Odpowiadasz na:

Re: Czy wasze dzieci będą chodzić w zerówce na religię?

Rzeczywiście, nie dalibyśmy rady się porozumieć ale zupełnie nie dlatego, że jestem osobą wierzącą, a Ty nie. Problem leży w zupełnie innym miejscu. Nawet jak nie jest to wprost powiedziane, to z... rozwiń

Rzeczywiście, nie dalibyśmy rady się porozumieć ale zupełnie nie dlatego, że jestem osobą wierzącą, a Ty nie. Problem leży w zupełnie innym miejscu. Nawet jak nie jest to wprost powiedziane, to z Twojej wypowiedzi bardzo wyraźnie wychodzi brak szacunku do ludzi z innym światopoglądem niż Ty. Nie ma w Twoich wypowiedziach otwartości na ludzi myślących inaczej (tak, wiem tylko osoby nie wierzące myślą, inni nie), nie ma tolerancji w tym sensie, że każdy człowiek ma prawo do własnego światopoglądu, wiary bądź jej braku. I należy się każdemu szacunek. Nie ma nawet krzty szacunku w zdaniu: Oczywiście można starać się je ogłupić odpowiedzią "tak, jest piekło". Jest to wyraźne deprecjonowanie ludzi którzy wierzą, bo oni po prostu dzieci ogłupiają. Każdy z nas ma prawo wierzyć bądź nie, ale nikt nie ma prawa obrażać kogoś o światopoglądzie odmiennym. To nie jest kwestia tego, czy jest się wierzącym czy nie, to jest kwestia tego, jakim się jest człowiekiem.
Mam bardzo dobrą koleżankę ateistkę, kiedyś nawet razem mieszkałysmy. I zawsze potrafiłyśmy się porozumieć. Temat religii nie był zasadniczo poruszany ale kilka razy zdarzyło nam się porozmawiać na ten temat; nie by "przerobić na swoją modłę" ale zwyczajnie pogadać z ciekawości trochę. Nikt nikogo nie obraził, nawet głosu nie podniósł. Można? Można. Ale tu trzeba być przede wszystkim otwartym na drugiego człowieka, bez względu na to jakiego jest wyznania.
Ja w ogóle nie miałam na uwadze, czego oczekuje szkoła, pedagodzy w stosunku do dzieci. Zupełnie mnie nie zrozumiałaś, a może nie było wcale chęci ku temu? Ja wyszłam od strony dziecka, które może szkołe postrzegać po swojemu i to "po swojemu" może ale nie musi być zgodne z tym co myślą rodzice, pedagodzy, ktokolwiek. I zawsze może być taka możliwość, że będzie pytało, będzie szukało potwierdzenia tego, co usłyszy w szkole. I to na pewno nie jest spójne z hitleryzmem, jak to napisałaś. Gdybym była zwolennikiem takiego posłuszeństwa, to nie byłoby w ogóle problemu ale ja zawsze zakładam, że dziecko ma prawo pytać, szukać. I dla mnie, przede wszystkim jako rodzica, jest ważne, żeby dziecko wychować w pewnego rodzaju szczerości, żeby nie fundować mu różnych sprzeczności, bo w moim odczuciu nie jest to dla dziecka dobre. A może być tak, że czy więcej sprzeczności w życiu dziecka, tym więcej pytań. Dlatego to rodzic kieruje wychowaniem dziecka. Tak też jest z religią. Jeśli jestem wierzącą osobą, akceptuję dogmaty to zapisuję na religię. Jeśli nie to dlaczego mam robić śmietnik z głowy mojego dziecka. Oczywiście, że nie musi byc problemu z taką sytuacją ale zawsze jest prawdopodobieństwo, że będzie inaczej. Jeśli dziecko pyta o coś wprost, to uważam, że zasługuje na to by mu wprost odpowiadać. Zwłaszcza że to rodzic decyduje w tym przypadku o tym, czy dziecko treści religijne otrzymuje w szkole czy nie. I zupełnie czymś innym jest przekonanie dziecka, na co może pozwolić sobie z panią od matematyki, plastyki, religii. Czymś zupełnie innym jest problem, "czy u pani z polskiego można siedzieć na biurku" a czymś innym problem: "kto mówi prawdę mama czy pani, bo każda mówi coś innego".
Dla mnie sprawa jest prosta. Nie ma możliwości, by posyłać dziecko do szkoły muzycznej i potem wymagac, by nie uczyło się grać na instrumencie. Tak samo z religią. Nie chcę, żeby było "ogłupiane", to po prostu nie posyłam na te lekcje.

zobacz wątek
9 lat temu
~A.

Odpowiedź

Autor

Ogłoszenie
Polityka prywatności
do góry