>wygrał człowiek skazany w pierwszej instancji za gwałt, w Legionowie prymitywny cham, a w jakiejś pipidówie wójt, który siedzi w areszcie pod kilkudziesięcioma zarzutami,
>Karlejemy...
rozwiń
>wygrał człowiek skazany w pierwszej instancji za gwałt, w Legionowie prymitywny cham, a w jakiejś pipidówie wójt, który siedzi w areszcie pod kilkudziesięcioma zarzutami,
>Karlejemy mentalnie, co gorsza hurtowo.
W małych miejscowościach jest ten problem, że zwykle przyszły burmistrz/wójt jest też istotnym na rynku pracodawcą.
Jako, że tam wielkiego wyboru jeśli idzie o pracę zwykle nie ma, to ludzie w obawie o pracę swoją / swoich bliskich wybierają takich kandydatów.
Ten syndrom małych społeczności to nie nie tylko polski syndrom.
Choć w społeczeństwach anglosaskich, o większej odpowiedzialności społecznej, taki kandydat zwykle sam ustępuje.
U nas niestety jest inaczej, ale przykład idzie z góry....
Premier może być uznany przez Sąd za osobę mówiącą nieprawdę ale nie uważa on, że stanowi to przeszkodę w dalszym zajmowaniu tego stanowiska.
Jednocześnie jak gdyby nigdy nic, szef jego Partii, szeregowy poseł, wykrzykuje w Sejmie do Polaków, że są kanaliami i włos mu z głowy nie spada.
zobacz wątek