Widok
Do Mam na placach zabaw i nietylko
Drogie mamy. Nie chcę tutaj wywołac afery, czy też was obrażac w jakikolwiek sposób.
Jak zapewne wiecie, ciężko jest wysiedziec w domu, w takie upały bez otwartego okna lub balkonu. Sama jestem matką, i wiem że ciężko jest też wytrzymac cały dzień bez wychodzenia z domu. Dlatego większość z was, zbiera dzieci na spacery, na place zabaw. Dzieci bawią się w piaskownicy, ganiają za sobą, mają super zabawę, a Wy (my) możemy odpocząc, poczytac gazetę, zerkając co jakis czas co nasze maleństwa robią. Bardzo często place zabaw znajdują się w środku osiedla, otoczone blokami. W środku dnia, komu to tam przeszkadza, że dzieci się bawią, krzyczą i piszczą - większośc ludzi jest w pracy. Sama mieszkam na 1 piętrze (pod samym placem zabaw) i nigdy mi to nie przeszkadzało - przecież to tylko dzieci - jak można kazac im chodzic na paluszkach. Przejdę teraz do sprawy o którą mi chodzi. Jak już wspominałam, jestem matką, i mój synek wymaga jeszcze drzemek w ciągu dnia - w takim upale ciężko zamknąc okno, lub balkon, bo można się udusic. Dzieci dziecmi - ale nie raz, słyszę i obserwuję, jak Matki wrzeszczą z nad gazety do swoich dzieci, ktore i tak nic nie słyszą bo są zbyt zajęte zabawą. Błagam was - chociaż wy zachowajcie na tyle kultury i nie wywrzaskujcie komuś pod oknami. Szanujmy się nawzajem. Starszym dzieciom również można delikatnie zwrócic uwagę - że nie muszą biegac i piszczec. Ja rozmumiem że jesteśmy wszystkie zmęczone - ale do cholery jasnej, jeśli dziecko znajdzie kawałek za przeproszeniem gówna, to nie wrzeszczcie do niego żeby tego nie ruszał, tylko podejdźcie do niego. Czy w domu jak się wasze dzieci bawią czymś niedozwolonym - np nożem, to też wrzeszczycie z kanapy że mają to zostawic?
Gdyby wam jakiś pijak wywrzaskiwał pod oknem, jak wasze dziecko śpi - a są dzieci które bardzo delikatnie śpią, nie wkurzałybyście się? Pewno zadzwoniłybyście po policję - albo byście go przegoniły? Jeszcze raz podkreślam - nie mam tutaj pretensji do dzieci - niech się bawią - szaleją - po to są place zabaw. Ale Wy nie musicie do tego dokładac swoich pięciu groszy, i chociaż Wy zachowajcie resztki zdrowego rozsądku - i szacunku dla tych dzieciaczków które chcą trochę pospac.
Jak zapewne wiecie, ciężko jest wysiedziec w domu, w takie upały bez otwartego okna lub balkonu. Sama jestem matką, i wiem że ciężko jest też wytrzymac cały dzień bez wychodzenia z domu. Dlatego większość z was, zbiera dzieci na spacery, na place zabaw. Dzieci bawią się w piaskownicy, ganiają za sobą, mają super zabawę, a Wy (my) możemy odpocząc, poczytac gazetę, zerkając co jakis czas co nasze maleństwa robią. Bardzo często place zabaw znajdują się w środku osiedla, otoczone blokami. W środku dnia, komu to tam przeszkadza, że dzieci się bawią, krzyczą i piszczą - większośc ludzi jest w pracy. Sama mieszkam na 1 piętrze (pod samym placem zabaw) i nigdy mi to nie przeszkadzało - przecież to tylko dzieci - jak można kazac im chodzic na paluszkach. Przejdę teraz do sprawy o którą mi chodzi. Jak już wspominałam, jestem matką, i mój synek wymaga jeszcze drzemek w ciągu dnia - w takim upale ciężko zamknąc okno, lub balkon, bo można się udusic. Dzieci dziecmi - ale nie raz, słyszę i obserwuję, jak Matki wrzeszczą z nad gazety do swoich dzieci, ktore i tak nic nie słyszą bo są zbyt zajęte zabawą. Błagam was - chociaż wy zachowajcie na tyle kultury i nie wywrzaskujcie komuś pod oknami. Szanujmy się nawzajem. Starszym dzieciom również można delikatnie zwrócic uwagę - że nie muszą biegac i piszczec. Ja rozmumiem że jesteśmy wszystkie zmęczone - ale do cholery jasnej, jeśli dziecko znajdzie kawałek za przeproszeniem gówna, to nie wrzeszczcie do niego żeby tego nie ruszał, tylko podejdźcie do niego. Czy w domu jak się wasze dzieci bawią czymś niedozwolonym - np nożem, to też wrzeszczycie z kanapy że mają to zostawic?
