Widok

Czy jest sens karac dwuletnie dziecko?

Rodzina i dziecko Temat dostępny też na forum:
Dziewczyny, moj maz ostatnio za zle zachowanie zaczal sadzac synka do kata. Maly wtedy bardzo placze i sie denerwuje, pokazuje paluszkami na mnie i dostaje az z nerwow czerwonych plamek na twarzy. Ustalilsimy z mezem kiedys ze w kwestii wychowania bedziemy zgodni wiec siedze cicho i nie wtracam sie jak maz karze synka. Serce mi sie kroi i ostatnio tak mi go bylo szkoda ze sama sie poplakalam... Nie jestem przekonana czy maz robi dobrze, wydaje mi sie ze nie ma sensu w ten sposob karac tak male dziecko bo i tak nie rozumie dlaczego siedzi w kacie a tylko sie stresuje. Jakie sa Wasze odczucia lub doswiadczenia w tej kwestii?
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 20
ja uważam, że jest sens pokazywać 2 latkowi, że są jakieś granice. ustalać normy, zasady. I pokazywać, że za nieprzetrzeganie, złe zachowanie jest kara.
Dziecko trzeba wychowywać od małego, a nie później jak już nam zacznie włazić na głowę.
Jak postoi w kącie 5 minut to mu się nic nie stanie. Ale musisz mu wytłumaczyć dlaczego tam się znalazł i że jak będzie robił tak ponownie to znów się tam znajdzie.
Moja córa jak jest niegrzeczna to siedzi na karnej podusi.
I nic złego się jej nie dzieje. popłacze, ponarzeka i jest ok. uspokoi się.
czasem samo wspomnienie o poduszce ostudza jej zapał do brojenia ;)
popieram tę opinię 28 nie zgadzam się z tą opinią 5
a kiedy chcesz zacząć karać? jak będzie miało 5, 10 lat? Jak pewne złe zachowanie przejdzie w nawyk?
jeżeli dziecko coś źle robi to od początku trzeba mu to mówić, tłumaczyć itp.
Oczywiście możesz przedyskutować z mężem formę kary ale generalnie to nie jest za wcześnie.
ps. ja też kilka razy płakałam razem z córcią w czasie kary, takie miękkie serce matki:)
popieram tę opinię 11 nie zgadzam się z tą opinią 9
Mam dwulatka (26 miesięcy) i jeszcze dwa miesiące temu też sie zastanawiałam czy jest sens karać. Ostatnio patrząc w oczy rozlewa wszystko na stół, upomnisz go, to dalej swoje robi jeszcze z większym usmiechem to robi itp. Doskonale wie że, nie wolno.
Serce bolało ale poszedł do kąta ( 2 min. nie 5). Tłumaczyłam przed i po "karze" za co w kącie siedział. Później sam mówił po swojemu że "A. picie rozlał to kara" jak miał chęć szklanke rozlać ;)
Dwa lata to wiek gdzie jak wytłumaczysz, to dziecko zrozumie. U nas ryk też jest ale tak teatralny ;) nic złego mu sie nie dzieje ;)
popieram tę opinię 12 nie zgadzam się z tą opinią 6
oczywiście ze jest sens dwuletnie dziecko bardzo dużo rozumie i stara się przekraczać granice to jest wpisane w rozwój każdego malucha u nas sadzanie na karnej poduszce nie przynosiło efektów za to karą jest zabranie ukochanego samochodu na początku był straszny płacz teraz już chodzi ze smutną miną, ale efekt jest. Oczywiście za każdym razem tlumacznie dlaczego kara i co zrobił złego, chociaż mało mówi to widać po oczach i zachowaniu ze rozumie.
popieram tę opinię 8 nie zgadzam się z tą opinią 1
To może zle ugryzlam temat. Chodzi mi głównie o formę kary. Ja wiem kiedy mały histeryzuje a kiedy płacze i się denerwuje. U niego siedzenie w kacie to ewidentny stres stad moje wątpliwości. Oczywiście jestem za tym żeby mówić dziecku czego nie wolno i tłumaczyć do bólu.
popieram tę opinię 6 nie zgadzam się z tą opinią 2
Ja jestem przeciwna karaniu dzieci w taki sposób. W ogóle zastanawiam się, co znaczy, że dziecko jest niegrzeczne. Zwykle dotyczy to sytuacji, gdy w ten sposób usiłuje zwrócić na siebie uwagę, a wówczas nie bardzo wiem, jaki ma mieć cel karanie. Jeśli natomiast przekracza postawione mu granice lub łamie zasady - np. jak jest obiad to wszyscy siedzimy przy stole (i wszyscy rzeczywiście siedzą i zawsze przestrzegają tego) a dziecko wstaje od posiłku i biega to zamiast kary j.w. raczej korzystałabym z reguł konsekwencji - skoro wstałeś od stołu, to znaczy, że już skończyłeś jeść i można zabrać talerz. Konsekwencja w tym przypadku oznacza, że w wyniku działania dziecka nastąpiło to to i to, co nie jest dla dziecka przyjemne. Inny przykład - dziecko maluje farbkami. Mama mówi, że nie wolno malować farbkami po stole. Dziecko nie słucha. Mama mówi, że jeżeli jeszcze raz to zrobi to mama zabierze farbki. Dziecko to robi, mama zabiera farbki. Jest oczywiście krzyk i histeria, jak się dziecko uspokoi mówimy mu, co zrobić, żeby móc znowu malować (np. powycieranie stołu). Itd.

