Widok
Czy Wasi mężowie pomagają przy dziecku,w domu?
Ciekawi mnie jak to jest u Was, czy po pracy zawodowej wspierają Was w codziennych obowiązkach?!pomoc w domu, przy dziecku,dzieciach...?Piszę wspierają bo trudno aby po pracy zawodowej jeszcze robili wszystko w domu i przy dziecku!Czy są podporą psychiczną?!
no właśnie - strasznie mnie denerwuje określenie, czy mężowie POMAGAJĄ - jakby DOM, DZIECI były tylko nasze i tylko my miałybyśmy obowiązek się nimi zajmować...
uczyłam swojego męża kilka lat zanim przestał używać argumentu że ON MI POMAGA!
On mi nie pomaga, on robi to samo co ja.
mój mąż opiekuje się dziećmi, sprząta w domu, gotować nie potrafi więc tym zajmuję się ja:)
a to, że chwilowo to on chodzi do pracy, a ja SIEDZĘ W DOMU nie zwalnia go z obowiązków po powrocie z pracy:)
uczyłam swojego męża kilka lat zanim przestał używać argumentu że ON MI POMAGA!
On mi nie pomaga, on robi to samo co ja.
mój mąż opiekuje się dziećmi, sprząta w domu, gotować nie potrafi więc tym zajmuję się ja:)
a to, że chwilowo to on chodzi do pracy, a ja SIEDZĘ W DOMU nie zwalnia go z obowiązków po powrocie z pracy:)
wyniknęło, wyniknęło :)
nie chce mi sie już pisać dokładnie jak to było, ale po prostu od samego poczatku mu odpuszczałam, nie wymagałam, itp. No i to był błąd, bo sie dziad przyzwyczaił do dobrego i potem ciężko go było naprostować. Ale po tej wojnie się ruszył, tylko że tak jak pisałam, muszę mu jasno i konkretnie powiedzieć czego od niego oczekuję, co ma zrobić, bo sam z siebie to ciężko żeby coś zrobił. Ale nie zawsze tak było, kiedys sam brał się do sprzątania, sam brał się do zmywania, itp. Tylko ze ja go, cholera rozpusciłam.... lenia na własnej piersi wyhodowałam ;)
nie chce mi sie już pisać dokładnie jak to było, ale po prostu od samego poczatku mu odpuszczałam, nie wymagałam, itp. No i to był błąd, bo sie dziad przyzwyczaił do dobrego i potem ciężko go było naprostować. Ale po tej wojnie się ruszył, tylko że tak jak pisałam, muszę mu jasno i konkretnie powiedzieć czego od niego oczekuję, co ma zrobić, bo sam z siebie to ciężko żeby coś zrobił. Ale nie zawsze tak było, kiedys sam brał się do sprzątania, sam brał się do zmywania, itp. Tylko ze ja go, cholera rozpusciłam.... lenia na własnej piersi wyhodowałam ;)
Ja nie pracowałam prawie przez 2 lata od urodzenia dziecka i siedziałam z nim w domu. Mój M niewiele robił jak córka była malutka, pomagał w kąpieli i czasem przewinął jak mnie akurat nie było, ale ogólnie to mało się interesował i nawet mnie to martwiło i denerwowało.
Teraz role się odwróciły, bo ja poszłam do pracy a jego akurat zwolnili i póki co nie może znaleźć nic innego, więc siedzi z małą w domu. I wiecie co? Okazał się super tatą, przewija, karmi, bawi się, chodzi na spacery i mała jest strasznie z nim związana :)
Życie czsami samo podsuwa rozwiązania problemów :)
Teraz role się odwróciły, bo ja poszłam do pracy a jego akurat zwolnili i póki co nie może znaleźć nic innego, więc siedzi z małą w domu. I wiecie co? Okazał się super tatą, przewija, karmi, bawi się, chodzi na spacery i mała jest strasznie z nim związana :)
Życie czsami samo podsuwa rozwiązania problemów :)
funky_koval juz dwa posty dzis Twoje widziałam i wiesz co ... jak nie chcesz dostać wirtualnie w łeb to lepiej nie właż na to forum ...
po ki czort Ty tu włazisz ?? hmmm
nudzisz sie w pracy?? --> poucz się czegoś
nie musisz tu wywalać swoich "mądrości skąpanych w testosteronie"
masz coś mądrego pisz - nie masz nic madrego w temacie NIE PISZ
po ki czort chcesz psuć komuś humor?? taki gorzki facet z Ciebie ?
naprawdę nie masz nic lepszego do roboty ??
po ki czort Ty tu włazisz ?? hmmm
nudzisz sie w pracy?? --> poucz się czegoś
nie musisz tu wywalać swoich "mądrości skąpanych w testosteronie"
masz coś mądrego pisz - nie masz nic madrego w temacie NIE PISZ
po ki czort chcesz psuć komuś humor?? taki gorzki facet z Ciebie ?
naprawdę nie masz nic lepszego do roboty ??
Czy nie mam nic innego do roboty? Owszem mam, ale to za chwilę.
Czym uraziłem Twoją kobiecą dumę? Czy wszedłem buciorami w jakiś elitarny klub, w którym facetów nie lubią? Czy może zbyt wiele piszę?..po to jest forum..
Nie rozumiem.
Nie jestem "skąpany w testosteronie" tylko chciałbym zaznaczyć, że nie tylko kobiety mają takie problemy. Sam ostatnio zauważyłem, że wszystko w domu robię a żona zachowuje się bardziej jakby tylko nocowała w domu - PRZECIEŻ O TYM JEST TEMAT RACJA?
Nie rozumiem zupełnie Twojej agresji...
Czym uraziłem Twoją kobiecą dumę? Czy wszedłem buciorami w jakiś elitarny klub, w którym facetów nie lubią? Czy może zbyt wiele piszę?..po to jest forum..
Nie rozumiem.
Nie jestem "skąpany w testosteronie" tylko chciałbym zaznaczyć, że nie tylko kobiety mają takie problemy. Sam ostatnio zauważyłem, że wszystko w domu robię a żona zachowuje się bardziej jakby tylko nocowała w domu - PRZECIEŻ O TYM JEST TEMAT RACJA?
