Widok
Dobrego męża się nie zostawia...
...tak powiedziała mi kiedyś koleżąnka z pracy i niestety muszę przyznać jej rację - kiedys w ramach obnizenia lotów postanowilam spotykac sie z rozwodnikami i niestety jestem na nie. Kazdy z nich okazal sie malo konkretnym facetem, ot tacy z cyklu co to i chcieliby i boja sie albo wiecznie sie zastanawiaja czy "wejsc" w dana relacje czy nie. Nigdy od zadego faceta nie oczekiwalam ze oswiadczy sie na drugiej randce ale jesli spotykamy sie powiedzmy kilkanascie tygodni to fajnie byloby zeby jakos sie okreslil. Na pocieszenie dodam ze kawalerowie tez nie sa idealni, zreszta ja pewnie tez nie ;)
nie ma miłości bez naiwności
Wiesz FF..?
Chyba Cię polubiłem, bo poświęciłem Ci kilkanaście minut mojego życia - na przeczytanie Twojego wątku obecnie wspomnieniowego. Tego od lutego do czerwca zeszłego roku, zakończonego kwiatami dla żony i jajami w lodówce.
Wiem, że potem był kolejny wątek.. o którym słyszałem z opowieści, ale nie mogę na niego trafić..
I chyba jednak wydaje mi się, że to Ty masz wyjątkowy talent do angażowania się w związki z osobnikami zupełnie nie odpowiadającymi Twoim założeniom a'priori.
Myle się? ;)
Chyba Cię polubiłem, bo poświęciłem Ci kilkanaście minut mojego życia - na przeczytanie Twojego wątku obecnie wspomnieniowego. Tego od lutego do czerwca zeszłego roku, zakończonego kwiatami dla żony i jajami w lodówce.
Wiem, że potem był kolejny wątek.. o którym słyszałem z opowieści, ale nie mogę na niego trafić..
I chyba jednak wydaje mi się, że to Ty masz wyjątkowy talent do angażowania się w związki z osobnikami zupełnie nie odpowiadającymi Twoim założeniom a'priori.
Myle się? ;)
Nie popadaj w defetyzm.. Do STAREJ panny Ci jeszcze daleko. Mozesz być jeszcze zołzowatą czy niespełnioną singielką po drodze.
A może kogoś spotkasz.. kiedy nie będziesz tego oczekiwała i nie będziesz na to przygotowana?
Różnie bywa - stary i doświadczony kawaler* Ci to mówi ;)
-------
(*) bez intencji
A może kogoś spotkasz.. kiedy nie będziesz tego oczekiwała i nie będziesz na to przygotowana?
Różnie bywa - stary i doświadczony kawaler* Ci to mówi ;)
-------
(*) bez intencji
> nigdy nie bylam dobra z fizyki ;)
No i juz duży plus za wiedzę, w którym kościele dzwonią.
Chyba niedoszacowałem Twój wiek. Pokoleniu, wychowanemu na MTV od dziecka, Orbital kojarzy się jedynie z klubem studenckim ;)
> mam inny talent
Skąd taka skromność i liczba pojedyncza? ;)
A "talent" do popełniania wielokrotnie tych samych błedów - ma każdy. Ale na szczęśćie - wykorzystywanie tego "talentu" w życiu, nie jest obowiazkowe ;)
No i juz duży plus za wiedzę, w którym kościele dzwonią.
Chyba niedoszacowałem Twój wiek. Pokoleniu, wychowanemu na MTV od dziecka, Orbital kojarzy się jedynie z klubem studenckim ;)
> mam inny talent
Skąd taka skromność i liczba pojedyncza? ;)
A "talent" do popełniania wielokrotnie tych samych błedów - ma każdy. Ale na szczęśćie - wykorzystywanie tego "talentu" w życiu, nie jest obowiazkowe ;)
W klubach studenckich akurat zbyt czesto nie bywalam - zawsze wolalam starszych mezczyzn*, zreszta nawet teraz uwazam ze rowiesnicy moga zaimponowac jedynie licealistkom ;)
* co oczywiscie bylo roznie interpretowane przez wspomnianych rowiesnikow, ale to nie moja wina ze od hektolitrow piwa wolalam 2x martini extra dry
* co oczywiscie bylo roznie interpretowane przez wspomnianych rowiesnikow, ale to nie moja wina ze od hektolitrow piwa wolalam 2x martini extra dry
nie ma miłości bez naiwności
O ile rozumiem raczej wystarczyło by nie wyrażanie wątpliwości?
Gdy jest dobrze to wielu panów ma tendencje do nie czynienia żadnych deklaracji, ot takie nieme 'chwilo trwaj'.
Zapytałem bo już myślałem że oczekiwałaś oświadczyn po paru miesiącach związku.
Przepraszam za głupie pytania, ale gdy dorosnę mam nadzieję że zacznę rozumieć kobiety ;)
Gdy jest dobrze to wielu panów ma tendencje do nie czynienia żadnych deklaracji, ot takie nieme 'chwilo trwaj'.
Zapytałem bo już myślałem że oczekiwałaś oświadczyn po paru miesiącach związku.
Przepraszam za głupie pytania, ale gdy dorosnę mam nadzieję że zacznę rozumieć kobiety ;)
4 lata chodzenia to dobre w liceum, na studiach...
Prawda jest taka, że czasem lepiej podjąć decyzję "albo w lewo albo w prawo" niż chodzić latami.
Moja koleżanka z tego właśnie powodu zostawiła chłopaka po 5 latach "chodzenia" przez całe studia.
Nie potrafił się określić...
To co? Miała tracić z nim czas do 30stki? Zostawiła i bardzo dobrze bo wkrótce okazało się, że związał się z mężatką (ta pewnie żyje chwilą i nie wymaga sformalizowania związku bo już jedną obrączkę na palcu ma).
Kolejna znajoma żyje w podobnym "związku", niby mieszkają razem, materialnie są gotowi do założenia rodziny, ale psychicznie mężczyzna niedojrzały, takie wieczne dziecko... z tym, że ją z kolei nie stać na podjęcie "ostatecznej" decyzji "bo go kocha", a czy on ją kocha?
Nie. Taka sytuacja jest dla niego po prostu wygodna...
Ja bym go zostawiła, zamiast tracić czas.
Życie jest krótkie, a czasami krótsze niż się niektórym wydaje...
Pewności w 100% nigdy nie będzie, że to ta/ten przeznaczony - to pokaże przeżyte razem życie...Jak to ktoś mądrze powiedział: "Nie żyje się, nie kocha, nie umiera - na próbę". Ryzyko będzie zawsze, tym większe, im więcej do zyskania...
Prawda jest taka, że czasem lepiej podjąć decyzję "albo w lewo albo w prawo" niż chodzić latami.
Moja koleżanka z tego właśnie powodu zostawiła chłopaka po 5 latach "chodzenia" przez całe studia.
Nie potrafił się określić...
To co? Miała tracić z nim czas do 30stki? Zostawiła i bardzo dobrze bo wkrótce okazało się, że związał się z mężatką (ta pewnie żyje chwilą i nie wymaga sformalizowania związku bo już jedną obrączkę na palcu ma).
Kolejna znajoma żyje w podobnym "związku", niby mieszkają razem, materialnie są gotowi do założenia rodziny, ale psychicznie mężczyzna niedojrzały, takie wieczne dziecko... z tym, że ją z kolei nie stać na podjęcie "ostatecznej" decyzji "bo go kocha", a czy on ją kocha?
Nie. Taka sytuacja jest dla niego po prostu wygodna...
