale musisz uwieżyć że to nie Twoja wina, nie cofniesz czasu a pogrążysz siebie. Tak jak mówiła inna forumka najlepszym lekarstewm jest inny piesek, pokochasz go i będzie Ci łatwiej. Wiem co mówię bo w moim domu i serdu zagościł mały Luisek i jest moim promyczkem. Trzymaj się kochana

popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Olencia!

Bardzo ale to bardzo mi przykro...

Czytałam Twój post ze łzami w oczach... :(

Jestem absolutną psiarą ;) Właścicielką 2 suń... Co prawda do tej pory przeżyłam "jedynie" śmierć świnki morskiej i ucieczkę papugi Nimfy(zresztą znajdy)... Ale wiem co czułam, gdy moja starsza sunia uciekła będąc szczeniakiem (a właściwie poszła mnie szukać - bo nie chciałam zabrać jej ze sobą)...
Lub gdy młodsza będąc "siusiakiem" (szczeniakiem) wpadła na ulicę w pogoni za uciekającym listkiem... (wyrwała mi się ze smyczą)


Psiaki są niesamowite. Kochają nas takimi, jakimi jesteśmy. Można się wiele od nich nauczyć...
Rozumiem, że jest Ci bardzo ciężko... :(
Bo jeśli właściciel kocha swego zwierzaka - to z jego śmiercią czuje się jakby utracił członka Rodziny!
Płacz - to pomaga. Nawet jeśli to tylko płacz w poduszkę.

Podobnie jak Buninka słyszałam/czytałam, że w przypadku straty czworonożnego przyjaciela - najlepiej wziąć nowego zwierzaka. To nie jest łatwe i trzeba wiele siły, żeby zdecydować się na ten krok.
Ale nowy zwierzak potrafi swoją miłością, obecnością, przyjaźnią wypełnić lukę...
Oczywiście to nie oznacza, że zapomnisz o swojej suni... Ale będzie Ci lżej... A jakiś piesek znajdzie kochających właścicieli... :)




Może zdecydujesz się na pieska ze schroniska?
Albo takiego, dla którego poszukiwany jest stały dom - żeby nie trafił do ciapkowa?

na forum dogomania.pl możesz wyszukać takiego pieska potrzebującego pomocy :)

http://www.dogomania.pl/forum/forumdisplay.php?f=28

a tutaj dział, gdzie możesz napisać, że chcesz przygarnąć psiaka http://www.dogomania.pl/forum/forumdisplay.php?f=97

popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
To naprawde przykra historia az mi sie lza w oku kreci. Nie wiem co czujesz bo nigdy nie stracilam psa,ten ktorego mam teraz to moj pierwszy czworonozny przyjaciel i podobnie jak Ty wole spacery z nim po lesie niz kontakty z ludzmi, mowie na niega "moj synek" jak tylko pomysle sobie ze moglabym go stracic to juz zaczynam plakac.
Nie obarczaj sie wina, pie nie zawsze rozumie co to jest samochod, ze moze zrobic mu krzywde. ja mieszkam 10m od lasu i moj psiak praktycznie nie widuje ulicy i wiem ze jak bym z nim wyszla "w miasto" to czy chodnik czy ulica dla niego byloby to samo. wydaje mi sie ze powinnas odczekac jeszcze tydzien i przygarnac nowego psiaczka, wypelni on pustke jaka pozostala po Twojej suni. pozdrowionka i 3maj sie
image
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Olu ja doskonale cie rozumiem,calkiem nie dawno napisalam na forum podobny watek.. tylko ze ja musialam uspic mojego pieska...niektore z dziewczyn pewnie te historie pamietaja...

myslalam ze moja Maja jest w ciazy bo miala taki wielki brzuszek, cieszylismy sie,ale po pewnym czasie jak Maja zaczela wymiotowac pojechalysmy z mama o 19 do weterynarza no i tu stalo sie cos strasznego...okazalo sie ze to nie ciaza,a wodobrzusze i marskosc watroby... trzeba bylo moja Maje natychmiast uspic.... nie bylam na to przygotowana, jechalam zeby dowiedziec sie kiedy urodza sie male....Maja byla cudowna suczka,miala takie madre oczka i jak tak stala na tym stoje,ale pan robil jej USG miala taki smutek w oczkach, a jak padlo to straszne zdanie "niestety...ale...." myslalam ze ktos mi wbil nóż w serce... ja i mama plakalysmy okropnie,ale wiedzialam,ze musze maje uspic bo ona po prostu sie meczy... a miala dopiero 3 latka...


