Widok
Ból samotności...
Witajcie forumowicze.Dopadła mnie dziś nostalgia i w związku z tym mam pytanie :
jak znosicie samotność?Jestem silną,zadbaną i mówią,że atrakcyjną kobietą,raczej uśmiechniętą i szczęśliwą ,ale od jakiegoś czasu samotną i właśnie dziś nadszedł dzień,kiedy ta samotność zwyczajnie boli... Potrzeba bliskości jest ogromna...
jak znosicie samotność?Jestem silną,zadbaną i mówią,że atrakcyjną kobietą,raczej uśmiechniętą i szczęśliwą ,ale od jakiegoś czasu samotną i właśnie dziś nadszedł dzień,kiedy ta samotność zwyczajnie boli... Potrzeba bliskości jest ogromna...
Ja mam podobnie. Staram się zorganizować sobie czas tak, aby nie mieć czasu na nudę, to trochę pomaga. U mnie dochodzi jeszcze tęsknota za kimś kogo kocham, a kogo już nie ma w moim życiu. Jest mega ciężko, szczególnie wieczorami i w weekend... :-( ..ale trzeba żyć dalej... bo życie mamy tylko jedno....
Też jestem samotny. Moje libido jest jednak bardzo niskie.
Myślę sobie czasem, że gdybym spotkał sympatyczną młodą kobietę, mój mózg by stopniał i złagodniałbym.
Marzę o ciepłych jędrnych piersiach.
Ale nie kobiety wrogiej mi politycznie.
Jesteś też zbyt normalna.
Gdyby nie to, najpierw odwiedzilibyśmy Wenecję, może też Rzym.
Jesteś atrakcyjna, nie wątpię, ja jednak jestem pod nadzorem rodziny i przyjaciół, nowe znajomości poza naszym kręgiem praktycznie nie są możliwe. Kiedyś chodziłem samopas, ale potem nastał czas kieratu. Obowiązki, obowiązki.
Myślę sobie czasem, że gdybym spotkał sympatyczną młodą kobietę, mój mózg by stopniał i złagodniałbym.
Marzę o ciepłych jędrnych piersiach.
Ale nie kobiety wrogiej mi politycznie.
Jesteś też zbyt normalna.
Gdyby nie to, najpierw odwiedzilibyśmy Wenecję, może też Rzym.
Jesteś atrakcyjna, nie wątpię, ja jednak jestem pod nadzorem rodziny i przyjaciół, nowe znajomości poza naszym kręgiem praktycznie nie są możliwe. Kiedyś chodziłem samopas, ale potem nastał czas kieratu. Obowiązki, obowiązki.
Marzę o tym, by poznać cudzoziemkę. To takie istoty z lepszego świata.
Jednak wiem, że w Polsce się to nie udaje, bo poziom cywilizacyjny nadal jest niższy.
Sam wiem, ile mam w sobie wiejskości i niedoskonałości.
Cudzoziemki są też zbyt delikatne, przyzwyczajone do poziomu życia, który u nas jest co najwyżej w hotelu.
My tu natomiast przeszliśmy przez niesamowite zawirowania i transformacje. Kończy się czwarta dekada mojego brnięcia przez ten chaos. Efektem końcowym jest szok we wzroku na poziomie mistrza survivalu, jak po jeździe kolejką w lunaparku.
Dla twojej duszy romantycznej może to być zbyt wstrząsające.
Jednak wiem, że w Polsce się to nie udaje, bo poziom cywilizacyjny nadal jest niższy.
Sam wiem, ile mam w sobie wiejskości i niedoskonałości.
Cudzoziemki są też zbyt delikatne, przyzwyczajone do poziomu życia, który u nas jest co najwyżej w hotelu.
My tu natomiast przeszliśmy przez niesamowite zawirowania i transformacje. Kończy się czwarta dekada mojego brnięcia przez ten chaos. Efektem końcowym jest szok we wzroku na poziomie mistrza survivalu, jak po jeździe kolejką w lunaparku.