Ja bym go zostawiła, zamiast tracić czas.
Życie jest krótkie, a czasami krótsze niż się niektórym wydaje...
Pewności w 100% nigdy nie będzie, że to ta/ten przeznaczony - to pokaże przeżyte razem życie...Jak to ktoś mądrze powiedział: "Nie żyje się, nie kocha, nie umiera - na próbę". Ryzyko będzie zawsze, tym większe, im więcej do zyskania...
to niestety tak nie będzie , z rozwodnikami , młodzi meszczyzni do 30 nie zdaja sobie sprawy co to rozwód i do czego może doprowadzić .
rozwodnik nie będzie chciał formalizacji związku , albo jesteśmy razem albo nie - ma juz za sobą doświadczenia z formalnego związku :( - obrączka niema dla niego znaczenia i nie wiąże sie to z dojrzałością .
rozwodnik wie ja dzialja w polsce sady rodzinne , wie ze on bedzie ten brutal bo pewnie pil bil ,maltretował i dlatego doszło do rozwodu , eks bedzie samotna mamunia i wszyscy beda jej pomagać , a on wystarczy ze sie spozni 1 dzien z wplata to bedzie ten zly .
rozwodnik mówi wiec dziękuje za takie szambo , kobiety TAK , małżeństwo NIE i jest to świadomy wybór ,żadna niedojrzałość .
wiec jak bierzecie sie za rozwodników kochane kobitki nie liczcie na obrączki
rozwodnik nie będzie chciał formalizacji związku , albo jesteśmy razem albo nie - ma juz za sobą doświadczenia z formalnego związku :( - obrączka niema dla niego znaczenia i nie wiąże sie to z dojrzałością .
rozwodnik wie ja dzialja w polsce sady rodzinne , wie ze on bedzie ten brutal bo pewnie pil bil ,maltretował i dlatego doszło do rozwodu , eks bedzie samotna mamunia i wszyscy beda jej pomagać , a on wystarczy ze sie spozni 1 dzien z wplata to bedzie ten zly .
rozwodnik mówi wiec dziękuje za takie szambo , kobiety TAK , małżeństwo NIE i jest to świadomy wybór ,żadna niedojrzałość .
wiec jak bierzecie sie za rozwodników kochane kobitki nie liczcie na obrączki
Dlatego lepiej się z takimi nie zadawać.
Nie potrafił utrzymać jednej rodziny to nie będzie potrafił kolejnej bo mu na niej nie zależy, taka prawda.
Po co tracić czas na takiego mężczyznę, który związek traktuje "jak wejście do sklepu z którego można w każdej chwili wyjść"?
Gdy jest dobrze to jest dobrze, problem w tym, że w życiu nie jest tylko dobrze. I warto o tym pomyśleć.
Tak szczerze to gdy przyglądam się relacjom międzyludzkim w dzisiejszych czasach to dochodzę do wniosku, że jeden z lepszych biznesów w jakie warto zainwestować to dom starców.
Nie potrafił utrzymać jednej rodziny to nie będzie potrafił kolejnej bo mu na niej nie zależy, taka prawda.
Po co tracić czas na takiego mężczyznę, który związek traktuje "jak wejście do sklepu z którego można w każdej chwili wyjść"?
Gdy jest dobrze to jest dobrze, problem w tym, że w życiu nie jest tylko dobrze. I warto o tym pomyśleć.
Tak szczerze to gdy przyglądam się relacjom międzyludzkim w dzisiejszych czasach to dochodzę do wniosku, że jeden z lepszych biznesów w jakie warto zainwestować to dom starców.
"Nie potrafił utrzymać jednej rodziny to nie będzie potrafił kolejnej bo mu na niej nie zależy, taka prawda. "
To chyba zbytnie uogólnienie. Związek może nie przetrwać tak z jego jak i z jej winy a przyczyn jego rozpadu mogą być setki.
To chyba zbytnie uogólnienie. Związek może nie przetrwać tak z jego jak i z jej winy a przyczyn jego rozpadu mogą być setki.
Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu.
Stanisław Lem
Stanisław Lem
~Kinga
jak sadzisz jak ma traktować związek rozwodnik ??? skoro nie on z niego wyszedł .............................. , ci co rozwiedli sie dla kogoś sa juz żonaci lub przynajmniej zajęci .
o polskim sadownictwie można napisać wiele określę jednym słowem - zababione
fanko fioletu
skoro nie bobas , nie obraczki to czym ma byc ta deklaracja ??? czy nie starczy zwykle "kocham cie " , zwykła uczciwość wobec partnerki
zdaje sie obie nie wiecie czego chcecie i tworzycie teorie na wlasny użytek ja pisze jak jest i nie przyszywajcie latek .
jak nie wiecie jak to jest .... zapytajcie sie koleżanek po rozwodach one wam powiedzą ..............
jak sadzisz jak ma traktować związek rozwodnik ??? skoro nie on z niego wyszedł .............................. , ci co rozwiedli sie dla kogoś sa juz żonaci lub przynajmniej zajęci .
o polskim sadownictwie można napisać wiele określę jednym słowem - zababione
fanko fioletu
skoro nie bobas , nie obraczki to czym ma byc ta deklaracja ??? czy nie starczy zwykle "kocham cie " , zwykła uczciwość wobec partnerki
zdaje sie obie nie wiecie czego chcecie i tworzycie teorie na wlasny użytek ja pisze jak jest i nie przyszywajcie latek .
jak nie wiecie jak to jest .... zapytajcie sie koleżanek po rozwodach one wam powiedzą ..............
moze bede rozwodnikiem - rozumiem ze dla Ciebie "zwykla uczciwoscia wobec partnerki" jest sytuacja gdy "kocham Cie" przeplata sie z "musze to przemyslec" i gdy nie wiem czy dzis jestesmy jeszcze razem czy juz nie - jesli to jest dla Ciebie dojrzalosc to wole juz byc ta niedojrzala. Dodam ze wspomniany pan po 1,5mies przedstawil mnie swoim corkom - niby fajnie, poczulam ze to na powaznie skoro zaczelismy spedzac czas we czworke a tu niespodzianka.
Kolejny hit jest taki ze absolutnie kazdy poznany przeze mnie rozwodnik byl podobno zdradzany przez zone, normalnie biedne misie az plakac sie chce i przytulac.
Kolejny hit jest taki ze absolutnie kazdy poznany przeze mnie rozwodnik byl podobno zdradzany przez zone, normalnie biedne misie az plakac sie chce i przytulac.
nie ma miłości bez naiwności
FF - jeśli miałaś szczęście spotkać takich "przytulasków" płaczących nad swoim losem to Twój pech, sorki, ale taka prawda.
Facet po rozwodzie naturalnie będzie miał wątpliwości co do zaangażowania się w kolejny związek, ale ta zasada dotyczy również kobiet. I nie dotyczy tego, że będzie "Cię brał" na litość, że jaki on biedny, poszkodowany - nie.
Normalny facet albo Ci o tym powie przedstawiając swoją sprawę jasno i konkretnie albo będzie się skrywał z tym.....
...ale robienie z siebie za ofiarę?
Pomyliłaś wątki, ponieważ tacy faceci to zwykłe pi**dy emocjonalne lub chcą Cię wziąć na litość.
Sam jestem rozwodnikiem, ale udało mi się znaleźć partnerkę, która co prawda wypominała mi z początku mój wcześniejszy stan, ale przywykła do tego. Całe szczęście, że nie miałem żadnych dzieci z poprzedniego związku, byłoby trudniej, ale wierzę, że też dalibyśmy radę.