Gdyby wam jakiś pijak wywrzaskiwał pod oknem, jak wasze dziecko śpi - a są dzieci które bardzo delikatnie śpią, nie wkurzałybyście się? Pewno zadzwoniłybyście po policję - albo byście go przegoniły? Jeszcze raz podkreślam - nie mam tutaj pretensji do dzieci - niech się bawią - szaleją - po to są place zabaw. Ale Wy nie musicie do tego dokładac swoich pięciu groszy, i chociaż Wy zachowajcie resztki zdrowego rozsądku - i szacunku dla tych dzieciaczków które chcą trochę pospac.
ja byłam swiadkiem jak mama zajeta rozmowaprzez tel. krzyczała do synka 'Oskar nie podchodz za blisko.dziecko moze ze 2-3 lata,Oskar nie podchodz za blisko ,do karuzeli,ja w tym, czasie bujałam moją córke na chustawce a ta matka sie drze z daleka Oskar nie podchodz!!! no i dziecko podeszło a na karuzeli kreciły sie dzici i dostał mały w głowe ! matka podlatuje i mówi jeszcze przez telefon: czekaj tylko zrobie z małym porzadek!!
woda w dupie sie gotuje jak sie widzi takie akcje
woda w dupie sie gotuje jak sie widzi takie akcje
Każda mama pewnie chętnie spędziłaby z dzieckiem cały dzień na świeżym powietrzu, tylko czasem trzeba coś zrobić w domu - obiad się sam nie ugotuje, mieszkanie nie posprząta, ciuchy nie upiorą... Często dziecięca drzemka w ciągu dnia jest taką właśnie chwilą na spokojne załatwienie kilku domowych spraw. ;)
kobyłka masz racje ,trzeba przyzwyczajac dziecko do halasu, ale jak wiadomo sa rożne dzieci,moja akurat spi w kazdym otoczeniu wiec nie ma problemu.
Bardziej tu chodzi o kulture doroslych, nie każdy ma ochote wysłuchiwać wrzeszczacych matek lub historii życiowych opowiadanych przez tel na cały regulator:-(
Bardziej tu chodzi o kulture doroslych, nie każdy ma ochote wysłuchiwać wrzeszczacych matek lub historii życiowych opowiadanych przez tel na cały regulator:-(
O właśnie, my chociaż nie mamy pod oknem placu to i tak nasłuchamy się sporo - od dwóch miesięcy sąsiednie mieszkanie przechodzi remont generalny, a jak wiadomo remont = fachowcy. "Fachowcy", którzy spędzają pół dnia na balkonie (sąsiadującym z naszym), palą papieros za papierosem i klną jak szewcy. Chyba byłabym w stanie wytrzymać nawet dwa place zabaw w zamian. ;)
Ehhh... szkoda gadać....Moi sąsiedzi z naprzeciwka mają dwa małe pieski, które regularnie zamiast wyprowadzać na spacer wypuszczają na ogródek. Wszystko by było ok, tyle że pieski te jak zrobią "swoje" to potem nieraz 15-20 min szczekają pod drzwiami żeby je wpuścić.
I tak 4 razy dziennie :(
Ja nie wiem, głusi ci właściciele czy co??
I tak 4 razy dziennie :(
Ja nie wiem, głusi ci właściciele czy co??