zadne slowa cie nie pociesza,wiem to po sobie....tylko czas moze zaleczyc rany. my po tygodniu kupilismy nowego psa, zeby moze jakos zapelnic te pustke...nie moglam sie do niego przekonac bo nikt nie byl w stanie zastapic mi Majki( do dzis tak jest, tymbardziej ze wczesniej pochowalam psa ktory byl z nami 16 lat i zmarl na raka), w tym miesiacu mija 5 miesiacy jak jej z nami nie ma, a ja wciaz placze jak to pisze i jak o niej mysle... widzialas jak pieska potracil samochod to straszne, zycze ci wytrwalosci i tego,ze z czasem bylo Ci łatwiej....


Jestem Mamą Aniołka [*] + 24.05.2011 (9tc) - Oleńka...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Dziękuję Wam bardzo za te wszystkie słowa wsparcia i otuchy, bardzo tego potrzebowałam! Tak mnie wszyscy bliscy ostrzegali przed wzięciem psa - że to obowiązek, że poniszczy mi nowe mieszkanie, że nie będę mogła nigdzie wyjść itp. A potem, jak już Ona była, to wszyscy ją pokochali. I nie sprawdziło się absolutnie NIC ze straszenia - owszem, obowiązek był, ale bynajmniej motywowałam się do działania. W domu pogryzła parę rzeczy, ale to były tak minimalne szkody, że wogóle o tym nie myślałam, Ona rozumiała zresztą zawsze, że zrobiła źle i mnie przepraszała. A moje życie i tak z radością i z miłości podporządkowałam jej. Ona wszystko chciała robić ze mną, nawet przy komputerze siedziała na kolanach. Wiecie co, najgorsze są te wyrzuty sumienia: że nie tylko przy mnie tak strasznie zginęła, albo że nie trzymałam jej w ramionach, bo weterynarz kazał wyjść gdy podawał zastrzyk, ale też że nieraz miałam jej dość, bo np. chciała się bawić, jak oglądałam telewizję, albo chciała siku, a mnie nie chciało się wyjść. Wtedy sobie myślałam, Boże, i tak jeszcze 15 lat? Ale za chwilę znów ją kochałam, a te moje myśli Pan Bóg wysłuchał zbyt dosłownie...

Pocieszam się, że nie cierpiała długo, a życie swoje krótkie miała z nami bardzo szczęśliwe. Pocieszam się, że jest jej grobek, do którego będę mogła pójść z mężem. Powiedziała też do mnie bratowa, że może piesek zginął, bo odwrócił nieszczęście od kogoś z bliskich ludzi... A może zabrał ją ze sobą jej tatuś? Zginął też tydzień temu, w lesie, pod skuterem.

Mój mąż wie, rozpaczał bardzo. Nie chce jednak teraz mówić o tym piesku, bo twierdzi, że jest jemu za wcześnie mówić, co mnie bardzo boli, że nie możemy porozmawiać i razem popłakać przez telefon. Mówi jednak, że bardzo by chciał nowego pieska, żeby czekał na niego jak wróci do domu. Początkowo pomyślałam, jak on może tak szybko mówić o nowym piesku? Naszego przecież nie da się zastąpić! Teraz jednak myślę, że może sama bym chciała... Tylko jeśli by to miał być piesek tej samej rasy terier irlandzki, w której się zakochaliśmy, i jeśli by to miała być sunia, to czy mogłabym jej dać takie samo imię? Czy wtedy nie przypominałaby mi tamtego? Czy bym jej nie porównywała do zmarłej suni? Czy bym ją pokochała, jej odmienność, jej nowy charakter? Mi się wydaje, że moja sunia była po prostu bez wad, że biorąc ją "w ciemno" jako pierwszego w życiu pieska nie mogłam lepiej trafić, bo spełniła wszystkie moje marzenia co do swojej psiej "osóbki". Boję się, że będę miała pieska niemądrego, nie kochającego, że nie trafię na pieska po takich mądrych rodzicach. Nie umiem wyrazić wszystkich moich myśli, ale mam nadzieję, że znajdzie się ktoś, kto zrozumie.

