Odpowiadasz na:

Ja mam problem z tym czy się przygotowywać czy nie... jednym świadomość pomaga innym szkodzi. A tak naprawdę to choć, na co dzień uważam, że mamy ogromny wpływ na swoje życie, tak niestety przy... rozwiń

Ja mam problem z tym czy się przygotowywać czy nie... jednym świadomość pomaga innym szkodzi. A tak naprawdę to choć, na co dzień uważam, że mamy ogromny wpływ na swoje życie, tak niestety przy porodzie najczęściej nie :)

Ja się nie przygotowywałam. W pierwszej ciąży nie chodziłam do SR, nie czytałam za dużo, nie oglądałam filmików i relacji też nie chciałam słuchać. W drugiej w sumie podobnie - chodziłam do SR ale bardziej żeby się dowiedzieć co się zmieniło np w zakresie pielęgnacji, badań dodatkowych itp (8 lat różnicy między obiema ciązami).

I akurat w moim przypadku wyszło mi to na dobre a raczej do niczego się nie przydało.
Oba porody znienacka, na wariata, każdy poród po ok 1,5h... Nie było czasu ani na oddychanie, ani na masaże, ani na skakanie na piłce... o znieczuleniu ZZO także nie było już mowy :) Wszystko działo się bardzo szybko - w obu przypadkach trafiłam do szpitala z dużym rozwarciem. Przy pierwszym porodzie nawet nie wiedziałam że rodzę - pojechałam tylko na kontrolę.

Podsumowując:
Autorko wątku- mój przykład jest pewnie dość rzadki ale też nie jest tak, że prawie nigdy się nie zdarza. Dlatego owszem przygotuj się, ale nie rozkładaj tego wszystkiego na czynniki pierwsze, kiedy rozwarcie, na ile cm... Nie warto naprawdę! Lepiej skup myśli na tym jak będzie cudownie jak już będziesz miała berbecia przy sobie :):)

Pozdrawiam i zazdroszczę!!!!!!!!!

zobacz wątek
4 lata temu
~Dorka

Odpowiedź

Autor

Ogłoszenie
Polityka prywatności
do góry