Widok

Czy mieszkacie ze swoim narzeczonym?

Wesele Wesele bez ogłoszeń Temat dostępny też na forum:
Jestem ciekawa jak to u was wyglada, czy mieszkacie ze swoimi narzeczonymi? Ja zamieszkam z moim dopiero po ślubie, z jednej strony ciesze sie z tego a z drugiej korci mnie zeby sprobowac wczesniej, ale niestety moja rodzina jest konserwatywna, twierdza ze jestem za młoda i w zyciu by mi nie wybaczli jakbym zamieszkala z nim wczesniej... a jak jest u was dzieczyny?:)
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Znamy się 3 lata a od 2,5 lat mieszkamy razem. No i pies mieszka z nami :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
my mieszkamy razem :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
"...twierdza ze jestem za młoda ..."

Jeśli jesteś za młoda na wspólne mieszkanie to wydaje mie się że na ślub raczej też.

Ja mieszkam ze swoim narzeczonym już dwa lata. No ale ja jestem na tyle "stara", że nikt mi tego nie zabronił :-))
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Hehe ale to oni tak twierdza:) Bo moj narzeczony jest troche starszy ode mnie. Mysle ze boja sie ze najpierw bedzie ten a potem nastepny... A ja wiem ze to ten jedyny:)
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja z moim jestem razem od 8 lat, razem mieszkamy od 4, z czego od 2 we własnym, wspólnie kupionym mieszkaniu
image
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Z jednej strony zazdroszcze a z drugiej widze cos fajnego w tym ze od dnia naszego slubu duzo sie w naszym zyciu zmieni, ze bedziemy mieszkac razem, razem sie budzic;)
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Wspólne mieszkanie to duża odpowiedzialność i nie dziwię się rodzicom że się boją o swoje dzieci.
Moi już się przyzwyczaili :-)
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Z tą zmianą masz 100% racji
bo ja mam wrażenie że u mnie to się tylko nazwisko zmieni :-)
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
no wlasnie a ja sie juz nie moge doczekac tych zmian!:)
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
a my zamieszkamy razem zaraz po mojej obronie mgr, czyli pewnie w okolicy lipca :) Właśnie remontujemy nasz pokoik w którym będziemy mieszkać (z babcią :D ).

W naszym wypadku spieszymy się z tym dlatego, że mój Luby mieszka w Szczecinie i nie wyobrażam sobie dojeżdżać do siebie przez kolejny rok do ślubu... Inaczej mają pary, które mogą się widywać częściej, a my póki co to najczęściej co dwa tygodnie... zwariować można :)

Poza tym zaraz po obronie będę szukać pracy, no to lepiej żebym jej szukała w miejscu przyszłego zamieszkania (Szczecin) niż tutaj, a potem zmieniać..
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
ja mieszkam ze swoim narzeczonym 3 lata a jestesmy razem 5 lat. mysle ze lepiej jest mieszkac razem przed slubem bo wtedy po slubie nie czekaja zadne niespodzianki. slub mamy za rok:)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
my zamieszkamy razem dopiero po ślubie i także nie mogę się już doczekać tych zmian :)
image
image
image
Sprzedam suknię CAROLINE z Marietty rozmiar 42 wraz z bolerkiem i welonem !
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
hmmmm dziwne....

nie mieszkasz z Narzeczonym ze strachu przed rodziną??
bidulka...


popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Za młoda, aby zamieszkać z narzeczonym przed ślubem, ale na wychodzenie za mąż to już nie?
Mój mąż jest ode mnie też trochę starszy, gdy ja zaczynałam studia i jakoś nasze rodziny (przede wszystkim moja) nie sprzeciwiała się wspólnemu mieszkaniu, może dlatego że mieli do nas zaufanie?Trochę dziwne jak dla mnie...
Mąż & Żona od 25 grudnia 2008 r.

image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
a co w tym dziwnego, że rodzice martwią się o swoje dzieci co? przecież to jej rodzice, a nie ona stwierdziła, że jest za młoda i mają swoje argumenty więc nie rozumiem waszych komentarzy;

ja również pomimo "starego" wieku nie mieszkałam z moim przed ślubem, po pierwsze nie było gdzie, a po drugie moi rodzice też są dość konserwatywni, ale gdybym chciała to i tak pewnie bym z nim zamieszkała tylko po co na siłę się gnieździć np. u teściowej? zresztą mój już wtedy pracował zagranicą i gdy zjeżdżał to albo on pomieszkiwał u mnie albo ja u niego (znaczy naszych rodziców)

razem zamieszkaliśmy po ślubie i nie żałuję, dla mnie jest taka kolejność jak powinna być, tzn. ja nie widzę nic w tym złego jeśli ktoś mieszka razem przed ślubem, ale dla mnie to już nie jest "to" :)
http://www.slubnemarzenie.com.pl
Kartki i zaproszenia okolicznościowe dla dzieci i dorosłych
min. na Chrzest, I Komunię, urodziny, rocznice.
Zaproszenia, zawiadomienia, zawieszki, winietki itd. na ślub
Ślubne dekoracje kościołów i sal weselnych
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
my mieszkaliśmy około dwóch lat przed ślubem najpierw w studenckich mieszkaniach pozniej juz na swoim, jestemy z dwoch zupełnie innych miast a studiowalismy w trzecim wiec tak bylo wygodniej...

image

popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
ja miała sytuację taką jak koleżanka wyżej ;)
oddzielne mieszkanie się nie opłacało bo i tak prawie całe dnie M. spędzał by u mnie.
Teraz czekamy na własne mieszkanko i jeszcze przed ślubem zamieszkamy na swoim :)
Mieszkając razem lepiej poznaje się drugiego człowieka, widzi się też tą "drugą" stronę tj.np. porozwalane po pokoju skarpety, wtedy wszystko wychodzi na wierzch całą prawda o drugim człowieku.
Nie żałuję, że razem zamieszkaliśmy, a rodzice....no cóż nie byli zadowoleni gdy dowiedzieli się.
imageimage
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
zamieszkamy razem po ślubie i bardzo sie z tego ciesze:) bo ślub oznacza zmianę w naszym życiu:)
imageimage
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
my też zamieszkamy razem po slubie bo akurat przed odbieramy klucze :) nie chcielismy sie pobierac przed tym jak bedziemy mieli wlasne mieszkanie by sie nie gniezdzic u tesciow. dwoje mlodych ludzi musi dogadac sie ze soba przede wszystkim i lepiej zeby mieszkali osobno :)
PRZEPRASZAM ZA WSZYSTKIE KŁAMSTWA
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Poznaliśmy się z moim M jak miałam 19 lat. Jesteśmy ze sobą od 7 lat, mieszkamy razem od 5 lat.
Na początku nasze rodziny (szczególnie moja) były bardzo niezadowolone,że chcemy zamieszkać razem, ale my postawiliśmy na swoim i nigdy tego nie żałowałam ;D Na początku była złość, moja rodzina musiała trochę "ochłonąć", ale po czasie wszystko się ułożyło i jest ok, zrozumieli, że się kochamy i chcemy być razem.
Też mi tłumaczyli że jestem młoda, jeszcze wszystko przedemną, i wspólnym mieszkaniem jeszcze się nacieszę, a teraz mam cieszyć się wolnością... ble, ble, ble...
image
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Za młoda jesteś, żeby zamieszkać razem?
Rodzice mogą obawiać się, że "odwidzi" się Wam po wspólnym zamieszkaniu, ale chyba lepiej, żeby to się stało przed ślubem. Rozwody nie są fajne. Jeśli chcecie razem zamieszkać to porozmawiaj z rodzicami, bo chyba bardziej się domyślasz powodów ich decyzji niż je znasz.
Z moim ex mężem nie mieszkałam przed ślubem i to był błąd(w tym przypadku).
Z obecny narzeczonym mieszkamy razem i poznajemy się. Już znam jego reakcje w czasie choroby, "deprechy" pogodowej...itd. Wiem, co robi, gdy przychodzę z pracy zła i nie mam ochoty nikogo oglądać.
No i mniej wydajemy na telefony...hihi
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

jestesmy para 5 lat, od dwoch mieszkamy juz razem. I ciesze się, ze mozemy sie lepiej poznac przed slubem.
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
my również mieszkamy razem :) i ja nie narzekam :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
a my zamieszkamy razem po ślubie - z wyboru. I bardzo się cieszę, że ślub tyle zmieni w naszym życiu :)
[url=www.nawieszaczku.pl]image[/url]
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
a my zamieszkamy razem po ślubie - z wyboru. I bardzo się cieszę, że ślub tyle zmieni w naszym życiu :)
[url=www.nawieszaczku.pl]image[/url]
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
my tez już mieszkamy razem .... ale w moim mieszkaniu, które tak na prawdę jest mamy .... po ślubie wprowadzimy się do naszego wspólnego gniazdka, więc w moim przypadku tez się wiele zmieni

pozdrawiam
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
My też mieszkamy razem od roku. A z nami dwa nasze koty:). Nasi rodzice nie mieli z tym żadnego problemu:)
image
Po 11.07.2009 sprzedam białą suknię Alter Diagonal 835 (rozmiar 34/36, wzrost 165 cm)
image
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
My zamieszkany razem od dnia slubu i nie zaluje swojego wyboru :) bo w sumie byl to nasz wybor, dzieki temu to bedzie takie wyjatkowe.
Chociaz na pewno macie racje, ze mieszkanie ze soba przed slubem ma swoje plusy. Gdybysmy studiowali w innym miescie, jak u czesci z Was, na pewno bylby to argument za mieszkaniem wspolnie, ale poniewaz oboje jestesmy z Gdanska, nie ma problemu :)
image




popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
My nie mieszkamy jeszcze razem ale jak na to spojrzeć z innej strony to wydaje mi się że "prawie tak" ale w dwóch domach bo praktycznie każdą noc spędzamy razem ;) przeważnie narzeczony nocuje u mnie a czasami w weekend gdy razem mamy wolne (ja zawsze on rzadziej) to wtedy śpimy u niego. W marcu będziemy malować mieszkanie, potem w kwietniu po świetach urlop w Egipcie (Hurghada) i w maju przeprowadzamy się już a dwa dni przed ślubem wracamy do rodziców hehe chodzi mi tu o błogosławieństwo ;)
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
my juz 1,5 roku mieszkamy razem, a jestesmy ze soba 4,5.... wcale nie zaluje ze sie wyprowadzilam =)
image
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
a no i mamy pieska... wescika malego =) ktory od roku jest z nami =)
image
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
my mamy koteczkę Bunię- nasze kocie dziecko ;) fotka w moim profilu
imageimage
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
a tak z ciekawosci jak mowicie ze zamieszkacie po slubie i macie konserwatywne rodziny itd to zakladam ze ze soba nie sypiacie?
Bo to tak na prawde to jest grzechem, tylko nie widac wiec nie ma problemu?
jak najbardziej sie zgadzam ze mieszkanie katem u rodzicow przed slubem nie ma sensu ale jak macie mozliwosc zamieszkania razem na swoim to bardzo polecam i tu chodzi o wiele aspektow.
image

image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
My zamieszkaliśmy razem po 3 latach znajomości bo wtedy niemal z nieba, hihi, spadł nam domek - dostaliśmy go :))))
Mieszkamy razem już prawie 3 lata no i mamy 2,5 letniego cudownego goldena. Jesteśmy po prostu tak zwyczajnie szczęśliwi :)
I wierzcie albo nie, z planowanego ślubu i wesela cieszymy się oboje jak małe dzieci, jak wariaci i jakbyśmy nie znali się te 6 długich lat ;))))

aha, co do rodziców - ja od 19 roku życia nie mieszkałam z rodzicami (wyjazd na studia) więc dawno się przyzwyczaili że decyduję sama o sobie. U narzeczonego też nie było problemów, miał już kilka lat na karku i utrzymywał się sam :)
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Moi rodzice sie martwia dlatego mowia ze za młoda itp. Mysleli ze to moze być taki kaprys że chce zamieszkać z chłopakiem:) Teraz już wiedza że nie, bierzemy ślub, a my sami wolimy zamieszkać razem po ślubie. Momentami nas ciagnie, chcielibysmy juz być razem tak na dobre, ale jak sobie pomyśle że w dniu ślubu tyle sie zmieni, że nastepne tygodnie będa takie "inne" to chyba wole poczekac;)
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja osobiscie uwazam ze zamieszkanie razem dopiero po slubie to duze ryzyko... Wspolne mieszkanie to duza odpowiedzialnosc i ciezka praca. I poznaje sie przy tym nawzajem bardzo dobrze... Moga przy tej okazji "wyjsc" problemy o ktorych nie ma sie pojecia... Irytujace nawyki itp... Ja uwazam, ze zanim podejmie sie decyzje o malzenstwie to nalezy sie poznac jak najlepiej i dla mnie jedynym i najlepszym sposobem jest zamieszkanie razem.
My jestesmy razem 4 lata i od dwoch mieszkamy razem. Oboje mamy po 30 lat wiec rodzina nawet nie komentuje ;-)
Poza tym ja mieszkalam tez z kilkoma z moich poprzednich partnerow wiec moja rodzinka jest "zaprowiona w bojach" ;-)
Ja UWIELBIAM mieszkanie z moim narzeczonym!!! Super sie w "szarosci dnia codziennego" dogadujemy... Wszystko robimy razem - gotowanie, sprzatanie itp.. I uwielbiam z nim spac... Nie zrozumcie mnie zle - nie mam na mysli.... "wiecie czego" tylko spanie, spanie - taka kompletna bliskosc... To zawsze dla mnie najprzyjemniejsza czesc dnia... Po ciezkim dniu w pracy wtulic sie w plecy ukochanego... Ach... ale sie teraz rozmarzylam...
Tara Marta urodziła sie 06/09/2010 o godz 10:17 ważąc 3,9 kg i mierząc 53 cm
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Hej:)
rozumiem Cie, mam tak samo; poza tym teraz kocham go inaczej, chociaż tak samo mocno, jeśli nawet nie mocniej :) to zupełnie co innego niż randki, spotkania, nawet jeżeli spędza się prawie 3/4 doby razem - wiem, bo taki związek mieliśmy wcześniej przez 3 lata - ja w sopocie, on w gdyni. Przesiadywałam u niego całymi dniami i nocami, albo on u mnie, ale to była zupełnie inna miłość
przedziwne, ale prawdziwe, :))

a zasypianie razem jest jedną z najprzyjemniejszych czynności w łózeczku :)))))
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
ostola, jak narzeczony odniósł się do kwestii zamiatania miotłą na weselu? :))
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Na propozycje zebysmy to zrobili wspolnie powiedzial krotko: NO WAY! Wiec ja na to ze w takim razie w ogole tego nie bedziemy robili... To takie przekomarzanie ale i tak zrobi jak mu kaze ;-) Ha!
Tara Marta urodziła sie 06/09/2010 o godz 10:17 ważąc 3,9 kg i mierząc 53 cm
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
jeju ja musze jeszcze ojego oswiecic z tym zwyczajem. biedny coraz bardziej sie marszczy na co niektore nasze zwyczaje, dozuje je po trochu bo sie zupelnie zalamie facet
image

image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
walerka, a moj jest zachwycony... Ma straszna beke z oczepin itp... chociaz ja wcale nie chce oczepin...
Tara Marta urodziła sie 06/09/2010 o godz 10:17 ważąc 3,9 kg i mierząc 53 cm
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
hehe, przypomniało mi się tak bez związku
ja powiedziałam mojemu że do garnitura szukamy musznika i kamizelki i od razu było NO WAY ;) że wydziwiam i w ogóle w co chcę go wystroić, heh, wszystkimi czterema się zapierał
Patrzył podejrzliwie jak mu mówiłam że co drugi facet ma takie akcesorium na swoim ślubie, po czym ukradkiem pooglądał zdjęcia z różnych ślubów, pomruczał, przemyślał i ostatnio słyszałam że koledze tłumaczył jakie to fajne coś i że pod garnitur extra wygląda....
;)))
oni są rozkoszni...
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
My znamy się 5,5 roku z czego 5 mieszkamy razem :) Nie mieszkaliśmy już w rodzinnych miastach, dlatego było nam łatwiej.
[url=http://www.waszslub.pl]image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
przed ślubem znaliśmy się 13m-cy :) oficjalnie-nie mieszkaliśmy razem :) ;)

ale pomieszkiwaliśmy :) tzn. ja u Niego - gdy Teściowie byli na wsi ;) albo On u mnie - obojętnie czy moja Mama była w domu czy na działce :)


ja jakoś tak nie miałam odwagi spać u Mariusza(przed ślubem), gdy byli w domu Jego Rodzice :P tylko raz się na to zdecydowałam ;) i tylko dlatego, że wyjeżdżaliśmy o 6 rano ;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Mojego poznałam przez int. Po 2 miesiącach zamieszkaliśmy razem. Mieszkamy razem rok
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
kolejne internetowe małżeństwo ;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Mikla, musialabys widziec mine mojego jak mu powiedzialam ze w cenie mojego makijazu jest tez "matowienie twarzy" dla niego...
Jakbym mu conajmniej "ptaszka" w cos innego probowala zamienic... Przeslodcy sa ci nasi faceci...
Tara Marta urodziła sie 06/09/2010 o godz 10:17 ważąc 3,9 kg i mierząc 53 cm
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ano internetowe... Myślę, że jest nas więcej. Może jakiś pościk na ten temat...?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ze mna jest dokladnie tak samo, jak u malej. Fakt, ze zamieszkamy po slubie, i ten konserwatyzm (zacofanie?) rodzicow...

I mimo ze tesknie za nim i chcialabym JUZ teraz z nim mieszkac, i juz bawic sie w malzenstwo, to ciesze sie, ze slub nie bedzie tylko zmiana nazwiska i przywilejow prawnych, ale zmiana calego zycia.
[url="http://www.whenismywedding.com/"]image[/url] image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
ja też tęsknię za wspólnym zasypianiem, za wspólnymi śniadaniami, za życiem razem, wciąż i każdego dnia.
Ale uważam też, że pewne rzeczy są zarezerwowane dla pewnych sytuacji - dla mnie życie razem to życie jak małżeństwo. A ja nie chcę żyć "jak" małżeństwo, tylko być prawdziwą żoną u boku prawdziwego męża.
Co do ostrzeżeń a propo tego, jakie to duże ryzyko zamieszkać razem po ślubie - jakby się tak rozejrzeć, to im więcej ludzi mieszka razem przed ślubem, tym więcej mamy rozwodów... I gdzie tu logika? Jakby to miało być super wyjście i recepta na wszystko, to już dawno nie byłoby problemów z rozwodami. A jednak są, statystyki pokazują, ze coraz więcej
Wydaje mi się, że problem nie tkwi tak bardzo w poznaniu-niepoznaniu siebie(bo można się poznać bardzo mocno nie mieszkając razem), ale raczej w podejściu ludzi do siebie - coraz częściej dominuje postawa, ze jak jest nam dobrze, to jesteśmy razem, a jak komuś coś nie pasuje, to "po co się męczyć", "ja też mam prawo do szczęścia".
Tak samo dziwne wydaje mi się podejście, jak zamieszkamy razem, to się lepiej poznamy. Na poznanie siebie nawzajem ma się generalnie całe życie.
Co takie poznanie ma zmienić? Jak mi ktoś nie będzie pasował, to przestanę z nim mieszkać, "wyrzucę na śmietnik"? Czy popracuję nad naszym związkiem, nad wadami swoimi i jego? A to można równie dobrze zrobić po ślubie.
To taka moja dygresja - z którą oczywiście nie musicie się zgadzać:)
[url=www.nawieszaczku.pl]image[/url]
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Statystyki rozwodowe nie maja nic wspolnego z tym czy sie razem mieszka czy nie. Zwiazek to jest ciagla praca nad soba nad druga osoba, przyjazn, szacunek... Ludzie sie rozwodza bo im sie odechciewa pracowac nad zwiazkiem.
Zeby w zwiazku byla przyjazn i szacunek to trzeba sie dobrze znac i z calym szacunkiem dla Twojego zdania ja uwazam ze nie mieszkajac razem nie da sie tego osiagnac... Dlatego uwazam ze jest to ryzyko...
Jasne zamieszkanie razem niczego nie gwarantuje. Sama bylam wczesniej w zwiazkach w ktorych mieszkalismy razem i sie one rozpadly. Tak naprawde nie ma zadnych gwarancji. Sukces jest kwestia ciazkiej pracy i determinacji... Takie jest moje zdanie...
Tara Marta urodziła sie 06/09/2010 o godz 10:17 ważąc 3,9 kg i mierząc 53 cm
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
A my znamy się prawie 7 lat, po 2 latach znajomości zamieszkaliśmy razem, a teraz jesteśmy prawie 2 lata po ślubie i ja nie żałuję, że zamieszkaliśmy razem przed ślubem. Bardzo tego chcieliśmy i tak też było nam łatwiej finansowo :)

Powiem tak: to nie prawda, że mieszkając razem przed ślubem, zmienia się tylko nazwisko, a ślub jest tylko formalnością.