Nie no, przecież pieski muszą się wybiegać:)
Plac zabaw mam za sąsiednim blokiem, więc nie słyszę specjalnie, ale w pełni popieram, tak naprawdę bardziej ze względu na zachowanie kultury, niż na śpiące dzieko. Ale i tak nie lubię jak mi się ktoś wydrze nad wózkiem ze śpiącym dzieckim :/
Ale dziś byłam mile zaskoczona, szłam z wozkiem a facet kosił trawnik pod płotem, i jak byłam z 20 metrów od niego to wyłączył kosiarkę, i jak przechodziłam obok to zapytał czy dziecko śpi bo nie chciał przeszkadzać :D:D:D
U nas przez małą odległość między blokami większy problem stanowi muzyka którą sobie ktoś słucha przy otwartym oknie w drugim bloku :/
Plac zabaw mam za sąsiednim blokiem, więc nie słyszę specjalnie, ale w pełni popieram, tak naprawdę bardziej ze względu na zachowanie kultury, niż na śpiące dzieko. Ale i tak nie lubię jak mi się ktoś wydrze nad wózkiem ze śpiącym dzieckim :/
Ale dziś byłam mile zaskoczona, szłam z wozkiem a facet kosił trawnik pod płotem, i jak byłam z 20 metrów od niego to wyłączył kosiarkę, i jak przechodziłam obok to zapytał czy dziecko śpi bo nie chciał przeszkadzać :D:D:D
U nas przez małą odległość między blokami większy problem stanowi muzyka którą sobie ktoś słucha przy otwartym oknie w drugim bloku :/
Mnie ostatnio do szal doprowadzają karetki pewnej prywatnej firmy medycznej które mają tak głośną syrenę że ogłuchnąć można. Coś strasznego. Jak jestem na spacerze to aż się krzywię a mała standardowo się budzi zawsze wystraszona.
Sąsiadka obok nie potrafi normalnie zamykać drzwi tylko zawsze ku**a , zawsze musi trzasnąć drzwiami jak w stodole, a że wraca do domu ok 6 rano to zawsze obudzi któreś z nas.
Sąsiadka obok nie potrafi normalnie zamykać drzwi tylko zawsze ku**a , zawsze musi trzasnąć drzwiami jak w stodole, a że wraca do domu ok 6 rano to zawsze obudzi któreś z nas.
smutne jest co piszecie, niby wszyscy mają akceptować małe dzieci ale jak ma już dzieciak 7-10 lat to jest taki dorosły że ma być cicho?
Trochę rozsądku mamy drogie, wasze dzieci też podrosną i będą same chodziły i nie ma ci się denerwować tylko uwagę delikatnie zwrócić dzieciom.
A jak ma się mieszkanie z widokiem na plac zabaw to trzeba albo to zakceptować albo sprzedać.
Założycielka wątku miała na myśli szalone matki a wy się rozpisujecie o "8 letnich bachorach co się drą"?
Piękne słownictwo do opisywania dzieci :)
Trochę rozsądku mamy drogie, wasze dzieci też podrosną i będą same chodziły i nie ma ci się denerwować tylko uwagę delikatnie zwrócić dzieciom.
A jak ma się mieszkanie z widokiem na plac zabaw to trzeba albo to zakceptować albo sprzedać.
Założycielka wątku miała na myśli szalone matki a wy się rozpisujecie o "8 letnich bachorach co się drą"?
Piękne słownictwo do opisywania dzieci :)
ok, ale jak możecie tak nazywać dzieci, strasznie to smutne "rozwydrzone smarki"?
wiem ze to tylko słowa ,ale nie chciałabym aby tak nazywano mnie lub moje dziecko ani żadne inne dziecko, tylko dlatego że nie domyśla się że chcemy odpocząć albo mamy gorszy dzień.
Sama jako dzieciak krzyczałam do mamy na 5 piętrze i żaden sąsiad nigdy mnie nie nazwał smarkiem :)
wiem ze to tylko słowa ,ale nie chciałabym aby tak nazywano mnie lub moje dziecko ani żadne inne dziecko, tylko dlatego że nie domyśla się że chcemy odpocząć albo mamy gorszy dzień.