image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Olu jak zdecydujesz sie na nowego psiaczka musisz pamietac ze kazdy jest inny i nie zastapi Twojej suni. najlepiej aby to byl piesek innej rasy, daj mu zupelnie inne imie, kup nowe poslanko, nowa smycz, nowe miseczki, pokochaj go takim jakim bedzie a nie wymagaj od niego aby przypominal Ci Twoja sunie, aby bawil sie i uczyl w ten sam sposob bo wtedy i Ty i on bedziecie nieszczesliwi. jedne pieski wola biegac za pileczka inne za patyczkami, jedne sa ciche a inne glosne, ale maja jedna cehce wspolna- czy to kundelek czy rasowiec,sunia czy pies sa najlepszymi przyjacoilmi czlowieka i kochaja nas calym swym psim serduszkiem.
image
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
tak się poryczałm, że nie jestem w stanie Cię pocieszyć. przepraszam.
ale wiem co tzn strata psa. mój Aresek zmarł co prawda ze starości, więc wiem jak to boli.
czas pomoże. 3maj się!
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Olu, rozumiem Twój żal i ból.
Nie możesz jednak obwiniać się za to co się stało... a może kierowca za szybko jechał... i zbyt późno zareagował...
Twój Pupilek nie był jeszcze świadomy zagrożenia bo był za mały i dlatego wbiegł pod koła.
Pomyśl o tym, żeby sprawić sobie innego pieska, który nie zastąpi Ci ukochanego, ale wypełni pustkę w Twoim sercu. Twój mąż na pewno zrozumie i Cie poprze.
A jeśli chodzi o dzidziusia to nie musisz się martwić... z Twoich słów emanują ogromne uczucia, od razu wyczuwa się, że jesteś bardzo wrażliwa i troskliwa, no więc jak taka wspaniała osoba jak Ty może być złą mamą...? Wierzę, że bądziesz dla swojego dziecka najlepszą mamą na świecie! :)
Ja podobnie jak Ty nie mam komu sie zwierzyć... Mam koleżanki, ale brakuje mi prawdziwej przyjaciółki. Mam wspaniałego Narzeczonego i kochaną mamę, ale to nie to samo...
Np. kiedy (z ogromną radością w głosie i uśmiechem na twarzy) powiedziałam koleżance, że niedługo będę kupować zaproszenia na ślub, ona mi odpowiedziała, że to będą zaproszenia na moje samobójstwo... No więc z kim mam się dzielić moją ogromną radością, że w przyszłym roku wychodze za mąż...? I jestem bardzo szczęśliwa z tego powodu!
Na koniec dodam, że nie jesteś sama! Ja jestem z Tobą :)

Pozdrawiam Cię serdecznie!
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nie mogę nie odpowiedzieć Tobie za piękne słowa i nie podziekować Tobie bardzo! Wam wszystkim! Tak czasem bywa, że najlepsze pocieszenie przychodzi ze strony obcych ludzi... Ale muszę Ci też powiedzieć, że mam podobną sytuację. To, co Ty usłyszałaś od koleżanki było straszne, ale wogóle tego nie słuchaj. Na szczęście jest to forum, gdzie są inne młode kobiety żyjące marzeniem o przyszłym zamążpójściu i cieszące się z tego faktu. Sama znalazłam tu przed ślubem wiele cennych porad. A sam ślub wspominam jako najlepszy moment w życiu. Zobaczysz, że i Ty tak będziesz się z tego cieszyć. Ja to zresztą sama zorganizowałam mój ślub. Przy Tobie jest narzeczony, więc cieszcie się, że macie siebie w życiu. Pozdrawiam serdecznie!

image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja tez stracilam pieska tzn.zdech na moich rekach bylo to pare lat temu a ja dalej placze.kiedy go nie bylo juz wydawalo mi sie ze on szczeka ze chodzi po domu kiedy kroilam kielbase to tak z przyzwyczajenia chcial mu dac.wiesz i odskocznia od tego bylo nowy pies chociaz nie myslalam ze to tak zadzial ten co teraz mamy jest taki kochany i calkiem inny niz ten wczesniejszy.Ale kazdego kocham i zawsze kochac bede zawsze zostanie w moim sercu.Wiem ze na pocztku bedziesz chcial go porownywac do wczesniejszego psa bo tak juz jest ale z czasem ci to przejdzie tak przynjamniej bylo w moim przypadku.Wiec glowa do gory i sie nie obwiniaj moze naprawde jest teraz ze swoim tatusiem.A tak rada nie powinno sie nazywac psa imieniem takim samym.Ktos mi to powiedzial ze to nie szczescie i moze spotkac "nowego"psa taki sam los.nie wiem czy to prawda ale moj piesek ma inaczej na imie.Lepiej chuchac na zimne.