Stosowanie odosobnienia wg mnie ma tylko sens wówczas, gdy dziecko potrzebuje się wyciszyć, uspokoić emocje, a i to w bardzo wyważonym zakresie... nigdy za karę.
popieram tę opinię 28 nie zgadzam się z tą opinią 22
Zabranie farbek, czy posiłku także jest karą...
Tylko inną.
popieram tę opinię 17 nie zgadzam się z tą opinią 1
Tak, mieści się w definicji kary, ale to kara zrozumiała dla dziecka i wynikającą wprost z określonego zachowania, a nie abstrakcyjną i nie związaną z nim. I niezbędna do nauki dziecka życia w społeczeństwie i przestrzegania określonych reguł. Podałam przykłady abstrakcyjne, bo mi akurat niespecjalnie przeszkadza, gdy dziecko biega przy jedzeniu bądź paprze farbkami :-) Ale w innej rodzinie mogą panować inne zasady.
popieram tę opinię 16 nie zgadzam się z tą opinią 11
Moj synek ma 20miesiecy i od jakiegos czasu za złe zachownie(oczywiscie po zwroceniu najpierw uwagi słownej i ostrzezeniu ze jezeli nie przestanie to dostanie kare np uderzenie kogos , specjalne rzucanie zabawek itp) zostaje posadzony na schodku w salonie. Oczywiscie sie buntuje itp ale on sam dobrze wie o co chodzi bo po kilku dniach sam zaczał siadac na schodku jak go ostrzegałam ze jezeli sie nie poprawi to dostenie kare.
popieram tę opinię 8 nie zgadzam się z tą opinią 5
W całej rozciągłości zgadzam się z Kocham, nie karzę. Moja córka jest 'karana' tylko poprzez uniemożliwienie jej konkretnego niepożądanego działania. Nigdy nie stosowaliśmy odosobnienia, lub kar rozciągniętych w czasie, np. zakaz bajek w domu za złe zachowanie na spacerze.
Mała ma ponad 3 lata i mimo nie stosowania typowych kar (tym bardziej klapsów) nie mamy z nią żadnych problemów, nie wchodzi nam na głowę itp.
popieram tę opinię 13 nie zgadzam się z tą opinią 4
Stawianie granic dziecku tak i karanie tak ale w formie wyciągania konsekwencji stosownych do wieku dziecka i zgadzam się tu z Kocurem i Nie karam.Rozlewa wodę specjalnie nie przez przypadek zabieram kubek z wodą u młodszego ,starsze np.moje prawie czteroletnie ma to zetrzeć,rzuca specjalnie zabawką zabieram zabawke i mówię ,że oddam dziecku ,które będzie szanowało zabawki,największa karą jest zakaz oglądania bajek w tv(ale za złe zachowanie w domu a nie na spacerze bo jak wróci ze spaceru to juz i tak nie będzie pamiętało tego co robiło na spacerze) i zabawa tabletem,kara pt."kąt" lub "swój pokój" w tym wieku już nie działa moja ma niezły ubaw w kącie a w pokoju pobrechta się pobrechta i mówi ,że juz się uspokoiła.Stawianie do kąta dławiącego się od płaczu dwulatka jest dla mnie bez sensu, ciekawe jakie kary mu wymyślicie jak będzie przechodziło tzw bunt dwulatka kiedy dziecko najczęsciej wtedy jest jedną wielką emocją i tylko spokój rodziców może wszystkich uratować albo inaczej dziecko tak się przyzwyczai do tego kąta czy jak ktoś pisał schodka ,że będzie tam szło samo jak dobrze wytresowany piesek oprócz tego nic to dobrego nie będzie wnosiło do jego wychowania i zmiany zachowania takie są moje obserwacje.
popieram tę opinię 12 nie zgadzam się z tą opinią 4
A jesli jestem z dzieckiem na placu zabaw i pora isc do domu a ono zaczyna robic awantute to jakie maja byc konsekwencje w danej chwili jal radzic dobie w takiej sytuacji
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
do kocham nie karze no to jak nie karzesz co ty piszesz? podalas przykład przy obiedzie zabralas talerz, jest to przecież ukranie go za zle zachownie
popieram tę opinię 6 nie zgadzam się z tą opinią 0
uważam,że 2 letnie dziecko jeszcze nie rozumie co to jest kara, nigdy nie stosowałam kar a teraz jak widzę synową która potrafi wystawić córkę 2 letnią bo za głośno się bawi a ona nie może porozmawiać sobie z koleżanką lub gdy jest zmęczona ??? dziecku które bawi się samo i nie jest głośne potrafi zabrać zabawki nie tłumacząc nic dziecku , dlaczego tak postąpiła a biedna wnusia płacze i wtedy zaczynają się kary i krzyki matki,ja jako babcia nie mam nic do powiedzenia bo to jest moja synowa !!!czasem zastanawiam się czy taka matka powinna mieć dzieci.Pracuję w służbie zdrowia staram się jej wytłumaczyć czy coś doradzić niestety ona zawsze musi mieć rację , mi serce pęka gdy pomyślę jak mnie tam nie ma co ona wyprawia z moimi wnuczkami. CO JA MAM ROBIC I JAK JEJ TŁUMACZYC jedna wnusia ma 2 latka a starsza 4 latka/starsza wnuczka skarżyła mi się na mamę, że ją bije i krzyczy a ja jak mam jej pomóc gdybym tam z nimi mieszkała !!!
popieram tę opinię 6 nie zgadzam się z tą opinią 5
twój maz nie robi nic zlego! wolabyś,ze go bił jak cos przeskrobie?
synek musi wiedzieć,ze zle zrobił i będzie kara a nie nagroda
dobrze ,ze się nie wtracasz nie podważasz atorytetu meza, ja tez stosuje kary swoim synkom,np.nie ma bajek,zabieram ullubiona zabawke na caly dzień itp. bo w innym razie by mi weszly na glowę,jeden ma 2 drugi 4 lata oj a potrfia dac popalić!
popieram tę opinię 7 nie zgadzam się z tą opinią 11
Ustaliłaś, że będziesz zgodna w kwestii wychowania i co, nawet jak mąż podniesie na synka rękę, to go nie obronisz? Skoro czujesz, że nie tak to powinno wyglądać, to interweniuj, a potem poszukajcie innego sposobu.
popieram tę opinię 10 nie zgadzam się z tą opinią 4
u nas kary działają, potem sama przyjdzie, przeprosi, przytuli się i przez jakiś czas tego nie robi:)
imageimage
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 4
Są różne rodzaje kar. Najlepiej u mniejszych dzieci sprawdzają się kary, które polegają na wyciąganiu konsekwencji z konkretnego działania. Dziecko szybciej uczy się pożądanego zachowania, gdy kara jest ściśle związana z przewinieniem. Rysuje po ścianie - nie ma kredek, rozlewa wodę - nie ma picia. Bije kogoś - natychmiast przerywamy zabawę. Małe dziecko nie rozumie idei izolacji ( np.stanie w kącie), a co za tym idzie nie wyciągnie odpowiednich wniosków więc złe zachowania będą się powtarzać, co oznacza, że kara jest nieskuteczna. A jeśli coś jest nieskuteczne to lepiej poszukać innego sposobu ;)