Sama jako dzieciak krzyczałam do mamy na 5 piętrze i żaden sąsiad nigdy mnie nie nazwał smarkiem :)
Dzieci dziećmi, a pod naszym blokiem noc w noc sączy piwko zlota polska młodzież w wieku bliżej nieokreślonym (między 20 a 30 lat). Oprócz sikania pod blokiem (sic!) i głośnego rechotu przy piciu piwska, w środku nocy potrafią nas budzić mega głośne okrzyki typu "Lechia Gdańsk ku....a" :/ Albo przyśpiewki na ludowo. Kilka razy dzwoniliśmy na policję, ale mam wrażenie że to walka z wiatrakami. Po prostu - Przymorze i dresiarze, witamy serdecznie. Na szczęście w niedalekiej przyszłości na horyzoncie majaczy nam przeprowadzka, oby w lepsze miejsce...
http://zuzanka-czaruje.blogspot.com
Tak jak już ktoś napisał - jedną drzemkę moje dziecko usypia na dworze, drugą w domu - żebym mogła coś zrobic. To nie jest tak że ja zawsze usypiałam go w ciszy. Próbowałam w Hałasie.... Nie raz. Po prostu ma taką zasadę, że przy hałasie zaśnie dopiero wtedy kiedy jest maksymalnie zmęczony, a wtedy kiedy jest senny, zasypia w ciszy. Mniej więcej pół godziny śpi mocno, a potem trzeba juz byc cichutko, bo łatwo go obudzic. Co obowiązkowo powoduje maksymalny płacz - baardzo nie lubi byc budzony, lepiej zeby się sam budzil jak jest wyspany. Sąsiedzi też trzaskają drzwiami, raz delikatnie prosiłam by tego nie robili to usłyszałam odpowiedz - ze najpierw mam sie pozbyc szczekajacego psa, a potem im cokolwiek mowic... Szkoda tylko ze moj pies jak maly spi, jest zawsze przy mnie - i bardzo go pilnuje zeby nie szczekal. Ja myślę że te matki są w stanie nauczyc dzieci prostej rzeczy "nie krzycz, bo to innym przeszkadza".
No to ja wypowiem się z perpsektywy mieszkania w domku w naszym kochamym mieście...
Otóż...Co z tego że pod oknem nie mam placu zabaw, tylko własny ogród??
Wystarczy że jeden sąsiad zechce skosić trawnik w czasie drzemki synka, inny pociąć drzewo na zimę piłą spalinową , kolejny ma warsztat samochodowy więc muzyka z radio miesza się z gazowaniem silników ;), w dodatku mieszkam w taki miejscu, że akurat kierowcy ukochali sobie naszą ulicę jako cudowny skrót w celu uniknięcia korków i tuz za moim domem kończy się ta droga "małym uskkokiem" a zaczyna zwykła ziemista więc co drugi kierowca rozpędzony do ok 80km/h musi zmniejszyć V do conajmniej 20km aby nie rozwalić podwozia hahaaha ;).
Nie ma co , dzień świra...;)
Moje dziecko tak się do tego wszystkiego przyzwyczaiło, że nawet wszystkie te atrakcje skumulowane w jednym czasie nie robią na nim wrażenia ;)-ale jak miał parę miesięcy nie było tak wesoło :(.
Otóż...Co z tego że pod oknem nie mam placu zabaw, tylko własny ogród??
Wystarczy że jeden sąsiad zechce skosić trawnik w czasie drzemki synka, inny pociąć drzewo na zimę piłą spalinową , kolejny ma warsztat samochodowy więc muzyka z radio miesza się z gazowaniem silników ;), w dodatku mieszkam w taki miejscu, że akurat kierowcy ukochali sobie naszą ulicę jako cudowny skrót w celu uniknięcia korków i tuz za moim domem kończy się ta droga "małym uskkokiem" a zaczyna zwykła ziemista więc co drugi kierowca rozpędzony do ok 80km/h musi zmniejszyć V do conajmniej 20km aby nie rozwalić podwozia hahaaha ;).
Nie ma co , dzień świra...;)
Moje dziecko tak się do tego wszystkiego przyzwyczaiło, że nawet wszystkie te atrakcje skumulowane w jednym czasie nie robią na nim wrażenia ;)-ale jak miał parę miesięcy nie było tak wesoło :(.
