Nie stosuje ani kar ani nagród. Młodszy ma pół roku, więc o nim nie ma co mówić, ale starsza ma 5 lat, to żywiołowe, wesołe i wygadane dziecko. Jeśli widzę, że biega po domu jak szalona i zaraz coś...
rozwiń
Nie stosuje ani kar ani nagród. Młodszy ma pół roku, więc o nim nie ma co mówić, ale starsza ma 5 lat, to żywiołowe, wesołe i wygadane dziecko. Jeśli widzę, że biega po domu jak szalona i zaraz coś potrąci albo zrzuci, to dla mnie sygnał, że potrzebuje się wybiegać i energia ją rozsadza, więc idziemy na dwór. Gdybym ją pacyfikowała, w końcu coś by się zniszczyło i co, miałabym ją ukarać, bo jest energiczna? Żeby nie krzyczała do mnie przerywając mi pracę, nauczyłam ją kłaść rękę na ramieniu i czekać aż będziemy mogły porozmawiać. Aktualnie nie czuję nawet żeby były takie sytuacje, w których trzeba by ją było ukarać za coś. Co do nagród, według mnie są jeszcze gorsze niż kary i niszczą wewnętrzná motywację dziecka, więc mamy słodyczowy dzień w tygodniu, limit bajek na dzień bez względu i niezależnie od zachowania. Takie podejście działa cuda, córka jest jedną z najbardziej współpracujących dzieci w przedszkolu i nigdzie nie boje się z nią iść Odradzany jest tez karny jeżyk. Nie należy dziecka karać przez samotność. Dziecku powinno się tłumaczyć.
zobacz wątek