Dla twojej duszy romantycznej może to być zbyt wstrząsające.
jeżeli czujesz się samotna to pewnie dlatego, że masz problem z tym, by zaakceptować swoje bycie samą, bo bycie samym nie oznacza samotności. możesz być z kimś i także czuć się samotnie. wykorzystaj czas, który masz na samą siebie. wsłuchaj się w swoje potrzeby, pobądź trochę z własnymi myślami. pojedź gdzieś, ludzie myślą, że samotne podróżowanie jest przerażające- nie jest! jest najlepszym sposobem na relaks we własnym zakresie ;) ciesz się ze swojej niezależności, zrób coś szalonego. poznawaj ludzi, nie zamykaj się na nowe znajomości.
ja także jestem singielką ale nie czuję się samotnie ;) potrzebę bliskości (a jestem okropną przylepą i przytulanką) zaspokajam tuląc się do bliższych znajomych ;) wiem, że to nie to samo co przytulanie partnera ale uwierz, że przytulanie podnosi poziom endorfin, od razu człowiek szczęśliwszy ;) co do momentów kiedy doskwiera mi brak drugiej połówki po prostu przypominam sobie miłe wspólne chwile spędzone z kimś, kogo kochałam i zwyczajnie myślę sobie, że wspaniale było móc coś takiego przeżyć ale, że teraz jest inny czas w moim życiu i na pewno jeszcze kiedyś będzie moment, kiedy wręcz będę tęsknić za stanem, który mam w tej chwili ;) bo trawa jest zawsze bardziej zielona po drugiej stronie płotu, człowiekowi się nigdy w 100% nie dogodzi ;)
trzymam kciuki za lepszy nastrój :)
ja także jestem singielką ale nie czuję się samotnie ;) potrzebę bliskości (a jestem okropną przylepą i przytulanką) zaspokajam tuląc się do bliższych znajomych ;) wiem, że to nie to samo co przytulanie partnera ale uwierz, że przytulanie podnosi poziom endorfin, od razu człowiek szczęśliwszy ;) co do momentów kiedy doskwiera mi brak drugiej połówki po prostu przypominam sobie miłe wspólne chwile spędzone z kimś, kogo kochałam i zwyczajnie myślę sobie, że wspaniale było móc coś takiego przeżyć ale, że teraz jest inny czas w moim życiu i na pewno jeszcze kiedyś będzie moment, kiedy wręcz będę tęsknić za stanem, który mam w tej chwili ;) bo trawa jest zawsze bardziej zielona po drugiej stronie płotu, człowiekowi się nigdy w 100% nie dogodzi ;)
trzymam kciuki za lepszy nastrój :)
INSTAGRAM: unbake_my_heart_
Soundcloud: https://soundcloud.com/inga-koz-owska
Soundcloud: https://soundcloud.com/inga-koz-owska
W mojej okolicy rozpada się co drugie małżeństwo. Ksiądz przyznał na kolędzie, że jest mnóstwo rozwodów.
Na ulicach w ogóle tego nie widać, widać szczęśliwe pary, szczęśliwe rodzinki z dziećmi. Może trwa to tylko kilka lat. Rodzinki, które kupują nowe mieszkanka na kredyt.
Rośnie liczba singli, już 6 mln w Polsce? To egoistyczne i nie podoba mi się, ale w Szwecji podobno 40 procent dorosłych to single.
Na ulicach w ogóle tego nie widać, widać szczęśliwe pary, szczęśliwe rodzinki z dziećmi. Może trwa to tylko kilka lat. Rodzinki, które kupują nowe mieszkanka na kredyt.
Rośnie liczba singli, już 6 mln w Polsce? To egoistyczne i nie podoba mi się, ale w Szwecji podobno 40 procent dorosłych to single.
Ale to nie jest żadna sztuka żeby z kimś być... Pytanie czy patrzysz na statystyki i na innych ludzi i dlatego chcesz z kimś być, czy też liczy się dla ciebie jakość relacji z drugim człowiekiem. Może to egoistyczne ale każdy człowiek jest właśnie egoistą w mniejszym lub większym stopniu. To ty przeżyjesz ze sobą całe życie, inni ludzie będą przychodzić i odchodzić. Tak już jest. Podejmujesz decyzje, które są dobre dla ciebie a nie dla innych osób (oczywiście podejmujemy je zwykle tak,by nikogo nimi nie krzywdzić). Osobiście uważam,że lepiej być samemu niż tkwić w byle jakim związku, który nas nie satysfakcjonuje albo unieszczęśliwia. Inna kwestią jest jeszcze posiadanie dziecka i bycie ze sobą tylko dlatego,że ma się wspólnie dziecko....moi rodzice rozwiedli się dawno temu, po kilkunastu latach malzenstwa w, czasie kiedy ja już byłam w pełni świadoma ale przechodziłam przez nastoletni bunt. I uwazam,że podjęli najlepsza decyzję jaka mogli. Widok każdego z nich z osobna, szczęśliwych zdecydowanie cieszył mnie dużo bardziej niż widok ich razem, ciągle kłócących się lub prawie ze sobą nie rozmawiających. Także nie zawsze rozwód musi być traumą dla dziecka
Dlaczego miałoby być to dziedziczne? Nie za bardzo rozumiem.