Zmienia się wiele, nie da się tego opisać słowami, zmienia się na lepsze. Ślub cieszył nas bardzo mocno.

Ale myslę, że są zarówno uroki mieszkania razem przed ślubem jak i zamieszkanie razem dopiero po ślubie.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
ficia - jesli Tobie udalo sie szczesliwie mieszkac i przed slubem, i po z Ukochanym, to naprawde wspaniale!

Mam 2 znajome pary (b. dobrzy znajomi), maja za soba kilka lat wspolnego mieszkania, i 2 lata temu obie pary wziely slub.. Coz, ja nie widze u nich zadnych zmian na lepsze. Jesli juz, to na gorsze - zachowuja sie jak znudzeni soba 50-latkowie..
[url="http://www.whenismywedding.com/"]image[/url] image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Wiem, że tak się bardzo często zdarza, przyznam się, że przed slubem bałam się, że tak będzie, ale my na szczęście umiemy ze sobą rozmawiać, wiele już razem przeszliśmy, wiele trudnych chwil niestety i może to nas wzmocniło, nie wiem, bo nie jestem psychologiem.

Nie mówię, że nigdy nie ma gorszych chwil. Są i zawsze będą, w każdym małżeństwie, najważniejsze nauczyć się radzić sobie z nimi. Życzę takiego szczęścia wszystkim dziewczynom!
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
nie ma nic złego w tym, że rodzice się martwią o dzieci.

my nie mieszkamy razem oficjalnie. nocuję u Narzeczonego gdy mam coś do załatwienia w mieście, mam szkołę lub późno kończę pracę. z wygody. bo mieszka w bardziej cywilizacyjnym miejscu.

Moi rodzice też są strasznie konserwatywni i Mama kręci nosem... ale musi zrozumieć ze to jest moje życie i mój wybór. Nie jest zdziwiona bo zawsze chodzę własnymi ścieżkami.

Współczuje tym, które decydują się na mieszkanie tylko po to żeby się sprawdzić. Żałosne jest to i śmiać mi się chce z takiej motywacji.

Osobiście uważam że nie ma różnicy kiedy się ze sobą zamieszka. To tylko znak dla otoczenia. Aby małżeństwo/związek był szczęśliwy 3ba o to szczęście dbać. Nie wierzę że w dniu ślubu, po wypowiedzeniu słów przysięgi zaczniesz patrzeć na mężczyznę przy Twoim boku inaczej.
Ok. podczas zwykłego "chodzenia ze sobą" nie da się zauważyć że np. rzuca skarpety na środek pokoju albo ma inne irytujące nawyki.
Ty nie potrafisz tego zaakceptować, on nie chce zmienić i co? Rozstajecie się?? Bo nie pasujecie do siebie??


popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Domyslam sie ze to nie tylko zmiana nazwiska, ale jednak jak sie wczesniej razem nie mieszkalo to zmiany sa duuuzo wieksze niz jak sie mieszkalo:) Mysle takze ze mieszkanie razem dopiero po slubie, w razie ewentualnych problemów, kłotni itp. prowadzi do tego ze małzonkowie probuja to jakos naprawiac. W przypadku mieszkania bez slubu, podejrzewam ze niektorzy machna na to reka i stwierdza ze widocznie "nie byli sobie pisani" i na tym skonczy sie ich zwiazek.
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
nie masz racji. jezeli sie kogos kocha to stara sie rozwiazac problem a przedewszystkim nie klocic sie.
nie potrafilabym machnac reka na szescioletni zwiazek. po 4 latach mieszkania razem czujemy sie jak malzenstwo.
mamy wspolne konto, mieszkanie i pasje
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja też myślę, że zawsze trzeba próbować rozwiązać problem, nie ważne czy się jest po ślubie, czy nie, czy mieszkało się razem przed ślubem czy nie. To nie ma znaczenia. Jak komuś zależy, to zawsze się będzie starał, a jak nie zależy, to nie będzie się starał niezależnie od tego czy mieszkał czy nie mieszkał razem przed ślubem.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
no właśnie dlatego też nie widzę sensu mieszkania razem bez ślubu. Skoro ma się wszystko wspólne, jest się pewnym swojej miłości, to na co czekać?
Surin, nie bierz tego do siebie, bo w końcu Ty ślub bierzesz;)
[url=www.nawieszaczku.pl]image[/url]
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
No wlasnie ja rozumiem zamieszkanie z kims rok przed slubem, czy jakos tak, ale mieszkanie razem pare ładnych lat i nie branie slubu? Nie rozumiem tego, ja bym wzieła ten slub! Chyba ze sa inne powody jak np. finansowe.
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
fajnie jest sie poznac i dotrzec przed slubem ale jak tak patrze z perspektywy czasu i nadchodacego slubu moge stwierdzic ze tak samo bysmy docierali sie po slubie i starali o zwiazek o siebie jak to bylo jak zamieszkalismy razem. jak sie dwoje ludzi kocha to wszystko pokonaja.
ps po slubie tez mozna machnac reke i sie rozwiesc, wszystko zalezy od ludzi
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
OFICJALNIE TO NIE:) :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
OFICJALNIE TO NIE:) :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
ale po ślubie jednak dużo trudniej to zrobić. Ale fakt, wszystko zależy od ludzi.
[url=www.nawieszaczku.pl]image[/url]
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
trudniej bo trzeba po sadach latac :-)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
nie widze powiazania mieszkania razem z rozwodami to raczej bardzo pochopny wniosek. dla mnie jest wiecej rozwodow do ludzie maja inne podejscie do zwiazku - slubu tzn jak nie wyjdzie to sie rozwiode zawsze moge wziac nastepny slub i dla mnie to jest powod. do tego nie jest juz tak pietnowany spolecznie i ludzie sie nie boja wziac rozwodu. niuta ja szanuje twoje poglady ale nie wyciagaj pochopnych wnioskow.
image

image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Chodzi o to ze moze przy składaniu papierów rozwodowych i całym tym zamieszaniu z rozwodem, małzonkowie jeszcze raz sie nad tym zastanowia i ponownie sprobuja. Moze jak sie zobacza to zmienia zdanie. A jak sie nie ma slubu to nie ma sie juz wspolnych spraw, zabierasz swoje rzeczy i do widzenia, wiecej sie nie spotkacie.
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Dokładnie tak jest, jak pisze ta_mala. Sama była świadkiem takiej sytuacji, gdy dziewczyna po 2 czy 3 latach została niemal "wyrzucona" z domu przez jej "chłopaka".
Znam też inną parę, która mieszka już z 5 lat razem, ślubu nie planują póki co, nie przez względy finansowe,bo stać ich na zagraniczne wycieczki... Gdzie tu sens? Ja z podziwem patrzę na moich rodziców, mojego narzeczonego rodziców, dziadków... Choć mają mega problemy, to są ze sobą, na dobre i na złe.
Czasem mam wrażenie, że powinnam się urodzić w innych czasach, kiedy nie byłabym takim dziwolągiem;) Ale trudno;)

I jeszcze jedno: nie twierdzę, że rozwody są przez to, że ludzie mieszkają razem. Myślę, że mieszkanie razem jest za mało skutecznym sposobem na uniknięcie rozwodu, a takie podejście jest teraz mocno lansowane.

P.S. Walerko, nie jestem niuta, a chyba do mnie była Twoja wypowiedz :P
[url=www.nawieszaczku.pl]image[/url]
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Mieszkamy razem już od roku i nigdy nie żałowałam tej decyzji, na początku pojawiały się nieporozumienia dość często, ale z czasem "dotarliśmy" się i teraz znamy się na tyle, że wiemy jak się zachować w trudniejszych okolicznościach, które mogą pojawić się każdego dnia:) Śmiejemy się, że po ślubie tylko tak naprawdę zmienię nazwisko a reszta będzie bez zmian czyli świetnie jak jest teraz:) mam nadzieję;) pozdrowienia
imageimage
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
sorry niusia pomylilam nicki (nie specjalnie). wbrew pozorom bardzo wierze w sile malzenstwa i to ze pomaga przetrwac problemy ale tez nie jest lekarstwem na wszystko. jezeli ludzie sa niedobrani to sie rozejda i tu nie ma roznicy czy brali slub czy nie. ja mysle ze wiele par sie po prostu nie zna i bierze slub i wtedy sie okazuje ze nie sa dobrani i sie rozchodza. a pewnie o tym by sie bardzo szybko przekonali zamieszkujac ze soba. i jezeli ktos ma takie poglady jak ty ze malzenstwo jest na cale zycie to bedzie probowal pracowac nad tym zwiazkiem i naprawic to co sie da ale niestety wiele ludzi nie ma takiego podejscia i po prostu wybiera rozwod. i wlasnie takim ludziom przydaje sie mieszkanie razem.
image

image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Żeby na weselniku pisać o rozwodach- to trzeba mieć stalowe nerwy;) Nie ma chyba reguły na sukces małżeński i trudno powiedzieć,czy mieszkanie razem pomaga czy nie- na dwoje babka wróżyła. Z moich obserwacji wiem natomiast na pewno,ze większosć par, które zaczynają wspolne życie po ślubie bardziej-jak by to nazwać...docenia ten fakt. W rezultacie dłużej utrzymują taką świeżość w związku.
No i jezeli faktycznie takie Narzeczone przestrzegały zasad czystości mogą śmiało ubrać się w śnieżnobiałą suknię:) Zawsze mnie śmieszą panny młode, które mieszkały ze swoim przyszłym męzem kilka lat, a mimo tego obsypują się w dniu slubu wszystkimi możliwymi atrybutami dziewictwa;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
a co za roznica jak mieszkasz ze soba i sypiasz a nie mieszkasz i sypiasz?
czysta hipokryzja jak dla mnie twierdzenie ze te co nie mieszkaly to ok a te co mieszkaly to nie. no chyba ze zakladasz ze wszystkie osoby nie mieszkajace ze soba sa rowniez dziewicami. a propo swiezosci zwiazku - albo go umiesz utrzymac albo nie, kiedy zaczniesz to nie ma roznicy bo masz przed soba cale zycie i te 5 lat wiecej albo mnie tego nie zmieni.
image