image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Tak to prawda nie nadawaj niegdy tego samego imienia, nie wiem moj byly chlopak chodowal chomiki, oczywiscie jak byl maly i kazdy mu zdychal i kazdego nowego nazywal Feliks.Tak poza tym to tez mi bardzo jest przykro, ale juz nic nie da sie zrobic.Sama mam 2 psy, w wczesniej tez mialam psa, ktorego po 7 latach trzebabylo uspisc - miala raka i stala sie agresywna dla otoczenia.Wiem jak trudno jest upilnowac psa bez smyczy, a nawet jak jest na, bo jedna z moich suczek doslownie wyslizguje sie z obrozy i jest wolna jak ptak.Generalnie rada zeby psa spuszczac tylko naprawde z daleka o drog, a jesli niemozesz, kup smycz na kolowrotku, co sie rozwija.Wiem, ze narazie nie czas, ale jesli masz serce otwarte dla zwierzat, wejdz nawet na ogloszenia na trojmisecie w dziale zwierzeta jest tyle biednych psow, szczeniakow mlodych roczniakow i starszych i kazdy ma cos do zaoferowania i kazdy chce milosci.Nie ma co kierowac sie moda czy rasa, serce psie jest tylko jedne.Dajmy sznse tym pieskom ktore jeszcze zyja!!!!Byc moze twoj piesek zginal dlatego abys mogla dac nawet miesiace szczescia innemu psiakowi, ktory moze jest w wielkiej potrzebie.I nie musi byc to malusienki babelek.Jedna z naszych suczek przygarnelismy ze schroniska jak miala rok a jest taka kochany tak sie zzyla z nami, strozoje, lasi sie, przymila.......Tylko pamietaj o smyczy.
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
bardzo ci wspolczuje, sama mam dwa psy i ciezko byloby gdyby ich nie bylo. Moj maz tez w rejsie i tez za miesiac wraca i nie wyobrazam sobie jak byloby mi smutno gdyby nie bylo zwierzat w domu. A moj synek wprost za nimi przepada.

popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Bardzo, bardzo współczuję, ja niedawno straciłam 14 letnią przyjaciółkę sunię... to bardzo boli, ale ten banał się sprawdza, czas leczy rany... trzymaj się ciepło....

image

image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Olu , czytam i ryczę .
Bardzo współczuję . Nie obwiniaj się ... Pomyśl raczej , że choć życie suni było krótkie , to wspaniałe , bo miała kochającą Panią !!!!!
Trzymaj się .
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Olu,
dziękuję Ci za to wspaniałe wsparcie! Bardzo wiele to dla mnie znaczy... Ja już bardzo przeżywam mój ślub, a co dopiero będzie właśnie tego dnia... :)
Wiesz, myślę, że to co się stało miało Ci pokazać jak ogromna i bezgraniczna jest Wasza miłość - tzn. Twoja i Twojego męża! To Was jeszcze bardziej zbliżyło do siebie i z tego powodu powinnaś się cieszyć :)
Niestety Twoja koleżanka nie zachowała się tak, jak powinna... Ale prawda jest taka, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie i ja też już o tym się przekonałam. Czasem bywa tak, że dopóki ktoś Cię potrzebuje to jest obok, ale w momencie kiedy ty jesteś w potrzebie nagle okazuje się, że nie ma nikogo w pobliżu...
Mam nadzieję, że czas, ale przede wszystkim Twój mąż, uleczy Twoje rany... I tego Ci życzę z całego serca
Pozdrawiam serdecznie!