Nie rozumiem zupełnie Twojej agresji...
funky_kova -- w zlym miejscu chyba wpisalam tresc do Cie
mi poszło generalnie po tym komentarzu Twoim z watku "picasowego"
"Po co? Aby wrzucać śmieci z ofertami sprzedaży?"
z jedenj strony pomagasz - wrzucając linki
z drugiej wsadzasz durny niepotrzebny tekst bo komuś dowalić
sorrki za zaśmiecanie tego
mi poszło generalnie po tym komentarzu Twoim z watku "picasowego"
"Po co? Aby wrzucać śmieci z ofertami sprzedaży?"
z jedenj strony pomagasz - wrzucając linki
z drugiej wsadzasz durny niepotrzebny tekst bo komuś dowalić
sorrki za zaśmiecanie tego
To ja - nauczona doświadczeniem z poprzedniego związku - na męża wybrałam sobie faceta, który od jakiegoś czasu sam mieszał, sam prał/gotował i sprzątał :) Dzięki temu jak zamieszkaliśmy razem nie było problemu z podziałem obowiązków: ja gotuje a on odkurza, ja robię pranie a on wiesza itd.
A teraz jak jest młody i oboje pracujemy to obowiązki nadal dzielimi praktycznie po równo - zwłaszca że mąż ma biuro w domu więc "w trakcie pracy" może posprzątać, zrobić szybkie zakupy itd. a ja po pracy dokańczam to co on zaczął :)
A teraz jak jest młody i oboje pracujemy to obowiązki nadal dzielimi praktycznie po równo - zwłaszca że mąż ma biuro w domu więc "w trakcie pracy" może posprzątać, zrobić szybkie zakupy itd. a ja po pracy dokańczam to co on zaczął :)
mój mąż potrafi zrobić wszystko- sprzątać, gotować, prasować itd...ale ma bardzo stresującą pracę, więc kiedy wraca do domu, nie robi niczego, podaje mu tylko kolacje i robię kąpiel. Nie wyobrazam sobie,żeby miał jeszcze na niego czekać w drzwiach odkurzacz i szmata:) Ja sama wszystkim się zajmuje, bo to lubię. Oczywiscie też pracuje, na cały etat,ale poki co się wyrabiam.
Mąz robi śniadania w weekendy(obiady jemy na mieście w soboty i niedziele), naprawia coś czasami w domu, dba o samochody, czasami robimy razem zakupy. To tyle. Pewnie mogłabym go zagonić do roboty,bo teraz takie modne żeby wszystko robić wspolnie,ale po co?
Mój mąż bardzo mnie kocha, troszczy się o mnie, b.dobrze zarabia, jestem z niego dumna. Nie widze wiec problemu,zeby posprzatac mieszkanie albo uprasować koszulę, nawet jezeli on w tym czasie ogląda sobie mecz:) Głosuje za rozpieszczaniem facetów! Chociaz to tez zalezy na jakiego się trafi, pewnie nie kazdy na to zasługuje.
Mąz robi śniadania w weekendy(obiady jemy na mieście w soboty i niedziele), naprawia coś czasami w domu, dba o samochody, czasami robimy razem zakupy. To tyle. Pewnie mogłabym go zagonić do roboty,bo teraz takie modne żeby wszystko robić wspolnie,ale po co?
Mój mąż bardzo mnie kocha, troszczy się o mnie, b.dobrze zarabia, jestem z niego dumna. Nie widze wiec problemu,zeby posprzatac mieszkanie albo uprasować koszulę, nawet jezeli on w tym czasie ogląda sobie mecz:) Głosuje za rozpieszczaniem facetów! Chociaz to tez zalezy na jakiego się trafi, pewnie nie kazdy na to zasługuje.
koniecznie chcesz mi udowodnić,że się nie uda, bo Tobie się rypnęło?:)
mozesz się tak pocieszać:)
Z tego co ja widze po znajomych to facet , który robi w domu za gosposie i stoi przy zlewozmywaku do wieczora, albo w ogole nie ma jaj,albo w koncu się budzi i idzie swiat:)
Ale jezeli chcesz komuś podokuczać to mogę być ja, jesli Ci to pomoze...
mozesz się tak pocieszać:)
Z tego co ja widze po znajomych to facet , który robi w domu za gosposie i stoi przy zlewozmywaku do wieczora, albo w ogole nie ma jaj,albo w koncu się budzi i idzie swiat:)
Ale jezeli chcesz komuś podokuczać to mogę być ja, jesli Ci to pomoze...
"Z tego co ja widze po znajomych to facet , który robi w domu za gosposie i stoi przy zlewozmywaku do wieczora, albo w ogole nie ma jaj,albo w koncu się budzi i idzie swiat:)"
- to też nie jest fajne, nie popadajmy w skrajności
Nie chcę na siłę Ci nic udowadniać, ale nie możesz być tego tak pewna, skoro nie wiesz jak to zadziała, nie wiesz jaki bedzie skutek za 5/10 lat. Pogadamy za 10 lat to wtedy już bedziesz mogła powiedzieć, czy faktycznie jesteś nadal taka zadowolona i szczęśliwa.
Fajnie, odpowiada Ci taka sytuacja to super, tylko wiesz, możesz obudzić się za ileś tam lat z poczuciem że nie jesteś nikim wiecej jak tylko gosposia uwijającą się wokół swojego pana a pan siedzi rozwalony na kanapie jak jakiś mops.
Podejrzewam, że tylko do takiej sytuacji może doprowadzić takie rozpieszczanie i niestety widzę to w swoim otoczeniu.
Ale powodzenia, może Twój "nierówny" mąż jest rzeczywiście tego wart i rzeczywiście to doceni. Tylko z tym docenianiem nie jest tak łatwo, czesto pojawia się potem nic innego jak postawa wyłącznie roszczeniowa. Należało się? To nalezy się nadal.
