Widok
Składałem do nich aplikację jakieś pół roku temu i byłem na rozmowie kwal. po której podziękowałem Pani od rekrutacji za poświęcony mi czas i że się wkrótce odezwę. Oczywiście do nich już nie zadzwoniłem znając warunki pracy (masz latać po wszystkich galeriach handlowych Trójmiasta i okolic na własny koszt; nędzna umowa -zlecenie i płacone będą śmieszne stawki do ZUS / OFE) i płacy (Pani uważała, że pensja 1500-1600 brutto dla młodego człowieka to szczyt aspiracji i jego możliwości - żałosne). Do tego wymagana jest pełna dyspozycyjność (najlepiej gdybyś pracował/a codziennie, również w święta). Przechodząc parę razy obok ich stoiska widziałem sztuczne uśmiechy dziewczyn, gdy kończyły pracę uczucie ulgi. Na ich nagabywanie mnie, abym kupił od razu od nich kartę kredytową Citibanku na święta i przedstawieniu warunków spłaty miałem zawsze gotową odp. nawet gdy pracowałem - właśnie dostałem / złożyłem wypowiedzenie...EOT.
Janeczek bardzo dobrze postąpiłeś nie zatrudniając się w firmie w której warunki pracy oraz płacy ci nie odpowiadają.Nie potrafię zrozumieć ludzi zgadzających się na pracę za 1500 zł a potem mają pretensje że tyle zarabiają .Umowa zawsze jest obustronna no nikt chyba nie jest idiotą i wie co podpisuje i na co przystaje.To że pracodawcy korzystają z dużego bezrobocia że miejsc pracy jest dużo mnie niż chętnych to każdy wie ale zawsze znajdzie się taki valdyr który nie uwierzy że zarobki oferowane przez pracodawcę te 1500 zł to nie żart.Co innego gdyby obiecywano 6000 a dano 1500 wtedy można by było narzekać w innym przypadku nie widzę podstaw.
Ciucholand/Lumpeks na początku ul. Starowiejskiej w Gdyni- tuż przy placu Kaszubskim (firma Karko).
Oszuści pełną gębą. Można zapomnieć o jakiejkolwiek umowie o pracę. Wiecznie na czarno mimo obiecanek. Zarobki jak w chinach na taśmie...
Zero ubezpieczenia a dodatkowo zmuszają do machlojek.
Nikt uczciwy nie zagrzeje tam miejsca.
PIP miałby tam złote żniwa.
Oszuści pełną gębą. Można zapomnieć o jakiejkolwiek umowie o pracę. Wiecznie na czarno mimo obiecanek. Zarobki jak w chinach na taśmie...
Zero ubezpieczenia a dodatkowo zmuszają do machlojek.
Nikt uczciwy nie zagrzeje tam miejsca.
PIP miałby tam złote żniwa.
ZOO KARINA
Marne zarobki, głupie wytyczne "samej góry" która nigdy w sklepie nie pracowała, żydzenie na wszystkim, zakaz siadania, picia, odbierania telefonu, większość ma śmieciówki (przydzielanie umów o pracę jest dziwne i nieregulowane żadnymi racjonalnymi zasadami), zero urlopu (wiem, że na umowie-zlecenie nie ma, ale jest nawet problem z urlopem bezpłatnym albo z tym, że ktoś chce się z kimś zamienić i odrabiać dni), o wszystko trzeba się handryczyć, wieczne pretensje, presja, pracownik nawet dobrze wyszkolony jest tylko kimś, kogo można zawsze łatwo zastąpic więc zwolnienie może być z dnia na dzień. A na dodatek kobiety muszą tachać 30 kilowe wory z karmą. Szefostwo nie ma o niczym bladego pojęcia, każą ustawiać półki w taki sposób że nic nie widać albo niczego nie można dosięgnąć, są kary za niepowiedzenie klientowi "dzień dobry", co chwila w sklepie jest tajemniczy klient, kupują nowe, beznadziejne aluminiowe szafki na akwaria za 2 tys/sztuka a kasjerowi dają jałmużnę na waciki. Głupi, źle zorganizowany sklep z tanią, przemęczoną siłą roboczą bez prawa do wypoczynku i zeżartą przez stres.
Marne zarobki, głupie wytyczne "samej góry" która nigdy w sklepie nie pracowała, żydzenie na wszystkim, zakaz siadania, picia, odbierania telefonu, większość ma śmieciówki (przydzielanie umów o pracę jest dziwne i nieregulowane żadnymi racjonalnymi zasadami), zero urlopu (wiem, że na umowie-zlecenie nie ma, ale jest nawet problem z urlopem bezpłatnym albo z tym, że ktoś chce się z kimś zamienić i odrabiać dni), o wszystko trzeba się handryczyć, wieczne pretensje, presja, pracownik nawet dobrze wyszkolony jest tylko kimś, kogo można zawsze łatwo zastąpic więc zwolnienie może być z dnia na dzień. A na dodatek kobiety muszą tachać 30 kilowe wory z karmą. Szefostwo nie ma o niczym bladego pojęcia, każą ustawiać półki w taki sposób że nic nie widać albo niczego nie można dosięgnąć, są kary za niepowiedzenie klientowi "dzień dobry", co chwila w sklepie jest tajemniczy klient, kupują nowe, beznadziejne aluminiowe szafki na akwaria za 2 tys/sztuka a kasjerowi dają jałmużnę na waciki. Głupi, źle zorganizowany sklep z tanią, przemęczoną siłą roboczą bez prawa do wypoczynku i zeżartą przez stres.