Wydaje mi się,że ludzie zaczęli sobie uświadamiać,że jeżeli nie chcą z kimś być to zwyczajnie nie muszą...że małżeństwo to nie jest nie wiem...cyrograf i nie trzeba do końca życia spełniać warunków umowy,która nas już od dawna nie satysfakcjonuje. Kiedyś była taka kultura,tak się przyjęło,że nie wypadało się rozwodzić bo bardzo źle to wyglądało w przestrzeni publicznej a każdy chuchal i dmuchał na swoją reputację bo w zasadzie ludzie w większości się znali. Więc rozwódki i stare panny były wytykane palcami. I niby mówi się o tym,że kiedyś to się małżeństwa naprawiało a teraz się ludzie rozwodzą ale patrząc na większość długoletnich małżeństw to ci ludzie się nawet nie lubią... Tkwią w małżeństwie bo już w nim sa tyle czasu, bo co będą zaczynać od nowa, bo boją się zmiany po
tylu latach a jedynym ogniwem scalającym są dzieci... A kiedy okazuje się,że ludzie zaczynają być co raz bardziej anonimowi,że każdy zajmuje się swoim życiem oraz ma w nosie opinie innych (bo co mnie obchodzi jakie zdanie ma o mnie ktoś, na czyim zdaniu mi nawet nie zależy) to przestają też tracić czas i energię na niesatysfakcjonujące życie u boku osób, z którymi dzielić go już więcej nie chcą. I tak, wzrasta procent rozwodów...ale prawdę mówiąc może i by nie wzrastał gdyby nie częste nieprzemyślane decyzje o ślubach. Ale to już temat na inny wywód :p
Wydaje mi się,że ludzie zaczęli sobie uświadamiać,że jeżeli nie chcą z kimś być to zwyczajnie nie muszą...że małżeństwo to nie jest nie wiem...cyrograf i nie trzeba do końca życia spełniać warunków umowy,która nas już od dawna nie satysfakcjonuje. Kiedyś była taka kultura,tak się przyjęło,że nie wypadało się rozwodzić bo bardzo źle to wyglądało w przestrzeni publicznej a każdy chuchal i dmuchał na swoją reputację bo w zasadzie ludzie w większości się znali. Więc rozwódki i stare panny były wytykane palcami. I niby mówi się o tym,że kiedyś to się małżeństwa naprawiało a teraz się ludzie rozwodzą ale patrząc na większość długoletnich małżeństw to ci ludzie się nawet nie lubią... Tkwią w małżeństwie bo już w nim sa tyle czasu, bo co będą zaczynać od nowa, bo boją się zmiany po
tylu latach a jedynym ogniwem scalającym są dzieci... A kiedy okazuje się,że ludzie zaczynają być co raz bardziej anonimowi,że każdy zajmuje się swoim życiem oraz ma w nosie opinie innych (bo co mnie obchodzi jakie zdanie ma o mnie ktoś, na czyim zdaniu mi nawet nie zależy) to przestają też tracić czas i energię na niesatysfakcjonujące życie u boku osób, z którymi dzielić go już więcej nie chcą. I tak, wzrasta procent rozwodów...ale prawdę mówiąc może i by nie wzrastał gdyby nie częste nieprzemyślane decyzje o ślubach. Ale to już temat na inny wywód :p
Czemu ludzie w tym upatrują jakąś klęskę? A nie można tego potraktować, jako czasu do przemyśleń, tworzenia, rozwijanie siebie, zainteresowań, poświęcenie komuś?
My tak już Polacy mamy?
Nawracające negatywne myślenie, bo inni pędzą i ścigają się jak szczury, to każdy tak musi?
Jak szczur, królik lub chomik?
To chyba lepsze "mniejsze zło" niż być z kimś, z kim ma się piekło na ziemi...
My tak już Polacy mamy?
Nawracające negatywne myślenie, bo inni pędzą i ścigają się jak szczury, to każdy tak musi?
Jak szczur, królik lub chomik?
To chyba lepsze "mniejsze zło" niż być z kimś, z kim ma się piekło na ziemi...