Wydzierające się mamy również mi przeszkadzają. Natomiast najbardziej dobija mnie mama która podejdzie do dziecka, drze się na nie tak jakby ono było 100metrów dalej, a przy tym puszcza taką łaciną, że uszy więdną.
Dzieci nawet te 10-15ście lat nie przeszkadzają mi bo sama byłam kiedyś dzieckiem
Pamietacie lata 80siąte ? Nie było domofonów i krzyczało się
"Mamooooooo woła Kasia" ;)
To tylko dzieci i jeśli faktycznie zachowuję się skrajnie głośno, to można delikatnie zwrócić uwagę, żeby były ciszej bo dziecko śpi... To tylko dzieci, gdzieś wyszumieć się i wykrzyczeć muszą :)
Ja całe szczęście okna na plac zabaw mam tylko od kuchni i jednego pokoju w którym stacjonuje starsze dziecko ;)
Musze tylko znosić warkot skuterów na których młodzież teraz jeździ, a czasami silniki mają okrutnie głośne
Dzieci nawet te 10-15ście lat nie przeszkadzają mi bo sama byłam kiedyś dzieckiem
Pamietacie lata 80siąte ? Nie było domofonów i krzyczało się
"Mamooooooo woła Kasia" ;)
To tylko dzieci i jeśli faktycznie zachowuję się skrajnie głośno, to można delikatnie zwrócić uwagę, żeby były ciszej bo dziecko śpi... To tylko dzieci, gdzieś wyszumieć się i wykrzyczeć muszą :)
Ja całe szczęście okna na plac zabaw mam tylko od kuchni i jednego pokoju w którym stacjonuje starsze dziecko ;)
Musze tylko znosić warkot skuterów na których młodzież teraz jeździ, a czasami silniki mają okrutnie głośne
https://www.facebook.com/groups/200268143516906/?fref=ts
Zapraszam grupa zamknięta, sprzedaż ubranek dziewczęcych
Zapraszam grupa zamknięta, sprzedaż ubranek dziewczęcych
właśnie chciałąm pisać to co pisała Kasia? A Wy nie dorastałyście na jakimś blokowisku? nie krzyczałyście "maaaa-mooooo rzuuuuc na loooo-daaaa"? kiedys jak byly blokowiska to przed praktycznie kazdym byl plac zabaw a jak placu zabaw nie bylo to gralo sie w gume, w pilke czy jezdzilo na rowerze testujac kto ma glosniejszy dzwonek i montujac takie kuleczki na szprychy.
z jednej strony spoleczenstwo jest złe i zszokowane ze dzieci jeszcze przed podstawowka lepiej obsluguja komputery niz ich rodzice, ze jedyne zabawy ktore znaja to te inspirowane grami i filmami-najczesciej brutalne, a z drugiej jak te dzieciaki pojda pobiegac i pokrzyczec to zaraz otwirzy sie jakies okno i ktos zawola "nie halasujcie tu, idzcie do domu".
no kiedy ostatnio widzialyscie dzieciaki grajace w gume albo klasy????
z jednej strony spoleczenstwo jest złe i zszokowane ze dzieci jeszcze przed podstawowka lepiej obsluguja komputery niz ich rodzice, ze jedyne zabawy ktore znaja to te inspirowane grami i filmami-najczesciej brutalne, a z drugiej jak te dzieciaki pojda pobiegac i pokrzyczec to zaraz otwirzy sie jakies okno i ktos zawola "nie halasujcie tu, idzcie do domu".
no kiedy ostatnio widzialyscie dzieciaki grajace w gume albo klasy????
Pod naszymi oknami zbudowali plac zabaw jakieś 2 miesiące temu i zrobiła się masakra. Myślałam że to tylko na początku, bo na innych placach tylu dzieci nie ma, ale jakoś ciągle tu są tłumy. To co - po 4 latach urządzania się i z niemowlakiem mamy się przeprowadzić i zaczynać wszystko od początku?
W dzień to jeszcze rozumiem i zaciskam zęby i staram się to jakoś znieść, chociaż ciężko mi Młodego uśpić. Ale jak o 22 dzieci na oko 10letnie jeszcze się tam bawią tak głośno, że moje dziecię nie może spać, to zastanawiam się czy oni domów nie mają - ja w tym wieku kładłam się spać o 20.