FF - wracając do tematu tego, kiedy ktoś powinien się zacząć angażować - tutaj nie ma odpowiedzi. Każdy związek jest inny, inni ludzie, inne uczucia. Nie można generalizować, że faceci po rozwodzie są tacy-i-tacy bo równie dobrze można napisać że to kobiety są takie-i-takie!
Rozwody są powodem błędów dwóch stron.
Facet po rozwodzie naturalnie będzie miał wątpliwości co do zaangażowania się w kolejny związek, ale ta zasada dotyczy również kobiet. I nie dotyczy tego, że będzie "Cię brał" na litość, że jaki on biedny, poszkodowany - nie.
Normalny facet albo Ci o tym powie przedstawiając swoją sprawę jasno i konkretnie albo będzie się skrywał z tym.....
...ale robienie z siebie za ofiarę?
Pomyliłaś wątki, ponieważ tacy faceci to zwykłe pi**dy emocjonalne lub chcą Cię wziąć na litość.
Sam jestem rozwodnikiem, ale udało mi się znaleźć partnerkę, która co prawda wypominała mi z początku mój wcześniejszy stan, ale przywykła do tego. Całe szczęście, że nie miałem żadnych dzieci z poprzedniego związku, byłoby trudniej, ale wierzę, że też dalibyśmy radę.
FF - wracając do tematu tego, kiedy ktoś powinien się zacząć angażować - tutaj nie ma odpowiedzi. Każdy związek jest inny, inni ludzie, inne uczucia. Nie można generalizować, że faceci po rozwodzie są tacy-i-tacy bo równie dobrze można napisać że to kobiety są takie-i-takie!
Rozwody są powodem błędów dwóch stron.
FankaFioletu
Kolejny hit jest taki ze absolutnie kazdy poznany przeze mnie rozwodnik byl podobno zdradzany przez zone, normalnie biedne misie az plakac sie chce i przytulac.
==
A propos przytulania, no wiesz zawsze znajdą się jakieś "singielki pocieszycielki", które takiego zrozumieją, ukochają, poprzytulają...
Przez takie "przyjaciółki" niejedno małżeństwo się już rozpadło.
Kiedyś w trakcie kursu prawa jazdy miałam takiego żonatego instruktora, który uwielbiał się "wypłakiwać" kursantkom jaką to ma żonę.
Aż gdy mi zarzucił tekstem, że żona go z domu wyrzuciła i będzie musiał spać na dworzu to usłyszał, że przymrozki zapowiadali i żeby wziął dodatkowy koc....faceta zamurowało - to był pierwszy i ostatni raz gdy mi "się zwierzył".
Ale współuczestniczka kursu złapała się na jego łzawe teksty i go podobno dość aktywnie "pocieszała".
I stąd tyle "miśków".
Dojrzały, silny psychicznie mężczyzna nie będzie się wypłakiwał na ramieniu obcej kobiety bo to z męskością nie ma nic wspólnego.
Kolejny hit jest taki ze absolutnie kazdy poznany przeze mnie rozwodnik byl podobno zdradzany przez zone, normalnie biedne misie az plakac sie chce i przytulac.
==
A propos przytulania, no wiesz zawsze znajdą się jakieś "singielki pocieszycielki", które takiego zrozumieją, ukochają, poprzytulają...
Przez takie "przyjaciółki" niejedno małżeństwo się już rozpadło.
Kiedyś w trakcie kursu prawa jazdy miałam takiego żonatego instruktora, który uwielbiał się "wypłakiwać" kursantkom jaką to ma żonę.
Aż gdy mi zarzucił tekstem, że żona go z domu wyrzuciła i będzie musiał spać na dworzu to usłyszał, że przymrozki zapowiadali i żeby wziął dodatkowy koc....faceta zamurowało - to był pierwszy i ostatni raz gdy mi "się zwierzył".
Ale współuczestniczka kursu złapała się na jego łzawe teksty i go podobno dość aktywnie "pocieszała".
I stąd tyle "miśków".
Dojrzały, silny psychicznie mężczyzna nie będzie się wypłakiwał na ramieniu obcej kobiety bo to z męskością nie ma nic wspólnego.
moze tez bede rozwodnikiem - chyba nie czytales wszystkich moich postow ;) o bobasku nie wspominalam, o pierscionku i obraczce tez nie. Chyba rzeczywiscie bedziesz rozwodnikiem skoro wymyslasz wlasna wersje i piszesz bzdury o ktorych ja nie pisalam. Rozumiem ze powinnam litościwie czekac nie 4 a 14 (a moze 40) lat az pan i wladca sie zdecyduje, cyrk na kółkach.
nie ma miłości bez naiwności
Więc jaki czas będzie właściwy do podjęcia dalszych decyzji o wspólnym życiu? Miesiąc, trzy, pół roku? ..i kto ma o tym decydować?
W ogóle nie rozumiem ludzi..tylu nie chce formalnych związków, ale wszyscy potrzebują jakiś deklaracji ;)
Proszę mi nie wmawiać, że przejawem niedojrzałości u faceta jest nieokreślanie się gdyż nawet niedojrzałym można nazwać wymuszaniem od kogoś deklaracji na resztę życia po roku znajomości.
Życie, związek czy miłość nie polega na speeddatingu...nie można mieć tego już, teraz, natychmiast.
W ogóle nie rozumiem ludzi..tylu nie chce formalnych związków, ale wszyscy potrzebują jakiś deklaracji ;)
Proszę mi nie wmawiać, że przejawem niedojrzałości u faceta jest nieokreślanie się gdyż nawet niedojrzałym można nazwać wymuszaniem od kogoś deklaracji na resztę życia po roku znajomości.
Życie, związek czy miłość nie polega na speeddatingu...nie można mieć tego już, teraz, natychmiast.
Niestety właśnie jest na odwrót. Im dłużej pary są ze sobą, tym trudniej podjąć decyzje o małżeństwie. Podam przykłady: moja ciotka zmarnowała 10 lat na spotykanie się z facetem, który obiecywał Jej małżeństwo ale wiecznie przekładał datę ślubu. Po tych latach zdecydowała się zerwać związek, po kilku miesiącach poznała innego faceta, który oświadczył sie po około pół roku znajomości. Efekty: są do dziś udanym małżeństwem. Inny przykład: kuzynka - wystarczył rok czasu, decyzja zapadła - dziś są małżeństem od 3 lat.
Powiem krótko: gdy ma się naście lat czy dwadzieścia, można sobie chodzić latami ale gdy ktoś ma trzydzieści i jest odpowiedzialny, będzie chciał sformalizować związek (w urzędzie czy kościele).
Powiem krótko: gdy ma się naście lat czy dwadzieścia, można sobie chodzić latami ale gdy ktoś ma trzydzieści i jest odpowiedzialny, będzie chciał sformalizować związek (w urzędzie czy kościele).
Cross, nigdzie nie napisałam, że winę zawsze ponosi tylko mężczyzna.
Jednak w 90% tak jest.
I bynajmniej nie jest to winą polskiego sądownictwa, raczej przyczyn doszukiwałabym się w nieprzygotowaniu do życia w rodzinie, do podjęcia obowiązków i odpowiedzialności, w niedojrzałości...
Przykro mi z tego powodu bo ja nie jestem nastawiona "antymęsko" bowiem w mojej rodzinie akurat mężczyźni stawali na wysokości zadania i w pełni zasługiwali na miano "głowy rodziny" bo była dla nich najważniejsza.
Smutne, że nie w każdej rodzinie widzę, aby było podobnie.
Jednak w 90% tak jest.