image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
owszem zakładam,ze są dziewicami, bo tak właśnie napisałam wyżej. Twojego przypadku akurat nie analizowałam, pisałam ogólnie o tym, co zauwazyłam.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
ja nie biore tego do siebie :-)
mieszkam z moim narzyczonym to byla moja swiadoma decyzja i nie zaluje tego, aczkolwiek szanuje fakt ze ktos ma odmienne poglady na ten temat. nie lubie tylko hipokryzji, plus argumenty jakos mnie nie przekonuja za nie mieszkaniem razem, no chyba ze ktos mi powie ze zachowuje czystosc do slubu i to sie wiaze z ich wiara - co rozumiem i podziwiam (to nie jest sarkazm).
a tak wogle to pewnie te wszystkie dziewczyny z rodzinki sie z nas smieja, bo po dziecku sie wszystko sie zmienia.
image

image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Dla mnie wlasnie hipokryzją jest łamanie zasad kościelnych( pomijam ich słuszność czy nie), a potem przebieranie się w wianki, wypuszczanie białych goląbków itd...widzialam nawet panią z pokaznym brzuszkiem z białym, dziewiczym wiankiem na glowie. Śmiech po prostu, tak z kulturowego punktu widzenia. Nie oburza mnie to, bo akurat mnie ślub kościelny nie obchodzi,ale tak na chłopski rozum coś mi tu nie pasuje...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
zgadzam się z panamą co do tej hipokryzji... Mnie ona też niesamowicie drażni, ale ludzie niestety już tacy są...
[url=www.nawieszaczku.pl]image[/url]
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Śmiech??? Hipokryzja??? Hehehe...chyba troszkę przesadzasz.
Gdyby tak do ślubu w białych sukniach miały chodzić tylko dziewice to Panny Młode w bieli byłyby rzadkością :)
Tak więc reasumując, śmieszy Cię ok.90% z nas, a każdy ksiądz i cały kościół rozgrzeszając przez ślubem panne, co to się spowiada, że współżyła już z przyszłym małżonkiem i przecież wiadomo, że białą kieckę w tym szczególnym dniu założy (bo inne kolory to rzadkość), to również hipokryzja?
Idąc tym tokiem rozumowania to wg. Ciebie cała nasza wiara-a raczej cały współczesny Kościół opiera się na hypokryzji, czyż nie?
Moim zdaniem nie!!!

...najpierw wymagaj od siebie a potem od innych...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nie wiem czy cała wiara- ale w tym akurat przypadku moim zdaniem jest to pewna forma hipokryzji. Byc moze dlatego księza wcale nie tak chętnie rozgrzeszają przed ślubem. Ale to moje prywatnie zdanie, ja na pewno nikogo na spowiedz nie zaprosze,wiec nie musimy sie ze soba zgadzac:)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
aguś#1, a ja wlasnie uwazam ze Kosciol jest oparty na calej masie klamstw, polprawd i HIPOKRYZJI.. Ale to temat na osobna dyskusje....
Tara Marta urodziła sie 06/09/2010 o godz 10:17 ważąc 3,9 kg i mierząc 53 cm
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Tu sie z Toba musze zgodzic niestety...
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Jesteśmy razem od 9 lat, a zamieszkamy razem 6lat temu i nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej. Obydwoje przyjechaliśmy do Trójmiasta na studia(ten sam kierunek), zamieszkanie razem było dla nas najtańszą i najwygodniejszą opcją. Przez ten czas mogliśmy poznać wszystkie nasze wady i zalety, a po ślubie nie powiem, że nie wiedziałam co brałam ;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
My zamieszkaliśmy ponad 2 lata temu po roku znajomości. Nie planowalismy tego, ale zdecydowalismy się wyjechać do UK, samo wyszło;) Z pewnościa nie kierowaliśmy się tym, aby sie sprawdzić. Moi rodzice należą do tych konserwatywnych, mam jednak juz swoje lata, więc musieli się z tym pogodzić. Z drugiej strony cieszą się nie jestem sama na obczyźnie:)
Te 2 lata co mieszkamy ze soba są najlepsze w moim życiu, czeka nas jeszcze wiele zmian, jak ślub, powiększenie rodziny i wierzę, ze nasze kolejne wspólne życie bedzie coraz lepsze:) Dla mnie ślub to nie tylko zmiana nazwiska, mimo ze mieszkamy razem, przeżywamy to bardzo mocno:) Bedziemy małżenstwem, zyskamy teściów, nowa rodzinę:) Wg mnie nie ma znaczenia czy zamieszkanie razem przed czy po ślubie w jakikolwiek sposób wpływa na rozwód.
hmm..i chyba jestem hipokrytką, ponieważ idę do ślubu w białej sukience z welonem:) Mam nadzieję, że mnie ksiądz nie przegoni z koscioła ;D
image image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Wg mnie biała sukienka nie ma już odzwierciedlenia w tym czy sie jest dziewicą czy nie. Prawie kazda kobieta chce isc do slubu w białej sukni, pewnie bardziej ze wzgędu na tradycje niż na czystość.
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
My jesteśmy ze sobą 7 lat i nie mieszkamy razem. Kiedyś myśleliśmy nad tym, ale jakoś nam to przeszło i nie żałujemy.
image
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
mieszkanie ze soba przed ślubem nie jest gwarancją szczęścia małżeńskiego, jednak mimo tegu uważam, że dobrze jest poznać swojego przyszłego współmałżonka w każdej sytuacji ... więc popieram mieszkanie razem przed ślubem ...
papilio1@op.pl
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
"wianek" jest symbolem czystości przedmałżeńskiej przecież :-) także do białej sukni i welonu nikt nic nie może mieć.
imageimage
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Statystyki rozwodowe nie maja nic wspolnego z tym czy sie razem mieszka czy nie. Zwiazek to jest ciagla praca nad soba nad druga osoba, przyjazn, szacunek... Ludzie sie rozwodza bo im sie odechciewa pracowac nad zwiazkiem.
Zeby w zwiazku byla przyjazn i szacunek to trzeba sie dobrze znac i z calym szacunkiem dla Twojego zdania ja uwazam ze nie mieszkajac razem nie da sie tego osiagnac... Dlatego uwazam ze jest to ryzyko...
Jasne zamieszkanie razem niczego nie gwarantuje. Sama bylam wczesniej w zwiazkach w ktorych mieszkalismy razem i sie one rozpadly. Tak naprawde nie ma zadnych gwarancji. Sukces jest kwestia ciezkiej pracy i determinacji. Takie jest moje zdanie...
Tara Marta urodziła sie 06/09/2010 o godz 10:17 ważąc 3,9 kg i mierząc 53 cm
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Pracowałam nad małżeństwem 5 lat. 12 lat trwało. Miałam dosyć.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
z konieczności zamieszkaliśmy razem dopiero 7 miesięcy przed ślubem, a rodzina nigdy nie miała wpływu na moje tego typu decyzje ...
papilio1@op.pl
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Mieszkam z moim narzeczonym. Ślub, wesele w trójmieście, nie w rodzinnych stronach.
Zdecydowaliśmy ze sobą mieszkać już na początku naszej znajomości..bardzo szybko i nie żałuje tego!!
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Zapominałam dopisać 3 lata w związku i już 3 lata mieszkamy ze sobą:)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
a tak a propo tych symboli i czystosci to czemu one tylko dotycza kobiet facet jakos nie musi zmieniac koloru i nigdy nie byli pietnowani jak im sie nie udalo czystosci do slubu zachowac.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Odwieczny problem. Jak laska ma wielu chlopakow to ladacznica a jak facet to ma powodzenie....
Tara Marta urodziła sie 06/09/2010 o godz 10:17 ważąc 3,9 kg i mierząc 53 cm
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nie jestem jakimś wybitnym historykiem,ale zdaje się,ze to zwyczaj jeszcze z czasów średniowiecza- kobieta była wtedy gatunkiem niższego stanu i nie wolno jej było brykać;) A jak juz sie zdarzylo to miała duzy problem. A faceci wiadomo- rycerze, krolewicze- takie geny nie mogły sie marnować tylko dla jednej kobiety;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
no to moze i czas zeby zaczac patrzec na to jak na sredniowieczny symbol a nie zarzucac dziewczynom hipokryzje.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
owszem, ja tak moge na to patrzec, bo nie przestrzegam zasad Koscioła Katolickiego, nie zgadzam się z nimi i nie biorę takiego slubu. Ale kazdy kto ma taki zamiar, ślubuje w kosciele, powinien przynajmniej w zalozeniu akceptować całą tradycje swojej religii. Równiez tę zabobonną. Jezeli tego nie robi,a mimo tego przysiega na świetości, to jest to dla mnie hipokryzja. To logiczne myslenie Walerko, nie łap mnie za słówka, wiem co pisze:)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
walerka popieram...ja też białe suknie raczej wiąże z tradycją niż z hipokryzją :)
...najpierw wymagaj od siebie a potem od innych...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja szczerze obraziłabym się, gdyby mi mój przyszły mąż zaproponował wspólne mieszkanie przed ślubem. Chce mnie sprawdzić? A co - NIE UFA mi? Jak przesolę mu zupę, albo nie posprzątam majtek z podłogi, to mnie rzuci? Traktujmy się poważnie.
Poza tym wytwarza się taki nawyk, dość dziś popularny, dlatego większość osób nie ma wyrzutów - że najpierw się sprawdza, testuje, potem ewentualnie bierze. Zanika zdolność oceniania pewnych spraw na podstawie innych "danych" niż te oczywiste. Mówiąc prościej - zjada się cały tort, a nie ocenia jego smaku po kawałku. Pomijam fakt, że ślub bierzecie w Kościele Katolickim - przyjrzyjcie się lepiej co będziecie ślubować i czy możecie to wykonać (i jakie życie ten ślub poprzedzało). Co do symboliki bieli - zgadzam się z tą hipokryzją.