p.s. proszę Cię o pomoc: jaki zespół grał na Twoim weselu?
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
O widzisz, ja mogłam coś powiedzieć Tobie, jak to jest przed/ze ślubem, a Ty mogłas mi pomóc w mojej obecnej sytuacji. I to jest super, jestem uśmiechnięta :-)
Jeśli nie zależy Ci na zespole, bo np. nie lubisz przerobionych piosenek, rodzina nie naciska lub chcesz ograniczyć koszty, to bardzo Tobie polecam DJ-a. My mieliśmy Dj-a Gucia z Pruszcza (wesele w Gdyni) i to był strzał w 10. Goście wspominali go przez bardzo wiele dni. Było dużo młodych ludzi, a on rozbawił ich tak swoją muzyką, że balowali jeszcze rankiem na bulwarze :-) Również starsi goście byli zachwyceni. Mężczyzna z wielką klasą i humorem, nie miał wysokiej ceny, a dzięki niemu wesele na długo pozostanie w pamięci dla nas i naszych gości. Pozdrawiam i dziękuję Ci bardzo :-))

image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ola, przykro mi ,ze przeżyłaś taką sytuację. To naprawdę musi bardzo bolec.

Nie nadawaj nowemu psu tego samego imienia, bo potem wszystko ci sie pomiesza. Najlepiej tez, gdyby piesek byl innej rasy o ile taka wchodzi w gre, lub nawet ze schroniska (tak jak my wzielismy i jest to najwdziecznejszy pies na swiecie).

znalazlam takie slicznosci dla ciebie:
http://www.allegro.pl/item345287423_golden_retriver.html

http://www.allegro.pl/item343631229_labrador_retriever_szczeniaczki_bonusy.html

A tu po prostu bezblędny Pimpek z Sopotu (jeszcze szczeniak praktycznie):
http://www.allegro.pl/item346811201_cudny_pimpek_z_nim_zycie_bedzie_piekniejsze_so.html

Dasz rade, powodzenia :)

[/URL][url=http://www.TickerFactory.com/]
image
[/url]
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Drogie Forumki,

tak bardzo pędziłam dziś do komputera, bo w pracy tylko czytałam, ale nie mogłam niestety nic napisać.



A tyle Wam chciałam powiedzieć! Jak minęła mi smutno niedziela, jak mój mąż podobno wczoraj o 7 rano dzwonił z morza do swojej cioci i jej płakał, jak moja mama zapłakała mi dziś do słuchawki, jak ja się szefowej dziś rozpłakałam, bo pierwsze co jak weszła, to zapytała, czemu mam takie oczy, jak smutek przerodził mi się dziś w złość i byłam w****... na wszystkie przyziemne i materialne rzeczy, które tak naprawdę nie są przecież ważne. Chciałam Wam też opowiedzieć, że byłam dziś u mojej suni na gróbku i jak tam zapłakałam, albo jak Kolega do mnie dzwonił w sprawie nowego pieska, albo jak weszła do mnie wieczorkiem dość bliska koleżanka, o której pomyślałam, że przyszła bo wyczuła mój ból, a ona prysnęła po 10 minutach z jakimś typem, jak tylko mnie zobaczyła i usłyszała, dlaczego płaczę. Ona przecież nie rozumie, bo twardo stąpa na ziemi i nie przywiązuje uwagi do zwierząt (cytat z jej słów).



Więc to wszystko chciałam Wam napisać, ale.... Zadzwonił do mnie mój mąż. I z nim rozmawiałam sobie bez żadnego żalu wzajemnego, bez płaczu, nawet żartowaliśmy na inne tematy, nawet ja w domu coś porobiłam teraz. Mąż będzie chciał nowego pieska, bo powiedział, że jeżeli damy mu tyle miłości co tamtej suni, to ona odda dwa razy więcej i też nas pokocha. Mąż chce zorganizować zbiórkę do Ciapkowa jak wróci. I ten mój mąż w dodatku przywiezie mi spóźnionego Zajączka, który podobno bardzo mnie kocha. Wyobrażacie sobie? Kocha mnie dalej po tym, co ja zrobiłam naszemu Szczęściu.



W każdym bądź razie ten mój mąż zabronił mi do Was to wszystko napisać :-) Kazał mi już przestać o tym pisać i się smucić. Kazał podziękować Wam wszystkim baaardzo, a szczególnie AgusiGda i Asinkowi za "namiary" na pieski (wszystkie zaraz przejrzę).



No więc sobie tak żyję jakoś dalej. Nigdy tylko nie zrozumiem, po co była ta bezsensowna śmierć takiego kochanego zwierzątka. Przecież życie mogło i miało toczyć się z Nią, bo Ona w nim nie przeszkadzała, wręcz przeciwnie - była we wszystkich względach. Tylko ja wyrzucam sobie, że mogłam Jej dać tej miłości i uwagi stokroć więcej! Więc po co miało tak być, co to miało mnie nauczyć? Przecież dałam jej całe swoje serce.