- to też nie jest fajne, nie popadajmy w skrajności
Nie chcę na siłę Ci nic udowadniać, ale nie możesz być tego tak pewna, skoro nie wiesz jak to zadziała, nie wiesz jaki bedzie skutek za 5/10 lat. Pogadamy za 10 lat to wtedy już bedziesz mogła powiedzieć, czy faktycznie jesteś nadal taka zadowolona i szczęśliwa.
Fajnie, odpowiada Ci taka sytuacja to super, tylko wiesz, możesz obudzić się za ileś tam lat z poczuciem że nie jesteś nikim wiecej jak tylko gosposia uwijającą się wokół swojego pana a pan siedzi rozwalony na kanapie jak jakiś mops.
Podejrzewam, że tylko do takiej sytuacji może doprowadzić takie rozpieszczanie i niestety widzę to w swoim otoczeniu.
Ale powodzenia, może Twój "nierówny" mąż jest rzeczywiście tego wart i rzeczywiście to doceni. Tylko z tym docenianiem nie jest tak łatwo, czesto pojawia się potem nic innego jak postawa wyłącznie roszczeniowa. Należało się? To nalezy się nadal.
a skąd wiesz ile ja już lat jestem po ślubie?
Chyba tego nie napisałam:)
Mój mąż nie ma specjalnie czasu lezec na kanapie- prawie się to nie zdarza. W wannie czasami lezy, to tez zle?:)
A to czy bede się czuła jak "tylko" gosposia?- zdarza mi się mieć w ręku ksiązkę zamiast zelazka, skonczyłam dziennie dwa kierunki studiów, pracę mam na tyle umysłową,ze prasowanie mnie wręcz relaksuje:)
Chyba tego nie napisałam:)
Mój mąż nie ma specjalnie czasu lezec na kanapie- prawie się to nie zdarza. W wannie czasami lezy, to tez zle?:)
A to czy bede się czuła jak "tylko" gosposia?- zdarza mi się mieć w ręku ksiązkę zamiast zelazka, skonczyłam dziennie dwa kierunki studiów, pracę mam na tyle umysłową,ze prasowanie mnie wręcz relaksuje:)
Mąż zajmuje się Gabrysiem(jak ma wolne).
teraz jak był 2m-ce bez pracy to praktycznie cały czas się Nim zajmował.
do Jego domowych obowiązków należy też odkurzanie(odkąd kupiliśmy turboszczotkę Mąż potrafi odkurzać 2-3 razy w tygodniu), mycie okien(raz na jakiś czas), wyrzucanie śmieci, wyprowadzanie psa (jak akurat jest w domu)
sprzątanie łazienki podzieliliśmy na 3 osoby ;) i sprzątamy na zmianę :]
czasem sam z siebie pozmywa naczynia, czasem jak zrobię o to awanturę ;P
teraz jak był 2m-ce bez pracy to praktycznie cały czas się Nim zajmował.
do Jego domowych obowiązków należy też odkurzanie(odkąd kupiliśmy turboszczotkę Mąż potrafi odkurzać 2-3 razy w tygodniu), mycie okien(raz na jakiś czas), wyrzucanie śmieci, wyprowadzanie psa (jak akurat jest w domu)
sprzątanie łazienki podzieliliśmy na 3 osoby ;) i sprzątamy na zmianę :]
czasem sam z siebie pozmywa naczynia, czasem jak zrobię o to awanturę ;P
Mnie tam nie zalewa. Najczęściej nie pracuję, a jeśli, to głównie "na waciki", to skoro mój mąż zarabia na wszystkie nasze potrzeby, to w domu co najwyżej "pomaga".
A i tak z natury jest pedantyczny, potrafi w niedzielę po śniadaniu wypakować wszystko z jakiejś szafy i posprzątać w niej piękniej niż Anthea Turner ;)
A i tak z natury jest pedantyczny, potrafi w niedzielę po śniadaniu wypakować wszystko z jakiejś szafy i posprzątać w niej piękniej niż Anthea Turner ;)
dokładnie :)))
zapomniałam - u nas tylko Mąż prasuje(z reguły swoje koszule raz na jakiś czas - bo nosi je od święta, czasem coś mojego czy Gabrysiowego) :)))) (przed ślubem zapowiedziałam uczciwie, że ja tego nienawidzę, nie umiem i nie mam zamiaru robić - a już tym bardziej prasować koszul)
jak rodziłam i tuż później byliśmy z Gabrysiem na Polankach prawie 2 tygodnie - to w tym czasie prasowaniem dziecięcych ciuszków i pieluch zajmowali się na zmianę moja Mama i Mąż :] (a w szpitalu dużo tego szło)
zapomniałam - u nas tylko Mąż prasuje(z reguły swoje koszule raz na jakiś czas - bo nosi je od święta, czasem coś mojego czy Gabrysiowego) :)))) (przed ślubem zapowiedziałam uczciwie, że ja tego nienawidzę, nie umiem i nie mam zamiaru robić - a już tym bardziej prasować koszul)
jak rodziłam i tuż później byliśmy z Gabrysiem na Polankach prawie 2 tygodnie - to w tym czasie prasowaniem dziecięcych ciuszków i pieluch zajmowali się na zmianę moja Mama i Mąż :] (a w szpitalu dużo tego szło)
Mój maż jest superancki. Jak wraca z pracy zajmuję się małą aż do usypiania i codziennie gotuje. Ja za to sprzątam w domu. Prasujemy na zmianę, pranie robie ja. Także uczciwy podział obowiązków mamy. Ostatnio się pytałam, czy nie robię za mało a on na to że mu pasuje jak jest. Więc trzymam się go kurczowo bo taki maż w domu to skarb.