Poza tym warto na coś czekać i samo czekanie, odpowiednio pojęte, może dawać wiele radości i wiele nas nauczyć. Dotyczy to zarówno wspólnego mieszkania przed ślubem jak i czystości. A jeżeli się NAPRAWDĘ kochacie, to brudne skarpetki czy jakieś problemy w łóżku rozwiążecie.

To oczywiście moje zdanie i jest tak samo niezmienne jak niektóre Wasze zupełnie przeciwne, więc proszę na mnie nie naskakiwać :) Lepiej będzie to przemyśleć :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
nooo, grubo pojechałaś :D

to co napisałaś byłoby smieszne, gdyby nie fakt, że prawdopodobnie na prawdę tak myślisz ... :( na prawdę uważasz, że mieszkanie ze sobą to chęć sprawdzenia, czy posprzątasz po kimś gacie z podłogi?

sam fakt, że nie godzisz się na mieszkanie przed ślubem ze względu na przekonania to sprawa bardzo indywidualna, poważna i nie powinna ulegać dyskusji, jednak ... szczerze współczuję twojemu mężowi ... o ile znajdzie się taki, co nie osmarka cię ze śmiechu, jak uslyszy twoje "argumenty" :D

"... ale to jest TWÓJ tron ..." :D
papilio1@op.pl
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
śmieszne jest stwierdzenie, że jak się razem nie zamieszka, to się nie pozna nawzajem, nie zbuduje przyjaźni i szacunku.
Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że po ponad 3-letnim związku znam mojego narzeczonego bardziej niż samą siebie i że jest moim najlepszym przyjacielem - tylko przed nim nie mam absolutnie żadnych tajemnic.
Tylko że ja ogólnie nie przystaję do współczesnego modelu. I wcale nie jest mi z tego powodu smutno i źle.

P.S. A czym się różni "test" od "upewnienia się"? A ja się nie upewnisz? A jak się okaże, że coś nie tak?Jak zwał, tak zwał - przedmiotowe traktowanie człowieka. Jak się nie upewnię, to się nie ożenię/ wyjdę za mąż.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
tokio, Twoja reakcja była przewidywalna. Moje poglądy są dość, że tak powiem, niepopularne (paradoksalne patrząc na ilość ślubów kościelnych i fakt, że bierze go większość forumowiczów). Widzisz, ja z kolei współczuję tym, którzy są tacy "nowocześni" - ale nie obnoszę się z tym uczuciem, więc oczekuję też tego od innych. A tekst o jakimś smarkaniu ze śmiechu był wyjątkowo niesmaczny.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Grubo... grubo..................
Tara Marta urodziła sie 06/09/2010 o godz 10:17 ważąc 3,9 kg i mierząc 53 cm
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
A ja szczerze nie zdecydowałabym się na tak poważny krok jak wyjście za mąż (bo mam zamiar zrobić to tylko raz w życiu!) bez wcześniejszego zamieszkania razem. Może nie nazwałabym tego testem ale upewnieniem się i nie widzę w tym nic złego. Wolę teraz dowiadywać się o ewentualnych minusach niż po ślubie.
A jeśli chodzi o kościół to chyba trochę idzie do przodu, bo my przy spisywaniu protokołu wcale tego nie ukrywaliśmy, że mieszkamy razem i jakoś nas ksiądz nie wypędził.
imageimage
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja tylko powiem jedno, że nie wyobrażam sobie mieszkać osobno,wpolne zasypianie i budzenie sie razem,coś pieknego. nie zasnełabym gdybym do mojego narzeczonego się nie przytulia,po prostu noc stracona i nieprzespana. Mieszkamy narazie u mnie z rodzicami. oczywiście nic przeciwko nie mają.ale z tego co czytam powyzej to wierze sa ze osoby i rodzice ktorzy sa innego zdania.wiadomo kazdy ma inne wyobrazenie i zasady,których nie ma co łamać...
[url=http://zasuwaczki.bejbej.pl/]
image
[/url]
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Sprzątanie po kimś przysłowiowych skarpetek, lub gaci z podłogi też może uprzykrzyć życie. Po kilku latach masz dość. I często jest to ta kropla, która przelewa czarę goryczy.
A czy wiesz, jak zachowa się facet, gdy przez kilka dni nie dostanie obiadu , bo np. będziesz chora , jeśli nie mieszkacie razem? Na początku będzie to słodkie, ale jeśli się będzie powtarzało?..
Ja wiem, że to co piszę za chwilę ktoś wyśmieje, bo to takie pierdoły. Ale właśnie z takich "pierdół" składa się życie codzienne.
Jeśli nie chcecie mieszkać razem przed ślubem ok. wasza sprawa , ale czasem bezpieczniej jest pomieszkać , bo rozwody nie są fajne
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
i po raz kolejny ktoś odwołuje się do rozwodów, w kontekście mieszkania razem.
A podobno to nie ma wpływu:]
Sprzątanie skarpetek można poznać, nie mieszkając razem, chorym się bywa, nie mieszkając razem - ja jak jestem chora, to wiem, że mogę liczyć na mojego narzeczonego, opiekuje się mną (w dzień), zrobi zakupy, coś ugotuje, jeśli mamy akurat nie ma- a gotuje pysznie:) Bez łaski i marudzenia.
Niektórym się wydaje, że jak się nie mieszka z narzeczonym, to się go spotyka w kinie i na randkach w restauracji i w ogóle nie wie się, kto to jest, jakie ma przyzwyczajenia, nawyki, drobne ułomności i wady.Ale niestety - tak da się też poznać człowieka, nawet jeszcze bardziej, bo mieszkając razem 2,3 lata można udawać, że się jest kimś innym, ale we własnym domu rodzinnym człowiek bywa zwykle sobą i na tym tle - jego rodziny, jego pokoju, można bardzo dużo się dowiedzieć.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
W mojej rodzinie był przypadek, kuzyn mieszkał z narzeczoną 2 lata przed ślubem (kochał ją bardzo - podobno), a 2 lata po ślubie rozeszli się.
image
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
a w mojej rodzinie byl przypadek: kuzynka miala chlopaka 9 lat nie mieszkali ze soba i rozeszli sie......... a tez zakochani niby byli.......

każda teorie mozna udowodnic jakims przypadkiem :P

image

popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Bo to nie chodzi o to- rozstają sie pary, które mieszkały przed ślubem latami i które zamieszkały po ślubie. Coraz częsciej rozwodzą się tez pary w wieku naszych rodziców, chociaz większosć z nich nie mieszkała razem. Chyba czasy mamy teraz takie,ze trudniej jest utrzymać szczęsliwy związek- życie pędzi, mniostwo czasu spedza się w pracy, są rozne wyrafinowane pokusy, których kiedyś nie było.
Małzenstwo to w duzym stopniu loteria, co nie znaczy,ze cięzką pracą nad sobą i związkiem nie można zwiększyć swoich szans na sukces:)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Mieszkając 2-3 lata można udawać? Można udawać dłużej. Ale to nie o to chodzi. Chodzi mi tylko o to, że ,wg.mnie, szybciej i lepiej poznasz kogoś mieszkając z nim.
Oczywiście każdy ma prawo mieć swoje zdanie i na każdy argument walnąć kontrargument.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
prawda jest taka że jak się kogoś NAPRAWDE KOCHA to nie ma znaczenia ile przed a ile po ślubie mieszka sie razem. w każdym przypadku powinno być ok jesli jest to szczere i prawdziwe uczucie. wiadomo że czasem sytuacje bywaja rozne ale mozna przejsc na kompromis i dogadac sie;) mój narzeczony kiedys podobno byl strasznym bałaganiarzem ,tak mowila mi tesciowa:) a teraz odziwo aż tak strasznie z tym nie jest:)jesli upartym sie nie jest to można sie dogadac...:)
[url=http://zasuwaczki.bejbej.pl/]
image
[/url]
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Podziwiam za cierpliwość, jak któś mógłby udawać przed narzeczonym/narzeczoną osobę, którą tak naprawdę nie jest. 2-3 lata to strasznie dużo, i nie wierzę, że podczas takiego długiego czasu nie wydarzyło się coś, co mogłoby zmienić lub w końcu pokazać prawdziwą twarz danej osoby...
Poza tym jeżeli jest się z kimś 24/24 to trudniej ukryś swoje wady niż spotykając się z kimś na parę godzin, czy nawet zostając na weekend, wiedząc że po wyjściu z jej/jego domu wracam do swojej skóry. Dodam jeszcze, że przy wspólnym mieszkaniu dochodzą też wspólne problemy, ktorych niegdy nię będzie przy mieszkaniu oddzielnym, to też ma jakiś wpływ...
Każdy ma swoje zdanie i je szanuję, ale osobiście jestem za tym, aby najpierw zamieszkać z kimś z kim chce się wiązać na stałe i stworzyć rodzinę...
Mąż & Żona od 25 grudnia 2008 r.

image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ludzie!!! Ratunku :(
Wy naprawdę myslicie że jak się mieszka razem przed slubem to po slubie prowadzi to do rozwodu? A jak się nie mieszka i dajmy na to, nawet zachowuje czystość, to gwarantuje to wtedy szczęśliwe małżeństwo aż do śmierci..? Bo chyba niektóre z Was taką jakąś dziwną zależnosc próbują znaleźć i udowodnić

aha, Niusia85, twierdzisz że po 3 latach znasz narzeczonego lepiej niż siebie
ja też po 3 latach związku myślałam że wiem o swoim wszystko (i też nie mieszkaliśmy wtedy razem), wiedziałam co zrobi, powie, jak zareaguje, często myśleliśmy i mówiliśmy to samo
Teraz po 6 latach tego związku już nie powtórzyłabym i już chyba nigdy nie powiem że znam go jak siebie. Uczymy się siebie chyba całe życie i to jest cudowne :))) i to też nie ma nic wspólnego z tym czy się mieszka ze sobą czy nie
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
A rozwody niestety, jest ich coraz więcej, moim zdaniem wynikają z coraz szerszego społecznego cichego przyzwolenia, w związku z tym ludzie mają mniejszą motywację żeby próbować naprawić związek, bo jak się rozwiodą to w zasadzie nikogo to za bardzo nie ruszy... :(

a wcześniej było bo co ludzie/sąsiedzi/ksiądz/rodzina/znajomi powiedzą...
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
ale wiecie co. Jak kolezanka sie rozwodzila i rozmawiala z innymi to kazda z tych 'bardzo zyczliwych' jej osob powiedziala : "nie 'mecz sie' w tym zwiazku , rozwod to jedyne wyjscie"
zadna z tych bliskich osob nie wsparla jej, zeby lepiej wszystko przemyslec, ze warto byloby jeszcze powalczyc o te uczucie, o druga osobe.