I bynajmniej nie jest to winą polskiego sądownictwa, raczej przyczyn doszukiwałabym się w nieprzygotowaniu do życia w rodzinie, do podjęcia obowiązków i odpowiedzialności, w niedojrzałości...
Przykro mi z tego powodu bo ja nie jestem nastawiona "antymęsko" bowiem w mojej rodzinie akurat mężczyźni stawali na wysokości zadania i w pełni zasługiwali na miano "głowy rodziny" bo była dla nich najważniejsza.
Smutne, że nie w każdej rodzinie widzę, aby było podobnie.
"Cross, nigdzie nie napisałam, że winę zawsze ponosi tylko mężczyzna.
Jednak w 90% tak jest. "
Wydając takie opinie opierasz się na jakichś potwierdzonych statystykach czy te 90 % jest po prostu wzięte z sufitu?
Jednak w 90% tak jest. "
Wydając takie opinie opierasz się na jakichś potwierdzonych statystykach czy te 90 % jest po prostu wzięte z sufitu?
Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu.
Stanisław Lem
Stanisław Lem
W 100 % zgadzam się z Kingã. Życie jest za kròtkie by bujać się z facetami ktòrzy nie wiedzã czego chcã od życia. Skoro nie potrafi się określić to znaczy że to nie jest TO. Fajnie było,ale się skoñczyło. Trzeba być wdzięcznym za to co się zdarzyło dobrego, i iść do przodu nie oglãdajãc się za siebie. Bo w życiu piękne sã tylko chwile :)
Bo w życiu piękne sã tylko chwile :)
Niestety tylko z tym twierdzeniem się mogę zgodzić.
Ostatnio rozmawiałam z kolegą który w wieku lat 48 po 4 latach
znajomości ożenił się ,lecz nikogo ze znajomych nie poinformował
o tym ( to ,że ON buduje dom śpiewał każdemu) .Zdjęć ślubnych
też nie okazał.
Małżonka jakby nie istniała ,ze znajomymi spotyka się sam.
Rozmawiając z nim ,jeszcze chyba był w szoku ,że taki krok podjął.
Do pracy sie nie kwapi( buduje przecież dom,a na razie tylko są dokumenty) żona łoży na niego.
Straszne to i ja z takim facetem bym być nie chciała.
Starzy kawalerowie są jeszcze gorsi.
I zgadzam się z twierdzeniem powyżej ,że kobiety widzą co tracą
i jaki jednak dobry ich były mąż był ,po rozwodzie
Niestety tylko z tym twierdzeniem się mogę zgodzić.
Ostatnio rozmawiałam z kolegą który w wieku lat 48 po 4 latach
znajomości ożenił się ,lecz nikogo ze znajomych nie poinformował
o tym ( to ,że ON buduje dom śpiewał każdemu) .Zdjęć ślubnych
też nie okazał.
Małżonka jakby nie istniała ,ze znajomymi spotyka się sam.
Rozmawiając z nim ,jeszcze chyba był w szoku ,że taki krok podjął.
Do pracy sie nie kwapi( buduje przecież dom,a na razie tylko są dokumenty) żona łoży na niego.
Straszne to i ja z takim facetem bym być nie chciała.
Starzy kawalerowie są jeszcze gorsi.
I zgadzam się z twierdzeniem powyżej ,że kobiety widzą co tracą
i jaki jednak dobry ich były mąż był ,po rozwodzie
Ja jestem właśnie z rozwodnikiem. Nasz związek trwa już prawie 11 lat. Poznałam go gdy był blisko 2 lata po rozstaniu ze swoją żoną. Oj, nasłuchałam się od moich rodziców, że źle robię, wiążąc się z rozwodnikiem. Dobrze, że ich nie słuchałam. Mój mąż jest na prawdę wspaniałym człowiekiem. Nie mówię, że jest bez wad, każdy je ma, ale dba o mnie. Czuję się kochana. Tyle w temacie mojego rozwodnika:)
jak juz bede po r........... . to drogie panie będzie obowiązywała jedna reguła ,jak ci nie pasuje żegnam
nie będę chcial ponownie sie żenić , ani kolejnych dzieci , ani kolejnych niejasnych sytuacji .
chcesz byc zemną , ok , to i ja będę z tobą i nie będzie żadnych deklaracji i pustych obietnic ........... ,jak ci nie pasuje żegnam
jedna podpadzioche moge przeżyć , przy drugiej dziękuje zegnam
feministkom i rożnym takim co uważają ze kobietom sie należy ...... odrazu mowie dziękuje !!!!
nie jestem jasnowidzem żeby zgadywać ze czegos odemnie oczekujesz -powiedz mi to - jak tego nie rozumiesz ...........
to tak w skrócie
nie będę chcial ponownie sie żenić , ani kolejnych dzieci , ani kolejnych niejasnych sytuacji .
chcesz byc zemną , ok , to i ja będę z tobą i nie będzie żadnych deklaracji i pustych obietnic ........... ,jak ci nie pasuje żegnam
jedna podpadzioche moge przeżyć , przy drugiej dziękuje zegnam
feministkom i rożnym takim co uważają ze kobietom sie należy ...... odrazu mowie dziękuje !!!!
nie jestem jasnowidzem żeby zgadywać ze czegos odemnie oczekujesz -powiedz mi to - jak tego nie rozumiesz ...........
to tak w skrócie
Ci wybierają młodsze, ładniejsze...często głupsze...kobiety.
==
Tak, ale nie na żony tylko kochanki. Często na starość.
Ohydnie bogatemu mężczyźnie rozwód się nie opłaca, zwłaszcza jak jeszcze piastuje jakąś funkcję i zależy mu na wizerunku.
Jak to ktoś kiedyś to ujął: "po co od razu kupować mleczarnię by się mleka napić".
==
Tak, ale nie na żony tylko kochanki. Często na starość.
Ohydnie bogatemu mężczyźnie rozwód się nie opłaca, zwłaszcza jak jeszcze piastuje jakąś funkcję i zależy mu na wizerunku.
Jak to ktoś kiedyś to ujął: "po co od razu kupować mleczarnię by się mleka napić".
rozwodnicy to tragedia. fakt-dobrego męża sie nie zostawia. można wybaczyć wiele. jak kobieta decyduje się na taki krok. to ponosi ogromną odpowiedzialność. na pewno pogarsza się jej standard życia. nie tylko finansowy-KASA TO NIE WSZYSTKO. ale zostać sama z dziećmi- (tatuś z doskoku, albo i wcale) trzeba mieć charakter. godzić pracę z wychowywaniem dzieci. facet musiał być menda, ze nie dało rady z nim żyć.
z moich obserwacji (a mam pełna rodzinę, z pokolenia na pokolenie. pełen szacunek dla siebie nawzajem babci do dziadka, taty do mamy. niesnaski zawsze są. ale nie żyje się dla dobra dzieci- one wychodzą z domu, nie będą żyć tak my chcemy. ale dla bycia z drugą osobą, dawanie siebie. nie oczekiwanie i wymyślanie przeszkód), że 90% udanego związku zleży od mężczyzny.
z moich obserwacji (a mam pełna rodzinę, z pokolenia na pokolenie. pełen szacunek dla siebie nawzajem babci do dziadka, taty do mamy. niesnaski zawsze są. ale nie żyje się dla dobra dzieci- one wychodzą z domu, nie będą żyć tak my chcemy. ale dla bycia z drugą osobą, dawanie siebie. nie oczekiwanie i wymyślanie przeszkód), że 90% udanego związku zleży od mężczyzny.