W tytule wątku nie bez przyczyny użyłam słowa pomagają. Siedząc od 3 lat w domu z 2 małych dzieci, bez pracy, bez perspektyw rozwoju zawodowego, nawet głupiego wyjścia z koleżanką do kina, bo z mężem to nawet nie ma co liczyć, codziennie robiąc to samo, cały czas sama, no może mąż czasami "wykąpie" "starszego" malucha, który praktycznie sam się pluska-byłam ciekawa Waszych sytuacji domowych. Przyznaję rację, wszystko to jest moją własną winą bo przyzwyczaiłam męża do nic nierobienia w domu, ciągle go wyręczając we wszystkim, pokazując ze potrafię sobie poradzić ze wszystkim, nawet z własnoręcznym remontem.Nie warto!!!!!Wszystko później obraca się przeciwko kobiecie.A większość facetów nie rozumie pojęcia słowa "partnerstwo".Tak wiec pełen szacun dla dziewczyn, które z czasem sobie wypracowały to parterstwo!!!
Słońce:
ale może coś się zmieni jak Ty wrócisz do pracy?
Sytuacja gdy jedno siedzi w domu a drugie zarabia w pewien sposób wymusza taki styl dzielenia obowiązków.
Jak siedziałam w domu to też większość rzeczy robiłam sama, gdy wróciłam pracy -podział obowiązków się zmienił, bardziej pół na pół, a teraz gdy miałam dodatkowe szkolenia i w domu bywałam tylko gościem to wszystkie obowiązki przejął mąż.
Wszystko zależne jest od sytuacji.
ale może coś się zmieni jak Ty wrócisz do pracy?
Sytuacja gdy jedno siedzi w domu a drugie zarabia w pewien sposób wymusza taki styl dzielenia obowiązków.
Jak siedziałam w domu to też większość rzeczy robiłam sama, gdy wróciłam pracy -podział obowiązków się zmienił, bardziej pół na pół, a teraz gdy miałam dodatkowe szkolenia i w domu bywałam tylko gościem to wszystkie obowiązki przejął mąż.
Wszystko zależne jest od sytuacji.
Pamiętam jak dziś że gdy mój M się wprowadził do mnie to miał przyzwyczajenia ze swojego domu rodzinnego, gdzie kobiety skakały dookoła mężczyzn. Ciuchy leżały tam gdzie je rzucił, zanim otworzył lodówkę to już mnie wołał żebym mu znalazła margarynę czy ser, mimo że stały tuż przed jego nosem. Odkurzanie? Pranie? W życiu.
Raz wyprasowałam mu wszystkie ciuchy, poskładałam w równiutką kosteczkę na półkach w szafie, po czym on otworzył szafę i wyciągnął jedną koszulkę miętosząc przy okazji wszystkie pozostałe, grzebiąc w szafie i przewracając wszystko do góry nogami. Tak się wtedy wnerwiłam że tylko wsadziłam rękę po łokieć do szafy i wygarnęłam wszystko z półek na podłogę, po czym powiedziałam że skoro mu nie robi różnicy czy jest poskładane czy nie to niech sobie to walnie gdzie chce i jak chce. Stanął oniemiały, w 5 minut wszystko było pięknie ułożone z powrotem na półkach, nigdy więcej tak nie zrobił.
Kiedyś mu przypominałam żeby ciuchy do prania wkładał do kosza na bieliznę, ale kończyło się na tym że musiałam zrobić to sama. Raz się wkurzyłam i nie pozbierałam jego ciuchów do prania, zostały brudne. Potem chodził i marudził że nie ma co nosić. Od tamtego czasu zawsze pamięta o wkładaniu rzeczy do koszyka.
Moja teściowa nie wierzy jak mówimy że M odkurza, sam sobie prasuje itd.;)
Raz wyprasowałam mu wszystkie ciuchy, poskładałam w równiutką kosteczkę na półkach w szafie, po czym on otworzył szafę i wyciągnął jedną koszulkę miętosząc przy okazji wszystkie pozostałe, grzebiąc w szafie i przewracając wszystko do góry nogami. Tak się wtedy wnerwiłam że tylko wsadziłam rękę po łokieć do szafy i wygarnęłam wszystko z półek na podłogę, po czym powiedziałam że skoro mu nie robi różnicy czy jest poskładane czy nie to niech sobie to walnie gdzie chce i jak chce. Stanął oniemiały, w 5 minut wszystko było pięknie ułożone z powrotem na półkach, nigdy więcej tak nie zrobił.
Kiedyś mu przypominałam żeby ciuchy do prania wkładał do kosza na bieliznę, ale kończyło się na tym że musiałam zrobić to sama. Raz się wkurzyłam i nie pozbierałam jego ciuchów do prania, zostały brudne. Potem chodził i marudził że nie ma co nosić. Od tamtego czasu zawsze pamięta o wkładaniu rzeczy do koszyka.
Moja teściowa nie wierzy jak mówimy że M odkurza, sam sobie prasuje itd.;)
U mnie jest na szczęście tak, że razem zajmujemy się maleństwem. Nie muszę prosić, przypominać, nalegać, zachęcać, zwracać uwagi. Razem je kąpiemy, na zmianę karmimy, przewijamy, chodzimy na spacery, bawimy się z nim. Myślę, że jeśli facet kocha swoje dziecko, to sam chętnie "uczestniczy" w jego wychowaniu i nie trzeba go do tego namawiać.
W domu też potrafi wszystko zrobić, więc nie mam problemu z tym, że wszystko jest na mojej głowie.
Chyba mam szczęście, że mam takiego faceta, na pewno :))
W domu też potrafi wszystko zrobić, więc nie mam problemu z tym, że wszystko jest na mojej głowie.