Oczywiscie czasami nie ma wyjscia. Ale mysle tutaj wylacznie o jakiejs patologii w rodzinie. W innych przypadkach jest to dla mnie nie zrozumiale. Moze jestem za mloda i wszystko idealizuje. Ale ludzie! Ja chce wierzyc, ze jednak mozna wszystko przetrwac.
Mam nadzieje, ze za 20 lat tez tak bede myslala i bede pelna wiary w ludzi :-)
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nawet w "normalnej" rodzinie czasami nie ma wyjścia!. Pamiętaj, że małżeństwo to DWIE osoby i czasami masz wrażenie walenia głową w ścianę. Ja podjęłam decyzje o rozwodzie dla dobra dzieci. Wiem - głupio to brzmi. Ale teraz jest w domu spokojniej. A z ex mamy dobry kontakt. Po sprawie poszliśmy na piwo. No i każde z nas jest szczęśliwe. Taki rozwód "po amerykańsku".
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
no dobrze. Ale powiedz mi Kiki co takiego sie musi dziac miedzy ludzmi. Ze przed slubem jest sie tak zakochanym. Ludzie zyc bez siebie nie moga. A pozniej calkiem o tym zapominaja i patrzec na siebie nie moga?
oczywiscie nie pytam o Twoj przypadek, tylko w ogole.
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Dodam mały komentarz do tego, co napisała silje. Niemieszkanie razem nie oznacza, że się nie ma wspólnych problemów... My mamy, i to poważne, finansowe i inne. I są one bardzo wspólne i bardzo podobne do tych, które się ma mieszkając razem.
Pisząc, że znam narzeczonego lepiej niż siebie, nie miałam na myśli, że znam go na wylot. Bo to prawda - całe życie się człowiek z drugim poznaje i to jest piękne. Myślałam bardziej o tym, że częściej sama siebie zaskakuję niż on mnie ;)
Co do rozwodów - nie ma idealnej recepty, ale fakt - najważniejsze, by OBIE osoby zdawały sobie sprawę z jego nierozerwalności (dla mnie, jak i dla mojego M. rozwód po prostu nie istnieje) i OBIE osoby miały dużo cierpliwości i zaparcia, żeby dbać o związek, jak również zdawały sobie sprawę, że problemy i kłótnie po prostu BĘDĄ. Trwałość związku zależy w 99% od osób, które go tworzą. I to jest dość optymistyczne :)
Pozdrawiam
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Mogę Ci tylko powiedzieć o mnie.
stres, praca (jej brak), kłopoty zdrowotne dzieci, . To wszystko powinno łączyć. Ale jeśli to wszystko przychodzi jednocześnie, to różnie bywa. Nagle okazało się , że mamy inne priorytety. Co innego jest dla nas NAJ. Do tego doszła zdrada. Ja nie wybacza i nie zapominam. A on nie walczył.
Teraz mówię, że kocham nie za COŚ, lecz pomimo czegoś. Pomimo tego, że czasami chrapie, rozrzuci skarpetki itd
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja troche nie rozumiem dyskusji... Niektore tu wypowiedzi brzmia jakby mieszkanie razem byla jakas destruktywna zla dla zwiazku rzecza... Co pomojajac aspekt religii jest kompletna bzdura. Jest to kwestia wyboru... I tak jak kilka z Was wspomnialo nie ma zadnego wplywu na sukces zwiazku...
Sukces zwiazku to ciezka praca - to staranie sie zrobic dla tej drugiej osoby 5 dobrych rzeczy za kazda zla... Klotnie i problemy sie zdarzaja ale trzeba bardzo uwazac zeby zachowac balans miedzy dobrymi i zlymi rzeczami. Jasne w dzisiejszych czasach zyjemy szybciej, bo praca ipt. i czesto traktujemy to jako wymowke zeby sie nie starac albo zwyczajnie brakuje nam determinacji zeby wykrzesac troche energii na koniec ciezkiego dnia w pracy zeby zrobic cos milego dla ukochanego... Dlatego trzeba byc non stop swiadomym istoty tego wlasnie balansu. To nasze obecne "zakochanie" nie bedzie trwalo w koncu przygasnie jego plomien dlatego trzeba cizko pracowac zeby stworzyc przyjazn i szacunek ktory pozwoli przetrwac zwiazkowi do grobowej deski... Bo przeciez wszstkie o tym marzymy...
Tara Marta urodziła sie 06/09/2010 o godz 10:17 ważąc 3,9 kg i mierząc 53 cm
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
i tu sie zgadzam- sporo tez chyba zalezy od wieku- pare lat temu miałam zupełnie inne spojrzenie na małżeństwo, bardziej "bajkowe". Teraz jestem bardziej świadoma, rowniez porażki niestety. Nie twierdze oczywiscie,ze młode dziewczyny, takie przed/ kolo 20-tki nie rozumieją istoty związku- w tym wieku po prostu zawsze ma sie jeszcze coś z naiwności dziecka, nie widzi się wielu rzeczy, które wyjdą dopiero po pewnym czasie. Nieraz brakuje mi takiego beztroskiego myślenia,ale cóż ...;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
wiek to tutaj nie ma nic do rzeczy. Wiesz, ze sa 20 latki myslace i zyjace powazniej od 40 latkow :) takze roznie z ta naiwonoscia bywa.
kazdego indywidualna sprawa jak podchodzi do zycia czy zwiazku, jeden sie poddaje po jednej porazce, drugi walczy do konca.
No nic. Takie zycie -> bo w tym caly jest ambaras, zeby dwoje chcialo na raz :-)

image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nigdzie nie napisalam,ze 20-latki nie myslą. Nie mają natomiast doświadczenia takiego jak np 30-latki- a moze to być doświadczenie w róznych dziedzinach. Studia, praca, różne związki- to wszystko zdobywa sie z czasem. W wieku 20 lat sporo sie juz wie,ale dużo jeszcze można się nauczyć.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Mam 21 lat i nie czuję się wcale gorsza od koleżanek, ktore wstępuja w związek małżeński w wieku 30 lat i dalej... Studiuję, pracowałam, przeszłam różne związku, dłuższe i krótsze, wiele widziałam, wiele rzeczy poznałam, szybko wyszłam z gniazda domowego, nauczyłam się radzić sobie w życiu. Chyba wszystko zależy od człowieka i jego podejścia do życia, małżeństwa oraz tej drugiej osoby... Znam dziewczyny, które są w moim wieku, a czasami mam wrażenie, że rozmawiam z "gorącymi 14", a nie już dorosłymi kobietami, tak samo jak mam do czynienia z ludzmi w wieku 30-35 lat ( rówiesnikami mojego męża), i też na bardzo doświadczonych i super sobie radzących w życiu mi nie wyglądają...
Wszystko zależy od człowieka, jego podejścia i przede wszystkim dojrzałości...
Poza tym "w wieku 20 lat sporo już się wie, ale dużo można się nauczyć", oczywiście! tak samo możemy powiedzieć o wieku 30 lat, porównując go z wiekiem 40 lub 50!
Mąż & Żona od 25 grudnia 2008 r.

image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Poza tym za doskonały przykład mogę podać swoją siostrę, która wyszła za mąż w wieku 20 lat, i szczerze mogę przyznać że ze swoim mężem tworzą cudowną parę!Oboje studiują, pracują, dążą do wyznaczonych sobie celów, i osiągneli już tyle co nie jeden 30-40 latek...
Mąż & Żona od 25 grudnia 2008 r.

image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
pewnie,ze mozna tak napisać o 50-latce,ale z tego co wiem na tym forum takich osób nie ma- po co więc pisać o czymś co nas nie dotyczy??
Nie chodzi o to,zeby czuć się gorszym, nic takiego nie napisałam, wszystko sie liczy, wiek jest dla mnie jedną z kategorii rozpoznawczych to wszystko.
Ja akurat w Twoim wieku nie chciałam wychodzić za mąż, Ty wychodzisz czy planujesz- ok.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Dodam swoje 3 grosze..
Jestem w wieku Silje i za 5 miesięcy wychodzę za mąż. Mój narzeczony jest 7 lat ode mnie starszy i jest gotowy na założenie rodziny. Ja mimo swojego wieku także. Chcę z nim być, chcę mieć z nim dzieci, chcę z nim mieszkać i spędzać każdą chwilę. Znamy się około 4 lat i po tym, co razem przeżyliśmy mogę śmiało powiedzieć, że jestem pewna swojej decyzji. To, że jedni zakładają rodzinę w bardzo modym wieku (np. z powodu nieplanowanej ciąży) i takie małżeństwo się rozpada po 10 latach nie oznacza, że innym nie uda się przetrwać razem do końca. Czasem jest tak, że ludzie są ze sobą długie lata i po 30 decydują się na ślub (bo w końcu to już najwyższy czas) a i tak coś się psuje, małżeństwo się rozpada. Wiek moim zdaniem nie jest żadnym wyznacznikiem. Wszystko zależy od czlowieka i od tego czy wiazemy się z odpowiednią osobą.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
w wieku 21 lat nie wiedziała co to mąż i slub :D
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
bywa i tak:)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
obruszasz sie ze ktos cie traktuje stereotypowo ze jestes za mloda na slub bo masz kolo 20stu lat a sama traktujesz ludzi po 30stce strerotypowo bo juz czas.
image

image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
wiek, kiedy ludzie sie pobierają, to sprawa bardzo indywidualna, gdybym poznała mojego męża mając mając 19 lat to być może wyszłabym za niego już w wieku 20?

może byłoby tak, że bylibyśmy razem szczęśliwi po grób, a może wręcz przeciwnie, uznalibyśmy, że to za wcześnie, że nie poznaliśmy życia na tyle, by wiedzieć, że to jest TO ...