A jeszcze się przyłączę do skargi na aptekę na Morenie, która przez tydzień reklamowała się w tak nachalny sposób, że całymi dniami trzeba było się kisić przy zamkniętych oknach.
W dzień to jeszcze rozumiem i zaciskam zęby i staram się to jakoś znieść, chociaż ciężko mi Młodego uśpić. Ale jak o 22 dzieci na oko 10letnie jeszcze się tam bawią tak głośno, że moje dziecię nie może spać, to zastanawiam się czy oni domów nie mają - ja w tym wieku kładłam się spać o 20.
A jeszcze się przyłączę do skargi na aptekę na Morenie, która przez tydzień reklamowała się w tak nachalny sposób, że całymi dniami trzeba było się kisić przy zamkniętych oknach.
Rina, a gdyby lubił wyciągać siusiaka na środku chodnika i machać nim do przechodniów, też byś mu pozwoliła? ;-)
Mam dziecko i wiem, że nie czasem nie rozumie od razu zakazu, ale to od nas zależy czy złe nawyki pozostaną, czy nie...
Później właśnie niektóre takie głośne dzieciaki gdy dorosną piją piwko i klną pod klatkami. ;-P
Mam dziecko i wiem, że nie czasem nie rozumie od razu zakazu, ale to od nas zależy czy złe nawyki pozostaną, czy nie...
Później właśnie niektóre takie głośne dzieciaki gdy dorosną piją piwko i klną pod klatkami. ;-P
W tych czasach wszystko każdemu przeszkadza... Ja wychowywałam się w mniejszej miejscowości i byłam bardzo żywym, myślę że nawet głośnym dzieckiem ;), zresztą całe moje towarzystwo takie było. Biegalismy po czyiś podwórkach, hałasowalismy od rana do nocy , sąsiedzi nazywali nas diabełkami. ale żaden z sąsiadów nie zwrócił uwagi moim rodzicom ani moi rodzice nie zwrócili uwagi innym, dzieciństwo -szczęśliwe dzieciństwo ma swoje prawa..I proszę, jakoś wyrosłam na porządnego,spokojnego , ustabolizowanego emocjonalnie człowieka ;).
Może dzięki temu jestem bardziej tolerancyjna dla innych.
Może też jednak wychów na wsi jest lepszy bo z tego co czytam , to Wasze blokowe dzieci, którym większośc jest zabronione sa naprawdę biedne, ograniczane i to własnie one kiedyś swoim emocjom dadzą upust w postaci piwka pod sklepem ;).
Może dzięki temu jestem bardziej tolerancyjna dla innych.
Może też jednak wychów na wsi jest lepszy bo z tego co czytam , to Wasze blokowe dzieci, którym większośc jest zabronione sa naprawdę biedne, ograniczane i to własnie one kiedyś swoim emocjom dadzą upust w postaci piwka pod sklepem ;).
Ja pamiętam moje dzieciństwo:) codzienne zabawy przed blokiem, granie w kosza pod balkonami czasami nawet do 22 i nikomu to nie przeszkadzało. Teraz na tym samym osiedlu zlikwidowano ławeczki i nie pozwolono bawić się dzieciom pod blokiem choć jest piękny plac z trawką. Mam wrażenie że społeczeństwo zrobiło się za wygodne i wiecznie nie zadowolone. Oczywiście nie mówię tu o skrajnych przypadkach które opisywałyście wyżej ale mnie się nasuwa niestety jeden pomysł, a mianowicie komu przeszkadza mieszkanie wśród wielu ludzi radzę wybudować dom i odgrodzić się od wszystkich dużym murem.
Popieram dom i mur, szkoda że nie każdego stać na taki luksus. :-(
Też biegałam jako dziecko po osiedlu i miałam swoją bandę.
Faktycznie - wtedy było inaczej. Psom pozwalano s**** gdzie popadnie i też nikomu nie zwracało się uwagi, a na mięsny po japońsku mówiło się 'nagiehaki'. Czy było lepiej?
:-P
Też biegałam jako dziecko po osiedlu i miałam swoją bandę.