Chyba mam szczęście, że mam takiego faceta, na pewno :))
Mi moj maz w domu pomaga, ale wiekszosc rzeczy robie ja, dlatego ze mam na to duzo czasu(nie pracuje). Nie mamy konkretnego podzialu obowiazkow ale on zawsze wyrzuca smieci, zwykle odkurza i pomaga mi w porzadkach ale oczywiscie musze mu powiedziec bo to facet:P No i oczywscie wszelkie naprawy itp to jego dzialka. Jak przychodzi z pracy to naprawde wole zeby sie pobawil z dzieckiem niz sprzatal. Zwlaszcza ze ona po okolo 2h juz idzie spac wiec szkoda by mi bylo ze caly dzien go nie widzi a ja go wieczorem zagonie do sprzatania. W weekendy natomiast ja jestem na uczelni a on zajmuje sie Mala i domem, musze tylko obiad zostawic bo do gotowania sie nie nadaje;)
Po co być w związku, w którym trzeba obsługiwać faceta? No po jaką cholerę? :P Jakiś dziwny masochizm jest w kobietach, którego nie rozumiem. Dość znaczny procent jest przekonany, że są gorsze, to co robią mniej ważne - "na waciki", że nie warto inwestować w siebie, tylko znajdować satysfakcję w obsługiwaniu męża, on zarabia więcej, więc na więcej zasługuje - No porażka:(
Nareszcie ktoś... Jak czytam o tym męczeństwie kobiet, co maja do upilnowania jedno czy dwoje (no dobra, dwoje to juz trochę trudniej, ale moja mama czwórkę miała i zyje) dzieci, mieszkanie poniżej 100m2 do ogarnięcia i obiad do ugotowania, to zastanawiam się, czy czegoś nie zapominam robić, bo mnie to jakoś nie przerasta... A pracowita ani szybka nie jestem.
I nie wiem czemu to ktos pisze o "obslugiwaniu". To ze podasz mezowi cieply obiad jak wroci z pracy to juz obslugiwanie? Wydaje mi sie ze po calym dniu harowy po prostu zasluguje na taki mily gest, mi to nie sprawia problemu. Natomiast on potrafi sprzatnac po obiedzie, i nie kladzie sie potem z piwskiem przed telewizorem tylko bawi sie z dzieckiem albo gdzies sobie idziemy itd. Przynosi kwiaty bez okazji, kapie Mala, zwykle kladzie ja spac. Nie wiedzialam ze jestem az tak poszkodowana:)
u nas to jest tak jak u Agathy troche mąż zarabia a ja wydaje hhe nie no po części:)on nie ma kiedy:)
ogólnie większość rzeczy w domu robię ja czasem mąż odkurzy wyniesie śmieci o ile w domu jest.
czasem trzeba go upomnieć, aby w czymś pomógl ale robi to bez większego protestu jak sie (alko ktoś)coś popsuje to logiczne ze robi to on bo ja nie umiem(no chyba ze umiem a jego nie ma). opieka nad malym no coz usypainie i kapiel to moja działka, ale nakarmi go bez problemu jeśli jest potrzeba tak samo ubierze czy rozbierze i wiele innych więc pomagamy sobie na wzajem. on mi ze nie musze jak narazie martwic sie o nianie i zlobki moge spokojnie siedzeic z malym w domu, a ja jemu:)
ja sie nie czuje służaca robie to bo chce a nie bo musze dla mnie jest to przyjemne poprostu.
Nie rozumiem kobiet takich co maz zapierdziela od rana do wieczora, ona siedziw w domu z dzieckiem i maz wraca ma zrobic obiad posprzatac i jeszcze dzieckiem sie zajac hehe no to chyba nie jest wtedy partnerstwo i takiego goscia szlag trafi predzej czy pozniej:))
ja tam nie narzekam, w kazdym badz razie:))
ogólnie większość rzeczy w domu robię ja czasem mąż odkurzy wyniesie śmieci o ile w domu jest.
czasem trzeba go upomnieć, aby w czymś pomógl ale robi to bez większego protestu jak sie (alko ktoś)coś popsuje to logiczne ze robi to on bo ja nie umiem(no chyba ze umiem a jego nie ma). opieka nad malym no coz usypainie i kapiel to moja działka, ale nakarmi go bez problemu jeśli jest potrzeba tak samo ubierze czy rozbierze i wiele innych więc pomagamy sobie na wzajem. on mi ze nie musze jak narazie martwic sie o nianie i zlobki moge spokojnie siedzeic z malym w domu, a ja jemu:)
ja sie nie czuje służaca robie to bo chce a nie bo musze dla mnie jest to przyjemne poprostu.
Nie rozumiem kobiet takich co maz zapierdziela od rana do wieczora, ona siedziw w domu z dzieckiem i maz wraca ma zrobic obiad posprzatac i jeszcze dzieckiem sie zajac hehe no to chyba nie jest wtedy partnerstwo i takiego goscia szlag trafi predzej czy pozniej:))
ja tam nie narzekam, w kazdym badz razie:))
Jak jest taki podział, ze jedno siedzi w domu, jedno w pracy, to zrozumiałe, że osoba która zostaje w domu musi zrobić więcej, chociaż też nie WSZYSTKO
Przerażają mnie te kobiety co zasuwają na cały etat, a potem potulnie wszystko w domu robią "bo on ma ciężej", "bo on 1000zł więcej zarabia" "bo on ma ważniejszą pracę", albo jescze lepiej "bo on jest mężczyzną" ;-)
Przerażają mnie te kobiety co zasuwają na cały etat, a potem potulnie wszystko w domu robią "bo on ma ciężej", "bo on 1000zł więcej zarabia" "bo on ma ważniejszą pracę", albo jescze lepiej "bo on jest mężczyzną" ;-)
przeciez to logiczne ze jak kobieta siedzi w domu to z nudow posprzata czy poprasuje jak dziecko spi np w dzien itp no chyba ze zalega na swoim zadzie i pije kawe i plotkuje albo jeszcze nie wiem co tam, ze ugotuje ten obiad itd. u mnie logiczne ze jak maz wraca nie bede mu kazac robic obiadow itp bo po pierwsze pewnie bym sie zatrula po drugie uwielbiam gotowac a po 3 wole zeby ten czas spedzil z dzieckiem. ale nie dziala to tak ze ja zapierdzielam od switu do nocy a maz siedzi na kanapie i oglada tv z browarem czy cos w tym stylu hehe wspolpraca na tyle na ile to mozliwe itp.