cieszę się jednak, że mamy za sobą takie doświadczenia życiowe, by wiedzieć, że możemy na siebie liczyć w każdej sytuacji ... a nie mielibysmy tego mając po 20 lat ...
papilio1@op.pl
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Walerko, nie obruszam się wcale. Podałam jedynie przykłady niektórych 20-latek - które decydują się na ślub, bo zaszły w ciążę i mama czy babcia im każe oraz 30-latek, które wychodzą za mąż bo chcą sobie już ułożyć zycie. Ale powtarzam - To przykłady ,a tak naprawdę każdy jest inny. dlatego napisałam, że jedym parą sie udaje a innym nie i wiek w tej kwestii nie gra roli. Mnie nie przeszkadza jak 60latkowie stają na ślubnym kobiercu, wręcz przeciwnie - to jest piękne, że miłość dotyka każdego z nas - i tych młodszych i tych starszych.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
nie będę się kłócić - to chyba zleży od człowieka - jedni w wieku 20 lat chcą już małżeństwa, inni uważają że to może poczekać :)

Gdy mój ukochany - teraz już narzeczony - po raz pierwszy zapytał czy chcę za niego wyjść (miałam wtedy coś koło 21 lat) to najpierw się uśmiałam (bo byłam pewna że robi sobie jaja) a jak zobvaczyłam że nie żartuje to się przestraszyłam. I od razu mu wyjaśniłam że w wieku 20 lat nie zamierzam zaczynać zabawy w męża, żonę, dom i może jeszcze dzieci (o zgrozo!) ;)))

trochę lat minęło i nie wyobrażamy sobie naszego dalszego związku bez małżeństwa :))
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1515,title,Niezwykly-slub---mloda-para-ma-razem-194-lata,wid,10891532,wiadomosc.html

Coś pod temat:)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
194 lata razem? No nieżle ;)
Ta para, to napewno jest bardzo bogata w doświadczenia życiowe ;)
Mąż & Żona od 25 grudnia 2008 r.

image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
oczywiscie , ze tak...przed slubem jak i po

jezeli chodzi o wiek to ja musialam dojrzec do decyzji zajelo mi to troche i jestem zadowolona, ale w slub nic nie zmienil...

a jezeli chodzi o wiek, ja w wieku 20 lat, bylam w stalym zwiazku z moim mezem juz, ale do glowy nam slub nie przychodzil...nie myslalam o slubie i dzieciach , o rodzinie, ze bedziemy ze soba , az do konca zycia...i niestety musze powiedziec , ze w wieku 20 lat na pewno nie mialam tej dojrzalosci i wiedzy o zyciu, co teraz.
na pewno nie zdecydowalabym sie na slub w wieku 20 lat, po prostu uwazam, ze jest sie za mlodym troszke...
a i podziwiam, te ktore decyduja sie, aj ze strachu bym umarla...i b.kibicuje, ze na pewno uda sie
image


image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
ale się dyskusja zrodziła :)
Przyznacie chyba jednak, że po raz kolejny można przytoczyć stwierdzenie : " punkt widzenia zależy od punktu siedzenia" .
Ile nas na tym forum, tyle wniosków i opinii. Każdy ma swoje zdanie, poparte doświadczeniami własnymi lub najbliższych.
Wydaje mi się, że to czy związek można nazwać szczęśliwym oraz długość jego trwania zależy od wielu, naprawdę wielu składowych, a to czy ktoś zamieszkał ze sobą przed ślubem czy też nie, ma naprawde znikomy wpływ na dalsze losy małżeństwa.
Bo udane małżeństwo/związek wymaga duuużo więcej, niż tylko zamieszkania ze sobą.
...najpierw wymagaj od siebie a potem od innych...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
my też mieszkamy razem choc tez powiem zeby moi rodzice nie byli z tego zadowoleni...ale ułatwieniem bylo to ze przenioslam sie do innego miasta na studia i tu wynajmowałam mieszkanie...poznałam mojego obecnego narzeczonego potem zamieszkalismy razem..od roku mieszkamy na swoim nie wynajmowanym
9 maj 2009 :)

image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Czyli jak widac po dyskusji każdy ma różny plan na życie. Ja jestem z natury osobą poukładaną i lubię wszystko robić po kolei, zamykać pewne rozdziały i iść dalej. Kiedy miałam 21 lat byłam akurat w środku studiów, zajęta tysiącem spraw- czasami nawet nie miałam czasu dla swoich chłopaków. Nie wyobrazam sobie,zebym miała być jednocześnie żoną, studentką, pracownikiem, a moze jeszcze matką. Podziwiam osoby, którym się to udaje,ale niestety bez mała każda para która znam i która zyje w ten sposób ma prędzej czy pozniej kryzys. Zresztą trudno sie dziwić, skoro przez cały tydzień ludzie pracują, a w wekeendy się uczą- zero czasu dla siebie. Bardzo sie bałam takiej sytuacji, dlatego wyszło jak wyszło.
Oczywiscie nie kazdy musi iść na studia- z góry uprzedzam, dyplom mgr nie jest niezbędny do bycia żoną. Piszę, jak zwykle, ogólnie:)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Czyli jak widac po dyskusji każdy ma różny plan na życie. Ja jestem z natury osobą poukładaną i lubię wszystko robić po kolei, zamykać pewne rozdziały i iść dalej. Kiedy miałam 21 lat byłam akurat w środku studiów, zajęta tysiącem spraw- czasami nawet nie miałam czasu dla swoich chłopaków. Nie wyobrazam sobie,zebym miała być jednocześnie żoną, studentką, pracownikiem, a moze jeszcze matką. Podziwiam osoby, którym się to udaje,ale niestety bez mała każda para która znam i która zyje w ten sposób ma prędzej czy pozniej kryzys. Zresztą trudno sie dziwić, skoro przez cały tydzień ludzie pracują, a w wekeendy się uczą- zero czasu dla siebie. Bardzo sie bałam takiej sytuacji, dlatego wyszło jak wyszło.
Oczywiscie nie kazdy musi iść na studia- z góry uprzedzam, dyplom mgr nie jest niezbędny do bycia żoną. Piszę, jak zwykle, ogólnie:)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja mam 20 lat i za 8 miesiecy biore ślub. Moj narzeczony jest o 7 lat starszy a jestesmy razem od 3 lat. I nie zamierzam bawić sie w kure domowa, wchodzic w kapcie, nie planujemy jeszcze dzieci:) Chce dalej studiowac, pracowac i układać sobie życie z tym jedynym:)
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
życzę, żebyście się nie pomylili, w tak młodym wieku wiele spraw wydaje się prostrzych niż jest w rzeczywistości ... ja na prawdę nie neguję, ale cieżko m zrozumieć zachowanie tak młodych ludzi ...

co to znaczy, że nie będziesz "bawić się w kurę domową"? to znaczy że nie będziecie gotować? ani prać? ani sprzątać?

porównuję tą sytuację do siebie oczywiście, każdy jest inny, jednak trudno mi jest uwierzyć, że osoba mająca 20 lat nie woli latać po imprezach, a kasę wydawać na ciuchy i kosmetyki a nie na rachunki za gaz czy na domestos ... :(
papilio1@op.pl
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Pewnie ze bede to robic, robie to juz od najmłodszych lat bo moi rodzice duzo pracuja. Chodzi mi o to ze nie zamierzam caly dzien siedziec w domu i sprzatac. Studiuje i pracuje. Na impreze mozna isc z mezem, wlasnie o to mi chodzi ze słowo "małzenstwo" wielu kojarzy sie z siedzeniem razem przed telewizorem. Ja chce z nim dzielic życie, chodzic na imprezy, do teautru itp. Co stoi na przeszkodzie? Czy bedąc mezatka nie bede mogla isc z kolezankami na zakupy? Jak juz wspomnialam nie planuje dzieci narazie, moze za jakies 5 lat.
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Bycie "kurą domową" nie jest zabawą! To ciężka praca ale i ogromna przyjemność.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Chodzi mi tylko o to ze nie zamierzam caly dzien sprzatac i czekac na meza z obiadem:) Chce sie rozwijac, studiowac. Z przyjemnoscia bede mu gotowała codziennie obiady, ale oczekuje tez jego zaangazowania w prace domowe;)
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
rozumiem :)

ani wiek, ani staż, ani mieszkanie razem przed nie jest gwarancja szczęścia :)
mam nadzieję że sie wam uda, powodzenia :D
papilio1@op.pl
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
całkowicie popieram
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
he he dobre :D
tez tak uwazam, w wieku 20 lat moim najwiekszym problemem bylo co wlozyc na nastepna impreze ;)
teraz moje zycie wyglada inaczej, 4 lata mieszkamy razem i czasami trzeba wybrac impreza albo nowy ciuch. oplacic rachunki, zrobic zakupy itd a potem czasami szkoda wydac ciezko zarobiona kase na imprezy. jak mieszkalam z rodzicami i mialam 20 lat to nie mialam takich dylematow
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
dziekuje, tez mam taka nadzieje:)
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Zdaje sobie sprawe ze czasem bedzie ciezko, ale myśle ze jest to tego warte:)
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
tak z drugiej strony ... gdyby nie wiara w to, że będzie dobrze, to by się ludzie nie pobierali :)
papilio1@op.pl
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Tez tak mysle:) a tak z innej beczki Tokio, dzidzius jeszcze nie chce przyjsc na ten swiat?:)
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
nie ... uparta jak osioł ... miałam wczoraj już w szpitalu leżeć, ale mnie odesłali, znowu ... pecha mam jakiegoś ... jestem juz po terminie, więc siedzę jak na bombie i czekam ... ale nic sie nie zapowiada
papilio1@op.pl
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Hehe:) Ja nie wiem jakbym wytrzymała 9 miesiecy czekania na dziecko, bym sie nie mogla doczekac:D
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja uwazam ze wiek ma ogromne znaczenie jesli chodzi o gotowosc do zwiazku. Moge tu oczywiscie mowic tylko i wylacznie o swoich doswiadczeniach... Ja jak mialam 20 lat bylam przekonania, ze nie chce nigdy wyjsc za maz i miec dzieci. Uwazalam ze nigdy nie bedzie mnie to interesowalo. Nawet staly zwiazek mnie nie interesowal. Chociaz bylam juz wtedy dorosla, odpowiedzialna za siebie osoba, po mieszkaniu pare lat za granica, pracujaca, studiujaca majaca wlasne mieszkanie. Wiec nie mialam totalnie zielono w glowie natomiast podejscie do zwiazku - 180 stopni od tego, co uwazam dzis. I nawet jakbym wtedy pozanala mojego narzeczonego to pewnie uwazalabm z jest kompletnym nuziarzem i nigdy nie zostalibysmy para...
Dzis mam 31 lat i sporo bagazu emocnlnego na karku i uwazam ze tylko dzieki doswiadczeniom ktore nabylam z wiekiem przewartosciowal mi sie swiatopoglad. Zanim poznalam E moim priorytetem nr 1 byla kariera, a teraz moim najwiekszym marzeniem jest duza rodzina...
Tara Marta urodziła sie 06/09/2010 o godz 10:17 ważąc 3,9 kg i mierząc 53 cm
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
to może teraz ja.

