Widok
Moja pediatra mowila zawsze ze jak dziecko nie ma goraczki to nawet chore powinno wyjść na dwor. Swieze powietrze udrażnia nos. Moja corka ma teraz katar i wychodzę z nia na dwor ale tylko w obrebie domu (do ogrodka). staram się aby nie miało kontaktu z innymi dziecmi.
I dlatego jak widze zasmarkane i zakaszlane dzieci na placu zabaw, w sklepie czy na plazy gdzie wokół jest pelno zdrowych dzieci, potencjalnie narażonych na zarazenie chorobami od nich to szlag jasny mnie trafia!
I dlatego jak widze zasmarkane i zakaszlane dzieci na placu zabaw, w sklepie czy na plazy gdzie wokół jest pelno zdrowych dzieci, potencjalnie narażonych na zarazenie chorobami od nich to szlag jasny mnie trafia!
Na dworzu to niech ma nawet gluty do kolan, a inne dziecko sie nie zarazi, chyba ze beda sie obsciskiwac mocno. wedlug Twojej teorii sa dzieci ktore nigdy nie powinny miec kontaktu z innymi dziecmi bo maja katar od np migdalkow do wyciecia- a zabieg za 2 lata..
Na plazy wskazane ,wilgoc przy wodzie, jest to troche jak inhalacja sola morska. I wiaterek i pogoda duzo bardziej znosna (choc dzisiaj upal zelzali na plazy moze byc nawet "chlodno"
Na plazy wskazane ,wilgoc przy wodzie, jest to troche jak inhalacja sola morska. I wiaterek i pogoda duzo bardziej znosna (choc dzisiaj upal zelzali na plazy moze byc nawet "chlodno"
Makuszka a komunikacją miejską się poruszasz z dzieckiem? Tak jest pełno kichających i kaszlących ludzi i to w dodatku na "terenie zamkniętym". Dużo łatwiej tam się zarazić niż na wolnym powietrzu. A myśląc w ten sposób to w paranoję można wpaść bo co zrobisz jak ktoś przejdzie koło Twojego ogródka i kichnie?
nie jezdze komunikacja miejska, tam nie tylko kichacze i kaszlacze na "terenie zamknietym" ale jeszcze inna zaraza i pasozyty. Ja nie pisalam o tym ze kichacze maja byc zamknieci w domu, mnie cholera bierze jak obce dziecko kicha prosto w twarz mojemu dziecku. Ja swoje nie zamykam w domu jak jest przeziebione, wychodzimy na spacery ale staram sie zeby nie zarazalo innych dzieci i oczekiwalabym takiego zachowania od innych rodzicow. Jesli dzieciak z gilami do pasa spaceruje po plazy to nie ma sprawy, jesli siedzi i bawi sie z matka to tez OK ale jesli na kocyku metr dalej bawi sie inne zdrowe male dziecko to na miejscu jego rodzicow bym sie przeniosla o 5 metrow dalej.
Paranoja? Nazywaj to sobie jak chcesz, ja mam dziecko po operacji i wole chuchac i dmuchac poki jest mala, wklada rece i zabawki do buzi i ma slaba odpornosc. A jesli ktos chodzi obok ogrodka i kicha to mnie nie rusza, zbyt duze rozproszenie zarazkow w powietrzu zanim dojdzie do mnie i dziecka. Zreszta w ten sposob nabiera sie odpornosc = chodzimy na spacery ale nie bede sie juz powtarzac.
Paranoja? Nazywaj to sobie jak chcesz, ja mam dziecko po operacji i wole chuchac i dmuchac poki jest mala, wklada rece i zabawki do buzi i ma slaba odpornosc. A jesli ktos chodzi obok ogrodka i kicha to mnie nie rusza, zbyt duze rozproszenie zarazkow w powietrzu zanim dojdzie do mnie i dziecka. Zreszta w ten sposob nabiera sie odpornosc = chodzimy na spacery ale nie bede sie juz powtarzac.
makuszka nie chodziło mi o atak na Ciebie i mam nadzieję, że tego tak nie odebrałaś. Po prostu tego posta pisałam akurat z tramwaju ;) dlatego nawiązałam do komunikacji miejskiej ;) wiadomo, że każdy ma swoje doświadczenia i jedni bardziej inni mniej chuchają na swoje dzieci i z drugiej strony nikomu nie można zabronić takiego czy innego podejścia podejścia ;)
jeśli chodzi o place zabaw, to z racji tego, że to jest świeże powietrze to ryzyko nie jest jakieś ogromne :) aczkolwiek chyba każda matka by się wkurzała, jak inne dziecko kaszle czy kicha prosto w twarz jego dziecka, aczkolwiek też trzeba pamiętać, że nie każde kichnięcie czy kaszlnięcie (a nawet gile do pasa) są objawem choroby ;) Ja tam swojego syna uczę, że gdziekolwiek jesteśmy to kaszląc czy kichając buzie ma zakrywać. wiadomo, że z różnym skutkiem, bo to trzylatek, ale widzę, że się stara.