A ja uważam, że to w jaki sposób mąż wspiera swoją żonę, nie chodzi mi tu ze ma po swojej pracy jeszcze gotować obiady, sprzątać i do wieczora zajmować się dzieckiem bo to same przyznacie przesada, wynika ze sposobu w jaki został wychowany, jakie wartości wyniósł i w jaki sposób małżonkowie ustalili zasady fukncjonowania,w rodzinie, w domu, podział obowiązków.Niektóre z Was trochę sarkastycznie podeszły do tematu, logiczne ze facet po pracy nie będzie wykonywał wszystkich domowych prac+opieka bad dzieckiem.Ale nic się nie stanie jak odciąży żonę, zwykłe nakarmienie dziecka, kąpiel, uśpienie to już kawał roboty dla kobiety, zwłaszcza jak musi się zająć 2 maluchów i domem większym niż 100 m2, zakupami itd. ...Ale tak jak piszę to kwestia mentalności, partnerstwa i inteligencji emocjonalnej.
nigdy mi sie z nudow nie zdarzyo posprzatac mieszkania, mam tysiace lepszych rzeczy do robienia, raczej sprzatam z obowiazku. niecierpie wszelkich obowiazkow domowych, ale dopoki siedze w domu to wiekszosc robie. przed macierzynskim robilismy po rowno i po moim powrocie do pracy do tego wrocimy. ale moj maz zajmuje sie tak samo dobrze nasza corka jak ja i po powrocie z pracy przejmuje opieke i w weekendy tez. tyle ze on mieszkal 10 lat sam. zgadzam sie ze cos takiego jak pomaganie przy dziecku nie istnieje to tak samo twoje i jego dziecko. lubimy wychodzic ale ze nie mamy rodziny na miejscu to nie ma z kim zostawic mala wiec czesto wychodze sama, spotykamy sie w pol drogi maz przejmuje mala i kladzie ja spac. dla mnie te wyjscia i godzina wieczorem jest zbawienna
E tam, pierdzielicie, a w rzeczywistości większośc sama zasuwa:)
Mój mąż jak ma słuzbę,to sama gibam z dwójką, doskonale daję sobie radę, a jak wraca, to dwa dni w sumie się nimi zajmuje.
Nie narzekam.
Obowiązki domowe jakoś same się podzieliły, sprzątaczki jak cos sa odpłatne, więc każdy stara się ogarniać dom w miarę możliwości.
Zmywarę zapakować, odkurzyć, zależy, kto i komu jest to pod ręką;)
A tu coś "realnego":)
Mój mąż jak ma słuzbę,to sama gibam z dwójką, doskonale daję sobie radę, a jak wraca, to dwa dni w sumie się nimi zajmuje.
Nie narzekam.
Obowiązki domowe jakoś same się podzieliły, sprzątaczki jak cos sa odpłatne, więc każdy stara się ogarniać dom w miarę możliwości.
Zmywarę zapakować, odkurzyć, zależy, kto i komu jest to pod ręką;)
A tu coś "realnego":)

cyhba nie rozumiem pytania, zarabianie jest wazne ale relacja ojca z dzieckiem jest rownie wazna i maz zajmuje sie Jula bo lubi i chce, zreszta specjalnie dla niego chodzi spac 19.45 zeby mial ta godzine z nia kazdego dnia. nie rozumiem sytuacji gdzie kobieta nie moze wyjsc wieczorem bo maz nie umie sie zajac dzieckiem
a i nie zgodzę się, że np facet wynosi zachowanie z domu bo naprawde jak się chce to mozna faceta duzo nauczyc przyzwyczaic do innego trybu zycia. moj w swoim rodzinnym domu nic nie robil z obowiazkow domowych nawet smieci nie wynosil itp a w domu bardzo duzo mi pomaga jesli tylko jest, a dzieckiem zajmuje sie chetnie wkoncu to tez jego.ale nie dajmy sie zwariowac zeby wymagac aby robil wszystko bo niektóre chyba by tego chcialy, no ale wiadomo, ze na swoje barki tez wszystkiego wziasc nie mozna.
My dzielimy się obowiązkami. Jako, że oboje pracujemy na pełen etat na generalne sprzątania nie ma za wiele czasu, ale to które jest w domu, a praktycznie się "zmieniamy" więc albo jestem w domu ja albo mąż to stara się coś zrobić. Mój mąż od początku robi dużo przy dziecku. Nawet jak wróci z pracy bawi się z małym, kąpie, robi mleko sam od siebie. Nie muszę go prosić. Jak wracam z pracy naczynia zawsze pomyte, pokój posprzątany :) i jak on wraca jest tak samo. Jedynie ja nie gotuję więc ma więcej do zrobienia bo przygotowuje obiad wcześniej.
a ja mysle ze podstawa to nie WYRECZAC,
nie uslugiwac,
trzeba zostawic im pole do popisu! np obiad dac wszystko oprocz sztuccow i pica, takie drobnostki ktore(np naprawde zmeczonego faceta-moj to fizol) nie zmecza a gdzies tam w podswiadomosci zostanie ze to nie tak ze on pan i wladca wszystko dostaje pod nosek,
moj i posprzata i kibel pozmywa, ale to w dni wolne, tak to wraca wieczorem ze jedynie moze mi pomoc zabawki do kosza wrzucic,wie ze ja doceniam jego prace i widze jego zmeczenie ale on zawsze docenia moje starania o lad i sklad w domu. - a i nie zawsze jest blyszczaco, bo wtedy tez dostrzega/gamy to ze kiedyindziej jest wysprzatane na blysk ;)
nie uslugiwac,
trzeba zostawic im pole do popisu! np obiad dac wszystko oprocz sztuccow i pica, takie drobnostki ktore(np naprawde zmeczonego faceta-moj to fizol) nie zmecza a gdzies tam w podswiadomosci zostanie ze to nie tak ze on pan i wladca wszystko dostaje pod nosek,
moj i posprzata i kibel pozmywa, ale to w dni wolne, tak to wraca wieczorem ze jedynie moze mi pomoc zabawki do kosza wrzucic,wie ze ja doceniam jego prace i widze jego zmeczenie ale on zawsze docenia moje starania o lad i sklad w domu. - a i nie zawsze jest blyszczaco, bo wtedy tez dostrzega/gamy to ze kiedyindziej jest wysprzatane na blysk ;)
A ja i tak uważam, że wszystko wynosi się z domu!!!Potem jeśli facetowi zależy i jest "wyszkolony" przez mądrą żonę to się nauczy pewnych kwestii i wykonywania pewnych czynności domowych.Ja niestety do mądrych nie należałam, we wszystkim pokazywałam ze dam sobie radę sama, mimo iż pracowałam zawodowo, nawet dłużej niż mąż, po 10 godz. , a jak się pojawiły dzieci to się wszystko posypało, bo spadło na mnie tyle obowiązków, że podpieram się czasami ze zmeczenia nosem.Dobrze, że choć moi rodzice pomogą.W każdym razie jestem orędowniczką powiedzenia"chcesz sprawdzić jakiego masz partnera to "zrób" sobie dziecko", z przymróżeniem oka oczywiście!!!Wszystko wychodzi potem w praniu, tylko, że to już za późno w niektórych przypadkach...ale w takich ekstremalnych sytuacjach życiowych, gdzie jest tyle do zrobienia, załatwienia,nerwy,stres, do tego gigantyczne zmęczenie, nieprzespane noce poznaje się nawzajem.