"facet musiał być menda, ze nie dało rady z nim żyć."->
nie wchodziłam wcześniej w dyskusję, ale po przeczytaniu twojego komentarza to w 100% się zgadzam !
Wiadomo, że są różne przypadki i nie zawsze facet jest winny ale z mojego doświadczenia to nie ważne czyja była wina ... moja czy twoja.... po co żalić, płakać nad sobą w "nowych" związkach. Zamykajmy kartę a otwórz ją na innego ! I nie pytaj, nie żal się... co to da.
nie wchodziłam wcześniej w dyskusję, ale po przeczytaniu twojego komentarza to w 100% się zgadzam !
Wiadomo, że są różne przypadki i nie zawsze facet jest winny ale z mojego doświadczenia to nie ważne czyja była wina ... moja czy twoja.... po co żalić, płakać nad sobą w "nowych" związkach. Zamykajmy kartę a otwórz ją na innego ! I nie pytaj, nie żal się... co to da.
Zastanawia mnie dlaczego tyle żalu i goryczy jest w naszych "forumowych" kobietach? Spotkałem w swoim życiu kobiety złe, złe w różnym aspekcie i nie generalizuję teraz, że jak się parę razy przejechałem to wszystkie kobiety są feee, może mam w sobie za dużo optymizmu, może jakąś głupia wiarę w to, że spotkam tą jedyną, ale wolę tak myśleć niż uznać, że jestem skazany na samotność bo każda kobieta czeka tylko żeby mnie skrzywdzić. Mam 27 lat kilka związków za sobą, jeden miał się skończyć ślubem, ale się nie skończył, niektóre z kobiet wspominam z uśmiechem, sa też takie o których nie wspominam bo nie chcę się denerwować i dalej wierzę, że żyć warto we dwoje, że chcę zestarzeć się z tą jedną jedyną. Zabrzmiałem teraz jak jakiś bujający w chmurach romantyk i ideał, ale tak nie jest, są kobiety, które mogą miec do mnie żal i tyle, co tu roztrząsać... Żyje, poznaję, popełniam błędy, jestem ofiara błędów innych, dalej żyję i dalej poznaję...
http://klikmitu.blogspot.com/
Pawelski ... już długo nie przeczytałam tak prawdziwego postu :) bo życie nie składa się tylko z złych chwil, albo samych dobrych tylko miesza nam te je żebyśmy poznali różne smaki :) Tak samo jest z ludźmi, poznajemy czasem niewłaściwe osoby tylko po to, żeby jak przyjedzie moment docenić tą właściwą :D pzdr
Kobiety!!! Pokój, miłość... Napisałem co napisałem, ale z perspektywy "nie rozwodnika" więc jestem potencjalnym "dobrym mężem, którego się nie zostawia", a to w żaden sposób nie kłóci się z pochwaleniem mojego posta przez panią "Nika", czy "FF" co za różnica... a że jestem facetem, to jestem próżny i każde słowo uznania wypowiedziane przez kobietę łechcze mnie za uchem :P
http://klikmitu.blogspot.com/
fk - hehhh, pewnie jestes facetem, to oni zazwyczaj "wiedza lepiej" ;)
Poza tym nie sądzę aby wspomniany facet miał żal do kobiet skoro sam stwierdzil, że nadal wierzy w sens życia we dwoje.
Wlasciwie już tu nie piszę bo nie mieszkam już w 3mieście, chociaż nadal powiat gdański - tak tak, mieszkam na wsi, ot taki slow life sobie zafundowałam z zającami na łące :P
Poza tym nie sądzę aby wspomniany facet miał żal do kobiet skoro sam stwierdzil, że nadal wierzy w sens życia we dwoje.
Wlasciwie już tu nie piszę bo nie mieszkam już w 3mieście, chociaż nadal powiat gdański - tak tak, mieszkam na wsi, ot taki slow life sobie zafundowałam z zającami na łące :P
nie ma miłości bez naiwności
FF, chyba nie będziesz zdradzać intymnych szczegółów z życia tych rozwodników, co? ;-)
"w ramach obnizenia lotów postanowilam spotykac sie z rozwodnikami"
Nie obniżaj więcej lotów, lataj wysoko.. w końcu rozwodnicy to nie ludzie.
"w ramach obnizenia lotów postanowilam spotykac sie z rozwodnikami"
Nie obniżaj więcej lotów, lataj wysoko.. w końcu rozwodnicy to nie ludzie.
Nie jestem całkowicie bezużyteczny.. Mogę zostać użyty jako zły przykład.
A ja tam sobie postanowiłem, że nigdy nie dorosnę :D a metryka niech sobie leci.. za ewentualne pomyłeczki małe i większe odpowiem sam. Nie wiek, nie stan cywilny, ale sam :-) Taki gówniarz ze mnie sobie pozostanie :D
Kaju! Kiełbie we łbie RULES :D Punk's not dead!!! :D
Kaju! Kiełbie we łbie RULES :D Punk's not dead!!! :D
Nie jestem całkowicie bezużyteczny.. Mogę zostać użyty jako zły przykład.
"A ja tam sobie postanowiłem, że nigdy nie dorosnę :D"
obawiam się, że nie Ty jeden, faceci często żeruja na stereotypie "dużego chłopca" by np. uciec od odpowiedzialności za swe czyny, słowa itp.
Swoją drogą ludzie tracą mnóstwo energii na ranienie siebie nawzajem, na wieczne wałkowanie tych samych słów zamiast raz na zawsze wyjaśnić pewne sprawy na zasadzie "wóz albo przewóz". Ktoś kto otarł się o śmierć widzi pewne rzeczy wyraźniej i chce żyć "mocniej". Nie miałam co prawda czołówki z TIRem, ale kilkukrotne pobyty na SORze zmieniły mój sposób postrzegania świata i wiem, że nie warto marnować ani jednego dnia - tak wiem, Ameryki nie odkryłam :P
obawiam się, że nie Ty jeden, faceci często żeruja na stereotypie "dużego chłopca" by np. uciec od odpowiedzialności za swe czyny, słowa itp.
Swoją drogą ludzie tracą mnóstwo energii na ranienie siebie nawzajem, na wieczne wałkowanie tych samych słów zamiast raz na zawsze wyjaśnić pewne sprawy na zasadzie "wóz albo przewóz". Ktoś kto otarł się o śmierć widzi pewne rzeczy wyraźniej i chce żyć "mocniej". Nie miałam co prawda czołówki z TIRem, ale kilkukrotne pobyty na SORze zmieniły mój sposób postrzegania świata i wiem, że nie warto marnować ani jednego dnia - tak wiem, Ameryki nie odkryłam :P
nie ma miłości bez naiwności
@FF Znam bardzo wielu ludzi, którzy mimo upływu lat 'marnują' dni.. Więc w jakimś sensie (dla siebie) tę Amerykę odkryłaś :) A to ważne. Jak świat światem ludzie byli, są i będą dla siebie podli :) I tę prawdę należy przyjąć jako dogmat :) Wiesz co jest cenne? :) Wszystko co jest poza tym i na tym należy się skupić :) To czasem skazuje na 'samotność', ale też daje możliwość 'zgromadzenia' wokół siebie tylko tych, którzy życie, świat, ludzi, współistnienie postrzegają tak jak ty. Cała reszta nie ma znaczenia.
Już nawet dzieci w to zostały wciągnięte? Dziewczyno, widzisz w ogóle jakieś pozytywy życia (bo o ludzi boję się nawet zapytać)?
Obecnie coraz mniej. Nie chcę zdradzać szczegółów ze swojego życia ale naprawdę wiele się zmieniło w czasie ostatniego roku, "nawet" moj pies odszedł do krainy wiecznych łowów, chociaż to akurat najmniejsze zmartwienie. Widocznie 7 tłustych lat się skończyło.