Faktycznie - wtedy było inaczej. Psom pozwalano s**** gdzie popadnie i też nikomu nie zwracało się uwagi, a na mięsny po japońsku mówiło się 'nagiehaki'. Czy było lepiej?
:-P
No niestety, jak się mieszka w bloku, to trzeba się ograniczać. I należy uczyć tego od dziecka.
Od niedawna mieszkam w bloku, część sąsiadów rozumie, że nalezy być cichym i bezwonnym aby wszystkim się miło mieszkało, ale tych kilku przygłupich potrafi skutecznie zatruć życie. I bardzo wątpię, żeby to byli akurat ci wychowywani na kulturalnych, którym to wychowanie wyrządziło krzywdę.
A co do matek w piaskownicach :) Już sama nie wiem, które są dziwniejsze: te przyspawane do telefonu, drące się cały czas z dużej odległości "Natan, nie biegaj", czy te, które chodzą krok w krok za dzieckiem i pilnują, żeby nie ruszało cudzych zabawek i żeby nikogo nie dotykało...
Od niedawna mieszkam w bloku, część sąsiadów rozumie, że nalezy być cichym i bezwonnym aby wszystkim się miło mieszkało, ale tych kilku przygłupich potrafi skutecznie zatruć życie. I bardzo wątpię, żeby to byli akurat ci wychowywani na kulturalnych, którym to wychowanie wyrządziło krzywdę.
A co do matek w piaskownicach :) Już sama nie wiem, które są dziwniejsze: te przyspawane do telefonu, drące się cały czas z dużej odległości "Natan, nie biegaj", czy te, które chodzą krok w krok za dzieckiem i pilnują, żeby nie ruszało cudzych zabawek i żeby nikogo nie dotykało...
Ze skrajności w skrajność, a Bigbeat naprawdę porównania masz na zasadzie co ma piernik do wiatraka ;)...Chyba troszkę przewrażliwienia się wkrada aczkolwiek nie mieszkam w bloku więc może nie do końca rozumiem jakie to jest straszne.
Nie da się dogodzić, ale jednak plac zabaw jak nazwa mówi jest do zabawy, tak jak puby do imprezowania-nikt tam Wam nie zwraca uwagi abyscie się uciszyli, wiec po prostu trzeba było zgłosić do administracji aby placyk znajdował się w trochę bardziej ustronnym miejscu, albo kupić mieszkania ,w których okna nie są skierowane na to straszne miejsce ...:(
Nasz film "dzien świra" to jednak była trafiona produkcja :)
Nie da się dogodzić, ale jednak plac zabaw jak nazwa mówi jest do zabawy, tak jak puby do imprezowania-nikt tam Wam nie zwraca uwagi abyscie się uciszyli, wiec po prostu trzeba było zgłosić do administracji aby placyk znajdował się w trochę bardziej ustronnym miejscu, albo kupić mieszkania ,w których okna nie są skierowane na to straszne miejsce ...:(
Nasz film "dzien świra" to jednak była trafiona produkcja :)
Myślę, że wcale nie przesadzam i mam dystans do sprawy. :-D
Plac zabaw jest do zabawy, pub do picia, ale osiedle do mieszkania i to dla wielu osób, a nie tylko grupy, której akurat pasuje krzyk i halas. Szanujmy się nawzajem, a wszyscy będą zadowoleni.
Moje dziecko też lubi bawić się w echoi krzyczeć, ma dopiero rok więc tym bardziej ciężko przetłumaczyć, ale wiem jak postępować, żeby córcia zachowywała się odpowiednio do sytuacji. Niektórzy sąsiedzi ze zdumieniem po kilku miesiącach zauważyli, że urodziło nam się dziecko. :-D To jest kwestia kultury i dobrego wychowania. Mimo, że nie pozwalam młodej na wszystko, nie sądzę by była z tego powodu nieszczęśliwa czy pozbawiona dzieciństwa. Beztroskie, nie znaczy pozbawione troski o innych. Zrozumienia i poszanowania innego człowieka trzeba uczyć już małe dzieci. Mam nadzieję, że moje dziecko kiedyś mi za tę naukę podziękuje.
