Odpowiadasz na:

Oczywiście zgadzam się z Niką a już Ja opisała sytuację, która kropka w kropkę jest jak moja :)
Udzielam się w tym wątku już któryś raz właśnie dlatego, że dokładnie taką kwotę przeznaczyłam... rozwiń

Oczywiście zgadzam się z Niką a już Ja opisała sytuację, która kropka w kropkę jest jak moja :)
Udzielam się w tym wątku już któryś raz właśnie dlatego, że dokładnie taką kwotę przeznaczyłam teraz na życie. Taki eksperyment, który ma mnie nauczyć oszczędzania i przede wszystkich ogarnięcia tego na co wydaje kasę bo przyznaje, podobnie jak pisała Ja, że mam ogromny problem z ubywaniem pieniędzy nie wiedzieć na co... Często nawet nie znam ceny danego produktu, np pieczarek, masła, herbaty bo nigdy mńie to nie interesowało. Potrzebowałam to kupowałam i tyle.
Teraz postanowiłam to zmienić i skrupulatnie wszystko liczę i już widzę, że za te 2000zł szału nie ma. A co istotne, ja już mam tą kasę po odlicżeniu paliwa, ciuchów i innych zobowiązań. Nie ma w tej kwocie obiadów dziecka i męża! Dziecko je w szkole, mąż w pracy. Więc głównie gotuje obiady dla mnie, które dzięki temu nie muszą być tak treściwe jakie by musiały być, gdyby mąż nie jadł w pracy. I owszem zdarzyło się, że nie każdego dnia wydałam całą przeznaczoną kwotę na dany dzień. Nawet kilka dni pod rząd ale...
wystarczyły dwa dni. Dziecko potrzebowało na coś do szkoły 20zł, ja dostałam receptę na maść, kolejne 35zł, skończyły się tabletki do zmywarki a dziecku płyn do kąpieli, dodatkowo teściowa miała imieniny więc trżeba było jakiś drobiazg kupić i z tego co "zaoszczędziłam" z tych kilku dni i tak nic nie zostało :)
Więc w teorii owszem można, w praktyce - nie. Albo kosztem wiecznych wyrzeczeń.
A podkreślę jeszcze, że dla mnie to eksperyment i trochę taka zabawa. Bo ja cały czas mogę sięgnąć po kasę, którą mam ale której nie chce ruszać - więc mam ogromny komfort psychiczny, którego jak rozumiem autorka mieć nie będzie. A to jest bezcenne.

zobacz wątek
8 lat temu
~Larisa35

Odpowiedź

Autor

Ogłoszenie
Polityka prywatności
do góry