Obecnie coraz mniej. Nie chcę zdradzać szczegółów ze swojego życia ale naprawdę wiele się zmieniło w czasie ostatniego roku, "nawet" moj pies odszedł do krainy wiecznych łowów, chociaż to akurat najmniejsze zmartwienie. Widocznie 7 tłustych lat się skończyło.
nie ma miłości bez naiwności
Ja tam tez nie wrzucam facetow do jednego wora, zwlaszcza tych rozwodników. Rozwody sa po to by nie tkwic w toksycznych związkach... Ludzie poznają się przez całe życie, biorąc ślub tak naprawdę są sobie obcy., znamy ich przewaznie tylko powierzchownie. Potem wychodzą różne różniaste niedopowiedzenia.
Rozwodnicy- fakt, nie zzaloza raczej kolejnej deklaracji- zarowno kobieta jak i mezczyzna, tak zazwyczaj bywa. Są osrozni w relacjach z płcią przeciwną, by nie powielic tego co ich spotkało. Jesli rozwodnik wejdzie w zwiazek z rozwodniczką i obje maja juz swoje dzieci to ich relacje sa jasne- przynajmniej dla mnie. Kazde z nich juz bylo mezem/zona, mialo slub,wesele i kazde z nich juz jest ojcem czy matka. A to czy zdecyduja sie na dalsze zycie w formalnym cyz nie formalnym zwiazku to raczej kwestia dlugoterminowa :) Dla nich bedzie sie liczylo wsparcie, przyjemnosc plynaca zarowno z seksu jak i z innych relacji(|np czy razem spedzaja mile czas, czy ich hobby znajduja zrozumienie u partnera/partnerki, czy nie maja nalogow itp). Wazne jest by sie wspierali, by sie dobrze ze soba czuli. Ludzie wtedy sa szczesliwi i chyba im latwiej podejmowac decyzje co dalej zrobic z zyciem.
Zupelnie inaczej przedstawia sie relacja rozwodnik +panna i analogicznie rozwodniczki z kawalerem. Jedn asrona jzu doswiadczona malzenstwem wie co sie z czym je, a druga chcialaby byc zoną/mężem, matką,ojcem itd. Wedy ta relacja wymaga deklaracji jednej ze stron....a nacisk parnera nie dziala na korzysc zwiazku.
Ciezko jest byc szczesliwym... ciezko jest podjac krok ciecia ostatecznego.... Ja tam wierze ze kiedys jeszcze mi sie uda, bo obecnie facet jest draniem i nic tylko brac nogi za pas i uciekac. Jest dziecko, ktoremu trzeba zapewnic byt,dom oglnie szczescie i to mam nadzieje doda mi sil by zakonczyc toksyczny zwiazek.
Trzymajcie kciuki :)
Rozwodnicy- fakt, nie zzaloza raczej kolejnej deklaracji- zarowno kobieta jak i mezczyzna, tak zazwyczaj bywa. Są osrozni w relacjach z płcią przeciwną, by nie powielic tego co ich spotkało. Jesli rozwodnik wejdzie w zwiazek z rozwodniczką i obje maja juz swoje dzieci to ich relacje sa jasne- przynajmniej dla mnie. Kazde z nich juz bylo mezem/zona, mialo slub,wesele i kazde z nich juz jest ojcem czy matka. A to czy zdecyduja sie na dalsze zycie w formalnym cyz nie formalnym zwiazku to raczej kwestia dlugoterminowa :) Dla nich bedzie sie liczylo wsparcie, przyjemnosc plynaca zarowno z seksu jak i z innych relacji(|np czy razem spedzaja mile czas, czy ich hobby znajduja zrozumienie u partnera/partnerki, czy nie maja nalogow itp). Wazne jest by sie wspierali, by sie dobrze ze soba czuli. Ludzie wtedy sa szczesliwi i chyba im latwiej podejmowac decyzje co dalej zrobic z zyciem.
Zupelnie inaczej przedstawia sie relacja rozwodnik +panna i analogicznie rozwodniczki z kawalerem. Jedn asrona jzu doswiadczona malzenstwem wie co sie z czym je, a druga chcialaby byc zoną/mężem, matką,ojcem itd. Wedy ta relacja wymaga deklaracji jednej ze stron....a nacisk parnera nie dziala na korzysc zwiazku.
Ciezko jest byc szczesliwym... ciezko jest podjac krok ciecia ostatecznego.... Ja tam wierze ze kiedys jeszcze mi sie uda, bo obecnie facet jest draniem i nic tylko brac nogi za pas i uciekac. Jest dziecko, ktoremu trzeba zapewnic byt,dom oglnie szczescie i to mam nadzieje doda mi sil by zakonczyc toksyczny zwiazek.
Trzymajcie kciuki :)
Zupelnie inaczej przedstawia sie relacja rozwodnik +panna i analogicznie rozwodniczki z kawalerem. Jedn asrona jzu doswiadczona malzenstwem wie co sie z czym je, a druga chcialaby byc zoną/mężem, matką,ojcem itd.
==
Najśmieszniejsze jest to, że rozwodnicy przeważnie szukają panien i są wielce oburzeni, jak te im odpowiadają, że wolą kawalerów lub wdowców.
Wedy ta relacja wymaga deklaracji jednej ze stron....a nacisk parnera nie dziala na korzysc zwiazku.
==
Działa, działa. Jak ma odejść, to lepiej wcześniej, niż później.
A co do "nacisku" bądźmy szczere - każdy mężczyzna (kawaler, rozwodnik)jest delikatnie mówiąc niechętny do deklaracji na gruncie prawa (cywilnego lub kanonicznego). Nie należy się tym przejmować. :D
==
Najśmieszniejsze jest to, że rozwodnicy przeważnie szukają panien i są wielce oburzeni, jak te im odpowiadają, że wolą kawalerów lub wdowców.
Wedy ta relacja wymaga deklaracji jednej ze stron....a nacisk parnera nie dziala na korzysc zwiazku.
==
Działa, działa. Jak ma odejść, to lepiej wcześniej, niż później.
A co do "nacisku" bądźmy szczere - każdy mężczyzna (kawaler, rozwodnik)jest delikatnie mówiąc niechętny do deklaracji na gruncie prawa (cywilnego lub kanonicznego). Nie należy się tym przejmować. :D
"Najśmieszniejsze jest to, że rozwodnicy przeważnie szukają panien i są wielce oburzeni, jak te im odpowiadają, że wolą kawalerów lub wdowców."
no wlasnie, a jesli jest juz zwiazek typu dzieciaty rozwodnik +panna to raczej wątpie czy facet zastanawia sie nad tym:
- jak czuje sie jego panna gdy on spedza czas tylko z dziecmi (tak wiem, od czasu do czasu ojceiec powinien miec czas tylko dla dzieci, tyle tylko ze on wtedy nie spedza samotnego popoludnia/weekendu)
- jak czuje sie jego panna gdy jego dzieci szantazuja go emocjonalnie i sa mega zazdrosne o czas spedzany z nia traktujac ja jako zlo konieczne
- jak czuje sie jego panna gdy spedzaja czas we trojke/czworke i dzieciaki wspominaja wydarzenia z przeszlosci w stylu "a mama to i tamto" (podpowiedz: czuje sie jak piate kolo u wozu)
- jak czuje sie jego panna gdy on nie daje jej zadnych deklaracji, w koncu ona chcialaby przynajmniej raz w zyciu wyjsc za maz. On juz mial swoja szanse zabawy w dom.