Jeśli przeszkadza Ci jak mąż karze synka to porozmawiaj z nim i pomyślcie jak inaczej możecie postępować z maluchem. Poczytajcie książki o rozwoju małego dziecka, żeby łatwiej było Wam zrozumieć niektóre zachowania.
popieram tę opinię 6 nie zgadzam się z tą opinią 2
zawsze trzeba stawiac dziecku granice, to my dorosli musimy nauczyc co jest dobre a co zle. samo sie tego nie nauczy, oczywiscie tlumaczyc, ale sa dzieci jak np moj ktoremu nie wytlumaczysz, mowisz niewolno a on patrzac w oczy dalej to robi, wtedy tzreba dac taka kare zeby byla dla dziecka odczuwalna ale zeby go nie krzywdzic. jak bylam mlodsza lecial Zbuntowany Aniol, uwielbialam to, moj tata doskonale to wiedzial, zawsze to bylo moja kara, nie moglam ogladac kolejnych odcinkow przez jakis tam czas, bardzo mnie to bolalo ale poskutkowalo. Kara w koncie jest moim zdaniem bardzo dobra bo nikt go nie bije nie dzieje mu sie zadna krzywda, a histeria jest bo w ten sposob wie ze zareagujesz. proste, moj syn tez mnie wola jak maz go zaprowadzi za kare do pokoju, wtedy krzyczy w nieboglosy, ale trzeba byc silnym bo zaraz to przechodzi i dziecko wraca normalne do pokoju, dwulatek zawsze bedzie testowal gdzie jest granica, na co moze sobie pozwolic. Ty musisz sie nauczyc ze pomimo krzykow i placzu Twojego dziecka jemu nic doslownie sie nie dzieje, denerwuje go to ze ktos robi cos nie po jego mysli.
]image
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 6
pamietaj ze Twoj syn bedzie mial kiedys 15 lat, jezeli teraz go nie nauczysz co wolno a czego nie to bedziesz miala ciezko w domu...
]image
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 5
Piszcie co chcecie ale w mojej rodzinie panuje taka opinia:
właściwą reakcją na skrajnie złe lub niebezpieczne zachowanie dziecka jest lekki klaps lub nakrzyczenie, bezpośrednio po przewinieniu.
To naturalna i czytelna dla dziecka kara.
Za to wyrafinowane kary, zabieranie czegoś, odseparowywanie i inne wymysły, to sadyzm i głupota, powiększające tylko niezrozumienie między rodzicem a dzieckiem.