Pomaga we wszystkim.. :) sprzątanie, gotowanie, dziecko.. Nie muszę prosić o to.. Raczej robie wszystko, żeby nie musiał pomagać.. :D
Bo pracuje dorywczo i siedzę w domu.. To po co mam siedziec cały dzień i czekać, aż przyjdzie z pracy i "to zrobi" .. :)
Na szczęście problemów w tej kwestii brak.. :) a gotować, gotuje lepiej ode mnie.. ;)
Bo pracuje dorywczo i siedzę w domu.. To po co mam siedziec cały dzień i czekać, aż przyjdzie z pracy i "to zrobi" .. :)
Na szczęście problemów w tej kwestii brak.. :) a gotować, gotuje lepiej ode mnie.. ;)
I o to właśnie chodzi - nie czekać aż facet (czy kobieta, jeśli sytuacja jest odwrotna) wróci z pracy i zrobi dajmy na to obiad.
W czym czasie happy-mamuśka traci godziny na siedzeniu na forum trojmiasto.pl i nie pomyśli o tym, że trzeba coś porobić w mieszkaniu ;)
Ważny jest tu sprawiedliwy podział obowiązków. Jedna strona pracuje zawodowo - druga bardziej stara się w domu. Nie ukrywajmy się, praca zawodowa też męczy, nie ważne czy ktoś przewala łopatą tony piasku czy siedzi w biurze przed komputerem.
Problem raczej siedzi w przekonaniu, że druga strona MUSI coś zrobić, musi być "wytrenowana", że to ta strona pomaga... błąd. Bo z drugiej strony patrzeć to ta właśnie strona siedzi na garnuszku tej zarabiającej i raczyłaby coś zrobić w domu zamiast narzekać ;)
Prawdziwy partner nie potrzebuje wytrenowania, on wie co trzeba zrobić - o! :P
W czym czasie happy-mamuśka traci godziny na siedzeniu na forum trojmiasto.pl i nie pomyśli o tym, że trzeba coś porobić w mieszkaniu ;)
Ważny jest tu sprawiedliwy podział obowiązków. Jedna strona pracuje zawodowo - druga bardziej stara się w domu. Nie ukrywajmy się, praca zawodowa też męczy, nie ważne czy ktoś przewala łopatą tony piasku czy siedzi w biurze przed komputerem.
Problem raczej siedzi w przekonaniu, że druga strona MUSI coś zrobić, musi być "wytrenowana", że to ta strona pomaga... błąd. Bo z drugiej strony patrzeć to ta właśnie strona siedzi na garnuszku tej zarabiającej i raczyłaby coś zrobić w domu zamiast narzekać ;)
Prawdziwy partner nie potrzebuje wytrenowania, on wie co trzeba zrobić - o! :P
Musi to na rusi.. ;) mnie by trafiło siedzenie na tyłku i nic nie robienie.. Myslenie w sposób "po co mam robić, przyjdzie mąż, zrobi, nie ważne, że pracuje, ale w domu mało robi" .. Drażni mnie taki sposób myślenia.. Robię, bo lubię, nie lubię bezczynności.. :) chociaż czasami przychodzi chęć na taką bezczynność.. ;) jak są cięższe tyg w pracy..
Może mam dziwny tok myslenia.. Ale to mój tok.. o.. ;)
Może mam dziwny tok myslenia.. Ale to mój tok.. o.. ;)
mi się wydaje, że najważniejsze jest aby obie strony w danym układzie czuły się dobrze. Jeśli kobieta jest w domu i robi tam absolutnie wszystko, a mąż pracuje zawodowo, ale wzajemnie szanują swoje role i swój wysiłek, to jest ok. Gorzej jeśli zaczyna się sytuacja, gdy kobieta zajmuje się domem i dziećmi i nie jest to doceniane, nie ma prawa narzekać, w końcu "cały dzień siedzi w domu", za to mężczyzna wieczorem ma siłę jedynie obejrzeć mecz, w końcu cały dzień ciężko pracował na utrzymanie rodziny. Trochę stereotypowe, wiem, ale myślę że to jednak dość powszechny problem.