Plac zabaw jest do zabawy, pub do picia, ale osiedle do mieszkania i to dla wielu osób, a nie tylko grupy, której akurat pasuje krzyk i halas. Szanujmy się nawzajem, a wszyscy będą zadowoleni.
Moje dziecko też lubi bawić się w echoi krzyczeć, ma dopiero rok więc tym bardziej ciężko przetłumaczyć, ale wiem jak postępować, żeby córcia zachowywała się odpowiednio do sytuacji. Niektórzy sąsiedzi ze zdumieniem po kilku miesiącach zauważyli, że urodziło nam się dziecko. :-D To jest kwestia kultury i dobrego wychowania. Mimo, że nie pozwalam młodej na wszystko, nie sądzę by była z tego powodu nieszczęśliwa czy pozbawiona dzieciństwa. Beztroskie, nie znaczy pozbawione troski o innych. Zrozumienia i poszanowania innego człowieka trzeba uczyć już małe dzieci. Mam nadzieję, że moje dziecko kiedyś mi za tę naukę podziękuje.
A mi nasuwa sie ty;lko taki morał jak już kilku z Was,społeczenstwo robi sie za wygodne, ja mieszkam w bloku typowo rodzinnym i kazdy z sasiadów ma po porzynajmniej jednym dzieciaczku, i jakoś nie wadzi mi ze synek sasiadów skacze po mieszkaniu tak ze sufit sie trzesie,czy ze dzieciaki krzycza do pózna na placu zabaw pod samymi oknami (posesja prywatne) ani ze krzycza mamo daj to, czy tamto... pamietam doskonale jak ja tak krzyczałam w ich wieku :) wiec moze wystarczy troszke wyluzowac,i dac sie dziecia wyszalec, ja nie długo bede miała swoje malenstwo,ale nie sadze zebym uciszła na siłe dzieci sasiadów,czy ich samych wołajacych swoje pociechy z okna,,Piotrek,obiad " :) miłego dnia
Paula, masz rację, niech te 100 mieszkań, które mam koło siebie ma po jednym dziecku i każde niech krzyczy pod oknem. :-)
Tak jak mówię, jednemu przeszkadza, innemu nie, mimo wszystko - trzeba uszanować, że komuś może przeszkadzać, a nie wyluzowywać. :-D Dziwne macie podejście. No ale może ja jakaś jestem zbyt NOWOCZESNA i wygodna mając na względzie dobre samopoczucie otoczenia, a nie tylko własne. :-D
Tak jak mówię, jednemu przeszkadza, innemu nie, mimo wszystko - trzeba uszanować, że komuś może przeszkadzać, a nie wyluzowywać. :-D Dziwne macie podejście. No ale może ja jakaś jestem zbyt NOWOCZESNA i wygodna mając na względzie dobre samopoczucie otoczenia, a nie tylko własne. :-D
bigbeat, to nie chodzi o to zeby kazdy robił co chce,ale nie przesadzajmy,ja na wczesniejszym mieszkaniu miałam sasiadke której nawet głośniejsza muzyka przeszkadzała, ja mam 21 lat i nie wyobrazam sobie zycia w całkowitej ciszy,dzieci to tylko dzieci,a ja jeszcze kilka lat temu zachowywałam sie tak sama, miałam sasiadke której synowie tak skakali po mieszkaniu ze mało sie sufit nie zarywał,ale nikt nikomu uwagi na to nie zwracał, a szczerze dla tych którym tak strasznie to przeszkadza polecam strzezone osiedla, na których wszyscy sie do siebie czepiaja, tak samo dziwi mnie jak moze komus szczekanie psa przeszkadzac,przeciez to tylko pies i taka jego natura
Myślę, że we wszystkim trzeba szukać złotego środka, nie można czepiać się wszystkiego i tego nie robię:-) ale głupotą jest pozwalać sobie na wszystko i tolerować wszystkie zachowania innych. Jeżeli ktoś nagminnie trzaska drzwiami i drze się jak stare gacie na płocie, to rozumiem, że mam przymknąć na to oko? Radzicie mi wyprowadzkę na koniec świata, równie dobrze można poradzić tym "zwierzaczkom" usunięcie się ze świata cywilizowanego i powrót na łono natury. ;-)