Odpowiadasz na:

19/20 listopada

Choć aura co raz bardziej zimowa, Maksiu zdrów, jak przysłowiowa rybka, nawet katar go nie złapał. Mam nadzieję, że to efekt prawidłowo rozwijającego się systemu... rozwiń

19/20 listopada

Choć aura co raz bardziej zimowa, Maksiu zdrów, jak przysłowiowa rybka, nawet katar go nie złapał. Mam nadzieję, że to efekt prawidłowo rozwijającego się systemu odpornościowego i będzie co raz rzadziej zapadał na zaziębieniowe infekcje. U Maksia w przedszkolu dzieci wychodzą na dwór bez względu na pogodę (no chyba, że jest ulewa albo gradobicie…), co dodatkowa je uodparnia, a i nie brakuje im świeżego powietrza. To niewielka placówka, łącznie jest w niej trzydzieścioro dzieci, a na każdą piątkę brzdąców przypada jedna pani wychowawczyni. Mają małe zoo, gdzie są kurki, dwa pieski, kózka, nawet kucyka Gucia mają:) Pełna integracja:)

Przez ostatnie dni niewiele się wydarzyło, poza tym, że mama Maksia go odwiedzić i w piątek i w niedzielę ale nie pojawiła się, trochę było Maksiowi smutno ale mieliśmy mnóstwo innych zabaw i zajęć. W zasadzie korci mnie aby wylać tu swoje żale w związku z tym, ale postanowiłem milczeć w tym zakresie - choć wspomnień o tym muszę, dla kronikarskiej rzetelności.
Weekend minął nam wspaniale. W sobotę przesiedzieliśmy cały dzień u moich Rodziców. Poszliśmy tylko wspólnie na przejażdżkę pociągiem, bo to dla Maksia największa atrakcja ostatnio…pociągi. Uwielbia je! Prosi, aby mu włączać na Youtube filmy o pociągach i ogląda je, jak zaczarowany, głośno komentując. Wybraliśmy się na dworzec, Maksiowi też kupiłem bilet, bo bez biletu się podróż nie liczy i Maksiu MUSI mieć bilet w łapce:) Taki byłem wzruszony, gdy Maksiu z wielkim namaszczeniem obejrzał go z każdej strony, coś tam pod noskiem komentując, złożył go równiutko na pół i schował do kieszonki. Na peronie był bardzo zdyscyplinowany, a gdy ja stanąłem zbyt blisko białej linii, upomniał mnie: „nu nu tatuś, oć tu stać tatuś tu tu!!!”. I tak przejechaliśmy się do Sopot i z powrotem:) Nudne? Może. Dla Maksia to prawie wycieczka życia. Wszystko dla niego jest tam interesujące i tajemnicze. Wiejskie dziecko przyjechało do miasta:)
Gdy wróciliśmy do nas na wioskę, Maksiu był już trochę znużony wrażeniami dnia, a tu nagle dostaję sms, że będziemy mieli gości:) Maksiu bardzo lubi, gdy ktoś nas odwiedza, wtedy jest bardzo gościnny, zaprasza do zabawy, przynosi swoje najlepsze zabawki i jest duszą towarzystwa. Sen mu momentalnie odszedł i uznałem, że wyjątkowo, przy sobocie, niech brzdąc poszaleje z nami ile tylko chce. Dotrzymywał nam towarzystwa do prawie 21, gdy słaniając się na nóżkach podszedł do mnie, przytulił się i poprosił, żeby już iść myć ząbki.
Niedzielę spędził u drugich Dziadków i miał naprawdę dobry czas. Z drugą Babcią zrobił dwie papierowe żabki; jedną dla taty, drugą dla mamy, bo po południu miała przyjechać. Był bardzo z siebie dumny, bo zrobił je prawie samodzielnie i pięknie pomalował. Żabkę dla mamy schowałem, bo przyjdzie czas jeszcze, że będzie okazja jej ją dać.
Wróciliśmy wcześniej do domu, zaczekaliśmy do 16:30 i upewniwszy się, że jednak mamy nie będzie, wzięliśmy się za drobne porządki. Nic tak Maksia nie absorbuje bardziej, niż pomaganie tacie w porządkach. Choć była niedziela i nie powinno się pracować, to zdecydowałem, że zrobimy porządki w dolnych, kuchennych szafkach. Wszystko wystawiliśmy na posadzkę w kuchni, a potem Maksiu dzielnie mi pomagał, podając po kolei wszystkie rzeczy. Tak zleciał nam czas do 19, gdy poszliśmy się wykąpać i przyszedł czas na sen. Byłem tak mentalnie zmęczony dniem, że usnąłem razem z Maksiem.

Noc minęła Maksiowi tak sobie, bo miał znowu jakieś koszmary, płakał przez sen, wołał mamę, złościł się i budził co chwilkę. Rano miał całą buzię zapłakaną i dopiero w przedszkolu odzyskał dobry nastrój. Niebawem po niego jadę, mam nadzieję, że miał dobry dzień pełen przygód i popołudnie spędzimy spokojnie, a noc prześpi bez koszmarów.

zobacz wątek
6 lat temu
maksiowesprawki

Odpowiedź

Autor

Ogłoszenie
Polityka prywatności
do góry