Co Wy byście zrobiły w takiej sytuacji?
Małżeństwo z Lubelszczyzny po ponad ośmiu miesiącach dowiedziało się, że ich związek nigdy nie istniał. I to z winy urzędników - pisze "Metro".
Leszek Wolak i Iwona Misztal z Długiego...
rozwiń
Małżeństwo z Lubelszczyzny po ponad ośmiu miesiącach dowiedziało się, że ich związek nigdy nie istniał. I to z winy urzędników - pisze "Metro".
Leszek Wolak i Iwona Misztal z Długiego Kąta 4 marca tego roku przed urzędnikiem stanu cywilnego złożyli przysięgę. Po ponad ośmiu miesiącach dowiedzieli się od urzędników, że ich małżeństwo... jest nieważne. Byłem przekonany, że mam żonę, planowaliśmy mieć dzieci. A teraz okazuje się, że żyliśmy jak w konkubinacie - żali się Leszek Wolak.
Okazało się bowiem, że Władysław Sitarz, który udzielał ślubu w Urzędzie Stanu Cywilnego w Józefowie, został powołany na stanowisko naczelnika niezgodnie z prawem. Burmistrz Zbigniew Bielak, zamiast ogłosić konkurs na wolny wakat, obsadził go swoim, pracującym już wcześniej w urzędzie pracownikiem.
Zastrzeżenie zgłosił jednak jeden z miejskich polityków. Sprawa znalazła się w sądzie, a kilka dni temu zamojscy sędziowie przyznali mu rację. Co więcej, orzekli: śluby udzielane przez tego urzędnika są nieważne.
"Nielegalny" małżonek nie zamierza sprawy puścić płazem. Żąda od urzędników odszkodowania - 5 tys. zł. (PAP)
zobacz wątek