21 listopada 2017
Chciałem już wczoraj zasiąść do pisania ale…wiecie, usnąłem:) Od wczoraj Maksiu zaczął się zmieniać nie do poznania i choć już te zmiany zauważyłem wcześniej, to...
rozwiń
21 listopada 2017
Chciałem już wczoraj zasiąść do pisania ale…wiecie, usnąłem:) Od wczoraj Maksiu zaczął się zmieniać nie do poznania i choć już te zmiany zauważyłem wcześniej, to wczoraj po południu, gdy wróciliśmy do domu, były bardzo wyraźne. Jakby wyszedł z jakiejś ciemnej jaskini na światło dzienne i promieniał, wzmożona interakcja ze mną i otoczeniem, przy zabawie głośno komentował i zaczął nieoczekiwanie budować pełne zdania. Nie przerywałem mu w jego tyradzie, oczywiście potakiwałem i wchodziłem z nim w dialog, a Maksiu „nawijał”, jak najęty, wyrzucając z siebie dziesiątki słów i machając przy tym łapkami:)
Przyszła do nas córka sąsiadów, tak na wieczorną herbatkę, i choć blisko siebie mieszkamy, to Maksiu z ciocią Anią dawno się nie widział. Ku mojemu zdziwieniu, rzucił jej się w objęcie, wziął natychmiast ją za rękę zaprowadził do swojego pokoju, aby pokazać swoje ulubione zabawki i zaprosić do zabawy. Bardzo zmienił mu się poziom interakcji z innymi, otworzył się i stał się bardziej chętny do dialogów, rozmowy.
22/23 listopada 2017 roku
Maksiu miał trudny czas od wczoraj, bo nieoczekiwanie dostał wysokiej gorączki - ni stąd ni zowąd, bez innych objawów, temperatura skoczyła do 39C. Zabrałem go natychmiast z przedszkola, zbiłem temperaturę nurofenem i wezwałem Babcię (w końcu lekarz, pediatra). Osłuchała, zbadała i zaleciła podać mu co 4h nurofen w czopkach i obserwować. To musiał być wirus, bo i mnie złapał - potworny ból skóry, dyskomfort gastryczny i temperatura (miałem 38.5C, a w moim wieku, to dość niebezpieczne), także dostałem paracetamol w zastrzyku i tak razem chorowaliśmy wczoraj pod czujnym okiem Babci. Dzisiaj Maksiu już poczuł się o wiele lepiej, minęła gorączka i wrócił do normy. Ja miałem dość „mokrą” noc, bo tak potwornie się pociłem, że musiałem dzisiaj zmieniać pościel na świeżą; zresztą Maksiu też był mokry. Teraz smacznie śpi popołudniową drzemką, ja dochodzę do siebie i mam nadzieję, że udało nam się wirusa pokonać.
Rozmawiałem z dyrektorką przedszkola, to troje dzieci miało podobne objawy i…za chwilę ich rodzice to samo co ja - także musiał to być wirus, ale jaki, nie mam pojęcia.
zobacz wątek
7 lat temu
maksiowesprawki