Wiem ze nikt nie zmuszal panny do tego zwiazku (moze po prostu w imie milosci jest w stanie zniesc te gorsze chwile), chodzi mi jedynie o minimum empatii. Facet raczej sie nie decydyduje na zwiazek z cudzymi dziecmi w pakiecie, wiec fajnie by bylo gdyby czasami pomysłal (wiem trudne słowo) jak czuje sie jego kobieta niedzieciata panna.
no wlasnie, a jesli jest juz zwiazek typu dzieciaty rozwodnik +panna to raczej wątpie czy facet zastanawia sie nad tym:
- jak czuje sie jego panna gdy on spedza czas tylko z dziecmi (tak wiem, od czasu do czasu ojceiec powinien miec czas tylko dla dzieci, tyle tylko ze on wtedy nie spedza samotnego popoludnia/weekendu)
- jak czuje sie jego panna gdy jego dzieci szantazuja go emocjonalnie i sa mega zazdrosne o czas spedzany z nia traktujac ja jako zlo konieczne
- jak czuje sie jego panna gdy spedzaja czas we trojke/czworke i dzieciaki wspominaja wydarzenia z przeszlosci w stylu "a mama to i tamto" (podpowiedz: czuje sie jak piate kolo u wozu)
- jak czuje sie jego panna gdy on nie daje jej zadnych deklaracji, w koncu ona chcialaby przynajmniej raz w zyciu wyjsc za maz. On juz mial swoja szanse zabawy w dom.
Wiem ze nikt nie zmuszal panny do tego zwiazku (moze po prostu w imie milosci jest w stanie zniesc te gorsze chwile), chodzi mi jedynie o minimum empatii. Facet raczej sie nie decydyduje na zwiazek z cudzymi dziecmi w pakiecie, wiec fajnie by bylo gdyby czasami pomysłal (wiem trudne słowo) jak czuje sie jego kobieta niedzieciata panna.
nie ma miłości bez naiwności
Cross - coraz czesciej dochodze do wniosku ze zycie jest cholernie stereotypowe, poza tym kilka tyg temu uswiadomilam sobie ze potrzebuje mega silnego partnera, zwlaszcza w kontekscie potencjalnej ciazy (w zw. z moim stanem zdrowia).
Coraz czesciej dostrzegam ze ludzie boja sie zyc, boja sie podejmowac decyzje i ryzykowac, wola uciec nawet jesli oznacza to cierpienie.
Coraz czesciej dostrzegam ze ludzie boja sie zyc, boja sie podejmowac decyzje i ryzykowac, wola uciec nawet jesli oznacza to cierpienie.
nie ma miłości bez naiwności
ja też kiedyś chodziłam na nieograniczoną liczbę randek, z których nic nie wynikało. Aż ktoś mi powiedział: iDEALNI FACECI, TEŻ MAJĄ SWÓJ IDEAŁ.
To zmieniło moje podejście, najpierw postanowałam poznać lepiej samą siebie i określić poziom jaki sobą reprezentuje. W moim przypadku okazało się, że mierzyłam za nisko i brakuje mi pewności siebie. Efekt była natychmiastowy, bo przestałam przyciągać popaprańców, a poznałam wielu wartościowych i wykształconych ludzi. Wsród nich mojego przyszłego męża(za 3 miesiace ślub). A wielu z tych, których poznałam, zostało moimi przyjaciółmi i spotykamy się do dziś.
Happy End
To zmieniło moje podejście, najpierw postanowałam poznać lepiej samą siebie i określić poziom jaki sobą reprezentuje. W moim przypadku okazało się, że mierzyłam za nisko i brakuje mi pewności siebie. Efekt była natychmiastowy, bo przestałam przyciągać popaprańców, a poznałam wielu wartościowych i wykształconych ludzi. Wsród nich mojego przyszłego męża(za 3 miesiace ślub). A wielu z tych, których poznałam, zostało moimi przyjaciółmi i spotykamy się do dziś.
Happy End
Tak samo czują się panny z rozwodnikami jak kawalerowie z rozwodniczkami,to zależy przecierz od człowieka a nie od deklaracji czy dokumentu,albo akceptacji przez jakikolwiek urząd czy kościół.Co z tego że się zdeklaruje jak po ślubie uzna że teraz to już żona i można wszystko.A do póki nie są formalnie razem,to każdy musi być miły i grzeczny bo druga strona nic nie musi,nawet być razem.
"A do póki nie są formalnie razem,to każdy musi być miły i grzeczny bo druga strona nic nie musi,nawet być razem."
Jesli dobze zrozumialam sugerujesz ze nieformalne zwiazki sa "lepsze" bo gołąb jest (jeszcze) niezaobrączkowany, więc trzeba sie starac. Bez urazy ale ja nie chciałabym być w związku w którym którakolwiek ze stron cokolwiek MUSI, zdrowy zwiazek to taki w ktorym obie strony CHCĄ być razem bez przyMUSU zmieniania czy dostosowywania sie do tej drugiej osoby wlasnie przed strachem ze ona odejdzie.
Jesli dobze zrozumialam sugerujesz ze nieformalne zwiazki sa "lepsze" bo gołąb jest (jeszcze) niezaobrączkowany, więc trzeba sie starac. Bez urazy ale ja nie chciałabym być w związku w którym którakolwiek ze stron cokolwiek MUSI, zdrowy zwiazek to taki w ktorym obie strony CHCĄ być razem bez przyMUSU zmieniania czy dostosowywania sie do tej drugiej osoby wlasnie przed strachem ze ona odejdzie.
nie ma miłości bez naiwności
Nie są lepsze i nie są gorsze.Po prostu deklarowanie się ,wiele osób odbiera jako muszą być,a jeżeli chcą to żadne deklarowanie ,odległości czy akceptacja przez jakiekolwiek instytucje jest nie ważna.Zauważ co dzieje się po deklaracjach w urzędzie albo w kościele,bo wszystkie małżeństwa "musiały"oficjalnie się zadeklarować.W pewnym momencie zaczęło być więcej rozwodów niż ślubów i deklaracje nie pomogły.Po co Ci akceptacje osób trzecich kiedy kogoś kochasz.
"Po co Ci akceptacje osób trzecich kiedy kogoś kochasz."
hmmm a Ty w ogole wiesz co to jest ślub? Pan/pani w urzędzie nie musi go "akceptowac", po prostu robi swoje jesli nie ma przeciwwskazan formalnych, czyli podpisy w obecnosci urzednika, jakas pieczatka i finito, zupelnie jak przy rejestracji auta. Co do slubu koscielnego to się nie wypowiadam bo dla większości to jednak teatr nie mający zbyt wiele wspolnego ze świadomym przyjęciem sakramentu.
"Po prostu deklarowanie się ,wiele osób odbiera jako muszą być,a jeżeli chcą to żadne deklarowanie ,odległości czy akceptacja przez jakiekolwiek instytucje jest nie ważna."
Pomijajac fakt ze "nie" piszemy razem z przymiotnikami uwierz ze nie kazde malzenstwo konczy sie rozwodem i ze istnieja na tym swiecie męzczyzni ktorzy CHCĄ pewnych rzeczy (a nie muszą).
hmmm a Ty w ogole wiesz co to jest ślub? Pan/pani w urzędzie nie musi go "akceptowac", po prostu robi swoje jesli nie ma przeciwwskazan formalnych, czyli podpisy w obecnosci urzednika, jakas pieczatka i finito, zupelnie jak przy rejestracji auta. Co do slubu koscielnego to się nie wypowiadam bo dla większości to jednak teatr nie mający zbyt wiele wspolnego ze świadomym przyjęciem sakramentu.