Wy zamiast krzyknąć na synka i wytłumaczyć, zamiast mu pokazać że się zdenerwowaliście i dlaczego, to stosujecie jakieś niezrozumiałe tortury psychiczne i bez związku przyczynowo-skutkowego z przewinieniem, bo nijak się ma na przykład siedzenie w kącie do wybiegnięcia na jezdnię, zniszczenia czegoś celowo czy jakichś pierdół (a reakcje pewnie podobne).

Skoro się na to przystajesz, to się dokładasz. Na siłę zgadzając się z mężem, pokazujesz dziecku że jest mniej ważne oraz tworzysz jakiś sztuczny układ, niezależny od myślenia, argumentacji: rodzice kontra dziecko.
To chore.
Normalniej jest w świecie naturalnego wychowania, przez rodziców wszelkich gatunków: młode podpadło poważnie, dostaje "wpitol" a nie jest gnębione psychicznie czy odrzucane.

Szlag... to ja swoich psów tak nie tresowałam.
Zastanawiam się czy wy w ogóle myślicie, czy tylko literujecie te denne pseudoporadniki amerykańskie i wylewacie na dzieciaka frustracje.
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 6
Jeszcze coś: rzetelne, udokumentowane doświadczenia pokazały że już raczkujące niemowlęta rozumieją ostrzegawczy ton rodzica, jego gesty i podobne.
Trudno się dziwić. Gdybyśmy byli głupsi, gatunek by nie przetrwał.
Nie ma więc powodu bronić się przed tonem grożącym, krzyknięciem, co warto uzupełnić tłumaczeniem. Dwulatek zrozumie to doskonale i żadne inne środki już nie będą potrzebne, chyba że trzeba dzieckiem aż potrząsnąć, wtedy wystarczy naprawdę symboliczny klaps.
Ale sadzać do kąta? To niezrozumiałe, nielogiczne, niezgodne z naturą.
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 6
zgadzam się, że sposobem mówienia, tonem głosu można wiele, czasem jednak trzeba zadziałać, u nas na ogół mówienie wystarczy, ale zdarzają się sytuacje, kiedy córka puszcza te strzeżenia mimo uszu i dalej robi coś czego nie powinna, wtedy po prostu uniemożliwiam jej dalsze działanie, jak np wychlapuje picie z bidonu zabieram go, jak zjada rysiki kredek zabieram kredki, na ogół sama mówi ze już nie będzie i co jest po co i wtedy dostaje rzecz z powrotem. Idea kąta, schodka, czy karnej poduchy jakoś nie przekonuje mnie, trochę dla mnie bez sensu ale każdy rodzic ma swój pogląd na wychowanie, więc pewni można i tak.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0
Najwazniejsza jest rozmowa z dzieckiem, wytlumaczenie mu, dlaczego czegos robic nie wolno a nie stawianie do kata jak to robia tez Nianie z tekewizji np Zawadzka. Dobrocia i madrymi zasadami w domu wiecej zyskasz a nie stresujesz niepotrzebnie dziecka.
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 0

