Odpowiadasz na:

3/4 listopada 2017

Ależ wczoraj był intensywny dzień! O 13 odebrałem Maksia z przedszkola i pojechaliśmy do pani psycholog. Maksiu ją bardzo lubi, bo zawsze u niej są ciekawe układanki... rozwiń

3/4 listopada 2017

Ależ wczoraj był intensywny dzień! O 13 odebrałem Maksia z przedszkola i pojechaliśmy do pani psycholog. Maksiu ją bardzo lubi, bo zawsze u niej są ciekawe układanki i zadania, a w gruncie rzeczy Maksiu bardzo lubi wyzwania i stara się je samodzielnie pokonywać. Terapia z reguły trwa godzinę i jednak emocjonalnie jest wyczerpująca dla Maksia, bo gdy już chyliliśmy się ku końcowi, Maksiu był wyraźnie zmęczony i w pewnym momencie, bezceremonialnie jak to on, wstał i powiedział: „tatuś idziemy juz chodź chodź”, czyli koniec „imprezy”, „panie Maksiu wychodzimy stąd!:) A pisząc poważnie, dostaliśmy pochwałę, że pani psycholog widzi ogromne postępy w rozwoju, w mowie szczególnie, Maksiu już próbuje samodzielnie budować logiczne zdania odpowiadające konkretnym zdarzeniom. Jeszcze ma poważne problemy z wymową i niektóre słowa wymawia jakby przez nosek, np. nie mówi o sobie Maksio, tylko Makhsio ale wszystko przed nami i ćwiczymy wymowę. Co gorsza, czasem mi się udziela to jego ‚Makhsio” i w rozmowie z kimś powiem o nim nosowo Makshio :)) Ale cóż, obydwaj na siebie projektujemy.
Wczoraj był piątek, to pomyślałem, że dobrą odmianą będą naleśniki z dżemem malinowym i bitą śmietaną…koleżka zjadł DWA! Nie wiem gdzie je zmieścił, bo brzuszek ma malutki ale dał radę; zresztą ma dobre spalanie, bo za chwilę zniknął mi z pola widzenia i wlazł pod stół…nie powiem po co, bo wiadomo:) Po obiedzie i po podstołowym posiedzeniu, oznajmił: tatuś bawić garaś!! i pobiegł do pokoju po pudło z klockami. Słyszę, że się tam szamocze z nim, stęka, wzdycha, nagle: „taaaatooooooo nie ma siły! nie ma siły!!!”; „nie ma siły” oznacza, że „zrobiłem co mogłem, teraz potrzeba fachowca”. Pomogłem mu przytargać pudło z klockami do kuchni, wysypaliśmy na stół i zaczęło się budowanie garażu, wielkiego domu…i tak zleciało nam do 19, gdy przyszedł czas na mycie ząbków i kąpiel.
Mimo piątkowego wieczoru odczuwałem zmęczenie i znużenie, jednak i emocje Maksia żywo mi się udzielają i jakby prawem mimikry dostosowują swój rytm do rytmu Maksia. Poczułem senność i ułożywszy się wygodnie obok synka, usnąłem…o 20:30:) Gdzie te czasy, gdy w piątkowy wieczór zadawałem znamienne pytanie retoryczne „i cóż zrobić z tak mile rozpoczętym wieczorem..? Dzisiaj mogę sobie już odpowiedzieć: jak to co? kłaść się spać! :)

Obudziłem się o 5 rano, ciemno, noc głucha, tylko było słychać, jak nasza świnka morska Jadwiga, nerwowo chrupała swoje śniadanie (ona w ogóle jest dziwna, ale o niej napiszę innym razem). Maksiu jakby przeczuwając, że dzisiaj wolny dzień, spał sobie w najlepsze, miarowo oddychając. Ostrożnie wstałem z łóżka i poszedłem nastawić wodę na kawę. Lubię takie jesienne poranki, gdy jeszcze jest ciemno, za oknem chłód, a ja mogę wypić poranną kawę i zjeść tosta z serem. Tak siedziałem przy stole w poranej ciszy, rozmyślając o wczorajszym dniu i jedząc śniadanie.
Gdy dochodziła 6-ta, usłyszałem nagle: „tatuuuuuuuś nie ma mośni nie ma mośni!!!! tatuuuuuuuś oć oć”; od razu poszedłem do sypialni, po drodze, gdzie na łóżku siedział „pan pieluszek” w swojej pidżamce-pajacyku (innych pidżamek Maksiu nie uznaje!), z WIELKĄ paczką między nogami. Wskazując na nią palcem i śmiejąc się perlistym śmiechem oznajmił światu: „siuuuupi wielkie Maksio ma!!”
Ok, czas zacząć dzień:) Szybko nam poszło przebranie się i oczywiście, zgodnie z tradycją, musi być porana baja, klocki, piciu, w tym wypadku kolejność dowolna, ale to zestaw obowiązkowy.

Z reguły sobotę Maksiu spędza u moich rodziców, abym ja miał chwilę dla siebie, mógł posprzątać dom, czy nawet poświęcić czas na jakiejś trywialne sprawy, zakupy, a nawet wyjście do kina:) Trzy tygodnie temu zrobiłem sobie dzień dziecka i poszedłem do kina na Blade Runner 2049, czekałem na sequel od 1982 i nie mogłem sobie odmówić obejrzenia tego filmu na dużym ekranie. Nawet nie podejrzewałem, że dwie godziny seansu będzie dla mnie taką przyjemnością. Kiedyś takie „cukierki” były codziennością, dzisiaj to wielkie święto - ale może to nawet dobrze, bo człowiek docenia takie drobne przyjemności zupełnie w inny sposób.
Dzisiaj postanowiłem, że sobotę spędzimy razem, tylko na obiad pojedziemy do babci i dziadka. Będzie potrawka z kurczaka z ryżem, której smak pamiętam z dzieciństwa, a i Maksiu ją bardzo lubi. Posiedzimy trochę u dziadków, a że pogoda sprzyja, w drodze powrotnej może zatrzymamy się na tarasie widokowym lotniska i pooglądamy jak startują i lądują samoloty (to też Maksiu bardzo lubi, wtedy woła: panie plocie dziula w samolocie!!!!).
Maksiu właśnie kończy drugie śniadanko (ulubione Monte), a na pierwsze śniadanko wsunął jajecznicę z dwóch (!) jajek na szynce, także najedzony, jest gotowa do kolejnego dnia przygód:) Zbieramy się, może napiszę wieczorem, chyba że znowu usnę o 20:30 ;-)

zobacz wątek
6 lat temu
maksiowesprawki

Odpowiedź

Autor

Ogłoszenie
Polityka prywatności
do góry