Widok
Corcia ma zaraz 3mieś a dziadek ani razu sie nie zjawił
Tak naprawde to wkurza mnie to ze corcia ma prawie 3 mies a dziadkowie mieszkaja w Gdyni i nawet nie zajadą dziadek nie pracuje siedzi w domu i ani razu Zuzi nie widział nawet do szpitala nie pzyjechali,moim zdaniem to nie jest normalne to sa rodzice mojego faceta i jest mu przykro ze tak sie zachowują bo maja jego i mlodsza siostre.Normalnie mam ochote im powiedziec pare słow
he ja bym była wniebowzięta gdyby moja teściowa przestała sie interesować. W ciąży ani jednego słowa, co jak czy ok a jak przyszła po porodzie do szpitala to pierwsze jej słowo było "dzięki" kur*** mineło 6 miesięcy a ja do tej pory nie moge rozkminić za co ona mi dziękowała bo ja jej nie rodziłam dziecka tylko dla siebie i męża. s****sie za nią jak pier***. Ostatnio przyjechaliśmy po małą (mieszkamy kilka bloków dalej :( a jej praca to okna na moje okna:( ) mała zapłakana oczy zerwone , zachrypnięta tak że ledwo wydobywała dzwięki z siebie płacząc bo ona oczywiście jej nie uśpi bo jej sie nie chce spać ona woli tym swoim oddechem smoka skręcanych papierosów drzeć sie jej do ucha i stękać. Boże dziwczyny sorry za przekleństwa ale tak mnie ona wkur*** musiałam się wkońcu komuś wypisać :(
Ja mieszkam z moimi rodzicami w tym samym domu a mój ojciec do wnuka ma takie podejscie że szok...no jak byl malutki to wcale sie nie interesował,nie pytał o nico o jego zdrówko czy cokolwiek.teraz synek ma 4lata to sam zaczepia dziadka to sie pobawia razem.Ale jak jest jakaś uroczystość,urodziny Małego albo nawet święta to też żadnego prezentu czy nawet życzeń.No moje rodzeńswto też ma dzieci i mieszka nie dalej niż 20km od nas i też ostatnio bratanica miała urodzinki to sie nawet nie pokazał i jak przyjechali do nas to nawet nie złożył jedynej wnuczce życzenia albo cokolwiek...wiec dziedwczyny spoko...ja mam na to wyjeb*.... jego strata (ojca)...ze mną też sie nie bawił jak byłam mała,bylam bo byłam,trzeba było mnie utrzymać finansowo a od zabawy jest matka.
są faceci, którzy nie czują potrzeby bycia z dzieckiem
nawet dla facetów w naszym pokoleniu małe dziecko może być po prostu... nudne
no bo takie leży i leży... jak nie spi to płacze... i co on ma z tym dzieckiem robić?
dodajcie tego jeszcze "obciążenie społeczne" - połowa z naszych ojców (100% dziadków) nie wiedziała, jak dziecko przewinąć, jak nakarmić - od tgo była matka
faceci od zarabiania na rodzinę, a matka od wychowywania, karmienia, bawienia
ojciec interesował się raz na dwa miesiące, żeby mu zdać relacje - jak w szkole, w niedzielę przepytać z tabliczki mnożenia
i nie myślę tu o patologiach - taki był po prostu porządek w rodzinie
z pokolenia na pokolenie sie to zmienia, ale niektórzy (także młodzi) panowie są oporni na zmiany... albo nie wiedzą, jak odnaleźć sie w takiej sytuacji z maleństwem - no bo ile można się na nie patrzeć? a ono ani nie powie, czego chce ani nic...
są też dziadkowie (tu obojga płci), którzy boją sie wnuków - boją sie, że rodzice tych dieci bedą chcieli ich (dziadków) nimi (dziećmi) obciążyć - a to mamusia posiedzi, ja polecę na zakupy itp
i uciekają... odsuwają sie
a czasem za bardzo boją się wejść w życie swoich dzieci z buciorami ("no bo to młodych życie, nie chcę sie wtrącać, jak moja teściowa 30 lat temu") i też sie nie wtracają
nawet dla facetów w naszym pokoleniu małe dziecko może być po prostu... nudne
no bo takie leży i leży... jak nie spi to płacze... i co on ma z tym dzieckiem robić?
dodajcie tego jeszcze "obciążenie społeczne" - połowa z naszych ojców (100% dziadków) nie wiedziała, jak dziecko przewinąć, jak nakarmić - od tgo była matka
faceci od zarabiania na rodzinę, a matka od wychowywania, karmienia, bawienia
ojciec interesował się raz na dwa miesiące, żeby mu zdać relacje - jak w szkole, w niedzielę przepytać z tabliczki mnożenia
i nie myślę tu o patologiach - taki był po prostu porządek w rodzinie
z pokolenia na pokolenie sie to zmienia, ale niektórzy (także młodzi) panowie są oporni na zmiany... albo nie wiedzą, jak odnaleźć sie w takiej sytuacji z maleństwem - no bo ile można się na nie patrzeć? a ono ani nie powie, czego chce ani nic...
są też dziadkowie (tu obojga płci), którzy boją sie wnuków - boją sie, że rodzice tych dieci bedą chcieli ich (dziadków) nimi (dziećmi) obciążyć - a to mamusia posiedzi, ja polecę na zakupy itp
i uciekają... odsuwają sie
a czasem za bardzo boją się wejść w życie swoich dzieci z buciorami ("no bo to młodych życie, nie chcę sie wtrącać, jak moja teściowa 30 lat temu") i też sie nie wtracają

No chyba nie wszyscy, na szczęście. Mój mąż ma siostrzeńców, którzy tak potrafią się dzieckiem zająć, że ho ho. Pewnie mają to po swoim tacie, bo pamiętam taką sytuację jak Lenka miała koło miesiąca i zaczęła płakać. To on podszedł tak sam od siebie, wziął na ręce, sprawdził czy pieluszka ok i potem tak z nią chodził (nawet jak już nie płakała :)). Dla przykładu moja mama bała się Lenki brać jak była mała, a tu facet, który nie ma małych dzieci w domu, a umiał zrobić wszystko.