a przedszkole to temat rzeka i nie ma co podejmować dyskusji, bo zawsze znajdą się rodzice, którzy będą przyprowadzać chore dzieci...
jeśli chodzi o place zabaw, to z racji tego, że to jest świeże powietrze to ryzyko nie jest jakieś ogromne :) aczkolwiek chyba każda matka by się wkurzała, jak inne dziecko kaszle czy kicha prosto w twarz jego dziecka, aczkolwiek też trzeba pamiętać, że nie każde kichnięcie czy kaszlnięcie (a nawet gile do pasa) są objawem choroby ;) Ja tam swojego syna uczę, że gdziekolwiek jesteśmy to kaszląc czy kichając buzie ma zakrywać. wiadomo, że z różnym skutkiem, bo to trzylatek, ale widzę, że się stara.
a przedszkole to temat rzeka i nie ma co podejmować dyskusji, bo zawsze znajdą się rodzice, którzy będą przyprowadzać chore dzieci...
Moja też kaszlala w nocy i się pocila ponad tydzień, teraz juz się nie poci i nie kaszle za to ma gile do pasa. Ja traktuje ja normalnie, chodzimy na spacery, pływa w morzu i basenie ogrodowy a nawet bawi się z innymi dziecku za zgoda ich mam w myśl zasady ze odporność kształtuje się poprzez kontakt z zarazkami
Makuszka rozumiem ze chcesz chronić swoje dziecko, zresztą jak każda z nas ale co zrobisz w przedszkolu lub w szkole? W przedszkolu to moze jeszcze rodzice się pilnuja, przynajmniej u nas byl zakaz przeprowadzania przeziebionych dzieci ale jyz w szkole jest masakra caly czas ktores kicha, smarka i kaszle. Ja mojego nie puszczam jak ma katar ale większość rodziców niestety tak robi
Do przedszkola puszcze od 4 roku zycia bo od tego wieku dzieciak nabiera "doroslej" odpornosci. Oczywiscie nie jest to regula. Wtedy zobacze jak bedzie reagowac na chore dzieci ktore rodzice przyprowadzaja do przedszkola. Moze do tego 4 roku zycia troche bedzie odporniejsza a jesli nie to przechowam w domu kolejny rok i pojdzie jako 5-cio latek. Pozyjemy, zobaczymy.
Poki jest mala, nieodporna i mozliwosci leczenia sa zmniejszone niz u wiekszych dzieci to chronie przed wszelka zaraza jak moge, uodparniam na spacerach. Przed dzieckiem cale zycie, zdazy sie zetknac z wszechobecnym swiatowym syfem.
fajnie ze zdazaja sie swiadomi rodzice tacy jak Ty, ktorzy dziecko z katarem nie puszczaja do przedszkola.
Poki jest mala, nieodporna i mozliwosci leczenia sa zmniejszone niz u wiekszych dzieci to chronie przed wszelka zaraza jak moge, uodparniam na spacerach. Przed dzieckiem cale zycie, zdazy sie zetknac z wszechobecnym swiatowym syfem.
fajnie ze zdazaja sie swiadomi rodzice tacy jak Ty, ktorzy dziecko z katarem nie puszczaja do przedszkola.
To wszystko zależy też od dziecka, moja ma 2 lata, nigdy nie miała odpukać poważnej infekcji. Kończy się goli do pasa jak reszta dzieci siedzi na antybiotyku z zapaleniem oskrzeli (maja ten sam wirus bo się pozarazaly od siebie po tygodniu siedzenia razem) wiec ja się juz o moja tak nie martwię ale jak roznosi zarazki bo ma gile a idziemy w publiczne miejsce to zawsze informuje mamy i jesli sobie nie xycza kontaktu to zabieram mala. Są różne sytuacje, dzieci z przewlekłymi chorobami, obnizona odpornością, dzieci gdzie ktoś w domu ciężko choruje i dla nich glut mojej córki może być zapaleniem płuc. Nie traktujcie każdej mamy która się wkurza o katar jak nadopiekunczej wariatki bo sytuacje sa różne.
Moja była izolowana od skupisk ludzkich przez pierwsze 6 miesięcy teraz odporność wystawiamy na próbę :D a odporność naabywa się przez chorowanie, spacery tylko ja wspieraj tak jak odżywianie i czy sen :D
Moja była izolowana od skupisk ludzkich przez pierwsze 6 miesięcy teraz odporność wystawiamy na próbę :D a odporność naabywa się przez chorowanie, spacery tylko ja wspieraj tak jak odżywianie i czy sen :D