"Po prostu deklarowanie się ,wiele osób odbiera jako muszą być,a jeżeli chcą to żadne deklarowanie ,odległości czy akceptacja przez jakiekolwiek instytucje jest nie ważna."
Pomijajac fakt ze "nie" piszemy razem z przymiotnikami uwierz ze nie kazde malzenstwo konczy sie rozwodem i ze istnieja na tym swiecie męzczyzni ktorzy CHCĄ pewnych rzeczy (a nie muszą).
nie ma miłości bez naiwności
Artur - wybacz moje sobotnie zaćmienie umysłu, ale nie kumam o co Ci chodzi z tymi wszystkimi deklaracjami i ludzmi - chodzi o pary ktore sie pobraly ze wzg na presje rodziny? No to rzeczywiscie żal.
Ja tam akurat należę do staroświeckich dinozaurów i chciałabym przynajmniej raz w życiu wyjść za mąż ;) innymi słowy nie chciałabym być dozgonną konkubiną. Na pocieszenie dodam, że marzę o spontanicznym ślubie w stylu Las Vegas* na zasadzie "zróbmy to", czymś co będzie głównie między dwojgiem ludzi bez asysty setki gości, bez sukni-bezy, o obciachowym kabriolecie i obscenicznych zabawach nie wspominając.
Ze ślubem to w ogóle jest mega paradoks bo niby dla wielu ludzi "to tylko papierek", a z drugiej strony po ślubie "wszystko się zmienia", cóż...może kiedyś będzie mi dane się o tym przekonać, póki co na żadnym exie nie wywierałam zaręczynowej presji** i jestem z tego dumna, bo naprawdę żąl mi kobiet które postępują w ten sposób.
Wiadomo, że najważniejsza jest miłość, zwłaszcza gdy jest ona trudna i narażona na różne życiowe zawieruchy. Miłość, która wybaczy każdy błąd i każdą wątpliwość, miłość która przetrwa wszystko - taka rodem z piosenek Seweryna Krajewskiego:
Rzuć między nas najdłuższy rok
Najskrytszy żal, najgłupszy błąd
Rzuć między nas, to co w nas złe
A ja i tak odnajdę Cię!
Miłość którą po prostu widać w oczach tej drugiej osoby i bliskość, która nie jest liczona ilością orgazmów ale jako tradycjonalistka marzę o facecie, który wybuduje dom (może być szeregowiec od dewelopera), zasadzi drzewo (wystarczą tuje) i spłodzi syna (opcjonalnie córkę, bo na szczęście nie mieszkam w Chinach) i którego nazwisko będę nosić z dumą, amen.
* chociaż w PL to niemożliwe ze względów formalnych
** ale dla własnego dobra starałam się chociażby w formie żartu przemycić informację, że nie znoszę żółtego złota :P
Ja tam akurat należę do staroświeckich dinozaurów i chciałabym przynajmniej raz w życiu wyjść za mąż ;) innymi słowy nie chciałabym być dozgonną konkubiną. Na pocieszenie dodam, że marzę o spontanicznym ślubie w stylu Las Vegas* na zasadzie "zróbmy to", czymś co będzie głównie między dwojgiem ludzi bez asysty setki gości, bez sukni-bezy, o obciachowym kabriolecie i obscenicznych zabawach nie wspominając.
Ze ślubem to w ogóle jest mega paradoks bo niby dla wielu ludzi "to tylko papierek", a z drugiej strony po ślubie "wszystko się zmienia", cóż...może kiedyś będzie mi dane się o tym przekonać, póki co na żadnym exie nie wywierałam zaręczynowej presji** i jestem z tego dumna, bo naprawdę żąl mi kobiet które postępują w ten sposób.
Wiadomo, że najważniejsza jest miłość, zwłaszcza gdy jest ona trudna i narażona na różne życiowe zawieruchy. Miłość, która wybaczy każdy błąd i każdą wątpliwość, miłość która przetrwa wszystko - taka rodem z piosenek Seweryna Krajewskiego:
Rzuć między nas najdłuższy rok
Najskrytszy żal, najgłupszy błąd
Rzuć między nas, to co w nas złe
A ja i tak odnajdę Cię!
Miłość którą po prostu widać w oczach tej drugiej osoby i bliskość, która nie jest liczona ilością orgazmów ale jako tradycjonalistka marzę o facecie, który wybuduje dom (może być szeregowiec od dewelopera), zasadzi drzewo (wystarczą tuje) i spłodzi syna (opcjonalnie córkę, bo na szczęście nie mieszkam w Chinach) i którego nazwisko będę nosić z dumą, amen.
* chociaż w PL to niemożliwe ze względów formalnych
** ale dla własnego dobra starałam się chociażby w formie żartu przemycić informację, że nie znoszę żółtego złota :P
nie ma miłości bez naiwności
> * chociaż w PL to niemożliwe ze względów formalnych
Faktycznie PL to nie Las Vegas ale w dwa miesiące tyszzz można zorganizować. Przekonałam się na własnej skórze :)
Kilku gości, zwykła kieca, passat kombi i dj :D:D:D
Mina niedowiarków, że można tego dokonać w takim tempie (czyt. gości) - bezzcenna :D
Faktycznie PL to nie Las Vegas ale w dwa miesiące tyszzz można zorganizować. Przekonałam się na własnej skórze :)
Kilku gości, zwykła kieca, passat kombi i dj :D:D:D
Mina niedowiarków, że można tego dokonać w takim tempie (czyt. gości) - bezzcenna :D
chodzi o pary ktore sie pobraly ze wzg na presje rodziny? No to rzeczywiscie żal.
Ja tam akurat należę do staroświeckich dinozaurów i chciałabym przynajmniej raz w życiu wyjść za mąż ;) innymi słowy nie chciałabym być dozgonną konkubiną.
Jezeli chodzi o presję kogokolwiek to w ogule nie ma o czym mówić.Chociaż u mnie katolicka mamusia martwiła się "co ludzie powiedzą"a dziś ja ponoszę konsekwencje.Ślub jak w vegas tak,ale to nawet tylko dla was dwojga i świadkowie,to wtedy robisz to dla siebie a nie na pokaz.Niestety ,jak to się mówi tradycje,wiele niszczą,nie tylko w kwestii ślubów.
Ja tam akurat należę do staroświeckich dinozaurów i chciałabym przynajmniej raz w życiu wyjść za mąż ;) innymi słowy nie chciałabym być dozgonną konkubiną.
Jezeli chodzi o presję kogokolwiek to w ogule nie ma o czym mówić.Chociaż u mnie katolicka mamusia martwiła się "co ludzie powiedzą"a dziś ja ponoszę konsekwencje.Ślub jak w vegas tak,ale to nawet tylko dla was dwojga i świadkowie,to wtedy robisz to dla siebie a nie na pokaz.Niestety ,jak to się mówi tradycje,wiele niszczą,nie tylko w kwestii ślubów.
Jak ma się złe doświadczenia to po to się wyciąga wnioski by kolejne były dobre.
No chyba,że ktoś jest typem osoby, która przyciąga tylko złe rzeczy i złych ludzi...to jest jak z kobietami, które wybierają sobie na mężczyzn, damskich bokserów, każdy kolejny jest podobny...
No chyba,że ktoś jest typem osoby, która przyciąga tylko złe rzeczy i złych ludzi...to jest jak z kobietami, które wybierają sobie na mężczyzn, damskich bokserów, każdy kolejny jest podobny...
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)