Pomimo mojego młodego wieku (21) nie w głowie mi imprezy, zabawy i ciuszki ale mąż i dziecko. Pracuje i studiuje zaocznie, w przyszłym roku biore ślub a na 2012 planujemy dzidziusia. Jesteśmy oboje świadomi, ze rodzina to nie tylko przyjemności ale obowiązek i wielka odpowiedzialność.
Nie mieszkamy razem, ale zdarza nam sie 'pomieszkiwać' u siebie, żadne z nas nie jest idealne, ale duzo i często ze sobą rozmawiamy i zawsze potrafimy sie dogadac. Jestemy razem 4.5 roku.
image

popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
W takim razie gratuluje przyszłym 20-letnim żonkom precyzyjnych planów( kurcze, szkoda tylko,ze dzieci nie chcą się rodzić wg kalendarza,ale moze Wam się uda;)
I życze wszystkim dużo sił w pracowaniu, studiowaniu, zajmowaniu się domem, mężem, sobą i ...nie byciu "kurą ani gęsią domową"-niech moc bedzie z Wami, na pewno sie przyda;)
dobranoc miłym Paniom i miłego weekndu
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nie rozumiem dlaczego niektóre dziewczyny tutaj tak zrzędzą.. Moja mama nie mowi mi że jestem za młoda, tylko popiera nasz związek, a Wy drogie Panie owszem. Niektóre osoby są bardzo uszczypliwe.
Chcę coś wyjaśnić. Małżeństwo nie oznacza rezygnacji z imprez czy zakupów. My nie jesteśmy małżeństwem i tak musimy utrzymywać dom, bo mieszkamy razem, ale nie rezygnujemy z przyjemności. Myślę że po ślube nie za wiele się zmieni. Nadal będę gotować obiady i sprzątać dom. Nadal będę się uczyć, a D. będzie pracował. Czasem gdzieś wyskoczymy. Jedyne co będziemy chcieli zmienić z czasem to chcemy mieć dziecko. Wtedy owszem - będzie inaczej:)
Na prawdę nie rozumiem Was i tego potępiania małżeństw zawieranych w młodym wieku. Ale cóż... Może jestem za młoda żeby to zrozumieć:)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Pozdrawiajm wszystkie dojrzałe i te niedojrzałe Panny Młode:)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Niestety też nie potrafię zrozumieć podejscia niektórych z was. Czy to zazdrość ze my spotkałysmy swoich wybranków tak wczesnie? i chcemy spedzic z nimi reszte zycia ?
przeciez to wybór indywidualny.... Jakbym nie była pewna, nie zrobiłabym tego. Ślub to nie kaprys, a obowiązek do końca życia...

również pozdrawiam :)
image

popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
zazdrosc??? raczej litosc...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja wyszłam za mąż w wieku 26 lat...męża poznałam jak miałam 19, a zaręczyliśmy jak miałam 21 i...trochę żałuję, że staneliśmy na ślubnym kobiercu dopiero po 5 latach (wina mojej mamy-ze względu na kontrakt nie mogła wrócić do kraju). Zapytacie dlaczego żałuję?
Bo pewnie 5 lat wcześniej byłoby bardziej szalenie i bajkowo.
Z drugiej jednak strony było rozważnie i romantycznie :) W sumie to każdy wiek ma swoje przywileje i to się również tyczy zawiera małżeństw.
Wg mnie, to w jakim wieku wychodzi się za mąż nie ma znaczenia jeśli się kogoś kocha, bo wiem po sobie, że gdybym została żoną 5 lat wcześniej to bym po prostu dłuższy staż miała :p
...najpierw wymagaj od siebie a potem od innych...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Czasami małżeństwa 20-latków sąszczęśliwe, czasem nie. Fakt. Mając 23 lata wychodziłam za mąż zakochana, szcząśliwa, pewna, że to na całe życie. No i wychodzę za mąż w wieku 36 lat i wiem, że może nie być na całe życie. Też wiem, jak wiedziałam to kiedyś, że to ten właściwy. Wydaje mi się ,że wiem. Bardzo się kochamy, szanujemy itd. W każdym wieku można się pomylić , tylko ,że 20-latkom częściej się to zdaża(statystycznie). Odradzę córkom wychodzenie za mąż przd 30-ką. Mieszkanie razem - jak najbardziej będę za
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nie urażając niczyich wyborów - mieszkanie z perspektywą ślubu razem - TAK, mieszkanie, żeby mieszkać - NIE.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Każdy ma swoje zdanie na ten temat, każdy wybrał swoją własną, indywidualną drogę, i dobrze!
Małżeństwo to według mnie ciągła praca, i nie ma znaczenia w jakim wieku ją zaczniemy. Ważne, aby trwać w małżeństwie, w razie problemów nie iść na łatwiznę, tylko starać się, starać i jeszcze raz starać się, bo wiadomo, że w każdym zdarzają się kryzysy, trudne sytuacje, które trzeba po prostu pokonać i przejść przez nie RAZEM!
Być może małżeństwa 20 latek są nieudane, tak samo można powiedzieć o małżeństwie 30 latek, bo kobiety w tym wieku również się rozwodzą... Poza tym w Polsce na dzień dzisiejszy co 5 para jest w trakcie sprawy rozwodowej, dodam, że wiek jest mocno zróżnicowany...
Owszem, wychodząc za mąż bylam zakochana (i nadal jestem ;)), szczęśliwa, ale potrafię też patrzeć na życie trochę realistyczniej, wiem, że różnie bywa, różnie się zdarza, i wiem rónież to, że jeżeli będzie trzeba to będę walczyć o swoje małżeństwo dopóki starczy mi sił, bo brałam ślub świadoma tego, że przede mną/ nami czeka ogrom pracy, aby zbudować silny i trwały związek...
Aha, i wcale nie czuję się 21letnią kurą domową, bo studiuję, pracuję, mam swoje pasje, spotykam się ze znajomymi, dbam o dom, gotuję, piorę, razem imprezujemy itd., ale wydaje mi się, że świadczy to tylko o moim doroslym podejściu do życia, tego, że mimo młodego wieku potrafię pogodzić milion rzeczy, na wszystko zdążyć i cieszyć się każdym dniem z moim mężem :) a nie ukrywajmy, nie wszytskim się to udaje...
Mąż & Żona od 25 grudnia 2008 r.

image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Mieszkanie przed ślubem moim zdaniem wiele daje. My mieszkaliśmy razem ponad rok i bardzo wiele nam to dało. Poznaliśmy się lepiej, zrozumieliśmy wiele spraw.

Podejście kościoła bym zlekceważył. To nie są słowa Boga, a jedynie wymysły księży.

Grzech? Grzech ma tyle mętnych definicji, że tak naprawdę nie wiadomo na czym dokładnie polega.


"Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.

popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
A od kiedy to Ponury, jesteś takim znawcą, że wiesz, co jest słowem Boga, a co nie ? A może ma jakiś cudowny dar? Pochwal się :)
[url=www.nawieszaczku.pl]image[/url]
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nie mam żadnego daru. W przeciwieństwie do Ciebie potrafię jednak myśleć i nie daję sobie robić wody z mózgu :)

"Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.

popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
"Kościoła", a nie "kościoła" jeżeli już. Skoro jego zdanie lekceważysz, to nie dziwię się, że nie wiesz co to grzech :D
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
U mnie to ze nie mieszkam z moim narzeczonym nie jest spowodowane wiara. Kosciol jest dla mnie instytucja bardzo dziwna, aczkolwiek chodze do kosciola i modle sie. Ale szukam tam bardziej kontaktu z Bogiem a nie sluchania niektórych księzy. Wazne by byc dobrym czlowiekiem. Jak sobie mysle o tych wszytskich rewelacjach które Kosciol wymysla to mi ręce opadaja...
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Trzeba brać przykład z pozostałej części narodu i się nie przejmować. Podobnie jak było z Janem Pawłem II - ludzie podniecali się jego pielgrzymkami i co z tego. Jego nauki mieli już serdecznie gdzieś.


"Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.

popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ponury, troche szcunku!!! JP II byl WIELKIM czlowiekiem!
Tara Marta urodziła sie 06/09/2010 o godz 10:17 ważąc 3,9 kg i mierząc 53 cm
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Akurat Papieża Ponury nie obraził- tylko Polaków, niestety nie bezpodstawnie.
O ile dobrze wiem Jan Paweł II drugi sprzeciwał sie np antykoncepcji- a wiadomo jak jest- większość z nas kalendarzyka nie stosuje albo nie bedzie. Zresztą przykładów lekcewazenia papieskich poglądów jest masa
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
wszystko to jednak nie oznacza, że trzeba iść za radą Ponurego i popędzić z prądem :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
ale na zimny wieczór herbata z prądem chętnie;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Inne tematy z forum Nauka i Szkolnictwo

Zaniepokojona matka - opinia (6 odpowiedzi)

Szkoła bardzo efektowna, ale mało efektywna. Na plus dwoch może trzech psychologów ze świetnym...

Olivier R - ocena (3 odpowiedzi)

Profesjonalne przygotowanie do egzaminu i każdego jego aspektu, miła atmosfera podczas jazd i...

Rodzić - ocena (4 odpowiedzi)

Jestem przerażona i obrażona zachowaniem nauczyciele w tej szkole. Moja córka była uczennicą w...

do góry