U mnie jest tak, że oboje pracujemy zawodowo, a mimo to wszelkimi obowiązkami domowymi zajmuję się ja. Jesli powiem mężowi, żeby coś zrobił, to owszem robi to, czasami sam wychodzi z inicjatywą, że posprząta, powiesi pranie albo zrobi zakupy, jednak na co dzień są to moje "tematy", bo on pracuje "ciężej" (=zarabia więcej). Ech, przykre ale prawdziwe i nie bardzo umiem to zmienić ;)
U mnie jest tak, że oboje pracujemy zawodowo, a mimo to wszelkimi obowiązkami domowymi zajmuję się ja. Jesli powiem mężowi, żeby coś zrobił, to owszem robi to, czasami sam wychodzi z inicjatywą, że posprząta, powiesi pranie albo zrobi zakupy, jednak na co dzień są to moje "tematy", bo on pracuje "ciężej" (=zarabia więcej). Ech, przykre ale prawdziwe i nie bardzo umiem to zmienić ;)
tylko nikt tu nie kwestionuje ze kobieta siedzaca w domu powinna robic wiecej tylki raczej dyskusja jest o sytuacji w ktorej obie osoby pracuja zawodowo i tak samo wracaja z pracy tylko pewnie kobieta musi byc na czas bo dziecko trzeba odebrac, po czym zajmuje sie dzieckiem, robi obiad, wrzuca pranie, a facet zmeczony wraca z pracy (kobieta zmeczona byc nie moze bo przeciez zarabia mniej i jej praca sie nie liczy jak jego) i zasiada przed telewizorem w oczekiwaniu na obiad. mysle ze autorka watku to miala na mysli. a co do wiezi i pomocy to jest to bardzo powiazane bo wiez tworzy sie dzieki czasowi spedzanemu razem i jezeli tatus nie widzi potrzeby nawet wykapania dziecka i pobawienia sie z nim wieczorem to i nie ma wiezi ani nie pomaga.
U mnie jest zupełnie inaczej. Moj "mąż" nie robi NIC. Nie posprząta nawet po sobie, tylko siedzi i bałagan robi. Nie pozmywa po sobie szklanek, wszystkie stoja koło komputera aż gniją. Wszędzie zostawia swoje kipy, kipuje na podłogę w toalecie, na wannę, nie ma mowy żeby nie palił w mieszkaniu... w jego pokoju jest syf, totalny syf i smród. Fakt mój błąd, nie wymagałam od niego nigdy nic.
Przy dzieciach nigdy nie pomagał, chyba nigdy w życiu nie zmienił pieluchy, nie wyszedł z dziećmi na spacer. Teraz dzieci są dorosłe, mamy wnuki, wnukami też się nie interesuje. Ja pracuję 8 godzin dziennie, on pracuje 8 godzin dziennie, nie zarabia więcej ode mnie. Więc w jego przypadku tłumaczenie: zarabia więcej to mu się należy nie obowiązuje.
Żałuję jak niczego innego na świecie, że sobie na to pozwoliłam i że do tego dopuściłam. Gdybym miała od poczatku inne nastawienie to bym mu po prostu nie pozwoliła na nic nie robienie. Byłam po prostu za dobra, chciałam żeby miał ze mną dobrze. Tak, swoim kosztem. Doceni? Nigdy nie usłyszałam dobrego słowa, ewentualnie pretensje, że nie to na obiad co lubi. A teraz starego konia nie mogę nauczyć niczego.
Dlatego nie pozwólcie na to, żeby facet zaczął myśleć, że mu się należy.
Tłumaczenie "mój jest wyjątkowy"? Bzdura! Wszyscy są tacy sami. Wszystko ok dopóki robisz i nie marudzisz, a jak zaczniesz któregoś razu wymagać to nagle wyjdzie szydło z worka i wtedy się okaże czy naprawdę jest taki wyjątkowy i czy naprawde na to wszystko zasługuje.
Wszystko zależy od podejścia i od podziału ról od początku związku. Jak na poczatku pokażesz, ze zrobisz wszystko to potem bedziesz MUSIAŁA robić wszystko. Taka prawda. Niestety.
Przy dzieciach nigdy nie pomagał, chyba nigdy w życiu nie zmienił pieluchy, nie wyszedł z dziećmi na spacer. Teraz dzieci są dorosłe, mamy wnuki, wnukami też się nie interesuje. Ja pracuję 8 godzin dziennie, on pracuje 8 godzin dziennie, nie zarabia więcej ode mnie. Więc w jego przypadku tłumaczenie: zarabia więcej to mu się należy nie obowiązuje.
Żałuję jak niczego innego na świecie, że sobie na to pozwoliłam i że do tego dopuściłam. Gdybym miała od poczatku inne nastawienie to bym mu po prostu nie pozwoliła na nic nie robienie. Byłam po prostu za dobra, chciałam żeby miał ze mną dobrze. Tak, swoim kosztem. Doceni? Nigdy nie usłyszałam dobrego słowa, ewentualnie pretensje, że nie to na obiad co lubi. A teraz starego konia nie mogę nauczyć niczego.
Dlatego nie pozwólcie na to, żeby facet zaczął myśleć, że mu się należy.
Tłumaczenie "mój jest wyjątkowy"? Bzdura! Wszyscy są tacy sami. Wszystko ok dopóki robisz i nie marudzisz, a jak zaczniesz któregoś razu wymagać to nagle wyjdzie szydło z worka i wtedy się okaże czy naprawdę jest taki wyjątkowy i czy naprawde na to wszystko zasługuje.
Wszystko zależy od podejścia i od podziału ról od początku związku. Jak na poczatku pokażesz, ze zrobisz wszystko to potem bedziesz MUSIAŁA robić wszystko. Taka prawda. Niestety.
tyle ze trzeba przymknac oko jak lazienka czy kuchnia nie jest wysprzatana jak ty bys to zrobila, bron Boze nie poprawiac a z brudu nie umrzecie. dzieckiem tez sie dobrze zjamie chociaz moze nie tak perfekcyjnie czy w tej kolejnosci co ty. a wlasciwie to ostatnio ogladalam z mama seial i jeden a aktorow poprosil zone o golabki na co ona mu odpowiedziala ze nie ma czasu je zrobic bo zalmuje sie wnukiem i nie wyrabia, zrobi je w sobote na co on zaczal narzekac ze kiedys to by od razu byly na stole i biedny musi isc do baru, co zreszta musi ukrywac przed zona zeby jej nie urazic (narzekal do kolegi). a ja sobie pomyslalm ze co za dziad jak chce to niech sobie zrobi, a po drugie co to wogle za sposob przedstwania rzeczy w miejscu ktore maja wplywac na nasz swiatopoglad(teoretycznie). mam nadzieje ze takich modeli rodziny jest juz coraz mniej, wraz z pokoleniem naszych rodzicow