Witam,
Uważam, że od samego początku powinnyśmy stawiać dziecku granicę, aby nie odczuwało, że to kara, ale wiedziało na co może sobie pozwolić. Dzieci bardzo często nas sprawdzają i jeżeli konsekwentnie będziemy trzymać się zasad pokazywać co mogą a na co się nie zgadzamy to na pewno nie będą o to walczyć, ale musimy być konsekwentni, cierpliwi, dużo rozmawiać z nimi. Pamiętaj, aby mówić do dziecka spokojnym i stanowczym tonem głosu, aby dziecko widziało, że nie akceptujemy tego co robi, albo się na coś nie zgadzamy. Tak jak Pani wspomniała, że Pani mąż sadza synka do kąta. W takim razie należy pamiętać o tym, że dziecko w kącie powinno stać tyle ile ma lat. Następnie, gdy dziecko się uspokoi porozmawiaj z nim o tym co źle zrobiło i daj dziecku do zrozumienia, że nie akceptujesz tego zachowania. Nie zapomnij przytulić dziecko, aby nie czuło się odrzucone. Bądź cierpliwa i konsekwentna w swoich czynach. Aby poszerzyć swoją wiedze polecam książkę pt.” Dialog zamiast kar” Zofii Aleksandry Żuczkowskiej. Życzę przyjemnej lektury i Powodzenia!
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Nie stosuje ani kar ani nagród. Młodszy ma pół roku, więc o nim nie ma co mówić, ale starsza ma 5 lat, to żywiołowe, wesołe i wygadane dziecko. Jeśli widzę, że biega po domu jak szalona i zaraz coś potrąci albo zrzuci, to dla mnie sygnał, że potrzebuje się wybiegać i energia ją rozsadza, więc idziemy na dwór. Gdybym ją pacyfikowała, w końcu coś by się zniszczyło i co, miałabym ją ukarać, bo jest energiczna? Żeby nie krzyczała do mnie przerywając mi pracę, nauczyłam ją kłaść rękę na ramieniu i czekać aż będziemy mogły porozmawiać. Aktualnie nie czuję nawet żeby były takie sytuacje, w których trzeba by ją było ukarać za coś. Co do nagród, według mnie są jeszcze gorsze niż kary i niszczą wewnętrzná motywację dziecka, więc mamy słodyczowy dzień w tygodniu, limit bajek na dzień bez względu i niezależnie od zachowania. Takie podejście działa cuda, córka jest jedną z najbardziej współpracujących dzieci w przedszkolu i nigdzie nie boje się z nią iść Odradzany jest tez karny jeżyk. Nie należy dziecka karać przez samotność. Dziecku powinno się tłumaczyć.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2

Inne tematy z forum Rodzina i dziecko bez ogłoszeń

Amniopunkcja - do osób które już to przeszły (285 odpowiedzi)

Z uwagi na poprzednią ciążę z silnym podejrzeniem wady genetycznej, którą poroniłam w 13...

Adwokat- rozwód- podział majatku (59 odpowiedzi)

Szukam bardzo dobrego adwokata z trójmiasta, który zajmuję się rozwodami i podziałem majątku....

Co jest ze mną nie tak że nie mogę znaleźć pracy.... (26 odpowiedzi)

Poszukuje pracy juz rowny rok, mam 26 lat, w miedzyczasie dorabiam troche sprzataniem..pracowalam...

do góry