Pozdrawiam,

OLA


image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Spozniony zajaczek.. To bardzo przykre, ze stracilas psa, ale troche pokory! Wiele mlodych kobiet traci dzieci, ludzie cierpia na raka i odchodza.. Wez sie w garsc i pomysl o ludziach, ktorzy na prawde cierpia..
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2
Kabel , daj sobie na luz z takimi postami . Kobieta jest wrażliwa i przeżywa to na swój sposób . Nic nie zmieni zła tego świata ... Ani chorób na raka , ani umierająch dzieci ... To cholernie trudny świat , ale na pewno nie zmienisz go złośliwymi postami .
Olencia , jeszcze raz : TRZYMAJ SIĘ !!!!!!!
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
To nie sa zlosliwe posty. Twoj natomiast jest zlosliwy. Nie mowie o zmienianiu swiata(prosze o czytanie ze zrouzmieniam), raczej namawiam na odrobine dojrzalosci emocjonalnej. To przykra sprawa, ale prosze spojrzec na prawdziwe tragedie ludzkie, a wtedy ta nie bedzie az tak przytlaczajaca.. mimo, ze to bardzo przykre.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
olencia napisał(a):

> Kazał podziękować Wam wszystkim baaardzo, a szczególnie
> AgusiGda i Asinkowi za "namiary" na pieski (wszystkie zaraz
> przejrzę).



nie ma za co ;-)




Olu - będzie dobrze :-) ZOBACZYSZ! :-)


ja wychodzę z założenia, że każda trudna sytuacja jest po to, abyśmy czegoś się nauczyli, coś zrozumieli, docenili... ;-)


tylko mam prośbę - wklej tu fotkę nowego czworonożnego członka Waszej Rodzinki ;-) :-P

popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
o i to jest dobry pomysł ( z tym zdjęciem!!!! )
Kabel , to nie nasz wątek , nie ma sensu dyskutować !
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
ale to forum dyskusyjne.. po to sie watki zaklada.. wyrazam zdanie, bo mysle, ze wartobyloby zastanowic sie na tym z innej strony
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
olencio wspolczuje ci bardzo, wiem ze ci trudno tym bardziej ze teraz nie ma Twojego malzonka , ja tez na razie jestem sama a moze nasze drugie polowki pracuja razem i my sie znamy...?

popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Na pewno nie jestem niedojrzała emocjonalnie, chociaż uważam siebie za osobę wrażliwą, typ samotnika i trochę introwertyka. Z tym Zajączkiem to chodziło o prezent od męża z rejsu, ale nieważne... I wiem, że pies to nie człowiek, ale jego strata boli bardzo, bo był jak Członek Rodziny, a to różnica. I również rozmawiałam z moją rodziną, że nie możemy się smucić tak, jakby strata dotyczyło kogoś bliskiego.

Aleksandro27, raczej się nie znamy, bo ja znam tylko parę "marynarzowych", ale raczej dlatego, że to moje koleżanki, a nie że to żony kolegów męża z pracy :-) Mąż jest teraz Niemcy/Anglia - bardzo przechlapana trasa i armator, więc jest mu bardzo ciężko. Pozdrawiam Cię i Twoich bliskich :-)

image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
a widzisz bo myslalm o innym statku :))) pozdrawiam rowniez pania marynarzowa :))) trzymaj sie cieplutko.

popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Wiem co czujesz, mój piesek też zginął pod kołami samochodu niecały rok temu :( Szedł sobie poboczem na drodze osiedlowej, niestety kierowca jechał ok. 100km/h i niestety nie udało mu się wyhamować. Był z nami 13 lat :( Był jak członek rodziny. Długo nie mogłam się pozbierać, cały czas płakałam, wpadałam w histerie. Najgorsze, że zginął w tak tragiczny sposób. Ten sam facet właśnie przez taką szybką jazdę przejechał rok wcześniej własnego psa i nic go to nie nauczyło... Denerwuje mnie taka bezmyślność ludzka.
Często wspominam mojego psa, ale jest już lepiej niż na początku, czasami przypominam sobie wesołe historie z nim związane i nawet potrafię się wtedy uśmiechnąć. Tylko czasami jak sobie przypomnę to jak zginął smutek wraca. Cieszę się jednak, że tak długo był z nami.
Trzymaj się! Smutek z czasem minie... Może nie powiem tu nic odkrywczego, ale czas naprawdę goi rany... Musisz przeczekać te trudne chwile, z czasem się z tym pogodzisz. Tylko nie obwiniaj się za to... to nie była Twoja wina, nie chciałaś, żeby tak było... A przez ten czas kiedy z Tobą była dałaś jej dużo szczęści...a nie każdy zwierzak dostaje tyle miłości od swojego opiekuna...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
dokladnie rok temu moja kochana sonia odeszla - byla ze mna 14 lat trzeba bylo pomoc jej w cierpieniu ostatnia noc spedzilysmy razem ona piszczala a ja ja glaskalam i cala noc ja zegnalam tak to juz bywa ze od malego razem i juz tego kochanego przyjaciela brakuje tez umierala na moich rekach - zobaczysz nos ja w serduszku i pamietaj ze moze tak mialo byc wejdz na sliczna strone http://teczowymost.atspace.com/ i poczytaj mi w pierwszych dniach pomoglo
3maj sie !!!

popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Wspominałam wam na pewno, że jesteśmy wraz z mężem rodziną zastępczą dla schroniskowych maluchów. Zeszłej jesieni umarły na moich rękach dwa trzytygodniowe koteczki. Wcześniej ktoś wyrzucił je na parking na błoto i śnieg. Prawdopodobnie miały zapalenie płuc gdy już do nas trafiły. Nic nie wskazywało na to że sa w złej kondycji. Dwa dni bawiły sie i biegały i jadły z apetytem. Trzeciego dnia rano umarły mi na rękach i po tym wszystkim musiałam iść do pracy. Pocieszające jest choć to, że dwa ostatnie dni swojego życia kociaki spędziły w cieple i miłości. Za kazdym razem jednak gdy patrzę na ich zdjęcia, łzy same mi lecą strumieniami.

image
image
[b]Lista 2009 - http://buninka.dobrynet.pl/sluby2009.php[/b]
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Jezu, Buninko, jest mi przykro. Ja bym tak nie mogła, nie mogłabym mieć tak odpowiedzialnego i wrażliwego zajęcia, jakie Wy macie. Dlatego tym bardziej Was podziwiam i wyrażam uznanie za piękne zajęcie i siłę. Ja jestem na to za słaba. Wiem to po tym, jak bardzo przekonałam się do zwierzątek jako żywych istot po mojej najukochańszej suni. Chociaż dzisiaj nie miałam już czasu rozpaczać. Rany się rozgrzebały, bo facet, który przejechał mi sunię żąda naprawy samochodu za wartość 1000 złotych! To jakie to musiało być silne uderzenie dla tego małego i kruchego pieska, że tak jest auto rozwalone!!! Ja pierd..., nie mogę tego psychicznie wytrzymać, jak ten tak zdrowy i żywy piesek zakończył życie :-((( Ale ten typ nie pozwolił mi nawet spokojnie przejść żałoby. Nie dość, że zero współczucia, to jeszcze dzisiaj przedstawił mi chłodną kalkulację, że to moja wina, a on chce mieć ładne i nowiutkie auto. Kur..., nie mam takiej kasy. No i piękne wspomnienie by po suni zostało w postaci nowego autka, co? Nie wiem, co robić. Mąż na morzu też tam szaleje, wczoraj się ciężko spił już z tego wszystkiego:-(((( Nerwy i stres jak cholera.

image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
Buninko , szacunek . Serce rośnie , że są jeszcze tacy ludzie !
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 1

Inne tematy z forum Wesele

Biżuteria ślubna - gdzie kupić? (59 odpowiedzi)

Możecie może polecić miejsce na zakup biżuterii ślubnej, chodzi o srebro?

sukienki wieczorowe (58 odpowiedzi)

dziewczyny, wiecie gdzie można dostać ładne sukienki wieczorowe?? proste i eleganckie, dla matki...

bielizna ślubna - gdzie kupić? (36 odpowiedzi)

Dziewczyny tak jak w tytule, gdzie najlepiej w trójmieście dobrać bieliznę ślubną? macie może...

do góry